Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad20 - 109
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Czerwiec, 2021
Dystans całkowity: | 1717.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 60:57 |
Średnia prędkość: | 28.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.30 km/h |
Suma podjazdów: | 5129 m |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 57.23 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
- DST 62.40km
- Czas 02:11
- VAVG 28.58km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 175m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przystankowo
Środa, 30 czerwca 2021 · dodano: 30.06.2021 | Komentarze 8
Nie powiem, żeby pogodynki nie ostrzegały. Co to, to nie. Informowały, mówiły, dawały znać, że będzie padać. Ale, do cholery, nie przed dziesiątą rano!
Ruszyłem radośnie, będąc pewnym, że wrócę na sucho. Gdzie tam! Początkowo nieźle żarło - z Dębca przedostałem się do Lubonia, następnie Łęczycy, Puszczykowa i Mosiny. Gdy wjechałem na leśny odcinek przed Żabinkiem, zaczęło kropić. Początkowo. A potem już regularnie lać.
Miałem jeszcze resztki nadziei, że szybko przeleci i przestanie. Taaa... Zamiast przestania weszło więc przystankowanie. Dokręciłem bowiem do najbliższej możliwej wiaty i tam się zalogowałem. Na cale dwadzieścia minut!
Jedyny plus, iż w pracy musiałem być dopiero o trzynastej, więc czekałem bezstresowo, a i sam przystanek ładnie położony, tak prawie górsko, bo wyjątkowo na małym wzniesieniu. Z nudów obfotografowałem go z każdej możliwej strony, włażąc nawet na dach, żeby uchwycić wzgórze :)
W końcu ruszyłem. Jeszcze w trakcie opadów, bo ile można? Postanowiłem nie wracać, tylko dokręcić do Żabna i dopiero wtedy skręcić na zaplanowany klasyk, czyli przez Baranowo, Sowiniec, Mosinę, Puszczykowo, Łęczycę i Luboń do domu. W ramiona pralki :)
Zatrzymałem się - prócz jednego stopu na przystanku i miliarda w Luboniu oraz Mosinie - tylko jeszcze w paprociowym lesie...
...oraz kawałek dalej, zobaczyć czy coś może po deszczu zaczęło latać. Trafił się jedynie zmoknięty trznadelek :)
Do pracy udało się udać rowerem. Oczywiście po drodze też musiało się rozpadać. No ale przynajmniej nie było upału :)
- DST 61.40km
- Czas 02:09
- VAVG 28.56km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Parówa 2021, część 6 - jakoś ujdzie
Wtorek, 29 czerwca 2021 · dodano: 29.06.2021 | Komentarze 10
Muszę przyznać, że aż tak źle pod względem temperatury dzisiaj nie było. Może to kwestia porannego wyjazdu, może już nie aż tak gorącego wiatru, a może po prostu z musu już mi tolerancja na upały wzrosła? Ciężko powiedzieć. Ważne, że i tak się oszczędzałem, bo zdrowia mi szkoda.
Trasa wschodnia, lekko zakręcona: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Babki, Daszewice, Kamionki, Borówiec, Robakowo, Gądki, Żerniki, Jaryszki, Krzesiny, Minikowo, Starołękę oraz Las Dębiński na Dębiec. Jeszcze przy okazji dostarczając Teściowej pewien produkt z apteki.
Nie wiem co się stało ze zwierzakami, ale od kiedy temperatura wzrosła, niemal żadnego nie można spotkać. Co pokazuje, że natura jest bardzo mądra :) Fotek przyrodniczych więc dzisiaj nie będzie. Jedynie Windows w wersji zbożowej...
...oraz sąsiedzi (a w sumie sąsiadki) zza wschodniej granicy nie ogarniające piktogramów.
Przed pracą jeszcze na szybko na Dębinę. Tam Kropa jak zwykle w swoim wodno-kijkowym żywiole :)
- DST 62.10km
- Czas 02:09
- VAVG 28.88km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 170m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Na nie-jagody
Poniedziałek, 28 czerwca 2021 · dodano: 28.06.2021 | Komentarze 11
Dzisiaj po prosto przedpracowy niewyspany wypad, z za małą porcją kofeiny w organizmie, żeby się chciało chcieć :)
Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Jeszcze dało się jechać. Od jutra powraca temperaturowa rzeź :/
Gdy w jedną stronę kręciłem przez Luboń, ze zdziwieniem stwierdziłem, że zatrzymałem się jedynie na dwóch z miliarda tamtejszych świateł. Cud. Jak się okazało zemsta była słodka i przy powrocie nie tylko stałem na wszystkich, ale i zakwitłem w korku-gigancie. Luboń ofiar nie bierze.
Fotek nie robiłem, bo nie było czego. Wpadły tylko z lasu za Żabnem, żeby pojawiło się tu cokolwiek. Jagódki wciąż średnio dojrzałe, zjadłem dwie i stwierdziłem, że więcej nie ryzykuję.
W zamian sobotnie spotkanie z Dębiny. Parka czapli, rzadko widziana tu razem.
Dystans zawiera dojazd do pracy.
- DST 53.30km
- Czas 01:49
- VAVG 29.34km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 131m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Samo(lo)tnie
Niedziela, 27 czerwca 2021 · dodano: 27.06.2021 | Komentarze 15
Powoli wraca motyw parówy, na szczęście dzisiaj było jeszcze do wytrzymania. O kilka dobrych stopni za dużo, żebym czuł się komfortowo, jednak w porównaniu z ostatnią kilkudniową rzezią nie było najgorzej.
Wyjazd po odespaniu, chciałoby się dłużej, ale tak perspektywa temperatury, jak i planów na dzień na to nie pozwalała.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Fiałkowo - Więckowice - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Wiatr nie chciał pomagać. Tylko tyle o nim napiszę :)
Zatrzymałem się na chwilę w Fiałkowie, przy słynnej stacji pana Koprasa. I jednocześnie stacji Poznań Główny, znanej chyba już daleko poza Wielkopolską. W końcu miałem czas dokładniej obejrzeć tamtejszy samolot. Ciekawe, czy kiedyś uda się go w całości zrekonstruować?
Wziąłem ze sobą tylko kompakt, do tego żadne ptactwo nie chciało się prezentować, więc jedynie symboliczna fotka dymówek.
Za to ostatnio na Dębinie trafiłem na młokosa, czyli młodego kosa :) Dał się podejść niemal pod sam dziób zanim odleciał.
Aha, wczoraj byliśmy u znajomych w Tulcach, przy okazji fundując sobie spacerek. W tamtejszym lesie jakiś czas temu stworzono ścieżkę edukacyjną, przy okazji karczując kawał lasu. A szczytem abstrakcji, z której słynie działalność Nadleśnictwa Babki, jest tablica przestrzegająca przed zanieczyszczeniem środowiska ustawiona przy... świeżej wycince.
No i jeszcze wspólne foty dwóch czarnuchów, czyli Kropy i Pioruna :) Nawet języki w upale mają takie same :)
PS. Brawo Czechy!
PS 2. Brawo Belgia. Żeluś go home, wraz z ekipą portugalskich rzeźników :)
- DST 52.50km
- Czas 01:52
- VAVG 28.12km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kociakowo :)
Sobota, 26 czerwca 2021 · dodano: 26.06.2021 | Komentarze 10
Dzisiaj krótko i treściwie, bo zaraz jedziemy do znajomych.
Wyjazd oczywiście poranny, w aurze dziwnej - niby nie miało padać, a na trzecim kilometrze musiałem schować się pod wiatą przystankową, bo... lunęło. Na szczęście po kilku minutach mogłem ruszać, ale widok czystego napędu pozostał w tym momencie już jedynie wspomnieniem.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Komorniki - Głuchowo - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jechałem jak ostatnia ciamajda, czyli zgodnie z założeniem. Nie chciało mi się cisnąć, bo nie, tym bardziej, że wciąż mi zawiewało albo w pysk, albo w z boku.
W Trzcielinie tym razem żółw nieobecny. Ale w zamian odniosłem pewien sympatyczny sukces. Bowiem kotek, który jeszcze niedawno nie dał mi do siebie nawet podjeść, stosując najpierw postawę jak poniżej...
...nagle sam do mnie podszedł, obczajając...
...a po chwili zamieniając się w słodkiego kiciusia. Zostałem całkowicie kupiony :)
Żal było odjeżdżać. A okolice Trzcielina i Lisówek mają u mnie kolejnego plusa ;)
Jeszcze obowiązkowa fota z rowerem...
...i koniec. BS-a nadrobię wieczorem albo już jutro;
- DST 53.10km
- Czas 01:51
- VAVG 28.70km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 154m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedzić diabelskie drzewo
Piątek, 25 czerwca 2021 · dodano: 25.06.2021 | Komentarze 7
Kolejny krótki wpis. Masa pierdół dziś załatwiona, padam na wiadomo co :)
Rano rower. A jak. W fajnej temperaturze, niestety dzisiaj w głównej roli występowali zapuszkowani rodzice, którzy oczywiście musieli dostarczyć swoje latorośle pod same drzwi, pewnie niejeden by chciał jeszcze wjechać do auli i odebrać świadectwo w wersji McDrive. Powodowało to masakryczne korki, których nawet rowerem nie byłem w stanie ominąć, więc gniłem. Dzięki wielkie. Źle było na domowym, hę? :)
Trasa zachodnia z wariantami północnymi: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Wysogotowo - Junikowo - Kopanina - Dębiec.
Moje ukochane diabelsko drzewo przeżyło kolejne wichury. Zagrozić może mu chyba tylko człowiek.
Nawiedziłem oczywiście Jezioro Lusowskie.
Tamże przyuważyłem wodnego ślimaka. Na chwilę go wyciągnąłem, sfociłem i umieściłem we właściwym miejscu.
Ptaki zaś dzisiaj tylko na drutach. Chudziutki trznadelek...
...oraz kos, który bardzo chciał się pochwalić swoją zdobyczą, jednocześnie pokazując, gdzie mnie ma :)
Tyle. Poza tym wyjazd bez rzeczy wartych odnotowania. Bo o kolejnych gazeciarzach nawet nie chce mi się wspominać.
- DST 53.10km
- Czas 01:51
- VAVG 28.70km/h
- VMAX 52.10km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejne zamulanko
Czwartek, 24 czerwca 2021 · dodano: 24.06.2021 | Komentarze 9
Dzisiaj w końcu udało mi się wyspać, ale jak to na wolnym - odpocząć już nie. Klasyczne u mnie "padam na ryj" znów w łasce :)
Wpis krótki, bo... padam na ryj :)
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Dąbrówka - serwisówki - Plewiska - Poznań.
Znów jakoś nie miałem siły do walki. Wiatr kręcił z każdej możliwej strony, tylko nie tej dla mnie korzystnej, korki i światła nie chciały być przychylne, a debile (szczególnie jeden śmieciarz-gazeciarz w Dąbrówce) drogowi nie pozwolili o sobie zapomnieć. Wynik więc mierny.
Trochę fotek wpadło, szkoda, że było pochmurno, bo odbiło się to na jakości. No i nie ukrywajmy - jak fotograf dupa, to cudów nie będzie :) Ale fajnie było się znów pojawić na końcu świata, czyli w Lisówkach.
Tamże bowiem trafiła się (chyba) makolągwa...
...oraz kania ruda.
Przed Dopiewem wpadł jeszcze myszołów.
A, odwiedziłem znajomego z bagienka w Trzcielinie. Był dzisiaj lekko zamulony :)
- DST 64.20km
- Czas 02:15
- VAVG 28.53km/h
- VMAX 54.70km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 206m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przed i po potopie :)
Środa, 23 czerwca 2021 · dodano: 23.06.2021 | Komentarze 6
Dzisiaj miałem taki zapieprz, że za wpis zabieram się dopiero wieczorem. Po meczu Polski ze Szwecją. Brawo Szwecja, moje drużyny z grupy wyszły zgodnie z oczekiwaniami. Niech tylko jeszcze szybko odpadną Włochy oraz Portugalia z żelusiem na czele i będzie pięknie :)
Wypad poranny, przedpracowy, już w normalnej temperaturze. Niestety w zamian był mocny wiatr, a do tego znów kurs częściowo po mieście, co wpłynęło na wynik.
Trasa: Dębiec - Górczyn - Plewiska - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.
Na chwilę zatrzymałem się nad Jeziorem Lusowskim. Czyściutkim wybitnie. Nawet rybki było widać, o kaczkach nie wspominając :)
Przed pracą jeszcze krótko na Dębinę, zobaczyć szkody po wczorajszej burzy. Na szczęście małe, dwa powalone drzewka. Po drodze spotkałem polskiego piłkarza w wersji na dopalaczach :)
Dystans zawiera dojazd do roboty.
- DST 61.30km
- Czas 02:09
- VAVG 28.51km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 186m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamiastowany (chwilowy koniec parówy)
Wtorek, 22 czerwca 2021 · dodano: 22.06.2021 | Komentarze 10
Wyjazd poranny, przedpracowy, jeszcze w ukropie. Słowo "jeszcze" jest tu kluczowe.
Start około 8:30 na trasę północną, czyli niestety miejską. Odcinek z Dębca przez Górecką, Hetmańską, Przybyszewskiego, Jeżyce i Golęcin do Koszalińskiej to koszmar. Aut od cholery, jak zwykle w 90% z nich jedna osoba, korki, światła, wszechobecny dźwięk klaksonu... Normalnie Indie. A było tak pięknie w tym temacie podczas lockdownów...
Potem już zdecydowanie lepiej, jednak strat nie miałem jak nadrobić, bo wiatr sprawy nie ułatwiał. Jednak w porównaniu z resztą i tak miodzio. Przejechałem Koszalińską, następnie przez Psarskie, Kiekrz, Rogierówko, Kobylniki, Sady, Swadzim, Batorowo, Lusowo, Zakrzewo, Dąbrowę, Wysogotowo, Skórzewo i Plewiska do domu.
Zdjęć nie miałem czasu robić, obiektów w sumie też brakowało. Skupiłem się więc jedynie na nowych muralach w tunelu między Sołaczem a Golęcinem. Spoko są, takie wiewiórcze, lecz nie tylko. Jest klimacik, a na pierwszej fotce sowa wyglądająca jak ja godzinę wcześniej :)
Dystans zawiera dojazd do pracy. Na luzie, bo pogodynki mówiły o jakiejś tam burzy koło osiemnastej. Tymczasem jakoś około czternastej czy piętnastej Poznań kompletnie zalało - utopiło się kilka samochodów, ulice przypominały koryta rzek, zapadł się nawet dach jednej ze szkół... Miałem to szczęście, że wtedy już siedziałem w robocie. Podobno przez dwie godziny spadło tyle deszczu, ile średnio przez cały czerwiec. Najważniejsze jednak jest to, że upały w końcu pójdą precz.
- DST 62.40km
- Czas 02:13
- VAVG 28.15km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Parówa 2021, część 5 - dzika dzikość :)
Poniedziałek, 21 czerwca 2021 · dodano: 21.06.2021 | Komentarze 10
Musiałem dzisiaj wstać wcześniej, żeby zdążyć do pracy. I tylko w takie dni cenię sobie podobnego motywatora, bo jakoś udało mi się dzięki temu wrócić do domu przed największym upałem.
Mimo to lekko nie było. Trzydzieści na plusie w momencie startu potrafi nieźle zdemotywować, i tak się właśnie stało. Przez całą drogę zamulałem, nie chciało mi się, wolałem pozostać w cieniu... A perspektywie to samo, tylko że w robocie :)
Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Fotek rowerowych mało, bo tak jak wczoraj wolałem się nie zatrzymywać (w Luboniu to oczywiście nierealne), więc dzisiaj proponuję inne gwiazdy. Włochate :) Tak jak wspominałem, w niedzielę Kropa była tak zmasakrowana temperaturami, że odprowadziłem ja do domu i sam zrobiłem szybką rundkę po Dębinie. Jak się okazało, idealnie w czas, bowiem akurat trafiłem na moment, gdy coś mi zaczęło chrumkać w krzakach. Chwilę poczekałem, spodziewając się kto zacz i się nie zawiodłem - najpierw wyszła locha, sprawdzić kim jestem. Spotkał mnie ten honor, że widzieliśmy się już wielokrotnie, więc stwierdziła, że nie ma zagrożenia. Dodam, że to ujęcie zrobiłem z komórki.
Po chwili dała znać swojej rodzinie, że mogą wychodzić. Najpierw nieśmiało, a potem już nawet zadziornie, przeparadowało obok mnie pięć ślicznych warchlaków, co skończyło się kilkoma ujęciami.
To naprawdę genialne uczucie, gdy nie boją się ciebie, jakby nie patrzeć przedstawiciela gatunku mającego zdecydowanie nie tak pod sufitem, dzikie zwierzęta. Co więcej, na tyle mi zaufały, że matka spokojnie machała ogonkiem, młode z ciekawością na mnie zerkały, a przestraszyły się dopiero, gdy nadszedł ktoś inny. Udało mi się nawet nakręcić tę scenę:
Jednym słowem: cudo :)
Fota z rowerem być musi, więc "mój" las...
..a w nim pierwsze jagódki. Jeszcze bałem się próbować, ale wiem, gdzie się wybiorę na wyżerkę :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.