Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197418.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:1400.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:47:12
Średnia prędkość:29.68 km/h
Maksymalna prędkość:53.10 km/h
Suma podjazdów:4036 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:53.88 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 54.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Podjazdy 64m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na leminga

Niedziela, 30 listopada 2014 · dodano: 30.11.2014 | Komentarze 12

Człowiek to jednak sprytne bydlę. Powoli przyzwyczaja się do każdych warunków. Tak chyba jest i ze mną - przyjąłem za normę, że jest na dworze minus miliard oraz sztorm w zestawie, gębą w kubeł i jadę. Lemingi mogą brać ze mnie przykład. Kominiara i nara :)

Wiało dziś tak, że gdy próbowałem odpisać znajomemu z pracy na smsa w trakcie jazdy to zwiewało mi literki :) Na domiar złego duje wciąż ze wschodu, więc jeżdżę sobie po piętach i już nie mam pomysłów na nowe trasy. Bo pedałowanie na zachód i powrót pod wiatr spowodowałaby, że zamiast w domu wylądowałbym w Tworkach. Zrobiłem dziś więc "szubienicę" między S-11 a S-5, zaliczając Tulce, Nagradowice, Szczodrzykowo, Gądki i pomniejsze wiochy.

Na trasie spotkany rowerzysta - sztuk jeden, w okolicach miejscowości Śródka. Gorąco, ale naprawdę gorąco pozdrowiony przeze mnie za walkę.



  • DST 53.60km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.71km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Podjazdy 64m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sezon kominiarski rozpoczęty

Sobota, 29 listopada 2014 · dodano: 29.11.2014 | Komentarze 2



"Patrz, patrz, ninja!" - te słowa dotarły do moich uszu na Starołęckiej, podczas mijania na przejściu dziadka z wnuczkiem. Tak, oficjalnie rozpocząłem sezon kominiarski i dobrze zrobiłem, bo dziś już przelewek nie było - 3 stopnie poniżej zera i wiatr wiejący non stop pomiędzy 20 a 30 km/h, strasznie upierdliwie zmienny, raz północno, a raz południowo wschodni. Trzy warstwy górne, grube spodnie, dwie pary skarpetek, zimowe rękawiczki i kominiarka - nie powiem, żeby to był mój ulubiony zestaw ubrań na rower...No ale twardym trzeba być, nie miętkim :)

Nawet walnąłem sobie selfie, choć jak widać ręce z zimna się trzęsły.

Trasa była zaplanowana na dziś tylko taka, żeby z niej wrócić w całości - koło Malty, potem Kobylepole, Zalasewo, Swarzędz, DK-92 do Paczkowa, gdzie skręciłem na Tulce i wróciłem przez Krzesiny. O walce z wiatrem pisać nie będę, bo poleciałaby tu wiązanka zimowych, brzydkich kwiatków. Motywatorem znów stał się anal. Nie nie, nie znaczy to, że kupiłem sobie ajfona i rurki, wciąż jestem hetero :) Chodzi ponownie o o zespół Anaal Nakrath, ostatnio znacznie mnie swoją nutą nagrzewający do jazdy. Zresztą, dla niewtajemniczonych próbna balladka, wokalnie zbliżona do dźwięków wydawanych przeze mnie w paru miejscach: :)


Rowerzystów napotkałem dwóch. I koniec. Chciałem też się napić czegoś z bidonu, ale bez wiertarki nie podchodź :)




  • DST 52.35km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.82km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 63m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Null

Piątek, 28 listopada 2014 · dodano: 28.11.2014 | Komentarze 2

Stało się - ktoś w końcu otworzył tę cholerną lodówkę, do tego zapomniał zamknąć drzwi i jest przeciąg. I to jaki! Wschodni wiatr non stop powyżej 20 km/h plus temperatura w okolicach zera - taka mnie dziś pieszczota ze strony pogody czekała. Ubrany na cebulę jakoś zrobiłem tę "V-kę" przez Krzesiny, Tulce do Siekierek i z powrotem, ale każdy ruch służył tylko temu, żeby było już bliżej końca. No bo jak nie pada, do roboty mam na popołudnie to przecież w domu siedział nie będę. Psychika mi nie pozwala. Tak samo jak na pójście póki co na siłownię, choć chomik tradycyjnie tej zimy w końcu mnie kiedyś i tak dopadnie.

Z plusów - widziałem dwóch rowerzystów! Na trasie! Nie pod monopolowym :)




  • DST 55.20km
  • Czas 01:53
  • VAVG 29.31km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Borów-anie

Czwartek, 27 listopada 2014 · dodano: 27.11.2014 | Komentarze 4

Tak jak myślałem - do wczoraj było miło, ale się skończyło. Dziś już temperatura była o połowę niższa, wiatr stał się mocny i zimny, do tego dla mnie jeden z najupierdliwszych, bo wschodni z wariacjami południowymi. Własne rekordy i dobre średnie niniejszym chowam do szuflady, którą zamykam i wyrzucam kluczyk do wiosny :) Bo ma być gorzej.

Postanowiłem dziś zrobić kółko, którego głównym punktem miał być Kórnik. Tak też zrobiłem - ruszyłem przez Starołękę, potem klasycznie przez Krzesiny i Koninko. Jak w dobrym horrorze zbliżałem się do sedna koszmaru, czyli miejscowości Borówiec (nazwa ze słowem "borowanie" to przypadek?). Kto tamtędy choć raz jechał nie zapomni całe życie, kto nie jechał... służę fotką:

Kilometr akcji pt. "Dentysto - zrobiliśmy to dla Ciebie" miażdży i masakruje mentalnie. Sama trasa jest na tyle fajna, że aż dziw bierze, że nikt się za ten element jeszcze nie zabrał.

Udało mi się dotrzeć do Kórnika, tam szybki nawrót i już w miarę, w miarę z wiatrem w plecy przez Rogalin i Puszczykowo do Poznania. Okazało się, że wiatr w międzyczasie zmienił się na "czysto" wschodni, więc końcówkę miałem z porywem z boku.

Oj, nadchodzi u mnie rowerowy kryzys. Chyba i tak późno :)



  • DST 57.60km
  • Czas 01:51
  • VAVG 31.14km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poezja

Środa, 26 listopada 2014 · dodano: 26.11.2014 | Komentarze 16

Dziś przypomniałem sobie czemu mi pozytywnie padło na mózg w temacie roweru. Dawno tak dobrze mi się nie kręciło - bez silnego wiatru, bez deszczu, bez mżawki, co prawda ze znaczną ilością jazdy przez miasto, ale o dziwo mało upierdliwej. I - uwaga uwaga - nawet Starołęcka dziś w miarę przejezdna (trzeba tę datę zapamiętać, bo może jacyś kosmici zaatakowali Poznań i porywają ludzi, zaczynając od Starołęki?). No i temperatura do przyjęcia - 6 stopni. Poezja. Trasa przez Maltę, Swarzędz, Kostrzyn, potem nawrót przez Siekierki i Tulce.

Napęd już całkowicie ogarnięty, lubię to nowe uczucie gdy naciskam na pedały i nie ląduję pyskiem na kierownicy w sekundę po tym jak łańcuch spada z zębatki :)

Cieszy mnie ta dzisiejsza jazda jak stereotypowego wujka na weselu widok nowej butelki czystej. Tym bardziej, że to pewnie już taka ostatnia, bo nieopatrznie spojrzałem na prognozę na kolejne dni, gdzie wyłoniła mi się wizja minus pięciu na termometrze i wiatru około 30 km/h... Brr...



  • DST 53.40km
  • Czas 01:45
  • VAVG 30.51km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mżawica

Wtorek, 25 listopada 2014 · dodano: 25.11.2014 | Komentarze 6

Takie oto zgrabne wyrażenie skonstruowałem dziś, gdy podczas nawrotu w Dopiewie na okularach nagle zaczął mi się pojawiać kropkowany motyw niwelujący widoczność do minimalnej, a stopień wilgotności stroju osiągnął poziom szanującego się lasu równikowego. Niby nie padało, a wróciłem cały mokry. Dobrze, że temperatura była powyżej zera, bo śliska nawierzchnia plus przymrozek już mi stawały przed oczyma.

Ale za to w końcu wiać przestało i mogłem sobie pokręcić, mimo że ślisko, mimo że mgła, mimo że zaliczyłem w kolejce trzy zamknięte przejazdy kolejowe. No i mimo standardowego wężyka w Komornikach. Z mżawicą tez sobie poradziłem wyłączając TOK FM i puszczając na pełną parę w uszach nowego Slipknota. Lepszej motywacji mieć nie mogłem. A dzisiejsza trasa to "samochodzik" od tyłu - Poznań - Luboń - Wiry - Szreniawa - Trzcielin - Dopiero - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

W Plewiskach czekając na światłach zauważyłem ciekawy anons. O dziwo pod nim nie widziałem żadnej pikiety feminazistek, przecież tak dzielnie walczących z seksizmem i stereotypami. Choć zawsze tylko w jedną stronę :)




  • DST 52.50km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.64km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

O K...órnik, ale wiało!

Poniedziałek, 24 listopada 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 7

Po tym jak mnie dziś wywiało powoli myślę o zmianie hobby na mniej męczące... O, może badacz biegunów? Albo arktyczny nurek głębinowy? Łowca rekinów gołymi rękoma? Cokolwiek będzie lepsze niż ściana, z którą męczyłem się dziś przez co najmniej połowę dystansu...

Co prawda się tego spodziewałem, bo już w nocy duło i waliło w okna, ale co innego obserwować to z domu, a co innego z pozycji chybotliwego roweru. "Najlepsze" jest to że wiatr był coraz słabszy, podczas zakręcania z powrotem jeszcze go czułem, potem jeszcze jakieś 10 minut mi pomagał, aż w końcu ucichł. Gdzie tu sprawiedliwość? Skończyło się jak na załączonym obrazku z wynikiem - no comments.

Postanowiłem dziś sprawdzić czy może usunięto już poniemieckie betonowe kloce nachodzące na siebie kilkoma warstwami, które od zawsze znajdowały się między Borówcem a Skrzynkami. Gdzie tam! Sytuacja jest tam taka: na kawałku drogi nowiutki asfalt, potem pole minowe, którego pokonywanie szybciej niż 15 km/h grozi utratą wszystkich plomb w zębach, a kilometr dalej znów piękny asfalcik. Fascynujące jest to, że nie można było wyremontować i środka. Polska myśl techniczna nie może być nudna :)

Targany podmuchami dotarłem do Kórnika, gdzie na chwilę zatrzymałem się odpocząć, spojrzałem na średnią i widząc marniutkie 26 km/h jak zbity szczeniak z filmików na YouTube wróciłem tymi samymi śladami. Już bez wiatru...




  • DST 55.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 29.73km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kombinacje

Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 15

Rano lekko padało, było zimno, wietrznie i generalnie paskudnie. W żadnym wypadku pogoda na szosę.

No więc ruszyłem szosą :)

Jechałem bardzo ostrożnie, badając nowy napęd i testując przełożenia - jest git. Lubię jeździć twardo i po zmianie mam wrażenie, że mam więcej możliwości w tym względzie. Ale postanowiłem już sobie, że nie będę katował jednej zębatki, tylko do sprawy podejdę z mózgiem. Tak się bawiłem, kombinowałem, padać przestało, ale rozpędzić się nie mogłem, bo ślisko, a na jednym z przejazdów kolejowych po raz kolejny zatańczyłem na torowisku, na szczęście bez konsekwencji.

Wiatr mnie wymęczył, bo miałem wrażenie, że był ciągle boczny, więc ze średnią nie zaszalałem, ale nie o to dziś chodziło. Na trasie Poznań - Mosina - Rogalin - Radzewice i powrót przez Wiórek zakwitło dziś od rowerzystów. Było ich w sumie pięciu :) Do tego jakieś takie twarze zacięte, skupione na walce, uśmiechu nie odnotowałem żadnego. Kocham tę wrodzoną polską uprzejmość :)




  • DST 53.20km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.00km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tego nie ma

Sobota, 22 listopada 2014 · dodano: 22.11.2014 | Komentarze 6

W sumie to tego wpisu być nie powinno. Na ten weekend mieliśmy zaplanowany wyjazd, ale Żona się przeziębiła i zamiast wojaży dostałem gratis wolny weekend w domu, jakże rzadko u mnie spotykany. Nie powiem, żebym płakał rzewnymi łzami i podcinał sobie żyły z okazji do jeszcze dwóch dni popedałowania, tym bardziej, że choróbsko szybko wyplenimy.

Mimo wolnego nie chciałem za daleko się oddalać od domowego oddziału ratunkowego i zrobiłem tylko klasyczną pięćdziesiątkę, klasyczną trasą przez Mosinę do Żabna i Sulejewa, klasycznym crossem. Cztery stopnie i ostre powietrze nie nastrajały do szaleństw z prędkością, a ciężka jazda na tym sprzęcie wciąż mnie fascynuje - czuję się jak Kulczyk, który przez kilka dni musi robić zakupy w Biedronce. Przy całej nierealności tego stwierdzenia - w każdym względzie :) Za to zdecydowanym plusem względem szosy jest to, że nawet jazda ddr-em nie irytuje aż tak bardzo, a do przejechania torowiska nie trzeba ostrożności jak na polu minowym.

Rowerzystów mimo soboty widziałem sztuk jeden. No cóż, "sezon" się skończył. Tłumy speców od kolarstwa pojawią się znów na wiosnę. Póki co można cieszyć się z pustych dróg.

No i jeszcze po wyjeździe odebrałem szosę z serwisu, z nowiutkim napędem i wyregulowanymi hamulcami oraz prawidłowo ustawionymi sterami, bo się okazało, że przez rok jeździłem na za bardzo skręconych. Być może jutro przetestuję. Albo jeszcze kopsnę się crossem, bo to ćwiczenie mocy/siły (niepotrzebne skreślić, nie znam się, ja po prostu jeżdżę) w sumie mnie wciągnęło.



  • DST 54.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Całkiem miłe katusze

Piątek, 21 listopada 2014 · dodano: 21.11.2014 | Komentarze 2

Siły militarne i sprzęt ciężki w postaci crossa skierowałem dziś dla odmiany na zachód, bo w końcu podmuch dał mi odpocząć od rejonów na wschód od Poznania, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Powoli zacząłem już się przyzwyczajać do wygody pod czterema literami, rozkładu rąk godnego średniej wielkości goryla i ciężaru słonia, ale do toczenia się szerokich kół już średnio. Kiedyś musiałem na szybko nabyć przednią oponę, a jedyna dostępna była gruba jak amerykański bachor z Teksasu, więc tak od jakiegoś roku się na niej katuję, nie mając motywacji do zmiany. No bo w końcu w zimie może się przydać.

Pojechałem dziś bez kombinowania w tę i z powrotem przez Skórzewo oraz Dąbrowę do Drwęsy i kawałek dalej, do Kalw. Jechało się fajnie, spokojnie i bez spiny na średnią, z audiobookiem w mrocznej scenerii mżawki. I za to lubię te crossowe katusze.