Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 195829.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:1880.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:65:37
Średnia prędkość:28.66 km/h
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Suma podjazdów:8710 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:60.66 km i 2h 07m
Więcej statystyk
  • DST 63.20km
  • Czas 02:05
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni dzień sierpnia...

Sobota, 31 sierpnia 2019 · dodano: 31.08.2019 | Komentarze 9

...był znów upalny, ale gorzej dopiero będzie, między innymi jutro. Dzisiaj rano przynajmniej dało się jeszcze oddychać, choć komfortowe to to nie było.

Wiało momentami konkretnie, na szczęście ze wschodu, mogłem więc udać się w bardziej zalesione rejony, czyli z Dębca przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Rogalinek,Rogalin i Świątniki do Mieczewa, gdzie nastąpiła nawrotka i powrót centralnie swoimi śladami.  TUTAJ Relive.

Głównie skupiałem się na zabawach z kamerką, która póki co zdecydowanie spełnia oczekiwania. Muszę tylko mocniej podokręcać mocowania, bo sprzęt lekko lata na kierownicy.

Powoli zaczynają już pojawiać się na ziemi oznaki jesieni...


Jest nadzieja, że dożynkowy rolnik z Rogalinka w końcu znalazł żonę. No chyba że to na razie jedynie uczestniczka kastingu :)

W Rogalinie dopadł mnie dość spory, bo kilkunastoosobowy peleton. Nie namyślając się wiele, oczywiście się podeń podłączyłem, korzystając z dobrodziejstwa inwentarza, ale w pewnym momencie, gdy chciałem dobrze, czyli gdzieś się wcisnąć, żeby może dać jakąś zmianę za jakiś czas, włączył się jeden z kolarzy, informując grzecznie, że prowadzi trening, jadą w grupie i... Tu się domyśliłem, żebym się nie wciskał między wódkę a zakąskę :)

Spoko, zrozumiałem, pretensji nie mam :) Team znam z widzenia, z ciekawości poklikałem sobie gdzie trzeba i wiem, że taki wyjazd ma się w płatnym "abonamencie", więc to nie moje miejsce. Chwilę jeszcze potrzymałem koło, w Mieczewie zwolniłem i zawróciłem, dalej jadąc już swoim tempem.

Do pracy znów rowerem (doliczone do dystansu), prowadząc kolejne testy sprzętu nagrywającego.

A skoro jest okazja do muzycznego zakończenia miesiąca, to raz jeszcze umieszczam piosenkę mojego ulubionego poety współczesnej sentymentalnej rzeczywistości, czyli Pablopavo. Tytuł... jak w tytule :)



  • DST 67.20km
  • Czas 02:19
  • VAVG 29.01km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kameralnie

Piątek, 30 sierpnia 2019 · dodano: 30.08.2019 | Komentarze 6

Ufff, dzisiaj chwilowo dało się rano oddychać i ruszyć z domu bez ryzyka skończenia z zupą pod kopułą. Co prawda i tak mi było za ciepło, ale jestem w stanie pochwalić ową korektę temperaturową in minus. Niech ma.

Nawet wiało sporo słabiej, ale gdy rano spojrzałem na kierunek wiatru (północno-wschodni), lekko mi mina zrzedła, gdyż oznaczał on kręcenie przez miasto, co finalnie doszło do skutku, uwalając mi koncertowo jakiekolwiek nadzieje na dobry wynik. Do tego szlag mnie trafił, gdy podczas powrotu miałem go ponownie od strony pyska, bo się gnój zmienił na południowo-wschodni. Cóż, szara codzienność kolarza :/

Trasa to "pietruszka", lecz kręcona od d...rugiej strony: Dębiec - Wartostrada - Śródka - Główna - Miłostowo - Janikowo - Kobylnica - Wierzonka - Karłowice - Dębogóra - Mielno - Kicin - Koziegłowy - Gdyńska - Chemiczna - Wartostrada - Dębiec. TUTAJ Relive (znów z wariacjami, nagle mi Endo przestało liczyć kilometry, natomiast czas - a owszem).


W Mielnie, jak to w Mielnie, przyuważyłem plażowicza :) Nawet się zatrzymałem, żeby sprawdzić, czy wszystko ok, ale chłopina (albo sukina?) się przestraszył i uciekł, udowadniając przynajmniej, że z łapami wszystko ok :)

Jeśli zaś chodzi o gatunek ludzki, tu jak to zazwyczaj bywa, było bardziej bezmózgo. Ta oto pannica widocznie nie zna się na przepisach, za to na pewno na zaawansowanej kosmetologii oraz fotkach na Insta, bo pruła hulajnogą po pasie dla rowerów aż miło. Nawet chciałem zwrócić uwagę, że póki co obowiązują ją zasady takie, jak pieszych, więc zapraszam na lewo, ale gdy podczas wyprzedzania zobaczyłem ten błogi, nieskalany myśleniem wyraz twarzy, oraz dyganie do muzyczki sączącej się ze słuchawek, odpuściłem.

Tu już jednak darować nie mogłem :)

Drogę do pracy miałem lekko wydłużoną (oczywiście Czarnuchem), przez Rataje (przypomniałem sobie, czemu tam nie bywam - koszmar), pierwszy raz na oczy widząc tę oto rzeźbę z misioświnką :)

A byłem po to, żeby odebrać trochę wyższy model kamerki niż mam, już ze stabilizacją (jaką - się oceni w praktyce), mającą w swej niewygórowanej cenie bardzo dobre opinie. Biorąc pod uwagę, że kosztował mnie po negocjacjach połowę wartości podstawowej wersji GoPro, cudów na kiju nie potrzebuję, dostałem dodatkową baterię w cenie, a do tego akcesoria są tanie jak barszcz, to maleństwo zapewne spełni moje oczekiwania. Oby. Jedyne minusy to wodoszczelność dopiero po założeniu obudowy oraz kolor (nie chciałem takiego, ale nie było już wyboru). 

A po co mi kamerka? O, na przykład do uwieczniania takich sytuacji, jak dziś ze wspomnianej ratajskiej drogi (tu jeszcze kadr ze starego sprzętu).



  • DST 58.55km
  • Czas 02:01
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bezwennie

Czwartek, 29 sierpnia 2019 · dodano: 29.08.2019 | Komentarze 8

Dziś wpis bez weny, bo ta się rozpłynęła w afrykańskim upale, który wciąż panuje.

Nawet trasa bez fajerwerków, bo zwykłe "kondominium", czyli z Poznania przez Luboń, Wiry, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko, Dymaczewo, Łódź, Witobel, Stęszew, Dębienko, Trzebaw, Szreniawę i Komorniki do Poznania.

Gdyby mi wartości na termometrze nie robiły spaghetti z zawartości tego, co pod kopułą oraz kaskiem, też jazda by była dość upierdliwa, bo wiatr, który według jednych prognoz miał być wschodni, według innych południowy, w praktyce okazał się... zachodni i północny, więc ani przez chwilę nie chciał pomagać, a w najlepszej wersji wiał z boku.

Od temperatury powariowały dziś nawet... termometry. 

Choć może to jakaś obietnica lepszych czasów? Toż to przecież wartości wręcz wymarzone do jazdy :)

Dystans zawiera kręcenie do pracy. Po drodze miałem zresztą scysję na DDR-ce z żywym zestawem idealnych wyborców partii aktualnie nam rządzącej, czyli Sebixem bez koszulki, obleśną Karyną i pińcetplusem w wózku. Oj, zdecydowanie nasze światy nie są kompatybilne mentalnie :)


  • DST 58.25km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.62km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 214m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poburzowo

Środa, 28 sierpnia 2019 · dodano: 28.08.2019 | Komentarze 19

Po wczorajszych burzach (do których jeszcze wrócę) powietrze się lekko przerzedziło i nawet rano dało się oddychać. Co prawda już po nawrotce znów znalazłem się jak na patelni, więc ponownie odpuściłem jakiekolwiek myśli o ciśnięciu, ale były nawet momenty, gdy chciało się kręcić, a nie zdychać. Cieszyłem się je kochać, tak szybko odeszły :)

Trasa to po prostu w tę i z powrotem: z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Rogalinek i Rogalin do Mieczewa, a stamtąd z grubsza swoimi śladami do domu. 

Relive TUTAJ - dziś prawie w całości.

Powyższa fotka pochodzi z Puszczykowa, a widoczną śmieszkę (tu jej naprawdę najlepszy fragment, wyjątkowo płaski) znają wszyscy kręcący pod Poznaniem. Dzisiaj przyuważyłem pewien nowy element, którego powstanie wyobrażam sobie z grubsza tak oto: siedzi sobie dwóch urzędasów, jeden zagaduje:

- Tej, Zdzichu, kojarzysz ten ciąg pieszo-rowerowy przy Wczasowej?
- No pewnie. Ten dwukierunkowy, o szerokości metra, gdzie jakiś czas temu robiliśmy remont nawierzchni, ale nam kasy nie starczyło, więc na połowie wystają takie korzenie, że plomby wypadają?
- Tak, dokładnie ten.
- No i co z nim?
- Wiesz, tak sobie myślę, że mi szkoda tych biednych rowerzystów.. Ostatnio jak jechałem i zapytałem jednego takiego, czemu jedzie ulicą, a nie drogą rowerowa, to powiedział, że ma prawo, bo nie prowadzi w jego kierunku jazdy, jest za wąska, więc nie musi i takie tam. Masz jakiś pomysł, żeby nie mieli takich problemów?
- No pewnie, że mam!

No i proszę. 

Brawo! :/

No i jeszcze o burzy. Wczoraj, gdy wracałem z pracy, widziałem już tylko jej skutki - pozalewane drogi, wyrwane drzewa, śmigające w tę i z powrotem wozy strażackie. Gdy wyszedłem z psem, na głównej spacerowej alejce nie dało się przejść, przez trafiony na pół konar. Rano zostało już wszystko w miarę ogarnięte, ale i tak skutki nawałnicy (ja akurat byłem w robocie, ale od kilku osób słyszałem, że w życiu czegoś takiego nie widzieli, aż ciary się pojawiały) były jeszcze wyraźnie widoczne. Cóż, burze były zawsze, ale mam podejrzenie graniczące z pewnością, iż tak ekstremalne wydanie ludzkość zawdzięcza sobie...

Pod domem znalazłem "coś", co spadło z dachu...

Tylko Kropa zachwycona, ba takiego wyboru patyczków nie miała jeszcze chyba nigdy :)


Do pracy - mimo obaw pogodowych - dotarłem rowerem. Dystans doliczony do całości.


  • DST 63.40km
  • Czas 02:11
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rolnik upa(d)ły

Wtorek, 27 sierpnia 2019 · dodano: 27.08.2019 | Komentarze 6

Kolejny wypad z gatunku "byle przeżyć". Mózg mi parował, czacha dymiła, ale kręcić trzeba było. Całość więc to marna człapanina.

Wyruszyłem rano, a i tak pod koniec dotarły do domu zwłoki. No, prawie, bo jakieś tam funkcje życiowe jeszcze zostały. Głównie chęć pochłonięcia studni, ale że akurat żadnej nie miałem w mieszkaniu, to wciągnąłem to, co znalazłem w lodówce. Dobrze, że piwa tam nie było, bo bym nie mógł iść do pracy :)

Trasa to "muminek": Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Krzesiny - Jaryszki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Babki - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Relive TUTAJ, ale kompletnie z czapy - Endomondo chyba też się ugotowało i nie tylko zaniżyło dystans oraz średnią o kilka kilosów, lecz jeszcze gubiło co chwilę sygnał.

Klasyczna fota z Dębiny...

...oraz umieszczana tu już dożynka z Rogalina.

Dubluję ją, ponieważ doszedł nowy element - okazuje się, że rolnik szuka żony :)

Ewidentnie zmienił się też wyraz twarzy naszego poszukiwacza, zapewne po wypiciu napoju, który widoczny był jeszcze w tym wpisie :)  Nóżka też jakaś taka luźniejsza... Rodzi się tylko jedno pytanie: jeśli żony nie ma, a potworki obok napłodzone na potęgę, to jaka jest tu prawdziwa historia? Czy to przykładny wdowiec, aktualnie z potężnym pięćsetplusowym posagiem, czy nawrócony hulajdusza, który odpowiedzialnie zajmuje się tym, co przeskrobał (i nie wyskrobał!)? 

Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi... :)

Dystans powiększony jest o dojazd do pracy.
Kategoria Dożynki!!! :)


  • DST 53.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kicajowo

Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 10

Miałem dziś dzionek teoretycznie wolny, czyli taki, podczas którego musiałem załatwić miliard ważnych spraw. Również teoretycznie miałbym okazję się trochę wyspać, ale w podświadomości miałem świadomość, iż im więcej będę odwlekał wyjazd, tym temperatura będzie rosła, co było najlepszym motywatorem.

I tak od upału nie uciekłem. A już mi się wydawało, że gówniany letni okres z ukropem się skończył, ale niestety... W związku z tym nawet nie walczyłem, bo każde mocniejsze tąpniecie na pedały powodowało, iż pod kaskiem robiła mi się galareta.

Sprawy nie ułatwiało to, że wybrałem sobie dziś do jazdy kierunek północno-wschodni, czyli łącznie grubo ponad dwadzieścia kilometrów miejskich męczarni. Było wszystko - korki, remonty, jakieś policyjne akcje z blokadami na Miłostowie... A przypomnę, że mamy niby lżejszy, bo jeszcze wakacyjny okres.

Trasa to "pietruszka": Dębiec - Wartostrada - Hlonda - Chemiczna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Miłostowo - Główna - Śródka - Wartostrada - Dębiec.


W Dębogórze czekała mnie miła niespodzianka, czyli zgrabnie spieprzający zając szarak :) Dogoniłem, skierowałem delikatnymi sugestiami na pole, coby nic go nie skasowało i tyle. Sympatyczny kitajec :)


A innych istot lekko kropkopodobnych nie zabrakło :)

Tu z kolei dwójka z gatunku homo owszem, ale sapiens już niekoniecznie.

No i na koniec, żeby znów nie było, że to, z czym walczyłem to pęd, a nie wiatr, dowód flagowy :)



  • DST 62.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duło-wanie

Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 14

Dzisiaj krótko, bo tak mnie wietrzysko wymęczyło, że nie chce mi się rozpisywać nad tym, nad czym i tak się często rozpisuję, tylko mniej :)

Yyyy....

Generalnie w pierwszym zdaniu chodziło o to, że wiało tak, iż nawet nie walczyłem i chcę o tym zapomnieć. O :)

Trasa to wschodnie klimaty: Dębiec - Las Dębiecki - Starołęcka - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiecki - dom. Relive TUTAJ.


W Szczodrzykowie, zaraz za miejscowością Dachowa, coś mi przestało pasować. Horyzont bowiem jakoś inaczej wyglądał niż przed kilkoma tygodniami, gdy byłem tam ostatnio. Zrobiło się... księżycowo. Dodałem dwa do dwóch, czyli tę drzewną masakrę z przygotowanymi kawałek wcześniej pasami wygładzonego piasku między drogą a polami, i już miałem jasność, co tu będzie - kolejna DDR-ka :( 


Nie wiem, czy będzie to się wiązało z remontem generalnym nawierzchni, ale już samo to, że żeby powstało coś, czego nienawidzę (śmieszki), należało wyciąć coś, co na drodze daje mi zawsze ukojenie (drzewa i błogosławiony cień), każe mi nienawidzić tych pierwszych jeszcze bardziej.

Dystans zawiera dojazdówkę do pracy.


  • DST 63.75km
  • Czas 02:07
  • VAVG 30.12km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klaksonospolita

Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 24.08.2019 | Komentarze 9

Dobra, był jeden dzień bez narzekania na wiatr, dziś już - mimo naprawdę szczerych chęci - się nie obędzie :) Wiało co prawda umiarkowanie, ale zdecydowanie niepomocnie, bo po nawrotce wciąż jakby w pysk albo z boku. Musiałem w związku z tym ostro walczyć, żeby średnia wyszła choć trochę przyzwoita.

Trasa to wschodnie rewiry: Dębiec - Wartostrada - Malta - Warszawska - Swarzędz - Jasin - Paczkowo - Siekierki - Gowarzewo - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiński - dom. Relive TUTAJ, ze sporą dawką endomondowych szaleństw.

Samą jazdę dało się przeżyć, ale to, co dziś wyprawiali rodzimi kierowcy zmroziło nawet mnie, człowieka w temacie zdecydowanie doświadczonego. Najpierw jakiś as uskutecznił wyprzedzanie na gazetę, ale nie jakąś z kapitałem niemieckim, lecz taką "Gazetę Polską Codziennie" lub "Nasz Dziennik", a potem, na Warszawskiej, czyli jakby nie patrzeć krajówce, dwukrotnie zostałem oklaksoniony.

Ok, to się zdarza, tyle że do teraz nie mogę dojść powodu - wieśniaka z Gorzowa jeszcze mógłbym jakoś wytłumaczyć, bo zobaczył taki po dwa pasy w każdą stronę i zszokowany może pomyślał, że to autostrada, ale troglodyty na poznańskich blachach rozkminić nie mogę. W Antoninku jest co prawda jakaś śmieszka, ale po drugiej stronie, na którą dostać się za cholerę nie można, do tego urwana w środku - więc raczej nie o to chodziło. Jednak każda z sytuacji spowodowała, że teraz mam chrypkę, bo ile razy obiecuję sobie rano, że nie będę statystycznym Polakiem i powstrzymam się od kalania języka, to rzeczywistość mi to uniemożliwia.

Na Malcie trwały przygotowania do 20-tych "urodzin" (eksploatacji na kursie Maltanki) tak zwanego Borsuka, czyli parowozu Borsig, połączonych z gościnnymi występami parowozu z Białośliwia. Chciałem zrobić zdjęcie, ale były takie tłumy, że odpuściłem.

No i wpadła kolejna dożynka, tym razem z Tulec. Nic specjalnego, ale ujął mnie wyraz twarzy kierowcy, jak i jego postura :)

Do dystansu doszedł dojazd do pracy, tym razem staruszkiem.
Kategoria Dożynki!!! :)


  • DST 65.25km
  • Czas 02:10
  • VAVG 30.12km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dowodzikowo

Piątek, 23 sierpnia 2019 · dodano: 23.08.2019 | Komentarze 8


Na początek trochę narzekania na wiatr...

A nie, tu niespodzianka! Jako że staram się być obiektywny i wiarygodny w swych opiniach, przyznam dziś temu gnojkowi plusa, bo był dość sprawiedliwy. Rzadko się to zdarza, ale dodajmy ten jeden dzionek do wyjątków od reguły.

Dzisiejsza trasa to lekko modyfikowany na bieżąco "oKórnik": dom - Las Dębiecki - Starołęcka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Mieczewo - Moszczenica - Kórnik - Skrzynki (tup tup po płytach - Borówiec - Kamionki - Szczytniki - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiecki - dom.

W Rogalinie przyuważyłem jeden, tym razem satelicki, bo w innej części wsi, element dożynkowy, niestety światło padało tak tragicznie, że nie dało się za cholerę zrobić zdjęcia, więc jest jedynie coś pro forma, za to zdecydowanie oświecone.

Sama jazda całkiem fajna, choć znów robi się gorąco. Oby na krótko.

Dystans zawiera dojazd Czarnuchem do pracy.

Na koniec temat zupełnie z du...żo mniejszego miasta, ale muszę zareagować :)

Bowiem znów pewien wewnątrzkrajowy imigrant do Jeleniej Góry ma jakieś "ale", tym razem przy okazji tej dyskusji u kolegi Lapeca. Zostało mi zarzucone, iż boję się pewnej uliczki w tym mieście, więc jako dowód wklejam zdjęcia, które zrobiłem podczas ostatniej bytności, z trasy na Perłę Zachodu. Oto... Mleczna Droga. Urocza, prawda? :)


Fakt, kiedyś się było lepiej tam nie pojawiać, teraz nie wiem jak jest, prócz tego, ze jak syf był, tak jest :)
Kategoria Dożynki!!! :)


  • DST 67.50km
  • Czas 02:23
  • VAVG 28.32km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dożynkowa inauguracja

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 22.08.2019 | Komentarze 9

Dzisiejszy rowerowy dzionek zacząłem... w nocy. Bowiem majstrzy, których pilnowałem podczas magicznych działań w pracy, gdy tylko zaczęli to, co mieli zacząć, zakrzyknęli znane i nieuniknione (tu wersja cenzorska): "panie, kufa, kto wam to tak spitolił?", a ja już wiedziałem, ze z planowanych maksymalnie dwóch nadgodzin nici. Finalnie fachmani wyprowadzili się o północy, ja kilkanaście minut później miałem już ponad pięć kilometrów na liczniku, a że do popykania nocą nie mam odpowiedniego oświetlenia, to skierowałem się do domu i nigdzie dalej.

Jako że spać poszedłem po pierwszej, rano mocy we mnie było niewiele, co widać po średniej. Tym bardziej, że (ha, nie zaskoczę) wiatr znów mnie śledził i wciąż przeszkadzał, prócz jednego momentu, gdy wiał w plecy, ale akurat zakwitłem w Koninku na wysokości pewnej szopy, którą należy objechać kilkoma wąskimi i ostrymi zakrętami (kto tamtędy jeździ, na pewno kojarzy), w korku stworzonym przez tira, ciągnik i kilka osobówek. 

Trasa to klasyczny "mumin": dom - Las Dębiecki - Starołęka - Krzesiny - Jaryszki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Babki - Czapury - Wiórek - Rogalinek - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. TUTAJ Relive.

W końcu nadeszły ciężkie czasy dla moich średnich i hamulców, czyli dożynki :) Dziś wyhaczyłem pierwszą, w miejscu, gdzie zawsze jest ciekawie, czyli Rogalinku. 


No i jak na pierwszy strzał jest godnie... Raz, że głowa rodziny jest taka polska, klasyczna, choć napój nie do końca pasuje...

...dwa - latorośle. Są genialnie mroczne :)

Oj, ciężko będzie przebić ów "starter", ale obiecuję intensywnie szukać :)

Dystans to: nocny kurs, wypad szosą i przejazd do pracy.
Kategoria Dożynki!!! :)