Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197418.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:543.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:36
Średnia prędkość:27.71 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma podjazdów:3563 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:49.37 km i 1h 46m
Więcej statystyk
  • Aktywność Ciężary

"Drobny" spacerek i pożegnanie z siłką

Środa, 29 stycznia 2014 · dodano: 29.01.2014 | Komentarze 0

Tak, tak, stało się - kończę swoją przygodę z siłownią, chyba że pogoda będzie wciąż tak paskudna, że wrócę w podkulonym ogonem niczym syn marnotrawny i wydam te koszmarnie nieatrakcyjne pieniądze na karnet. W każdym razie dziś ostatni dzień, gdyż dwa najbliższe upłyną mi upojnie w pracy.

Na zakończenie postanowiłem poszaleć i wyszła mi średnia 33,5 km/h na dystansie ponad 33 km. Czyli łatwo wyliczyć, że zakładałem godzinkę treningu i poszło całkiem ok, choć poty wylałem chyba wszystkie możliwe, a z obciążenia wcale tak lekko nie ustawiałem (160-220 W z małymi przerwami na "z górki"). Mam nadzieję, że w tzw. "sezonie" (chore słowo) to zaprocentuje.

A na deser... jako że miałem dzień wolny to postanowiłem zrobić sobie spacerek na Franowo. Błąd logiczny polegał na tym, że założyłem, że skoro w jednym miejscu jest dużo sklepów to zapewne uda mi się tam dostać coś sensownego, czyli fajną i porządną kurtkę oraz rozsądny rowerek treningowy, względnie trenażer. Udało mi się nie kupić NIC, a nie, przepraszam, w drodze powrotnej nabyłem drożdżówkę i rogalika. Uważam ten jeden dzień w roku, którego nienawidzę, a ma związek z szopingiem za zamknięty i całkowicie bezsensowny. Za pokutę za głupi pomysł wyznaczyłem sobie powrót na piechotę, szkoda że nie zakupiłem łopaty do odśnieżania, bo może byłbym ciut szybciej. Wyszło tego równiutko 20 km, co chyba jakimś tam osiągnięciem jest. Prawda? :)

A tak to pięknie nam się Warta prezentuje zimą:



Oto zapis GPS "spacerku":




  • Aktywność Ciężary

Znów siłownia, czyli desperacja całkowita

Wtorek, 28 stycznia 2014 · dodano: 28.01.2014 | Komentarze 2

Powoli zaczynam zapominać jak wygląda rower. Przynajmniej ten z prawdziwymi kołami. Jak zrobiło się ciut cieplej to zaczął się silny wiatr oraz przelotne opady śniegu. Z desperacji nawiedziłem więc znów siłownię, chcąc wycyckać z niej jeszcze resztki karnetu.

Dziś zaopatrzyłem się w ubiegłotygodniowy numer "Polityki", który rozłożyłem sobie jak panisko na kierownicy, co pewnie wyglądało mało profesjonalnie, ale było konieczne, gdyż moja psychika wyczerpała już swój limit nudzenia się na chomiku na cały rok. Brakowało mi tylko kawusi i byłby pełen lansik.

Tak sobie czytając wypedałowałem spokojnym tempem moje klasyczne jak na siłkę 33 km w czasie godziny i 41 sekund. Średnia wyszła 32,6 km/h, w sumie nie obraziłbym się na taką podczas prawdziwej jazdy :) 

Do tego jeszcze spacerek do pracy, ponad 7 kilometrów. Desperados kompletny.

NIE-NA-WI-DZĘ  już tej zimy.


  • Aktywność Ciężary

Co robię jak nie robię

Sobota, 25 stycznia 2014 · dodano: 25.01.2014 | Komentarze 10

To nie tak, że jak nie ma roweru to mnie nie ma :)

Pogoda jaka jest wszyscy wiemy, od niedzieli mam traumę, ale już lekko przechodzi. Został tylko jeden tik, pracuję nad nim :)

Po pierwsze: spacery do pracy. Mam do niej około 5 km i jak tylko się da to pokonuję ten dystans na piechotkę, szybkim, zgrabnym krokiem, udając, że nie zauważam niebieskich rysuneczków z narysowanym rowerkiem, bo to boli gdzieś na dole serducha. W sumie przez ten tydzień zrobiłem ponad 50 kilometrów. Sorry, wyślizgałem.

Staram się codziennie też godzinkę popedałować na "rowerku" kupionym kiedyś w jakimś markecie, o napędzie mechanicznym, czyli żadnym, służącym mi tylko do uspokojenia sumienia oraz nogom, żebym nie zapomniały w którym kierunku się kręci :)

Natomiast wczoraj i dziś skorzystałem z okazji, że do końca miesiąca mam jeszcze wstęp do Fabryki Formy i zrobiłem sobie dwa konkretne treningi. Od razu mówię, że wytrzymanie więcej niż godziny na chomiku nie wchodzi w grę, bo budzą się demony, więc starałem się działać krótko, ale intensywnie. I tak:
- wczoraj: 33 km - 1h00m08sek, średnia 32,9 km/h, obciążenie zmienne co kilka minut od 130-140 W do 205-220 W ze skokami do 250 W. Wyszedłem zmasakrowany;
- dziś: 33 km - 1h00m32sek, średnia 32,7, już na spokojnie, obciążenie 150-180 W, kilka razy skacząc na max minutę do ponad 300 W.

Jeździłem na czymś takim:

Obmyślam czy jest sens płacić dużą kasę za siłownię w następnym miesiącu. Jeśli ktoś mi powie jaka będzie pogoda w lutym do 0,00000001% pewności po przecinku to go ozłocę :)

A jutro praca, więc znów zapowiada się spacerek.

Aha, jeden JEDYNY pozytyw zimy i takiej pogody. W końcu można się bez przeszkód, że coś zostanie w organizmie delektować TYM :) :







  • DST 27.60km
  • Czas 01:09
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Epoka lodowcowa

Niedziela, 19 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 6

Taka kilometrówka i taka średnia to u mnie rzadka sprawa. Biorąc pod uwagę jednak to, jakie były warunki – nawet nie jest mi wstyd :) ale po kolei. Rano – wbrew zapowiedziom – nie padało, więc stwierdziłem, że jednak ruszę, obiecując Żonie, że zapasy rozsądku zabiorę ze sobą.

No i co? Kilka minut po starcie oczywiście pojawiła się mżawka, ale delikatna, która połączona z temperaturą poniżej zera i mocnym wiatrem nie wróżyła fajnie. Rozpakowałem rozsądek i postanowiłem, że zamiast jechać poza miasto pojeżdżę dokoła Malty, a jeśli zacznie być nieciekawie to zawrócę. To był zdecydowanie najlepszy mój ruch na przełomie lat 1876-2014 :) już pod koniec pierwszego kółka zaczęło być ślisko. Przy drugim zaczął się drift na zakrętach. Stwierdziłem: dość! Dokręciłem jeszcze na prostej, patrzyłem na ślizgających się biegaczy i zjechałem z Malty – i tu się dopiero zaczęło. Szklanka była taka, że po prostu... zszedłem z roweru i przeszedłem w sumie jakieś 2-3 kilometry od Malty na drugą stronę Warty. Potem powoli ruszyłem, choć z duszą na ramieniu, kilka razy ponownie schodząc z bicykla. Mijałem łyżwiarzy, bo pieszymi nazwać ich nie można było, którzy ledwo trzymali się nogach. Ja przy nich na tych moich oponkach musiałem wyglądać jak kamikadze-amator. W końcu udało mi się dotrzeć do domu - ze skorupami lodu na stroju, kasku i okularach. Nigdy więcej - „trening” zaliczony częściowo, fajnie że bez ofiar.



  • DST 54.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 27.23km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieważne jak źle, byle nie na siłownię!

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 18.01.2014 | Komentarze 2

Niech wbrew logice wiatr wieje mi ciągle w twarz - tak jak dziś. Niech tak jak dziś mgła osadza szadź, cokolwiek to znaczy. Niech błoto wchodzi mi w zęby, uszy i lewe ucho - jak dziś. Niech nawet żeńskie troglodytki wjeżdżają samochodami z podporządkowanej bez zerknięcia przed siebie (jak dziś). Byle - jak dziś - udawało się unikać chomikowania na siłowni! :)

Kółeczko zaliczone - spięte korkami, mimo soboty, na Starołęckiej. Jechało się dziwnie, bo tak jak napisałem wiatr nie pomagał. Tulce, Dachowa, Koninko - te okolice mam już zjeżdżone wzdłuż i wszerz, ale zazwyczaj są to osobne wycieczki, dziś je spiąłem.



Rowerzystów mało, miałem okazję pozdrowić tylko parę w kominiarkach, w bluzach Corrateca.

Niestety jutro od rana podobno szklanka (na drogach, nie że popadnę w alkoholizm), a potem co najmniej do piątku praca od rana, więc uśmiech po treningu mi lekko blednie



  • DST 51.30km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marny lodowcowy horror

Czwartek, 16 stycznia 2014 · dodano: 16.01.2014 | Komentarze 5

Za mną trzy dni bez roweru, z czego wczoraj udało mi się zmobilizować - byłem na siłowni i wykręciłem z nienawiścią do tego miejsca na chomiku 30 km ze średnią lekko ponad 30 km/h. Dziś już na to zdrowia nie miałem i z rana przed pracą ruszyłem w trasę, łudząc się, że pomimo przymrozka jechało się będzie w miarę bezpiecznie. Oj, myliłem się...

Jak to zazwyczaj bywa w najlepszych horrorach klasy C wszystko zaczęło się niemal sielankowo. Główne drogi w Poznaniu prawie suchutkie, ścieżki obowiązkowo oblodzone (co pozwalało mi je omijać jeśli tylko się dało), słowem: no pięknie. To słowo zmieniło się na inne, które nie nadaje się do cytowania, w momencie gdy minąłem tablicę z napisem [POZ/NAŃ]. W załączeniu dokumentacja fotograficzna, bez oczekiwania na premierę kinową! :)


Co prawda nie było tak cały czas, ale uwieczniłem jeden moment, w którym bardziej przydatne byłyby łyżwy - z ich braku ruchem jednostajnie przyspieszonym pokracznym podreptałem na nogach. Sam horror zakończył się happy endem, co tym bardziej świadczy o jego marnej jakości :)



Plus jest taki, że po raz pierwszy od dawna gdzieś miałem średnią. Chciałem po prostu przeżyć... :)


  • DST 52.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod wiatr (pot, wiatr) :)

Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 0

Olaboga i olaszatana! Każdy kto wyściubił choć na chwilę dziś nos i choć kawałek dolnej wargi na zewnątrz wie, co dziś się działo. Może to nie Ksawery, ale na pewno jego jakaś polska odmiana, jakiś Ksawerski albo Kaczyński. Wiało tak, że dziękowałem sam sobie rozsądku w wyborze roweru - jednak co ciężkie bydle to ciężkie bydle. Na prostym tak słabej średniej (na połowie dystansu 23,7 !) nie pamiętam od czasów pierwszych klasówek z chemii, kilkanaście lat temu :) Za to czuję się jakbym zrobił porządny trening w górach.

Najbardziej dobił mnie objazd Fabianowa - przez to dwukrotnie jechałem po kilka kilometrów z bocznym wiatrem, który to mnie wpychał albo pod koła samochodów, albo na pobocze. W ogóle ten remont jest ciekawy - montują tam kanalizację od jakichś 3-4 miesięcy, zamykając dwie ulice na raz, a z tego co wiem potrwa to jeszcze kilka miesięcy. A Biedronkę w okolicy można było postawić w całości w jakiś miesiąc. Można? Moszna :)

Największą za to mam satysfakcję, że się jednak zwlokłem - teraz dwa dni przede mną gnicia w pracy.




  • DST 51.40km
  • Czas 01:41
  • VAVG 30.53km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 296m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za wczorajszy zaniedbania grzech... :)

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 11.01.2014 | Komentarze 0

Szybka szosa przed pracą. Jako że wczoraj mnie mentalnie zmasakrował i pokonał wiatr, dziś postanowiłem zrekompensować swoje tchórzostwo... wyszło chyba nieźle jak na styczeń :)

Parę razy wiaterek co prawda mnie bujnął, ale żadna tragedia, nawet lekkość szosy to przeżyła. Trasa jedna z moich klasycznych, ale tym razem zrobiona od czterech liter strony, czyli Mosina pod koniec zamiast z początku. Łódź i obydwa Dymaczewa (a co, nie bójmy się mówić głośno tej nazwy! :P ) na swoim miejscu.

No nic, czas do pracy!




  • DST 51.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza szosa tego roku - pięćdziesiątkowy klasyk do Sulejewa i z powrotem

Czwartek, 9 stycznia 2014 · dodano: 09.01.2014 | Komentarze 0

Mój pierwszy kurs szosą w tym roku. O dziwo (no dobra, jak na styczeń to nie jest dziwne, ale ta zima mnie rozbisurmaniła lekko) trzymał przy ziemi lekki przymrozek o 9 rano (później wyjechać nie mogłem, bo do pracy trzeba), więc musiałem jechać ostrożniej niż planowałem. Do tego ile to ja dziś razy musiałem użyć swoich umiejętności daltonisty w temacie świateł i ile razy musiał mnie atakować napad ślepoty w okolicach ścieżek rowerowych żeby osiągnąć tę równiutką średnią... :)

Coś mi się wydaje, że to koniec na ten tydzień. Wczoraj deszcz, jutro ma być jakiś kosmiczno-piekielny wiatr, potem znów deszcz i przymrozki. No ale może się pozytywnie zaskoczę. Optymizm matką głupich :)




Oj, ciężko było..................... :)

Wtorek, 7 stycznia 2014 · dodano: 07.01.2014 | Komentarze 4

Wczoraj delikatnie przesadziłem z piwkiem, w końcu 60-te urodziny teściowej, a potem obiecane Żonie karaoke nie zdarzają się codziennie :) Jako genialny planista w grafiku zostawiliśmy sobie oboje na dziś lukę, co zdeeeeecydowanie się przydało.

Na rower przezornie ruszyłem dopiero grubo po południu i nie ma co ukrywać - w związku z wczoraj nie byłem w najlepszej formie :) w nocy padało, więc znów nie miałem okazji do pierwszego kursu szosą w tym roku. Swoje odbębniłem, wiatr paskudny i zupełnie nieprzewidywalny nie pomógł. Ale znów dałem radę - jestem zwycięzcą, zgodnie z modnym internetowym trendem.