Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197028.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:1706.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:32
Średnia prędkość:28.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.80 km/h
Suma podjazdów:5225 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:56.90 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 31.70km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut nadwarciański

Poniedziałek, 30 września 2019 · dodano: 30.09.2019 | Komentarze 11

Znów udało mi się wykorzystać niekompetencję pogodynek. Co prawda w stopniu minimalnym, ale zawsze to jakieś małe, skromne zwycięstwo :)

Od rana miało bowiem lać, a jedynie kropiło. Nastąpiła szybka analiza przypadku, burza mózgu, przegrzanie czajnika itp., czego skutkiem była jedyna słuszna decyzja - ruszam. Ale oczywiście Czarnuchem, mistrzem od - nomen omen - czarnej roboty. I praktycznie od początku wiedziałem, że skończy się to jedynie glutem.

Aha, nie napisałem, że wiało, ale chyba dziś w całej Polsce urywało łeb tak samo, więc przynajmniej nie muszę się tłumaczyć, że tak to tak, a nie, że nie :) Wymyśliłem sobie coś logicznego, czyli część pierwsza, pod podmuchy, robiona w lesie, powrót szosą. 

I tym samym wylądowałem na Nadwarciańskim w WPN-ie. Bawiłem się doskonale, usyfiłem masakrycznie, pooddychałem pełną piersią i takie tam :)
Chciałoby się naprzód - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Klasyka WPN-owska - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Sztormowo - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Piaskun - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Zacna usyfowość - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Ulubione uroczysko - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Przyroda dostała już z liścia - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Krzaczory, strumyczki... - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Cisza, spokój, bory, lasy... - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Mostki, czyli esencja - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Widok na Wartę z miejsca kultowego - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Z tych emocji aż nieostro wyszło :) - Nadwarciański Szlak Rowerowy
Powrót był całkiem fajny, bo duło konkretnie w plecy :) Tyle że już w strugach deszczu...
Usyfion po wsze czasy
Znalazłem jedną pozytywną informację - ktoś nie wytrzymał i lekko uszkodził pysk polityczny na śmieszce w Łęczycy. To nie ja. Może wiatr? :)
Pyskom polityków na DDR-kach ktoś w końcu powiedział NIE :)
Dojechałem do domu na kilka minut przed największym urwaniem chmury.

No i co więcej napisać? Glut to glut, dobry i on, szczególnie, gdy można się wyszaleć w terenie. 

Relive TUTAJ.


  • DST 55.10km
  • Czas 01:56
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 207m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrznie, lecz na spokojnie

Niedziela, 29 września 2019 · dodano: 29.09.2019 | Komentarze 14

Na dziś plan był tylko jeden: wyspać się. Miałem w temacie tyle zaległości, że czekałem na tę wolną niedzielę z niecierpliwością. Generalnie się udało, choć i tak nie było to jeszcze to, o co mi chodziło, bo wczesnym popołudniem trzeba było jeszcze nadrobić zaległości towarzyskie.

Ruszyłem najpóźniej jak mogłem, czyli koło jedenastej, wyjątkowo po śniadaniu, nastrój więc był przyzwoity. Oczywiście do pierwszego podmuchu :) Wiało bowiem tak, że... nie będę się wyrażał. Ale spokojnie - jutro będzie gorzej (do tego ma padać, więc prawdopodobnie jedynie wleci chomik przed pracą).

Postanowiłem temat wziąć na luzie, czyli bez spinki. Włączyłem TOK FM, posłuchałem sobie najpierw wywiadu z doświadczonym taternikiem, który w końcu może wychodzić w swoje góry pozdrawiając ich prawdziwych pasjonatów, a nie paniusie w szpilkach (i nie mógł się nachwalić faktu remontu kolejki na Kasprowy), potem o wcale nie tak ciepłej jak się myśli Lizbonie, następnie przełączyłem się na dark electro i death metal na mp3, by w końcu załadować sobie audiobooka. I jakoś dojechałem, choć nie da się ukryć, że te kilka momentów, gdy ładnie wiało w plecy, było przyjemniejszych niż cała reszta :)

Trasa to "kondominium" wykonane odwrotnie: Poznań - Komorniki - Szreniawa - Rosnówko - Trzebaw - Dębienko - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo - Krosinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. TU Relive.

Znów trafiłem na stado - no właśnie - czego? Najbardziej mi to pasuje na gęsi, choć nie mogę wykluczyć i łabędzi, ale nie koczują one przecież na polach...


Takie coś mnie minęło w okolicach Stęszewa...

...a przed Krosinkiem natrafiłem na kolejnego gazeciarza - tym razem nie BMW, a Golf. Z  naklejką "rybką" i kościańską rejestracją (PKS) - koszmarne połączenie :)

Po południu udało się jeszcze odwiedzić "przydomową" Dębinkę, niestety już częściowo w deszczu. Oj, zdecydowanie widać jesień...
Jesień przyszła - Las Dębiński, Poznań
Koloryzacja naturalna - Las Dębiński, Poznań
Obserwacja - Las Dębiński, Poznań
Tu bądź łabądź - Las Dębiński, Poznań
Badylarka klasyczna - Las Dębiński, Poznań
Po cichu, po wielkiemu... - Las Dębiński, Poznań


  • DST 63.50km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.22km/h
  • VMAX 60.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrotowo

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 9

Wiatr wrócił na swoje z góry upatrzone pozycje, czyli znów zaczął lekko gnoić. Lekko, bo to dopiero preludium do tego, co podobno czeka nas w następnych dniach. W sumie nie mogłem się odnaleźć, gdy wiał zaledwie umiarkowanie - coś mi nie pasowało :) Teraz wszystko wydaje się bardziej na swoim miejscu.

Ruszając rano odczuwałem jeszcze poranny chłodek, ale co najważniejsze - nie padało. A miało. Mi to tam nie przeszkadzało :) Wiało z zachodu, więc z góry wiedziałem, że nie mam nawet co się spinać w temacie średniej, bo na polnych rejonach mogę sobie pogwizdać. I się nie spinałem. A nawet nie gwizdałem :)

Trasa: Poznań - Luboń -Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TU Relive.


O tym, że wiało, niech świadczy dzisiejszy fałmaks :)

Wsie i miasta są coraz bardziej - nie bójmy się prawdy, a więc konkretnych słów - poobsrywane przedwyborczo. Straszą pyski wszystkich - pisuaru, kloaka-licji czy lewicy. Dziś udało mi się nawet natrafić na amatorsko wykonany kolaż jednego takiego z pewnym zatwardziałym jeszcze niedawno bankierem, zwolennikiem brutalnego kapitalizmu w rodzimym wydaniu (czyli paskudnym), który ostatnio stał się zarówno narodowy, jak i socjalistyczny. Można to połączyć :) Jednak był strasznie sztywny i ręki mi podać nie chciał. Poluję na podobny plakat z tym od Polski w ruinie, co to po wyborach zmieniła się w krótkim czasie w kraj miodem i mlekiem płynący, ale jakoś nie mogę natrafić :)

Między Chomęcicami a Konarzewem kończą wiadukt nad ekspresówką, i się - cholera - zabrali za bezsensowną śmieszkę nad nim. Plus, że asfaltową. Pierwsi piesi już testują masę bitumiczną - oj, będzie chodzone :)

Do pracy też rowerem.


  • DST 63.40km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.82km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żurawiowo

Piątek, 27 września 2019 · dodano: 27.09.2019 | Komentarze 18

Muszę przyznać, że pogodowo zrobiło się ciut lepiej. Rano temperatura była całkiem sympatyczna, nie wiało specjalnie mocno (co oczywiście nie tyczyło się kierunku), o dziwo jednak też nie padało, więc teoretycznie można było się rozkręcić. Teoretycznie, bo praktycznie mi się po prostu nie chciało :) 

Wykonałem więc powolne, jeszcze nienajedzone (bo jak zwykle nie zdążyłem) pięć dyszek. Bez spiny, z rozglądaniem się dokoła i zatrzymywaniem się, gdy coś mi się spodobało w jesiennej szarzyźnie. Przez to prawie się spóźniłem do roboty :)

Trasa to wschodni "muminek", ale w wersji odwrotnej niż zazwyczaj, czyli z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Rogalinek, Sasinowo, Wiórek, Czapury, Babki, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Jaryszki, Krzesiny, Starołękę i Dębinę do domu.

Jesień coraz bardziej wyraźna...





Najdłużej zatrzymałem się chwilę po tym, gdy takie trzy piękne żurawie przeleciały mi z gracją nad głową.

Olewając już całkowicie średnią, wjechałem centralnie w pole, gdzie z daleka słyszałem jeszcze charakterystyczne odgłosy paszczą ich kompanów - niestety były za daleko na wykonanie zdjęcia, a szkoda...

Jak co roku w podobnym terminie okolice Głuszyny Leśnej tracą to, co w nazwie mają zawarte. Znaczy się - grzyby są :)

Do pracy dokręciłem Czarnuchem, tym razem z kamerką. Cóż, warto było ją wziąć, co widać na załączonym screenie z gazeciarzem (a w sumie z całym kioskiem)...



  • DST 61.40km
  • Czas 02:11
  • VAVG 28.12km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smętek

Czwartek, 26 września 2019 · dodano: 26.09.2019 | Komentarze 9

Przerabiałem już w tym tygodniu mgłę bez deszczu oraz deszcz bez mgły, dziś miałem to niezwykłe szczęście połączyć jedno z drugim. Suuuuper.

Co prawda nie były to jakieś wielkie opady, taka mżawica, raz mniejsza, raz większa. W każdym razie upierdliwa. Za to mgiełka słabiutka, nieśmiała, ale... upierdliwa. Do tego stopnia, że chwilę po starcie byłem zmuszony do powrotu do domu, bo zapomniałem lampek. A życie jednak jest mi jakoś tam miłe. Przy okazji dobrałem jeszcze tylni błotnik do zestawu.

Trasa znów zachodnia: Dębiec - Górczyn - Kacza - Junikowo - Wysogotowo - Dąbrowa - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Gołuski - Plewiska - Poznań. TU Relive.

Było... brzydko. Tak jak na zdjęciach. I mimo niezbyt silnego wiatru, nie chciało mi się cisnąć, więc niech będzie, że zrobiłem tę pętelkę w tlenie. Albo nawet w lekkim smogu, który pojawia się już powoli w moich okolicach... Swoje zrobiły też korki, w których zakwitł dziś znów Poznań.




Smętny, nudny dzionek, który miał swoją kontynuację dalej w pracy (dystans oczywiście wliczony).


  • DST 64.40km
  • Czas 02:17
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 259m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa plus(y)

Środa, 25 września 2019 · dodano: 25.09.2019 | Komentarze 11

Względem wczorajszego dnia odnotowałem dziś dwa plusy - było cieplusio (nawet trzynaście stopni, normalnie szaleństwo) oraz słabiej wiało. A to, że magicznym zrządzeniem losu po tym, jak dmuchało w pysk, gdy zrobiłem nawrotkę znów dmuchało w pysk, jest już inną parą kaloszy. Średnia więc znów średnia.

Trasa południowo-wschodnia: Dębiec - Hetmańska - Starołęcka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice, tam nawrotka - Świątniki - Rogalin - Rogalinek - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. TUTAJ Relive.

Było dziwnie - raz słonecznie, raz pochmurno, grunt, że przed południem jeszcze nie padało, mimo że podobno miało. Dziękuję pogodzie za kolejne zwycięstwo nad meteorologami - które to już? :) Aha, no i miło, że widziałem coś przed i za sobą. Jednak bez mgieł kręci się ciut lepiej. 


Prócz tego, że jechało się dość ciężko, były też momenty, gdy ryj mi się uśmiechał. No bo zawsze fajnie jest zobaczyć starych znajomych, a nawet znajome, w radosnym, gorczycowym anturażu... :)

...oraz usiąść na chwilę nad Wartą w ulubionym rzecznym porcie, tym w Radzewicach oczywiście.


A żeby nie było tak sielsko, na zakończenie widoczek na ulicę Starołęcką i pełznące w kierunku centrum Poznania tłumy PZ-tów. Chciało się mieć tańszy kredycik za mieszkanie poprzez zamieszkanie na osiedlach w podpoznańskich wiochach? No to się cierpi :) Dodam tylko, że około godziny piętnastej i szesnastej ten Sajgon jest oczywiście w drugą stronę, a puściutki robi się sąsiedni pas.

Dystans poszerzony o dojazd do pracy.


  • DST 62.60km
  • Czas 02:18
  • VAVG 27.22km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Preludium do gnoju

Wtorek, 24 września 2019 · dodano: 24.09.2019 | Komentarze 8

Jeśli chodzi o tytuł, to nie jest to jakiś szlagier z programu "Rolnik szuka żony", tylko jedyny możliwy opis pierwszego ataku jesiennego paskudztwa. Oto składniki.

Mgła - jeszcze taka nieśmiała, acz momentami skrzętnie pokrywająca horyzont. Nie powiem, malownicze to zjawisko, ale zdecydowanie nie poprawia odczucia bezpieczeństwa podczas jazdy, nawet mimo obwieszenia się niczym choinka.

Niska temperatura - na starcie (godziny poranne) coś koło siedmiu lub ośmiu stopni, na mecie niecałe jedenaście. Zdecydowanie za mało, nawet jak dla mnie.

Wiatr - zimny, silny, demotywujący, zmienny. Czynnik najgorszy. Dzięki niemu średnia jest tak beznadziejna.





Trasa - w tę i z powrotem na wschód: z Dębca przez Dębinę, Starołękę, Krzesiny, Jaryszki, Żerniki, Tulce, Krzyżowniki i po raz pierwszy dojazd do wsi o nazwie Zimin, gdzie zawróciłem. Po co mi był ten Zimin? Nie wiem, ale zawsze się zastanawiałem, co znajduje się na jednej z bocznych dróg, mijanej tysiące razy. I już wiem - smutne wielkopolskie klimaty postpeerelowskie, przypominające mi najbardziej smutne okołołódzkie klimaty postpeerelowskie. Tylko jedne chata w bluszczu była godna zauważenia. No ale być - byłem.

TUTAJ Relive.

Ciężkie czasy znów nadchodzą :)

Do całości doszła dokrętka Czaruchem do pracy.


  • DST 52.20km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.22km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórełko oraz szczekadełko

Poniedziałek, 23 września 2019 · dodano: 23.09.2019 | Komentarze 10

Genialnie było wczoraj, dziś - zgodnie ze standardem - musiało się coś spieprzyć :) Znów bowiem pierwsze skrzypce grał zmienny wiatr, niby wschodni, a realnie: każdy możliwy, tylko nie taki, który by mi pomógł. Za to umiarkowany, a momentami dość mocny. Witamy w rzeczywistości. Ale za to niedziela - nie zapominajmy - była dla nas :)

Trasa to "kórełko": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Mieczewo - Mościenica - Kórnik - Skrzynki (tam Zemsta Adolfa) - Borówiec - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Dębina - dom.

Średnia znów była średnia, jazda znów była nijaka, fajerwerków zabrakło - norma. Za to nikt nie chciał mnie zabić, to akurat fajne :)


Dzionek miałem wolny, jednak po powrocie czekało mnie jeszcze załatwianie kilku rzeczy na przedwczoraj, co poszło mi zadziwiająco sprawnie, więc po południu udało się jeszcze rodzinnie pospacerować po Wielkopolskim Parku Narodowym, na odcinku Łęczyca - Puszczykowskie Góry - Wiry. Tym razem nie wziąłem ze sobą aparatu, więc relacja zdjęciowo tylko z telefonu, ale za to nowego, Myślę, że jako tako dał radę, mimo iż to średniak.
Owce zdecydowanie nizinne - Łęczyca
Zaczepa :) - Łęczyca
Zdziwko :) - WPN
Lasopola - WPN
Jesień świetlna - WPN
Można było naokoło, ale po co? :) - WPN
Koronowanie - WPN
Wielopalczastość - WPN
Prace polowe pod kontrolą - WPN
Kolory jeszcze się trzymają - WPN
Jaskrawość szynowa - WPN
Chyba trawka nie zasmakowała :) - WPN
Sielskość - WPN
Na koniec: prawdziwy, obskurny i brudny ŻUL... :)
Prawdziwy ŻUL :)
...oraz dowód na to, że Kropa to zdecydowanie mój pies :) Dodam jeszcze, że namiętnie szczeka również na dźwięk kościelnych dzwonów oraz ujada na widok sutanny. Zupełnie nie wiem, po kim to ma... :)
Tak, to zdecydowanie MÓJ pies :) - WPN


  • DST 52.10km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.65km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 214m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Genialnie, ale i gazetowo

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 22.09.2019 | Komentarze 12

Ha! Doczekałem się jeszcze jednego (a było ich tak niewiele...) genialnego pod względem pogodowym dnia w tym roku. Doceniam i chętnie bym podziękował, ale nie wiem komu, a i domyślam się, że taki na przykład Potwór Spaghetti nie popiera raczej bałwochwalstwa :)

Wyruszyłem dość późno, bo mimo wolnego dnia od rana byłem dość zalatany. Wyjazd o jedenastej był jednak strzałem w dziesiątkę - zrobiło się już sympatycznie i nienachalnie ciepło, a ja byłem najedzony (wyjątkowa sytuacja). Minusem były tłumy rowerzystów, jednak slalomem udawało się je jakoś ominąć. Gorzej z beneficjentami 500+, bo zanim jedna z drugą "madką" się zorientowały, że to, co słyszą to prośba o przepuszczenie, miałem już zero na liczniku.

Udało mi się też oszukać wiatr - wiał z południowego wschodu, a ja ruszyłem na zachód. Nie skapnął się, dzięki czemu przez nawet jakąś jedną trzecią miałem go w plecy :) Wykonałem moje ulubione i niezastąpione "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Szreniawa - Komorniki - Poznań.


Temat tych, co wiszą i będą wisieć, wciąż żywy. Dziś przyuważyłem nawet jednego asa przy śmieszce w Łęczycy - biorąc pod uwagę, że równolegle wisi kategoryczny zakaz jazdy rowerem, kandydat i jego partia są tu idealnym mentalnym strzałem w dychę :)

No i na koniec gazeciarz, ale taki wybitny, rzadko spotykany nawet jak na polskie warunki. Dlatego umieszczam bez krępacji rejestrację z Nowej Soli, a jakby ktoś mnie chciał za to pozwać to mam dowód w postaci filmiku. Kamerka to jednak skarb. Oczywiście marki wozu nietrudno się domyślić...




  • DST 63.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.13km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 142m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Neandertalsko :)

Sobota, 21 września 2019 · dodano: 21.09.2019 | Komentarze 6

W temacie pogody za wiele dziś nowego nie napiszę. A w sumie nie napiszę nic :) Wiało umiarkowanie, momentami mocniej, ciągle w pysk albo z boku (więc znów średnia mało ambitna), słońce za to świeciło ładnie i trochę uprzyjemniało kręcenie w temperaturze najpierw zbliżonej do dziesięciu, a pod koniec już nawet piętnastu stopni.

Trasa to zachodnie polne rewiry, gdzie przed podmuchami za cholerę nie dało się skryć. Dmuchało i dmuchało. Z Dębca skierowałem się na Plewiska, następnie zaliczyłem Gołuski, Palędzie, Dopiewiec, Dopiewo, Fiałkowo, Więckowice, Sierosław, Zakrzewo, serwisówki, znów Plewiska i wylądowałem w domu, skąd z kolei popędziłem do pracy, też rowerem, tyle że Czarnuchem. Relive TUTAJ.

Szansę na przyzwoity wynik w sumie pogrzebałem sobie sam, już na początku, gdyż zachciało mi się wykonać kursik po Szachtach, jeszcze rano wolnych od gawiedzi.


Od razu oczywiście pojawiły się sępy, to jest łabędzie i kaczki...

...ale niestety nie byłem przygotowany na tę okoliczność, poza tym podobno dokarmianie powinno się uskuteczniać tylko zimą, więc dziobki pozostały zwieszone na kwintę :)

Z innych dzisiejszych klimatów. Znalazłem Soplicowo rodem z roku 2019, czyli kolumienki, kiczowata fura, prawdziwe postaw się, a zastaw się. Polacy albo Cyganie, innej opcji nie ma :)

Jako kontrast - stary, klasyczny Volviak z ikrą. Ciekawe, co to za blachy? 

A poza tym chmury na horyzoncie nadawały płaszczyznom niemal górski klimat.


Na koniec pozdrowienie znad granicy mojej "ukochanej" wsi na prawach miasta. Jak zwykle słodko, uroczo i swojsko :)

W sumie wciąż mnie zadziwia, czemu "prawactwo" chce wykonywać wspomnianą wyżej czynność fizjologiczną zawsze i wszędzie, niemal na wszystkich. Każdy obiekt jest dobry, nawet najgorsze na świecie "lewactwo". Cóż, widocznie człowiek z neandertaltyzmu wyjdzie, neandertalczyk z człowieka niekoniecznie :)