Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197304.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Spacerowo w miejsca piękne

Dystans całkowity:592.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:41
Średnia prędkość:28.63 km/h
Maksymalna prędkość:61.30 km/h
Suma podjazdów:2068 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:53.84 km i 1h 52m
Więcej statystyk
  • DST 54.20km
  • Czas 01:59
  • VAVG 27.33km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Porannie i WPN-nie :)

Poniedziałek, 25 października 2021 · dodano: 25.10.2021 | Komentarze 10

Pierwszy - i ostatni w dzionek roboczy - wolny dzień w tym tygodniu. Plany dwa: znów się wyspać i nadrobić jesienne zaległości. Melduję wykonanie zadania :)

Rowerowy wyjazd przed dziesiątą. Dość chłodno, ale słonecznie. Wydawało się, że warunki świetne, ale w praktyce wyszło, iż ciężko się jedzie, bo wiatr kręcił w każdym kierunku, tylko nie tym mi sprzyjającym. Więc nawet nie walczyłem.

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Poranna Dębina jak zwykle piękna.
Parkowanie na Dębinie
Przelot przez poznańską Dębinę
Na S11 dzisiaj niewyjątkowy korek, ale wyjątkowo spory :)
Korek na S11
Tyle o rowerze. Po południu zająłem się ważniejszą misją, czyli wypadem do WPN-u. Ten ostatni okazał się za wczesny, na Nadwarciańskim nie było jeszcze prawdziwych barw jesieni, dzisiaj za to już narzekać nie mogłem. Oto wycinek z tego, jak wygląda najfajniejszy szlak w najfajniejszym narodowym parku :)
WPN wita!
Warta w Puszczykowie
Złoto przy Nadwarciańskim
Władczyni kijków przy mostku
Mostek na Nadwarciańskim
Wyschnięte koryto strumienia
Złoto z poziomu gleby
Literka N z natury :)
Strumień nadwarciański w jesiennym wydaniu
Strumień z mostkiem w tle
Kolejny WPN-owski kadr
Wykrzywione drzewo
Mostek przy uroczysku
Zatopione drzewo
Zbliżenie na uroczysko
Mam faję i nie zawaham się jej użyć :)
Przy kolejnym uroczysku
Huśtawka albo wielki róg :)
Trakt w WPN-ie
Gnojnik miał swoje pięć minut. W końcu przyjrzałem się jego mordce - nie ma co, istny Venom :) W sumie fajnie, że są takie małe :) A przy okazji polecam "Przemianę" Franza Kafki - kto nie czytał, pilnie musi nadrobić.
Z pyszczka istny Venom :)
Gnojnik w makro


  • DST 55.30km
  • Czas 01:56
  • VAVG 28.60km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Porannie, WPN-nie i kormorannie :)

Poniedziałek, 22 lutego 2021 · dodano: 22.02.2021 | Komentarze 15

Wolny, czyli aktywny dzionek za mną. Lubię takie.

Na początek rower. Zanim wyruszyłem podjechałem do serwisu po nowe klocki hamulcowe do szosy, bo te aktualne robiły mi już niezły szlaczek na feldze. Gdybym ich nie wyrzucił, mógłbym używać zamiennie z maszynką do golenia :)

Potem wyjazd właściwy na ulubionej trasie pod kryptonimem "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Mosina - Puszczykowo - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

Jechało się przyzwoicie, muszę przyznać, choć zmiany kierunku wiatru z południowo-wschodniego na północno-zachodni zdecydowanie nie szanuję. Grr :)

W Trzebawiu zrobiłem skok w bok i połączyłem dwa najlepsze środki transportu w jednym :)
Dwa najlepsze środki transportu w jednym :)
Słoneczna pogoda w lutym ma u mnie zdecydowanego plusa :)
Wyjątkowo słoneczne spojrzenie na WPN
Widoczna śmieszka jest nawet spoko (choć zawsze będę powtarzał, że zrobiona bez sensu), ale niektórzy jej użytkownicy upierdliwi :)

Łącznie z dojazdami po klocki wyszło około 55 kilometrów. Może być.

A po południu wypad do WPN-u. Wczoraj odpuściłem, bo mijanka z miliardami ludzi w parku narodowym budzi u mnie agresję, za to dzisiaj była bajka. Spotkałem (liczyłem!) na całym Szlaku Nadwarciańskim trzech rowerzystów oraz pięciu spacerowiczów. Jak na około dziewięć kilometrów idealnie :)

O tej drodze wijącej się malowniczo wzdłuż Warty pisałem już wiele razy, więc po prostu skupię się na zdjęciach. Mam nadzieję, że pokażą one, iż te tereny są świetne o każdej porze roku.
Jeden z nadwarciańskich strumyków, WPN
Jeden z nadwarciańskich mostków, WPN
Odmrożanie dopływu Warty, WPN
Kraina mroku, WPN
Samotne drzewo na uroczysku, WPN
Uroczysko w słońcu, WPN
Nadwarciańskie bagna, WPN
Szlak Nadwarciański w swojej krasie, WPN
Pusty las jest najpiękniejszy
Kropa zachwycona, jak zwykle :) Na początek wybrała sobie taki oto pierwszy z brzegu kijek...
Pierwszy lepszy kijek na początek spaceru :)
...który nie tylko nie mieścił się na większości ścieżek, ale i w końcu pękł. Zabrała się więc za szukanie alternatywy :)
Walka o ten kijek była zażarta :)
Namówiłem ją jednak, żeby akurat ten egzemplarz odpuściła, co łatwe nie było. W końcu skończyło się na czymś bardziej kompaktowym.
Galoooop!!! :)
Chyba spotkałem wielkopolską wersję potwora z Loch Ness :) Patrzył na mnie przejmująco.
Potwór z Loch Ness, wersja wielkopolska? :)
Z innych zwierzaków - stadko gągołów...
Niespokojne gągoły na Warcie, WPN
...oraz przede wszystkim creme de la creme wypadu: dwa dorodne kormorany. Szukałem ich ostatnio bezskutecznie kilkanaście kilometrów dalej, w Grzybnie, a tu proszę, siedzą sobie prawie pod moim nosem :) Szkoda tylko, że zdjęcia są pod światło, niestety innego punktu do ich zrobienia nie miałem.
Dwa smoki na Warcie :), WPN
Spokojny kormoran
Kormoran suszy pióra
Skrzydła w tył!!!! :)
Kormorania zabawa w kropelki
Piękne to smoki. To znaczy ptaki :)

Z rzeczy codziennych taki kadr... :/
Nawet w parku narodowym.... :/, WPN
Na ten widok chciało mi się wyć do księżyca. Nawet tego widzianego w dzień.
Dzienny księżyc
Od jutra już normalny tryb, czyli robota, robota, robota...


  • DST 52.40km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrznie i Szacht-etnie

Poniedziałek, 6 lipca 2020 · dodano: 06.07.2020 | Komentarze 10

Ciąg dalszy walki z wiatrem. Jak wiadomo, z góry przegranej, więc "walka" była umowna. Jak już to taka, która zakładała przetrwanie :)

Kierunek powiewów, a co za tym idzie dobór trasy, też niespecjalnie pomagał. No ale skoro ma się na zachodzie pustynię, to nie może być lekko. Wpadło kółko z Dębca przez Luboń, Łęczycę, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Trzebaw, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu. Relive... hmm. Wciąż zagadka.

Jazda była tak męcząca, że nawet zdjęć mi się robić nie chciało. Inna sprawa, że nie za bardzo było czemu i komu. Miałem nadzieję na jakieś muflony (przypomnę, że naprawdę je widziałem w maju tego roku), no ale jakoś się nie trafiło :) Wpadł tylko podirytowany bocian-młodziak.
Nerwus na wysokościach
Pola w okolicach Rosnowa
Lepiej było po południu, bo miałem wolne, więc wybiegałem Kropę po Szachtach. W tygodniu to miejsce jest w miarę puste, pełne krzyków ptactwa. Nawet na wieży widokowej nie ma tłumów. Więc skorzystałem.
Do startu gotowi... :)
Kijkowa trap-erka :), Poznań, Szachty
Wspomniana wieża trzyma się mocno, mimo podmuchów.
Wieża wdokowa; Szachty, Poznań
Spojrzenie na Świerczewo i Dębiec; Szachty, Poznań
Widok na Poznań, Szachty
Wyzoomowany Stadion Miejski widziany z poznańskich Szacht
Wieża widokowa trochę inaczej; Szachty, Poznań
Na dole jest istny raj dla mew (głównie śmieszek), choć trafił się i perkoz.
Samotna wyspa; Poznań, Szachty
Wszystkie miejsca zajęte; Poznań, Szachty
Rodzinka śmieszek; Poznań, Szachty
Utrzymanka w akcji :)
Krzykacz zawodowy :)
Perkoz dwuczuby; Poznań, Szachty
Wspólna egzystencja: mewy i perkoz; Poznań, Szachty
Trafił się również mniejszy kaliber: szafranka czerwona oraz jakaś bliżej niekreślona łątka.
Szafranka czerwona
Łątka, ciężko stwierdzić konkretnie jaka
Tryb makro także poszedł w ruch. Obiekt nie zdążył uciec :)
Testowanie trybu makro, obiekt nie uciekał :)
Jedynie gnojki, takie jak ten, zakłócały ciszę. No ale na F16 nie ma mocnych :)
F16, głośny i wściekły


  • DST 61.20km
  • Czas 02:06
  • VAVG 29.14km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachodnie wietrzenie i zaległy Nadwarciański

Czwartek, 2 lipca 2020 · dodano: 02.07.2020 | Komentarze 14

Kolejny typowy dzionek. Ciężko się wstawało, ciężko się jechało, ciężko się ruszało do pracy. Życie :)

Wpis będzie wyjątkowo ubogi jeśli chodzi o tekst, za to będzie sporo zdjęć. O samym rowerowaniu dziś niewiele. Bo pisać nie ma za bardzo o czym. Wiało wciąż mocno, a że z zachodu, to za mną rundka po polach: z Poznania przez Plewiska, serwisówki, Zakrzewo, Sierosław, Więckowice, Fiałkowo, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do Poznania. TUTAJ Relive.

Zatrzymałem się na dłużej tylko raz (oczywiście nie licząc dziesiątek pauz spędzonych na czerwonym świetle), w Więckowicach. Raz jeszcze pochwalę tę wieś za to, że ktoś tam zrobił asfaltowy chodnik z DOPUSZCZONYM (a nie nakazanym) ruchem rowerowym. Cenię sobie też tamtejszą wylęgarnie komarów, bo jest ładnie utrzymana :)
Wylęgarnia komarów w Więckowicach :)
W środku rośnie jakieś zielsko. Jakie - nie mam pojęcia :)
Jakieś wodne zielsko :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.

Czas na drugą część, czyli fotki z wczorajszego wypadu do Wielkopolskiego Parku Narodowego, a konkretnie na dawno nienawiedzany Nadwarciański Szlak Rowerowy. Środek tygodnia, jak się okazało, był ku temu dniem idealnym - cisza, spokój, ruch niewielki. Oto to, co udało się uchwycić. Na początek.. lody z restauracji "Lokomotywa" w Puszczykowie - pycha. Tylko nieświadomie nie trafiłem z kolorystyką :)
Tak to można zaczynać spacer po lesie :) Kolorystyka przypadkowa
Potem było już bardziej klasycznie.
Rzeka Warta - widok z Puszczykowa (Wielkopolski Park Narodowy)
Samotnik wędrowny :) ((Wielkopolski Park Narodowy)
Obalone drzewo i drewniany most ((Wielkopolski Park Narodowy)
Ni pies, ni wydra... :) ((Wielkopolski Park Narodowy)
Kryjących się w korzeniach hobbitów nie zauważono (Wielkopolski Park Narodowy)
Drewnianym szlakiem... (Wielkopolski Park Narodowy)
Zakola Warty ((Wielkopolski Park Narodowy)
Świat harmonii ((Wielkopolski Park Narodowy)
Obrońcy odnóg Warty (Wielkopolski Park Narodowy)
Higiena to podstawa ((Wielkopolski Park Narodowy)
Korzenne single na Nadwarciańskim (Wielkopolski Park Narodowy)
Moczary, wersja letnia ((Wielkopolski Park Narodowy)
Alternatywny ekosystem (Wielkopolski Park Narodowy)
Kolory moczarów (Wielkopolski Park Narodowy)
Akcja zasadź drzewo, a jak się nie da to chociaż patyka :)
Z innych zwierzaków - trafił się dość wyblakły latolistek cytrynek...
Latolistek cytrynek w swoim naturalnym otoczeniu
...odlotowa kaczka...
Odlotowe suszenie piórek
...oraz wbrew pozorom nie taka łatwa do uchwycenia w szuwarach żaba wodna :)
Żaba wodna. wersja pokazowa
Walka na spojrzenia, żaba wodna


  • DST 51.60km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 61.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niech żyje wolne... Czyli szosa i las :)

Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 · dodano: 27.04.2020 | Komentarze 17

Ten hołmofis, mimo tego, że dostaję przez niego solidnie po kieszeni, ma swoje plusy. O wysypianiu się już kiedyś wspominałem. W marcu fajne również było to, że można było wyruszyć wtedy, gdy robiło się cieplej, a nie z samego rana. Teraz - póki nie ma upałów - też jest to istotne, ale najbardziej za pandemią jest Kropa, która praktycznie codziennie ma solidny spacer. Dziś nie było inaczej, o czym w drugiej części wpisu.

Sama jazda to zachodnia, pustynna pętelka. Przed wyruszeniem cieszyłem się, że prognozy zapowiadały słaby wiatr. Radość skończyła się praktycznie od razu, bo w praktyce wciąż wiało solidnie (co widać po fałmaksie), choć w porównaniu z ostatnimi dniami ciut słabiej. Raz trafiłem nawet na chmurę czegoś, co jeden z podmuchów skierował z pola na drogę - ciekawe doznanie :)

Trasa: Poznań - Luboń - Wiórek - Łęczyca - Wiórek - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań. Relive dzisiaj działa, więc czai się TUTAJ :)
Ulubiony widok na zachodniej pustyni, już kwitnący
Widok na Wielkopolski Park Narodowy, jeszcze z szosy
A po południu wspomniany spacer. Zdecydowałem się w końcu wyruszyć do Wielkopolskiego Parku Narodowego, zaliczając między innymi piachy w Wirach, pagórki w Puszczykowskich Górach oraz... wodospad na granicy Łęczycy. Poniżej galeria. I niech ktoś mi jeszcze powie, że okolice Poznania są nudne! :) A, i niech mi ktoś znów wpadnie na debilizm z zamknięciem lasów - będę gryzł!
Przez pustynię do bram Wielkopolskiego Parku Narodowego :)
Radocha! - Wielkopolski Park Narodowy
Pola, pola, pola - Wielkopolski Park Narodowy
Ni pies, ni wydra... :) - Wiry
Zielono nam! - Wielkopolski Park Narodowy
Wąwóz w Puszczykowskich Górach - Wielkopolski Park Narodowy
Kosiarz :) - Wielkopolski Park Narodowy
Giganci i kurdupel - Wielkopolski Park Narodowy
Hopki w Puszczykowskich Górach - Wielkopolski Park Narodowy
Tylko usiąść i słuchać - Wielkopolski Park Narodowy
Oświecenie w Puszczykowskich Górach :) - Wielkopolski Park Narodowy
Wspinaczka - Wielkopolski Park Narodowy
Pan dzięcioł. Albo i pani :) - Wielkopolski Park Narodowy
Wodospad w Łęczycy w pełnej okazałości - Wielkopolski Park Narodowy
Lepiej z daleka - Wielkopolski Park Narodowy
Jak to ugryźć? :) - Wielkopolski Park Narodowy
Stado owiec - Łęczyca, Wielkopolski Park Narodowy
Co się lampisz, tej? ;) - Łęczyca, Wielkopolski Park Narodowy
Spadamy! - Łęczyca, Wielkopolski Park Narodowy
Sześcionóg :) - Łęczyca, Wielkopolski Park Narodowy


  • DST 51.80km
  • Czas 01:53
  • VAVG 27.50km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrociepłość oraz WPN

Środa, 9 października 2019 · dodano: 09.10.2019 | Komentarze 15

Znów na początek umieszczę plusika, bo temperatura wzrosła. Hip hip...! Co prawda poranne trzynaście stopni to jeszcze nie ideał, ale mimo wszystko warto odnotować, że można było znów jechać w rękawiczkach bez długich palców :)

Niestety, fajność na tym się skończyła. W zamian za ocieplenie pojawiło się wietrzysko, które mnie momentami ostro kontrowało. Znów jakby "wybrane" specjalnie dla mnie, bo już wczesnym popołudniem nie było po nim śladu :/ Walczyłem, walczyłem, ale i tak było to z góry skazane na porażkę, gdyż gnój ani przez chwilę nie chciał pomóc. Widać to ponownie po średniej. No jak nie urok, to sraczka. Lub ewentualnie: jak nie PiS, to PO :)

Trasa stała, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Zdjęcia też zwykłe, nijakie...



Za to po południu, gdy ogarnąłem teoretycznie wolny, a jak zwykle zalatany dzień, udało się jeszcze z Żoną wybiegać Kropę, oczywiście po najlepszym z najlepszych Wielkopolskim Parku Narodowym. Jako że pewnie już się na blogu lekko przejada, to postarałem się lekko inne ujęcia :)
Elfy akurat się schowały - Wielkopolski Park Narodowy
Opieńki.... albo i nie :) - Wielkopolski Park Narodowy
Pasożyt od dołu - Wielkopolski Park Narodowy
Natura sama się ogarnia - Wielkopolski Park Narodowy
Żuk gnojowy - Wielkopolski Park Narodowy
Uda się czy się nie uda? - Wielkopolski Park Narodowy
Oczywiście, że się uda : - Wielkopolski Park Narodowy
Dobrze, że jest jeszcze taki świat - Wielkopolski Park Narodowy
Wolno, spokojnie - Wielkopolski Park Narodowy
Pomroczność - Wielkopolski Park Narodowy
Miał być opis o wąwozie, ale mi PBS punkty odejmuje :) - Wielkopolski Park Narodowy
Huba z kumplami pasożytami - Wielkopolski Park Narodowy
Słońce jeszcze ma co oświecać - Wielkopolski Park Narodowy
Żaden potwór nie wypłynął - Wielkopolski Park Narodowy
Most przy uroczysku - Wielkopolski Park Narodowy
Nie da się ukryć, jesień - Wielkopolski Park Narodowy


  • DST 55.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 273m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowo odfajkowane i poznańsko popyrowane

Niedziela, 6 października 2019 · dodano: 06.10.2019 | Komentarze 13

Pierwotnie miałem pomysł na sporo treści pisanej do tego wpisu, ale że założenia swoje, a życie swoje, to dziś będzie więcej obrazków, do tego niewiele rowerowych. Myślę, że i tak mało kto będzie narzekał :) Poza tym jest na tyle późna pora, że bełkot wyszedłby z tego większy nawet niż zazwyczaj :)

Ale pokrótce o kręceniu coś napisać trzeba. Miejmy więc to za sobą. Wykonałem dość męczącą, bo w znacznej części miejską rundkę (o dziwo, mimo niedzieli niehandlowej, ruch spory, a światła jak zwykle swoje) na północ, czyli z Dębca przez Górecką, Hetmańską, Grunwald, Jeżyce, Golęcin, Obornicką, Suchy Las, Morasko, Radojewo, Biedrusko, Promnice, Bolechowo, Owińska, Czerwonak, Koziegłowy, Gdyńską, Bałtycką oraz Wartostradę do domu.

Było zimno, z ciężkim powietrzem, więc ślamazarnie. Za to bardzo słonecznie, co przy niskich temperaturach cieszy.
Śmieszka - jak zwykle - psuje widok
W tle Dziewicza Góra, Radojewo, Poznań
Zjazd z poznańskiego Moraska do Suchego Lasu
A na popołudnie mieliśmy ustawioną z przyjaciółmi wycieczkę do... muzeum. Ale nie byle jakiego, tylko takiego, w którym jeszcze moje cztery litery nie miały okazji przebywać, co - jak się okazało - było zdecydowanym błędem. Bowiem Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie, wbrew nazwie, okazało się fascynującym i mega ciekawym miejscem. Normalnie perełka. Do tego o zadziwiającej objętości, bo hektarów jest tam od groma. A okazją była świetna impreza, czyli "Poznańska Pyra" - święto tytułowej bulwy. Można było nie tylko posłuchać czystej gwary, zobaczyć chodzące ziemniaki, zjeść pyszny, wypiekany w zabytkowych piecach chleb, wziąć udział w wykopkach, ale też zobaczyć wiele, wiele świetnych eksponatów. No i nikt nie robił problemu z obecności Kropy - wręcz przeciwnie, panie z pewnej fundacji animalnej nawet stwierdziły, że była najładniejsza ze wszystkich obecnych tu czworonogów :)

Oto galeria:
Poznańska Pyra, Muzem w Szreniawie
Hotel dla owadów, Muzem w Szreniawie
Piec do wypiekania chleba, pysznego zresztą - Muzem w Szreniawie
Istna łapanka, Muzem w Szreniawie
Maszyna z kosmosu, Muzem w Szreniawie
Hamaki-kokonaki, Muzem w Szreniawie
Opiekunka grochówki, Muzem w Szreniawie
Owca-buzi, Muzem w Szreniawie
E tam, sztywniak jakiś - Muzem w Szreniawie
Istne tur-tury, Muzem w Szreniawie
I po co nam te współczesne bloki?, Muzem w Szreniawie
Jajo było pierwsze, w kurze, Muzem w Szreniawie
Kot muzealny, stoicki, Muzem w Szreniawie
Px49, z pochodzenia Ślązak, Muzem w Szreniawie
A niby za komuny były tylko PGR-y, Muzem w Szreniawie
Aż się prosi o jakieś zaprószenie :), Muzem w Szreniawie
Kiedyś codzienność, dziś rarytasy, Muzem w Szreniawie
Warszawski dzień, Muzem w Szreniawie
Syrena w klasyku największym, Muzem w Szreniawie
Żuk żukowi dobrze żuczy, Muzem w Szreniawie
Zacny okaz w służbie OSP Łęg (?)
Cokolwiek to jest, miażdży, Muzeum w Szreniawie
Największą jednak atrakcją, jak na mój skromny gust, była działająca Hipolina, czyli ponad stuletni, wciąż jeżdżący lokomobil z zakładów Cegielskiego. Kopcił jak cholera, głośny koszmarnie, ale to sprzęt z duszą, w przeciwieństwie do większości aktualnie produkowanych puszek.
Wielkopolskie klimaty, dziś retro, Muzeum w Szreniawie
I jeszcze raz - parowóz do wykopków, genialne, Muzeum w Szreniawie
Lokomobil od Cegielskiego, Muzeum w Szreniawie
Stulatkowi wciąż świeci słońce, Muzeum w Szreniawie
Nie mogło zabraknąć też - a jak - poszukiwań okazów rowerowych. Się znalazły, oczywiście :)
Powrót do przeszłości, Muzem w Szreniawie
W XIX wieku to mieli gust, Muzem w Szreniawie
Zresztą trafiła mi się okazja nie byle jaka, bo dopytania mistrza bicykla o tematykę wymiany dętek w pewnym sprzęcie. Jak się okazało - nieistniejącą, bo wielkie koło dętki nie posiada, tylko jest wypełnione gumą. Podobno patent się sprawdza niezawodnie, ale dość często trzeba centrować koła.
W pełnej krasie, Muzem w Szreniawie
Ostro w zakręt, Muzem w Szreniawie
Kaskaderka niejedno ma imię, Muzem w Szreniawie
Magik bicyklowy, Muzem w Szreniawie
No i na sam koniec wpadł jeszcze spacerek po WPN-ie, podczas którego wreszcie miałem okazję wejść na wieżę widokową, czyli do Mauzoleum Bierbaumów. Szkoda, że ludzi było sporo, więc nie dało się zrobić "czystego" zdjęcia, ale za to wstęp był o dziwo darmowy.
Mauzoleum Bierbaumów w Szreniawie
Płasko, płasko, ale sympatycznie
Widok z sieży w Szreniawie
Standardowo :), lasy WPN-u
Fajny, dość intensywny dzień, który z założenia miał być odpoczynkiem, a w praktyce - padam na ryj :)


  • DST 52.20km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.22km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórełko oraz szczekadełko

Poniedziałek, 23 września 2019 · dodano: 23.09.2019 | Komentarze 10

Genialnie było wczoraj, dziś - zgodnie ze standardem - musiało się coś spieprzyć :) Znów bowiem pierwsze skrzypce grał zmienny wiatr, niby wschodni, a realnie: każdy możliwy, tylko nie taki, który by mi pomógł. Za to umiarkowany, a momentami dość mocny. Witamy w rzeczywistości. Ale za to niedziela - nie zapominajmy - była dla nas :)

Trasa to "kórełko": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Mieczewo - Mościenica - Kórnik - Skrzynki (tam Zemsta Adolfa) - Borówiec - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Dębina - dom.

Średnia znów była średnia, jazda znów była nijaka, fajerwerków zabrakło - norma. Za to nikt nie chciał mnie zabić, to akurat fajne :)


Dzionek miałem wolny, jednak po powrocie czekało mnie jeszcze załatwianie kilku rzeczy na przedwczoraj, co poszło mi zadziwiająco sprawnie, więc po południu udało się jeszcze rodzinnie pospacerować po Wielkopolskim Parku Narodowym, na odcinku Łęczyca - Puszczykowskie Góry - Wiry. Tym razem nie wziąłem ze sobą aparatu, więc relacja zdjęciowo tylko z telefonu, ale za to nowego, Myślę, że jako tako dał radę, mimo iż to średniak.
Owce zdecydowanie nizinne - Łęczyca
Zaczepa :) - Łęczyca
Zdziwko :) - WPN
Lasopola - WPN
Jesień świetlna - WPN
Można było naokoło, ale po co? :) - WPN
Koronowanie - WPN
Wielopalczastość - WPN
Prace polowe pod kontrolą - WPN
Kolory jeszcze się trzymają - WPN
Jaskrawość szynowa - WPN
Chyba trawka nie zasmakowała :) - WPN
Sielskość - WPN
Na koniec: prawdziwy, obskurny i brudny ŻUL... :)
Prawdziwy ŻUL :)
...oraz dowód na to, że Kropa to zdecydowanie mój pies :) Dodam jeszcze, że namiętnie szczeka również na dźwięk kościelnych dzwonów oraz ujada na widok sutanny. Zupełnie nie wiem, po kim to ma... :)
Tak, to zdecydowanie MÓJ pies :) - WPN


  • DST 52.30km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 224m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzsień oraz spacerowo

Poniedziałek, 2 września 2019 · dodano: 02.09.2019 | Komentarze 8

W końcu (wreszcie!) upały się skończyły. Cudownie.

Mniej cudowne jest to, że w zamian zaczęło konkretnie wiać, oczywiście z mało przewidywalnych kierunków, więc zostałem wymęczony za wszystkie czasy. Muszę jednak przyznać, że przez jakieś pięć czy sześć kilometrów (łącznie) miałem wiatr w plecy i wtedy udka kręciły się jak na rożnie. Reszta – niestety masakra, bez szans na nadrobienie. Po drodze dopadł mnie nawet deszczyk, ale na tyle delikatny, że jedynie zmoczył opony.

To, że kierunek podmuchów był północno-zachodni, też nie pomagało, bo musiałem przepchać się przez zakorkowane miasto – na szczęście jeszcze nie jest to regularny rok szkolny, więc do przeżycia.

Trasa: Dębiec – Górecka – Hetmańska – Grunwald - Jeżyce – Golęcin – Strzeszyn – Kiekrz – Rogierówko – Kobylniki – Sady – Swadzim – Batorowo – Lusowo – Zakrzewo – Plewiska – Poznań. TUTAJ Relive.

Klasyk musi być :)

Po południu, po załatwieniu wszystkich niezbędnych i zaplanowanych na dziś rzeczy, udało się jeszcze we trójkę odwiedzić Wielkopolski Park Narodowy i przejść ponad osiem kilometrów między Puszczykowem a Łęczycą, czyli po prostu Nadwarciańskim. Póki co wciąż jest tam godnie, a Kropa w swoim żywiole.
Tu się mało co zmienia, na szczęście - Wielkopolski Park Narodowy
Szlakiem klimatycznych mostków - Wielkopolski Park Narodowy
Przewalone drzewa, czyli nowy mikroklimat - Wielkopolski Park Narodowy
Widok kojący - Wielkopolski Park Narodowy
Nauka wiosłowania - Wielkopolski Park Narodowy
Stójka, może jakaś sójka? - Wielkopolski Park Narodowy
Moczary, bagna... - Wielkopolski Park Narodowy
Kijek o szerokości optymalnej :) - Wielkopolski Park Narodowy
Zza winkla, familijnie - Wielkopolski Park Narodowy
Rodzina łabędzi? Obszczekać! - Wielkopolski Park Narodowy
A niby płasko - Wielkopolski Park Narodowy
Jak zwykle WPN potrafi zadziwić. Oto dziś znalezione ciekawostki, z szubienicą - dość amatorską - łącznie :)
Motyw z horroru czy jakaś akcja? - Wielkopolski Park Narodowy
Jakby ktoś szukał... - Wielkopolski Park Narodowy
Ot, po prostu szubiennica znaleziona przy drodze - Wielkopolski Park Narodowy
Aha, przy okazji, bo zapomniałem napisać wczoraj - w sierpniu tego spacerowania było dość sporo, bo ponad 118 kilometrów, w tym po górkach.


  • DST 52.85km
  • Czas 01:45
  • VAVG 30.20km/h
  • VMAX 60.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorszość :)

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 18.08.2019 | Komentarze 12

Od rana pogoda była na tyle niepewna, że motywowała mnie jedynie do... niespieszenia się z wyjazdem :) Było pochmurno, groziło lekkimi opadami (te mnie dopadły po drodze, ale prawie niezauważalne), a wiatr robił wyraźne szumidła na drzewach. Mimo wszystko kręciło się całkiem fajnie.

Trasa: klasyczne "kondominium" - Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Szreniawa - Komorniki - Poznań. TU Relive, ale koncertowo spieprzone przez zawiechę Endomondo :)

Wiało. Ale nawet momentami pomagało, co widać po fałmaksie.

Motywów do fotek za wiele nie było, więc jedynie jedna z Łodzi, w towarzystwie lekko już odrapanego Nepomucena.

Więcej będzie ze spaceru, bo udało się po południu ruszyć cztery litery i połazić po Wielkopolskim Parku Narodowym, ale z racji niedzieli i chęci ominięcia tłumów w bardziej malowniczej części, czyli przy Nadwarciańskim, tym razem dreptanie nastąpiło głównie po okolicach Wirów i Łęczycy. Tam cisza, spokój, więc nerwy nie zostały nadwyrężone obecnością ludożerki :)
Kilka kilometrów od Poznania... :) - Wielkopolski Park Narodowy
Klasyczny klasyk - Wielkopolski Park Narodowy
Zielenina, wszędzie zielenina.... - Wielkopolski Park Narodowy
Hipika dla tych z gatunku XXXXXS :) - Wielkopolski Park Narodowy
Każde martwe drzewo to osobny ekosystem - Wielkopolski Park Narodowy
Drzewo-ośmiornica - Wielkopolski Park Narodowy
Tak, to pies :) - Wielkopolski Park Narodowy
WLKP-widok na codzienność - Wielkopolski Park Narodowy
Gonić, gonić, gonić! - Wielkopolski Park Narodowy
Prosto(r) - Wielkopolski Park Narodowy
Na koniec Mądrość Ludzi Lasu. Od razu uprzedzam pytanie, które by zapewne padło - nie, to nie ja udoskonaliłem tablicę :)
Mądrość Ludzi Lasu :) - Wielkopolski Park Narodowy