Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197028.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2020

Dystans całkowity:1390.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:38
Średnia prędkość:28.01 km/h
Maksymalna prędkość:52.80 km/h
Suma podjazdów:4097 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:46.34 km i 1h 39m
Więcej statystyk
  • DST 54.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.51km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zdechlakowo

Poniedziałek, 30 listopada 2020 · dodano: 30.11.2020 | Komentarze 9

Ufff... Jak to u mnie bywa: dzionek niby wolny, a cały dzień latania, w tym załatwiania spraw... zawodowych. No ale to moja kasa, więc było warto, co nie zmienia faktu, że zasiadam do BS-a późnym wieczorem. Bez sił na napisanie czegokolwiek sensownego.

Więc krótko. Trasa zachodnia, lekko kombinowana: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Podłoziny - Dopiewo - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Zimno, wietrznie, mokro, ale tylko na drogach. To i tak dobrze, bo rano padał śnieg. Taki zmieszany z deszczem, lecz jednak. Generalnie paskudnie, jazda więc typowo rekreacyjna. Doszło do tego jeszcze ponad jedenaście kilometrów łażenia, część z Kropą, część po mieście. Padam na ryj :)
Pośrodku błocka
Trafiły się obiekty do focenia, ale nie mam siły przejrzeć zdjęć. W związku z tym dzisiaj tylko lekka zaległość z ostatniej soboty, gdy specjalnie poleciałem na stację Poznań Dębiec, żeby uchwycić prawdopodobnie ostatni w tym roku kurs parowozu na linii Poznań - Wolsztyn. Fotka tylko jedna, bo skład zatrzymał się na sekundę, a było już ciemno, więc dobrze, że cokolwiek widać.
Prawdopodobnie ostatni w tym roku kurs parowozou na linii Poznań - Wolstyn, stacja Poznań Dębiec
Tyle. A jutro "relaks": dwunastka w robocie.


  • DST 52.50km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaroburodeszczowość

Niedziela, 29 listopada 2020 · dodano: 29.11.2020 | Komentarze 13

Po wczorajszym słonecznym dniu, dzisiaj kompletnie inny świat. Od rana padało, i to całkiem mocno. Przynajmniej mogłem się wyspać, a że wczoraj wróciliśmy dość późno od znajomych (zmieściliśmy się oczywiście w nakazanym limicie osób, dobrze, że psy nie są wliczane), to się znów taka możliwość zdecydowanie przydała.

Żeby nie tracić niedzieli, najpierw wyciągnąłem Kropę na Dębinę. Nie było to łatwe, gdyż deszcz nie jest zdecydowanie jej żywiołem, ale jak już się przekona, to nawet błocko polubi :)

Moja taktyka się sprawdziła, bo akurat po powrocie padać przestało. Osiodłałem więc Czarnucha i ruszyłem. Wybrałem kierunek wschodni, mimo że wiało z północy - po mieście nie chciało mi się tarabanić. Finalnie wyszedł jeden z klasyków: Dębiec - Hetmańska - Starołęcka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodrzykowo - Dachowa - Robakowo - Gądki - Koninko - Sypniewo - Głuszyna - Starołęcka - Las Dębiński - dom. Po tym ostatnim odcinku wiedziałem, że pralka już radośnie czeka na mój powrót :)

Nie chcąc dźwigać, nie wziąłem ze sobą aparatu, tylko mały kompakt, bo nie spodziewałem się czegokolwiek ciekawego na trasie. I jak na złość, oczywiście by się przydał. A tak mam tylko niewyraźne, szare fotki stado sarenek, które się mnie przestraszyły (sorry!)...
Stado sarenek w szaryźnie
Wielka ucieczka
...oraz jeszcze gorsze ujęcie myszołowa.
Szary, niewyraźny, spikelizowany myszołów
Ujęcie z rowerem dziś wyjątkowe, bo z krzyżem :)
Pod krzyżem w okolicach Szczodrzykowa
Jazda do komfortowych nie należała, szczególnie pod koniec, gdy bez lampek ani rusz.

No i jeszcze Dębinka. Oraz Kropka :)
Deszczowa Dębina, Poznań
Pada czy nie pada, kijek musi być :)
Kropka pod wiaduktem, Dębina
Szukałem dobrego opisu, ale się poddałem :)
Następne dni to przymrozki i lód na drogach. Może być różnie. Strach się bać.


  • DST 52.60km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.43km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nielistopad :)

Sobota, 28 listopada 2020 · dodano: 28.11.2020 | Komentarze 14

Dzisiaj trochę luźniejszy dzień. Czyli podstawa egzystencji wykonana. Znaczy spanko :)

Wyjazd rowerowy trochę po jedenastej, gdy poranna szarość zaczęła ustępować słońcu. W sumie moment idealny, bo przez część drogi czułem się jak wiosną, a nie jak pod koniec listopada. Dziwnie jakoś :)

Wiało z północy, wykonałem więc trasę marchewkowo-pietruszkową: Dębiec - Wartostrada - Jana Pawła - Główna - Miłostowo - Bogucin - Janikowo - Kobylnica - Wierzonka - Karłowice - Dębogóra - Mielno - Kliny - Kicin - Koziegłowy - Karolin - Chemiczna - Hlonda - Śródka - Wartostrada - dom. Nawet Relive się o dziwo łaskawie pojawiło.

Tak oto dziś było:
Polna droga w okolicach Kicina
Listopadowe (o dziwo!) przebarwienia
Choć i śnieżek się trafił :)
Śniegi już niedługo
Dawno nie zerkałem na Dziewiczą Górę. Dziś nadrobiłem.
Dziewicza Góra
Wieża na szczycie Dziewiczej Góry
W połowie drogi, za Karłowicami, zauważyłem na słupie jaką kropkę.
Misja: znaleźć na zdjęciu myszołowa :)
No i proszę: mam myszołowa :)
Myszołów na słupie
Oczywiście - jak co weekend - nie zabrakło debili na drogach. I - jak co weekend - zakwitło idiotami na śmieszkach. Gdyby nie moja czujność, miałbym na sumieniu jedną latorośl rodziców bez mózgu, puszczającą ją wolno na biegowym rowerku w poprzek Wartostrady. A pod koniec taka oto mi się objawiła przyszłość narodu:
Przyszłość narodu na spacerku
Lekcja przepisów była ode mnie darmowa :)

W sumie fajny wypad, szkoda tylko, że w większości przez miasto, więc nie miałem jak poszaleć. Ale mimo wszystko taka końcówka listopada może być.


  • DST 36.50km
  • Czas 01:18
  • VAVG 28.08km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 87m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mguuua - glutem w mordę #12

Piątek, 27 listopada 2020 · dodano: 27.11.2020 | Komentarze 17

Na początek pozytw: udało się coś wykręcić. Gluta bo gluta, ale zawsze coś. Jeszcze wczoraj wieczorem nie było to takie pewne. Więc sukces.

Trasa, jak zwykle przed dwunastkami, łatwa i nieskomplikowana niczym to, co w mózgu przeciętnego rodzimego zjadacza chleba. Zakąsującego wódeczką. Co kilka lat z zaangażowaniem wypełniającego swój obywatelski obowiązek głosując na jedyną słuszną partię. Czyli z Poznania przez Plewiska do Komornik oraz Głuchowa, tam nawrotka i powrót również przez Komorniki i Plewiska na Dębiec, a następnie do centrum. W pracy pojawiłem się jakoś tak dziwnie, bo nawet przed czasem. Co mnie lekko przeraziło :)

Jeśli chodzi o warunki, jakie zafundowała mi aura, to... nie widziałem przeszkód do jazdy. Bo mało co widziałem, jak to często jesienią :) Generalne jechałem w siną dal.
W siną dal
Oczywiście w związku z tym zdjęć nie wykonywałem - w sumie mogłem zrobić jedno, porannej kawy i byłoby to samo. Ale jeszcze "pochwalę" się na koniec prawie ukończoną DDR-ką na Dolnej Wildzie. Jak to w Poznaniu ostatnimi laty, jest ok - to, co ma być nisko jest nisko, asfalt gładziutki, są nawet śluzy rowerowe. Nie mam zastrzeżeń.
Nowa DDR-ka na Dolnej Wildzie w Poznaniu. Jest ok.
PS. Jakby ktoś nie pamiętał, dziś Black Friday!


  • DST 62.10km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karciano

Czwartek, 26 listopada 2020 · dodano: 26.11.2020 | Komentarze 13

Znów się wyspałem - o, to chyba jedyny dzisiejszy plus.

Poza tym już gorzej. Rano się zorientowałem, że zgubiłem jedną z kart do bankomatu, i to tę najważniejszą. Hm, urok wożenia tego typu pierdółek w podsiodłówce :/ Oczywiście zablokowałem, ale zanim dostanę nową trochę potrwa, do tego czeka mnie zmienianie cyferek we wszystkich jakichśtam-payach. Eh.

Porowerowałem też. Ale było tak szaro, zimno i wietrznie, że wyssało ze mnie wszelkie chęci do jazdy, co widać po średniej. A wiało mi w plecy tylko raz - gdy... teoretycznie jechałem pod wiatr, do tego w mieście, więc nie było jak skorzystać.

Trasa: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Trzebaw - Dębienko - Stęszew - Dębno - Joanka - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive nie będzie, bo znów nie działa.

Zdjęcia też dziś nijakie - nie było na czym oka zawiesić. Więc tylko symboliczne znad Jeziora Dębno.
Co ma jeździć, nie utonie :)
Nad Jeziorem Dębno
No i z drogi do Lisówek. Dobrze, że pojedyncze dojrzałe drzewa jeszcze się pięknie trzymają.
Wciąż się dzielnie trzyma na pustyni, Lisówki
A potem jeszcze kurs do Empiku, po odbiór zamówienia. Jak co roku :) Nie ma mnie aktualnie dla świata, hehe :)
No to nie ma mnie dla świata :) A nie, do roboty jeszcze trzeba chodzić :/
Aha, nie płakałem po Maradonie. No nie lubiłem go, nie będę ukrywać, jego "ręka Boga", za którą nigdy nie przeprosił, to jeden z największych szwindli w historii piłki. A z jego trybem życia aż się dziwię, że dożył tej sześćdziesiątki.

Jutro znów dwunastka :( No i w nocy oraz nad ranem jakieś opady, więc może być i tak, że nawet gluta nie wykręcę.


  • DST 53.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sarenkowo

Środa, 25 listopada 2020 · dodano: 25.11.2020 | Komentarze 13

Wyspałem się, od tego trzeba zacząć. Jak zwykle uważam to za rzecz niemal świętą, do tego rzadko spotykaną :)

Na rower ruszyłem bardzo późno, bo po jedenastej. Wolne to wolne, można sobie pozwolić. No i do tego nocne przymrozki średnio zachęcały do zrywania się z wyra skoro świt. A tym sposobem kręciłem w upalnych trzech stopniach, normalnie szaleństwo :)

Trasa to południowa pętelka: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Nie jechało się źle, bo wiatr choć niesprawiedliwy, to jednak nie wiał mocno. Ale wartości na termometrze nie mobilizowały do walki, więc jej nie było.

Mój ulubiony lasek między Żabnem a Baranowem wciąż jeszcze w barwach, a nie w bieli. I niech tak zostanie :)
Prześwietlenie
Na szczęście jeszcze bez śniegu
Jednak szron na nieoświetlonych fragmentach przypomina, że idzie zło.
Pierwszy szron
Obrodziło dzisiaj w sarenki - widziałem dwa stadka. Sfociłem to mniejsze, czyli na moje oko matkę z młodymi. Ona czujna, co chwilę patrolowała okolice, na szczęście mnie się jakoś nie bała, więc mogłem poobserwować jej poczynania oraz żarłoczność mniejszych głodomorów :)
Sarna przy łysym drzewie
Młodzież je, matka czuwa
Sarni galop
Czujność przede wszystkim
Chudzinka


  • DST 36.40km
  • Czas 01:18
  • VAVG 28.00km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Classico - glutem w mordę #11

Wtorek, 24 listopada 2020 · dodano: 24.11.2020 | Komentarze 21

Wszystko dziś było klasyczne. Jak na czasy pandemii, oczywiście. 12 godzin w pracy, poranne wstawanie o abstrakcyjnej porze, obowiązkowa kawka przed startem, a nawet trasa: taka sama jak wczoraj, tylko dla urozmaicenia wykonana odwrotnie.

Czyli tym razem glut wyglądał tak: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań. Czyli o tak.

Nawet atrakcje były podobne: gazeciarze, wpieprzacze z podporządkowanej oraz koleś z poczty, dla którego przejazd rowerowy oznacza, że ma pierwszeństwo. Nie miał, za to otrzymał darmową lekcję przepisów. Zawsze się może przydać.

Wschody też już się stały klasykiem, ale dzisiaj wygrywały raczej chmury. Tutaj te nad Szachtami...
Poranne słońce nad Szachtami, Poznań
...a tu nad WPN-em.
Dzisiaj słońce miały pochmurną konkurencję
Te wschody powoli stają się klasykiem
Z kolei spojrzenie w drugą stronę. Inny świat.
Spojrzenie w drugą stronę, a tu inny świat
Czaiła się na mnie rozpasana puma :)
Odpoczywająca pantera :)
A tu poniekąd w temacie. 
Za tego kota to szacun :)
Za tego kota to szacun :)

A temperatura... Hm... Szału nie było. Ale pod koniec zrobiło się niemal upalnie :)
Upału nie było :)


  • DST 36.60km
  • Czas 01:19
  • VAVG 27.80km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Drogokoszmarkowo - glutem w mordę #10

Poniedziałek, 23 listopada 2020 · dodano: 23.11.2020 | Komentarze 13

Wróciły dwunastki w pracy, wróciła więc i poranna miazga związana ze wstawaniem, i zaledwie gluty rowerowe.

Aha, jeszcze jedno, o czym zapominałem, gdy jeździłem do roboty na późniejsze godziny. Chamstwo, bezczelność i kretynizm części (zbyt dużej) rodaków, którzy gotowi są ryzykować zdrowiem i życiem innych, byle dotrzeć do celu na czas. Dzisiaj było wszystko - gazciarstwo, wpieprzanie się pod koło, brak sygnalizowania manewrów... Eh.

Trasa: Poznań - Plewiska - Komorniki - Rosnowo - Szreniawa - Komorniki - Luboń - Dębiec - centrum. TUTAJ Relive.

Moje ulubione zerknięcie na WPN dawało radę, choć bywały lepsze :)
Drzewiej też tak bywało
Słońca znakiem nie zasłonisz
No i przykład tego, co w drugim akapicie. Nie dość, że ta komornicka śmieszka jest koszmarna (z równoległym zakazem jazdy rowerem), to jeszcze taki troglo, mimo że mnie widział, nie zatrzymał się kawałek wcześniej (a miał gdzie), żeby dać mi przejechać, tylko jak widać: wysiadł i poszedł zamknąć bramę. Moje sugestie, że halo, coś nie tak, zostały olane. No to poszła salwa z uprzejmościami. Może zapamięta.
Kostkowa DDR-ka i trogodyta za kółkiem. Polska w pigułce
Z rzeczy zabawnych: oto nowa okładka prorządowej gadzinówki, czyli tygodnika "Sieci", choć ja wolę nazwę własną: "śmieci":

Dzisiejsza, świeżutka prasa. Aż mnie korci, żeby kupić (aktualnie większość prasy nabywam w e-kiosku), ale jednak się powstrzymam. Choć kusi, kusi, szczególnie ta błyskawica skierowana prosto w pierś oraz kobiecy szpon :)


  • DST 52.40km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dostać w kość plus końskość

Niedziela, 22 listopada 2020 · dodano: 22.11.2020 | Komentarze 15

O ja. Jak dzisiaj było paskudnie. Fuj.

Wiało koszmarnie - tak, że nawet szosą ledwo powłóczyłem nogami, tymi znajdującymi się na pedałach. I mimo, że temperatura wydawała się teoretycznie ok, to mityczny czynnik chłodzący robił swoje. Dzięki temu średnia do połowy była tragiczna, potem co prawda trochę odrobiłem, ale finalnie wyszła kicha.

Trasa polna, zachodnia: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nawet nie za bardzo było na czym zatrzymać oko - tak było szaro. Na szczęście po drodze miałem stajnię w Wirach, a tam radosnego, szalejącego i biegającego w kółko, prawie jak Kropa, konika :) Najpierw podziwiałem jego radość z życia na odległość...
Stajnia w Wirach
Wybieganie musi być!
Szlachetność w całej okazałości
...aż w końcu trafił mi się ten honor, że ta szlachetna istota sama z siebie postanowiła podejść do mnie, przedstawiciela żałosnego gatunku ludzkiego. Okazała się pieszczochą :)
Pieszczoch! :)
Płeć nieznana, ale sukienka może być sugestią :)
No i oczywiście bez dokarmiania nie mogło się obyć.
Na dokarmianie zawsze jest czas :)
Trafiły się jeszcze sarenki, ale w tej paskudnej aurze nawet one wyszły jak jakieś szaraki.
Sarenki zastanawiają się, czemu dziś jest tak paskudnie
Czuwanie i drzemanie :)
Obowiązkowa fota z rowerem i koniec na dziś. A od jutra znów dwunastki w robocie :/
Przy drodze Szreniawa - Rosnowo


  • DST 55.10km
  • Czas 01:57
  • VAVG 28.26km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na spotkanie smoków :)

Sobota, 21 listopada 2020 · dodano: 21.11.2020 | Komentarze 12

Rano mgliście i nieprzejrzyście, po południu już słonecznie, ale wietrznie. Na szczęście miałem wolne, więc mogłem odczekać.

Start po jedenastej, niespiesznie, a sama jazda senna. Kierunek południowo-zachodni, czyli w tym przypadku "kondominium": Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Ludwikowo - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Plewiska.

O samej jeździe niewiele da się powiedzieć: walka z wietrzną upierdliwością, zaledwie trzema stopniami na plusie oraz oczywiście debilami na drogach. I jedną wskakującą na ulicę babcią-samobójczynią, która usilnie chciała akurat umrzeć pod moimi wąskimi kołami, jakby nie mogła wybrać jakiegoś tira. Nie dałem jej tej przyjemności :)

Zastanawiałem się, czy brać ze sobą aparat. Szarość i burość podczas startu nie zachęcała. Na szczęście wziąłem, dzięki czemu mam tytułowe smoki :) Bo te właśnie istoty najbardziej ze wszystkich ptaków przypominają mi kormorany czarne. Niedawno specjalnie jechałem do Grzybna, żeby je uchwycić, wyszło średnio, bo się pochowały, a tu proszę, kompletnym przypadkiem trafiła się cała kolonia na jednym z drzew.
Kolonia kormoranów na drzewie
Suszenie piórek kormorana czarnego
Trzy smoki :)
Samotny i zamyślony
Młody kormoran w towarzystwie dwóch zgredów :)
Byłem kontent, choć wolałbym, żeby koczowały ciut bliżej. Tak samo jak stado saren, które ledwo widziałem, ale coś tam udało się uchwycić.
Sarny zauważyły mnie w oddali
Konsumpcja oraz czuwanie
Kozioł, sarna oraz koźlę, czyli rodzina w komplecie
Koniec wątku przyrodniczego na dziś :) Jeszcze ten covidowy, bo zajrzałem sobie pod bramę szpitala w Ludwikowie, pięknie położonego na terenie WPN-u. Ale do środka nie wjechałem, z przyczyn oczywistych.
Brama wjazdowa do szpitala w Ludwikowie
Przejazdu brak, szpital w Ludwikowie
Dworek na terenie szpitala, Ludwikowo
No i jeszcze aura. Tu (okolice Dymaczewa) trwała wciąż walka na niebie...
Wewnętrzna walka aury na niebie
...lecz już przed Witoblem pojawiło się lato. Przy plus trzech :)
Łapanie słońca