Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 195829.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2022

Dystans całkowity:1678.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:48
Średnia prędkość:25.90 km/h
Maksymalna prędkość:54.70 km/h
Suma podjazdów:4565 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:55.95 km i 2h 09m
Więcej statystyk
  • DST 62.50km
  • Czas 02:23
  • VAVG 26.22km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 113m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Końcówkowo

Sobota, 31 grudnia 2022 · dodano: 31.12.2022 | Komentarze 9

Ostatni wypad w tym roku. W sumie to dość logiczne w ostatnim dniu roku :)

Wynik miałem już wcześniej wstępnie ogarnięty, jaki jest finalny za 2022 - nie mam pojęcia, bo muszę jeszcze dodać zaległe kilometry z powrotów z pracy. Na pewno jest ponad 20 tysięcy kilosów. Być może w końcu uda mi się zrobić podsumowanie roku (kiedyś), bo ostatnio mi z tym nie szło, a warto by było do tego wrócić. Się zobaczy.

Dzisiaj, żeby nie kombinować, trasa najprostsza, zachodnia, czyli taka jak wczoraj: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Z poczuciem dobrze spełnionej pasji można było się glebnąć :)
Spokojnie, to tylko wariacja na temat :)
Wiało mocno, ale za to na niebie ładnie było.
Słonecznie na klasyku
Słoneczny koniec roku
Klimat z Lisówek
Kosmosy na niebie
Zwierzaków brak. Tylko jeden samotny kruk. Być może już wiedzą, że czas kryć się przed debilami z petardami.
Samotny kruk
Jeszcze takie głębokie mądrości zauważyłem. Czym, do cholery, są mandaranki!? :)
Poeci naszych czasów :D
Do pracy pojechałem dzisiaj na... trzy godziny. W sumie tylko po to, żeby z ekipą pożyczyć sobie szczęśliwego nowego. Z wiadomych względów: przy Piccolo :) I w akompaniamencie jedynego słusznego hitu.
Piccolo, czyli jak uratować Sylwestra w pracy :)
Nie mogło być innego hitu :)
Na Dębinie spokój.
Cisza i spokój na Dębinie
Spokojnego i rowerowego 2023! :)


  • DST 57.20km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 116m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobijanka

Piątek, 30 grudnia 2022 · dodano: 30.12.2022 | Komentarze 8

No to dobijamy powoli do końca roku. 

Dzisiaj całkiem słoneczny przedpracowy wypad. Znów mało zimowy.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Bez przygód. Czyli bez debili. Miło.

Tak jak wspomniałem, słonecznie było. I ładnie.
Odblaskowy klasyk
Na łąkach w okolicach Dopiewa
Były sarenki.
Sarenki przy krajówce
Wychillowane sarenki
Samotna sarenka
Były kruki. Z widokiem na Skórzewo w tle.
Panorama Skórzewa z krukami
Kruki przy torowisku
Zbliżenie na kruki
Był dojazd do pracy. Ale bez zdjęć :)


  • DST 58.10km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.45km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosna!

Czwartek, 29 grudnia 2022 · dodano: 29.12.2022 | Komentarze 5

Cieplusio się zrobiło. W pewnym momencie licznik pokazał mi plus dziesięć. Fajne to, ale też nienormalne.

Wyjazd poranny, bo przed pracą. Niestety. 

Już bez ciśnienia, bo dystans roczny w wersji maks wykonany z nadbudową :)

Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Już tak mocno nie wiało, więc można było jechać na luzie. Tak też zrobiłem.

Ładnie było, choć nie od początku, a gdzieś w połowie drogi.
Słońce nad okolicami Żabna
Znowu ktoś rozwalił wiadomo co. Naprawiłem :)
Blokadę BS-ową trzeba było znów odbudować
Ze zwierzakami skromnie. Młodziutki kos zrobiony z ukosa...
Kos z profilu
Młody kos z... ukosa :)
...oraz myszołów zza krzaka.
Wystaje myszołów zza krzaka
Odlot myszołowa
Dystans z dojazdem do pracy. Przez Dębinę.
Słońce i grudniowa wiosna na Dębinie


  • DST 57.20km
  • Czas 02:09
  • VAVG 26.60km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

20 000 w 2022 :)

Środa, 28 grudnia 2022 · dodano: 28.12.2022 | Komentarze 23

No dobra, udało się.

W sumie wszystko na to wskazywało, choć dopiero pod koniec miesiąca. Gdzieś w połowie grudnia, gdy pogodynki twierdziły, iż nas zasypie, zawieje i zamiecie, byłem niemal pewien, że nie dam rady. A tu proszę, nawet z zapasem.

Nie zmienia to faktu, że gdyby jakiś bukmacher postanowił umieścić w swojej ofercie opcję postawienia na to, czy zdobędę te 20 koła, do tego z jakimś dobrym kursem na "nie", to bym postawił sporo kasy i zakończył ten rok z dystansem 19 999 km :) A za wygraną kupiłbym sobie całą stajnię rowerów.

Kurs "dobijający" odbył się na zachodnim klasyku, czyli na trasie: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. A dwie dyszki pyknęły gdzieś między Chomęcicami a Konarzewem.

Pogoda (prócz wiatru) nawet się spisała na tę okoliczność :)
Pięknie w Lisówkach
Drzewna rowerówka z okolic Konarzewa
Kibiców miałem klasycznych. Sarenki...
Kilka sarenek na polu
Węsząca para sarenek
...oraz żurawie. One miały jakąś grubą rozróbę :)
Spore stadko żurawi
Zbliżenie na żurawie
Jakaś gruba rozróba u żurawi :)
Przedwczoraj pisałem o prymitywie, który z ryjem i bluzgami podszedł do mnie, gdy robiłem foty zwierzaków w Wirach. Jakby ktoś nie wiedział, o który przybytek chodzi, to ten. Postarał się kolo o antyreklamę, to ją ma :)
Tu proszę nie kupować. Cham rządzi tym przybytkiem.
Dystans z dojazdem do pracy.


  • DST 63.20km
  • Czas 02:24
  • VAVG 26.33km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

U mufloziomów :)

Wtorek, 27 grudnia 2022 · dodano: 27.12.2022 | Komentarze 15

Fajne było to wolne. 

Niefajne jest to niewolne. 

W sumie logiczne :)

Dzisiaj niestety już normalnie do pracy. Według zimowego schematu: najpierw walka z budzikiem (telefonicznym), sennością, potem ratunek w postaci kawy, wizyta w piekarniach (bo okazało się, że większość jest pozamykana - mądrzy ludzie) oraz ogarnięcie psa. I można było ruszać.

W sumie to za dużo powiedziane - bardziej chodzi o wypełznięcie. A potem czołganie się, bo wiatr robił dzisiaj ze mną co chciał. A czego ja nie chciałem :) Dość powiedzieć, że gdy łaskawie mi przez chwilę wiało w plecy, musiałem zwolnić, bo wjechałem w teren zabudowany :)

Trasa: Poznań - Plewiska - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Mam, na co czekałem od dawna - muflony :) Wielkie stadko, czujne (i bardzo dobrze!), ale coś tam uchwyciłem. 
Muflony mnie obserwują
Rodzinka muflonów
Muflonie trio
Olbrzymie stado muflonów
Wróciłem z gór, gdzie nie widziałem ani kawałka żywego muflona. Tutaj - do wyboru, do koloru :)

Stary znajomy pogłaskany :)
Stary dobry znajomy :)
Drapanko, drapanko, drapanko ;)
Ładnie było, ale tylko na początku. Potem już same chmury.
Kolejne prześwietlenie
Dystans z dojazdem do roboty. Ale Czarnuchem, bo przez Dębinę.


  • DST 52.60km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.30km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczopłask

Poniedziałek, 26 grudnia 2022 · dodano: 26.12.2022 | Komentarze 4

Dzisiaj już z Poznania. I po odespaniu wolnego :)

Mam za swoje, bo przespałem całkiem ładny poranek, a przez lenistwo trafił mnie po drodze deszcz. Przelotny, bo przelotny, ale jednak. Dzięki temu mogłem zwiedzić nową wiatę - w Chomęcicach. Całkiem ok :)

Trasa to zachodni klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Prócz deszczu towarzyszył mi jeszcze mocny wiatr. Hurra, jak miło. O średnią więc nie walczyłem.

W Luboniu trafiły się jeszcze resztki słońca.
Niebo nad Luboniem
A potem już przystankozwiedzanie.
Sezon na schrony przed deszczem ponownie otwarty
Zatrzymałem się - jak co jakiś czas - pozdrowić emu. Oraz popatrzyć na gąski.
Emu razy dwa
Zalotny struś :)
Śpiewająca gęś
Gęś dyryguje
Gdy już się zwijałem, nagle przydreptał do mnie jakiś wieśniak o aparycji niespełnionego drwala-hipstera, coś tam bełkocząc, że robiąc foty chcę stracić telefon. Chyba właściciel. W sumie nie wiem, o co mu chodziło, ale sobie podyskutowaliśmy o tym, czy można robić zdjęcia na terenie otwartym. Ta sympatyczna wymiana zdań prawie skończyła się mordobiciem. Ot, święta :) W każdym razie jeśli komuś zachce się kupić cokolwiek w przybytku w Wirach, niedaleko Komornik, gdzie sprzedaje się warzywa i owoce, niedawno karpie i cokolwiek tam jeszcze, proszę - nie róbcie tego. Chamstwo trzeba tępić, nie wspierać.

Podczas odwiedzin koników z Trzcielina obyło się już bez ekscesów.
Starzy znajomi :)
Świąteczne karmienie
Gór brakowało, ale są grudniowe baloty.
Grudniowe baloty w Lisówkach
Czapla się trafiła. Ale na krótko :)
Czapla w zaroślach
Nagły czapli odlot
No i poleciała


W ogóle i w szczególe :)

Niedziela, 25 grudnia 2022 · dodano: 25.12.2022 | Komentarze 9

W tym roku mam szczęście (albo pecha), że podczas pobytu w górach najpierw aura ma mnie gdzieś, serwując mgły i odpady, ale ostatniego dnia nagle się reflektuje i serwuje widoki marzeń. Nie inaczej było dzisiaj :)

Rano zdziwiła mnie temperatura w okolicy zera. No gdzie, w grudniu? :) Nie powiem, wczorajsze prawie plus dziesięć mnie lekko odzwyczaiło, jednak nie było wyjścia, dystans sam się nie wykręci. Na szczęście już praktycznie nie wiało, a do tego wyszło słońce. Super? No nie do końca, bo jak tylko wyjechałem z Jeleniej i dojechałem do Łomnicy, gdzie płynie Bóbr, nagle zaczęło być ślisko. Koła mi zabuksowały i już wiedziałem, że muszę uważać, a i lekko zmodyfikować plany - zamiast jechać wzdłuż Bobru, zacząłem się wspinać przez Wojanów do jeleniogórskiej Maciejowej, a konkretnie jej obwodnicy, gdzie - można mi mówić Sherlocku - spodziewałem się rozjeżdżonej trasy. Nie zawiodłem się i względnie spokojnie dojechałem do Radomierza, następnie Janowic Wielkich, Trzcińska, zaliczyłem Przełęcz Karpnicą, same Karpniki, Krogulec, Bukowiec, Kostrzycę, Mysłakowice i sru do Jeleniej.

Było... ostrożnie. Lecz też fajnie, bo ruch mały, choć na przykład widziałem kilku rowerzystów, z gatunku tych "zima jest po to, żeby jeździć rowerem". Czyli sympatycznych.

No to fotki. Na pierwszy ogień idzie Śnieżka, widziana w szczególe...
Śnieżka niczym obca planeta
...jak i ogóle. Tu z perspektywy Rudaw...
Niebiesko-bialo-zieloni :)
Rudawy i parująca Śnieżka
Mrozy zaczynają puszczać nad Karkonoszami
Szczyt Karkonoszy w bieli
...a tu już zdecydowanie bliżej (końcówka Karpnik oraz Krogulec).
Panorama z Karpnik
Śnieżka i mało śnieżne Śnieżne Kotły
O samych - moich ukochanych - Rudawach zapomnieć oczywiście nie można. Szczegół, czyli Sokoliki...
Sokoliki z dołu
Turyści na szczycie Sokolików
...oraz ogół.
Zmrożona panorama Rudaw
Rudawy widziane z Wojanowa
Jeszcze dwa zjazdy. Do Wojanowa...
Kawałek Karkonoszy widziany znad Wojanowa
...oraz Bukowca.
Zjazd do Bukowca
Trolla z Janowic nie mogłem pominąć :)
Troll musiał być odwiedzony :)
Był również mój ulubiony znak z Przełęczy Karpnickiej :)
Uwaga, 400 metrów kotów :)
A że zwierzaków dzisiaj brak (za ślisko?), to w zamian Kropa ze spaceru :)
Spacerek musiał być!
Wyjazd zapobiegliwie wcześniej, niż zazwyczaj. No i chociaż dzień będzie można... odpocząć :)
Kategoria Góry


Prześwietleniowo

Sobota, 24 grudnia 2022 · dodano: 24.12.2022 | Komentarze 9

Lekka powtórka z rozrywki. Choć chyba bardziej nieprzewidywalna, niż miało to miejsce wczoraj.

Rano opady. Idealny czas, by ogarnąć resztę świątecznych zakupów i tego typu klimaty.

W międzyczasie padało, przestawało, padało. W końcu niby odpuściło, więc była okazja do ruszenia. Od razu zatrzymał mnie wiatr, który zdecydowanie nie zachęcał do jazdy. Ale jakoś dałem się namówić :)

Jeśli chodzi o aurę i widoki - tragedia. Szarość, burość, chmurzastość. Ruszyłem z Jeleniej Góry do Staniszowa, potem zjechałem do Sosnówki, gdzie zatrzymałem się na chwilę nad zalewem (koszmarnie zeszpeconym zabudową). Tam zaczęło lać, a ten stan utrzymywał się do Miłkowa. Wdrapałem się do Karpacza Dolnego, potem skręciłem na Ścięgny, gdzie nastąpił cud - wyszło słońce! Postanowiłem skorzystać, cofnąłem się swoimi śladami do Jeleniej przez Sosnówkę i Staniszów, żeby dokręcić do najlepszego dystansu jadąc na Stawy Podgórzyńskie i wracając do Jeleniej. Nie żałuję.

Fotki, bo po co się rozpisywać? :)

Zjazd do Sosnówki oraz widoki poranne, gdzie jeszcze średnio było widać cokolwiek. Ale kruki w oddali wyhaczyć musiałem :)
Nagłe oświetlenie przy zjeździe do Sosnówki
Resztki śniegu w Karkonoszach
Kruki nad górami
Mgła nad Śnieżką i Kotłami
Chyba się przejaśnia
Zalew:
Nad zalewem w Sosnówce
Słońce nad Sosnówką. Chwilę wcześniej lało
Ze Staniszowa wymienić mogę muflona...
Dwa rogacze w Staniszowie
...zapuszczony dwór...
Zaniedbany dwór w Staniszowie
...oraz ulubiony profil trasy.
Ulubiony profil trasy :)
Kadry z jasnej strony mocy:
I stał się cud - słońce :)
Słońce zaczęło ostro dawać
W Miłkowie wypatrzyłem kawałek Poznania, czyli Pana Peryskopa, symbol twórczości Noriakiego :)
Poznański Pan Peryskop spotkany na przystanku w Miłkowie
Oświecona droga do Cieplic:
Oświetlony przejazd do jeleniogórskich Cieplic
No i Stawy. Dzisiaj jeszcze bardziej klimatyczne.
Stawy Podgórzyńskie dzisiaj jeszcze piękniejsze
Klimat nad klimatami w Podgórzynie
Kamienie oświecone, Podgórzyn
Tylko czapli o jedną mniej.
Samotna czapla z Podgórzyna
Wiatr mnie zamordował, więc średnia koszmar. Ale warto było.

Spokojnego odpoczynku wszystkim życzę! :)
Kategoria Góry


PodStawowo :)

Piątek, 23 grudnia 2022 · dodano: 23.12.2022 | Komentarze 9

No cóż. O dziwo udało się pokręcić. Ale sam jestem zdziwiony :)

Wczoraj wieczorem, kiedy wylądowaliśmy w Jeleniej Górze, nic tego nie zapowiadało. W górach leżał śnieg, a w kotlinie padało, momentami całkiem solidnie. Pogodynki również nie napawały optymizmem.

Nastawiłem się więc na dzionek bezrowerowy. Choć na wszelki wypadek oczywiście Zombiaka sprawdziłem pod względem technicznym :) Ledwo bo ledwo, ale działał.

Poranne spojrzenie za okno i potwierdzenie: można spać dalej. Ale później już pojawiły się wątpliwości (pozytywne) oraz decyzja: ruszam. Bo zaczęło się delikatnie przejaśniać.

Z wyborem kierunku nie miałem problemu: zachód, bo stamtąd wiało. Jednak miałem też założenie, że nie zapuszczam się dalej (żeby wrócić w razie "w") oraz wyżej (bo drogi tam wciąż średnie). Z centrum udałem się więc do Cieplic, następnie na Stawy Podgórzyńskie, potem przez Zachełmie do jeleniogórskiego Sobieszowa, okrążyłem Piechowice, wróciłem do Sobieszowa i Cieplic, zrobiłem rundkę przez Wojcieszyce do Trasy Czeskiej, skąd znów pokręciłem na Stawy i wróciłem do centrum. Uff. niełatwo było wykręcić te pięć dyszek :)

Jedynym spektakularnym miejscem były stawy w Podgórzynie. O dziwo głównie dzięki temu, co mnie zmartwiło - spuszczonej wodzie. Po raz pierwszy miałem okazję zrobić foty z poziomu dna, a że byłem tam dzisiaj dwukrotnie, to było w czym wybierać. Trafiły się widoki jak ślepej kurze... :)
Przejaśnienie nad wyschniętymi Stawami Podgórzyńskimi
Prawie Norwegia :), Stawy Podgórzyńskie
Wewnątrz stawu w Podgórzynie
Chwila ze słońcem w Podgórzynie
Oczywiście w miejscu, gdzie jest smażalnia, tłumy. Po biedne ryby :/ Ale z ciekawości zajrzałem i uchwyciłem jeszcze dwa klasyki.
Truposz przy Stawach Podgórzyńskich :)
Samotna wyspa i kawałek gór
Największy ból: brak ptactwa. Wypatrzyłem tylko smutne, ledwo widoczne w oddali czaple.
Czaple nad wyschniętym stawem
Zoomik na czaplę w szarym
Reszta widoków to słabizny. Chojnik z daleka...
Spojrzenie z daleka na Chojnik
...zjazd w Sobieszowie (w tle kościół, kiedyś ewangelicki, dzisiaj oczywiście przejęty przez katolików)...
Zjazd do Sobieszowa
...panoramcia z Trasy Czeskiej...

...kilka zamglonych zoomów...
Góra za górą i górą :)
Mgły nad szczytami
...tęcza nad Cieplicami...
Tęcza nad Cieplicami
...oraz ziomale.
Rowerowy selfiak z ziomalami :)
Mamutonazgule z Wojcieszyc
Było ciepło, kilka razy mnie skropiło, wróciłem brudny. Ale zaliczone? Zaliczone :)

A jutro ma... padać.
Kategoria Góry


  • DST 52.10km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Missyjnie :)

Czwartek, 22 grudnia 2022 · dodano: 22.12.2022 | Komentarze 9

Dzisiaj krótko, bo wypad - mimo że powolny i Czarnuchem - pod presją czasu.

Pogoda znów okazała się łaskawa i rano jeszcze nie padało (zaczęło później), mogłem więc wykręcić pięć dyszek. Jupi.

Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodrzykowo - Dachowa - Robakowo - Gądki - Jaryszki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

O abstrakcji, jaką jest wybudowany w tamtym roku kilometrowy odciek bezsensownej śmieszki w Żernikach, już pisałem. Ale dziś mam dowód na to, że to Polska w pigułce: wyjazd ze żwirowni, DDR-ka tylko po jednej stronie, błoto XXL i zakazy. Tylko kostki brakuje.
Polska w pigułce
Jak śpiewał Big Cyc: "idą święta, idą święta, w rzeźni kwiczą już zwierzęta". No niestety, fakt. Ludzie to gnoje.
Idą święta, w rzeźni kwiczą już zwierzęta
Na trasie wypatrzyłem tylko zamglonego myszołowa.
Zamglony myszołów
Za to na Dębinie, po której się trochę pokręciłem na kołach...
Poranek na Dębinie
...spotkałem miss szuwarów. W kategorii "czaple", oczywiście :)
Misss szuwarów na Dębinie :)
Od jutra już pobyt w krainie deszczowców. Ma lać i lać. Zapewne czeka mnie pauza.