Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197362.50 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2022

Dystans całkowity:1520.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:20
Średnia prędkość:26.06 km/h
Maksymalna prędkość:53.50 km/h
Suma podjazdów:4281 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:54.30 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 56.80km
  • Czas 02:09
  • VAVG 26.42km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatr ze wschodu

Poniedziałek, 28 lutego 2022 · dodano: 28.02.2022 | Komentarze 9

Tym razem tytuł dosłowny, bo na froncie wojennym nic nowego, czyli "tylko" ludzie giną przez chore wymysły pewnego gnoja. 

Wiatr dzisiaj rządził. Nie był jakiś super mocny (co oznacza, że i tak był silny), ale biorąc pod uwagę, że temperaturę w momencie startu miałem niewiele powyżej zera, do komfortu wiele brakowało. 

Trasa w tę i z powrotem, na wschód: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki - Paczkowo, gdzie nastąpiła nawrotka.

Nie działo się kompletnie nic. Ale za to było słońce.
Powiew wiosny na Dębinie
Nawiedziłem drewniany kościół w Siekierkach. Z braku laku :)
Drewniany kościół w Siekierkach
Przy drewnianej dzwonnicy w Siekierkach
Zwierzaków dzisiaj okrągłe zero :( W zamian pierwsze pączki na Dębinie. Przypominam, mamy 28 lutego :)
Pierwsze pączusie :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 53.30km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wróciło słońce

Niedziela, 27 lutego 2022 · dodano: 27.02.2022 | Komentarze 13

Na froncie na szczęście bez zmian, choć zbrodniarzowi Putinowi nerwy puszczają i grozi atomówką. Wiadomo, że byłby to akt samobójczy, więc - mam nadzieję - nie wchodzi w grę, ale za to pokazuje, że gnoja da się pokonać. Oby. Nawet Zachód się w końcu ogarnął i przycisnął sankcjami na maksa. A przy okazji - brawo dla tych, którzy pomagają i wspierają. Jak zwykle Polacy potrafią się znakomicie zachować w sytuacjach kryzysowych, szkoda, że nie może tak być na co dzień. Nie mam wątpliwości, że jak się uspokoi, wróci rodzimy gnój.

Tyle wojennego wstępu, w sumie mało potrzebnego, ale przynajmniej będę miał pamiętnik w spokojnych czasach, które - na co bardzo liczę - wrócą.

A co do rowerowania - wyjazd po odespaniu i śniadaniu. Rano było jeszcze pochmurnie, potem wyszło słońce. I to jakie! Normalnie wiosna :)

Wiało ze wschodu i północy, zimnem. Więc spokojnie kręciłem bez ciśnięcia, tym bardziej, że napęd w szosie coraz bardziej mnie stresuje.

Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Dawno mnie nie było nad stawami w Szczodrzykowie. Nieźle wylały.
Rozlewisko w Szczodrzykowie
Wody pełno, ptaków mało, Szczodrzykowo
Niestety z ptactwem tak skromnie. Jedynie samotny perkoz się trafił.
Samotny perkoz
Za to ciekawiej było w... Poznaniu. A konkretnie przy jego granicy na Głuszynie. Bowiem w okolicach mokradeł...
Moczary na poznańskiej Głuszynie
...wypatrzyłem nie tylko żurawie...
Żurawie dwa
...ale i myszołowy.
Myszołów na czatowni
Myszołowy dwa
Prezentacja skrzydeł myszołowa
Myszołów w locie
A koło Krzyżownik wpadły jeszcze sarenki.
Stadko sarenek koło Krzyżownik
Ok, było miło, czas na łyżkę wiadomo czego :) Najpierw absurdzik - bowiem w Szczodrzykowie w końcu zlikwidowano dziurę w asfaltowej śmieszce, dzięki której można było ją legalnie olewać, co bardzo sobie ceniłem. Uwaga - łata jest z... kostki. Nie powiem, śmiechłem.
A to Polska właśnie - środek asfaltowej DDR-ki załatany kostką, Szczodrzykowo
No i jeszcze Polska w pigułce. Aż musiałem się zatrzymać i wyjąć aparat: oto wycinka drzewa przy obozie zagłady dla zwierząt, czyli rzeźni Sokołowa w Robakowie. Wszystko tu do siebie pasuje.
Wycinka drzewa przy rzeźni Sokołowa w Robakowie. Polska w pigułce :/
Jutro znów do roboty. A w nocy przymrozek :/


  • DST 58.10km
  • Czas 02:09
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro i antywojennie

Sobota, 26 lutego 2022 · dodano: 26.02.2022 | Komentarze 17

Ze wschodu powiało lekkim optymizmem. Kijów się nie poddaje. Zobaczymy co przyniesie jutro.

A tymczasem rowerowo dzisiaj bez szaleństw. Dzionek pochmurno-słoneczny, dość wietrzny, ale do wytrzymania. Na powolna szosę w miarę ok.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Było głównie szaro, ale jakieś tam zwierzaki wleciały. Między innymi stadko saren koło Konarzewa, tych całkiem zurbanizowanych.
Trzy nerwusy
Sarenka i kozioł
Zamyślona sarenka
Sarna pod wierzbą
Stado saren z Konarzewa
Białodupce idą w kierunku Konarzewa
Muflony również były, a owszem, ale tylko z daleka.
Muflony dzisiaj tylko z daleka
Odwrot muflonów
No i trafiły się żurawie.
Spacerujące żurawie
Odlot żurawi
Rowerowy motyw tylko jeden, z Lisówek.
Pochmurno w Lisówkach
Do kompletu bagienko w Trzcielinie...
Bagienko z Trzcielina w wersji pochmurnej
...oraz dworek-willa z Palędzia.
Willa-dworek w Palędziu
Oczywiście nie mogło zabraknąć - jak co weekend - idioty. Koleś na blachach z Kalisza otrąbił mnie na starej "piątce":, bo zapewne mu się wydawało, że jadę po drodze szybkiego ruchu. Co się dziwić, na wsi takich "nie majo". Pozdrowiłem. W sumie to fenomen, że bezmózgi niepotrafiące czytać tablic legalnie jeżdżą po drogach publicznych.
Oczywiście był klakson, bo jakiś debil nawet nie wiedział, po drodze jakiej kategorii jedzie
Na Warcie obok Dębiny wciąż wysoki poziom. Grubo. To znaczy szeroko.
Warta w Poznaniu grubo ponad swoją standardową szerokość
Dystans zwiera dojazd do pracy. Ale dziś tylko na chwilę, na zastępstwo. Przy okazji podjechałem na Plac Wolności, gdzie odbywał się protest antywojenny i akcja wsparcia dla Ukrainy. Nie powiem, wzruszający to moment.
Plac Wolności za pokojem, Poznań
Flaga Unijna podczas protestu, Plac Wolności, Poznań
Poznań mówi NIE Putinowi
Tłumy na demonstracji antywojennej w Poznaniu, Plac Wolności
Flagi Ukrainy i Polski na latarniach w Poznaniu


  • DST 52.10km
  • Czas 02:01
  • VAVG 25.83km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Muflonizacji ciąg dalszy

Piątek, 25 lutego 2022 · dodano: 25.02.2022 | Komentarze 15

Drugi dzień, podczas którego nie ma innego tematu niż zbrodnie oszalałego gnoja, pieprzonego zgredka. Pierwszy szok niby już minął, ale wciąż niedowierzanie pozostaje. Optymizm jedynie w tym, że o dziwo Ukraina walczy. Tylko świat jakoś się nie kwapi do konkretnej pomocy.

Ja miałem dzionek wolny, ale oczywiście jazda ze słuchawkami na uszach. Gdzieś w dal poszła słuchana codziennie muzyka czy audiobooki. Rzeczywistość na to nie pozwala.

Warunki były niby spoko, ale wrócił mega mocny wiatr. Tak jak pisałem - jeden dzień odpoczynku przed nim to maks. Szkoda.

Trasa to klasyk (w skrócie): Poznań - Luboń - Komorniki - Chomęcice - Konarzewo - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Palędzie - Plewiska - Poznań.

No cóż, w całym tym gnoju na szczęście są zwierzaki. Nieświadome, żyjące swoim życiem, o wiele bardziej szczęśliwym niż ludzki. Tam wariatów brakuje. A dzisiaj trafiła mi się chyba najlepsza sesja ze wszystkich dotychczasowych. Bowiem nie musiałem się spieszyć, tylko spokojnie zerkać na to, co mijam. A minąłem muflony, tym razem całe piękne stado. Co więcej, zostawiłem rower i ruszyłem piechotą przez pole, podchodząc do nich w miarę blisko - dość długo na mnie patrzyły, nerwowe zrobiły się dość późno, więc zacząłem się wycofywać. Po chwili jak gdyby nigdy nic wróciły do skubania trawki. A ja przy okazji jeszcze sfociłem tropy, jakby nie patrzeć rzadko spotykane.
Parka uchwycona z pola
Całe stado muflonów w Lisówkach
Zbliżenie na muflony
Oczy w oczy z muflonami
Muflony - dwa samce i samica
Muflony spacerujące po wzgórzu
Stado muflonów z kościołem w tle
Tropy muflona
Przeleciały mi nad głową jeszcze żurawie...
Żurawie w locie
...oraz coś sporego, tajemniczego. Niestety zbyt wysoko, żeby ocenić co to. Może bielik?
Tajemniczy ptak wysoko na niebie. Bielik? Cholera wie
Jeszcze ujęcia rowerowe...
Ładnie, acz wietrznie
Chwila odpoczynku w Lisówkach
...oraz jedno kolejowe. To ostatnie zrobione podczas czekania na rogatkach w Dopiewcu, które ewidentnie się zepsuły, bo sznur aut był już spory. Finalnie przeszedłem przez tory. I tu moja porada - według aktualnego taryfikatora za zrobienie tego pod zamkniętym szlabanem mandat wynosi (sic!) dwa tysiące, a już kawałek dalej... pięćdziesiąt złotych. Oczywiście wybrałem bramkę numer dwa :)
Samotna lokomotywa
Na koniec kadr z Dębiny...
Malowniczo na poznańskiej Dębinie
...i moja osobista reakcja na gnoja. Wykonana w Paincie, bo na więcej wspomniany nie zasługuje.
Moje osobiste przesłanie dla gnoja. W Paincie, bo na więcej nie zasługuje


  • DST 53.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 185m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niestety nie o słodkościach...

Czwartek, 24 lutego 2022 · dodano: 24.02.2022 | Komentarze 19

A miało być dzisiaj o pączkach...

Jak wiadomo, pewna menda ze wschodu zmieniła wszystko, co znamy. Wróciła wojna. Od rana miałem włączony TOK FM, gdzie słuchałem analiz i relacji na żywo z inwazji na Ukrainę. Inwazji, której być nie miało, o czym zapewniało większość zdroworozsądkowych ekspertów. Niestety, mało kto (w tym i ja) przewidział, że Putin jest typem aż tak chorym psychicznie. A przy okazji już mordercą, bo każdy, kto wywołuje wojnę ma krew na rękach. Mam swoje zdanie na temat Ukrainy, nie jest ono najlepsze, ale w tej sytuacji Ukraińcom należy się przede wszystkim współczucie od nas, a od rządzących światem wszelka możliwa pomoc ponad podziałami. Tym bardziej, że giną już cywile.

Tak więc słodkości zeszły dzisiaj na dziesiąty plan. Wyjazd w specyficznym nastroju, przez który byłem bardziej skupiony na zadziwieniu niż kręceniu.

Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Łąki w okolicach Krajkowa coraz bardziej zalane. Nie powiem, malowniczo to wygląda.
Klimatyczne, zalane przedpołudnie
Zalane pola z wysokości drogi
Zalana panorama
Było pole, jest bagienko
Byłem w ulubionym lesie.
W ulubionym lesie
Przed Żabnem powalone drzewa, już pocięte. A ja mam nieodparte wrażenie, że gdyby nie wycinka autorstwa Lasów Państwowych, to te pozostawione wciąż by stały, nienarażone bezpośrednio na powiewy.
Pomiędzy powalonymi drzewami obok Żabna
Powalone przez wiatr resztki drzewa. Pewnie by nie padło, gdyby nie widoczna w tle wycinka autorstwa Lasów Państwowych
Jako że w zwierzaki nie obrodziło, odwiedziłem owieczki z Łęczycy. Przy okazji dokarmiając trawką.
Owieczki z Łęczycy
Zaciekawione owieczki
Ciekawski mikrus
Kumulacja miłośników trawki
Ciekawska mordka
Daj, daj, daj!
Smakosz trawiasty
No i jeszcze zalane tereny nadwarciańskie na wysokości Dębiny. Chyba idealnie pasujące do dzisiejszego dnia.
Zalane tereny nadwarciańskie w Poznaniu
Żeby zakończyć mimo wszystko optymistycznie - pączki były :) Ale jedynie symbolicznie.


  • DST 62.10km
  • Czas 02:24
  • VAVG 25.88km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żurawiowo

Środa, 23 lutego 2022 · dodano: 23.02.2022 | Komentarze 16

Czy kiedyś przestanie tak cholernie wiać?

Wiem, wiem. Kiedyś na pewno przestanie. Na jeden czy dwa dni, po czym znów wszystko wróci do normy. A właściwie bardziej patonormy, bo to, że w lutym walczę z orkanami i huraganami, a nie z przymrozkami, zdecydowanie nie jest normalne.

Dzisiaj było jeszcze gorzej niż ostatnio - dmuchało non stop, ale do tego praktycznie nie chciało pomagać. Więc średnia poniżej krytyki.

Trasa to klasyk, więc w skrócie: Poznań - Luboń - Komorniki - Chomęcice - Konarzewo - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Palędzie - Plewiska - Poznań.

Wypad uratowały mi jedynie żurawie, których donośny klangor unosił się w okolicach Szreniawy. Tym razem dwójka dorosłych, ostatnio widziałem chyba dokładnie tę parkę z młodym, ale widocznie ten postanowił odlecieć już na swoje.
Para żurawi na zakładkę
Donośny żurawi klangor
Czemu tak wieje? - pyta żuraw
Żuraw z rozwianym kuprem
Aha, no i nawet momentami świeciło słońce. Święto jakieś :)
Znów malowniczo w stałej miejscówce
Dojazd do pracy przez Dębinę.
Stare drzewa z poznańskiej Dębiny
Dotarłem do roboty Czarnuchem, a kiedy wrócę i czy będzie to dzisiaj? Jeszcze nie wiem, bo czeka mnie kilka nadgodzin (dodatkowo płatnych) spędzanych na pilnowaniu ekipy remontowej. No niestety, padło w końcu na mnie.


  • DST 63.30km
  • Czas 02:26
  • VAVG 26.01km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 124m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótki paskud

Wtorek, 22 lutego 2022 · dodano: 22.02.2022 | Komentarze 6

Dzisiaj krótko, bo wyjątkowo ani nie ma o czym pisać, ani czego wklejać. Wpis tak szary jak aura.

Wyjazd typowo przedpracowy, zachodni: Poznań - Plewiska - Komorniki - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wciąż wiało. Może nie aż tak mocno jak ostatnio, ale w sumie jeszcze gorzej, bo non stop. A podczas nawrotki tylko przez chwilę w plecy - wtedy to wyciągnąłem fałmaksa, do tego na płaskim.

Słońce nie wyjrzało nawet przez chwilę. Jednym słowem - paskud :)
O, tak paskudnie dzisiaj było
Nawet zwierzaki się pochowały. Nic. Żodyn. Więc w zastępstwie gągoły z Dębiny, które przyuważyłem jadąc Czarnuchem do pracy.
Gągoły z poznańskiej Dębiny


  • DST 61.70km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Muflony - reaktywacja :)

Poniedziałek, 21 lutego 2022 · dodano: 21.02.2022 | Komentarze 7

Wróciły huragany. Ale chyba jestem już na tyle zmasakrowany tym lutym, że przestało mnie to specjalnie ruszać. Niczym katowane od zawsze dziecko.

Miałem dylemat: czy jechać szosą, czy wybrać górala, ale ciemne chmury przekonały mnie do tej drugiej wersji. No i nie żałowałem, bo ciężej było mnie zwiać. Choć ryzyko istniało :)

Wyjazd poranny, na praktycznie takiej samej trasie jak wczoraj (Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań). Więc za bardzo nie ma czego opisywać.

Miałem jechać na południe, ale przeczytałem o śmiertelnym wypadku w Puszczykowie i zablokowanej drodze. Przykra sprawa, lecz widocznie los skierował mnie do Lisówek, żeby natrafić na TO. Czyli muflony. Po raz kolejny, ale cieszą tym bardziej, że w kupie i że znów z samcami. I to jakimi dorodnymi :)
Ciekawskie muflony
Generalnie to wypatrzyłem je z drogi jako małe kropki. Nie do końca wiedząc, czy jest sens jechać, ruszyłem polną drogą w kierunku znajomej ambony (wciąż stoi), zaparkowałem pod nią rower i zacząłem podchody.
Tej ambony jeszcze wiatr nie wyrwał. Jeszcze
Najpierw zobaczyłem różki.
A co to za różki wystają...? :)
A potem już w całej okazałości piękne stado. Niestety się spłoszyło, ale nie aż tak mocno, mogłem więc cyknąć kilka ujęć.
Poruszenie wśród muflonów
Stado muflonów w podpoznańskich Lisówkach
Dzikie muflony - samice i samiec
Muflony - dwa dorodne samce
Wpadły jeszcze sarenki, ale to mniej spektakularne :)
Wędrujace sarenki
Poza tym było raz paskudnie, a raz całkiem ładnie.
Chmury wiszące nad Trzcielinem
No i jeszcze policja. W miejscu... hmm, specyficznym.
Przyczajka na... rondzie
Policja poluje, jakoś tak dziwnie )
Dojazd do pracy również Czarnuchem.


  • DST 55.10km
  • Czas 02:07
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Względnie spokojnie

Niedziela, 20 lutego 2022 · dodano: 20.02.2022 | Komentarze 10

Dzisiaj było już zdecydowanie spokojniej, choć do ideału sporo brakowało, bo wciąż wiało całkiem konkretnie. Ale przynajmniej dało się jechać. I to szosą. To już coś :)

Wyjazd około jedenastej, w stanie nakawowania i najedzenia. Tak jakoś dziwnie :)

Drogi jeszcze mokre po nocnych opadach, lecz w trakcie jazdy sympatycznie schły. O proszę, same plusy :)

Trasa polna, podmuchowa, zachodnia, klasyczna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Ciężkawo się jechało, walczyć mi się nie chciało, wynik więc słaby.
Lisówki i pochmurny klimat
Trafiłem na skutek wczorajszych atrakcji.
Powalone drzewo koło Plewisk
Korzenie powalonego drzewa
Zwierzakowo tak sobie. Sarenki...
Sarny koło Konarzewa
Prawie same koziołki
...(ta trochę jak Kropa)...
Uszata sarenka
...oraz kruk.
Porozumiewawczo z krukiem
Za to później, podczas spaceru po Dębinie, znów trafiłem na nurogęsi. Fajnie, że wciąż tu są.
Nurogęsi na poznańskiej Dębinie
Niestety, prognozy na kolejne dni to znów powrót huraganów. I deszczu :/


  • DST 52.10km
  • Czas 02:12
  • VAVG 23.68km/h
  • VMAX 53.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jaka piękna rzeź :)

Sobota, 19 lutego 2022 · dodano: 19.02.2022 | Komentarze 11

Mam kilka pomysłów na opisanie tego, jakie były dziś warunki do jazdy, ale żadna z wersji nie nadaje się do "druku". Postaram się więc jednak opisać je bardziej ogólnie.

Przede wszystkim rządził kolejny orkan. Normalka ostatnio, że w lutym zamiast śniegu mamy klimat jak w Indonezji. I nie chodzi o temperaturę, a o wiatry, które - dosłownie - wyrywają drzewa z korzeniami. Z takimi właśnie walczyłem. A że zostałem po raz kolejny zmasakrowany w temacie średniej? No życie. Znów wyjątkowo nie mam do siebie pretensji :)

Na szczęście miałem wolne, więc nie musiałem spieszyć się z wyruszeniem. Nie ma co, nie była to lekka decyzja, można mi wierzyć :) Ale w końcu stało się. Ruszyłem. Ufff.

Na terenie zabudowanym jeszcze jakoś szło. Przepełzłem przez Luboń, Wiry, Komorniki, ale już od Szreniawy do Rosnowa ledwo ruszałem pedałami. Parę razy nieźle mną dmuchnęło, tak, że prawie wylądowałem na środku drogi. Powiedziałem pas. Tym bardziej, że zaczęło kropić. Glut to i tak dobry wynik przecież w takiej sytuacji.

Droga powrotna to Komorniki, Plewiska, Kotowo, Szachty, Świerczewo, Dębiec i... decyzja o kontynuacji jazdy. Bo się zaczęło rozpogadzać, a ja stwierdziłem, że jakoś przeżyję te dwadzieścia kilosów. Jakoś :) Ale tym razem wybrałem kierunek południowy: Dębinę, Starołękę, Czapury i Wiórek. Tak zrobiłem. Tam też była miazga, ale w głowie rychły finisz, więc jakoś lżej.

O, oto dowód na to, że delikatnie dmuchało :) Ze szczegółami. Jednym słowem: reklama dźwignią orkanu.
Kolejny skutek orkanu
Reklama dźwignią orkanu
Połamany przez wiatr element słupu
Tu ledwo dokręciłem i postanowiłem wykonać nawrotkę.
Na klasycznym zakręcie dziś dynamicznie
Tu zaś już inny świat, ten z Dębiny...
Cieniowanie
Słoneczny moment między podmuchami orkanu na poznańskiej Dębinie
...oraz Wiórka.
Punkt w Wiórku
Wietrzna i rozlana Warta na wysokości Wiórka
Postanowiłem podjechać sobie do Babek. I wrócić. To był chyba jedyny raz w życiu, gdy pod górę cisnąłem szybciej niż w dół :) A przy okazji udało się uchwycić Windowsa XP chyba najlepiej w historii :)
Windows XP w końcu w wersji niemal idealnej :)
Dumny jestem z siebie. Mogło nie być nic, potem pojawił się glut, a finalnie wyszedł jedyny słuszny dystans. Co nie było ani łatwe, ani specjalnie przyjemne.

Nie mogło zabraknąć atrakcji. Tu zostałem strąbiony przez jakiegoś półmózga, który nie odróżnia dopuszczenia od nakazu, jak to bywa w Luboniu...
Luboń, po lewej chodnik z dopuszczeniem. Ulubiony motyw do klaksonienia dla tamtejszych frustratów
...a w Czauprach wyprzedził mnie gazeciarz. Oczywiście otrzymał ode mnie porcję pozdrowień, ale o dziwo się zatrzymał, otworzył szybę i... przeprosił. I to szczerze. Wybaczyłem.

Zwierzaków nie było jak uchwycić, więc zaległe sikory...
Modraszka śmietankowa :)
Bogatki przy obiedzie
...które są pretekstem do wklejenia filmiku. W końcu udało mi się bowiem zrobić kompilację kilku ujęć, które mam nadzieję pokażą, z jakiej odległości staram się robić zdjęcia (co łatwe nie jest bez statywu). I przy okazji dać jakieś pojęcie o Kodaku.