Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197362.50 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1410.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:46:36
Średnia prędkość:30.28 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:3982 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:52.25 km i 1h 43m
Więcej statystyk
  • DST 52.87km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.50km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDR, czyli Dymamy Dalej Rowerzystów

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 9

Może tytuł mało kulturalny, ale jedyny jakim mi się z naszymi realiami kojarzy. Bo jak zwykle czegoś nie rozumiem. Najpierw przez kilkanaście lat upaćkano cały kraj "ścieżkami" zrobionymi z chodników, jak tworzono nowe to były z kostki, piachu, obowiązkowo z priorytetowymi podjazdami na posesje i krawężnikami, które najlepiej pokonywać ze sprzętem do wspinaczki wysokogórskiej. Potem stopniowo zaczęły się pojawiać kawałki asfaltu i nawet kontrapasy, ale raz, że wykwitły z powodu "infrastruktury rowerowej" kolejne zakazy jazdy po drogach, dwa, że ścieżek już wybudowanych nikt nie przerabia na takie, po których dałoby się jeździć. Do tego - przynajmniej w okolicach Poznania - te nieszczęsne relikty radosnej twórczości "profesjonalistów" od budownictwa są ostatnio traktowane jako najlepsze miejsce na parkingi dla wszelakich służb remontowych, wysypywania piasku i postawienia znaku "planowane zakończenie awarii za miesiąc". A zakaz jazdy asfaltem jak był, tak jest. I bądź tu mądry - wedle przepisów można czy nie można spokojnie pedałować przed siebie czy ryzykować życie na ścieżynkach?

Dziś w Łęczycy czekało na mnie takie właśnie coś:

Oczywiście po lewej zakaz jazdy na dwóch kółkach. No i co? Samobójstwo czy mandacik? A tekst z tabliczki: "Uwaga! Wstęp wzbroniony, grozi śmiercią" powinien być ustawiony na każdym polskim DDR-ze. Sam bym lepiej tego nie ujął :)

Trening znów w upale, więc bez spinki. Kurs do Sulejewa i z powrotem. 


  • DST 52.20km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.71km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cisza

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 29.07.2014 | Komentarze 2

Dziś trening spod znaku "zgadujemy skąd wieje wiatr". Najbardziej wiarygodnym z kierunków był ten północno-wschodnio-południowo-zachodni z odchyłami, a już na pewno taki, który da się opisać jako permanentny wmordewind. Ani przez chwilę nie odczułem przyjemnej bryzy na plecach, no ale cóż w tym nowego w końcu? :)

Z trasą nie kombinowałem, bo znów zapowiadał się gorący dzień, więc tylko przed pracą poleciałem opatentowanym zawijasem z Poznania przez Mosinę i Rogalin do Mieczewa. Na trasie minąłem kilku rowerzystów, a nawet rowerzystkę, wszyscy zdychający od temperatury, ale uśmiechnięci. Ja w swoim przypadku odkryłem dziś dawno nieuskutecznianą rzecz - gdy straciłem zasięg radia zamiast standardowo włączyć na empetrójce jakąś łupankę to zwinąłem słuchawki, wyłączyłem sprzęt i zacząłem wsłuchiwać się w ciszę, dźwięk kręcących się kół i śpiew ptaków, których na leśnej trasie koło Rogalina nie brakowało. Tak mnie to wciągnęło, że już do samej mety słuchawki się w moich uszach nie pojawiły. Chyba odkryłem nowego motywatora - ciszę :)



  • DST 32.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 30.48km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 124m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 2

Gdy budzik zadzwonił dziś o szóstej rano to słowa Małżonki - gdyby ktoś w ogóle  wpadł na taki irracjonalny pomysł - nie mogłyby być wykorzystane w żadnym, powtarzam: żadnym, serialu o tematyce pacyfistycznej. W sumie się nie dziwię - kto normalny wstaje o tej porze, żeby przetestować czy nowa dętka i stara opona nie mają między sobą zgrzytu w postaci draski na wewnętrznej części tej drugiej? Odpowiedź: nikt. Uzupełnienie odpowiedzi: z tych nienormalnych ja :)

No ale jednak. W półśnie, 6:10 ruszyłem na krótki, godzinny przejazd. W razie kolejnego "pfff" miałem plan awaryjny złapania przelatującego F-16 i szybki powrót, żeby na 9-tą być w robocie i jeszcze zdążyć wziąć prysznic. Na szczęście chyba oddział niebios odpowiedzialny za dział opony okazał się dziś łaskawy, bo dojechałem do Mosiny, zawróciłem przed jak zwykle zamkniętym szlabanem i wróciłem do Poznania bez ofiar. Miło. Szkoda tylko, że cała Mosina, całe Puszczykowo oraz cały Luboń postanowiły mi kibicować zza szyb samochodów pod byle pretekstem dojazdu do pracy, więc zamiast imponującej średniej miałem dziś imponującą ilość spalin w płucach na ostatnich dziesięciu kilometrach oraz skill "stanie w miejscu" ogarnięty na poziomie zaawansowanym.



  • DST 51.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 30.30km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 199m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gumowy bluzg

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 3

Ustawa o ochronie języka polskiego nie pozwala mi skomentować dzisiejszego treningu tak, jak mi się marzy. Więc napiszę tylko tyle: nieodłączny zestaw: polska ścieżka "rowerowa" oraz opona szosowa - co może z tego wyniknąć? Nie trzeba być członkiem Mensy, żeby się domyśleć - tydzień temu wymiana opony z przodu, po dzisiejszym dniu - zapewne też z tyłu. Zapewne, bo diagnozę będę mógł postawić wieczorem, jak spojrzę dokładnie na gumy. Na pewno poszła dętka od uderzenia w powierzchnię tego czegoś, czemu najbliżej do krajobrazu po wybuchu wulkanu, a co udowadnia, że słowo "asfalt" może być rozumiane bardzo szeroko, czyli przejazdu nad Wartą na ulicy Hetmańskiej. Czy to szkło czy tylko wynik konfrontacji z polską myślą technologiczną sprawdzić nie zdążyłem, bo czas miałem wyliczony przed pracą co do minuty, a dzięki skorzystaniu z DDR-a czekał mnie trzykilometrowy spacer, bo rozbierać roweru w miarę blisko od domu nie miało sensu.

Tak to właśnie wyglądają moje ostatnie wyjazdy. Jak nie urok to s...syk dętki :/ Zostałem aktualnie bez jakiegokolwiek roweru, bo cross w serwisie pewnie do połowy tygodnia, ja jutro cały dzień w pracy i z ewentualnym zakupem opony się nie wyrobię. Szczerze mówiąc nie uśmiecha mi się ładować co tydzień kasę w kolejny tego typu element, więc mam nadzieję, że to tylko dętka.

Na trasie dziś też jakoś specjalnie komfortowo się nie jechało, bo gorąco, bo znów władowałem się w tarkę na Głuszynie, bo.... Takich "bobosiów" mógłbym dziś wiele mnożyć, jedyny plus, że awaria łaskawie nie wydarzyła się na przykład w połowie drogi, a dokładnie po przejechaniu już obowiązkowych pięciu dych. 

Przed chwilą wyleciałem na chwilę do otwartego w weekendy Intersportu, żeby kupić na wszelki wypadek choć dętkę. Trochę się naczekałem, bo sprzedawca przede mną obsługiwał paniusię w wieku 50+, zainteresowaną zakupem miejskiego składaczka. Wytrzymałem prezentację składania ramy, wciągania kierownicy i pompowania kółeczek. Tolerancję miałem jeszcze nawet przy "kochanieńki, ale pan mi dobierz jakieś wygodne siodełeczko pod pupcię". Zaczęła się kończyć dopiero przy wyborze koszyczka. Na szczęście pani się zdecydowała, ale musiała sprawdzić ile ma na karcie i czy przejdzie zakup. Ja w tym czasie wykupiłem ostatnią dostępną dętkę w pożądanym rozmiarze i skierowałem się do kas, a tu... no kto? Ta sama paniusia. po raz piąty próbująca sprawdzić jaki ma limit na karcie, a ile musi dołożyć gotówką. Czemu o tym piszę? Bo chcąc nie chcąc usłyszałem ile ów składaczek jest wart. Zgadniecie? 2 300 zł. Promocja, bo siodełko można było dostać na podstawie jakiegoś kuponu. Zapłaciłem swoje 17 PLN i szybko wyszedłem, pogrążony w głębokiej zadumie nad gatunkiem ludzkim.




  • DST 52.20km
  • Czas 01:39
  • VAVG 31.64km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gadżet dnia: kubeczek

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 4

Kilkudniowy maraton w pracy oficjalnie zaczęty, a to co ewentualnie uda się wypedałować przed nią to już moje. Dziś cudem się zwlokłem rano, bo wczoraj skorzystałem z niespotykanego do tej pory pomysłu Żony i zamiast nabijać kabzę taryfiarzom wróciliśmy sobie ze Starego, gdzie odgrzewaliśmy lekko zaniedbane przez permanentny brak czasu znajomości, na piechotę.  Zrobione szybkim tempem ponad 7 kilometrów raz, że pozwoliło pozbyć się procentów (nie było ich dużo), dwa, że przypomniało mi klimat moich ukochanych nocnych wycieczek z kawalerskich czasów. Żona dała radę, po pierwszej byliśmy w domu, ale za to wstać dziś łatwo nie było.

Ale jednak ciągnie wilka do lasu - około dziewiątej odpaliłem wrotki i w trasę. Aktualnie, w czasach objazdów, żeby dostać się na wymuszony wiatrem kierunek południowo-wschodni muszę jechać na... południowy zachód (Mosina), potem na północny wschód (Rogalin), by w końcu dostać kawałeczek bonusu w postaci kierunku właściwego (Świątniki, potem Mieczewo). Mimo wszystko jechało się dobrze, wiatr trochę przeszkadzał, ale niespecjalnie, więc udało się jako-tako przyzwoitą średnią wyrobić.

Przed Rogalinem, zaraz za Wartą, jechałem krótko z innym szosowcem, koleś pełna profeska, dobry rower, lemondka i fajny patent: na kierownicy po środku miejsce na... kubeczek :) W kubeczku o gabarytach tych z KFC dwie słomki, żeby nie tracić czasu na zbędne ruchy rękoma, nic tylko siorbać. Chwilę pogadaliśmy na temat jazdy solo i w grupie, a potem nasze drogi się rozjechały - on wracał do Poznania, ja jechałem prosto. I to właśnie najbardziej lubię w całej tej zabawie w rower - kogoś minąć, zamienić parę słów, podłączyć się pod grupkę, ale poza tym być wolnym - nieograniczonym trasą jakiegoś maratonu czy założeń treningowych. I się, motyla noga, nie dam :)


  • DST 54.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 30.57km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wolne. Czyli pada

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 25.07.2014 | Komentarze 4

Wczoraj dostałem walkowera od deszczu, dziś dzień wolny i pierwotnie były plany na jakiś dłuższy wyjazd. No, to plany planami, a od rana opady. Udało mi się jednak - po niezwykle potrzebnej dawce lenistwa, czyli spania do dziewiątej - znaleźć jedną lukę i postanowiłem zrobić choćby pięć dych. Obiecałem sobie, choćbym miał się przemieszczać kanałami, nie fundować sobie kolejnej rundki przez miasto. Kanały zostały mi oszczędzone. za to wszelakie objazdy i mijanki - oczywiście nie. Dwa razy czekałem na postawionych na czas remontu światłach, miałem przyjemność na Głuszynie przypomnieć sobie przez 3 kilometry, że szosa i tarka na ulicy to zdecydowanie złe połączenie, dwukrotnie czekałem na przejazdach kolejowych, a na końcu dopadł mnie deszcz. Jak ja lubię jak wszystko jest na swoim miejscu i nie odbiega od codziennej normy :)

Zastanawiałem się czemu tak ciężko mi się jechało. Odkryłem przez przypadek już w domu - po ostatnim wypadku na DDR-e tylne koło mi się przestawiło i hamulec co obrót ocierał o obręcz. Jak jeszcze coś odkryję to pomyślę o wojnie sądowej z magistratem za zdezelowanie mi bicykla...

A propos napraw. Z ciekawości na chwilę przejechałem się swoim starym crossem. Po kilometrze miałem dość, wróciłem, szmatka w ruch, szybkie czyszczenie, żeby wiochy nie było i rower powędrował do pobliskiego serwisu. Przez nieużywanie i chyba zasolenie po zimie nie działa przednia przerzutka (pewnie do wymiany), linki hamulcowe jakby zwiotczały i zablokowały tył, a przodowi już niewiele brakuje. Chłopaki mają ogarnąć temat do wtorku, dowiem się wtedy więcej ile reaktywacja trupa będzie mnie kosztować...



  • DST 53.10km
  • Czas 01:45
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Saper

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 0

Powoli zaczynam żałować, że zdecydowaliśmy się na zamieszkanie w południowej części Poznania. Kiedyś, gdy zdarzało mi się okupować inne rejony miasta (a na lewym brzegu Warty zaliczyłem w swym życiu kilka dłuższych miejscówek, od Grunwaldu i Centrum aż po Piątkowo) wydawało mi się, że wiatr praktycznie non stop wieje z południa. A teraz? Świnia robi tylko małe wyjątki od reguły, a tak wciąż północ, północ i północ, więc przy moim zamiłowaniu do powrotu z wiatrem w plecki ostatnimi czasy praktycznie 2/3 roku spędzam na przepychanie się przez zakorkowane ulice, ślęczę na światłach albo klnę na ścieżki. Bo jazda miastem, nawet latem, to aktualnie masakra. Żeby nie być gołosłownym: oto mapka z dnia dzisiejszego, pobrana z portalu epoznan.pl:

No i się rodzi zagadka: kropeczki to objazdy, utrudnienia i remonty. Bohater T. zamieszkuje w punkcie położonym poniżej Wildy. Chce jechać na północ, względnie zachód lub wschód. Kiedy popełni rytualne samobójstwo poprzez powieszenia się za pomocą szprychy na lewym pedale, jakiego koloru będzie posoka oraz ile wyniesie suma ubezpieczenia po odliczeniu podatku? :) Oj, jak widać miasto Poznań nie zapomina na czym polegała kultowa gra saper...

Dziś oczywiście kursik przez wspomniane wcześniej atrakcje. Poza miastem, na trasie do Murowanej, dwa przymusowe zjazdy na położone po przeciwnej stronie ścieżki, każda z kostki i mająca 1-1,5 km max. Oczywiście żeby się do nich dostać trzeba przełajem pokonać ulicę, ryzykując życie. Dla mojego bezpieczeństwa oczywiście. Po co inaczej stawiano by zakaz jazdy rowerem? :)

Eh, pomarudziłem dziś sobie, sorry. Widocznie nastąpiło u mnie przemęczenie organizmu. Tego miejskiego.



  • DST 57.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 30.64km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 56m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między koleinami

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 4

Przez ten gorąc za oknem średnio się wysypiam, a co za tym idzie ciężko mi się zwlec rano wcześnie przed pracą na rower. Podobny motyw mam zimą, z tym że z powodów zgoła przeciwnych. Cóż, bycie Polakiem zobowiązuje do marudzenia przy każdej pogodzie :)

Łatwo nie było, ale się zmotywowałem i ruszyłem jeszcze przed największą parówą, czyli po ósmej. Wiatr oczywiście północno-wschodni, co wiązało się z moim "ulubionym" kierunkiem, czyli kawałkiem między AWF-em a Maltą. Ostatnio słynnym negatywnie, bo na jednym ze skrzyżowań w tej okolicy zginął pod kołami samochodu młody rowerzysta. Mam pewien problem z tą sprawą, bo według pierwszych, jeszcze niepełnych relacji jechał ulicą, mimo że obok była ścieżka. Co poniekąd jest mi bliskie. Ale przez to automatycznie stał się na wszelakich forach winnym, bo przecież po to są DDR-y, żeby poruszać się tylko po nich, jezdnia zarazerwowana jest tylko dla pełnoprawnych władców asfaltu. Trzeba przyznać, że akurat tam, gdzie jechał ścieżka jest w miarę ok, więc nie do końca rozumiem zamiaru. W sprawę zaangażowały się już poznańskie organizacje rowerowe, ja z ciekawością będę śledził co tak naprawdę tam się stało.

Opisywanego kawałka nie miałem dziś zamiaru pokonywać dwukrotnie, nie mam na to nerwów, więc po dojechaniu pod silny wiatr do Kostrzyna skręciłem na Siekierki i do Poznania dotarłem przez Starołękę. W miarę przyjemna, sprawdzona trasa. Nie wiem czy przez upały czy z innego powodu odcinek między Poznaniem a Swarzędzem wydawał mi się dziś jeszcze bardziej pofałdowany niż zwykle. W pewnym momencie stanąłem na światłach w takiej koleinie, że doznałem fizycznego szoku gdy moja prawa noga, przyzwyczajona w takich momentach do nagłego obniżenia pozostała na tej samej wysokości, na poziomie lewej. Polskie drogi, temat rzeka... :)


  • DST 53.10km
  • Czas 01:45
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 74m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiało - dziś bez narzekania

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0

Po raz pierwszy od dawna nie byłem wściekły na wiatr, że tak mocno wieje. Czemu? Bo łagodził ten cholerny upał, który będzie nas jeszcze masakrował co najmniej do piątku. Byłem więc nawet tolerancyjny dla faktu, że wiało mi prościutko w twarz w jedną stronę, a podczas powrotu już jakoś niekoniecznie w plecki. Ważne, że dzięki temu udało mi się przeżyć te dwie godzinki w miarę dobrym zdrowiu. Trasa - klasyk do Jerzykowa i nawrót.

Nie dość, że skwar jeszcze potrwa to kierunek podmuchów ma się utrzymywać przez ten okres taki sam, czyli północny wschód i sam wschód, co oznaczało będzie dla mnie tak jak dziś smażenie się na światłach podczas jazdy przez miasto. Samochodów na szczęście mało, ale wystarczyły dwie "L"-ki oraz dwa wyjeżdżające tyłem i tarasujące cały pas ruchu ciężarówki, żeby zabić marzenia o godnej średniej i moją chęć do walki. Wyszło jak wyszło, prędkości przyzwoite, takie jak wczoraj, jeśli w ogóle to pojawią się pewnie dopiero gdy będę miał okazję jechać na południe.

Ścieżki koło Polibudy po ostatnim kankanie po krawężniku konsekwentnie już nie zauważam :)



  • DST 52.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 31.84km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 54m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwono mi

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 4

Ufff... Okazało się, że te trzy ostatnie dętki to "tylko" opona, żaden problem z taśmą czy jakaś zadra na feldze. Sprawdziłem to dziś na trasie, a wczoraj wieczorem zamontowałem nową gumę, z konieczności z czerwonym paskiem i powiem szczerze, że mi się spodobała, chyba nawet wygląda lepiej niż ta pierwotna, czarno-biała. Niby pierdoła, nigdy nie bylem jakimś rowerowym estetą, ale cóż... Gdy za jakiś czas padnie mi tylna opona to pójdę dalej w eksperymenty kolorystyczne. Vento aktualnie prezentuje się tak:

Czerwień to też główna kolorystyka mojego pyska po powrocie ;) Przygrzało nieźle, mimo że wyjechałem lekko przed dziewiątą to dało mi nieźle w kość, generalnie zdycham już przy temperaturze 25 stopni, jeśli tak jak dziś jest ponad 30 to zamieniam się w jakieś apatyczną istotę, którą celem jest przetrwanie, a nie jakieś godne zauważenia wyniki. Tym bardziej byłem zdziwiony, że dziś na trasie z Poznania do Sulejewa i z powrotem udało mi się wykręcić średnią prawie na poziomie 32 km/h. I tyle pewnie by było, gdyby nie wleczenie się na ostatnim półtorakilometrowym odcinku za autobusem oraz - jakże by inaczej - mijanka spowodowana remontem na wlocie do Poznania.