Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197475.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2021

Dystans całkowity:1273.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:50:03
Średnia prędkość:25.45 km/h
Maksymalna prędkość:52.20 km/h
Suma podjazdów:4377 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:41.09 km i 1h 36m
Więcej statystyk
  • DST 61.30km
  • Czas 02:27
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Domknięcie roku

Piątek, 31 grudnia 2021 · dodano: 31.12.2021 | Komentarze 11

O dziwo udało się zakończyć rok nie tylko na rowerze, ale i z normalnym dystansem.

Kropiło, ale lekko. Za to wiało, wcale nielekko :) Mimo wszystko miałem taki głodek na pięć dych, że po prostu jechałem, olewając warunki.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Chciałem na koniec roku pogłaskać Trzcinkę, ale jej nie było tym razem. W ogóle mało zwierzaków dziś w Trzcielinie, być może gdzieś pochowały się na polach na myśl o debilach z petardami?

Za to zagłębiłem się trochę dalej w bagno. Muszę to samo zrobić wiosną.
Bagno w Trzcielinie dzisiaj z lekko innej perspektywy
Na mostku w Trzcielinie
Jak zwykle po drodze zjadłem rogala z Dopiewa. Dziś z motywem Elfa w tle :)
Rogalik z widokiem na Elfa :)
W Plewiskach aż się cofnąłem na ten widok:
Z psem pod kościół w Plewiskach się nie da
Katolicyzm pełnym pyskiem :/
Nie ma co, katolicyzm pełnym pyskiem...

Były też ptaki. Myszołów na szczycie, walczący z wiatrem...
Myszołów na szczycie
Walczący z wiatrem myszołów
...oraz czapla.
Prężna czapla
Czapla się otrzepuje
Reszta to dojazd i powrót z pracy - byłem tam całe... cztery godziny. W sumie to tyle można robić :)

W sumie udane pożegnanie z 2021 rokiem. Na podsumowanie przyjdzie czas, bo jeszcze muszę zliczyć dojazdy do pracy, które nie zawsze wpisywałem. Na pewno jednak nie dobiję do 20 tysięcy, bo nie miałem takiego zamiaru. Lepiej było kończyć bez ciśnienia :)

Sylwester w domu, zaproszenia były, ale jednak zdrowie psychiczne psa ważniejsze. No i nie ma co ryzykować.

Spokojnego i szczęśliwego 2022 roku życzę! :)


  • DST 31.70km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 79m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut szopkowy

Czwartek, 30 grudnia 2021 · dodano: 30.12.2021 | Komentarze 7

Cóż... Glut. Kolejny glut. Pewnie jakbym się uparł, to byłoby pełne pięć dych, ale po co? No po co? :)

Na szczęście nie było już tak ślisko jak wczoraj - śnieg zniknął, za to pojawił się deszcz. Niezbyt silny, ale też demotywujący do jazdy. 

Trasa przedpracowa, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Rządziła mgła. Na tyle, że w sumie mógłbym włączyć tryb monochromatyczny w telefonie i wyszłoby na to samo co w normalnym. No dobra, trawa może jest bardziej zielona, jak w przypadku zmiany pracy :)
WPN-u dziś widać nie bylo
W Wirach natrafiłem na szopkę, którą do tej pory jakoś przeoczyłem. Nie jest zła - patrząc na niektóre koszmarki sakralne ta jeszcze trzyma jakiś poziom.
Trochę późno zauważony żłobek w Wirach
Zatrzymałem się jeszcze raz przy bałwanku, a w sumie to jego szczątkach. Spływaj w spokoju!
Smętne resztki bałwanka
Do pracy spacerkiem, Dębiną. Malowniczą mimo mgły.
Las we mgle. poznańska Dębina
Jutro też pracuję, do tego też ma padać. Eh. Jak to ostatnio - się zobaczy co będzie i czy nie był to ostatni wyjazd w tym roku.


  • DST 31.20km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.30km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 101m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śliski glut

Środa, 29 grudnia 2021 · dodano: 29.12.2021 | Komentarze 18

Biorąc pod uwagę to, jakie warunki pogodowe zawładnęły okolicami Poznania, dzisiejszy wyjazd uznaję za swój mały sukces :)

Od wczorajszego wieczora bowiem rządziły ostrzeżenia przed oblodzeniem. Jak się okazało, nie były przesadzone, bo gdzieś do ósmej rano wszędzie straszyła szklanka. Na szczęście potem temperatura przekroczyła magiczne zero, powoli zaczęło być lepiej i można było spróbować ruszyć. Z opcją powrotu jeśli jazda miałaby być groźna dla życia i zdrowia.

Jak się okazało, nie było źle. Tak jak sądziłem, główne drogi były z grubsza ładnie rozjeżdżone, na boczne nie patrzyłem. Po co się stresować? :)

Trasa prosta, w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa i nawrotka.

Pożegnałem już na zaś bałwanka z Komornik :/ Odwiedzałem go ostatnio kilka razy, biorąc pod uwagę zapowiadane plusy, to jego ostatnie dni. Ale pewnie za rok się ładnie odrodzi :) Przy okazji okazało się, że jego twórczyniami były córki pani z warzywniaka, która akurat wyszła na fajkę i o tym powiedziała. Wyjaśniło się skąd marchewka i rzodkiewki.
Pożegnanie z bałwankiem
Bałwanek i warzywniak, skąd miał marchewkę i rzodkiewki
O, taka szklanka była na osiedlowych ulicach:
Warunki do jazdy mogłyby być ciut lepsze :)
Na szczęście drogi czarne.
Główne drogi na szczęście były przejezdne
Więcej nie wykręcałem, bo zaczęło kropić i nie chciałem ryzykować. A do pracy spacerek.

Od jutra deszcze. Jak nie... a, wiadomo co :)

Aha, jeszcze motywy z Dębiny, gdy mróz pięknie rządził.
Słoneczne oczko na poznańskiej Dębinie
Jeden z ostatnich mroźnych motywów


  • DST 31.40km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut prawie upalny :)

Wtorek, 28 grudnia 2021 · dodano: 28.12.2021 | Komentarze 18

Szaleństwo temperaturowe - dzisiaj na termometrze całe minus cztery. Upał normalnie :)

Mimo wakacyjnych (na przykład na którymś z biegunów) warunków, dzisiaj tylko glut. Jednak stan dróg, a przede wszystkim wciąż solidny wiatr nie zachęcał do dłuższych wojaży.

Trasa południowa, dziś bez kombinowania: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina, gdzie po nawrotce rozpocząłem powrót swoimi śladami.

Chyba się nie opaliłem za bardzo, ale jechało się jakoś tak przyjemniej niż ostatnio, przy minus dwunastu :)
Klimatyczny poranek koło Puszczykowa
Skoro Puszczykowo, to nie mogłem nie zrobić foty przy wjeździe w Puszczykowskie Góry. Małe bo małe, ale jak na Wielkopolskę w miarę malownicze.
Zaśnieżony wjazd w Puszczykowskie Góry
Puszczykowo i tamtejsze pagórki
Zachmurzone Puszczykowskie Góry
Z dziką rozkoszą olałem debilny zakaz jazdy rowerem w Łęczycy. DDR-ka pełna śniegu, można szaleć. O dziwo ani jeden kierowca nie zaklaksonił.
Z dziką rozkoszą debilny zakaz olany :)
Do pracy znów piechotką. Chciałem bowiem raz jeszcze zobaczyć śryż nad Wartą.
Śryż oraz krążki lodowe na Warcie nad poznańską Dębiną
Od jutra zaczynają się deszcze i roztopy. Przy wartościach koło zera może być niebezpiecznie, więc z rozsądku być może odpuszczę kręcenie. Się zobaczy.


  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura -11.0°C
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut na jedenaście minus

Poniedziałek, 27 grudnia 2021 · dodano: 27.12.2021 | Komentarze 18

Śmiało mogę napisać, że cięższego wyjazdu niż ten dzisiejszy w tym roku - ba! przez kilka dobrych kilka lat - nie miałem. Srogo było :)

W nocy temperaturze podobno bliżej było minus dwudziestu niż minus dziesięciu. Nad ranem już trochę lepiej - gdy spojrzałem na termometr na dziesiątym kilometrze, było prawie minus dwanaście. Do tego doszedł paskudny, wschodni wiatr z Ukrainy, który odczuwalne doznania ustawił mi na jakieś minus sto :)

No ale jechać było trzeba, choćby na gluta. Więcej nie miałem zamiaru, aż tak źle ze mną nie jest.

Na początek postanowiłem sprawdzić stan przejazdu nad Wartą na Hetmańskiej. Zaskoczenia nie było - nawet nie dało się bezpiecznie wjechać na most Przemysła od strony Watostrady - lód, lód i jeszcze raz lód. Postanowiłem więc pojechać na zachód, mając w głowie powrót swoimi śladami pod masakrujące podmuchy, ale i tak było to bardziej rozsądne niż ślizgawica. Tym samym wykonałem kółeczko: Dębiec - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Szreniawa, gdzie dokonałem nawrotki. 
Właściwy rower we właściwym miejscu
Widok na WPN przy minus jedenastu
Znajomy dzisiaj też w kasku :)
Kolega dzisiaj w kasku :)
Dowód na srogi minus :)
Minus jedenaście. Nie będę tęsknił :)
Pod domem spojrzałem sobie w oczy w szybie - na powiekach miałem szron i lód...

Do pracy nie jechałem, tylko zrobiłem sobie spacerek Dębiną. Wciąż piękną w mrozie.
Na poznańskiej Dębinie wciąż piękny mróz


  • DST 31.70km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut bałwankowo-luźny

Niedziela, 26 grudnia 2021 · dodano: 26.12.2021 | Komentarze 14

Dzisiaj już bez większych obowiązków, gdyż rodzinka zgodnie z założeniem zaplanowała wczesny wyjazd, żeby uniknąć popołudniowego tłoku. Ale też czas na odpoczynek, bo tego ostatnio brakowało.

Wciąż zimno - i to bardzo. W nocy minus kilkanaście, nad ranem "zaledwie" minus dziesięć. Po wczorajszym zamarzaniu podczas krótkiego wyjazdu nie miałem zamiaru robić sobie powtórki, więc nie było mowy o wyruszeniu skoro świt.

Najpierw spacer. Ale bez Kropy, bo ta się znów przeziębiła, bierze antybiotyki (codziennie pojawia się na zastrzyk u weterynarza, dzisiaj zresztą też, na szczęście to - odpukać - pomaga), czyli taki bardziej nastawiony na focenie. Wpadło kilka okazów ptasiej drobnicy, ale bardziej skupiłem się na pięknie Dębiny w zimowym wydaniu. O, tu na przykład mroźny wschód słońca:
Mroźny wschód słońca na poznańskiej Dębinie
Inne zdjęcia pewnie powklejam w kolejnych dniach.

Zmarzłem, więc do domu na śniadanie, ciepłą herbatę i takie tam przed rowerowaniem. Zgodnie z założeniem i brakiem chęci na dłuższą jazdę, w planach był jedynie glut. Co prawda już było cieplusio (minus pięć, a potem nawet minus cztery), ale nie ma co kopać się z koniem, jazda ma być przyjemnością, nie męką, tym bardziej, iż mimo wszystko sytuacja na szlakach idealna jeszcze nie była. Więc na luzie ruszyłem koło południa, pierwotnie chcąc jechać na wschód. Dębiną było to dość ryzykowne, bo lód, w związku z czym skierowałem się do przejazdu mostem Przemysła na Hetmańskiej. No ale niestety, tak jak z grubsza DDR-ki były czarne, tak na nim sytuacja wyglądała tak:
Słabo przejezdny most Przemysła w Poznaniu
Zjechać na drogę nie miałem jak (barierki), coś mi się wydawało, że Starołęcka też będzie zasyfiona, wykonałem więc nawrotkę. Ale skorzystałem z okazji i uchwyciłem śryż na Warcie.
Śryż na Warcie w Poznaniu
Zbliżenie na śryż
Powrót na Dębiec, a potem - chcąc nie chcąc - Luboń. Już rozjechany - widocznie mieszkańcy zdążyli wyjechać z kibli gdzieś dalej :) Rozjechanym byłbym także ja, przez debila-kierowcę TransLubu, który wyprzedził mnie na gazetę na wiadukcie nad A2, ale jakoś przeżyłem. Ot, święta po lubońsku.

Potem Wiry i Komorniki, gdzie zrobiłem nawrotkę i wróciłem swoimi śladami. Nastąpiła ona przy bałwanku - zresztą nie omieszkałem dzisiaj z nim zrobić sobie selfiaczka. A co, mało jest ku temu okazji, można raz na jakiś czas nagiąć zasady :)
Bałwanek-rowerzysta
Selfiaczek ze znajomym na trasie. Ja z prawej :)
Spoko było. Bez ciśnienia, w słońcu, z marznącymi stopami... :)

Na koniec przydomowy gawron.
Gawron z profilu
Przy spojrzeniu oko w oko wygląda jak baribal :)
Z grizzli, wrrrróćććć, gawronem oko w oko :)
Tyle. Rowerem zaledwie 30+, za to piechotką wyszła ponad dycha. Jutro znów do roboty, mróz nie odpuszcza, więc maks glut. Jeśli w ogóle.


  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut grubominusowy

Sobota, 25 grudnia 2021 · dodano: 25.12.2021 | Komentarze 15

Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami - dzisiaj poszaleć nie miałem zamiaru. No i nie poszalałem :)

Na rowerowanie miałem czas do godziny 10:30. W końcu wolne, święta, jakieś tam. A tymczasem na dworze przed dziewiąta... no cóż, upału nie było :) Najniższą temperaturą, jaką odnotowałęm było minus 9,8 stopnia. Potem już lepiej - zaledwie minus osiem :)

Do tego po wieczornych opadach drogi były sporym wyzwaniem. Drogi rowerowe kompletnie nieprzejezdne, więc oczywiście olałem, główne nawet ok, oczywiście prócz rond, zakrętów, bocznych i wiaduktów. A że wszystko to zaliczyłem, bywało wesoło :) O dziwo najgorsza sytuacja trafił się w Luboniu, czego się nie spodziewałem, bo przecież lubończycy to naród, który bez auta do kibla nie ruszy, a tymczasem ulice nierozjeżdżone. Na szczęście ruch mały, więc mogłem bezpiecznie jechać środkiem, mając gdzieś lód.

Trasa taka sama jak wczoraj, tylko odwrotnie: Poznań- Plewiska - Komorniki - Rosnowo - Szreniawa - Komorniki - Wiry - Luboń - Poznań.

O dziwo bez ekscesów - tylko jeden nadgorliwiec przed Luboniem mi zaklaksonił, bo pewnie według niego powinienem kręcić po lodzie, a nie po asfalcie.

Malowniczo było - to przyznam :)
Widok na WPN dzisiaj zacny
No jednak zima :)
W Poznaniu w końcu można było olać DDR-ki - jupi! :)
Drogi rowerowe w syfie, można legalnie jechać ulicą - bossssko :)
No i napotkany bałwan. Całkiem sympatyczny :)
Ten po prawej to nie ja. Ja jestem ciut wyższy :)
Bałwan w wersji portretowej
Dowód na to, że z temperaturą nie ściemniałem :)
Prawie minus dziesięć - no upału nie było :)
Potem jeszcze na chwilę na Dębinę, przed przyjazdem rodziny. Jak zwykle "mój" las rządził :)
Pomroźność jasna :) Poznańska Dębina


  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut wigilijny

Piątek, 24 grudnia 2021 · dodano: 24.12.2021 | Komentarze 12

Dzisiaj krótko, bo wiadomo co.

Generalnie cud, że w ogóle cokolwiek wykręciłem. Wczoraj wieczorem i w nocy bowiem Poznań zasypało konkretnie. Nad ranem nie było lepiej - doszła kolejna porcja białego gów... to znaczy puszku. Wybrałem się więc najpierw na spacer, żeby przewietrzyć czerep, łącząc to częściowo z wizytą z Kropą u weta.

Potem ogarnianie miliarda spraw związanych z przygotowaniem dzisiejszej kolacji. Rodzice zapowiadali się u nas na okolice piętnastej, więc czasu za dużo nie było. Ale i tak wykorzystałem pogodowe okienko i wykonałem tytułowego gluta.

Jechało się ciężko, nie tyle przez śnieg, ale śliskie pośniegowe błoto. To w ogóle była masakra, bo gazeciarze swoje, ale problem był również z tymi grzecznie i przepisowo wyprzedzającymi, bo robiąc to najeżdżali na breję znajdującą się na środku drogi, która lądowała na mnie. I tak źle, i tak niedobrze. A na Głogowskiej oczywiście zdarzył się kolejny, który uważał, że jedzie drogą szybkiego ruchu, a nie zwykłą wojewódzką - czyli jak wiadomo klakson poszedł w ruch, a w rewanżu moja morda. Oj, nie było świątecznie :)

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Konarzewo - Plewiska - Poznań.

Fotek dziś mało. Poranek na Dębinie...
Poranek na poznańskiej Dębinie
...nocna sytuacja pogodowa na Dębcu...
Sytuacja śniegowa w nocy
...oraz brak widoku na WPN :)
Niewidoczny widoczek w śniegowym syfie
Zwierzaków dziś brak, więc zaległy dzięcioł sprzed kilku dni. "Naprawdę? Tak podczas konsumpcji? Wstydu nie masz?" :)
Na noc zapowiadają srogie przymrozki, więc może być rano ślisko. Jeśli da się jechać, może wykonam gluta, ale sam nie wiem czy się uda. Do tego trzeba będzie pełnić kilka funkcji związanych z gościnnością, czyli może być różnie.

Dużo odpoczynku i wszystkiego co najlepsze życzę Wszystkim tu zaglądającym :)


  • DST 52.60km
  • Czas 02:06
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie misyjnie

Czwartek, 23 grudnia 2021 · dodano: 23.12.2021 | Komentarze 14

Kontynuacja wolnego, czyli zalatania.

Oczywiście większość rzeczy postanowiłem załatwić najlepiej jak można, czyli na rowerze. Odbiór ciasta co prawda był pod domem, ale miałem jeszcze do wykonania misję załatwienia pewnej książki na prezent. Tak się złożyło, że dostępnej jedynie w katolickich księgarniach, a i to ze sporą dozą ryzyka, że nawet tam nie. Więc najpierw swoje dwukołowe kroki skierowałem ku centrum Poznania, a konkretnie Wzgórza Wojciecha. Tam bowiem przy bazylice świętego Jerzego znajduje się sklep z książkami. No i niestety, szukanego egzemplarza nie było, za to była tak sobie pomocna pani, oczywiście bez maseczki. No ale to przecież jasne, że na terenie kościelnym wirusa nie ma, co nie? :)

Powrót przez Stary Rynek, gdzie przetestowałem na kilku bocznych uliczkach częściowo nową kostkę, nawet płaską - na mtb się jeździ po niej całkiem przyjaźnie.

Na Dębiec już nie wracałem, tylko na wysokości Hetmańskiej przekroczyłem Wartę i ruszyłem w trasę w tę i z powrotem: Starołęka, Minikowo, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, znów Sasinowo i powrót prawie idealnie swoimi śladami.

Rześko było  minus trzy. Nie powiem, zmarzłem :)

Fotki. Stary Rynek.
Widok na poznański Ratusz
Bazylika i parkowanie w klasztorze. A co! :)
Bazylika św. Jerzego w Poznaniu
Parkowanie w klasztorze. A co tam! :)
Zagadkowa skrzynka
Klimatyczny warsztat rowerowy.
Klimatyczny warsztat rowerowy
Rower pod rowerzystą
Zatrzymałem się na chwilę w Wiórku, spojrzeć na WPN.
Punkt widokowy w Wiórku
Zakole Warty przy WPN-ie
Ledwo bo ledwo, ale wypatrzyłem kormorana. A on mnie :)
Ledwo wypatrzony kormoran
Dziób w dziób z kormoranem :)
Niestety aktualnie znów sypnęło śniegiem. I to solidnie. A w nocy przymrozek. Biorąc pod uwagę, że jutro nie będzie czasu na czekanie na odwilż, raczej nie pokręcę :/


  • DST 51.10km
  • Czas 02:02
  • VAVG 25.13km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

(Po)wolnościowo

Środa, 22 grudnia 2021 · dodano: 22.12.2021 | Komentarze 12

Wolny dzionek. Jak zwykle padam na ryj :)

Wyspanie się zostało zaliczone, ale potem trzeba było już się spieszyć. Na początek oczywiście rower.

Było zimno, a po wczorajszych opadach na drogach jeszcze częściowo tak sobie, więc wyruszyłem Czarnuchem. To była dobra decyzja.

Trasa zachodnia, ale wykonana odwrotnie niż zazwyczaj: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Szreniawa - Komorniki - Luboń - Poznań.

Specjalnie taka wersja, bo zaplanowałem odebranie ze sklepu w Komornikach bezglutenowych uszek do barszczu i babki dla Ojca, który glutenu jeść nie może, a że rodzice przyjeżdżają do Poznania, to trzeba było takowe załatwić. Misja wykonana.

Czas na fotki.
Szlak wierzbowy koło Dopiewa :)
Parkowanie przy wierzbach
W Lisówkach tym razem podjechałem w okolice Samicy Stęszewskiej, zobaczyć jak prezentuje się zimą. Może być :)
Samica Stęszewska w Lisówkach
Zimowe klimaty w Lisówkach
Zbliżenie na piękny świat
Druga strona rzeczki Samicy
Gdy kawałek dalej fociłem bagienko w Trzcielinie, które było znów pod lodem...
Bagno w Trzcielinie znów pod lodem
...nagle coś zaczęło obcierać mi się o nogi. No tak :) Nie dało się olać.
No tak... nie dała się nie zauważyć :)
Znów trzeba było chwilę poświęcić kotkowi :)
Z innych zwierzaków: sarenki...
Stado sarenek w mrozie
Dwie sarenki
...oraz myszołów. Jak widać nie chciał współpracować.
Myszołów schowany w gałęziach
Myszołów lecący w oddali
Drogi rowerowe na szczęście nieodśnieżone, to znaczy jeszcze nie wszystkie. Taka była ta przy Ostatniej. Oczywiście olałem i oczywiście znalazł się klaksoniarz. Ale nawet nie chciało mi się irytować, zresztą większym debilem okazał się idiota w Porsche na wrocławskich blachach, który by mnie przejechał ignorując mój ręczy kierunkowskaz skrętu w lewo. Na szczęście byłem ostrożny. W zamian będzie w internetach, niestety niszowych :)
Wieśniak w Porsche. Debil prawie mnie przejechał ignorując mój ręczny kierunkowskaz skrętu w lewo