Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197248.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:1757.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:61:07
Średnia prędkość:28.76 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:5053 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:58.58 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • DST 62.60km
  • Czas 02:09
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nicociekawsko

Środa, 30 września 2020 · dodano: 30.09.2020 | Komentarze 9

Wciąż wieje z północy, więc kolejna urocza wycieczka przez cały Poznań za mną. Światła głównie czerwone, samochodów jak zwykle nasr... to znaczy zbyt dużo, remonty kwitną na potęgę. Męczarnia.

Na szczęście już elementy pozamiejskie były łatwiejsze do ogarnięcia, choć straty spowodowanej setką pit-stopów nie dało się zredukować. No nic, nie po to się jeździ. Jeździ się po to, żeby, hm..., jeździć :)

Trasa dzisiejsza: Dębiec - Górczyn - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Rzeczy wart odnotowania: zero. Ciekawostek: zero. Czegoś, o czym można wspomnieć: zero. Chyba muszę wrócić do pisana o polityce :)

Chwila relaksu nastąpiła jedynie nad pochmurnym Jeziorem Strzezzyńskim.
Królicze łapy, Jezioro Strzeszyńskie, Poznań
Pomostówka, Jezioro Strzeszyńskie, Poznań
Spokói i niepokój, Jezioro Strzeszyńskie, Poznań
Kaczka-wyginaczka :)
Dalej nie pojadę, Jezioro Strzeszyńskie, Poznań
Niedźwiedzica z małymi. I rowerem, Jezioro Strzeszyńskie, Poznań
Reszta to dojazd do pracy.


  • DST 62.20km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.06km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stójka i sójka

Wtorek, 29 września 2020 · dodano: 29.09.2020 | Komentarze 13

O cholera. Dawno już nie widziałem tak zakorkowanego miasta jak dziś. Poznań stał. Ja stałem. Wszystko stało. Prawdopodobnie winna była przewrócona ciężarówka na A2, blokująca całkowicie autostradę. Policja kierowała objazdami przez centrum, co skończyło się tak, jak się skończyło. Jak ja się cieszyłem, że jadę najlepszym na świecie pojazdem i mogę wyprzedzać tak z lewa, jak i z prawa. Przydałoby się jeszcze górą :)

Korki to jedno. Inną masakrą były jakoś debilnie działające światła przy DDR-kach - na przykład na dwóch z nich przeczekałem trzy cykle, zanim ruszyłem. A wisienką na torcie było oczekiwanie na przejeździe kolejowym Poznań Wschód. Najpierw minęło dobre pięć minut zanim nadjechał pociąg Kolei Wielkopolskich, a potem kolejne trzy zanim... otworzył się szlaban. Bez pojawienia się kolejnego składu. Brawo.

Trasa "marchewkowo-pietruszkowa": Dębiec - Las Dębiński - Wartostrada - Chemiczna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Jerzykowo - Bogucin - Miłostowo - Główna - Malta - Piotrowo - Wartostrada - Dębiec.

Były koniki. Lekko apokaliptyczne :)
Lekko apokaliptyczny klimacik :)
Kucyk z drzewem na swój wymiar
W Dębogórze, obok kapliczki...
Przy Maryi o wielu obliczach, Dębogóra
...coś spadło mi na łeb. Jak się okazało, latała obok złośliwa sójka, która rzuciła we mnie żołędziem. Nie było łatwo, lecz udało mi się gnojka sfocić. Niewyraźnie, ale jest :)
Pewnie to ten - tu już trzymany w dziobie - egzemplarz spadł mi na łeb :)
Sójka - miłośniczka żołędzi
Sama jazda - tragedia. Poza miastem było jeszcze w miarę, choć wiało, ale Poznań mnie dziś pokonał. W każdym względzie. Tak by było pewnie codziennie, gdyby nie obwodnica.

Są jednak koszmary jeszcze większe. O nowej śmieszce w Koziegłowach już wspominałem - gdy kończy się część poznańska, asfaltowa, zaczyna się kostka. Dzisiaj specjalnie ją ominąłem, bo trzeba się szanować. Przy okazji odnalazłem kolejną tamtejszą abstrakcję. Więc zagadka: co to jest? Specjalnie zrobiłem zdjęcie przy wjeździe i wyjeździe. OK, kontrapas jest w miarę logiczny, bo przynajmniej oznaczony. Ale czym jest ta część z fazowanej kostuchy? Zapewne zwykłą drogą, na co wskazują znaki, w tym ograniczenie do trzydziestki. Tylko czemu toto w ogóle powstało? Wiem jedno: już się pojawił klaksoniarz, gdy jechałem główną, Oczywiście miałem i będę miał to w dupie, ale raz jeszcze wnioskuję a formalną zamianę nazwy tej miejscowości na Koziedupy. 


No i jeszcze klasyk.

Dystans zawiera dojazd do pracy. Prawie się spóźniłem.


  • DST 62.30km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.32km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bezpędowo

Poniedziałek, 28 września 2020 · dodano: 28.09.2020 | Komentarze 11

Wpis krótki, bo roboty po pachy. A nawet wyżej. Ledwo można znaleźć czas na rzeczy ważne, czyli BS-a :)

Wyjazd dziś na styk, bo ciężko mi się wstawało. Jakoś się udało. Temperatura już zaiste letnia - jakieś dwanaście stopni na starcie, a pod sam koniec całe czternaście. Upał :) Niestety wiatr pokazał swoje najgorsze jesienne oblicze i wmordewindował ostro z każdej możliwości strony, nie pomagając ani przez sekundę. Wymęczyłem się więc nieźle. A i tak wynik słabiutki.

Trasa to klasyczny "mumin": Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Babki - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Światło na Dębinie było dziś miodzio. 
Poranek idealny, Las Dębiński, Poznań
Dżunglostrada na poznańskiej Dębinie
Rower jaśnie oświecony
Przy stawie na Dębinie
Tak poza tym to bez przygód. Kilku gazeciarzy, paru imbecyli wyprzedających na podwójnej.... Ot, polski standard.

A przede mną nawet ptaki uciekały. Konkretnie gawrony. Ale całkiem zgrabnie i w kupie.
Uciekające (nie)kurczaki, czyli gawrony
A - jak widać - pędu brakowało tylko mi.
Pęd uchwycony zza winkla
Dystans zawiera dojazd do pracy. Padam na ryj :)


  • DST 52.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.05km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjazd w dychę :)

Niedziela, 27 września 2020 · dodano: 27.09.2020 | Komentarze 10

Dzisiaj było w najcieplejszym momencie dnia... dziesięć stopni :) Ale nie narzekam, bo to wartość jeszcze do przyjęcia, musiałem tylko poszukać jesiennych rowerowych ciuchów w szafie. Trudna sztuka. Mimo wszystko wolę robić to, niż zastanawiać się, czy dojadę do domu, gdy czacha mi paruje w upale.

Rano padało, dzięki czemu się wyspałem. Potem przestało, ale tak nie do końca, bo kilka razy lunęło, lecz na szczęście niegroźnie. Niestety, wiatr dokuczał, a przy takim "ciepełku" odczuwa się go bardziej. Jednak i tak nie jechało się najgorzej, tym bardziej, że bez spiny, na Czarnuchu.

Trasa to zachodni klasyk: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Testuję od niedawna nową oponkę, tylną. Kupiona w Deca, zwijana, fajnie się toczy i w terenie zdecydowanie daje radę. Pojawił się tylko jeden problem - jest delikatnie zbyt gruba i na "jedynce" z przodu bieżnik trze o mocowanie przerzutki. Ale póki po górach nim nie jeżdżę, da się z tym żyć, a pewnie i tak się szybko zetrze :)
Błotna aleja
Lokowanie nowej opony :)
Przy drodze do Dopiewa
Pauz było sporo, co oczywiście wpłynęło na średnią, którą miałem głęboko gdzieś :) No ale po to wziąłem ze sobą aparat, żeby coś "upolować". Łatwo nie było, bo co prawda gdzieś na niebie ruch spory, ale nic, co dałoby się godnie uwiecznić. Najbardziej zły jestem, że siedzący na drzewie jastrząb uciekł tak szybko, że nawet nie zdążyłem wyjąć komórki. Mimo wszystko wpadła dwójka drapieżników - pustułka, która pokazała mi tylko tyłek...
Prezentacja ogona pustułki
Pustułka podczas przeglądu pola
...oraz kania ruda.
Spojrzenie z daleka na kanię
Kania ruda była łaskawa się zaprezentować
Na deser ciekawskie koniki :)
Ciekawskie koniki
Tyle z tej bardziej szlachetnej części świata. Czas na ludzi. Oto "madka" z Komornik...

...a tu kolarka w wersji bez roweru. Ok, rozumiem, że wrotkarze nie mają gdzie jeździć, więc nie mam pretensji o korzystanie z asfaltowych części DDR-ek, jednak już człapanie ze słuchawkami w uszach, jakby świat nie istniał, już przekracza moje granice tolerancji. Gdy dzwonienie nie odniosło skutku, zdecydowałem się na ryk - podziałało. Będzie miała paniusia nauczkę, mam nadzieję.

No i smaczek okołokościelny. W Konarzewie była komunia. A z komunistami byli rodzice. A rodzice - jak widać - mózgów ze sobą nie wzięli. Byle zaparkować, gdziekolwiek. A że niebezpiecznie, na chama i bezmyślnie? Spokojnie. Bóg czuwa.

Mam też podejrzenie graniczące z pewnością, że to właśnie dwa z wielu aut zaparkowanych tutaj (tyle że kawałek dalej - było ich tam upchane kilkadziesiąt) wyprzedziły mnie na gazetę nieco później. BMW i Mercedes, czyli nic nowego.


  • DST 52.10km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.42km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aplle-auz :)

Sobota, 26 września 2020 · dodano: 26.09.2020 | Komentarze 18

Spokojnie, nie ”nawróciłem” się na srajfony. Co to, to nie, swoje ugruntowane i dosadne zdanie wobec nich mam i nie zmieniam :)

Ale po kolei. Najpierw średnio przespana noc, bo Kropa zażyczyła sobie dwukrotnie (o trzeciej i szóstej) wykonać pewną czynność fizjologiczną. Znów czymś się zatruła. Na szczęście nad ranem już jej przeszło. Drugie ”na szczęście” było takie, że miałem dziś wolne, choć dzionek towarzysko zaplanowany. A trzecie było takie, że o dziwo udało się wykręcić pięć dych.

Miało padać (finalnie dopadły mnie dwa większe rzuty – na dwudziestym kilometrze i na pięciu-sześciu ostatnich), więc wyjazd Czarnuchem. Szaro, buro, ponuro, ale temperatura całkiem przyjemna, a wiatr, mimo że dość mocny, jakoś chciał współpracować, o dziwo. Średnia w związku z tym wyszła jak na mtb przyzwoita.

Trasa wschodnia, w tej wersji wykonywana dopiero drugi raz: Dębiec – Żegrze – Franowo – Szczepankowo – Spławie - Tulce – Garby – Zalasewo –Swarzędz – Rabowice - Kruszewnia – Gowarzewo – Tulce – Żerniki – Jaryszki – Krzesiny – Minikowo – Starołęka – Las Dębiński – dom. TUTAJ Relive.

No i dochodzimy do jabłuszek :) Znów nawiedziłem Jabłkomat w Rabowicach, tym razem przygotowany, z plecaczkiem. Choć nie do końca, bo rozmiary paczki mnie lekko zaskoczyły – za 9 PLN były trzy kilogramy, których nie miałem jak zmieścić. Cztery pyszne jabłuszka zżarłem na miejscu, z pięć dałem jakimś paniom, które akurat przechodziły, a i tak miałem problem z zamknięciem zamka. A jechałem niczym wielbłąd, bo jeszcze zafundowałem sobie sok.
Jabłkomat - wrota do pyszności :)
Lekko już opróżniony Jabłkomat
Trzy kilo do przewiezienia na plecach, ale było warto
Pyszny sok jabłkowy z Jabłkomatu
Nie ma co - to są prawdziwe jabłka i przetwory, nie jakieś badziewie z Biedry czy innego Lidla :)

Z innych motywów; sprawdziłem czy wycięli jeszcze więcej drzew, żeby rozbudować ścieżkę przyrodniczą w Tulcach. Chyba póki co przestali się bawić w rzeźników – uf.
Ścieżka edukacyjna w Tulcach. Wycięty las przy okazji gratis :/
Przyrodnicze koło fortuny, Tulce
No a w Zalasewie chwila pauzy pod drzewem. Wciąż mi ono imponuje :)
Czy to juz las? :), Zalasewo
Na koniec polska w pigułce. Nawet mi się nie chce komentować, ani też się nie zdziwiłem, jestem doświadczonym mieszkańcem tego kraju :)
Polskaaaaa, biało-czerwoniiii, czyli nawet się nie zdziwiłem na ten krawężnik :), Zalasewo
BS-a nadrobię dopiero wieczorem.


  • DST 62.10km
  • Czas 02:04
  • VAVG 30.05km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Napędowo

Piątek, 25 września 2020 · dodano: 25.09.2020 | Komentarze 6

Radosna nowina trafiła mnie rano niczym grom z jasnego nieba. Spacerowałem sobie z Kropą dookoła domu, w którym do jazdy przygotowany był już Czarnuch, a tu nagle sms z zaproszeniem do odebrania szosy z serwisu. Jupi! Dzień wcześniej, niż się spodziewałem. Tak mi można zaczynać każdy dzień :)

Do tego rano jeszcze nie padało, więc wszystko pasowało idealnie. Podreptałem więc w znajome miejsce, gdzie za wymianę kasety, łańcucha, blatu, regulację przerzutek i likwidację luzów (a były spore) w kole zapłaciłem 45 PLN, czyli raczej niewygórowanie. Wiem, wiem, sam bym sobie to zrobił za darmo, ale przez miesiąc i bez gwarancji sukcesu :) Raz jeszcze brawo za ceny i realizację usług w Velo 2.0 na Dębcu. O dziwo wszystkie części, jakie zamówiłem, pasowały, a tego bałem się najbardziej. Zaoszczędziłem pewnie dzięki temu, że zamawiałem przez neta jakąś stówę, ale jednocześnie chciałem pochwalić uczynność i chęć pomocy w panicznym szukaniu przedniej zębatki ekipom ze sklepów na Ptasiej (CCR Sport), Miodwej (Rybczyński-Bikes) oraz Półwiejskiej (Mróz Rowery). Bo co prawda nigdzie jej nie było, ale nikt mnie nie olał, tylko skrupulatnie sprawdzano na magazynach czy jest opcja sprowadzenia. A tu się liczy..

Oj, jak fajnie było deptać na pedały bez obawy, że wyląduję zębami na kierownicy :) Jednak co komfort, to komfort. Mimo więc, że wiało solidnie, postanowiłem w miarę docisnąć i te trzy dychy średniej wywalczyć. Jakoś się udało.

Trasa wschodnia: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Mieczewo - Mościenica - Kórnik - Skrzynki - Zemsta Adolfa - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Starołęcka - Las Dębiński - dom. TUTAJ Relive.

Trzeba przyznać, że dość malowniczo było.
Wyschnięte samotne drzewo
Słońce płaczące nad wycinką
Stary most w Rogalinku
Miałem kibiców na ziemi... :)
Trójka ciekawskich :)
Jeden wytrwały zawodnik w walce na spojrzenia :)
...a na niebie daleko i niewyraźnie latał myszołów...
Myszołów hen, hen, daleko w górze
...jednak o wiele łatwiej było uchwycić... F-16. W sumie nie zauważyłem do tej pory, czy podczas treningów latają w pełnym uzbrojeniu, w każdym razie dzisiaj był cały zestaw.
F16 w pełnym uzbrojeniu
W parze zawsze raźniej
A tu rowerek z nową, jeszcze czystą szczęką :)
Nowy napęd jak zwykle cieszy
Nowa szczęka wstawiona :)
Gdy już miałem jechać do pracy, zaczęło padać. Na szczęście niezbyt mocno, zdecydowałem się więc podjechać rowerem, ale miejskim. Oczywiście nie mogło odbyć się bez gnoju - tym razem na stacji mieszczuchów było osiem, a do wypożyczenia... jeden. I to po interwencji na infolinii :)


  • DST 72.10km
  • Czas 02:30
  • VAVG 28.84km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Resztkowo

Czwartek, 24 września 2020 · dodano: 24.09.2020 | Komentarze 12

Ostateczny dzień ostatków fajnopogodowych :/ Od jutra wiatry i deszcze. Szkoda.

Dzisiaj było dziwnie, lecz pozytywnie. Ciepło, ale chmury dawały sympatyczny chłodek, taki jesienny. Duło coraz mocniej, jednak bez tragedii. Gdyby rower działał sprawnie, uznałbym, że wszystko gra. A tak to trwała jedynie delikatna walka na lżejszych przedłożeniach o brak bluzgów wynikających z przeskakującego napędu :)

Trasa ulubiona, czyli "kondominium": Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

Jeszcze - na szczęście - śmieszka nie jest skończona. Ale już zdarzył się troglodyta wyprzedzający mnie na gazetę, ewidentnie sugerujący, iż skoro coś tam wyrasta z boku, mimo że nie jest jeszcze oznaczone, powinienem tamtędy jechać. W odpowiedzi otrzymał sugestię zwrotną, jaką czynność powinien wykonać sam ze sobą :)
Pochmurniaste okolice wielkopolskiej Łodzi
Był sobie samotny kruk...
Kruk dziobiący przy polu kukurydzy
...gdzieś nad drzewami latała (chyba) kania...
Kania (prawdopodobnie) nad kępą drzew
...trafiły się już na 100% ostatnie w tym roku żurawie.
Ostatnie już żurawie w wersji PL2020
Wszystko jak widać z daleka. Zresztą miałem przy sobie tylko kompakt, więc zdjęcia są pro forma. Dodaję więc kotka, który ostatnio na spacerze z niepokojem zerkał na Kropę, która - zgodnie z tradycją - kompletnie go olała. Kijek był ciekawszy :)
Przydrożny kotek
No i najważniejsze - mam już komplet pierdół do wymiany napędu! Kaseta i łańcuch (niestety do 10 rzędów dostałem już tylko Tiagrę) przyszły szybko z Centrum Rowerowego (polecam), a blat jechał z Niemiec, sprowadzany za pośrednictwem Bikester.pl (też ok, ale jeden minus - nagle w ciągu jednego dnia cena wzrosła, i to sporo, mimo że towar miałem odłożony w koszyku. Napisałem prośbę o powrót do niższej ceny, ale póki co bez odpowiedzi. Zamówiłem tak czy siak, nie mając wyjścia - polskie magazyny puste). Mój dzisiejszy dystans zawiera więc nie tylko dojazd do pracy, ale i do serwisu i z powrotem. Jest nadzieja, że jeśli części będą pasować, w sobotę odbiorę rower. Akurat na największe ulewy :)



  • DST 57.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatki?

Środa, 23 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 12

Oj, to już chyba ostatni dzionek z mega sympatyczną pogodą. Czuć to było zresztą w powietrzu - wiatr silniejszy i wiejący z każdego kierunku, co przy opisywanym już stanie napędu kosztowało mnie sporo emocji: przeskoczy czy nie przeskoczy? Kilka razy solidnie przeskoczyło, a ja karnie skupiłem się młynkowaniu na najlżejszych przełożeniach. Też z duszą na ramieniu :)

Trasa wschodnia, dość skomplikowana, bo pełna nawrotek: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Borówiec - Gądki - Robakowo - Gądki - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Starołęka - Minikowo - Las Dębiński - dom. TUTAJ Relive. Na mapce wyszedł jakiś sikający ufoludek :)

Jeszcze wizualnie było ładnie, choć słońce waliło po oczach :)
Przystanek na poznańskiej Dębinie
Gdzieś zabłądziłem :)
W Borówcu znalazłem taki oto szyld. Dobrze prawią! :)
Mądrze piszą! :)
Zapomniałem aparatu, a szkoda, bo F16-tki latały jak porąbane i z dobrym zoomem byłoby może jakieś fajne zdjęcie. Ale nie ma, więc wpadnie dziś pamiątka z wczorajszego wypadu do WPN-u i jego okolic.
Spojrzenie na horyzont linii kolejowej Poznań - Wolsztyn
Radośnie przez Wielkopolski Park Narodowy
Wąwóz w Puszczykowskich Górach
Krzywe drzewo
Strażniczka lasu :)
Wrzesień na polach wokół WPN-u
Niestety, lasy już puste od ptactwa. Trafił się jedynie samotny dzięcioł.
Dzięcioł duży
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 56.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 29.07km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żaba-wnie

Wtorek, 22 września 2020 · dodano: 22.09.2020 | Komentarze 15

Żab u mnie dzisiaj będzie dostatek.

Przede wszystkim trasa, na południe, przez między innymi Żabinko i Żabno do Sulejewa. I z powrotem. Tak jak na Relive.

Do tego żabie skoki. Bowiem przez korki w Luboniu i Mosinie więcej stałem niż jechałem. Masakra. Ot, typowo polskie realia Międzynarodowego Dnia Bez Samochodu.

Łańcuch i napęd również przypominają jakąś niepełnosprawną ropuchę zamiast coś, co płynnie pełza. Jechałem więc znów ostrożniutko i delikatnie.

A, no i może jeszcze news z Lubonia, który ma "dzielnicę" zwaną Żabikowem, gdzie nawet samoloty F16 gubią części :)

Jako kropkę (z małej) nad i dodam jeszcze żabę wodną, którą w końcu udało mi się wczoraj sfocić nad Wartą. Tyle razy mi uciekała, że postawiłem sobie jej uchwycenie za punkt honoru.Uciekać czy się gapić? - oto jest pytanie
W naturalnym środowisku - żaba wodna
Żaba wodna wyjątkowo na lądzie
A tu zdjęcia z trasy. Ładnie było. Choć przy moim stanie roweru ograniczeniem nie musiałem się przejmować.
Ze strzelającym napędem ograniczeniem nie musiałem się przejmować
Hopasy-zakrętasy w okolicach Żabna
Drewniany kościół w Żabnie


  • DST 52.30km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 168m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słonecznikowo

Poniedziałek, 21 września 2020 · dodano: 21.09.2020 | Komentarze 7

Pogoda wciąż pozytywnie zaskakuje. Nawet dzisiejszy, ciut mocniejszy wiaterek nie psuje dobre opinii, którą wystawiam :)

Tylko ten napęd... Postępuję z nim delikatniusio niczym podczas okrążania skunksa (co odbija się na średniej, która mogła być zdecydowanie lepsza), a i tak zdarzały się momenty. No nic, wydaje mi się, że zamówienie na części skompletowałem, najgorzej z tym nieszczęsnym przednim blatem, który trzeba będzie ściągać z zagranicy. Pewnie jak wszystko przyjdzie (tydzień minimum), to znając moje szczęście coś i tak pasować nie będzie :) A póki co pozostaje mi zaciskanie zębów (nie tych na korbie), a w najgorszym przypadku czasowa przesiadka na zimówkę, jaką jest mtb-owy Czarnuch.

Trasa południowo-wschodnia: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin i Świątniki do Radzewic. Powrót niemal taki sam, tylko już nie kombinowałem z Minikowem tylko pomęczyłem się na Starołęckiej. TUTAJ Relive.

Przeoczyłem słoneczniki latem, znalazłem je więc jesienią.
Wrześniowe słoneczniki
Zapylanko! :)
A skoro Radzewice, to nie mogło nie być portu, w końcu pustego. Ostatnio bowiem kajakarzy było tam jak mrówków.
Klasyczna poza w klasycznym miejscu, Port RadzewiceZakole Warty, Port Radzewice
Zaklęty krąg, Port Radzewice
Płonie ognisko..., Port Radzewice
Spojrzenie znad wody, Port Radzewice
Łódka Bols?, Port Radzewice
A po południu pies też nie narzekał :)
Pędzi czarna bestia :)