Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 195829.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2020

Dystans całkowity:1804.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:08
Średnia prędkość:28.14 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:6224 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:58.21 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 62.30km
  • Czas 02:10
  • VAVG 28.75km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żaborczo

Sobota, 31 października 2020 · dodano: 31.10.2020 | Komentarze 15

Październik pożegnał mnie przyzwoicie. Co prawda było dość chłodno, a nad ranem pojawiły się jeszcze jakieś opady, ale chociaż nie wiało jakoś koszmarnie. A że niby z południowego wschodu, a w praktyce zewsząd, byle nie pomóc, to już inna bajka :)

Generalnie można się było pokusić o jakiś sympatyczny wynik, lecz po tym, jak w Luboniu zaliczyłem wszystkie czerwone, a w Mosinie wpadła kolejna paczka pit stopów, wiedziałem już, że nic z tego. Więc dalej już człapałem bezciśnieniowo :)

Ciekawostek brak, może prócz tępej paniusi, która chyba brała udział w akcji "moje rondo, mój wybór" i na chama, bez patrzenia w lewo, władowała mi się przed kierownicę. Nawet nie poczuła się, żeby przeprosić, gdzie tam. I to jest dowód na to, że niektórym przydałaby się jakaś późna aborcja :)

Trasa w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno, gdzie nastąpiła nawrotka. TUTAJ Relive.
Żabcia z Żabna
Kot bez żadnego prezesa, Żabno
Nieoczyszczona śmieszka w Łęczycy
Jeszcze pocztówka z Lubonia. Za mną - kilkaset metrów wcześniej - oczekiwanie na czerwonym. Przede mną - oczekiwanie na czerwonym. A jeśli ktoś sądzi, że to światło na horyzoncie zrobi się zielone, gdy do niego dojadę, to... oczywiście tak się nie stanie. Luboń - powinni tego zabronić :)

Dzisiaj udało się dojechać rowerem do pracy - dystans wliczony.


  • DST 51.40km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 151m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sasinowo ;)

Piątek, 30 października 2020 · dodano: 30.10.2020 | Komentarze 14

Jeden z ostatnich "klasycznych" wyjazdów przedpracowych za mną, przynajmniej do odwołania :( Ech, co człowiek pokorzystał, to jego. Szkoda, że się kończy, przynajmniej na jakiś czas.

Prognozy mówiły o opadach, ale po południu, tymczasem gdzieś od połowy mojego dzisiejszego wyjazdu jechałem w lekkiej mżawce, a potem już w regularnym deszczu. Mam wrażenie, że pogodynki są niczym minister Sasin, który jeszcze wczoraj twierdził, że rząd nie planuje zamykania cmentarzy :)

Trasa wietrzna, polna, powolna, zachodnia: Poznań - Plewiska - Komorniki - Głuchowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Z rzeczy istotnych dla świata: myszołów ładnie nawet dał się podejść przy A2.
Myszołów pozuje z profilu
Prezentacja pyszczka
Poza tym klasyczna szaroburość dni ostatnich:
No dalej szosą nie pojadę, Lisówki
Smętny przeddeszczowy widok
Trafił mi się zamknięty na dłużej szlaban z Dopiewie, postanowiłem więc sprawdzić, jak się trzyma kostkowa śmieszka na obwodnicy tej miejscowości. Całkiem dobrze, przynajmniej z pozycji drogi :)
Znakomita kostkowa śmieszka w Dopiewie. Super się na nią patrzy jadąc drogą :)
Normalnie koń by się uśmiał.
Ciekawski konik
Do pracy rowerem nie pojechałem, bo już konkretnie lało.


  • DST 62.20km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.06km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 92m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hiobowo

Czwartek, 29 października 2020 · dodano: 29.10.2020 | Komentarze 12

Fuj, jak dzisiaj było paskudnie... :/ Wiatr na polach prawie mnie zatrzymywał w miejscu, liśćmi po ryju smagał, a poza jednym momentem, gdy dmuchnął mi ładnie w plecy i na Głogowskiej pozwolił na rozpędzenie do sześciu dych, pomagać nie chciał. Do tego doszedł jeszcze niewielki deszczyk, więc w ogóle błe.

Trasę wykonałem zachodnią, czyli prawie w ogóle nieosłoniętą: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań.

Jedno mogę napisać: dobrze, że czas na stówę miałem wczoraj, nie dziś. Bo by jej nie było :)

Reszta dystansu to dojazd do pracy, do centrum Poznania. Całkiem malowniczego w przed-podeszczowych barwach.
Zachmurzone poznańskie wieżowce
A na trasie było tylko ciut mniej szaro.
Podpoznańskie zachodnie rewiry
No właśnie, praca. Spadła dziś na mnie tytułowa hiobowa wieść - od listopada, żeby uniknąć kontaktów międzyludzkich, pracujemy z podziałem na zespoły, od rana do wieczora, bite dwanaście godzin. To tyle w temacie mojego porannego rowerowania. Ładnie żarło przez dziesięć miesięcy, ale się skończy :( No chyba że nas jednak zamkną, wtedy może uda mi się coś dokręcić do tegorocznego wyniku. Chlip.


  • DST 103.40km
  • Czas 03:36
  • VAVG 28.72km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 282m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyciągnąć kopyta

Środa, 28 października 2020 · dodano: 28.10.2020 | Komentarze 13

Pierwotnie miał być dzisiaj zaledwie standard. No ale gdy już ruszyłem w ten wyjątkowo wolny dzionek, gdy zostałem pochlastany przez dość silny wiatr, a potem skropiony przez deszczyk, stwierdziłem, iż... muszę w końcu zrobić stówę.

Pewnie to już ostatnia szansa w tym roku. Wczoraj bowiem generał Kaczyński ogłosił Stan Kościelny na terenie całego kraju, niedługo wysłani na ulice kibole zaczną naparzać się z bezmyślnymi nieśmiertelnymi krzykaczkami (niestety, przykro to pisać, bo choć sens walki jest słuszny, ale tak forma, czyli prymitywizm słowny, jak i masowość mnie przeraża w czasach, w których raczej powinniśmy unikać tłumów. A partyjni propagandyści z TVP mają co robić), więc zamkną nas na bank. Na własne życzenie. Trafiła się więc ostatnia szansa.

Jak to spontan - trasę kroiłem na bieżąco. Finalnie wyszło kilka nawrotek, a całość przedstawia się tak: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Grzybno - Rogaczewo - Szołdry - Chaławy - Grabianowo - powrót do Grzybna z zaliczeniem Kopyt - Konstantynowo - Pecna - Iłówiec - Stare Tarnowo - Nowe Tarnowo - Czempiń - Piechanin - Głuchowo - Zamysłowo - Stęszew - Krąplewo - Drogosławiec - Joanka - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Plewiska - Poznań. Ufff :) Relive o żywo nawet odżyło.
Świetlistość podtunelowa, Mosina
Kilka miejscówek poznałem po raz pierwszy, szczególnie na odcinku za Grzybnem. Samo ono jest całkiem sympatyczne...
Dworek w Grzybnie, aktualnie szkoła
Przystanek autobusowy w Grzybnie
...i co najważniejsze: przyuważyłem w jego okolicy kormorany! Co prawda ciężko je sfocić, bo wszędzie szuwary, a przy sobie miałem tylko kompakt, jednak ważne, że cokolwiek widać.
Stadko kormoranów
Kormoran czarny
Zresztą po drodze czułem się jak w jakimś zwierzęcym raju. Myszołowów widziałem z pięć...
Lecący gdzieś myszołów
...czaple ze trzy...
Uciekające cztery litery czapli
...również te białe...
Stadko czapli białych
...kanię rudą jedną...
Ledwo uchwycona kania ruda
...a saren nawet kilka.
Czujność to podstawa
Uciekamy!!!!
Sarny się w zające bawiące
Z innych motywów. Kopyta wyciągnąłem (tak, muszę wyprać buty)...
Tylko na chwilę, bo czas było ruszać z kopyta :)
Przynajmniej jedno kopyto udało się wyciągnąć
...nade łbem latały nie tylko ptaki...
Ptak, ale żelazny. Czy jakiś tam
...zieleń jeszcze póki co rządzi...
Łapiąc resztki zieleni
Wielkopolskie styki nieba z ziemią
...a buractwo wylądowało pod krzyżem. Hmm :)
Krzyż, rower i buractwo
O dziwo nie było źle pod względem śmieszek. Było kilka debilizmów, ale na przykład okolice Czempinia w większości ładnie się ucywilizowały. Dwa dowody:
Zacna DDR-ka do Czempinia
Mój rower, mój wybór! :) I o to chodzi!
To powyższe jest zdecydowanie na czasie: mój rower, mój wybór! :) Oczywiście nie skorzystałem z zaproszenia.

Na koniec lokowanie produktu. Zawitałem za Stęszewem do Żabki na... hot-doga. Tak, tak, nie ma tu pomyłki. Bowiem od jakiegoś czasu jest wersja wege, z "parówką" roślinną. Co najważniejsze: te bezmięsne, zgodnie z wytycznymi, powinny się kręcić na oddzielonym od reszty fragmencie, a sprzedawca posługiwać osobnymi szczypcami. Oczywiście zawsze zerkam i dopytuję, czy tak jest, dopiero potem kupując. Brawo Żaba! :)
No głodny! Cześć i chwała Żabce za bezmięsne hot-dogi ;)
Tyle. Stówa niespodziewana, lekko przemarznięta dzięki zimnym porywom i przelotnym deszczykom, jednak bym się pogryzł, gdybym jej nie wykręcił. Nie żałuję - spoko było.


  • DST 56.10km
  • Czas 01:52
  • VAVG 30.05km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 172m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W skowronkach

Wtorek, 27 października 2020 · dodano: 27.10.2020 | Komentarze 12

Kurde. Spoko dziś było. Wiatr nawet do ogarnięcia, aura całkiem sympatyczna, mimo przelotnego lekkiego kapuśniaczka, który mnie dopadł w połowie drogi. Jak tak będzie przez całą jesień, a najlepiej zimę, będę bardzo kontent. No ale się nie łudzę.

Aha, przecież i tak nas zamkną.

Trasa to najlepsze z najlepszych "kondominium": Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

No jest ta nowa DDR-ka. Muszę przyznać, że tragedii nie ma i jedzie się w miarę komfortowo. Oczywiście za wyjątkiem kostkowego odcinka Witobel - Szęszew, który olałem prawie w całości.
Nowa DDR-ka z Dymaczewa do Stęszewa. Ładna, tylko po co?
Obowiązkowy przystanek z widoczkiem na kawałek Wielkopolskiego Parku Narodowego
Przyrodniczo cisza. Uchwyciłem więc jedynie skowronka - sprytna bestia tak się wtapia w polne otoczenie, że ciężko ją uchwycyć.
Skowronek polny
Dziób w dziób ze skowronkiem :)
Skowronek myśliciel
Reszta to dojazd do pracy. Na razie w jedną stronę.


  • DST 62.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kompaktowo

Poniedziałek, 26 października 2020 · dodano: 26.10.2020 | Komentarze 13

Pogodowo poniedziałek rano w porównaniu z niedzielą był jak niebo a ziemia. Wczoraj sympatycznie, słonecznie, dziś szaro i bardzo wietrznie. No ale kręcić trzeba, bo nie wiadomo jak długo będzie to możliwe bez ryzyka dostania mandatu. Coś czuję, że niedługo :/

Dzisiejsza trasa to wschodnia kombinacja: z Dębca przez Dębinę, Starołękę, Minikowo, Daszewice, Babki, Głuszynę, Sypniewo. Szczytniki, Koninko, Robakowo, Gądki, Borówiec, Kamionki, Szczodrzykowo, Koninko, Jaryszki, Minikowo, Starołękę i Dębinę do domu. Relive wciąż strajkuje.

Jazda smętna, w klimacie powłóczenia. Jednak mimo wszystko mogło być gorzej, więc... nie było najgorzej :)

Aura wydawało się początkowo tak ponura, że nie wziąłem konkretnego aparatu, tylko kompakt, bo po co? No i oczywiście, jak na złość trafił się myszołów, i to taki leniwy. Zrobiłem, co mogłem :)
Lekko zjeżony myszołów :)
Oko w oko z myszołowem
Tu pokazał mi, gdzie mnie ma :)
Myszołów pokazuje mi, gdzie mnie ma :)
No i poleciał.
No i poleciał
Nadlatujący myszołów
W międzyczasie przeleciały jeszcze kaczki trzy...
Kaczki w locie trzy
...ale najbardziej zły byłem, gdy zobaczyłem odpoczywające stado saren, ale tak daleko, że nawet zoom cyfrowy miał problem. Szkoda.
Stado odpoczywających saren, bardzo daleko
Reszta kadrów:
Póki co liście jeszcze na drzewach
Wyblakłość
Żarełko jest! :)
Skrót przez Dębinę
Dystans zawiera dojazd do pracy, dzisiaj jako rezerwa, na krócej. Na razie w jedną stronę - jak wrócę, nie mam pojęcia, bo Poznań zablokowany z powodu protestów. 


  • DST 53.60km
  • Czas 01:47
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień puszki i kundelka

Niedziela, 25 października 2020 · dodano: 25.10.2020 | Komentarze 20

Zanim rozwinę tytuł, najpierw radosne info o zmianie czasu na jedyny słuszny. Wiem, wiem, większość woli tę w drugą stronę, ale po pierwsze ten obowiązujący od dziś jest wbrew pozorom naturalny, a po drugie... lubię się, cholera jasna, wyspać :)

Co do dnia puszki - chyba dzisiaj był jakiś nieformalny. Zapewne to "wina" świetnej pogody, ale i tak nie tłumaczy to tego, że samochodów było dziś więcej (!) niż w zwykły dzień roboczy. Jeden za drugim, długie sznury smrodu - a ja przecież wyjechałem się dotlenić. Nie było szans. Jak i uchronić się przed niedzielnymi gazeciarzami, których było zdecydowanie zbyt wielu. I wielu usłyszało ode mnie, co bym sugerował im uczynić i co o nich sądzę. Kreatywność miałem w tym temacie dość wysoką.

Trasa południowo-pętelkowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabno - Żabinko - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Wiry - Luboń - Poznań.

Jechało się - mimo solidnego wiatru, ale za to sprawiedliwego - w końcu sympatycznie. Nie narzekam, bo pogodowo nie mam na co. Ha! Nawet tego, że "miasto" Luboń było :) Nawet udało się je uwiecznić na świeżej instalacji. Serduszka nie dało się obrócić, więc...
Bo serduszka odwrócić się nie dało :)
Zakazów bym tu umieścił więcej. Ale nawet ten jeden jest dość symboliczny :)
Przypadek? Nie sądzę :), Luboń koło Poznania (od lat koszmar drogowo-mentalny)
A tak się prezentował parking leśny przed Żabnem. Bez komentarza...
Chyba lepiej zostawić to bez komentarza :/
Tamże... Na tabliczce powinno widnieć "Teren zagrożony człowiekiem"... :(
Teren zagrożony człowiekiem :(
Jakby ktoś szukał taniego i szybkiego transportera do pralki, to dziś taki spotkałem w Mosinie :)
Pralkę tanio przewiozę! :)
Co do Dnia Kundelka, to ten jest oficjalny :) Z tej okazji mini sesja Kropy ze spaceru :)
Radość pełną gębą
Akcja integracja :)
Pędolino :)
Dzień kundelka :)
A ów spacer nie na Dębinę czy do WPN-u, bo tam tłumy, ale w okolice cmentarza na Samotnej.
Cmentarz przy Samotnej, Poznań
Przy okazji udało się uchwycić na niebie wyścigi kruka z (prawdopodobnie) pustułką.
Kruk i prawdopodobnie pustułka podczas wyścigów


  • DST 61.50km
  • Czas 02:07
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Światomałość :)

Sobota, 24 października 2020 · dodano: 24.10.2020 | Komentarze 19

Sobota pracująca, więc wypad poranny, niewyspany, na bazie jednej szybkiej kawy. Z mlekiem.

Mleko było również na zewnątrz, bo mgły całkiem malowniczo otuliły świat. Nawet Luboń wydawał się jakiś taki ładniejszy, bo kompletnie go widać nie było :) Wyruszyłem oświetlony jak chińska choinka, co dawało jakąś tam minimalną gwarancję, że nikt mnie nie trafi. Ale jak wiadomo, w Polsce nic nie wiadomo.

Trasa zachodnia, lekko kombinowana: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Wiatr dziwny, niby jakoś super silny nie był, ale dał się we znaki,

W drugiej połowie jesień zrobiła się całkiem przyjazna...
Póki liście nie opadną, jest bajkowo
Droga przed Plewiskami
Malowniczy staw w Trzcielinie
Mniej oczywiste barwy jesieni
...ale początek był mniej intuicyjny :)
Luboń jakby wypiękniał.. :)
Mgły zaczęły lekko odpuszczać
No i teraz dowód na to, że świat jest mały. Gdy robiłem fotkę w Lisówkach, tam, gdzie kończy się asfalt...
Koniec asfaltu w Lisówkach
...pojawił się i zagadał do mnie kolarz, który i tam dojechał. Od słowa do słowa, i okazało się, że przyjechał z Karkonoszy, a konkretnie z jeleniogórskich Cieplic. Co więcej! Wyszło na to, że już się kiedyś spotkaliśmy - kiedy ostatnio atakowałem Przełęcz Karkonoską i przyuważyłem schodzącego w dół w Podgórzynie Morsa (to ten wpis), mieliśmy okazję zamienić kilka słów - pamiętałem. że jest nieformalnym, a na pewno niekwestionowanym królem tego podjazdu (grubo ponad sto na rok), a córka mieszka w podpoznańskich Komornikach. A gdy już byłem po zjeździe z najgorszego odcinka PK, gratulował mi wykonanej roboty. No i kto by się spodziewał? :) Pogadaliśmy tylko chwilę, bo ja o dwunastej musiałem być w robocie, więc pognałem przodem, a niespodziewany znajomy miał w planach zaliczenie odcinka Trzcielin - Lisówki... pięciokrotnie :) To się nazywa zacięcie!
Widok zza kasku na spotkanego krajana z gór :)
Relive brak, a dystans zawiera dojazd do pracy.

Tymczasem aktualna sytuacja covidowa:



  • DST 55.70km
  • Czas 01:55
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro-buro

Piątek, 23 października 2020 · dodano: 23.10.2020 | Komentarze 12

Wczoraj było całkiem ładnie wizualnie, dzisiaj szaro, buro i ponuro. Ale przynajmniej mniej wiało. Ne to, że słabo, co to, to nie :) Ale mimo wszystko o dziwo było przyjemniej podczas jazdy.

Drugi dzień dochodzenia do siebie po urlopie. Wciąż jest ciężko :) No nic, byle do lockdownu, gdyż skoro dzisiaj śmieszny pan na stolcu premiera tego nie wykluczył, to pewnie nadejdzie. Bo losowe zabawy w zamykanie tego, co im się wydaje groźne, nie da zapewne nic. Choć chciałbym się mylić. Na razie mamy temat zastępczy, czyli włażenie w ludzkie dramaty przez polityczno-partyjne indywidua typu Przyłęska, Pawlowicz czy Piotrowicz z TK lub Godek z nie wiadomo czego z chorymi ideologiczno-religijnymi butami. Sądziłem, że nawet Kaczyński nie zdecyduje się na ruszenie części "kompromisu" aborcyjnego, którego do tej pory nie tykał nawet Kościół katolicki (teraz jednak mruczący z zadowolenia), ale jednak. Gdzie my żyjemy?

Dobra, koniec o polityce. Rzygać się chce. Jednak musiałem.

Trasa dzisiejsza: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Paledzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive? A gdzie tam!
Stacja elektroenergetyczna 400/220/110 kV Plewiska
Szare realia późnego października
Trafił się bardzo daleko bardzo niewyraźny sokół. Aż żal, że miałem przy sobie tylko kompakt...
Sokół patrolujący pole
Odlatujący sokół, niestety zbyt daleko na dobre zdjęcie
No i jeszcze delikatne nawiązanie do tematu z początku wpisu. Takie coś autorstwa "Polonii z Chicago" przyuważyłem dziś na Górnej Wildzie podczas drogi do pracy. Ładnie to tak intronizować nie swój kraj? Ciekawe, czy takie same plany mają wobec USA? :)
Polonia z Chicago w akcji. Ładnie to tak intronizować nie będąc u siebie? :)


  • DST 62.60km
  • Czas 02:14
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrotk(otk)owo

Czwartek, 22 października 2020 · dodano: 22.10.2020 | Komentarze 14

Jako że wróciły mroczne czasy powrotu do pracy (ciekawe jak na długo - dziś kolejne dwanaście tysiaków sukcesu pandemii, której jak wiemy nie ma się co bać), wpis krótki i beztreściowy. W sumie to ostatnie nie jest niczym wyjątkowym :)

Pobudka o zapomnianej przez moje powieki godzinie siódmej (nooo, plus jeszcze dwa kwadranse drzemki), szybka kawka i na rower. O tyle fajnie, że znów zrobiło się sympatycznie jeśli chodzi o temperaturę i mogłem wejść w kurs pourlopowy bez stroju półzimowego. Niestety w zamian przyszedł mocny wiatr, z którym nawet nie walczyłem.

Trasa to klasyczne w tę i z powrotem na południowy zachód: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Dymaczewo Nowe - Będlewo, gdzie nastąpiła nawrotka. Relive natomiast - zgodnie z ostatnim trendem - znów nie nastąpiło :)

No, w końcu chociaż jeden dzień złotej polskiej covidowej jesieni! :)
W końcu złota polska...
Na drodze w okolicach Będlewa
Drzewna korona
Podobno wklejane u mnie ptaki się przejadły niczym w KFC (nie moja wina, że latają, hehe), chwila oddechu od nich. W zamian dwa mruczusie, malowniczo wmontowane w stodołę w Dymaczewie Starym.
Szopa z wmontowanymi kotkami-zombie :), Dymaczewo
Niby zwykłe, klasyczne kotki...
Kotki w wersji śpiącej, niby klasycznej
...póki nie otworzyły oczek. Istny Czarnobyl :)
Kotki w wersji
Dystans zawiera dojazd do pracy. Już zapomniałem, co to :)

Ja chcę wolneeeee! :)