Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197915.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2021

Dystans całkowity:1717.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:57
Średnia prędkość:28.17 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Suma podjazdów:5129 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:57.23 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 53.30km
  • Czas 01:55
  • VAVG 27.81km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Parówa 2021, część 4 - jak zostać słonecznikiem

Niedziela, 20 czerwca 2021 · dodano: 20.06.2021 | Komentarze 14

Wczoraj zawitali do nas znajomi i tak byliśmy zdziwieni wynikiem meczu Polski z Hiszpanią, że zasiedzieliśmy się do trzeciej. W nocy.

Wszystko fajnie, ale ale dzisiaj była kontynuacja sagi-horroru o nazwie "parówa", nie mogłem więc za bardzo zwlekać ze wstawaniem. Spałem może ze cztery godziny i się ogarnąłem na tyle, żeby ruszyć na rower. I tak było już dość późno, bo żar masakrował. Niestety nie tylko on, bo najgorszy był wiatr - nie tylko silny, wiejący ciągłe w pysk, ale przede wszystkim gorący, powodujący, że czułem się jak w nagrzanym piekarniku. Do tego zamkniętym.

Nie miałem siły walczyć. Nawet nie próbowałem - pobawiłem się nowym napędem, ale skupiłem na przeżyciu. Jakoś się udało. Pewnie lepiej by było wyjechać po południu, ale na to czasu nie miałem.

Trasa wschodnia: Poznań - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Gądki - Borówiec - Kamionki - Szczytniki - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - Dębiec.

Z atrakcji wymienić mogę zamknięte dwa razy rogatki. Super sprawa tak kwitnąć w pełnym słońcu przy temperaturze plus 35. Naprawdę, kupa zabawy, z przewagą kupy :)

Zdjęć z oczywistych względów ilość minimalna - każde zatrzymanie sporo mnie kosztowało. Zrobiłem tylko trzy wyjątki. Pierwszy w Borówcu, żeby uchwycić przesłanie sugerujące, iż najlepiej, żebym został... słonecznikiem...
Bądź... słonecznikiem. Hm :) Borówiec
...drugi przy znanym bocianim gnieździe w Szczytnikach. Akurat pani matka była w fazie "co to ja miałam...?"...

...a trzeci na Dębinie. Tam zresztą jeszcze na chwilę się pojawiłem po południu, ale na krótko, bo Kropa ma tak jak ja: upałów nienawidzi i każdy krok ją męczył. Nie miałem sumienia jej katować, odprowadziłem do domu i sam zrobiłem rundkę. Warto było, ale o tym szerzej chyba jutro.
Kawałek cienia na Dębinie
Pod domem uchwyciłem jeszcze Ciasteczkowego Potwora, czyli wronę siwą. Mam nadzieję, że taka dieta ptakom aż tak bardzo nie szkodzi.
Wrona znalazła ciasteczko
Ciasteczkowy potwór :)


  • DST 56.50km
  • Czas 02:12
  • VAVG 25.68km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Parówa 2021, część 3 - szukając cienia

Sobota, 19 czerwca 2021 · dodano: 19.06.2021 | Komentarze 12

Sobota pracująca, co miało jeden plus - zmotywowało mnie do wcześniejszego niż zazwyczaj weekendowego wyjazdu. Wyruszyłem już o ósmej, co w aktualnych warunkach i tak oznacza, że zrobiłem to gdzieś o pięć godzin za późno. Ale wtedy spałem, ewentualnie mógł mi się śnić rower, lecz jak zwykle snów nie pamiętam :)

Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Tak jak w tytule - szukałem cienia panicznie. Na szczęście sporo z drogi to tereny WPN-u oraz Rogalińskiego Parku Krajobrazowego, więc coś tam znalazłem. Jak zwykle zawitałem do "swojego" lasu, dzisiaj wybitnie zapaprociowanego.
O takie barwy w lesie walczylim :)
Jaśnie oświecona paproć
Na prześwietleniu
W lesie za Żabnem
Odcinki nasłonecznione to oczywiście rzeź. Ale jakoś wyszedłem z niej cało.

Wracałem przez Liban, sorry, Luboń, wyjątkowo ulicą Armii Poznań. Dawno mnie na niej nie było, więc z podziwem po raz kolejny zatrzymałem się, żeby ująć klasykę tamtejszych standardów antyrowerowych. Tak, to jest oficjalny wjazd na śmeszkę. Wciąż robi wrażenie, wiem :)
Lubońskie standardy antyrowerowe
Klasycznie miałem ją olać, ale na horyzoncie zauważyłem radiowóz. Cholera, trzeba było cierpieć. Ale postanowiłem nie marnować okazji i zapytałem parę policjantów czy według nich naprawdę trzeba według nich jeździć tym gównem. Mężczyzna z szuszarką stanowczo stwierdził, że trzeba, ale pani była bardziej nastawiona na dialog, więc wytłumaczyłem na przyszłość, między innymi pokazując powyższą fotę, że na mtb owszem, może się da, ale szosą nie, nie i jeszcze raz nie. Poradziła pisać do zarządcy drogi, żeby jak najszybciej zrobili coś z tym żałosnym czymś i życzyła miłego dnia. A, zapytałem czy dają mandaty jak kogoś złapią za "niejazdę" - odpowiedź brzmiała "wie pan, wszystko zależy na kogo się trafi". Jak to Polsce :)

A po południu jeszcze kawałek zielonego cienia na Dębinie...
Zielne odstępy poznańskiej Dębiny
...i do pracy. Nie rowerem, bo liczyłem na to, że jakimś cudem odbiorę szosę z serwisu. I cud się stał - około południa dostałem info, że mogę przybywać, a zamówione części pasowały. Wszystkie :) Nowy napęd zawsze cieszy. Przy okazji wyszło, ile rzeczy jeszcze jest w nim do wymiany, z kołami na czele. Ale to później.
Szosa po serwisie
Kaseta aż straszy nowością :)


  • DST 54.10km
  • Czas 02:08
  • VAVG 25.36km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Parówa 2021, część 2 - padam na ryj, nie przez rower

Piątek, 18 czerwca 2021 · dodano: 18.06.2021 | Komentarze 15

Generalnie po napisaniu tytułu mógłbym zakończyć, bo jest w nim większość tego, o co mi chodzi :)

Rower był, oczywiście, ale tylko rano. Wykonałem Czarnuchem wschodnią pętelkę, z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Czapury, Babki, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Gądki, Robakowo, Gądki, Borowiec, Kamionki, Szczodrzykowo, Koninko, Sypniewo, Głuszynę, Minikowo, Starołękę i Las Dębiński do domu.

Grzało tak, że dwa razy musiałem stanąć w terenie leśnym, żeby dojść do siebie. Problem w tym, że coraz mniej jest gdzie się zatrzymywać :/ Po raz kolejny nie pozdrawiam w tym miejscu rzeźników z Lasów Państwowych.

Fotki upalne.
Sahara w Polsce
Chwila ochłody na poznańskiej Dębinie
Czekanie przez pięć minut w pełnym słońcu, żeby zobaczyć samą lokomotywę... Hm, dobrze, że w ogóle coś przejechało :)
Samotna lokomotywa po pięciu minut oczekiwania w upale
A po południu wypad z Kropą na Dębinę, gdzie pies wykonał czynność jedyną słuszną...
Jedyna słuszna czynność :), poznańska Dębina
...natomiast potem już tylko załatwianie spraw, czyli moje "wolne". Między innymi czekała mnie wizyta w Ikei po nowy stolik pod TV. Dawno mnie tam nie było, nawet nie wiedziałem, że wprowadzili poznańską gwarę jako obowiązującą. Miło :)
Taśtaj klunkry obok, tej!, czyli zapraszamy do kasy obok w gwarze poznańskiej. Szacun dla Ikei :)
Aaaa, jeszcze boćki :) Dzisiaj ze Szczytnik, matka z aż trzema małymi. Znam ich historię, bo zagadał mnie pan, który mieszka naprzeciwko ich gniazda, z czego jest bardzo dumny. Mówił, że szwagier wybudował nawet wypasioną platformę, bo też chciał, ale i tak przylatują do "niego" :)Głodne dzioby
Matka z trzema maluchami


  • DST 55.60km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.27km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Parówa 2021, część 1 - dobicie napędu

Czwartek, 17 czerwca 2021 · dodano: 17.06.2021 | Komentarze 13

Dzisiaj w końcu przyszedł blat, więc ten wypad był pożegnalnym dla aktualnego napędu. Rower wylądował w serwisie, gdzie byłem umówiony na zasadzie "do wciśnięcia" gdy już będę miał komplet części. Więc wersja optymistyczna: odbiór w sobotę. Bardziej realna - w poniedziałek. Oczywiście jeśli wszystko będzie pasować, a co do tego jak zwykle pewności mieć nie można.

Jazda była ciężka, nie tylko ze względu na napęd (to naprawdę było wyzwanie), ale oczywiście z powodu temperatury. Sezon na parówę czas rozpocząć, niestety, za mną odcinek pierwszy :(

Trasa południowa: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice, tam nawrotka - Świątniki - Rogalin - Rogalinek - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Nad głową latał mi F16...
F16 ponad lasem
...a skoro Radzewice, to obowiązkowo port.
Kultowa fota z Portu w Radzewicach
Letni brzeg Warty
Łódeczka w Radzewicach oczywiście nawiedzona
...gdzie rządziły ciekawskie dymówki.
Ciekawska dymówka
Higiena to podstawa
Odlotowa parka dymówek
Kawałek dalej, w Śwątnikach, ujrzałem wzruszającą scenę, na której bocian-rodzic troskliwie chronił malucha przed upałem. Szkoda, że było pod światło i zdjęcia wyszły nieostro, ale coś tam widać.
Troskliwa matka w gnieździe
Buzi w główkę :)
Spojrzenie pełne miłości
Bociania matka chroniąca młodego przed słońcem
Swoje odstałem na wahadle w Rogalinku. Ale nowy most pięknie rośnie.
Wzdłuż budowy nowego mostu w Rogalinku
A to piekielna temperatura :/
Masakra... :(
Reszta to dojazd do pracy, rowerem dzisiaj w jedną stronę, bo - tak jak wspominałem - żegnam się z nim na kilka dni.
Ostatnie spojrzenie na szosę przed oddaniem na sewis
Oto skompletowane (mam przynajmniej taką nadzieję) części. To na ten cholerny mały blat tyle czekałem. W końcu przyjechał z Niemiec.
W końcu pełen komplet do przeszczepu
A po drodze "wyprzedziłem" takie oto BMW jakieśtam.
Jakieś wypasione BMW


  • DST 56.10km
  • Czas 01:52
  • VAVG 30.05km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedkurierowo

Środa, 16 czerwca 2021 · dodano: 16.06.2021 | Komentarze 10

Dzisiaj wypad dość ekspresowy. Dostałem bowiem info, że w okolicach 10:30 będzie u mnie kurier z pewnym domowym sprzętem, nie było więc czasu na marudzenie.

Trasa w tę i z powrotem: z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Krzesiny, Jaryszki, Żerniki, Tulce, Gowarzewo i Siekierki do Skałowa, gdzie zawróciłem kawałek przed torami.

Napęd jest już na końcówce końcówek. Na 99% jutro dojedzie do mnie blat, więc można będzie zabierać się za wymianę. Jest jakaś nadzieja, że jeśli wszystko będzie pasowało (a jak wiemy to zagadka) to w przyszłym tygodniu będę mógł jeździć jak człowiek, a nie jak... cholera, nie wiem... nieczłowiek :)

Lepsza niż ostatnio średnia byłaby nie do osiągnięcia z takim stanem sprzętu, ale na szczęście przez kilka kilometrów, od Tulec do połowy Gowarzewa, miałem przed sobą kolegę. Wielkiego i zielonego. Czyli ciągnik John Deere. Baaaaardzo go szanuję za te 40+ pod wiatr :) Co prawda szybko mnie opuścił, a po nawrotce jakoś w plecy wiać nie chciało, ale generalnie było ok.

Zdjęcia w ilości minimalnej, bo czas naglił, a i obiektów jakoś nie było. Więc jedynie symboliczne zdjęcia sprzed schroniska dla zwierząt w Skałowie...
Wjazd do schroniska w Skałowie
...oraz już z drogi do pracy wycieczkowa zabytkowa "zerówka" telepiąca się przez Poznań.
Zabytkowa
A, żeby były jakieś zwierzaki, to niedawne zdjęcie kosa, a w sumie to maszyny KOS-16 wzbijającej się do lotu :)
Kos-16 odlatuje :)


  • DST 56.15km
  • Czas 01:59
  • VAVG 28.31km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwiedzić Trzcielonardo

Wtorek, 15 czerwca 2021 · dodano: 15.06.2021 | Komentarze 11

Wypad bez historii. Ot, przedpracowy kursik na rozklekotanej szosie.

Wyjazd przed dziewiątą, generalnie ciut później niż planowałem, ale miałem nadzieję, że rano zmieni się status przesyłki, na którą czekam. Nic z tego, kurier się obija, więc niepotrzebnie zwlekałem.

Rowerowo wpadł zachodni polny klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin -Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nie jechałoby się źle, gdyby nie napęd. Ale o tym już pisałem, dalej będę cierpiał w milczeniu :) Nie za bardzo chciałem się zatrzymywać, bo każde stąpnięcie na pedały po ruszeniu to mały stresik. Fotki więc tylko klasyczne-symboliczne. Jak zwykle Lisówki i Trzcielin na tapecie, a żółw (Trzcielonardo, tak go nazwałem) już przede mną w ogóle nie ucieka :)
Kolorowy świat
Ulubiony widok w Lisówkach
Żółw z Trzcielina już się mnie nie boi. Miło :)
Przy polu w Rosnowie
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 56.30km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.63km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hamerykańsko

Poniedziałek, 14 czerwca 2021 · dodano: 14.06.2021 | Komentarze 16

Pogoda trochę zluzowała, nie wiało już tak koszmarnie, postanowiłem więc zaryzykować i pokręcić dzisiaj szosą. Blat jeszcze do mnie jedzie, za szybko na sprawnym lekkim rowerze nie usiądę, więc póki co muszę sobie radzić. 

Kręciłem powolutku, krokiem jeżdżącej baletnicy, byle nie zostać zaskoczonym przeskokiem napędu. Oczywiście zaskoczony zostałem, nie raz i nie dwa. Co najmniej trzy. A nie więcej niż tysiąc :)

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nie było lekko, nie tylko w temacie technicznym. Również mentalnym. Najpierw na serwisówce mało brakowało, a zostałbym skasowany przez gazeciarza w ciężarówce z firmy "Dolata", a kawałek dalej przez troglodytkę z telefonem przy ryju na rondzie. Gdybym nie wrzasnął, byłbym rozjechany mając pierwszeństwo. Ot, Polska.

Taki ładny "hamerykański" autobus dowozi klientów szkoły na poznańskim Fabianowie. Fajny. Tym bardziej jeśli się jest miłośnikiem South Parku :)

Tutaj kolejny dowód wyższości roweru nad samochodem. Myk myk i korek w Plewiskach przed przejazdem ominięty.
Kolejny dowód na to, że rower jest lepszy niż samochód :). Plewiska
Obowiązkowa fota z rowerem znów wypadła przy stawie w Więckowicach.
Nad stawem w Więckowicach
Przed pracą (dystans zawiera dojazd do niej) udało mi się jeszcze polecieć z Kropą na szybko na Dębinę, gdzie spotkałem ładnie współpracującą żabkę wodną. Chyba już mnie zaczynają poznawać, bo z reguły ostatnio są nad wyraz grzeczne i spokojne :)
Żaba w pozycji
Ładnie współpracująca żaba wodna
Cóż, a mistrzostwa trwają. Patrząc na pierwszą połowę meczu ze Słowacją (w przerwie kończę wpis) wszystko jest w normie :) A tak przy okazji... to faktycznie jest wyzwanie...



  • DST 55.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 25.33km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat "Trzcielińskie Bagno" oraz górskie źródło w Żarnowcu

Niedziela, 13 czerwca 2021 · dodano: 13.06.2021 | Komentarze 11

Pierwszym i głównym planem na dzisiaj było się wyspać. Udało się.

Drugim i już mniej istotnym planem było nie mieć żadnych planów. Pogoda nie zachęcała - wiało jak cholera, niebo było niepewne, jedynie temperatura (jakieś siedemnaście stopni) cieszyła.

Wspomniany wiatr wykluczył jazdę rozklekotaną szosą. Nie wyobrażałem sobie walki z podmuchami z przeskakującym napędem, więc Czarnuch był oczywistą oczywistością. A ja wpadłem na pomysł, żeby zrobić drugie podejście do Trzcielińskiego Bagna. Przy pierwszym popełniłem irracjonalny błąd, myśląc, że do rezerwatu pod Trzcielinem jedzie się od strony Trzcielina (jak mogłem?), tym razem byłem już lepiej przygotowany i z grubsza wiedziałem co i jak. Resztę zostawiałem żywiołowi.

Najpierw ruszyłem na południowy zachód, z Dębca przez Luboń, Komorniki, Szreniawę, Rosnówko, Dębienko do Dębna i Krąplewa, gdzie po przejechaniu pod "eską" w końcu trafiłem na właściwe ślady. Terenowe, błotne i piaszczyste. Prowadził mnie kierunkowskaz "żródełko", którego odwiedzać nie miałem, ale wyszło inaczej :) Przejechałem przez Wielką Wieś, udało się nawiedzić bagno (o tym za chwilę), następnie zaliczyłem Mirosławki, Tomice, Żarnowiec (też o tym poniżej), Podłoziny, a powrót to już asfaltowy odcinek z Dopiewa przez Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu.

Fajnie się bawiłem, o czym za chwilę w fotorelacji. Te kilkanaście kilosów w terenie, gubienie się, kilka zakopań w piachu dobrze mi zrobiło i pozwoliło na resecik.

Zdjęcia. Na początek polne tereny zachodniego WPN-u, zdecydowanie mało popularnego, na szczęście :)
Polna sinusoida
Podobno Wielka Wieś. Mimo że nie wygląda :)
Przy drogowskazie do źródełka
Falujące pola
Na szlaku między bagnami a źródełkiem
Niełatwa droga do rezerwatu
Misja zakończyła się sukcesem - dotarłem do celu :) Nie jest to jakieś intuicyjne, ale jak się już wie co i jak, wydaje się banalne. Niestety były dwa minusy - byłem za późno (koszt wyspania się) na uchwycenie ptaków oraz sama wieża widokowa była zamknięta z okazji lęgu muchołówek. Na to zły być nie mogłem, to nie zakaz z powodu budowy kolejnej śmieszki, więc przyjąłem ze zrozumieniem. A i tak uważam miejsce za świetne.
Takich znaków powinno być więcej. Wszędzie :)
Przy tablicy informacyjnej na bagnach
Tablica informacjyjna, Trzcielińskie Bagno
Przy wjeździe do rezerwatu
Wieża widokowa na Trzcielińskich Bagnach
No peszek. Ale niech się pięknie lęgną
Trzcielińskie bagna
Wieża na bagnach od dołu
Kamera pilnująca wieży widokowej na bagnach
Jedynym "upolowanym" ptakiem była kania ruda. Skromnie i mało wyraźnie.
Szukająca jedzenia kania
Gdzieś tam kania ma dziób :)
Kania ruda w locie
Aha, no i bociek w Wielkiej Wsi :)
Bociek z Wielkiej Wsi
Potem, lekko na czuja, przez miejscówkę o ładnej nazwie Tomice :)...
W mojej imiennej miejscowości :)
...trafiłem do źródełka w Żarnowcu. To jest w ogóle mega ciekawostka, że aż polecę Wikopedią: "jedyne w Wielkopolsce źródło typu wywierzyskokowego. Woda naturalnie i samoczynnie wypływa na powierzchnię ze zbocza wzniesienia. W Polsce tego typu źródła występują tylko w Tatrach  na wyżynach jak np. Jura Krakowsko-Częstochowska. Od 1994 r. obiekt ten jest pomnikiem przyrody". I takie cudo mam jakieś 25 kilometrów od domu w Poznaniu :)
Jedyny w Wielkopolsce prawdziwy górski strumień, niecałe 25 kilometrów od Poznania, w Żarnowcu
Ukamieniona część źródełka w Żarnowcu
Zatoczka pod źródełkiem w Żarnowcu
Przy strumyku, Żarnowiec
Są też klimatyczne schodki na górę, co prawda prowadzące donikąd, ale i tak są spoko :)
Schody prowadzące na górę przy strumieniu w Żarnowcu
Szlak na górze w Żarnowcu
Powalone drzewo
Dobrze się bawiłem. Mimo zakazu na samej wieży swoje pozwiedzałem, w końcu mam jeden temat, który mnie gryzł rozkminiony. I nawet ten cholerny wiatr aż tak mnie dzisiaj nie wkurzał :)

Aha, wyjątkowo chciało mi się zrobić Relive. Jak zwykle namieszane nieźle w tym filmiku (źle zgrane miejscówki ze zdjęciami), no ale skoro jest to jest :)


  • DST 56.40km
  • Czas 02:10
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeleniem być :)

Sobota, 12 czerwca 2021 · dodano: 12.06.2021 | Komentarze 20

Na dzisiejszy wyjazd wybrałem górala. Po pierwsze dlatego, że pogoda była niepewna, a po drugie - że jeździ. W przeciwieństwie do szosy, o której raczej nie można do końca tego powiedzieć.

Wyjazd koło dziewiątej, bo dzionek pracujący. Czyli czas naglił.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nie przedłużając, oto coś co zrobiło mi wyjazd. W wysokich trawach na trasie między Trzcielinem a Dopiewem, gdzieś pomiędzy rzepakiem a innym zielskiem, wystawały jakieś dziwne krzaczki :) Oczywiście nie mogłem się nie zatrzymać i nie sprawdzić co to. Aparat w ręce i... niespodzianka. Wielkie, potężne stado jeleni się pasło, oczywiście bacznie mnie obserwując, jednak chyba czując się bezpiecznie. Oto co udało mi się uchwycić. Czterech liter nie rwie, bo odległość była spora, a i obiekty sprytnie ukryte, ale i tak jestem zadowolony :)
Nieśmiałe, ale ciekawskie jelenie
Coś dziwne te krzaczki... :)
Jelenie przedzierają się przez trawy
Jelenie z profilu
Przepiękne istoty, nie ma co.

A tak poza tym to trochę pokręciłem się po lesie w Lisówkach. Odwiedziłem jeszcze jedną ambonę, mniej wypasioną niż ta "moja". Na szczęście żaden gnój w środku nie siedział :)
Przy ambonie w Lisówkach
Widok z ambony
W lesie w Lisówkach
Droga przez las w Lisówkach robiona
Tyle. Generalnie fajny wypad, na luzie, szkoda że nie miałem więcej czasu (dystans zawiera dojazd do pracy).

Aha, a sama jazda Czarnuchem raz na jakiś czas może sprawić frajdę. Jednak już tęsknię za czystą szosą :)


  • DST 58.50km
  • Czas 02:03
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka trwa!

Piątek, 11 czerwca 2021 · dodano: 11.06.2021 | Komentarze 16

Kolejny dzień ciężkiej walki z napędem za mną. Z dnia na dzień coraz cięższej, loteryjka pod tytułem "kiedy ząbek przeskoczy" trwa. Są emocje.

Jazda w związku z powyższym nad wyraz zachowawcza, bez chęci na mocniejsze tąpnięcie. To znaczy może i chęci jakieś były, ale jednocześnie strach w oczach, więc nie ryzkowałem.

Trasa: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Miało nie wiać, a wiało. Miało nie padać, a padało. Na szczęście to drugie raczej symbolicznie.

Przy wjeździe do Lusowa spotkałem Dariusza vel Lipica, który już dawno pożegnał się z BS-em i na jakiś czas z rowerem, ale jak widzę znów ruszył na dwa kola. Pogadaliśmy sobie sympatycznie przez kilka minut, zachęciłem do powrotu i każdy w swoją stronę, bo czas mnie gonił. Praca bowiem gorsza niż wczorajszy zając - nie ucieknie, tylko będzie czekała z wyrzutem :)

Na pogaduszkach trochę zeszło, na fotki więc czasu nie było. Wykonałem tylko symboliczną na plaży w Lusowie. z niezdecydowanym nurkiem w tle...
Zachmurzone Jezioro Lisowskie. W tle niezdecydowany nurek
...tamże ciekawską kaczkę...
Kaczka zamyślona
Dwugłowa kaczucha
...oraz ledwo wystające zza zielska żurawie z młodym.
Ukryta rodzinka żurawi
Żuraw-peryskop :)
Żuraw z młodym
Reszta dystansu to dojazd do pracy..