Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2021

Dystans całkowity:1717.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:57
Średnia prędkość:28.17 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Suma podjazdów:5129 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:57.23 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 56.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 148m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za-jęcząc

Czwartek, 10 czerwca 2021 · dodano: 10.06.2021 | Komentarze 12

Generalnie to dzisiaj moja szosa powinna wylądować w serwisie. I by wylądowała, ale znów pokonały mnie przejściowe chwilowe. Sprawa jest dość skomplikowana, więc ją opiszę, a co :)

Gdy w tamtym roku, pod jego koniec, oddawałem rower do naprawy, "zabił" mnie Covid. A konkretnie dostępność części. Z kasetą i łańcuchem nie było problemu, ten zaczął się przy doborze blatów, które również padły. Na większy czekałem dobrych kilka tygodni, małego po prostu nie było. W końcu ten pierwszy dojechał do mnie z Niemiec. Ząbki w drugim wydawały się ok, ale w praktyce łańcuch nie chciał ich przyjąć, więc finalnie przez cały czas jeździłem na dużym, co jakiś czas sprawdzając jedynie czy może im większe zużycie, tym się komponenty ze sobą polubią. No się nie polubiły, dzięki czemu jestem chyba pierwszym na świecie człowiekiem, który zajechał blat przed kasetą. Brawo ja. Inna sprawa, że aktualnie robią taki szajs, że wytrzymałość elementów to na moje oko połowa tego co przed kilku laty.

Wracając do niedoszłego serwisu. Bogatszy o doświadczenie zacząłem kompletować zestaw od zimy. Udało mi się nabyć łańcuch, kasetę, kółeczka, a nawet duży blat. W tamtym miesiącu z radością odnotowałem, że pojawił się również ten mały, zamówiłem i niedawno odebrałem. Po otwarciu paczki okazało się, że... to nie ten. Wszystko się niby zgadzało, nawet ilość śrub, poza ich rozstawem :/ Zorientowałem się wczoraj. Wyszło na to, że na stronie sklepu coś źle kliknąłem. Oczywiście zrobiłem zwrot (wrrr), chciałem wymianę, ale znów historia się powtórzyła - brak właściwych na stanie. Kolejny raz ratunek przyjdzie z Niemiec, za... co najmniej sześć dni. A ja już mam dość kupowania części - to jest tak porąbane i można się walnąć na tylu szczegółach, że czuję się serwisowo zgwałcony :) W sumie pewnie jak już wszystko będę miał okaże się, że znów coś nie pasuje... Okaże się przy całej operacji, do októrej dojdzie być może za tydzień.

Uff. A teraz do samej jazdy. A w sumie to "jazdy", bo pokonywanie kilometrów na T-reksie to aktualnie stąpanie po rozbitym szkle. Nigdy nie wiem, kiedy przełożenie mi samo przeskoczy, prócz jednej zasady - zawsze gdy ruszam. Dreptanie pod wiatr to niemal modlitwa do Boga Zębatek Rowerowych o jak najmniejszy wyrok kary. Trochę lepiej idzie z wiatrem, ale jak wiemy to kategoria na wymarciu.

Dzisiejszą średnia uznaję więc za niebyłą. A trasa polna, zachodnia, nieułatwiająca życia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Skoro Lisówki, to wiadomo, że nastawiałem się na zwierzaki. Nie zawiodłem się. Ma 'mojej" ulubionej polnej drodze (tu pięknie z góry ujął ją ostatnio dronem JPbike) przyuważyłem zająca. Jako człowiek siłą rzeczy doświadczony i świadom płochliwości tego gatunku pojechałem najpierw dalej drogą jak gdyby nigdy nic, po kilkudziesięciu metrach położyłem rower w krzakach, przygotowałem aparat i dopiero wtedy, niczym traper, spróbowałem ująć uszatka. Zdążyłem zrobić kilka ujęć i już go nie było. Ale dobre i to :)
Szarak uchwycony
Zając na chwilę przed ucieczką
W Trzcielinie zaś czekał dobry znajomy :) 
Nad mostkiem w Trzcielinie
Bagienko w Trzcielinie
Stary dobry znajomy, czyli żółw z bagienka w Trzcielinie
Znów pozdrowiła mnie jedna pani, która kursuje tam z pieskiem, czyli jestem swój :) Okazało się, że żółw jest już bardzo (jak to pani ujęła "baaaaaaardzo") stary i znany mieszkańcom, a ja dostałem podziw za to, że chce mi się tu jeździć "aż tak daleko rowerem" (w końcu to całe 25 kilometrów w jedną stronę, hehe). Jakby co w ciemno przyjmuję obywatelstwo honorowe Unii Trzcielińsko-Lisówkowej. Nie ma takiej? To się założy :)

 Aha, jeszcze kania ruda, ale niewyraźna, bo ledwo ją przez sekundę przyuważyłem wśród drzew.
Kania ruda wśród dzrewReszta dystansu to dojazd do pracy. Czarnuchem, bo szkoda mi nerwów na szosowanie w aktualnym wydaniu.


  • DST 61.70km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Korkociąg

Środa, 9 czerwca 2021 · dodano: 09.06.2021 | Komentarze 13

Powrót do szarej rzeczywistości i porannego wczesnego wstawania... No nie tęskniłem, nie będę ukrywał :/

Wyjazd po ósmej, a na dzień dobry korek. A następnie korek. By w końcu trafić na korek. I tak dobrych kilka razy, istny korkociąg. Wczoraj miałem przedsmak, ale dzisiaj już była pełna kumulacja. Oczywiście w tylko jednym na piętnaście aut siedział ktoś więcej niż kierowca - z nudów liczę takie rzeczy, wyłączając z tego dostawaczki oraz inne pojazdy, gdzie da się stwierdzić, iż ktoś jest w pracy i nie ma alternatywy do wyboru środka transportu. Wnioski każdy może wysnuć sobie sam.

Trasa północno-zachodnia: z Poznania do Plewisk, porem znów do Poznania, na Junikowo, dalej przez Skórzewo, Wysogotowo, Batorowo, Lusowo, Lusówko, Sierosław, Zakrzewo, Dąbrowę, Skórzewo oraz Plewiska do domu. Oj, ciężko było.

Fotek nie robiłem zbyt wiele, bo się spieszyłem. Tym bardziej, że gdy zatrzymałem się na chwilę w Lusowie i zrobiłem rytualny spacerek na mostek, zgubiłem licznik, który zawsze przekręcam, żeby nie liczył dystansu podczas łażenia. Zorientowałem się na tyle późno, że w desperacji zacząłem prawie nurkować łapą pod wspomnianym mostkiem, oczywiście niczego nie znajdując. Wściekły na siebie miałem już odpuścić, ale zrobiłem jeszcze ostatnią rundkę nadziei po trawce przy ścieżce i zguba na szczęście wróciła do mnie. Uff. Jakby nie patrzeć ponad stówa do przodu :)

Zeszło mi na powyższym dobre dziesięć minut, więc jedynie cyknąłem fotę na tle plaży i tyle. A że ani ptactwo, ani żadna gruba zwierzyna się nie pojawiła, jest dzisiaj tu łyso.
Przy plaży w LusowieZa to mam smaczek z drogi do pracy. O nowej DDR-ce na Dolnej Wildzie już wspominałem, ale dziś trafił mi się kurier na wyższym etapie antyrowerowej ewolucji - pewnie świadom, że za takie parkowanie ktoś mu cyknie fotkę. na wszelki wypadek... zdemontował tylną tablicę (z przodu nie sprawdziłem, bo ów fakt zobaczyłem dopiero na zdjęciu). Można? Nie można. Ale jak widać można :)
Nie tylko zaparkowane na chama, ale i bez tablic, Dolna Wilda, Poznań
No i na koniec kadr z Dębiny. Przyroda się nie poddaje, i bardzo dobrze!
Natura tak łatwo się nie podda!, Las Dębiński, Poznań


  • DST 52.10km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.16km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 228m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieczarkowo

Wtorek, 8 czerwca 2021 · dodano: 08.06.2021 | Komentarze 10

No. W końcu się wyspałem. Polecam :)

Pogoda do wyruszenia nie zachęcała. Było pogodnie, słonecznie i ciepło. Fuuuj :) Bez tego ostatniego elementu byłbym wniebowzięty, ale są rzeczy, które potrafią zdecydowanie przeważyć.

Wiało z północy, czyli w moim przypadku najgorzej, bo żeby mieć podmuchy w plecy musiałem najpierw przebić się przez całe miasto. I, cholera, drogowo to ja już tęsknię za Covidem. Ulice to znów jedna wielka rzeź drogowa - korki, światła, nieogary... A było już tak pięknie...

Trasa: Dębiec - Górecka - Hetmańska - Przybyszewskiego - Jeżyce - Golęcin - Obornicka - Suchy Las - Jelonek - Złotniki - Sobota - Bytkowo - Rokietnica - Starzyny - Kiekrz - Krzyżowniki - Wola - Bułgarska - Górczyn - Dębiec.

Skoro byłem na Bułgarskiej, zatrzymałem się przy Stadionie Miejskim. Jak zwykle dumnie cieszy oko "maskotka" Lecha, czyli Ty51...
Poznańska lokomotywa, czyli Ty51 jako maskotka Lecha
...na tle "Stacji Bułgarska" oraz samej pieczarki, na której odbył się dzisiaj mecz Polska - Islandia. Oczywiście byłem za wcześnie, żeby mieć szansę na wypatrzenie kogokolwiek z ekipy patałachów. No i nawet nikogo z za mocnej dla nich drużyny Islandii.
Przystanek
Pieczarka, czyli poznański Stadion Miejski
A tak wyglądały poznańskie ulice. O średnią nie mam więc do siebie pretensji.
Zaczynam tęsknić za Covidem...
Tu moja ulubiona DDR-ka, na granicy z Suchym Lasem. Zgodnie z oznakowaniem na środku nie powinno być aut, ale warunkowo dałem im pojeździć po swoim :) A co to jest to po prawej? Cholera wie :)
Wedle oznaczenia to droga pieszo-rowerowa, ale warunkowo wpuszczam auta :)
A tu zagadka, która nurtuje mnie od dobrych kilku lat. Jazdy po czym do cholery zakazuje ten znak? Po chodniku, co i tak jest zabronione? Drogą, mimo że na jej końcu jest DDR? No zagadka :)
Szukam jakiegoś sensu z tym zakazie. I odpowiedzi na pytanie; czego on w sumie dotyczy? :)
No i jeszcze motywy z Dębiny, których tu jeszcze nie wklejałem. Młodziutki kwiczoł suszący piórka...
Młody kwiczoł suszący piórka
...oraz nowy dziczy "narybek". Matka spokojna, uczy maluchy życia, ale jak wiadomo na wszelki wypadek lepiej zejść ekipie z drogi. A jak widać na czoło wybija się lider :)
Mlode warchlaczki na poznańskiej Dębinie
Fajnie było mieć wolne, niestety od jutra powrót do roboty :/


  • DST 64.20km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrokręcioła

Poniedziałek, 7 czerwca 2021 · dodano: 07.06.2021 | Komentarze 15

Końcówka wolnego, czyli czas na załatwianie zaległych spraw. Jak zwykle u mnie.

Rano oczywiście rower. Dziwnie mi się jechało, mega ciężko i niekomfortowo. Oczywiście winnym był wiatr - najpierw wiał ze wschodu, a potem z zachodu. Mój plan, żeby choć trochę skorzystać z jego pomocy w związku z tym został zamordowany w zarodku. Co najlepsze, jednocześnie do tego duło bocznie tak z południa, jak i północy. Początkowo jeszcze próbowałem ambitnie walczyć, ale w końcu się poddałem.

Trasa wschodnia: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin, Świątniki, Mieczewo, Mościenica, Kórnik, Skrzynki, Zemstę Adolfa, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki, Głuszynę, Starołęcką i Las Dębiński do domu.

Dawno nie jechałem odcinkiem od Świątnik do Mościenicy. Dobrze, bo ominął mnie widok "na żywo" kolejnej wycinki...
Kolejna wycinka autorstwa Nadleśnictwa Babki :/
...oraz budowy kolejnej niepotrzebnej śmieszki :/ Tak fajnie tam się bezstresowo kręciło...
Budowa następnej niepotrzebnej śmieszki za Mieczewem. Już widzę kolarskie ustawki grzecznie cisnące na wąskim kawałeczku
Już widzę kolarskie ustawki grzecznie cisnące na wąskim kawałeczku. Nie wspominając już o zmasakrowaniu kawałka lasu. Czy w tym kraju ktoś w końcu zrozumie, że miejsce roweru, przynajmniej poza miastem (bo tu DDR-ki się przydają do ominięcia korków), jest na drodze? Ewentualnie jeśli już coś powstaje to powinno być fakultatywne, a nie obowiązkowe...

Po południu udało mi się jeszcze znaleźć chwilę na testowanie nowego napędu w Czarnuchu. Jest ok, tylko jak się okazało kupiłem nie do końca odpowiednią korbę (za szeroką, brawo ja) i nie wchodzi najniższy blat. W sumie i tak nieużywany.
Testowanie nowego napędu na Dębinie
Spotkałem też ziomka - Akiro został gratis wygłaskany :)
Spotkanie z czworonożnym ziomkiem :)
No i jeszcze przykład wandalizmu mentalnego :)
Wandale mentalni :)
Nie zdążyłem przejrzeć zdjęć z Radzewic, więc tylko dwie fotki tamtejszego lekko schizolskiego kotka mroku :)
Mrok, mrok, mrok :)
Lekko schizolski kot z Radzewic


  • DST 51.80km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowowindowsowo :)

Niedziela, 6 czerwca 2021 · dodano: 06.06.2021 | Komentarze 12

Miałem się wyspać, ale znów nie wyszło. Tym razem Kropa dała do wiwatu, drapiąc się przez połowę nocy. Albo to kwestia jakiegoś uczulenia na trawy lub inne cosie, po których ostatnio łaziła, albo może kwestia błocka, w którym się wytarzała, albo wody, albo coś zjadła. Dużo tych "albo", na razie została potraktowana szamponem leczniczym, jak nie pomoże to trzeba będzie znów zawitać u weterynarza.

Wyjazd w związku z powyższym w formie niewyspanej. Ale generalnie nigdzie mi się wyjątkowo nie spieszyło, więc człapałem spokojnie, ziewając co jakiś czas.

Wiało cholera wie skąd. Na pewno nie mi w plecy. Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Komorniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Znalazłem nowego Windowsa XP :) Co prawda miałem go na oku już od dawna, ale dopiero teraz pogoda (niestety zdecydowanie za ciepła) pozwoliła na odpowiednie ujęcie.
Kolejny poznański Win XP :)
A poza tym odwiedziłem OSP w Szczytnikach...
Przy OSP w Szczytnikach
...zerkając na bociana z ledwo wystającym młodym (dziś też wziąłem tylko kompakt)...
Bocian z ledwo wystającym młodym
...ścigałem się z pociągiem na kładce przy Dębinie. Tu wygrałem...
Wyścig z towarowym
...ale już ten radziecki klasyk mnie pokonał.
Jakiś klasyczny klasyk
Nawiedziłem też malowniczy kanałek w Komornikach.
Kanałek w okolicach Komornik
Doklejam jeszcze kruka z Radzewic...
Kruk z Radzewic
...oraz kadry z Dębiny. Dzisiejszy...
Uroczysko niedaleko Warty na poznańskiej Dębinie
...oraz sprzed kilku dni. Takie oto znalezisko mi się trafiło :)
Znalezisko jak z horroru na Dębinie :)
Mam podejrzenie, że ktoś tu kręcił jakiś horror klasy D. Jak Dębina :)


  • DST 76.10km
  • Czas 02:39
  • VAVG 28.72km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnobociano

Sobota, 5 czerwca 2021 · dodano: 05.06.2021 | Komentarze 13

Dzionek rozpoczęty na agro musi być dniem udanym. W sumie tak było.

W związku z okolicznościami zamiast jak zwykle ruszyć najpierw na rower, wybrałem się na krótki, trzykilometrowy spacer. Radzewickie pola bowiem aż proszą o eksplorację gdy jeszcze poranna rosa nie wyschła, a wszelakie ptactwo lata jak głupie. Zdjęcia pewnie obrobię jutro, bo kilka okazów podczas wyjazdu się trafiło.

Co do wyjazdu to ruszyłem po prostu na wschód. Tylko że najpierw musiałem na południe, przez Trzykolne Młyny, Czmoniec, Orkowo, Nieslabin i Zbrudzewo do granic Śremu, które to miasteczko na szczęście udało mi się ominąć, bo to rowerowy koszmar. Skierowałem się bardziej na północ, do Zaniemyśla. Tam dojechałem do wąskotorowej stacji Średzkiej Kolei Powiatowej, mając nadzieję, że trafię akurat na kolejkę, ale niestety - cisza tam i spokój, wiatr hula... Chyba sezon się jeszcze nie zaczął.

Nie brałem ze sobą większego aparatu, tylko kompakt i telefon, co oczywiście okazało się błędem, bo przeleciał mi nad łbem między innymi rzadko spotykany czarny bocian.
Wzlatujący bocian czarny
Czarny bocian wysoko na niebie
A kawałek dalej siedziała sobie dzierzba gąsiorek.
Dzierzba gąsiorek slabo uchwycona z kompaktu
Profilowa dzierzba gąsiorek
Kilka dość smętnych kadrów z Zaniemyśla. Była nawet woda, tylko bez wajchy :)
Smętnie przy stacji w Zaniemyślu
Pusta stacja wąskotorówki w Zaniemyślu
Cennik Średzkiej Kolei Powiatowej
Wodna zdatna do picia, tylko wajchy brak :), Zaniemyśl
Droga powrotna to śledzenie samego siebie. Milicja mnie nawet zatrzymała, aż kopara opadła :)
Złapany przez milicję. Aż kopara opadła :)
Po powrocie nastąpiło pożegnanie z Radzewicami...
Pożegnanie z agroturystyką w Radzewicach
...i powrót do Poznania. Ja znów wybrałem rower, ale jazda była masakrą. Nie dość, że temperatura w słońcu była delikatnie tylko niższa od prędkości chwilowej...
Masakra była, ale prędkość w tym momencie na szczęście była wyższa niż temperatura
...to wiatr duł chamsko z północy, czyli w pysk. Zresztą dzisiaj przez cały dzień nie chciał współpracować, przez co stał się paradoks - jadąc na agro pod wiatr miałem wyższą średnią niż dziś, niby z jego pomocą.

Jeszcze na szybko kilka kadrów z dzisiejszego dreptania. Reszta w najbliższych dniach.
Mokradła w okolicach Radzewic o poranku
Czarna bestia atakuje :)
Zrelaksowana żaba :)
Żaba ma odpowiednie podejście do życia :)

Aha, wieczorem miałem odpocząć, ale gdy odpaliłem laptopa i czekałem dobrych kilka minut na włączenie systemu, szlag mnie trafił i zamówiłem nowego. Akurat trafiła się promka o trzy stówy taniej, więc od razu po niego poleciałem. A stary idzie na zasłużoną emeryturę, dobrze mi służył, ale jeśli wszelkie reinstalki już nie działały, oznacza to, iż nadszedł jego czas.


  • DST 52.40km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.11km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Agro na spontanie

Piątek, 4 czerwca 2021 · dodano: 04.06.2021 | Komentarze 11

W sumie tytuł mówi już wiele - plany miały być inne, ale są po to, żeby je zmieniać, więc tak właśnie się stało :)

Rano dostaliśmy info, że wstępnie zapełniona na full agroturystyka w Radzewicach się lekko poluzowała i jest możliwość zalogowania na jedną noc. Szybka analiza i decyzja: jedziemy!

Jako że byłem jeszcze przed rowerem, postanowiłem oczywiście dostać się na miejsce na dwóch kołach. Potem co prawda była lekkie kombinowanie, ale finalnie wszystko wyszło zgrabnie. Może prócz trasy, która wyszła niczym karakanik jakiś, ale inaczej się nie dało zrobić pięciu dych - z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Gądki, Robakowo, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin i Świątniki do Radzewic.

Wiało ciągle w pysk, czyli było gorzej niż w założeniach, więc średnią uznaję za mimo wszystko przyzwoitą :)

Fotek wyszło sporo, ale zostaną na kolejne dni, bo jest późno. Więc jako pierwsze leci zachód słońca w Radzewicach.
Zachód słońca w Radzewicach
Wjazd do najlepszego agro pod Poznaniem... :)
Przed najlepszą agro w okolicach Poznania, Radzewice
...a już na terenie Kropa w standardzie :)
Agro nie agro, kijek musi być :)
Jako smaczek klimatu kania ruda robiona niemal z okna.
Kania ruda w locie
Natomiast z drogi samotny żuraw...
Spacerujący żuraw
...oraz jakiś sztuczny twór na niebie.
Sztuczne skrzydła na niebie
BS-a nadrobię jutro.


  • DST 52.10km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Radzewicowo

Czwartek, 3 czerwca 2021 · dodano: 03.06.2021 | Komentarze 13

Dzisiaj plan był nieskomplikowany - podjechać do Radzewic odwiedzić stacjonującą tam rodzinkę na agroturystyce. Wykonany z sukcesem :)

Dojazd tym razem rowerem, bez psa. Wczoraj Kropa wybiegała się za wszystkie czasy, a na dłuższy z nią pobyt we wspomnianej miejscówce przyjdzie pewnie czas jeszcze tego lata.

Trasa w tę i z powrotem, bo zdrowia na stanie na wahadle w Rogalinku aktualnie nie posiadam. Tam się naprawdę długo kibluje, nawet rowerem nie da się tego objechać, więc wybrałem wersję: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice i z powrotem.

Jechało się o tyle fajnie, że od pewnego momentu z peletonem, który niestety zbyt szybko skręcił w niewłaściwą (czyli nie moją) stronę. Powrót już niestety to walka z bocznym wiatrem, choć i tak nie wyszło źle.

Najpierw podjechałem do portu, gdzie akurat instalowali się kajakarze. Zdobyłem też namiar na niedrogą wypożyczalnię organizującą spływ z Radzewic do Rogalinka.
Port Radzewice z kajakarzami w tle
Dzięki temu, że z agroturystyką "znam" się od kilku dobrych lat, bez problemu mogłem zaparkować rower.
Na terenie agroturystyki w Radzewicach
Wpadł też czterokilometrowy spacer po okolicy, którą wielbię za klimat oraz dzikość. Nie zdążyłem jeszcze przejrzeć większości dzisiejszych zdjęć, więc większość pochodzi z wczoraj, gdy Kropa z nami dreptała. I Reks, pies tutejszy, również genialny. Oraz częściowo starsza jamniczka Rodziców, suczka kochana nad życie.
Widok z tarasu w Radzewicach
Sprawdzone agro w pełnej krasie
Psia trójca
Zmęczeni ziomale
Wielkopolska w klimatycznym wydaniu, Radzewice
Uciekająca czapla
Jak się nie da urosnąć, to można być szerszym :)
Rozlewisko w okolicacg Radzewic
Małe i duże pędzi :)
Para kruków na drzewie
Kruk w locie
Dzisiejszy smaczek - sarna, która uciekła mi prawie spod nóg. Niestety zbyt szybko na dobre zdjęcie.
Sarna uciekająca przez pole
Reszta fotek może jutro.

Jeszcze dwie z Dębiny...
Chwila przerwy na Dębinie
Warta z wysokości wiaduktu przy Dębinie, Poznań
...oraz kadry z puszczykowskiej restauracji "Lokomotywa". Pyszne żarcie i świetny klimacik, polecam.
Stacja w Puszczykowie, a jednocześnie restauracja z pysznym jedzeniem
Ogródek resturacji
Wnętrze restauracji
Wystrój puszczykowskiej
Jutro znów plany, pewnie nie odpocznę. Życie :)


  • DST 52.80km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziki szorcik

Środa, 2 czerwca 2021 · dodano: 02.06.2021 | Komentarze 11

Dzień zawalony od rana do wieczora. No nic, wyśpię się w grobie. To znaczy pewnie urnie, bo nie chcę zajmować za wiele miejsca ;)

Wpis dziś więc jedynie symboliczny, typowy szorcik, może jutro uda się skrobnąć coś więcej.

Najpierw wypad rowerem (trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabno - Żabinko - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań), który miał za zadanie głównie przewietrzenie łba przed ostateczną decyzją w temacie zawodowym. Prawie została podjęta, choć jeszcze nie do końca.

Potem spacer z Kropą po Dębinie. Mimo że się spieszyłem, udało się w końcu "upolować" coś, na co się ostatnio szykowałem, ale o tym jutro lub później :) W zamian będzie coś z wczoraj.

A potem już wypad z Żoną na obiad, którzy postawili nam moi Rodzice, którzy w końcu po szczepieniach mogli w miarę bezpiecznie przyjechać na agroturystykę tam, gdzie powinni, czyli do Radzewic :), z okazji naszej kolejnej rocznicy.

Przy okazji wpadły same Radzewice. Też o tym później :)

No dobra kilka zdjęć, niekoniecznie w widocznej wyżej kolejności. Najpierw wczorajsze oko w oko z dzikiem na Dębinie, jak zwykle mega pozytywne :)
Oko w oko :)
Następnie kadr rowerowy ze "swojego" miejsca...
Stałe, dobre miejsce
...i w końcu Radzewice, ale w ujęciu z Kropą. Pies aktualnie chrapie, bo nie dość, że bawił się w kombajn...
Leci kombajn :)
...to jęzorem mógłby śmiało robić za mopa :)
To się nazywa wymęczyć psa :)
Tyle. Nie ma jak krótki urlop. Spaaaaać :)


  • DST 53.70km
  • Czas 01:55
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lis-ówki

Wtorek, 1 czerwca 2021 · dodano: 01.06.2021 | Komentarze 15

Zabiegany i zajeżdżony dzionek. Wolnego w moim wydaniu ciąg dalszy :)

Najpierw odstawienie Czarnucha do serwisu. Nie dało się nim już jechać nawet do pracy, więc decyzja o wymianie bebechów była jedyną słuszną. Szkoda, że akurat przed długim weekendem, ale może uda się go odebrać na dniach.

Potem już szosą (też będącą na granicy) w drogę. Miało padać i faktycznie, kilka razy mnie skropiło, lecz na szczęście nie jakoś mocno.

Trasa zachodnia, klasyczna, polna, tak często opisywana, że ujmę ją w skrócie: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań.

Nawiedziłem znajomą ambonę w Lisówkach, czyli trochę terenu weszło. Z chęcią założyłbym na niej kłódkę, żeby służyła tylko dobrym celom.
Landfszafcik z ambony w Lisówkach
Kolejny raz pod amboną w Lisówkach
Zanim jednak do niej dotarłem, dostałem bonusa. A w sumie dwa :) Niestety żaden nie został uchwycony ostro, bo zanim dwukrotnie wyjąłem aparat, było już po ptakach. A konkretnie po samicach muflona z małymi...
Lisówki, w dole drzewa stoją samice muflona
Samice muflona trochę bliżej
Zdziwione samice muflona
Ucieczka muflonów
...oraz lisa. Nazwa miejscowości w końcu zobowiązuje :)
Ledwo uchwycony lis w... Lisówkach
A w Trzcielinie odwiedziłem znajomego żółwia. Znów dokładnie w tym momencie padało. Przypadek? :)
Żółw z Trzcielina. Ciężko o jakieś inne, bardziej żywiołowe ujęcia :)