Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Październik, 2020
Dystans całkowity: | 1804.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:08 |
Średnia prędkość: | 28.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6224 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 58.21 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 62.30km
- Czas 02:10
- VAVG 28.75km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 145m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Żaborczo
Sobota, 31 października 2020 · dodano: 31.10.2020 | Komentarze 15
Październik pożegnał mnie przyzwoicie. Co prawda było dość chłodno, a nad ranem pojawiły się jeszcze jakieś opady, ale chociaż nie wiało jakoś koszmarnie. A że niby z południowego wschodu, a w praktyce zewsząd, byle nie pomóc, to już inna bajka :)
Generalnie można się było pokusić o jakiś sympatyczny wynik, lecz po tym, jak w Luboniu zaliczyłem wszystkie czerwone, a w Mosinie wpadła kolejna paczka pit stopów, wiedziałem już, że nic z tego. Więc dalej już człapałem bezciśnieniowo :)
Ciekawostek brak, może prócz tępej paniusi, która chyba brała udział w akcji "moje rondo, mój wybór" i na chama, bez patrzenia w lewo, władowała mi się przed kierownicę. Nawet nie poczuła się, żeby przeprosić, gdzie tam. I to jest dowód na to, że niektórym przydałaby się jakaś późna aborcja :)
Trasa w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno, gdzie nastąpiła nawrotka. TUTAJ Relive.
Jeszcze pocztówka z Lubonia. Za mną - kilkaset metrów wcześniej - oczekiwanie na czerwonym. Przede mną - oczekiwanie na czerwonym. A jeśli ktoś sądzi, że to światło na horyzoncie zrobi się zielone, gdy do niego dojadę, to... oczywiście tak się nie stanie. Luboń - powinni tego zabronić :)
Dzisiaj udało się dojechać rowerem do pracy - dystans wliczony.
- DST 51.40km
- Czas 01:50
- VAVG 28.04km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 151m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sasinowo ;)
Piątek, 30 października 2020 · dodano: 30.10.2020 | Komentarze 14
Jeden z ostatnich "klasycznych" wyjazdów przedpracowych za mną, przynajmniej do odwołania :( Ech, co człowiek pokorzystał, to jego. Szkoda, że się kończy, przynajmniej na jakiś czas.
Prognozy mówiły o opadach, ale po południu, tymczasem gdzieś od połowy mojego dzisiejszego wyjazdu jechałem w lekkiej mżawce, a potem już w regularnym deszczu. Mam wrażenie, że pogodynki są niczym minister Sasin, który jeszcze wczoraj twierdził, że rząd nie planuje zamykania cmentarzy :)
Trasa wietrzna, polna, powolna, zachodnia: Poznań - Plewiska - Komorniki - Głuchowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.
Z rzeczy istotnych dla świata: myszołów ładnie nawet dał się podejść przy A2.
Poza tym klasyczna szaroburość dni ostatnich:
Trafił mi się zamknięty na dłużej szlaban z Dopiewie, postanowiłem więc sprawdzić, jak się trzyma kostkowa śmieszka na obwodnicy tej miejscowości. Całkiem dobrze, przynajmniej z pozycji drogi :)
Normalnie koń by się uśmiał.
Do pracy rowerem nie pojechałem, bo już konkretnie lało.
- DST 62.20km
- Czas 02:13
- VAVG 28.06km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 92m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Hiobowo
Czwartek, 29 października 2020 · dodano: 29.10.2020 | Komentarze 12
Fuj, jak dzisiaj było paskudnie... :/ Wiatr na polach prawie mnie zatrzymywał w miejscu, liśćmi po ryju smagał, a poza jednym momentem, gdy dmuchnął mi ładnie w plecy i na Głogowskiej pozwolił na rozpędzenie do sześciu dych, pomagać nie chciał. Do tego doszedł jeszcze niewielki deszczyk, więc w ogóle błe.
Trasę wykonałem zachodnią, czyli prawie w ogóle nieosłoniętą: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań.
Jedno mogę napisać: dobrze, że czas na stówę miałem wczoraj, nie dziś. Bo by jej nie było :)
Reszta dystansu to dojazd do pracy, do centrum Poznania. Całkiem malowniczego w przed-podeszczowych barwach.
A na trasie było tylko ciut mniej szaro.
No właśnie, praca. Spadła dziś na mnie tytułowa hiobowa wieść - od listopada, żeby uniknąć kontaktów międzyludzkich, pracujemy z podziałem na zespoły, od rana do wieczora, bite dwanaście godzin. To tyle w temacie mojego porannego rowerowania. Ładnie żarło przez dziesięć miesięcy, ale się skończy :( No chyba że nas jednak zamkną, wtedy może uda mi się coś dokręcić do tegorocznego wyniku. Chlip.
- DST 103.40km
- Czas 03:36
- VAVG 28.72km/h
- VMAX 52.40km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 282m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyciągnąć kopyta
Środa, 28 października 2020 · dodano: 28.10.2020 | Komentarze 13
Pierwotnie miał być dzisiaj zaledwie standard. No ale gdy już ruszyłem w ten wyjątkowo wolny dzionek, gdy zostałem pochlastany przez dość silny wiatr, a potem skropiony przez deszczyk, stwierdziłem, iż... muszę w końcu zrobić stówę.
Pewnie to już ostatnia szansa w tym roku. Wczoraj bowiem generał Kaczyński ogłosił Stan Kościelny na terenie całego kraju, niedługo wysłani na ulice kibole zaczną naparzać się z bezmyślnymi nieśmiertelnymi krzykaczkami (niestety, przykro to pisać, bo choć sens walki jest słuszny, ale tak forma, czyli prymitywizm słowny, jak i masowość mnie przeraża w czasach, w których raczej powinniśmy unikać tłumów. A partyjni propagandyści z TVP mają co robić), więc zamkną nas na bank. Na własne życzenie. Trafiła się więc ostatnia szansa.
Jak to spontan - trasę kroiłem na bieżąco. Finalnie wyszło kilka nawrotek, a całość przedstawia się tak: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Grzybno - Rogaczewo - Szołdry - Chaławy - Grabianowo - powrót do Grzybna z zaliczeniem Kopyt - Konstantynowo - Pecna - Iłówiec - Stare Tarnowo - Nowe Tarnowo - Czempiń - Piechanin - Głuchowo - Zamysłowo - Stęszew - Krąplewo - Drogosławiec - Joanka - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Plewiska - Poznań. Ufff :) Relive o żywo nawet odżyło.
Kilka miejscówek poznałem po raz pierwszy, szczególnie na odcinku za Grzybnem. Samo ono jest całkiem sympatyczne...
...i co najważniejsze: przyuważyłem w jego okolicy kormorany! Co prawda ciężko je sfocić, bo wszędzie szuwary, a przy sobie miałem tylko kompakt, jednak ważne, że cokolwiek widać.
Zresztą po drodze czułem się jak w jakimś zwierzęcym raju. Myszołowów widziałem z pięć...
...czaple ze trzy...
...również te białe...
...kanię rudą jedną...
...a saren nawet kilka.
Z innych motywów. Kopyta wyciągnąłem (tak, muszę wyprać buty)...
...nade łbem latały nie tylko ptaki...
...zieleń jeszcze póki co rządzi...
...a buractwo wylądowało pod krzyżem. Hmm :)
O dziwo nie było źle pod względem śmieszek. Było kilka debilizmów, ale na przykład okolice Czempinia w większości ładnie się ucywilizowały. Dwa dowody:
To powyższe jest zdecydowanie na czasie: mój rower, mój wybór! :) Oczywiście nie skorzystałem z zaproszenia.
Na koniec lokowanie produktu. Zawitałem za Stęszewem do Żabki na... hot-doga. Tak, tak, nie ma tu pomyłki. Bowiem od jakiegoś czasu jest wersja wege, z "parówką" roślinną. Co najważniejsze: te bezmięsne, zgodnie z wytycznymi, powinny się kręcić na oddzielonym od reszty fragmencie, a sprzedawca posługiwać osobnymi szczypcami. Oczywiście zawsze zerkam i dopytuję, czy tak jest, dopiero potem kupując. Brawo Żaba! :)
Tyle. Stówa niespodziewana, lekko przemarznięta dzięki zimnym porywom i przelotnym deszczykom, jednak bym się pogryzł, gdybym jej nie wykręcił. Nie żałuję - spoko było.
- DST 56.10km
- Czas 01:52
- VAVG 30.05km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 172m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
W skowronkach
Wtorek, 27 października 2020 · dodano: 27.10.2020 | Komentarze 12
Kurde. Spoko dziś było. Wiatr nawet do ogarnięcia, aura całkiem sympatyczna, mimo przelotnego lekkiego kapuśniaczka, który mnie dopadł w połowie drogi. Jak tak będzie przez całą jesień, a najlepiej zimę, będę bardzo kontent. No ale się nie łudzę.
Aha, przecież i tak nas zamkną.
Trasa to najlepsze z najlepszych "kondominium": Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.
No jest ta nowa DDR-ka. Muszę przyznać, że tragedii nie ma i jedzie się w miarę komfortowo. Oczywiście za wyjątkiem kostkowego odcinka Witobel - Szęszew, który olałem prawie w całości.
Przyrodniczo cisza. Uchwyciłem więc jedynie skowronka - sprytna bestia tak się wtapia w polne otoczenie, że ciężko ją uchwycyć.
Reszta to dojazd do pracy. Na razie w jedną stronę.
- DST 62.30km
- Czas 02:11
- VAVG 28.53km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 141m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kompaktowo
Poniedziałek, 26 października 2020 · dodano: 26.10.2020 | Komentarze 13
Pogodowo poniedziałek rano w porównaniu z niedzielą był jak niebo a ziemia. Wczoraj sympatycznie, słonecznie, dziś szaro i bardzo wietrznie. No ale kręcić trzeba, bo nie wiadomo jak długo będzie to możliwe bez ryzyka dostania mandatu. Coś czuję, że niedługo :/
Dzisiejsza trasa to wschodnia kombinacja: z Dębca przez Dębinę, Starołękę, Minikowo, Daszewice, Babki, Głuszynę, Sypniewo. Szczytniki, Koninko, Robakowo, Gądki, Borówiec, Kamionki, Szczodrzykowo, Koninko, Jaryszki, Minikowo, Starołękę i Dębinę do domu. Relive wciąż strajkuje.
Jazda smętna, w klimacie powłóczenia. Jednak mimo wszystko mogło być gorzej, więc... nie było najgorzej :)
Aura wydawało się początkowo tak ponura, że nie wziąłem konkretnego aparatu, tylko kompakt, bo po co? No i oczywiście, jak na złość trafił się myszołów, i to taki leniwy. Zrobiłem, co mogłem :)
Tu pokazał mi, gdzie mnie ma :)
No i poleciał.
W międzyczasie przeleciały jeszcze kaczki trzy...
...ale najbardziej zły byłem, gdy zobaczyłem odpoczywające stado saren, ale tak daleko, że nawet zoom cyfrowy miał problem. Szkoda.
Reszta kadrów:
Dystans zawiera dojazd do pracy, dzisiaj jako rezerwa, na krócej. Na razie w jedną stronę - jak wrócę, nie mam pojęcia, bo Poznań zablokowany z powodu protestów.
- DST 53.60km
- Czas 01:47
- VAVG 30.06km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 132m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień puszki i kundelka
Niedziela, 25 października 2020 · dodano: 25.10.2020 | Komentarze 20
Zanim rozwinę tytuł, najpierw radosne info o zmianie czasu na jedyny słuszny. Wiem, wiem, większość woli tę w drugą stronę, ale po pierwsze ten obowiązujący od dziś jest wbrew pozorom naturalny, a po drugie... lubię się, cholera jasna, wyspać :)
Co do dnia puszki - chyba dzisiaj był jakiś nieformalny. Zapewne to "wina" świetnej pogody, ale i tak nie tłumaczy to tego, że samochodów było dziś więcej (!) niż w zwykły dzień roboczy. Jeden za drugim, długie sznury smrodu - a ja przecież wyjechałem się dotlenić. Nie było szans. Jak i uchronić się przed niedzielnymi gazeciarzami, których było zdecydowanie zbyt wielu. I wielu usłyszało ode mnie, co bym sugerował im uczynić i co o nich sądzę. Kreatywność miałem w tym temacie dość wysoką.
Trasa południowo-pętelkowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabno - Żabinko - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Wiry - Luboń - Poznań.
Jechało się - mimo solidnego wiatru, ale za to sprawiedliwego - w końcu sympatycznie. Nie narzekam, bo pogodowo nie mam na co. Ha! Nawet tego, że "miasto" Luboń było :) Nawet udało się je uwiecznić na świeżej instalacji. Serduszka nie dało się obrócić, więc...
Zakazów bym tu umieścił więcej. Ale nawet ten jeden jest dość symboliczny :)
A tak się prezentował parking leśny przed Żabnem. Bez komentarza...
Tamże... Na tabliczce powinno widnieć "Teren zagrożony człowiekiem"... :(
Jakby ktoś szukał taniego i szybkiego transportera do pralki, to dziś taki spotkałem w Mosinie :)
Co do Dnia Kundelka, to ten jest oficjalny :) Z tej okazji mini sesja Kropy ze spaceru :)
A ów spacer nie na Dębinę czy do WPN-u, bo tam tłumy, ale w okolice cmentarza na Samotnej.
Przy okazji udało się uchwycić na niebie wyścigi kruka z (prawdopodobnie) pustułką.
- DST 61.50km
- Czas 02:07
- VAVG 29.06km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 146m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Światomałość :)
Sobota, 24 października 2020 · dodano: 24.10.2020 | Komentarze 19
Sobota pracująca, więc wypad poranny, niewyspany, na bazie jednej szybkiej kawy. Z mlekiem.
Mleko było również na zewnątrz, bo mgły całkiem malowniczo otuliły świat. Nawet Luboń wydawał się jakiś taki ładniejszy, bo kompletnie go widać nie było :) Wyruszyłem oświetlony jak chińska choinka, co dawało jakąś tam minimalną gwarancję, że nikt mnie nie trafi. Ale jak wiadomo, w Polsce nic nie wiadomo.
Trasa zachodnia, lekko kombinowana: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Wiatr dziwny, niby jakoś super silny nie był, ale dał się we znaki,
W drugiej połowie jesień zrobiła się całkiem przyjazna...
...ale początek był mniej intuicyjny :)
No i teraz dowód na to, że świat jest mały. Gdy robiłem fotkę w Lisówkach, tam, gdzie kończy się asfalt...
...pojawił się i zagadał do mnie kolarz, który i tam dojechał. Od słowa do słowa, i okazało się, że przyjechał z Karkonoszy, a konkretnie z jeleniogórskich Cieplic. Co więcej! Wyszło na to, że już się kiedyś spotkaliśmy - kiedy ostatnio atakowałem Przełęcz Karkonoską i przyuważyłem schodzącego w dół w Podgórzynie Morsa (to ten wpis), mieliśmy okazję zamienić kilka słów - pamiętałem. że jest nieformalnym, a na pewno niekwestionowanym królem tego podjazdu (grubo ponad sto na rok), a córka mieszka w podpoznańskich Komornikach. A gdy już byłem po zjeździe z najgorszego odcinka PK, gratulował mi wykonanej roboty. No i kto by się spodziewał? :) Pogadaliśmy tylko chwilę, bo ja o dwunastej musiałem być w robocie, więc pognałem przodem, a niespodziewany znajomy miał w planach zaliczenie odcinka Trzcielin - Lisówki... pięciokrotnie :) To się nazywa zacięcie!
Relive brak, a dystans zawiera dojazd do pracy.
Tymczasem aktualna sytuacja covidowa:
- DST 55.70km
- Czas 01:55
- VAVG 29.06km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 174m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Szaro-buro
Piątek, 23 października 2020 · dodano: 23.10.2020 | Komentarze 12
Wczoraj było całkiem ładnie wizualnie, dzisiaj szaro, buro i ponuro. Ale przynajmniej mniej wiało. Ne to, że słabo, co to, to nie :) Ale mimo wszystko o dziwo było przyjemniej podczas jazdy.
Drugi dzień dochodzenia do siebie po urlopie. Wciąż jest ciężko :) No nic, byle do lockdownu, gdyż skoro dzisiaj śmieszny pan na stolcu premiera tego nie wykluczył, to pewnie nadejdzie. Bo losowe zabawy w zamykanie tego, co im się wydaje groźne, nie da zapewne nic. Choć chciałbym się mylić. Na razie mamy temat zastępczy, czyli włażenie w ludzkie dramaty przez polityczno-partyjne indywidua typu Przyłęska, Pawlowicz czy Piotrowicz z TK lub Godek z nie wiadomo czego z chorymi ideologiczno-religijnymi butami. Sądziłem, że nawet Kaczyński nie zdecyduje się na ruszenie części "kompromisu" aborcyjnego, którego do tej pory nie tykał nawet Kościół katolicki (teraz jednak mruczący z zadowolenia), ale jednak. Gdzie my żyjemy?
Dobra, koniec o polityce. Rzygać się chce. Jednak musiałem.
Trasa dzisiejsza: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Paledzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive? A gdzie tam!
Trafił się bardzo daleko bardzo niewyraźny sokół. Aż żal, że miałem przy sobie tylko kompakt...
No i jeszcze delikatne nawiązanie do tematu z początku wpisu. Takie coś autorstwa "Polonii z Chicago" przyuważyłem dziś na Górnej Wildzie podczas drogi do pracy. Ładnie to tak intronizować nie swój kraj? Ciekawe, czy takie same plany mają wobec USA? :)
- DST 62.60km
- Czas 02:14
- VAVG 28.03km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 159m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrotk(otk)owo
Czwartek, 22 października 2020 · dodano: 22.10.2020 | Komentarze 14
Jako że wróciły mroczne czasy powrotu do pracy (ciekawe jak na długo - dziś kolejne dwanaście tysiaków sukcesu pandemii, której jak wiemy nie ma się co bać), wpis krótki i beztreściowy. W sumie to ostatnie nie jest niczym wyjątkowym :)
Pobudka o zapomnianej przez moje powieki godzinie siódmej (nooo, plus jeszcze dwa kwadranse drzemki), szybka kawka i na rower. O tyle fajnie, że znów zrobiło się sympatycznie jeśli chodzi o temperaturę i mogłem wejść w kurs pourlopowy bez stroju półzimowego. Niestety w zamian przyszedł mocny wiatr, z którym nawet nie walczyłem.
Trasa to klasyczne w tę i z powrotem na południowy zachód: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Dymaczewo Nowe - Będlewo, gdzie nastąpiła nawrotka. Relive natomiast - zgodnie z ostatnim trendem - znów nie nastąpiło :)
No, w końcu chociaż jeden dzień złotej polskiej covidowej jesieni! :)
Podobno wklejane u mnie ptaki się przejadły niczym w KFC (nie moja wina, że latają, hehe), chwila oddechu od nich. W zamian dwa mruczusie, malowniczo wmontowane w stodołę w Dymaczewie Starym.
Niby zwykłe, klasyczne kotki...
...póki nie otworzyły oczek. Istny Czarnobyl :)
Dystans zawiera dojazd do pracy. Już zapomniałem, co to :)
Ja chcę wolneeeee! :)