Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2020

Dystans całkowity:1804.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:08
Średnia prędkość:28.14 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:6224 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:58.21 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 54.10km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.73km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bielikowo!

Środa, 21 października 2020 · dodano: 21.10.2020 | Komentarze 14

Ostatni dzień wolnego. Kurde, jak szybko to minęło :/ Mimo że urlop pandemiczny, czyli z grubsza stacjonarny (prócz wypadu w góry), to coś szybko zniknął. To nie fair, bo każdy dzień w robocie jest - jak wiadomo - zawsze zbyt długi :)

Pomyślałem sobie nawet, czy nie pyknąć jakiejś stówki na zakończenie, ale gdy rano za oknem zobaczyłem deszczyk, a do tego uświadomiłem sobie, iż to koniec wysypiania się, postanowiłem, że setę mam gdzieś. A co, nie muszę, tym bardziej, że mi się nie chce :)

Ruszyłem więc na spokojnie po śniadaniu i po ustaniu opadów, czyli coś koło jedenastej. Tempem spokojnym, typowo jesiennym, mimo że w sumie dałoby się przycisnąć. Ale tego też robić mi się nie chciało :) Typowy ostatkowy leń.

Trasa to wisielcza pętelka: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Sowiniec - Baranowo - Żabno - Żabinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. Tak, był Luboń, co już na starcie wyssało mi większość sił, a resztę podczas powrotu. Relive wciąż brak.

Przez całą drogę miałem "na uszach", czyli w radio, jatkę w Sejmie na temat Covida. Było to tak żałosne, że... wcale nie byłem zdziwiony :) Jaki bowiem wniosek z pandemii? Platforma nie zrobiła tego, a PiS tamtego! Bądźmy solidarni, więc atakujmy się nawzajem. I te tablecikowe zagrywki... Jeju, jaki byłby piękny świat bez tych dwóch partii... A jakby już się zapadały w niebyt, mogłyby ze sobą wziąć Konfederację, nie obrażę się, bo kretynów boję się bardziej niż cyników :)

Dobra, a teraz nagroda, która na mnie czekała za wożenie ze sobą na plecach aparatu. Dwa (zapewne) młode bieliki na czatowni!Bieliki na czatowni

Zdjęcia średnio wyraźne, ale i tak jestem zadowolony, biorąc pod uwagę, że ptaszory siedziały na tym martwym drzewie widocznym z tyłu, a ja ledwo je dostrzegłem :) Miałem też pecha - w momencie, gdy zbierały się do lotu... wyczerpała mi się bateria :/
Skrytka obserwacyjna
Jako bonus z tego samego miejsca (granica Baranowa i Krajkowa) - wspólnie żerujące czapla z wroną...
Czapla współpracująca z wroną
...oraz hiena wielkopolska. Abo i nawet likaon :)
Hiena wielkopolska :)
Tak to ja mogę kończyć labę :) A od jutra... ekstra pogoda. Nie ma za co :)


  • DST 51.85km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 187m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Portówka

Wtorek, 20 października 2020 · dodano: 20.10.2020 | Komentarze 12

Rano przy kawce analiza pogodowa. Opadów brak, pochmurnie z przejaśnieniami, no i kluczowe zagadnienie: wiatr. Niestety silny, ale z nutą optymizmu, bo z południowego wschodu. A to oznaczało dwie rzeczy: będę miał niezmierną przyjemność nie jechać dziś przez Luboń, a do tego idealnym miejscem docelowym są Radzewice. Czy trzeba więcej do szczęścia?

Tak - brak Starołęckiej :) Ale tego załatwić się nie da, więc gdy przez Dębinę dotarłem do tej uroczej ulicy, postanowiłem pokręcić objazdem przez Minikowo i Marlewo. Lepsza tamtejsza kostka na drodze niż kostka na DDR-ce. Przynajmniej krawężników nie ma. A potem już klasycznie: Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin, Świątniki i już, na miejscu.

No nie zawiodłem się. Co prawda znów nie spotkałem znajomego kotka (ciekawe, co z nim?), ale rzeczny port to idealna miejscówka na udane "polowanie". Najważniejsza oczywiście była czapla siwa...
Czujna czapla
...żerująca sobie na tej oto wyspie. Dobrze, że wziąłem aparat z konkretnym zoomem, przynajmniej cokolwiek widać.
Widok na wyspę na Warcie, Port Radzewice
Niestety, dość szybko odleciała, bo jakiś wędkarz się zaczął zbyt głośno mościć.
Odlatująca czapla
Z innych łowów. Jak zwykle niewyraźna modraszka (nie raczyła nanosekundy siedzieć w spokoju)...
Jak zwykle poruszona modraszka
Henieeeek, co tam robisz na dole? :)
...szpaki w ilościach hurtowych...
Kolonia szpaków
Szpaki dwa
...oraz drozd śpiewak. Też lekko znerwicowany :)
Drozd śpiewak prezentuje szyję
Z profilu - drozd śpiewak
No a kibicowała mi rodzinka łabędzi, z dwoma młokosami.
Łabędź z młodymi
Skubańce :)
Ekwilibrystyczna higiena osobista
Oj, lubię to miejsce. Spędziłem tam może z piętnaście minut, a atrakcji (przynajmniej dla mnie) było co niemiara.
W Porcie Radzewice, w towarzystwie łabędzi
Łódeczka, gdzie cumują pijaczkowie :), Port Radzewice
Powrót wykonałem dokładnie swoimi śladami. Wiatr niestety nie chciał współpracować, więc całość została wypełzana.

W Sasinowie mała niespodzianka. Sięgnąłem po bidon, lekko ścisnąłem podczas nacyhlania do pyska i... w tym momencie pękł. Cholera, nie wiedziałem, że mam taką parę w łapie :) Finał był taki, że w izotoniku byłem ja, strój, napęd, kierownica, licznik i buty. Dobrze, że to nie sezon na osy, bo byłoby ciekawie. No i że nie robią bidonów ze szkła :)

No nic, trzeba się było zatrzymać, pozbierać resztki i kulturalnie pożegnać na wysokości najbliższego śmietnika.
No i masz. Nie wiedziałem, że mam taką siłę w łapie :)
Relive? Hm... Ta... :/


  • DST 54.70km
  • Czas 01:57
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziko! :)

Poniedziałek, 19 października 2020 · dodano: 19.10.2020 | Komentarze 16

Dzisiaj wyjechałem dopiero grubo po dwunastej. Tak nietypowo jak na mnie. Powód? Żona, która aktualnie pracuje z domu, miała na jedenastą ustawioną wideokonferencję (co za czasy!), a że Kropa jest psem idealnym, lecz gdy usłyszy jakiegoś wyjca za oknem, sama potrafi się donośnie odezwać, to lepiej było wyeksmitować ją chwilowo na zewnątrz. Oczywiściej najlepszym sposobem był spacer. No a ja miałem do wyboru - albo w jednym z ostatnich wolnych dni zrywać się z łóżka w środku nocy, żeby zdążyć, albo odespać swoje i zacząć dzionek od wyjścia na Dębinę. Poświęciłem się i wybrałem bramkę numer dwa :)

W sumie nie żałuję. Poranny las jest o wiele bardziej żywy niż ten popołudniowy. Słoneczko ładnie świeciło przez drzewa, a mnie czekała niespodzianka. Nasz kundel antybojowy wyczuł bowiem w chaszczach dzika. Na szczęście Kropa nauczona jest, żeby nie lecieć za zwierzakami (czasem tylko nie wytrzymuje na widok wiewiórki uciekającej na drzewo), więc grzecznie zaczęła burczeć ze zdziwieniem, a ja miałem okazję przez krzaki spojrzeć w oczy "bestii" :) Najbardziej zestresowanej ze wszystkich, więc po krótkiej interakcji wzrokowej dałem jej dalej ryć w ziemi. Szkoda tylko, że zieleń ograniczyła widok i ledwo co widać.
Oko w oko (przez krzaki) z dzikiem :)
Jesienny poranny klimat, Las Dębiński, Poznań
Atak
Szuwarowo, Las Dębiński, Poznań
Co do rowerowania. Cudów nie było - wiało, w ogóle nie pomagając, na polach duło tym bardziej, a dodatkowo w Luboniu dopadł mnie deszcz, którego miało nie być.

Trasa to "odwrotne kondominium", czyli w skrócie: Poznań - Komorniki - Szreniawa - Stęszew - Łódź - Dymaczewo - Mosina - Puszczykowo - Luboń - Poznań. Relive, tu zaskoczenia nie ma, nie będzie.

Dobrze, że wczoraj przeczytałem wpis Jacka i wiedziałem, co mnie czeka na odcinku Stęszew - Dymaczewo Nowe. Oznaczenie śmieszki już postawione (oczywiście kilka razy błędnie), czyli teraz już nie ma zmiłuj. Ryzyko mandatów, frustraci w autach i inne takie kontra przyzwoita asfaltowa droga (trzeba przyznać) - tu ok, jestem w stanie wybrać mniejsze zło.
Na szcżęcie jest i cywilizacja
DDR-ka z widokiem na Jezioro Dymaczewskie, Łódź
A można było po prostu poszerzyć pobocze...
Wyjazd idealny dla samobójców :), Dymaczewo Nowe
Ale oczywiście są "ale", o których już pisałem: bezsens całego przedsięwzięcia, masa drzew, która przy okazji poległa, a przede wszystkim rodzimy debilizm, czyli "miejskie" kawałki zrobione z kostki. Typowe gówno, choć na szczęście niefazowane. Chyba nie muszę dodawać, że są i fale Dunaju, i zmiany z lewej na prawo? Tym kręcić nie mam zamiaru, trudno, trzeba się szanować. Dzisiaj zrobiłem tylko fragmentaryczny test, poświęcając siebie i szosę. Na tym koniec.
Stęszew, XXI wiek, nowa DDR-ka :/
Idealny patent w czasach dystansu społecznego, Stęszew :/
Na szczęście źle oznaczone, można olać, Stęszew
DDR-kowy slalom gigant, Witobel
Krawężnik dla skoczków, Witobel
Fale Dunaju, Witobel
I klasyczna rodzima zmiana kierunku, Witobel
Masakra.

Spotkałem dzisiaj jeszcze jednego potwora: żabo-kreta :)
Żabo-kret!!!


  • DST 52.30km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zahaczając o Nową Holandię :)

Niedziela, 18 października 2020 · dodano: 18.10.2020 | Komentarze 9

Niby dzisiaj przed południem nie miało padać. Wiać owszem, ale nie padać.

Więc... przed południem padało :) No i wiało. Na szczęście opady nie były jakieś super wielkie (zresztą dość szybko przeszły), jeździć się dało, ale dla bezpieczeństwa Czarnuchem. Nie narzekałem - rower po delikatnym przeglądzie, można było przetestować.

Trasa zachodnia, pustynna: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive, zgodnie z tradycją ostatnich dni, brak.

Wiało konkretnie, ale muszę przyznać, że podczas powrotu podmuchy nawet pomagały, dzięki czemu udało mi się wyciągnąć na płaskim fałmaksa lekko ponad pięć dych.

Byłem obok Holandii, takiej nowej. Imponująca maszyna. Używana warta jakieś trzysta tysięcy.
New Holland T9 z dokładką
Grubasy dwa :)
Obok działał potwór-wyjadacz.
Pożeracz
O dziwo trafiły się i ptaki. Szkoda, że było tak szaro i ponuro, więc zdjęcia wyszły średnio, ale znów jako tako widać czaple białe.
Sunąca czapla biała
Skulona czapla
Spotkanie dwóch czapli białych
Każda czapla w swoją stronę
Jeszcze mniej wyraźnie, bo wysoko na niebie, ująłem pustułkę...
Ledwo widoczna pustułka
...oraz myszołowy w akcji.
Albo zabawa, albo polowanie
Prezentacja skrzydeł myszołowa
Lekko w górę, myszołów w locie
A na Głogowskiej, na odcinku na wysokości Szacht, zostałem dziś po raz pierwszy obszczekany przez radiowóz. Pisałem o nim (odcinku, nie o suce) już wiele razy - jest tak po kilka pasów w każdym kierunku, pośrodku barierki, a pobocze szerokie. No i niektórym się wydaje, że to ekspresówka. Ale nie, o czym akurat policja wiedzieć powinna. Szkoda, że mnie nie zatrzymali, bo z chęcią bym podyskutował i wyedukował. Oraz poinformował, że ich koledzy wyprzedzali mnie tam już setki razy, a dopiero oni mieli jakieś ale. Eh, widocznie biorą już na służbę jakiś najgorszy sort. Może taki, który w ślad za radiowozem mnie strąbił - tu już nie miałem cierpliwości i puściłem wiązankę. Dość kreatywną :)


  • DST 57.50km
  • Czas 02:02
  • VAVG 28.28km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pachołkowo

Sobota, 17 października 2020 · dodano: 17.10.2020 | Komentarze 21

Oj, ciężko się już jeździ przy tych dziewięciu stopniach. Każdy podmuch wiatru zniechęca, a łapy marzną, gdy się zapomni długopalczastych rękawiczek (to ja). Więc walki brak, a wynik słabiutki. Mimo wszystko jednak wolę to, co było dziś, od upałów. I póki mi się nagle coś nie zmieni, będę bronił tego podejścia :)

Trasa to pętelka wokół Jeziora Kowalskiego. Z Dębca kawałek Wartostradą, następnie Jana Pawła, Główna, Miłostowo, Bogucin, Janikowo, Kobylnica, Bugaj, Biskupice, Jerzykowo, Kowalskie, Karłowice, Wierzonka, Kobylnica, Janikowo, Bogucin i przez Poznań, z grubsza podobnie jak w pierwszą stronę. Relive? Chętnie. Ale brak, z przyczyn wciąż niewiadomych.

Nie wziąłem ze sobą konkretnego aparatu, bo była w momencie wyjazdu taka szarówa, że wydawało się, iż nie ma sensu. No i mam... Oczywiście obrodziło zwierzakami :) Więc jest tylko to, co się udało uchwycić kompaktem. Sarenki...
Para sarenek
Czujność zawsze w cenie
...lecący obok myszołów...
Startujący myszołów
...oraz kruk...
Kruk nad drzewami
.no i młody perkoz dwuczuby do kompletu.
Młody perkoz dwuczuby
Ten ostatni nad Jeziorem Kowalskim. Fajnym, całkiem uroczym akwenem, położonym w ciekawej okolicy.
Nad Jeziorem Kowalskim
Kowalskie z perkozami na pierwszym
Wyspa na Jeziorze Kowalskim
Wielkopolski widoczek
Na niebie nie brakowało zresztą innych skrzydlatych wynalazków.
Coś cassapodobnego leci :)
Miałem okazję ukazać w praktyce, jakim debilizmem są opisywane wielokrotnie pachołki za Kobylnicą.
Pachołki abstrakcji wciąż stoją...
Wciąż ten widok zadziwia :)
Aż zaśmiałem się w głos (choć ominięcie kolosa na łuku było średnio sympatyczne), bo lepszego dowodu wymarzyć sobie nie mogłem. Pobocze przecież jest po to, żeby ułatwić życie w przypadku awarii lub interwencji policji. A tu proszę...
Debilizm pachołków w praktyce. I to jeszcze na łuku
No i na koniec człowiek, który chciał być rowerem, ale coś nie wyszło :)
Gdy wydaje ci się, że jesteś rowerem, nie człowiekiem
Ufff. I jak tu walczyć o średnią przy takiej ilości atrakcji? :)


  • DST 51.50km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.35km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czaplokredki

Piątek, 16 października 2020 · dodano: 16.10.2020 | Komentarze 12

Dzionek rozpoczęty od zakupów, żeby zdążyć przed dwugodzinówką pustych sklepów. Tak jak sądziłem, po dziewiątej cały dyskont popularnej marki pełen... emerytów. A zagadana znajoma pani z piekarni, prócz tego, że uważa godziny dla seniorów za debilizm, bardzo je sobie chwali. Ma bowiem sto dwadzieścia minut płatnej przerwy :) Taaa, ma to sens...

Tyle wniosków z przedednia wpadnięcia Poznania do strefy czerwonej w związku z pandemią, którą już przecież przed wyborami zwyciężyliśmy. No i sobie przypomniałem, że co miesiąc płacę jakieś grosze za kartę Multisport, z której - oczywiście przez rower - nie mam czasu korzystać. Aż mam ochotę jutro pójść na siłownię lub basen, ale pozostaje mi wizyta w kościele. Hm, jednak nie skorzystam :)

Co do rowerowania - średnio atrakcyjna rundka na wschód, pod wiatr, który znów wrócił na swoje upierdliwe pozycje. Z Dębca Wartostradą i wzdłuż Malty do Browarnej i na Kobylepole, a potem przez Zalasewo, Garby, Tulce, Krzyżowniki, Śródkę, Szczodrzykowo, Dachowę, Robakowo, Gądki, Jaryszki, Krzesiny, Minikowo, Starołękę i Las Dębiński do domu.

Zalasewo szybko i prężnie się rozwija. Kiedyś tu było kretowisko, a teraz mamy... kredkowisko :)
Kolorowe kredki, Zalasewo
Poza tym skończono już przyzwoity (ciężko to pisać) ciąg pieszo-rowerowy, szerokością zbliżony do drogi. Szkoda tylko drzew, które przy tej okazji poległy.
Całkiem rozsądna śmieszka na styku Poznania z Zalasewem
A najwięcej czasu spędziłem nad kałużą w Szczodrzykowie.
Musiałem sprawdzić, czy naprawdę jest napisane, że zakaz wstępu :)
Nie żałuję. Bowiem najpierw byłem zmartwiony całkowitą ciszą i liczbą ptaków zbliżoną do zera. Ale po chwili już nastał inny świat. Najpierw skądś nadleciała wataha mew śmieszek...
Chmara śmieszek
...a potem przyuważyłem przykucnięte gdzieś razem dwie czaple: siwą (bardziej skrytą) oraz białą. Po chwili i one trochę wyluzowały :)
Czapla siwa i czapla biała w dobrej komitywie
Czapla biała - trochę bardziej odważna
Czapla siwa już bardziej skulić się nie była w stanie :)
No i odlot
Czaple wyścigi
Czapla biała na niebie
Z chęcią dodałbym filmik z Relive, ale jego możliwości twórcze skończyły się niespodziewanie we wtorek. Może apka się zainfekowała? :)


  • DST 76.80km
  • Czas 02:41
  • VAVG 28.62km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 225m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aktywka

Czwartek, 15 października 2020 · dodano: 15.10.2020 | Komentarze 16

Aktywny dzionek, choć porządnej dawki wyspania nie mogłem sobie odpuścić. Trzeba korzystać, póki jeszcze można.

Najpierw wypad szosą na pięć dych. Niespiesznie, bo pogoda niezgorsza, ale średnio motywująca - szaro i ponuro. Przynajmniej już łba nie urywało.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Chwilę spędziłem w okolicach Jeziora Lusowskiego. Tam, gdzie jeszcze niedawno była susza, dziś pojawił się górski strumyk.
Mini powódź, Lusowo
Kładka obok Jeziora Lusowskiego
Zachmurzona plaża w Lusowie
Testowałem też nową DDR-kę z Sierosławia do Lusówka. W warunkach niemalże wiosennych. Muszę przyznać, że jest przyzwoicie, choć wciąż nie wiem, po co toto w ogóle powstało.
Przy nowej DDR-ce między Sierosławiem a Lusówkiem
Prawie jak wiosna. I ten sam wirus gdzieś w powietrzu
A skąd się wzięło dodatkowe ponad dwadzieścia kilometrów? Otóż na dziś miałem ustawiony roczny przegląd Czarmucha w CCR Sport na Ptasiej. Bowiem Kross zawarł obostrzenie, że żeby zachować pięcioletnią gwarancję na ramę, trzeba się dwukrotnie pojawić w autoryzowanym serwisie tej marki. Więc najpierw prysznic...
Prysznic przed przeglądem
...a potem na miejsce. I z powrotem, bo dostałem info, że mogę odebrać sprzęt tego samego dnia. Bardziej cała procedura była pro forma, żeby mieć adnotację w systemie, ale oczywiście gdyby do tematu kompleksowej wymiany części podejść na maksa, zostawiłbym tam majątek. A tak poszło po kosztach, oczywiście wpadła regulacja wszystkiego, co możliwe, ale wymianę napędu zostawię na przyszły rok. Przy okazji z (po raz kolejny to się potwierdza) sympatyczną i kompetentną obsługą ponarzekaliśmy na wytrzymałość części - jak się okazało to kolejny głos potwierdzający, że co sezon, to z tym gorzej :/

A że byłem w okolicy, to nie mogłem się powstrzymać i obfociłem pieczarkę, czyli poznański Stadion Miejski...
Pieczarka, czyli Stadion Miejski w Poznaniu
Stacja Bułgarska, Poznań
...oraz parowóz Ty51, który jakiś czas temu stał się sympatycznym symbolem Kolejorza.
Ty51 - symbol Kolejorza
Oko w oczy, Bułgarska, Poznań
Wpadł również solidny spacer z Kropą, więc lekko padam na ryj. Wolne :)


  • DST 51.40km
  • Czas 02:03
  • VAVG 25.07km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poprawkowo

Środa, 14 października 2020 · dodano: 14.10.2020 | Komentarze 11

Urlop w czasach Covida trwa. Gdziekolwiek jechać strach, nad morzem sztorm, w górach byłem, więc można zająć się nadrabianiem książek i seriali. No i spacerów - Kropa w siódmym niebie :)

Pogoda... Hm. No nie powala. Dzisiaj - zgodnie z założeniami - od rana lało. Z rowerem pod pachą wybrałem się więc najpierw do pobliskiego serwisu, gdzie za kilka złotych wymieniłem łańcuch w szosie. Mi się z tym babrać nie chce, wolę dać zarobić nawet te grosze, a przy okazji przetestuję, czy regularna zmiana tego elementu (najpierw co 600-1000 kilometrów, potem już rzadziej) wpłynie na żywotność napędu. Oby.

Potem kawka, śniadanko, i... chwilowa poprawa pogody. Od razu więc osiodłałem Czarnucha, licząc, że luka w opadach utrzyma się dłużej. Oczywiście nic z tego. Dokładnie w połowie lunęło konkretnie, a ja dojechałem do domu z solidnym basenem w butach. Do tego wiatr mnie kilka razy prawie zmiótł z drogi. No ale pokręcone? Pokręcone.

Trasa to pietruszko-marchewa: Dębiec - Wartostrada - Chemiczna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Bogucin - Miłostowo - Główna - Śródka - Piotrowo - Wartostrada - dom. Relive zastrajkowało i nie ma.

Zdjęcia... Hm. Napiszę tak: dobrze, że mi aparatu nie zalało :) Więc tylko kilka symbolicznych. Wzdłuż brzegu Warty miasto zabrało się za wymianę starych, paskudnych betonowych płyt na coś, na co da się spojrzeć bez odruchu wymiotnego. Na razie ciężki sprzęt zajmuje się demolką,
Wymiana starych, paskudnych płyt na poznańskim odcinku Warty
A ja dziś byłem na Wartostradzie pięćdziesiątą pierwszą osobą. O jedenastej. No szału nie ma :)
Licznik przejazdów przy Wartostradzie
Pod drodze - jak widać - bywało tak sobie.
No szału z warunkami nie było :/
Najmniej pewnie czułem się koło mostu Rocha. Śliskie skorupy kasztanów to niezła ślizgawica.
Opadłe skorupki kasztanów to niezła śligawica
Ptaków dzisiaj brak. Trafił się jedynie zamglony, samotny kruk, imprezujący na balotach :)
Samotny kruk na balotach


  • DST 51.40km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mgiełkowanie

Wtorek, 13 października 2020 · dodano: 13.10.2020 | Komentarze 17

Od rana miała lać, ale na szczęście pogodynki źle wywróżyły. W zamian dostaliśmy mgłę, całkiem solidną, jak i urocze pięć stopni na termometrze. Lampki na tył i przód oraz długopalczaste rękawiczki na łapy, i dało się żyć.

Głównym elementem dzisiejszej jazdy było miasto. Jak zwykle zakorkowane, ale o tym napisałem już wiele słów, więc tematu rozwijał nie będę. Wspomnę tylko, że po pierwszych kilkunastu kilometrach byłem zmasakrowany, a strat oczywiście nie było jak nadrobić. Mimo że potem kręciło się już całkiem sympatycznie.

Trasa północno-zachodnia: Dębiec - Górecka - Hetmańska - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Dąbrowa - Wysogotowo - Plewiska - Poznań. TU Relive.

W całej tej smętnej szarówce udało mi się spotkać bażanta. Ledwo udało się zrobić zdjęcie w takich warunkach, więc dobrze, że w ogóle cokolwiek widać :)
Ledwo uchwycony bażant
A poza tym było... zajemgliście.
Zajemgliście
Lekko zajesieniona Koszalińska, Poznań
Z popołudniowych atrakcji: wizyta u Teściowej. Taaa... :) No i spacer po Dębinie. Bez szału, ale przynajmniej cokolwiek dało się zobaczyć :)
Jesień na Dębinie, Poznań
Łabędzi slow live, Dębina
Kacza sypialnia, Dębina
Dwugłowy potwór ;)
Warta na wysokości poznańskiego Dębca
Psia shisha :)
To ustrojstwo zwisające z drzewa mnie zainteresowało. Albo to karmnik dla małych ptaków, albo ptasia sala tortur :)
Albo to karmnik dla małych ptaków, albo ptasia sala tortur :)
Pogodowo "ciekawie" ma być jutro. Nie tylko ulewy, ale i jakiś kosmiczny wiatr. Co z tego będzie - lub nie (rowerowo) - się okaże.


  • DST 51.60km
  • Czas 01:46
  • VAVG 29.21km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ideolo :)

Poniedziałek, 12 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 12

Dzisiaj kolejny wolny dzień, mający dwa etapy: wyspanie się (w końcu!) oraz pozałatwianie zaległych spraw. A pośrodku rower.

Wczoraj się obawiałem, że będzie padać, na szczęście przynajmniej o jeden dzień wyrok został odroczony. Jechało się nawet spoko, nie wiało mocno, ale ani razu w plecy, więc wynik taki sobie. Upału nie było - osiem stopni na starcie, dziesięć po nawrotce. Ale ważne, że pokręcone.

Trasa pustynna, zachodnia: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Górek już nie ma, więc jak zwykle trzeba ratować się widokiem WPN-u na horyzoncie :)
Jak zwykle obowiązkowy widoczek na pagórki WPN-u
Spotkałem pociąg LGBT :)
Pociąg LGBT? :) Goniących go narodowoców w jakimś PolRegio nie stwierdzono :)
Jechał na zachód - przypadek? :) Żadnych rodzimych nazioli w jakimś tam PolRegio goniących ten skład nie stwierdzono :)

Wpadł też myszołów, ale bardzo wysoko.
Myszołów w wersji pikselozowej
A już koło domów spotkałem dziwną kawkę. Taką łaciatą.
Ciekawie upierzona kawka
Tak się składa, że to kawka :)
Tyle, ciekawostek poza tym brak. A od jutra deszcz :/

Aha, jest ciekawostka, czyli burdel, jak zwykle ze strony gov.pl. Ci od FAQ widocznie wiedzą więcej, niż wynika z samego rozporządzenia:

Czy ja uprawiam sport wyczynowo czy rekreacyjnie? Oto jest pytanie! :)