Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 222713.10 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 736961 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 56.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pokrzywione

Środa, 26 stycznia 2022 · dodano: 26.01.2022 | Komentarze 8

Kolejny wypad spod znaku "bo musiał być".

Poranny, przedpracowy, zaspany, generalnie nudny. Ale co pięć dych wpadło, to wpadło :)

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Lisówki (DPS) - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Te Lisówki dwukrotne to nie przypadek - pojechałem sobie bowiem w okolice DPS-u, bo mnie tam dawno nie było. Jakiś miesiąc :)
Szlak wzdłuż wierzb w Lisówkach
Lisówkowa wierzba
Rzeczka Samica w Lisówkach
Po raz pierwszy wypatrzyłem krzywe, tańczące drzewko. Biorę je w opiekę i uznaję za moje :)
Tańczące drzewko
No i konik z Plewisk. Ten jeden już z kolei mnie traktuje jak swojego, jeśli akurat nie je, to przychodzi i patrzy w oczy, dając się głaskać po pysku. I ten pysk wyciągając :)
Znajome koniki z Palędzia
Noooochal! :)
Tyle - jak widać kompletnie bez historii. Nawet dojazd do pracy nie dodał kolejnych emocji, bo  dziwo nikt nie chciał mnie zabić.




  • DST 56.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gągołowo

Wtorek, 25 stycznia 2022 · dodano: 25.01.2022 | Komentarze 10

Wypad z gatunku: odbyte i tyle.

Wyjazd poranny, dobrze, że w ogóle doszedł do skutku, bo pogoda według prognoz miała być niepewna. O dziwo okazała się pewna. Pewna, że jest taka sobie :)

Nie padało, ale było mokro, więc pod tyłkiem Czarnuch. Oj, wykazał się w tym sezonie, nie ma co.

Trasa ponownie zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Parkowanko w Lisówkach
Ze zwierzaków jedynie zamglone sarenki za Plewiskami.
Zamglone stadko saren
Koziołek sarny
Koziołek z profilu
Potem do domu i do pracy. Tymczasem na Dębinie przyuważyłem gągoła, podobnie jak w tamtym roku o tej porze. Tyle że na razie jest samotny samiec, mam nadzieję, że samica też się pojawi i będą małe gągolątka :)
Samiec gągoła na poznańskiej Dębinie




  • DST 53.20km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.60km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szoso-buro

Poniedziałek, 24 stycznia 2022 · dodano: 24.01.2022 | Komentarze 8

Udało się dzisiaj znów usiąść na szosie. Byłem na to kompletnie nieprzygotowany mentalnie, więc człapałem niczym emeryt.

Dzionek wolny, ostatni na jakiś czas, czyli okazja do odespania. A wyjazd przed jedenastą, w warunkach szaro-burych.

Trasa - znów klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Generalnie to nudy. W sumie jedyną atrakcją były dawno niewidziane żurawie, niestety bardzo daleko.
Żurawie w oddali trzy
Napuszony żuraw
Odlatujący żuraw
Aha, no i jeszcze myszołów, którego ledwo wypatrzyłem w tej aurze.
Ten szary cień to myszołów
Poza tym nic nowego.
Znów na szosie
Stałe bagienko w stanie półstałym
Za to ciekawie było przy kościele w Komornikach, tym od zakazu wprowadzania psów...
Jak zwykle wielkie
Kościół w Komornikach
Specjalnie się zatrzymałem, licząc na kolejne smaczki. Nie zawiodłem się. Bowiem psy to nie największy problem proboszcza, czy tam kogoś. Takim samym, a może i większym, jest... konfetti :)
Zakaz używania wystrzałowego konfetti, czyli ludzie to mają problemy :)
Ale najbardziej rozwalił mnie jedyny w tym kraju słuszny papież, w sumie nie najgorzej oddany jak na rodzime warunki...
Sacrum i profanum? :)
...który jednak w zbliżeniu kogoś mi przypomina. Hmmm... Jan Paweł Schetyna? :)
Papa Schetyna? :)
Tyle o rowerze. Jeszcze, jako że znów czworonogów zabrakło w Trzcielinie, kilka fotek z wczorajszego wypadu do kumpla, chwilo słomianego wdowca. No nie było - jak widać - łatwo w cokolwiek pograć, bo Heidi i Piorun jak zwykle zdecydowały, że na moich kolanach marnuje się zbyt wiele miejsca :)
Niełatwo być gościem przy takim duecie :)
Osobisty monitoring :)


I weź tu rób to, po co przyjechałeś, czyli w coś zagraj... :)
Jutro do pracy :/ Do tego straszą średnimi warunkami. Się zobaczy. Na koniec jeszcze Dębina, już znów jesienna.
Moczary na poznańskiej Dębinie




  • DST 51.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mglistofajność

Niedziela, 23 stycznia 2022 · dodano: 23.01.2022 | Komentarze 13

Mglisto, paskudnie, mokrawo - spoko dzisiaj było :)

Wyjazd na rower po odespaniu, czyli jakoś po dziesiątej. Warunki na szosowanie średnie, więc znów wyprawa Czarnuchem. Sprawdził się idealnie.

Trasa zachodnia, klasyczna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

O dziwo nie wiało. Szok :)

Nic spektakularnego się nie wydarzyło, więc relacja umiarkowana.
Mgliście i zimowo
Myszołów na drzewie
Wciąż w Trzcielinie pusto jeśli chodzi o "moje" zwierzaki. Za to był kundelek, którego jeszcze nie udało mi się oswoić, bo jest czyjś i nieufny. Jeszcze :)
Idzie pies przez wieś :)
Kundelek, któego jeszcze nie udało mi się oswoić
Za to w Palędziu jeden z koni podchodzi coraz bardziej pewnie :)
Koniki z Palędzia
Koniki z Palędzia © Ufna mordka :)
Końskie głaskanko
Sympatyczny pysio :)
Aha, miałem okazję zobaczyć, jak powstaje słup wysokiego napięcia. O tak:
Tak powstaje słup
Po południu jeszcze spacer po Dębinie, dziś fajnie mrocznej.
Mrocznie na Dębinie
BS-a nadrobię wieczorem, bo zaraz jadę do kumpla grać w grę, nawet za pozwoleniem Żony. Nie, nie Tomb Rider, Sylwester już był :) W Fifę.




  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 79m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut arcybiały

Sobota, 22 stycznia 2022 · dodano: 22.01.2022 | Komentarze 14

No i co ja mam napisać o dzisiejszym dniu? No co?

Dobra, niech będzie od pozytywów - troszkę dziś, ale bardzo malutko, pokręciłem. No i świeciło nawet słońce.

Koniec, wracamy na ziemię, czyli do świata, gdzie największy optymista, który nagle wylądował w Polsce, zaczyna mieć prędzej czy później myśli samobójcze :)

W nocy bowiem zaczął padać śnieg, a nad ranem drogi były nie tylko białe, ale i śliskie. Na szczęście koło dziewiątej, gdy na termometrze pojawiło się plus minus zero, dało się ruszyć. Czasu przed pracą już za wiele nie miałem, wpadł więc jedynie glut. Zresztą - jak pokażę na fotkach - dalej za bardzo nie było gdzie jechać.

Trasa to z konieczności w tę i z powrotem: Poznań - Plewiska - Poznań Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo, gdzie nastąpiła nawrotka. O tu.
Tu nastąpiła taktyczna nawrotka
Jazdy dalej ryzykować nie chciałem. Wolałem wrócić swoimi bezpiecznymi śladami :)
Drogi, hmmm, częściowo przejezdne :)
Jak widać było "tak se". Ale za to w lesie ładnie.
Rowerowe leśne ujęcie
Biały lasek
Zima, nie da się ukryc
Znalazłem tablicę idealną dla rodzimych nazioli, nawet takich light, jak z Konfederacji - miejscowość Czystobiała:)
Tablica idealna dla rodzimych nazioli - biała jak śnieg :)
Tak sytuacja wyglądała w nocy:
Nocne opady śniegu
Po powrocie szybkie wybieganie Kropy po parku...
Leci kosiarz :)
Jest zima, musi być kijek :)
...przy okazji szybka fota śmieszki na latarni...
Śmieszka na latarni
...i spacerek przez Dębinę do pracy.
Słońce, które nigdy się zimą nie nudzi, poznańska Dębina
Sikory po drodze wpadły. Bogatka...
Bogatka obrabiająca resztki
...oraz modraszka.
Modraszka pilnująca żarła
No i Dreamliner :) Ale to już w centrum.
Dreamliner nad Poznaniem
Rozpoczęcie podejścia do lądowania
A jutro? Jak to ostatnio - cholera wie.




  • DST 57.60km
  • Czas 02:18
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miły zaskok

Piątek, 21 stycznia 2022 · dodano: 21.01.2022 | Komentarze 7

Tak jak wczoraj pogoda zrobiła mi psikusa in minus, tak dziś starała się zrewanżować i zaskoczyć pozytywnie. Udało jej się na tyle, że w słońcu, wietrze, początkowo też lekkim mrozie, jakoś wykręciłem ten jedynie słuszny dystans.

Jeden dzień na chomiku wystarczył, żebym z chęcią... do tego nie wracał. Była to dodatkowa motywacja.

Wyjazd przed dziewiąta, z lekką obawą o stan dróg. Nie było źle. Boczne uliczki w lodzie, główne przejezdne, dało się żyć. W ten sposób w miarę bezstresowo wykonałem zachodnią pętelkę: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzecielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Potem ogarnąć się do domu i rowerem do pracy, między innymi przez Dębinę, bo ona jak zwykle oferowała dziś śliczne zimowe klimaty.
Błękitny klimacik na poznańskiej Dębinie
Parkowanie na dziko, poznańska Dębina :)
W Lisówkach oczywiście też brzydko nie było :)
Przy
Słońce nad Lisówkami
Szkoda tylko, że trzcielińskich zwierzaków wciąż ani widu, ani słychu. Rozumiem - zimno :) Dzisiaj więc jedynie senne sarenki uchwycone z daleka.
Sarenki-śpiochy
Jutro znów do pracy. A pogoda jaka będzie? - cholera wie. Pogodynkom nie ufam.




  • DST 32.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 31.48km/h
  • Aktywność Rower wirtualny

Chomik 1/2022 (ślizgawica)

Czwartek, 20 stycznia 2022 · dodano: 20.01.2022 | Komentarze 22

Szybko przyszło to paskudztwo. Myślałem, że pierwsze tegoroczne męczarnie na stacjonarnym przyjdą później, ale ta zima zdecydowanie nie rozpieszcza.

Gdy wstałem dziś o 4:40, bo Kropa znów poczuła naglą potrzebę, było jeszcze suchutko. Wróciłem do wyra, zasnąłem, a obudziłem się trzy godziny później już w innym świecie. Niestety białym. I śliskim. To pierwsze by aż tak nie przeszkadzało, jednak ślizgawica na drogach wyleczyła mnie z jakichkolwiek myśli o kręceniu. 

Tym samym zaniosłem chomika do kuchni, bo tam chłodniej, odpaliłem na Netflixie nowy sezon "Wiedźmina" oraz kawałek starego odcinka 'South Parku" i zabrałem się za nudę, jaką jest walka na stacjonarnym. Wykonałem 32 kilometry w godzinę i niewiele ponad minutę, po czym radośnie zsiadłem z tej parodii roweru. Oczywiście - zgodnie z tradycją - nie wpisuję tego do "prawdziwych" statystyk (EDIT: dzięki informacji od kolegi Meteora odkryłem, że jeśli doda się "rower wirtualny", to nie dolicza się on do statystyk i ich nie miesza z realnym rowerowaniem. Dzięki!).

Czas było do pracy. Zrobiłem sobie spacerek do centrum przez Dębinę, wykonując dokładnie 6,66 kilometra :)

Jak na złość, drogi zaczęły być w miarę przejezdne, a aura piękna. Jednak nie miałem już czasu wsiadać na rower.
Znów zima na poznańskiej Dębinie
Choć i tak miałem okazję przyuważyć jakąś grubszą interwencję na Drodze Dębińskiej.
Akcja strażaków i policji na Drodze Dębińskiej
Tak zaś wyglądały ulice na Dębcu po ósmej rano. No nie ryzykowałem :)
Poranne warunki na ulicy 28 Czerwca w Poznaniu
Boczne uliczki to czysty lód
Podczas spaceru spotkałem jedynie głośną wronę...
Wrona siwa z siwym okiem
Krzycząca coś wrona
...natomiast podczas chomikowania towarzyszył mi co jakiś czas mazurek-aniołek.
Mazurek-aniołek za szybą :)
Na jutro zapowiadane są: mróz i silny wiatr. Stan opadów pozostaje zagadką. W najlepszym wypadku glut, w najgorszym znów chomik.

Aha, jeszcze zachód słońca, tym razem po miejsku.
Zachód słońca w centrum Poznania




  • DST 62.60km
  • Czas 02:19
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyzwoicie

Środa, 19 stycznia 2022 · dodano: 19.01.2022 | Komentarze 19

Dzisiaj było nawet przyzwoicie. Oczywiście jak na styczeń.

Co prawda słońce gdzieś znikło, rządziła szarość, ale obyło się bez jakichś ekstremalnych pogodowych wariacji. To zawsze coś.

Wyjazd przedpracowy, poranny, senny, na zachód, trasą: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Czyli klasyk.

Wyjazd kompletnie bez historii. Nawet zwierzaków zabrakło :( Ale za to znów pojechałem szosą, co cieszy samo przez się.
Widok na WPN w końcu z szosą
Odmarzające bagienko, Trzcielin
Do pracy jechałem już Czarnuchem, bo wieczorem pogoda ma się spieprzyć. A od jutra znów deszcz i wiatr, do tego ostrzeżenia :/ Z kręceniem może być problem.

Na Dębinie czaple czują się coraz bardziej pewnie - ostatnio udało mi się uchwycić sześć sztuk, a siódma siedziała po drugiej stronie jednego ze stawów. Cieszy to, jak i świadomość, że na te ptaki polować nie można, prócz kilku wyjątków od reguły, bo pewnie by w tym miejscu zwyroli nie zabrakło.
Sześć czapli na poznańskiej Dębinie
A, i jeszcze modraszka ze swoim skarbem, a co :)
Modraszka ze swoim skarbem :)




  • DST 52.80km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 168m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po katharsis

Wtorek, 18 stycznia 2022 · dodano: 18.01.2022 | Komentarze 12

Wczorajsze pogodowe katharsis widocznie pojawić się musiało. Dzisiaj już jakby inny świat - słoneczny, ale za to zimny, wciąż wietrzny, choć nie tak jak wczoraj. Zdecydowanie wybieram aktualną wersję.

Dzień miałem wolny, wyjazd w związku z tym bardzo - jak na mnie - późny, czyli po jedenastej. Po śniadaniu, kawce i odczekaniu, aż śliskie drogi staną się bezpieczne.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Mimo że jechałem szosą, rozpędzić się nie mogłem. Wiatr robił ze mnie sieczkę, a chłód sprawy nie ułatwiał. Za to było ładnie, co przy wczorajszej rzezi było jak błogosławieństwo.
Parawiosna :)
Przy polnej drodze niedaleko Dopiewca
Mroźno-słoneczne bagno w Trzcielinie
Niestety znów trzcielińskie zwierzaki gdzieś wyemigrowały. Ale znalazłem zastępstwa, tylko że część z daleka...
Kózki z Trzcielina
Jeeeeeeeeśśśććć! :)
...ale i te gotowe dać się pogłaskać. Choć prosto nie poszło, konika z Palędzia udało się namówić :)
Konik z Palędzia
Konik namówiony do głaskania
Końskie radosne pycho :)
Chrapu-chrapu :)
Były też te bardzo dzikie. Dziesiątki mazurków na krzaku...
Stadko mazurków w szuwarach
Mazurki trochę bliżej
...i sarenki na polu za Dopiewcem. Spokojne, dały się podejść nawet względnie blisko. Mogłem iść dalej w pole, ale nie chciałem ich przestraszyć, bo wydawały się nad wyraz wyluzowane.
Stadko saren pod Gigantem :)
Sarenki mnie przyuważyły
Zrelaksowane sarenki
Pssssst, jakiś ludź robi ci zdjęcie... :)
Koziołki dwa
Po południu jeszcze spacer po Dębinie. Trafił się sympatyczny zachód.
Zachód słońca na poznańskiej Dębinie




  • DST 31.20km
  • Czas 01:21
  • VAVG 23.11km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 92m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut-tragedia

Poniedziałek, 17 stycznia 2022 · dodano: 17.01.2022 | Komentarze 21

Jest kilka słów, którymi mógłbym podsumować dzisiejszy krótki wypad, ale żadne z nich nie nadaje się do "druku". Więc się powstrzymam.

O tym, że będzie mocno wiało, wiedziałem już wczoraj. Psychicznie byłem więc przygotowany. Ale nie na to, co realnie mnie czekało.

Rano lekko kropiło, co oznaczało, że jadę Czarnuchem. Zawsze to kilka kilo więcej pod dupą - przydało się. No i ruszyłem. W mieście, czyli na terenie zabudowanym, było jeszcze w miarę. Dojechałem jakoś do Plewisk, ale główne atrakcje zaczęły się dopiero za nimi, na odcinku do Skórzewa. Zrobił się tam mały korek, bo wiatr wykrzywił szlaban na rogatkach, niemal go łamiąc. Zanim go naprawiono, odczekałem swoje, mając po lewej pole, a po prawej pole. Do tego zaczęło lać. Więc dostawałem w ryj kroplami, a podmuchy zrzucały mnie na pobocze. Miałem dość.

Doczłapałem się jakoś do centrum wsi, a przede mną był kolejny etap, czyli znów pole i śmieszka prowadząca do serwisówek przy S11. Tam zatrzymałem się na wykonanie jedynego tego dnia zdjęcia, uwieczniając powalony baner reklamowy, całkiem solidnych rozmiarów. Co mam nadzieję mówi samo za siebie :)
Jedyna dzisiejsza rowerowa fota - w tle powalony przez wiatr baner reklamowy. Ja jakoś ustałem :)
Powrót seriwsówkami i przez Plewiska miał być poezją, a był marną farsą. Wietrzysko wcale nie chciało pomagać, tylko wciąż waliło z boku, przez co w warunkach huraganowych ledwo przekroczyłem 40 km/h jako prędkość maksymalną. Tragedia.

Rzadko mi się zdarza tak żałosna średnia na asfalcie (ostatnio chyba podczas wspinaczki na Przełęcz Karkonoską), ale trzeba stanąć w prawdzie: zostałem dziś zmasakrowany, pokonany i zdeklasowany. Wróciłem przemoczony od góry do dołu, przewiany i zły. Jedyne pocieszenie - wpadł ten żałosny, ale jednak chociaż glut, nie poddałem się.

Do pracy oczywiście rowerem nie jechałem. Choć jak na złość wyszło już wtedy słońce.

Zwierzaka uchwyconego dzisiaj, co jasne, brak, więc w zamian dzięcioł średni z Dębiny. To tak na podratowanie wpisu :)
Dzięcioł średni w zimowej sesji