Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad20 - 109
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Spacerowo w miejsca piękne
Dystans całkowity: | 592.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 20:41 |
Średnia prędkość: | 28.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.30 km/h |
Suma podjazdów: | 2068 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 53.84 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 54.20km
- Czas 01:59
- VAVG 27.33km/h
- VMAX 50.50km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 203m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Porannie i WPN-nie :)
Poniedziałek, 25 października 2021 · dodano: 25.10.2021 | Komentarze 10
Pierwszy - i ostatni w dzionek roboczy - wolny dzień w tym tygodniu. Plany dwa: znów się wyspać i nadrobić jesienne zaległości. Melduję wykonanie zadania :)
Rowerowy wyjazd przed dziesiątą. Dość chłodno, ale słonecznie. Wydawało się, że warunki świetne, ale w praktyce wyszło, iż ciężko się jedzie, bo wiatr kręcił w każdym kierunku, tylko nie tym mi sprzyjającym. Więc nawet nie walczyłem.
Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Poranna Dębina jak zwykle piękna.
Na S11 dzisiaj niewyjątkowy korek, ale wyjątkowo spory :)
Tyle o rowerze. Po południu zająłem się ważniejszą misją, czyli wypadem do WPN-u. Ten ostatni okazał się za wczesny, na Nadwarciańskim nie było jeszcze prawdziwych barw jesieni, dzisiaj za to już narzekać nie mogłem. Oto wycinek z tego, jak wygląda najfajniejszy szlak w najfajniejszym narodowym parku :)
Gnojnik miał swoje pięć minut. W końcu przyjrzałem się jego mordce - nie ma co, istny Venom :) W sumie fajnie, że są takie małe :) A przy okazji polecam "Przemianę" Franza Kafki - kto nie czytał, pilnie musi nadrobić.
- DST 55.30km
- Czas 01:56
- VAVG 28.60km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 177m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Porannie, WPN-nie i kormorannie :)
Poniedziałek, 22 lutego 2021 · dodano: 22.02.2021 | Komentarze 15
Wolny, czyli aktywny dzionek za mną. Lubię takie.
Na początek rower. Zanim wyruszyłem podjechałem do serwisu po nowe klocki hamulcowe do szosy, bo te aktualne robiły mi już niezły szlaczek na feldze. Gdybym ich nie wyrzucił, mógłbym używać zamiennie z maszynką do golenia :)
Potem wyjazd właściwy na ulubionej trasie pod kryptonimem "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Mosina - Puszczykowo - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.
Jechało się przyzwoicie, muszę przyznać, choć zmiany kierunku wiatru z południowo-wschodniego na północno-zachodni zdecydowanie nie szanuję. Grr :)
W Trzebawiu zrobiłem skok w bok i połączyłem dwa najlepsze środki transportu w jednym :)
Słoneczna pogoda w lutym ma u mnie zdecydowanego plusa :)
Widoczna śmieszka jest nawet spoko (choć zawsze będę powtarzał, że zrobiona bez sensu), ale niektórzy jej użytkownicy upierdliwi :)
Łącznie z dojazdami po klocki wyszło około 55 kilometrów. Może być.
A po południu wypad do WPN-u. Wczoraj odpuściłem, bo mijanka z miliardami ludzi w parku narodowym budzi u mnie agresję, za to dzisiaj była bajka. Spotkałem (liczyłem!) na całym Szlaku Nadwarciańskim trzech rowerzystów oraz pięciu spacerowiczów. Jak na około dziewięć kilometrów idealnie :)
O tej drodze wijącej się malowniczo wzdłuż Warty pisałem już wiele razy, więc po prostu skupię się na zdjęciach. Mam nadzieję, że pokażą one, iż te tereny są świetne o każdej porze roku.
Kropa zachwycona, jak zwykle :) Na początek wybrała sobie taki oto pierwszy z brzegu kijek...
...który nie tylko nie mieścił się na większości ścieżek, ale i w końcu pękł. Zabrała się więc za szukanie alternatywy :)
Namówiłem ją jednak, żeby akurat ten egzemplarz odpuściła, co łatwe nie było. W końcu skończyło się na czymś bardziej kompaktowym.
Chyba spotkałem wielkopolską wersję potwora z Loch Ness :) Patrzył na mnie przejmująco.
Z innych zwierzaków - stadko gągołów...
...oraz przede wszystkim creme de la creme wypadu: dwa dorodne kormorany. Szukałem ich ostatnio bezskutecznie kilkanaście kilometrów dalej, w Grzybnie, a tu proszę, siedzą sobie prawie pod moim nosem :) Szkoda tylko, że zdjęcia są pod światło, niestety innego punktu do ich zrobienia nie miałem.
Piękne to smoki. To znaczy ptaki :)
Z rzeczy codziennych taki kadr... :/
Na ten widok chciało mi się wyć do księżyca. Nawet tego widzianego w dzień.
Od jutra już normalny tryb, czyli robota, robota, robota...
- DST 52.40km
- Czas 01:52
- VAVG 28.07km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wietrznie i Szacht-etnie
Poniedziałek, 6 lipca 2020 · dodano: 06.07.2020 | Komentarze 10
Ciąg dalszy walki z wiatrem. Jak wiadomo, z góry przegranej, więc "walka" była umowna. Jak już to taka, która zakładała przetrwanie :)
Kierunek powiewów, a co za tym idzie dobór trasy, też niespecjalnie pomagał. No ale skoro ma się na zachodzie pustynię, to nie może być lekko. Wpadło kółko z Dębca przez Luboń, Łęczycę, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Trzebaw, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu. Relive... hmm. Wciąż zagadka.
Jazda była tak męcząca, że nawet zdjęć mi się robić nie chciało. Inna sprawa, że nie za bardzo było czemu i komu. Miałem nadzieję na jakieś muflony (przypomnę, że naprawdę je widziałem w maju tego roku), no ale jakoś się nie trafiło :) Wpadł tylko podirytowany bocian-młodziak.
Lepiej było po południu, bo miałem wolne, więc wybiegałem Kropę po Szachtach. W tygodniu to miejsce jest w miarę puste, pełne krzyków ptactwa. Nawet na wieży widokowej nie ma tłumów. Więc skorzystałem.
Wspomniana wieża trzyma się mocno, mimo podmuchów.
Na dole jest istny raj dla mew (głównie śmieszek), choć trafił się i perkoz.
Trafił się również mniejszy kaliber: szafranka czerwona oraz jakaś bliżej niekreślona łątka.
Tryb makro także poszedł w ruch. Obiekt nie zdążył uciec :)
Jedynie gnojki, takie jak ten, zakłócały ciszę. No ale na F16 nie ma mocnych :)
- DST 61.20km
- Czas 02:06
- VAVG 29.14km/h
- VMAX 54.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 129m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zachodnie wietrzenie i zaległy Nadwarciański
Czwartek, 2 lipca 2020 · dodano: 02.07.2020 | Komentarze 14
Kolejny typowy dzionek. Ciężko się wstawało, ciężko się jechało, ciężko się ruszało do pracy. Życie :)
Wpis będzie wyjątkowo ubogi jeśli chodzi o tekst, za to będzie sporo zdjęć. O samym rowerowaniu dziś niewiele. Bo pisać nie ma za bardzo o czym. Wiało wciąż mocno, a że z zachodu, to za mną rundka po polach: z Poznania przez Plewiska, serwisówki, Zakrzewo, Sierosław, Więckowice, Fiałkowo, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do Poznania. TUTAJ Relive.
Zatrzymałem się na dłużej tylko raz (oczywiście nie licząc dziesiątek pauz spędzonych na czerwonym świetle), w Więckowicach. Raz jeszcze pochwalę tę wieś za to, że ktoś tam zrobił asfaltowy chodnik z DOPUSZCZONYM (a nie nakazanym) ruchem rowerowym. Cenię sobie też tamtejszą wylęgarnie komarów, bo jest ładnie utrzymana :)
W środku rośnie jakieś zielsko. Jakie - nie mam pojęcia :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
Czas na drugą część, czyli fotki z wczorajszego wypadu do Wielkopolskiego Parku Narodowego, a konkretnie na dawno nienawiedzany Nadwarciański Szlak Rowerowy. Środek tygodnia, jak się okazało, był ku temu dniem idealnym - cisza, spokój, ruch niewielki. Oto to, co udało się uchwycić. Na początek.. lody z restauracji "Lokomotywa" w Puszczykowie - pycha. Tylko nieświadomie nie trafiłem z kolorystyką :)
Potem było już bardziej klasycznie.
Z innych zwierzaków - trafił się dość wyblakły latolistek cytrynek...
...odlotowa kaczka...
...oraz wbrew pozorom nie taka łatwa do uchwycenia w szuwarach żaba wodna :)
- DST 51.60km
- Czas 01:43
- VAVG 30.06km/h
- VMAX 61.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 135m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niech żyje wolne... Czyli szosa i las :)
Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 · dodano: 27.04.2020 | Komentarze 17
Ten hołmofis, mimo tego, że dostaję przez niego solidnie po kieszeni, ma swoje plusy. O wysypianiu się już kiedyś wspominałem. W marcu fajne również było to, że można było wyruszyć wtedy, gdy robiło się cieplej, a nie z samego rana. Teraz - póki nie ma upałów - też jest to istotne, ale najbardziej za pandemią jest Kropa, która praktycznie codziennie ma solidny spacer. Dziś nie było inaczej, o czym w drugiej części wpisu.
Sama jazda to zachodnia, pustynna pętelka. Przed wyruszeniem cieszyłem się, że prognozy zapowiadały słaby wiatr. Radość skończyła się praktycznie od razu, bo w praktyce wciąż wiało solidnie (co widać po fałmaksie), choć w porównaniu z ostatnimi dniami ciut słabiej. Raz trafiłem nawet na chmurę czegoś, co jeden z podmuchów skierował z pola na drogę - ciekawe doznanie :)
Trasa: Poznań - Luboń - Wiórek - Łęczyca - Wiórek - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań. Relive dzisiaj działa, więc czai się TUTAJ :)
A po południu wspomniany spacer. Zdecydowałem się w końcu wyruszyć do Wielkopolskiego Parku Narodowego, zaliczając między innymi piachy w Wirach, pagórki w Puszczykowskich Górach oraz... wodospad na granicy Łęczycy. Poniżej galeria. I niech ktoś mi jeszcze powie, że okolice Poznania są nudne! :) A, i niech mi ktoś znów wpadnie na debilizm z zamknięciem lasów - będę gryzł!
- DST 51.80km
- Czas 01:53
- VAVG 27.50km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 154m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiatrociepłość oraz WPN
Środa, 9 października 2019 · dodano: 09.10.2019 | Komentarze 15
Znów na początek umieszczę plusika, bo temperatura wzrosła. Hip hip...! Co prawda poranne trzynaście stopni to jeszcze nie ideał, ale mimo wszystko warto odnotować, że można było znów jechać w rękawiczkach bez długich palców :)
Niestety, fajność na tym się skończyła. W zamian za ocieplenie pojawiło się wietrzysko, które mnie momentami ostro kontrowało. Znów jakby "wybrane" specjalnie dla mnie, bo już wczesnym popołudniem nie było po nim śladu :/ Walczyłem, walczyłem, ale i tak było to z góry skazane na porażkę, gdyż gnój ani przez chwilę nie chciał pomóc. Widać to ponownie po średniej. No jak nie urok, to sraczka. Lub ewentualnie: jak nie PiS, to PO :)
Trasa stała, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Zdjęcia też zwykłe, nijakie...
Za to po południu, gdy ogarnąłem teoretycznie wolny, a jak zwykle zalatany dzień, udało się jeszcze z Żoną wybiegać Kropę, oczywiście po najlepszym z najlepszych Wielkopolskim Parku Narodowym. Jako że pewnie już się na blogu lekko przejada, to postarałem się lekko inne ujęcia :)
- DST 55.10km
- Czas 01:58
- VAVG 28.02km/h
- VMAX 52.40km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 273m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowo odfajkowane i poznańsko popyrowane
Niedziela, 6 października 2019 · dodano: 06.10.2019 | Komentarze 13
Pierwotnie miałem pomysł na sporo treści pisanej do tego wpisu, ale że założenia swoje, a życie swoje, to dziś będzie więcej obrazków, do tego niewiele rowerowych. Myślę, że i tak mało kto będzie narzekał :) Poza tym jest na tyle późna pora, że bełkot wyszedłby z tego większy nawet niż zazwyczaj :)
Ale pokrótce o kręceniu coś napisać trzeba. Miejmy więc to za sobą. Wykonałem dość męczącą, bo w znacznej części miejską rundkę (o dziwo, mimo niedzieli niehandlowej, ruch spory, a światła jak zwykle swoje) na północ, czyli z Dębca przez Górecką, Hetmańską, Grunwald, Jeżyce, Golęcin, Obornicką, Suchy Las, Morasko, Radojewo, Biedrusko, Promnice, Bolechowo, Owińska, Czerwonak, Koziegłowy, Gdyńską, Bałtycką oraz Wartostradę do domu.
Było zimno, z ciężkim powietrzem, więc ślamazarnie. Za to bardzo słonecznie, co przy niskich temperaturach cieszy.
A na popołudnie mieliśmy ustawioną z przyjaciółmi wycieczkę do... muzeum. Ale nie byle jakiego, tylko takiego, w którym jeszcze moje cztery litery nie miały okazji przebywać, co - jak się okazało - było zdecydowanym błędem. Bowiem Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie, wbrew nazwie, okazało się fascynującym i mega ciekawym miejscem. Normalnie perełka. Do tego o zadziwiającej objętości, bo hektarów jest tam od groma. A okazją była świetna impreza, czyli "Poznańska Pyra" - święto tytułowej bulwy. Można było nie tylko posłuchać czystej gwary, zobaczyć chodzące ziemniaki, zjeść pyszny, wypiekany w zabytkowych piecach chleb, wziąć udział w wykopkach, ale też zobaczyć wiele, wiele świetnych eksponatów. No i nikt nie robił problemu z obecności Kropy - wręcz przeciwnie, panie z pewnej fundacji animalnej nawet stwierdziły, że była najładniejsza ze wszystkich obecnych tu czworonogów :)
Oto galeria:
Największą jednak atrakcją, jak na mój skromny gust, była działająca Hipolina, czyli ponad stuletni, wciąż jeżdżący lokomobil z zakładów Cegielskiego. Kopcił jak cholera, głośny koszmarnie, ale to sprzęt z duszą, w przeciwieństwie do większości aktualnie produkowanych puszek.
Nie mogło zabraknąć też - a jak - poszukiwań okazów rowerowych. Się znalazły, oczywiście :)
Zresztą trafiła mi się okazja nie byle jaka, bo dopytania mistrza bicykla o tematykę wymiany dętek w pewnym sprzęcie. Jak się okazało - nieistniejącą, bo wielkie koło dętki nie posiada, tylko jest wypełnione gumą. Podobno patent się sprawdza niezawodnie, ale dość często trzeba centrować koła.
No i na sam koniec wpadł jeszcze spacerek po WPN-ie, podczas którego wreszcie miałem okazję wejść na wieżę widokową, czyli do Mauzoleum Bierbaumów. Szkoda, że ludzi było sporo, więc nie dało się zrobić "czystego" zdjęcia, ale za to wstęp był o dziwo darmowy.
Fajny, dość intensywny dzień, który z założenia miał być odpoczynkiem, a w praktyce - padam na ryj :)
- DST 52.20km
- Czas 01:51
- VAVG 28.22km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 253m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kórełko oraz szczekadełko
Poniedziałek, 23 września 2019 · dodano: 23.09.2019 | Komentarze 10
Genialnie było wczoraj, dziś - zgodnie ze standardem - musiało się coś spieprzyć :) Znów bowiem pierwsze skrzypce grał zmienny wiatr, niby wschodni, a realnie: każdy możliwy, tylko nie taki, który by mi pomógł. Za to umiarkowany, a momentami dość mocny. Witamy w rzeczywistości. Ale za to niedziela - nie zapominajmy - była dla nas :)
Trasa to "kórełko": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Mieczewo - Mościenica - Kórnik - Skrzynki (tam Zemsta Adolfa) - Borówiec - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Dębina - dom.
Średnia znów była średnia, jazda znów była nijaka, fajerwerków zabrakło - norma. Za to nikt nie chciał mnie zabić, to akurat fajne :)
Dzionek miałem wolny, jednak po powrocie czekało mnie jeszcze załatwianie kilku rzeczy na przedwczoraj, co poszło mi zadziwiająco sprawnie, więc po południu udało się jeszcze rodzinnie pospacerować po Wielkopolskim Parku Narodowym, na odcinku Łęczyca - Puszczykowskie Góry - Wiry. Tym razem nie wziąłem ze sobą aparatu, więc relacja zdjęciowo tylko z telefonu, ale za to nowego, Myślę, że jako tako dał radę, mimo iż to średniak.
Na koniec: prawdziwy, obskurny i brudny ŻUL... :)
...oraz dowód na to, że Kropa to zdecydowanie mój pies :) Dodam jeszcze, że namiętnie szczeka również na dźwięk kościelnych dzwonów oraz ujada na widok sutanny. Zupełnie nie wiem, po kim to ma... :)
- DST 52.30km
- Czas 01:48
- VAVG 29.06km/h
- VMAX 53.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 224m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wietrzsień oraz spacerowo
Poniedziałek, 2 września 2019 · dodano: 02.09.2019 | Komentarze 8
W końcu (wreszcie!)
upały się skończyły. Cudownie.
Mniej cudowne jest
to, że w zamian zaczęło konkretnie wiać, oczywiście z mało
przewidywalnych kierunków, więc zostałem wymęczony za wszystkie
czasy. Muszę jednak przyznać, że przez jakieś pięć czy sześć
kilometrów (łącznie) miałem wiatr w plecy i wtedy udka kręciły
się jak na rożnie. Reszta – niestety masakra, bez szans na
nadrobienie. Po drodze dopadł mnie nawet deszczyk, ale na tyle
delikatny, że jedynie zmoczył opony.
To, że kierunek
podmuchów był północno-zachodni, też nie pomagało, bo musiałem
przepchać się przez zakorkowane miasto – na szczęście jeszcze
nie jest to regularny rok szkolny, więc do przeżycia.
Trasa: Dębiec –
Górecka – Hetmańska – Grunwald - Jeżyce – Golęcin –
Strzeszyn – Kiekrz – Rogierówko – Kobylniki – Sady –
Swadzim – Batorowo – Lusowo – Zakrzewo – Plewiska – Poznań. TUTAJ Relive.
Klasyk musi być :)
Po południu, po załatwieniu wszystkich niezbędnych i zaplanowanych na dziś rzeczy, udało się jeszcze we trójkę odwiedzić Wielkopolski Park Narodowy i przejść ponad osiem kilometrów między Puszczykowem a Łęczycą, czyli po prostu Nadwarciańskim. Póki co wciąż jest tam godnie, a Kropa w swoim żywiole.
Jak zwykle WPN potrafi zadziwić. Oto dziś znalezione ciekawostki, z szubienicą - dość amatorską - łącznie :)
Aha, przy okazji, bo zapomniałem napisać wczoraj - w sierpniu tego spacerowania było dość sporo, bo ponad 118 kilometrów, w tym po górkach.
- DST 52.85km
- Czas 01:45
- VAVG 30.20km/h
- VMAX 60.20km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 201m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Gorszość :)
Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 18.08.2019 | Komentarze 12
Od rana pogoda była na tyle niepewna, że motywowała mnie jedynie do... niespieszenia się z wyjazdem :) Było pochmurno, groziło lekkimi opadami (te mnie dopadły po drodze, ale prawie niezauważalne), a wiatr robił wyraźne szumidła na drzewach. Mimo wszystko kręciło się całkiem fajnie.
Trasa: klasyczne "kondominium" - Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Szreniawa - Komorniki - Poznań. TU Relive, ale koncertowo spieprzone przez zawiechę Endomondo :)
Wiało. Ale nawet momentami pomagało, co widać po fałmaksie.
Motywów do fotek za wiele nie było, więc jedynie jedna z Łodzi, w towarzystwie lekko już odrapanego Nepomucena.
Więcej będzie ze spaceru, bo udało się po południu ruszyć cztery litery i połazić po Wielkopolskim Parku Narodowym, ale z racji niedzieli i chęci ominięcia tłumów w bardziej malowniczej części, czyli przy Nadwarciańskim, tym razem dreptanie nastąpiło głównie po okolicach Wirów i Łęczycy. Tam cisza, spokój, więc nerwy nie zostały nadwyrężone obecnością ludożerki :)
Na koniec Mądrość Ludzi Lasu. Od razu uprzedzam pytanie, które by zapewne padło - nie, to nie ja udoskonaliłem tablicę :)