Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Styczeń, 2022
Dystans całkowity: | 1465.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 57:18 |
Średnia prędkość: | 25.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.10 km/h |
Suma podjazdów: | 4425 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 47.27 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
- DST 57.60km
- Czas 02:18
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 42.90km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 125m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miły zaskok
Piątek, 21 stycznia 2022 · dodano: 21.01.2022 | Komentarze 7
Tak jak wczoraj pogoda zrobiła mi psikusa in minus, tak dziś starała się zrewanżować i zaskoczyć pozytywnie. Udało jej się na tyle, że w słońcu, wietrze, początkowo też lekkim mrozie, jakoś wykręciłem ten jedynie słuszny dystans.
Jeden dzień na chomiku wystarczył, żebym z chęcią... do tego nie wracał. Była to dodatkowa motywacja.
Wyjazd przed dziewiąta, z lekką obawą o stan dróg. Nie było źle. Boczne uliczki w lodzie, główne przejezdne, dało się żyć. W ten sposób w miarę bezstresowo wykonałem zachodnią pętelkę: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzecielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Potem ogarnąć się do domu i rowerem do pracy, między innymi przez Dębinę, bo ona jak zwykle oferowała dziś śliczne zimowe klimaty.
W Lisówkach oczywiście też brzydko nie było :)
Szkoda tylko, że trzcielińskich zwierzaków wciąż ani widu, ani słychu. Rozumiem - zimno :) Dzisiaj więc jedynie senne sarenki uchwycone z daleka.
Jutro znów do pracy. A pogoda jaka będzie? - cholera wie. Pogodynkom nie ufam.
- DST 32.00km
- Czas 01:01
- VAVG 31.48km/h
- Aktywność Rower wirtualny
Chomik 1/2022 (ślizgawica)
Czwartek, 20 stycznia 2022 · dodano: 20.01.2022 | Komentarze 22
Szybko przyszło to paskudztwo. Myślałem, że pierwsze tegoroczne męczarnie na stacjonarnym przyjdą później, ale ta zima zdecydowanie nie rozpieszcza.
Gdy wstałem dziś o 4:40, bo Kropa znów poczuła naglą potrzebę, było jeszcze suchutko. Wróciłem do wyra, zasnąłem, a obudziłem się trzy godziny później już w innym świecie. Niestety białym. I śliskim. To pierwsze by aż tak nie przeszkadzało, jednak ślizgawica na drogach wyleczyła mnie z jakichkolwiek myśli o kręceniu.
Tym samym zaniosłem chomika do kuchni, bo tam chłodniej, odpaliłem na Netflixie nowy sezon "Wiedźmina" oraz kawałek starego odcinka 'South Parku" i zabrałem się za nudę, jaką jest walka na stacjonarnym. Wykonałem 32 kilometry w godzinę i niewiele ponad minutę, po czym radośnie zsiadłem z tej parodii roweru. Oczywiście - zgodnie z tradycją - nie wpisuję tego do "prawdziwych" statystyk (EDIT: dzięki informacji od kolegi Meteora odkryłem, że jeśli doda się "rower wirtualny", to nie dolicza się on do statystyk i ich nie miesza z realnym rowerowaniem. Dzięki!).
Czas było do pracy. Zrobiłem sobie spacerek do centrum przez Dębinę, wykonując dokładnie 6,66 kilometra :)
Jak na złość, drogi zaczęły być w miarę przejezdne, a aura piękna. Jednak nie miałem już czasu wsiadać na rower.
Choć i tak miałem okazję przyuważyć jakąś grubszą interwencję na Drodze Dębińskiej.
Tak zaś wyglądały ulice na Dębcu po ósmej rano. No nie ryzykowałem :)
Podczas spaceru spotkałem jedynie głośną wronę...
...natomiast podczas chomikowania towarzyszył mi co jakiś czas mazurek-aniołek.
Na jutro zapowiadane są: mróz i silny wiatr. Stan opadów pozostaje zagadką. W najlepszym wypadku glut, w najgorszym znów chomik.
Aha, jeszcze zachód słońca, tym razem po miejsku.
- DST 62.60km
- Czas 02:19
- VAVG 27.02km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 159m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przyzwoicie
Środa, 19 stycznia 2022 · dodano: 19.01.2022 | Komentarze 19
Dzisiaj było nawet przyzwoicie. Oczywiście jak na styczeń.
Co prawda słońce gdzieś znikło, rządziła szarość, ale obyło się bez jakichś ekstremalnych pogodowych wariacji. To zawsze coś.
Wyjazd przedpracowy, poranny, senny, na zachód, trasą: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Czyli klasyk.
Wyjazd kompletnie bez historii. Nawet zwierzaków zabrakło :( Ale za to znów pojechałem szosą, co cieszy samo przez się.
Do pracy jechałem już Czarnuchem, bo wieczorem pogoda ma się spieprzyć. A od jutra znów deszcz i wiatr, do tego ostrzeżenia :/ Z kręceniem może być problem.
Na Dębinie czaple czują się coraz bardziej pewnie - ostatnio udało mi się uchwycić sześć sztuk, a siódma siedziała po drugiej stronie jednego ze stawów. Cieszy to, jak i świadomość, że na te ptaki polować nie można, prócz kilku wyjątków od reguły, bo pewnie by w tym miejscu zwyroli nie zabrakło.
A, i jeszcze modraszka ze swoim skarbem, a co :)
- DST 52.80km
- Czas 02:00
- VAVG 26.40km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Po katharsis
Wtorek, 18 stycznia 2022 · dodano: 18.01.2022 | Komentarze 12
Wczorajsze pogodowe katharsis widocznie pojawić się musiało. Dzisiaj już jakby inny świat - słoneczny, ale za to zimny, wciąż wietrzny, choć nie tak jak wczoraj. Zdecydowanie wybieram aktualną wersję.
Dzień miałem wolny, wyjazd w związku z tym bardzo - jak na mnie - późny, czyli po jedenastej. Po śniadaniu, kawce i odczekaniu, aż śliskie drogi staną się bezpieczne.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Mimo że jechałem szosą, rozpędzić się nie mogłem. Wiatr robił ze mnie sieczkę, a chłód sprawy nie ułatwiał. Za to było ładnie, co przy wczorajszej rzezi było jak błogosławieństwo.
Niestety znów trzcielińskie zwierzaki gdzieś wyemigrowały. Ale znalazłem zastępstwa, tylko że część z daleka...
...ale i te gotowe dać się pogłaskać. Choć prosto nie poszło, konika z Palędzia udało się namówić :)
Były też te bardzo dzikie. Dziesiątki mazurków na krzaku...
...i sarenki na polu za Dopiewcem. Spokojne, dały się podejść nawet względnie blisko. Mogłem iść dalej w pole, ale nie chciałem ich przestraszyć, bo wydawały się nad wyraz wyluzowane.
Po południu jeszcze spacer po Dębinie. Trafił się sympatyczny zachód.
- DST 31.20km
- Czas 01:21
- VAVG 23.11km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut-tragedia
Poniedziałek, 17 stycznia 2022 · dodano: 17.01.2022 | Komentarze 21
Jest kilka słów, którymi mógłbym podsumować dzisiejszy krótki wypad, ale żadne z nich nie nadaje się do "druku". Więc się powstrzymam.
O tym, że będzie mocno wiało, wiedziałem już wczoraj. Psychicznie byłem więc przygotowany. Ale nie na to, co realnie mnie czekało.
Rano lekko kropiło, co oznaczało, że jadę Czarnuchem. Zawsze to kilka kilo więcej pod dupą - przydało się. No i ruszyłem. W mieście, czyli na terenie zabudowanym, było jeszcze w miarę. Dojechałem jakoś do Plewisk, ale główne atrakcje zaczęły się dopiero za nimi, na odcinku do Skórzewa. Zrobił się tam mały korek, bo wiatr wykrzywił szlaban na rogatkach, niemal go łamiąc. Zanim go naprawiono, odczekałem swoje, mając po lewej pole, a po prawej pole. Do tego zaczęło lać. Więc dostawałem w ryj kroplami, a podmuchy zrzucały mnie na pobocze. Miałem dość.
Doczłapałem się jakoś do centrum wsi, a przede mną był kolejny etap, czyli znów pole i śmieszka prowadząca do serwisówek przy S11. Tam zatrzymałem się na wykonanie jedynego tego dnia zdjęcia, uwieczniając powalony baner reklamowy, całkiem solidnych rozmiarów. Co mam nadzieję mówi samo za siebie :)
Powrót seriwsówkami i przez Plewiska miał być poezją, a był marną farsą. Wietrzysko wcale nie chciało pomagać, tylko wciąż waliło z boku, przez co w warunkach huraganowych ledwo przekroczyłem 40 km/h jako prędkość maksymalną. Tragedia.
Rzadko mi się zdarza tak żałosna średnia na asfalcie (ostatnio chyba podczas wspinaczki na Przełęcz Karkonoską), ale trzeba stanąć w prawdzie: zostałem dziś zmasakrowany, pokonany i zdeklasowany. Wróciłem przemoczony od góry do dołu, przewiany i zły. Jedyne pocieszenie - wpadł ten żałosny, ale jednak chociaż glut, nie poddałem się.
Do pracy oczywiście rowerem nie jechałem. Choć jak na złość wyszło już wtedy słońce.
Zwierzaka uchwyconego dzisiaj, co jasne, brak, więc w zamian dzięcioł średni z Dębiny. To tak na podratowanie wpisu :)
- DST 52.80km
- Czas 01:56
- VAVG 27.31km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 184m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zacnie
Niedziela, 16 stycznia 2022 · dodano: 16.01.2022 | Komentarze 8
Ależ zacna niedziela się trafiła! Aż dziw :)
Wyjazd po odespaniu, czyli w okolicach jedenastej. Na termometrze astronomiczne plus dwa stopnie, wiatr niezbyt silny, można było odkurzyć szosę. Oczywiście po sprawdzeniu stanu dróg podczas spacerku z psem. Wizja lokalna wyszła na tak.
Trasa południowa, a konkretnie jedna z fajniejszych pętelek w tym kierunku: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Fajnie się jechało, choć - jak to zimą - emerycko. Za to klimacik okolic Rogalińskiego Parku Krajobrazowego w styczniowym słońcu rządził :)
Lasy Państwowe po raz kolejny pokazały, jak według nich wyglądają idealne drzewa. Gnoje.
Kawałek wcześniej jakiś wybitny żartowniś ukazał swój kunszt. Jak na kogoś, kto zapewne ma mózg wielkości orzeszka ziemnego, to niemal sztuka.
Trafił się myszołów. Dał mi całe kilka sekund na foty zanim odleciał.
Po południu jeszcze spacer z Kropą po Dębinie. W związku z tłumem kręcących się bez sensu ludków, wybrałem mniej znane rejony. Też godne :)
Niestety, ten dzień był ciszą przed burzą. Od dzisiejszego wieczora ma zacząć wiać i padać. A jutro łeb urywać. Jazda pod znakiem zapytania.
- DST 57.40km
- Czas 02:16
- VAVG 25.32km/h
- VMAX 43.10km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Klimatycznie
Sobota, 15 stycznia 2022 · dodano: 15.01.2022 | Komentarze 12
Dzisiaj - o dziwo - na niebie pojawiło się słońce. Niestety w połączeniu z lekkim przymrozkiem, a przymrozek rano zagwarantował śliskie drogi, więc mimo chrapki na szosę znów wybrałem się na rower Czarnuchem. Co ja bym bez niego zrobił? :)
Wyjazd o dziewiątej, przed pracą. Wybór ciężkiego sprzętu na start okazał się strzałem w dziesiątkę, przynajmniej z samego początku, bo po kilku kilometrach drogi zrobiły się całkiem przejezdne.
Trasa klasyczna, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Prawie na samym początku, czyli w Luboniu (no bo gdzie?) trafiłem na Polskę w pigułce, czyli paniusię, która mnie otrąbiła za to, że nie jadę zaśnieżonym... chodnikiem. Takim z dopuszczeniem, więc w małym móżdżku coś tam mogło się pokićkać. Całkiem kulturalnie wyjaśniłem, że dopuszczenie to nie nakaz, jest fakultatywne, a poza tym to słowo bardziej kojarzy mi się ze związkiem kynologicznym niż z rowerem. Coś tam chyba doszło do łepetyny, ale nie do końca, bo rzuciła jakby w przestrzeń: ale ścieżki są dla bezpieczeństwa... Nie wiem czyjego, na pewno nie mojego :)
Co do samej jazdy - nie było źle, głównie dlatego, że już nie wiało mocno. A i aura dawała radę.
Zwierzaków do głaskania dziś niestety zero :( Ale za to między Trzcielinem a Dopiewem w oddali wypatrzyłem muflony. Myk, myk, rower na pobocze, aparat w dłoń i w pole. Udało mi się, niczym rasowemu tropicielowi, podejść je od strony zagajnika.
Niestety, w końcu się spłoszyły.
Cieszy ten samiec. Na oko młodziak, ale jest.
Przy okazji spojrzałem na ślady w zamarzniętej glebie. Zastanowiły mnie te zdecydowanie nienależące do kopytnych. Albo wielki pies, albo... wilk?
To jeszcze nie koniec spotkanej fauny. Kawałek dalej spore stado saren...
...a za Dopiewcem znajoma czapla.
No i jeszcze śmieszki na Szachtach.
Jak zwykle w sprawdzonej piekarni w Dopiewie kupiłem rogaliki. Chyba robię to za często, bo dziś pani sprzedawczyni sprzedała mi je poza kolejką, wiedząc co chcę :)
Na koniec... cmentarz. Ten z Komornik. A co, nie można? :)
W końcu udało mi się dojechać rowerem do pracy.
- DST 52.55km
- Czas 02:06
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 147m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Falująco
Piątek, 14 stycznia 2022 · dodano: 14.01.2022 | Komentarze 11
Jeden dzień wolnego. Cudowna sprawa, szczególnie w temacie wysypiania się.
Co do rowerowania... Hmm. Jakoś mi się nie spieszyło, szczególnie gdy zerkałem za okno, gdzie wiatr uporczywie chciał mi wepchnąć gałęzie do mieszkania. No ale w końcu trzeba było ruszyć.
Było ponuro, chwilowo deszczowo, no i - tak jak wspomniałem - wietrznie. Istna jesień. Taki listopad 2022, który przyszedł ciut wcześniej.
Trasa Czarnuchem, w wersji: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Walka z podmuchami to coś, czego wolałbym nie wspominać. Ale trafiło się małe szczęście - za Plewiskami przez jakieś trzy kilometry miałem okazję podpiąć się pod ciągnik, niestety skręcił i dupa. Jednak co skorzystałem, to moje :)
Miło nie wspominam za to debila-kierowcę autobusu numer 729, który w Zakrzewie wyprzedził mnie na "Gazetę Polską". Przepraszam pasażerów, że usłyszeli to, co usłyszeli z moich ust, ale morderców trzeba krótko komentować.
Warunki do jazdy widać najlepiej na Jeziorze Lusowskim. Rower nie odleciał :)
Jedynie przy kanałku ciszej i spokojniej.
Fale - jak zwykle - wciąż na mojej ulubionej drodze Lusówko - Lusowo :)
Ze zwierzakami skromnie. Stadko dzikich gęsi...
...oraz walczące z wiatrem: potrzeszcz...
...i trznadel.
Jutro znów do pracy :/
- DST 57.10km
- Czas 02:17
- VAVG 25.01km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 194m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Szaroburość wróciła
Czwartek, 13 stycznia 2022 · dodano: 13.01.2022 | Komentarze 13
Dzisiaj w końcu klasyczne pięć dyszek udało się ogarnąć. A nawet więcej, bo dojazd do pracy podbił trochę dystans.
Zaczęła się odwilż, do tego połączona z lekką mżawką, ale za to większość dróg już bez lodu i ślizgawicy.
Za to - zgodnie z zapowiedzią - wrócił wiatr. A w sumie to coś na kształt huraganu. Łeb urywało konkretnie, a pomóc nie chciało za bardzo po nawrotce. Fuj.
Trasa polna, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nie napisałem, że było mgliście. No było :) Więc zdjęcia dziś tragiczne.
Tyle o rowerze. Jutro ma być gorzej, bo przyjdzie regularny deszcz :/
A na Dębinie odwilż i ślisko.
Na pamiątkę zimy fotki z ostatnich mroźnych dni tamże.
- DST 31.30km
- Czas 01:15
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 41.10km/h
- Temperatura -6.0°C
- Podjazdy 103m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wciąż biały glut
Środa, 12 stycznia 2022 · dodano: 12.01.2022 | Komentarze 13
Dzisiaj co prawda upal (minus sześć, a nie siedem, jak wczoraj), ale jakoś nie miałem ochoty szaleć z dystansem. Jedynie przedpracowy glut, trzeba sobie dawkować przyjemności :)
Trasa południowa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęcka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek, powrót swoimi śladami.
Wiatr już niestety zaczął dawać powoli o sobie znać. Jeszcze niezbyt upierdliwie, ale czuć, że niedługo będzie szalał.
Przygód nie było. Ot, typowy wyjazd z trzema parami skarpet na nogach, grubymi rękawicami i ubraniem na cebulę-giganta. Nic specjalnego :)
Słoneczko, choć już bardziej schowane, wciąż dodawało klimatu. Nawet na terenach po $%#@! wycince.
Zatrzymałem się na chwilę przy punkcie widokowym na WPN.
No i jak zwykle na Dębinie i nad Wartą. Śryż - jak widać - wrócił.
Jakoś na dziesiątym kilometrze Alert do mnie napisał, że mam się nie ruszać. Sorry koleś, za późno :)
Do pracy zrobiłem sobie spacerek. I trafił mi się bonus - spotkana na Wildzie pustułka, ewidentnie zmarznięta. Cieszyłem się, że mam przy sobie aparat.
Od jutra pogoda, która jest zagadką.