Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197810.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:1706.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:32
Średnia prędkość:28.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.80 km/h
Suma podjazdów:5225 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:56.90 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 61.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 28.15km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Barejakoza

Piątek, 20 września 2019 · dodano: 20.09.2019 | Komentarze 12


Ufff, dziś dało się już kręcić bez obawy o zwianie gdzieś na pobocze (lub nawet dalej). Co prawda do ideału było daleko, do tego dopadł mnie poranny leń, więc średnia wciąż masakruje in minus, ale... jest nadzieja :)

Trasa wciąż i niezmiennie zachodnia, z wiatrem jak zwykle niechcącym współpracować: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Poznań. Relive TU.

Powoli, ale bardzo powoli, idzie kolorowa jesień.


Niemiła niespodzianka czekała mnie za to w Komornikach. Każdy, kto tamtędy jechał choć raz w dzień roboczy, wie, że z powodu korków można tam znieść jajo, tak na głównej krajówce, jak i każdej z bocznych ulic. Dzisiaj nie było inaczej - zamiast więc przebijać się przez sznurek kilkunastu samochodów, postanowiłem wykonać sprawdzony manewr polegający na wjechanie w boczną, ślepą uliczkę, a dalej już jak na załączonych obrazkach:


Oczywiście "tup, tup, tup" było zależne od natężenia ruchu i ewentualnego widoku radiowozu na horyzoncie :) Wszystko żarło ładnie i klasycznie, aż tu nagle zonk!

Eee???

Do teraz zachodzę w głowę, jaki tępy mózg wpadł na to, żeby postawić w tym miejscu barierkę. Kij z tym, że może komuś przeszkadzali rowerzyści - w Polsce to norma. Ale teraz ciężko jest tu się przecisnąć nawet pieszym. Jak zwykle w tym kraju głupota jest w modzie, gorzej, że za nią płacimy z podatków - tu akurat nie wiem, czy autorem jest gmina Komorniki, czy może państwo, czyli GDDKiA? W sumie tu krajówka jest na odcinku kontrolowanym przez samorząd, więc chyba wina jest obopólna...

Mi pozostało jedynie... przeniesienie roweru. Dzięki, kimkolwiek jesteś, pomysłodawco!

No a skoro jesteśmy przy barierkozie, to jeszcze jeden motyw. Tydzień temu (o tu) wspominałem o nielegalnym wieszaniu banerów wyborczych - zapewne nie było przypadkiem, iż robiła to tylko jedna partia, aktualnie rządząca - właśnie na barierkach. Wisiały sobie i wisiały, aż... zniknęły. Trochę późno, jednak dobre i to.

Jak to ostatnio bywa, kilka kilometrów wpadło w drodze do pracy.


  • DST 62.40km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.73km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

...i wiało :)

Czwartek, 19 września 2019 · dodano: 19.09.2019 | Komentarze 10

Jak w tytule - nic nowego :) Tyle, że może minimalnie słabiej, co wcale nie oznacza, że jechało się łatwiej, bo wmordewind był permanentny. Nawet się więc nie starałem walczyć, bo temperatura w granicach dziesięciu stopni nie motywowała. A i dobre kilkanaście kilometrów jazdy po mieście powodowało, że się odechciewało tym bardziej.

Trasa: Dębiec - Górczyn - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Dwa klasyki:


Po drodze napotkałem istne dżender, czyli przedszkole - o zgrozo! - z tęczą w nazwie.  I to jeszcze dwujęzyczne, zapewne polsko-niemieckie :) No i to "&" zamiast "i"... Skandal! :)

W Zakrzewie dopadł mnie całkiem spory głód, więc zatrzymałem się w Żabce. 

Nażarcie się to jedno...

...ale zbieranie Żappsów drugie, niemniej ważne. Jednak jestem zawiedziony, bo dotarłem do poziomu, który tępe pały od marketingu korporacyjnego nazywają "sky is the limit", a wciąż najbardziej wartościowymi nagrodami są "Tomcio Paluchy", wszystkie... z mięsem ::) To sobie mogę....

Znów dokręciłem kilka kilometrów w drodze do pracy.


  • DST 58.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 27.62km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z wiatrywki

Środa, 18 września 2019 · dodano: 18.09.2019 | Komentarze 9

O czym by tu...? O mam, może o wietrze? :)

Nie no, darujmy sobie. Jedynie zahaczę o temat, bo naprawdę nie chcę denerwować tak siebie, jak i innych. W skrócie: było tak samo, jak wczoraj, czyli masakrycznie, co znów dobitnie widać po średniej. Z ciekawości chciałem przetestować, co będzie, gdy dojadę do punktu A, odwrócę się i popędzę częściowo swoimi śladami. No i co było? Podmuchy albo centralnie w pysk, albo w najlepszym wypadku z boku. Choć nie, mijam się z prawdą - raz, gdzieś za Plewiskami miałem okazję doznać wiatru w plecy, przez... około kilometr. A poza tym było dość lodowato. Za to nie padało. Hip, hip... :/

Trasa: Dębiec - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Dąbrowa - Sierosław - Więckowice - Drwęsa, tam nawrotka - Więckowice - Sierosław - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Klasyczny widoczek z dziś, szczególnie jeśli chodzi o to coś, co łopocze. Gdziekolwiek się obróciłem, było podobnie :)

Trasa z dojazdem do pracy.


  • DST 63.25km
  • Czas 02:20
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrowandalizm

Wtorek, 17 września 2019 · dodano: 17.09.2019 | Komentarze 13

Dobra. Ja naprawdę lubię chłodek, ale jak na połowę września pogoda lekko zaczęła przeginać. Te dwanaście stopni w momencie wyjazdu nie były najgorsze, ale w połączeniu z %$%##$# "czynnikiem chłodzącym" tworzyły koszmarne combo, które powodowało, że marzenie można było mieć tylko jedno - powrót do domu.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewsika - Poznań. TUTAJ Relive, ale przekłamane w temacie średniej, bo zapomniałem wyłączyć Endomondo po dojeździe do domu - zrobiłem to dopiero przy śniadaniu :)

Tematu wiatru nie będę rozwijał, bo chyba w całej Polsce było dziś tak samo - urrrywało wszystko. Na jednym z wiaduktów miałem nawet obawę, czy boczny podmuch nie zechce mnie skierować o piętro niżej. A poza tym to była czysta walka o przetrwanie, więc żałosna średnia jest maksem, który zdołałem wyciągnąć. Niestety. Dodatkowo ostatnie kilometry pokonywałem już w deszczu.

Jedynie chmury wciąż nieuczesane i fascynujące.

Inne fotki, ot, zwykłe, codzienne:



W Konarzewie natrafiłem na rzadko spotykany przykład przystankowości zaangażowanej :)

Aż się chciało dopisać: skoro tak, to Szczecin czy Wrocław zawsze niemieckie. Ale nie jestem wandalem, więc nie dopisałem :)

Aaaa właśnie. Wczoraj u kolegi Lapeca zakwitł temat katowandalizmu. Z niemałym trudem, ale jednak odnalazłem w telefonie zdjęcia przedstawiające ów fenomen w Jeleniej Górze :)


I weź teraz zabierz się za oczyszczanie miasta - przecież to wysublimowana forma samobójstwa :)

Udało się rowerem dojechać do pracy - czy tak samo wrócę, jeszcze się okaże, bo leje.


  • DST 58.10km
  • Czas 02:01
  • VAVG 28.81km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosień

Poniedziałek, 16 września 2019 · dodano: 16.09.2019 | Komentarze 6

No i się nie pomyliłem - jeśli wiatr (tak jak wczoraj) bywa sprawiedliwy, jest to albo jego niedopatrzenie, albo błąd. Dzisiaj już wszystko było zgodnie z kanonem sztuki udupialnej, czyli nawet wtedy, gdy podmuchy miały pomagać, były w najlepszym wypadku boczne. 

Za to nie padało, a chłodek był idealnie umiarkowany - na starcie było stopni dwanaście, pod sam koniec nawet szesnaście. 

Trasa to zachodnie kombinacje: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive TU.

Symboliczna fotka na podożynkowym cmentarzu być musi :)

A pogodowo zaiste tytułowy (lub tytułowa) wiosień - niby wiosna (uwaga, to nie rzepak, a chyba gorczyca)...

...a jednak jesień.

Punktem wspólnym jest - a jak - wiatr. W sumie on łączy wszystkie cztery pory roku :/

Do całości doszedł dystans do pracy.


  • DST 52.70km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.40km/h
  • VMAX 61.80km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kochany wiaterek :)

Niedziela, 15 września 2019 · dodano: 15.09.2019 | Komentarze 13

Zdziwko z tym tytułem, prawda? W sumie i dla mnie :)

No ale jeśli codzienny wróg nagle postanawia grać fair, można go nawet pochwalić. Niech ma. Pewnie w rewanżu jutro mnie znów centralnie uwali, tak jak lubi najbardziej :) Jeśli w ogóle ruszę, bo podobno ma padać.

Za co te pochwały? Ano za to, że w końcu był w miarę sprawiedliwy - wiał z południowego zachodu, co wyjątkowo oznaczało, że wiał... z południowego zachodu. Bez wariacji, zmian i takich tam. Tak niespotykanie. Walił mi centralnie w pysk przez ponad trzydzieści kilometrów, ale ostatnie dwadzieścia to już znakomita jazda z podmuchami w plecy - jeśli by tak było codziennie, pewnie nawet przestałbym narzekać :) A i za takie codzienne fałmaksy bym się nie obraził.

Trasa to najklasyczniejsze "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań. TUTAJ Relive.

Wizualnie normalnie wiosna :)



No a tego jeszcze w tunelu na Dębcu, na drodze pieszo-rowerowej z wydzielonymi pasam, jeszcze nie grali :)



  • DST 51.85km
  • Czas 01:48
  • VAVG 28.81km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekreacja, panizacja i lubonizacja :)

Sobota, 14 września 2019 · dodano: 14.09.2019 | Komentarze 12

Gdybym dziś specjalnie narzekał na warunki, zdecydowanie bym przesadził. Wiało co prawda upierdliwie i zmiennie, ale reszta była zaiste godna, czyli kilkanaście stopni (idealnie na poranny dłuższy rękawek) na termometrze, milusio zgrywających się z fajnie, bo niemęcząco świecącym słońcem.

Słabą średnią mogę więc zadedykować jedynie sobie - po prostu mi się nie chciało cisnąć. Ot, cała prawda :) Człapałem noga za nogą, słuchając pewnego gadatliwego radia zamiennie z audiobookiem, traktując wyjazd typowo rekreacyjnie. Za to między innymi dzięki temu w dzisiejszej relacji będzie sporo obrazków.

Trasa: Dębiec - Górczyn - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Tarnowo Podgórne i nawrotka do Lusowa, potem Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań. O tym, czemu wspomniana nawrotka nastąpiła, napiszę za chwilę, najpierw kilka kadrów znad Jeziora Lusowskiego, nad którym się na chwilę zatrzymałem - to też w ramach rekreacji :)
Bardziej prosto ustawić się nie dało - Lusowo
Z pomostu - Lusowo
Czysta sprawa - Lusowo
Całościówka - Lusowo
Stary człowiek i jezioro :) - Lusowo
Następnie udałem się wyremontowaną śmieszką do Tarnowa, cykając przy okazji fotkę.
Tarnowska rowerostrada
Właśnie w tym momencie zorientowałem się, że na plaży zostawiłem bidon, stanowiący chwilową podpórkę. Brawo ja. W sumie kij z nim, bo to groszowa (kilkanaście złotych) sprawa, ale szkoda mi były opaski ze swoim nazwiskiem. Nie było wyjścia - zamiast dalszej jazdy tak, jak zaplanowałem, prędko zawróciłem niczym niepyszny, szczerze mówiąc dając sobie marne szanse na odnalezienie zguby. Tymczasem... grzecznie czekała :) Uff.

To jednak nie był koniec atrakcji na dziś - gdy skręcałem na DDR-kę prowadzącą do tunelu na Dębcu, nagle poczułem i usłyszałem donośne łup! Zanim się zorientowałem, co się właściwie stało, mogłem już podziwiać flaka w tylnym kole. Szybki rekonesans i poznałem winnego - był nim solidny kamień, leżący nie wiadomo czemu na samym środku, a którego nie miałem szansy zauważyć przy wchodzeniu w zakręt. Super :/ Plus jedyny, że stało się to zaraz obok znajomego serwisu, więc nie musiałem dreptać do domu, tylko szybko nabyłem dętkę oraz skorzystałem z pompki i stojaka, zmieniając gumę na miejscu. Poszło sprawnie, ale nerw został.

Relive TU, dziś bez zdjęć.

Po powrocie czekała mnie jeszcze misja - odwiedzenie Teściowej z szpitalu, bo na kilka dni tam wylądowała, co w sumie zdarza się raz na jakiś czas, ale dziś przekonałem się, jak to jest nam lepiej w służbie zdrowia. Kadra daje radę, ale na przykład włączenie TV w przybytku HCP (im. świętego Jana Pawła II) kosztuje... 15 złotych na dobę. Ot, ciekawostka.

Za to później wpadło jeszcze ponad siedem kilometrów piechotką i spacer do.. Lubonia. Wiem, wiem, dość intrygująca opcja, ale chciałem połączyć dwie rzeczy - wybieganie psa z pokazaniem Żonie fiołka na lubońskim guanie, czyli tamtejszą plażę miejską, która wyjątkowo daje radę :)
Plaża miejska - Luboń
Tupot małych łap :)
Hippika na miarę możliwości :)
Trap-er znad Warty :)
Warta w Luboniu
A przy okazji udało się zaliczyć... mecz :) Co prawda nie cały, bo Kropa zaczęła marudzić po kilkunastu minutach, ale zawsze coś. Na wyremontowanym estadio de Luboń spotkały się tuzy A Klasy: Luboński KS - Las Puszczykowo. Stadion opuściliśmy przy wyniku 1:1, a szkoda, bo finalnie (sprawdziłem specjalnie) było 5:5! Jedna z widzianych bramek, ta dla Puszczykowa, wpadła po spalonym, ale akurat VAR nie działał ;) W sumie wesoło było - udzielał się nawet spiker, a trybuny zapełniły się gdzieś w połowie (czyli pojawiło się z grubsza 30 osób).

Luboński KS - Las Puszczykowo. Liga leszczów :)
Fanka najwierniejsza z wiernych, choć dość niecierpliwa :) I jak sądzę, jednak była bardziej za Puszczykowem :)
Kibic roku :)
Na koniec plus dodatni spacerów - kompletnym przypadkiem można się nadziać na parowóz pędzący z Poznania do Wolsztyna. Tu konkretnie Ol49, polska konstrukcja, której kilka egzemplarzy znalazło się w... Korei Północnej :)
Parowóz pędzący z Poznania do Wolsztyna
Ol49 w zbliżeniu
A skoro o polskich wynalazkach mowa... :)
PoloneZa czas sfocić :)


  • DST 55.60km
  • Czas 01:59
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 53.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urywkowo

Piątek, 13 września 2019 · dodano: 13.09.2019 | Komentarze 9

No to ten, tego... Jak ja bym nie chciał pisać o wietrze jako głównym "bohaterze" wyjazdu. Ale jak to zrobić, jeśli ów łeb urywa, zmienia co chwilę kierunek, pomaga tylko fragmentami, a przede wszystkich potężnie demotywuje? No jak?

W związku z tym odpuściłem walkę już na samym starcie, oddając się "rekreacji". Jeśli tak można nazwać walkę o niezrzucenie z roweru przez podmuchy :)

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki, tam nawrotka - Trzcielin - Konarzewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive, lekko przekłamane, bo gps zaszalał.

Fotki. Na dzień dobry screen z kamerki, żeby nie było, że wymyślam z wiatrem. Oczywiście nie muszę dodawać, że już było po nawrotce i jego kierunek powinien być dokładnie odwrotny? :)

Tu wielkopolska ładna, przynajmniej na zdjęciu, wczesna jesień:

A tu okolice Lisówek, do których uwielbiam skręcać, bo prowadzi doń genialna leśna droga. Szkoda tylko, że kończąca się ślepo, na tamtejszym DPS-ie, lub polnym, średnio przejezdnym szosą szlaku.



Idą wybory, więc okolice zaczęły się jaskrawić politycznymi mordami, wszystkich możliwych partii. Są miejsca, które nie budzą wątpliwości co do ich bytności, ale widziałem wiele plakatów powieszonych niezgodnie z prawem - na zakrętach czy przy mostach. Były też takie najbardziej chamskie, przy szkołach. Ale najciekawszy jest motyw związany z barierkozą, na której jest zakaz wieszania reklam. Jak się okazuje, jednak da się, bo podobno agitacja wyborcza nie jest reklamą. No i mamy.



  • DST 59.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 28.10km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez nowości

Czwartek, 12 września 2019 · dodano: 12.09.2019 | Komentarze 21

Niewiele będzie nowych treści w moim dzisiejszym wpisie. Bo znów zmuszony jestem wspomnieć (a jakże bym chciał nie być zmuszonym!) o wietrze, który może nie był silny, ale za to zmienił mi się z południowego na zachodni z północnymi odchyłami dokładnie w momencie, gdy zacząłem nawrotkę. Skutecznie uwaliło mi to średnią, a i ja już wyrosłem z walki z (prawie nomen omen) z wiatrakami, więc odpuściłem ciśnięcie. Tym bardziej, że pod koniec miałem w perspektywie jeszcze Luboń.

Poza tym pogoda całkiem ok - temperatura milusia, słońce nienachalne, deszczu brak. Wykonałem odwrotną wersję "kondominium": Poznań - Komorniki - Szreniawa - Rosnówko - Dębienko - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo - Krosinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Spotkałem sympatyczną parkę dwunogów - niestety były tak daleko, że nie jestem w stanie ocenić, czy były to łabędzie (na polu? Dziwna sprawa) czy jakiś rodzaj dzikich kaczek.

Dzikie na pewno jest to, co powstaje w Witobelu - i niech powstaje jak najdłużej. Dzisiaj dzięki wahadłom mogłem się bliżej przyjrzeć przyszłościowej śmieszce w fazie produkcji :/

I jeszcze dwie sytuacje sponsorowane przez kamerkę na kierownicy. Oto pan gazeciarz w Mosinie, ale zawitały tu z Kościana (PKS - uważajcie na te rejestracje, to najczęściej zagrożenie)...

...oraz kierowca, dla którego to, że zatrzymałem się, żeby przepuścić autobus sygnalizujący wyjazd z zatoczki, oznaczało, że... można wyprzedzać. Łapy opadają. Dodam, że w tym momencie stałem już przez dobrych kilka sekund.

Dystans poszerzony o "dopracowość".


  • DST 62.40km
  • Czas 02:09
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dedukcyjnie

Środa, 11 września 2019 · dodano: 11.09.2019 | Komentarze 8

Dziś znów króciutko, bo nie mam weny, żeby mieć wenę :)

Pogoda się troszkę uspokoiła, już nie padało, a nawet wyszło słońce. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie mój codzienny towarzysz na "w", który po drodze zmienił kierunek z zachodniego na południowo-wschodni, więc pierwotne nadzieje na fajną średnią ponownie poszły się... dziobać. Life is brutal :)

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędze - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

A jednak! Wpadła jeszcze jedna, chyba tym razem już faktycznie ostatnia, dożynka. Z Trzcielina. 


Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że to kucharz (po brzuchu), ale analiza elementów skorygowała ów wniosek, bo to przecież piekarz jak żywy, czego się domyśliłem po młynie oraz workach z mąką. Można mi śmiało od dziś mówić: Sherlocku :)

A ja, gdy widzę mąkę, zawsze mam przed oczami odcinek Misia Push-upka :)

Dystans zawiera dokrętkę do pracy.
Kategoria Dożynki!!! :)