Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 223323.00 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 739029 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 61.70km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Korkociąg

Środa, 9 czerwca 2021 · dodano: 09.06.2021 | Komentarze 13

Powrót do szarej rzeczywistości i porannego wczesnego wstawania... No nie tęskniłem, nie będę ukrywał :/

Wyjazd po ósmej, a na dzień dobry korek. A następnie korek. By w końcu trafić na korek. I tak dobrych kilka razy, istny korkociąg. Wczoraj miałem przedsmak, ale dzisiaj już była pełna kumulacja. Oczywiście w tylko jednym na piętnaście aut siedział ktoś więcej niż kierowca - z nudów liczę takie rzeczy, wyłączając z tego dostawaczki oraz inne pojazdy, gdzie da się stwierdzić, iż ktoś jest w pracy i nie ma alternatywy do wyboru środka transportu. Wnioski każdy może wysnuć sobie sam.

Trasa północno-zachodnia: z Poznania do Plewisk, porem znów do Poznania, na Junikowo, dalej przez Skórzewo, Wysogotowo, Batorowo, Lusowo, Lusówko, Sierosław, Zakrzewo, Dąbrowę, Skórzewo oraz Plewiska do domu. Oj, ciężko było.

Fotek nie robiłem zbyt wiele, bo się spieszyłem. Tym bardziej, że gdy zatrzymałem się na chwilę w Lusowie i zrobiłem rytualny spacerek na mostek, zgubiłem licznik, który zawsze przekręcam, żeby nie liczył dystansu podczas łażenia. Zorientowałem się na tyle późno, że w desperacji zacząłem prawie nurkować łapą pod wspomnianym mostkiem, oczywiście niczego nie znajdując. Wściekły na siebie miałem już odpuścić, ale zrobiłem jeszcze ostatnią rundkę nadziei po trawce przy ścieżce i zguba na szczęście wróciła do mnie. Uff. Jakby nie patrzeć ponad stówa do przodu :)

Zeszło mi na powyższym dobre dziesięć minut, więc jedynie cyknąłem fotę na tle plaży i tyle. A że ani ptactwo, ani żadna gruba zwierzyna się nie pojawiła, jest dzisiaj tu łyso.
Przy plaży w LusowieZa to mam smaczek z drogi do pracy. O nowej DDR-ce na Dolnej Wildzie już wspominałem, ale dziś trafił mi się kurier na wyższym etapie antyrowerowej ewolucji - pewnie świadom, że za takie parkowanie ktoś mu cyknie fotkę. na wszelki wypadek... zdemontował tylną tablicę (z przodu nie sprawdziłem, bo ów fakt zobaczyłem dopiero na zdjęciu). Można? Nie można. Ale jak widać można :)
Nie tylko zaparkowane na chama, ale i bez tablic, Dolna Wilda, Poznań
No i na koniec kadr z Dębiny. Przyroda się nie poddaje, i bardzo dobrze!
Natura tak łatwo się nie podda!, Las Dębiński, Poznań




  • DST 52.10km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.16km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 228m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieczarkowo

Wtorek, 8 czerwca 2021 · dodano: 08.06.2021 | Komentarze 10

No. W końcu się wyspałem. Polecam :)

Pogoda do wyruszenia nie zachęcała. Było pogodnie, słonecznie i ciepło. Fuuuj :) Bez tego ostatniego elementu byłbym wniebowzięty, ale są rzeczy, które potrafią zdecydowanie przeważyć.

Wiało z północy, czyli w moim przypadku najgorzej, bo żeby mieć podmuchy w plecy musiałem najpierw przebić się przez całe miasto. I, cholera, drogowo to ja już tęsknię za Covidem. Ulice to znów jedna wielka rzeź drogowa - korki, światła, nieogary... A było już tak pięknie...

Trasa: Dębiec - Górecka - Hetmańska - Przybyszewskiego - Jeżyce - Golęcin - Obornicka - Suchy Las - Jelonek - Złotniki - Sobota - Bytkowo - Rokietnica - Starzyny - Kiekrz - Krzyżowniki - Wola - Bułgarska - Górczyn - Dębiec.

Skoro byłem na Bułgarskiej, zatrzymałem się przy Stadionie Miejskim. Jak zwykle dumnie cieszy oko "maskotka" Lecha, czyli Ty51...
Poznańska lokomotywa, czyli Ty51 jako maskotka Lecha
...na tle "Stacji Bułgarska" oraz samej pieczarki, na której odbył się dzisiaj mecz Polska - Islandia. Oczywiście byłem za wcześnie, żeby mieć szansę na wypatrzenie kogokolwiek z ekipy patałachów. No i nawet nikogo z za mocnej dla nich drużyny Islandii.
Przystanek
Pieczarka, czyli poznański Stadion Miejski
A tak wyglądały poznańskie ulice. O średnią nie mam więc do siebie pretensji.
Zaczynam tęsknić za Covidem...
Tu moja ulubiona DDR-ka, na granicy z Suchym Lasem. Zgodnie z oznakowaniem na środku nie powinno być aut, ale warunkowo dałem im pojeździć po swoim :) A co to jest to po prawej? Cholera wie :)
Wedle oznaczenia to droga pieszo-rowerowa, ale warunkowo wpuszczam auta :)
A tu zagadka, która nurtuje mnie od dobrych kilku lat. Jazdy po czym do cholery zakazuje ten znak? Po chodniku, co i tak jest zabronione? Drogą, mimo że na jej końcu jest DDR? No zagadka :)
Szukam jakiegoś sensu z tym zakazie. I odpowiedzi na pytanie; czego on w sumie dotyczy? :)
No i jeszcze motywy z Dębiny, których tu jeszcze nie wklejałem. Młodziutki kwiczoł suszący piórka...
Młody kwiczoł suszący piórka
...oraz nowy dziczy "narybek". Matka spokojna, uczy maluchy życia, ale jak wiadomo na wszelki wypadek lepiej zejść ekipie z drogi. A jak widać na czoło wybija się lider :)
Mlode warchlaczki na poznańskiej Dębinie
Fajnie było mieć wolne, niestety od jutra powrót do roboty :/




  • DST 64.20km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrokręcioła

Poniedziałek, 7 czerwca 2021 · dodano: 07.06.2021 | Komentarze 15

Końcówka wolnego, czyli czas na załatwianie zaległych spraw. Jak zwykle u mnie.

Rano oczywiście rower. Dziwnie mi się jechało, mega ciężko i niekomfortowo. Oczywiście winnym był wiatr - najpierw wiał ze wschodu, a potem z zachodu. Mój plan, żeby choć trochę skorzystać z jego pomocy w związku z tym został zamordowany w zarodku. Co najlepsze, jednocześnie do tego duło bocznie tak z południa, jak i północy. Początkowo jeszcze próbowałem ambitnie walczyć, ale w końcu się poddałem.

Trasa wschodnia: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin, Świątniki, Mieczewo, Mościenica, Kórnik, Skrzynki, Zemstę Adolfa, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki, Głuszynę, Starołęcką i Las Dębiński do domu.

Dawno nie jechałem odcinkiem od Świątnik do Mościenicy. Dobrze, bo ominął mnie widok "na żywo" kolejnej wycinki...
Kolejna wycinka autorstwa Nadleśnictwa Babki :/
...oraz budowy kolejnej niepotrzebnej śmieszki :/ Tak fajnie tam się bezstresowo kręciło...
Budowa następnej niepotrzebnej śmieszki za Mieczewem. Już widzę kolarskie ustawki grzecznie cisnące na wąskim kawałeczku
Już widzę kolarskie ustawki grzecznie cisnące na wąskim kawałeczku. Nie wspominając już o zmasakrowaniu kawałka lasu. Czy w tym kraju ktoś w końcu zrozumie, że miejsce roweru, przynajmniej poza miastem (bo tu DDR-ki się przydają do ominięcia korków), jest na drodze? Ewentualnie jeśli już coś powstaje to powinno być fakultatywne, a nie obowiązkowe...

Po południu udało mi się jeszcze znaleźć chwilę na testowanie nowego napędu w Czarnuchu. Jest ok, tylko jak się okazało kupiłem nie do końca odpowiednią korbę (za szeroką, brawo ja) i nie wchodzi najniższy blat. W sumie i tak nieużywany.
Testowanie nowego napędu na Dębinie
Spotkałem też ziomka - Akiro został gratis wygłaskany :)
Spotkanie z czworonożnym ziomkiem :)
No i jeszcze przykład wandalizmu mentalnego :)
Wandale mentalni :)
Nie zdążyłem przejrzeć zdjęć z Radzewic, więc tylko dwie fotki tamtejszego lekko schizolskiego kotka mroku :)
Mrok, mrok, mrok :)
Lekko schizolski kot z Radzewic




  • DST 51.80km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowowindowsowo :)

Niedziela, 6 czerwca 2021 · dodano: 06.06.2021 | Komentarze 12

Miałem się wyspać, ale znów nie wyszło. Tym razem Kropa dała do wiwatu, drapiąc się przez połowę nocy. Albo to kwestia jakiegoś uczulenia na trawy lub inne cosie, po których ostatnio łaziła, albo może kwestia błocka, w którym się wytarzała, albo wody, albo coś zjadła. Dużo tych "albo", na razie została potraktowana szamponem leczniczym, jak nie pomoże to trzeba będzie znów zawitać u weterynarza.

Wyjazd w związku z powyższym w formie niewyspanej. Ale generalnie nigdzie mi się wyjątkowo nie spieszyło, więc człapałem spokojnie, ziewając co jakiś czas.

Wiało cholera wie skąd. Na pewno nie mi w plecy. Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Komorniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Znalazłem nowego Windowsa XP :) Co prawda miałem go na oku już od dawna, ale dopiero teraz pogoda (niestety zdecydowanie za ciepła) pozwoliła na odpowiednie ujęcie.
Kolejny poznański Win XP :)
A poza tym odwiedziłem OSP w Szczytnikach...
Przy OSP w Szczytnikach
...zerkając na bociana z ledwo wystającym młodym (dziś też wziąłem tylko kompakt)...
Bocian z ledwo wystającym młodym
...ścigałem się z pociągiem na kładce przy Dębinie. Tu wygrałem...
Wyścig z towarowym
...ale już ten radziecki klasyk mnie pokonał.
Jakiś klasyczny klasyk
Nawiedziłem też malowniczy kanałek w Komornikach.
Kanałek w okolicach Komornik
Doklejam jeszcze kruka z Radzewic...
Kruk z Radzewic
...oraz kadry z Dębiny. Dzisiejszy...
Uroczysko niedaleko Warty na poznańskiej Dębinie
...oraz sprzed kilku dni. Takie oto znalezisko mi się trafiło :)
Znalezisko jak z horroru na Dębinie :)
Mam podejrzenie, że ktoś tu kręcił jakiś horror klasy D. Jak Dębina :)




  • DST 76.10km
  • Czas 02:39
  • VAVG 28.72km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnobociano

Sobota, 5 czerwca 2021 · dodano: 05.06.2021 | Komentarze 13

Dzionek rozpoczęty na agro musi być dniem udanym. W sumie tak było.

W związku z okolicznościami zamiast jak zwykle ruszyć najpierw na rower, wybrałem się na krótki, trzykilometrowy spacer. Radzewickie pola bowiem aż proszą o eksplorację gdy jeszcze poranna rosa nie wyschła, a wszelakie ptactwo lata jak głupie. Zdjęcia pewnie obrobię jutro, bo kilka okazów podczas wyjazdu się trafiło.

Co do wyjazdu to ruszyłem po prostu na wschód. Tylko że najpierw musiałem na południe, przez Trzykolne Młyny, Czmoniec, Orkowo, Nieslabin i Zbrudzewo do granic Śremu, które to miasteczko na szczęście udało mi się ominąć, bo to rowerowy koszmar. Skierowałem się bardziej na północ, do Zaniemyśla. Tam dojechałem do wąskotorowej stacji Średzkiej Kolei Powiatowej, mając nadzieję, że trafię akurat na kolejkę, ale niestety - cisza tam i spokój, wiatr hula... Chyba sezon się jeszcze nie zaczął.

Nie brałem ze sobą większego aparatu, tylko kompakt i telefon, co oczywiście okazało się błędem, bo przeleciał mi nad łbem między innymi rzadko spotykany czarny bocian.
Wzlatujący bocian czarny
Czarny bocian wysoko na niebie
A kawałek dalej siedziała sobie dzierzba gąsiorek.
Dzierzba gąsiorek slabo uchwycona z kompaktu
Profilowa dzierzba gąsiorek
Kilka dość smętnych kadrów z Zaniemyśla. Była nawet woda, tylko bez wajchy :)
Smętnie przy stacji w Zaniemyślu
Pusta stacja wąskotorówki w Zaniemyślu
Cennik Średzkiej Kolei Powiatowej
Wodna zdatna do picia, tylko wajchy brak :), Zaniemyśl
Droga powrotna to śledzenie samego siebie. Milicja mnie nawet zatrzymała, aż kopara opadła :)
Złapany przez milicję. Aż kopara opadła :)
Po powrocie nastąpiło pożegnanie z Radzewicami...
Pożegnanie z agroturystyką w Radzewicach
...i powrót do Poznania. Ja znów wybrałem rower, ale jazda była masakrą. Nie dość, że temperatura w słońcu była delikatnie tylko niższa od prędkości chwilowej...
Masakra była, ale prędkość w tym momencie na szczęście była wyższa niż temperatura
...to wiatr duł chamsko z północy, czyli w pysk. Zresztą dzisiaj przez cały dzień nie chciał współpracować, przez co stał się paradoks - jadąc na agro pod wiatr miałem wyższą średnią niż dziś, niby z jego pomocą.

Jeszcze na szybko kilka kadrów z dzisiejszego dreptania. Reszta w najbliższych dniach.
Mokradła w okolicach Radzewic o poranku
Czarna bestia atakuje :)
Zrelaksowana żaba :)
Żaba ma odpowiednie podejście do życia :)

Aha, wieczorem miałem odpocząć, ale gdy odpaliłem laptopa i czekałem dobrych kilka minut na włączenie systemu, szlag mnie trafił i zamówiłem nowego. Akurat trafiła się promka o trzy stówy taniej, więc od razu po niego poleciałem. A stary idzie na zasłużoną emeryturę, dobrze mi służył, ale jeśli wszelkie reinstalki już nie działały, oznacza to, iż nadszedł jego czas.




  • DST 52.40km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.11km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Agro na spontanie

Piątek, 4 czerwca 2021 · dodano: 04.06.2021 | Komentarze 11

W sumie tytuł mówi już wiele - plany miały być inne, ale są po to, żeby je zmieniać, więc tak właśnie się stało :)

Rano dostaliśmy info, że wstępnie zapełniona na full agroturystyka w Radzewicach się lekko poluzowała i jest możliwość zalogowania na jedną noc. Szybka analiza i decyzja: jedziemy!

Jako że byłem jeszcze przed rowerem, postanowiłem oczywiście dostać się na miejsce na dwóch kołach. Potem co prawda była lekkie kombinowanie, ale finalnie wszystko wyszło zgrabnie. Może prócz trasy, która wyszła niczym karakanik jakiś, ale inaczej się nie dało zrobić pięciu dych - z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Gądki, Robakowo, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin i Świątniki do Radzewic.

Wiało ciągle w pysk, czyli było gorzej niż w założeniach, więc średnią uznaję za mimo wszystko przyzwoitą :)

Fotek wyszło sporo, ale zostaną na kolejne dni, bo jest późno. Więc jako pierwsze leci zachód słońca w Radzewicach.
Zachód słońca w Radzewicach
Wjazd do najlepszego agro pod Poznaniem... :)
Przed najlepszą agro w okolicach Poznania, Radzewice
...a już na terenie Kropa w standardzie :)
Agro nie agro, kijek musi być :)
Jako smaczek klimatu kania ruda robiona niemal z okna.
Kania ruda w locie
Natomiast z drogi samotny żuraw...
Spacerujący żuraw
...oraz jakiś sztuczny twór na niebie.
Sztuczne skrzydła na niebie
BS-a nadrobię jutro.




  • DST 52.10km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Radzewicowo

Czwartek, 3 czerwca 2021 · dodano: 03.06.2021 | Komentarze 13

Dzisiaj plan był nieskomplikowany - podjechać do Radzewic odwiedzić stacjonującą tam rodzinkę na agroturystyce. Wykonany z sukcesem :)

Dojazd tym razem rowerem, bez psa. Wczoraj Kropa wybiegała się za wszystkie czasy, a na dłuższy z nią pobyt we wspomnianej miejscówce przyjdzie pewnie czas jeszcze tego lata.

Trasa w tę i z powrotem, bo zdrowia na stanie na wahadle w Rogalinku aktualnie nie posiadam. Tam się naprawdę długo kibluje, nawet rowerem nie da się tego objechać, więc wybrałem wersję: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice i z powrotem.

Jechało się o tyle fajnie, że od pewnego momentu z peletonem, który niestety zbyt szybko skręcił w niewłaściwą (czyli nie moją) stronę. Powrót już niestety to walka z bocznym wiatrem, choć i tak nie wyszło źle.

Najpierw podjechałem do portu, gdzie akurat instalowali się kajakarze. Zdobyłem też namiar na niedrogą wypożyczalnię organizującą spływ z Radzewic do Rogalinka.
Port Radzewice z kajakarzami w tle
Dzięki temu, że z agroturystyką "znam" się od kilku dobrych lat, bez problemu mogłem zaparkować rower.
Na terenie agroturystyki w Radzewicach
Wpadł też czterokilometrowy spacer po okolicy, którą wielbię za klimat oraz dzikość. Nie zdążyłem jeszcze przejrzeć większości dzisiejszych zdjęć, więc większość pochodzi z wczoraj, gdy Kropa z nami dreptała. I Reks, pies tutejszy, również genialny. Oraz częściowo starsza jamniczka Rodziców, suczka kochana nad życie.
Widok z tarasu w Radzewicach
Sprawdzone agro w pełnej krasie
Psia trójca
Zmęczeni ziomale
Wielkopolska w klimatycznym wydaniu, Radzewice
Uciekająca czapla
Jak się nie da urosnąć, to można być szerszym :)
Rozlewisko w okolicacg Radzewic
Małe i duże pędzi :)
Para kruków na drzewie
Kruk w locie
Dzisiejszy smaczek - sarna, która uciekła mi prawie spod nóg. Niestety zbyt szybko na dobre zdjęcie.
Sarna uciekająca przez pole
Reszta fotek może jutro.

Jeszcze dwie z Dębiny...
Chwila przerwy na Dębinie
Warta z wysokości wiaduktu przy Dębinie, Poznań
...oraz kadry z puszczykowskiej restauracji "Lokomotywa". Pyszne żarcie i świetny klimacik, polecam.
Stacja w Puszczykowie, a jednocześnie restauracja z pysznym jedzeniem
Ogródek resturacji
Wnętrze restauracji
Wystrój puszczykowskiej
Jutro znów plany, pewnie nie odpocznę. Życie :)




  • DST 52.80km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziki szorcik

Środa, 2 czerwca 2021 · dodano: 02.06.2021 | Komentarze 11

Dzień zawalony od rana do wieczora. No nic, wyśpię się w grobie. To znaczy pewnie urnie, bo nie chcę zajmować za wiele miejsca ;)

Wpis dziś więc jedynie symboliczny, typowy szorcik, może jutro uda się skrobnąć coś więcej.

Najpierw wypad rowerem (trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabno - Żabinko - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań), który miał za zadanie głównie przewietrzenie łba przed ostateczną decyzją w temacie zawodowym. Prawie została podjęta, choć jeszcze nie do końca.

Potem spacer z Kropą po Dębinie. Mimo że się spieszyłem, udało się w końcu "upolować" coś, na co się ostatnio szykowałem, ale o tym jutro lub później :) W zamian będzie coś z wczoraj.

A potem już wypad z Żoną na obiad, którzy postawili nam moi Rodzice, którzy w końcu po szczepieniach mogli w miarę bezpiecznie przyjechać na agroturystykę tam, gdzie powinni, czyli do Radzewic :), z okazji naszej kolejnej rocznicy.

Przy okazji wpadły same Radzewice. Też o tym później :)

No dobra kilka zdjęć, niekoniecznie w widocznej wyżej kolejności. Najpierw wczorajsze oko w oko z dzikiem na Dębinie, jak zwykle mega pozytywne :)
Oko w oko :)
Następnie kadr rowerowy ze "swojego" miejsca...
Stałe, dobre miejsce
...i w końcu Radzewice, ale w ujęciu z Kropą. Pies aktualnie chrapie, bo nie dość, że bawił się w kombajn...
Leci kombajn :)
...to jęzorem mógłby śmiało robić za mopa :)
To się nazywa wymęczyć psa :)
Tyle. Nie ma jak krótki urlop. Spaaaaać :)




  • DST 53.70km
  • Czas 01:55
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lis-ówki

Wtorek, 1 czerwca 2021 · dodano: 01.06.2021 | Komentarze 15

Zabiegany i zajeżdżony dzionek. Wolnego w moim wydaniu ciąg dalszy :)

Najpierw odstawienie Czarnucha do serwisu. Nie dało się nim już jechać nawet do pracy, więc decyzja o wymianie bebechów była jedyną słuszną. Szkoda, że akurat przed długim weekendem, ale może uda się go odebrać na dniach.

Potem już szosą (też będącą na granicy) w drogę. Miało padać i faktycznie, kilka razy mnie skropiło, lecz na szczęście nie jakoś mocno.

Trasa zachodnia, klasyczna, polna, tak często opisywana, że ujmę ją w skrócie: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań.

Nawiedziłem znajomą ambonę w Lisówkach, czyli trochę terenu weszło. Z chęcią założyłbym na niej kłódkę, żeby służyła tylko dobrym celom.
Landfszafcik z ambony w Lisówkach
Kolejny raz pod amboną w Lisówkach
Zanim jednak do niej dotarłem, dostałem bonusa. A w sumie dwa :) Niestety żaden nie został uchwycony ostro, bo zanim dwukrotnie wyjąłem aparat, było już po ptakach. A konkretnie po samicach muflona z małymi...
Lisówki, w dole drzewa stoją samice muflona
Samice muflona trochę bliżej
Zdziwione samice muflona
Ucieczka muflonów
...oraz lisa. Nazwa miejscowości w końcu zobowiązuje :)
Ledwo uchwycony lis w... Lisówkach
A w Trzcielinie odwiedziłem znajomego żółwia. Znów dokładnie w tym momencie padało. Przypadek? :)
Żółw z Trzcielina. Ciężko o jakieś inne, bardziej żywiołowe ujęcia :)




  • DST 56.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 29.07km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komu będzie bił dzwon

Poniedziałek, 31 maja 2021 · dodano: 31.05.2021 | Komentarze 12

Znów wyjazd przedpracowy. Na napędzie z kofeiny i tylko z kofeiny.

Start sporo przed dziewiątą, z perspektywą kursu przez całe miasto, bo wiatr był północny ze wschodnimi wariacjami. Tak też zrobiłem i wykonałem kursik z Dębca przez Wartostradę, Maltę, Warszawską, Antoninek, Swarzędz, Jasin, Paczkowo, Siekierki, Gowarzewo, Tulce, Żerniki, Jaryszki, Krzesiny, Starołękę i Las Dębiński do domu.

Nie jechało się źle, ale też bez pomocy podmuchów, więc rewelki nie było. Tym bardziej, że rower coraz częściej krzyczy jeść, pewnie jeszcze chwilę pojeździ, ale generalnie ewidentnie doprasza się o nowe bebechy. 

Z niemiłych rzeczy - jak zwykle gazeciarze. Z miłych rzeczy - jeden kierowca, któremu dałem znać gestem, że zjadę bardziej na pobocze, żeby mógł mnie wyprzedzić, za co podziękował najpierw machając, a potem jeszcze światłami. Można? Można. Tylko czemu jednak nie można, tak generalnie i ogólnie?

Malta w tygodniu jest całkiem sympatyczna i przejezdna. Tu miejsce, gdzie rzeka Cybina wpada do jeziora.
Miejsce, gdzie rzeka Cybina wpływa do Jeziora Maltańskiego, Poznań
Na części dla pieszych pojawił się makaron :) To podstawa ta baliczek upamiętniających bodajże olimpijczyków, ale wygląda tak szpetnie, że chyba zniknie zanim powstanie jako całość.

Teraz wyobraźmy sobie, że jesteśmy mieszkańcami wsi Gowarzewo, otoczonej polami, i kupiliśmy sobie mieszkanie koło uroczego zielonego zagajnika. Fajnie, no nie? Już nie. Bowiem niedługo zamiast drzew będzie coś o wiele bardziej niezbędnego do życia - kościół. Hurrra! Zamiast świergotu ptaków będą nas budziły dzwony. Jupi.
Póki co piękny zielony zagajnik. Do czasu. W zamian będzie kościół i pustynia. Gowarzewo
Co więcej - w tym miejscu był kiedyś cmentarz ewangelicki. Jeśli dobrze rozumiem, świątynia powstanie bezpośrednio na nim. Słodko. Po trupach do celu.

A przed pracą jeszcze kurs po Dębinie, po tym jak jechałem przez Dębinę :)
Przy powalonym drzewie, Dębina, Poznań
W nocy była na niej akcja strażaków, bo jakiś dekiel podpalił kolejne drzewo. Kojarzę już trzy sfajczone :/
Wypalone od środka drzewo, Las Dębiński, Poznań
Trafi się za to gągoł w otoczeniu kaczek.
Gągoł i kaczki
Dystans zawiera dojazd do pracy.