Info

Suma podjazdów to 738707 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec14 - 73
- 2025, Czerwiec30 - 147
- 2025, Maj31 - 187
- 2025, Kwiecień30 - 156
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 210
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 51.40km
- Czas 01:58
- VAVG 26.14km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 154m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przechlapane
Czwartek, 26 sierpnia 2021 · dodano: 26.08.2021 | Komentarze 12
Wyjeżdżając rano miałem chęć napisać, że pogodynki znów dały ciała, ale niestety - zrobiły to tylko częściowo.
Miało padać, tymczasem w momencie startu świeciło słońce. Jednak nie ze mną te numery, Brunner :) Zapobiegawczo wybrałem się dziś nie szosą, tylko Czarnuchem, co okazało się ruchem nad wyraz rozsądnym.
Wiało z północnego zachodu, więc i taka była trasa: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Do momentu dojazdu do Jeziora Lusowskiego wszystko było fajnie - niebieskie niebo, białe chmurki, kaczuszki, sielanka, takie tam.
Jednak już kawałek dalej wiedziałem, że suchy to ja z tej wyprawy nie wrócę :)
Nie pomyliłem się :/
Przez całe 25 kilometrów miałem przechlapane :) No i nie powiem, 13,5 stopnia w sierpniu jest mało intuicyjne. Ale co jest najważniejsze? Tak, owszem - przynajmniej nie było upału :)
Jest i nowa dożynka, z Lusówka. Nawet, nawet, całkiem pomysłowa. Brawo.
Wpadła też pustułka w locie - niestety również w deszczu, więc wyszło jak wyszło. Wyjąłem aparat tylko na chwilę, żeby go nie zalać. Cieszę się, że w ogóle cokolwiek widać.
Do pracy miałem jechać rowerem, ale zdezerterowałem - znów lało. Co będzie jutro - ot, zagadka.
- DST 56.50km
- Czas 01:54
- VAVG 29.74km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzcinka :)
Środa, 25 sierpnia 2021 · dodano: 25.08.2021 | Komentarze 12
Latający Potwór Spaghetti okazał się łaskawy i zesłał jeszcze jeden dzionek ze słońcem oraz niewygórowaną temperaturą. Dziękuję.
Wyjazd przedpracowy, senny, zachodni. Trasa taka, jak prawie zawsze :) Czyli: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Ubogo dzisiaj w zwierzaki. Szkoda. Ale na szczęście w Trzcielinie trafiła się znajomy kotek. Czyli kotka o dziwnych oczkach. Dawno jej tu nie widziałem (tak samo jak żółwia), ale dziś grzecznie czekała sobie koło bagiennego mostku. I co najważniejsze - poznała mnie, bo bez skrępowania sama podeszła. A potem nie chciała puścić :) Dała się nawet wziąć na ręce - dzięki czemu nie została placuszkiem po przejeździe samochodu. Aha, ostatnio nazwałem ją Trzcielinką, ale dziś doszedłem do wniosku, że przecież zgrabniejsza jest Trzcinka. I tak niech zostanie, bo raczej nikt bezpańskiemu (chyba) kotu imienia nie nadał.
Miła odmiana od zachowania kota Teściowej, który ma zdecydowanie nie tak pod kopułą. Oj, ciężko było się zbierać do dalszej drogi, przyznaję :) No ale czas naglił. Trzcinka, mam nadzieję do następnego głaskania!
Fotka rowerowa dzisiaj tylko z pól za Lisówkami.
No i hit z drogi do pracy, z Dolnej Wildy. Taki dziwny stojak rowerowy tam postawiono...
Oj, korciło po prostu przejechać i skasować lusterko, ale jakoś się powstrzymałem. Poczekałem chwilę, ale chama się nie doczekałem. Szkoda. W międzyczasie ledwo przecisnęła się starsza pani idąca z zakupami.
A od jutra znów deszcze... Biorąc pod uwagę, że pracuję, raczej nie uda mi się pokręcić, jeśli będą one konkretne.
- DST 56.80km
- Czas 02:03
- VAVG 27.71km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 207m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejskoślimak
Wtorek, 24 sierpnia 2021 · dodano: 24.08.2021 | Komentarze 10
Dzisiaj - o dziwo - nie padało. Nie mogłem się odnaleźć :)
Wyjazd już typowo przedpracowy, czyli na szybko. To znaczy w teorii, bo praktyka okazała się inna: wschodni wiatr był na tyle silny, że w połączeniu z jazdą przez miasto (dokładnie połowa trasy, czyli około dwudziestu pięciu kilometrów) wyszło ślimaczo. No życie.
Trasa: Dębiec - Wartostrada - Jana Pawła - Śródka - Główna - Bogucin - Janikowo - Kobylnica - Wierzonka - Karłowice - Dębogóra - Mielno - Kliny - Kicin - Koziegłowy - Gdyńska - Bałtycka - Wartostrada - Dębiec.
Żeby nie było, że nie wiało, jak wiało, oto widok na Wartę i Cybinę. Przy okazji można zauważyć, że na prawym brzegu jest już inny, bardziej ekologiczny sposób regulacji rzeki. Betonowi precz!
No i poza tym klasyki. Dziewicza Góra...
...sinusoida w Mielnie...
...oraz polno-leśne motywy rowerowe.
Zwierzaków dzisiaj brak. W zamian leci przesłanie dla (głównie) TVP :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
- DST 31.30km
- Czas 01:15
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 94m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut wylewny
Poniedziałek, 23 sierpnia 2021 · dodano: 23.08.2021 | Komentarze 12
Nie powiem, łudziłem się. Wczoraj pogodynki mówiły o opadach, no ale przecież po pierwsze dość często się mylą, a po drugie Poznań ma przecież swój specyficzny mikroklimat, bla bla bla...
No właśnie. Tym razem niestety wróżki od pogody miały rację. Lało praktycznie od samego rana, do tego bez szansy na przerwę. Ale że miałem wolne, to dawałem sobie jakąś złudną nadzieję, że jednak dzisiaj pokręcę.
Najpierw jednak poszedłem - na szczęście już po raz ostatni - nakarmić kota. Kończą się moje wizyty polegające na podawaniu pokarmu, który następnie zamienia się w coś, co sprząta się po całym mieszkaniu. Powtarzam: całym :) Ufff.
Przy okazji jeszcze zrobiłem spacer, wróciłem do domu i myślałem co dalej. Żona pracowała dziś z domu, więc nie miałem sumienia jej przeszkadzać, taki jestem dobry :) Problem był "tylko" jeden: wciąż lało. I to jak! Podobno cały sierpniowy średni limit został wykorzystany w jeden dzień. Supcio. No ale cóż, spróbować wykręcić chociaż gluta było warto. Tak zrobiłem.
Ubrałem najgorsze rowerowe ciuchy, ogarnąłem Czarnucha i ruszyłem. Już po chwili żałowałem, ale skoro powiedziało się "idiotą", to trzeba było dopowiedzieć "jestem" :) Deszcz osłabł na parę minut, a potem już robił co chciał. Studzienki wylewały, ubranie pływało, wiatr zacinał, w butach miałem jezioro. Zachciało mi się jeżdżenia, cholera jasna.
Wykonałem ledwie trzy dychy, a i tak uważam się za hardkora :) Trasa tylko po Poznaniu: z Dębca do Wartostrady, potem na Maltę, którą objechałem w całości, następnie pokręciłem sobie Hlonda i Bałtycką, dojechałem do Głównej i wróciłem przez Śródkę na Jana Pawła, a stamtąd już Wartostradą do domu.
Jedno okazało się bezcenne: chyba po raz pierwszy w życiu byłem jednym z łącznie dwóch rowerzystów na Wartostradzie (!), a jedynym na Malcie (!!!). W sierpniu. Bezcenne.
Fotki. O dziwo kilka zrobiłem, testując odporność telefonu na wodę. IP53 dało radę.
Tu Park Mazowieckiego...
...a tu już Malta. Jakoś mało słoneczna :)
Mijanka z Maltanką zaliczona. Dzisiaj smutno, bo skład pusty.
Takie miałem warunki. Ale mogło być gorzej - mógł przyjść jakiś sierpniowy przymrozek :)
Wpadłem zobaczyć jak się trzyma najfajniejsze poznańskie graffiti. Całkiem dobrze :)
A obok rzeczka, która Główna całkiem solidnie przybrała.
Nie zabrakło akcji ratowania ślimaków z Wartostrady. Co deszcz, to to samo :)
Plus tego wszystkiego był jeden: natura odżyła. Ale może już starczy? :)
A po południu ostatni póki co kurs do "kociaczka". Teściowa na szczęście już wróciła ze szpitala, niech sama się męczy z tą bestią :)
- DST 53.60km
- Czas 01:47
- VAVG 30.06km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 174m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzikoziomek :)
Niedziela, 22 sierpnia 2021 · dodano: 22.08.2021 | Komentarze 10
Szybciutki wpis, bo niedziela aktywna i czasu mało.
Wyjazd po odespaniu, czyli jakoś po dziesiątej. Rano :) Pogoda całkiem sympatyczna, czyli nie za gorąco, nie padało, nie wiało mocno. Miodzio.
Trasa tym razem wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
W sumie to półtora kilometra od domu mogłem zakończyć wycieczkę, bo
spotkałem starego znajomego i udało mi się cyknąć wspólną fotę z
rowerem. Jakoś wcześniej nie było okazji :) A do tego zdjęcie z komórki
"ryj w ryj" :)
Poza tym kilka ptasich ujęć wpadło, ale zostawiam je na kolejny wpis. Po raz kolejny tylko nie pozdrowię idiotę, który zatwierdził remont drogi w Dachowej i pozwolił na kostkowy szajs. Oczywiście nie skorzystałem, szkoda mi roweru.
No i jeszcze dożynka z Tulec, ale taka sama jak rok wcześniej. A w sumie i dwa lata temu. Czyli fajna, z Ursusem, ale już mi się przejadła.
Zaległości BS-owe postaram się nadrobić wieczorem :)
- DST 57.10km
- Czas 01:58
- VAVG 29.03km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 130m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszożynka :)
Sobota, 21 sierpnia 2021 · dodano: 21.08.2021 | Komentarze 13
Dzisiaj rano mżyło. Ciężko w to zapewne uwierzyć tym, którzy wstali później i cieszyli się pełnym słońcem, ale przed faktami się nie ucieknie :)
Wyjazd był więc taki... jesienny. Niebo zachmurzone, szaro i ponuro. Nie żebym narzekał, bo zapach zbliżającej się pory roku uwielbiam. Jest taki smutnawo-cężkawy. Mniam :)
Wypad przedpracowy, północno-zachodni: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Stało się. Jest pierwsza dożynka! :) Palmę pierwszeństwa dzierży w tym roku Lusowo :)
Tu moja faworyta:
...i jej ogonek :)
Nad Jeziorem Lusowskim ustawiano już scenę (miał być Krzysio Krawczyk), więc wepchałem się tylko na chwilę na pomost, nie pytając o zgodę :) Widać, że aura taka sobie.
Udało mi się uchwycić myszołowa. Był na tyle daleko, że o dał sobie cyknąć aż trzy foty. Eh, jakby się wtedy słońce przydało...
Przed pracą wyszedłem jeszcze na o dziwo pustą Dębinę. Trafiłem akurat na moment, gdy zaczęło pojawiać się światło. I zostało w Poznaniu do wieczora. A ja w robocie :/
- DST 56.50km
- Czas 01:58
- VAVG 28.73km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wcześniak
Piątek, 20 sierpnia 2021 · dodano: 20.08.2021 | Komentarze 15
Dzisiaj wstałem za piętnaście siódma. Czyli jeszcze wcześniej niż w środku nocy :) Nie miałem jednak wyjścia - do godziny dwunastej, o której miałem pojawić się w pracy, miałem do załatwienia jakiś miliard spraw. A co najmniej cztery.
Oczywiście zacząłem od roweru. Bo tak. Było dość pochmurno, na szczęście jeszcze przed opadami (te przyszły po południu), no i w końcu ze słabszym wiatrem. Spokojnym i statecznym krokiem zrobiłem swoje pięćdziesiąt kilometrów, ponownie na zachód, trasą z Poznania przez Luboń, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Trzcielin, Lisówki, znów Trzcielin, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu.
Atrakcji za wiele nie było, motywów do fotek również, bo szara i ponura aura jakoś nie zachęcała zwierzaki do ujawniania się. Ale i tak udało mi się okolicach Lisówek przyuważyć całkiem spore stado dzikich gęsi.
Po chwili odleciały...
...ale przestraszone nie przeze mnie, a lecące żurawie.
Te zresztą widziałem chwilę wcześniej podczas ochrzanu. Poszło zapewne coś w stylu: "a pyry kupiłeś?", "nie, cholera, zapomniałem!" :)
Jak widać światło koszmar, co w połączeniu ze sporą odległością do ptaków robi pikselozę.
Rowerowy motyw dziś znad bagienka w Trzcielinie.
No i jeszcze misje: podjechać po zamówione klocki hamulcowe, podjechać do Teściowej (a w sumie to do kota) po odbiór i otrzymanie instrukcji obsługi zamówionego koncentratora tlenu (o dziwo za darmo, na koszt NFZ), pójść z psem na spacer i dojechać do pracy. Uff. O dziwo wszystko wykonałem, nie odnotowano również mojego spóźnienia.
Fajny rowerowy podest-czekadełko zamontowano przy Półwiejskiej. Można na nim postawić nogę i się przytrzymać łapą. Jest takich kilka w Poznaniu, ale ten chyba jest najbardziej przydatny, bo czeka się tu dość długo na zielone.
- DST 58.30km
- Czas 02:06
- VAVG 27.76km/h
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Za-daniel-owo :)
Czwartek, 19 sierpnia 2021 · dodano: 19.08.2021 | Komentarze 13
Dzisiaj już trochę spokojniej niż wczoraj - nic mi na trasie nie pękło, nie odpadło, nie wystrzeliło, nie czekały też na mnie jakieś niespodzianki okołopracowe. Kumulacja była wczoraj, poproszę o brak powtórek :)
Wyjazd dość późny, bo lekko zaspałem. Miałem nadzieję, że wiatr już da sobie spokój, ale nic z tego - wciąż gnoił zdecydowanie zbyt mocno i niesprawiedliwie. W związku z tym trasę zaplanowałem na w tę i z powrotem, czyli po prostu nie planowałem :) Z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko i Dymaczewo Stare dostałem się do Bolesławca, gdzie zawróciłem na wysokości stajni i pognałem swoimi śladami, żeby nadrobić żałosną średnią. Wyszło tak sobie, bo pomoc powiewów była nikła.
Nie zawiodłem się - w Bolesławcu daniele jak były, tak są. Na szybko zrobiłem im małą sesję.
W drodze powrotnej trafił się smętny bocian na latarni.
Do pracy pojechałem lekko naokoło, bo testowałem koło w Czarnuchu na Dębinie. Przy okazji cyknąłem fotę platformy do obserwacji ptaków, którą niedawno zrobiono. Po cholerę? Nie wiem. Jedyny plus z tego, że jest maleńki daszek, pod którym można się schować gdy pada.
Rower śmiga. A to zdjęcie koła, które przejechało ze mną niecałe 9 tysięcy.
Już trochę bardziej rozumiem wynik Mai Włoszczowskiej w Tokio :)
- DST 71.10km
- Czas 02:36
- VAVG 27.35km/h
- VMAX 60.60km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 217m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kumulacyjnie
Środa, 18 sierpnia 2021 · dodano: 18.08.2021 | Komentarze 17
Padam na ryj. Miał być taki spokojny dzień, a wyszło jak zawsze.
Na początek pobudka, a gdy piłem kawę zostałem zaskoczony smsem z serwisu, że Czarnuch jest do odbioru - mój patent z kupnem koła na Centerlock oraz przejściówki na sześć śrub się sprawdził. O dziwo :) W sumie nie wyszło źle - za wszystko (komplet kół, z czego na razie założyłem jedno, przejściówka oraz serwis) zapłaciłem niecałe 350 zeta. Jak się sprzęt sprawdzi - się okaże. Cudów się nie spodziewam, ale zakładam, że gorzej niż z tym montowanym przez Krossa być nie może.
Powrót do domu, wysikanie psa i w drogę. Już byłem na styku czasowym. Wciąż wiało masakrycznie, więc jazda spokojna, na polnej trasie (w skrócie): Poznań - Luboń - Komorniki - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań.
No i co się mogło wydarzyć gdy się spieszyłem? No oczywiście - pana. Mam swoją teorię, że z winy debilnej śmieszki w Chomęcicach, której nie da się ominąć - jest ona co prawda z asfaltu, ale projektował ją jakiś kretyn - nie tylko ma jakieś mini krawężniki, ale i momenty z kostki, i to brukowej. No i właśnie na jej szczycie, na części chodnikowej, spędziłem upojne kilka minut z gumami w łapach.
Z wywieszonym jęzorem wróciłem do domu, tam info, że dziś mamy wizytację z centrali, więc tylko szybkie ogarnięcie się i meldunek na styk w robocie. Przez to nie miałem kiedy odwiedzić kota - udało się to dopiero grubo po południu, a połączyłem tę misję z pewną pracową - główka pracuje :)
Uff. Masakra. Plus tylko taki, że weszło przy okazji więcej kilometrów. I przetestowałem Czarnucha - śmiga zacnie.
Mimo pośpiechu wpadły jakieś zwierzaki. W Lisówkach niewyraźny błotniak zbożowy na... zbożu...
...a w Trzcielinie kózki.
Uff. Mam dość tego dnia :)
- DST 52.20km
- Czas 01:53
- VAVG 27.72km/h
- VMAX 66.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 201m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Urwołeb
Wtorek, 17 sierpnia 2021 · dodano: 17.08.2021 | Komentarze 14
Trafił się wolny wtorek. I co? Wiatr, który urywał łeb oraz przelotne opady. Nie mogło być inaczej :)
Przede wszystkim znów się wyspałem. Normalnie w głowie mi się ostatnio przewraca. Ale spokojnie, teraz przede mną kilka dni wczesnego wstawania, zemsta będzie słodka.
Przed wyjazdem podleciałem po koło. Pan serwisant ponownie wycentrował i założył nowy nypel, do tego za korektę nie wziął kasy. Miło. A po testach póki co jest ok - na razie szyprycha nie wypadła, zobaczymy jak będzie dalej. Ale nie ma co ukrywać, nowy zestaw by mi się przydał.
No i sam wypad. Mordęga jednym słowem. Na polach porywy zrobiły ze mnie miazgę, więc nie walczyłem i nie kombinowałem, tylko wykonałem prostą trasę: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jeden plus: nie było upału :) A wspomniany wiatr, gdy raz pomógł, dał radę - 66 km/h na Głogowskiej (na terenie niezabudowanym) o czymś świadczy.
No i w sumie całkiem klimatyczne chmury straszyły na niebie, kilka razy puszczając podniebny zwieracz.
Ze zwierzaków jedynie samotny błotniak, do tego daleko i od tyłu. Szkoda.
Tyle na dziś.