Info

Suma podjazdów to 724890 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień18 - 83
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Góry
Dystans całkowity: | 7345.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 288:27 |
Średnia prędkość: | 25.47 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.50 km/h |
Suma podjazdów: | 77066 m |
Liczba aktywności: | 139 |
Średnio na aktywność: | 52.85 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 54.20km
- Czas 02:10
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 308m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
PodStawowo :)
Piątek, 23 grudnia 2022 · dodano: 23.12.2022 | Komentarze 9
No cóż. O dziwo udało się pokręcić. Ale sam jestem zdziwiony :)
Wczoraj wieczorem, kiedy wylądowaliśmy w Jeleniej Górze, nic tego nie zapowiadało. W górach leżał śnieg, a w kotlinie padało, momentami całkiem solidnie. Pogodynki również nie napawały optymizmem.
Nastawiłem się więc na dzionek bezrowerowy. Choć na wszelki wypadek oczywiście Zombiaka sprawdziłem pod względem technicznym :) Ledwo bo ledwo, ale działał.
Poranne spojrzenie za okno i potwierdzenie: można spać dalej. Ale później już pojawiły się wątpliwości (pozytywne) oraz decyzja: ruszam. Bo zaczęło się delikatnie przejaśniać.
Z wyborem kierunku nie miałem problemu: zachód, bo stamtąd wiało. Jednak miałem też założenie, że nie zapuszczam się dalej (żeby wrócić w razie "w") oraz wyżej (bo drogi tam wciąż średnie). Z centrum udałem się więc do Cieplic, następnie na Stawy Podgórzyńskie, potem przez Zachełmie do jeleniogórskiego Sobieszowa, okrążyłem Piechowice, wróciłem do Sobieszowa i Cieplic, zrobiłem rundkę przez Wojcieszyce do Trasy Czeskiej, skąd znów pokręciłem na Stawy i wróciłem do centrum. Uff. niełatwo było wykręcić te pięć dyszek :)
Jedynym spektakularnym miejscem były stawy w Podgórzynie. O dziwo głównie dzięki temu, co mnie zmartwiło - spuszczonej wodzie. Po raz pierwszy miałem okazję zrobić foty z poziomu dna, a że byłem tam dzisiaj dwukrotnie, to było w czym wybierać. Trafiły się widoki jak ślepej kurze... :)
Oczywiście w miejscu, gdzie jest smażalnia, tłumy. Po biedne ryby :/ Ale z ciekawości zajrzałem i uchwyciłem jeszcze dwa klasyki.
Największy ból: brak ptactwa. Wypatrzyłem tylko smutne, ledwo widoczne w oddali czaple.
Reszta widoków to słabizny. Chojnik z daleka...
...zjazd w Sobieszowie (w tle kościół, kiedyś ewangelicki, dzisiaj oczywiście przejęty przez katolików)...
...panoramcia z Trasy Czeskiej...
...kilka zamglonych zoomów...
...tęcza nad Cieplicami...
...oraz ziomale.
Było ciepło, kilka razy mnie skropiło, wróciłem brudny. Ale zaliczone? Zaliczone :)
A jutro ma... padać.
- DST 52.60km
- Czas 02:06
- VAVG 25.05km/h
- VMAX 50.50km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 547m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zemsta :)
Niedziela, 9 października 2022 · dodano: 09.10.2022 | Komentarze 10
Nooo... Po tych pochmurnych dniach w końcu wyszło słońce. I przyszła pora na zemstę ;)
Wyjazd po dziewiątej rano, bo później nie mogłem. Skutkowało to tym, że musiałem założyć na siebie dodatkową lekką kurtkę, a podczas pierwszego (dłuuuugiego) zjazdu posiłkować się długopalczastymi rękawicami. No cóż, lato to już (na szczęście) nie jest.
Trasa dzisiaj kombinowana, ale przemyślana. Najpierw postanowiłem wjechać na Kapellę (tu stary filmik z tej drogi), czyli z Jeleniej Góry przez Dziwiszów do wsi Podgórki (ładna mi nazwa na coś, na co trzeba się wspinać ćwierć kilometra w górę), licząc na jakieś ładne widoki. Niestety, było za wcześnie. Więc podczas podjazdu zdjęcia mikre, jednak sam szczyt zawsze cieszy, na przykład spojrzeniem w kierunku Gór Kaczawskich. Szczególnie z uroczą górską ruinką na pierwszym planie.
Po wspomnianym zjeździe mały kursik po jeleniogórskim Zabobrzu i zdziwko - jest WOŚP-owe rondo. Fajno.
Przyszedł czas na kurs do góry przez Staniszów i to, na co czekałem. Góry, w tym oczywiście Śnieżka.
Następnie zjazd do Sosnówki. A tam już fotki robiły się same, bo WYSZŁO SŁOŃCE i przegoniło chmury. Nawet cholerna inwestycja, niszcząca wolny dostęp do focenia zalewu jakoś mniej wkurzała.
Jeszcze Podgórzyn...
...z tym zabawnym progiem na śmieszce (nie mogłem sobie odmówić przejazdu)...
... i na Stawy Podgórzyńskie, gdzie już wiedziałem, że będzie dobrze. Oczywiście prócz potworka, który tam straszy, czyli nowej restauracji. No nie mam do niej serca, w przeciwieństwie do czapli białych i kormorana, wciąż niestety kryjących się daleko.
Jeszcze spojrzenie na Chojnik...
...i można kończyć. Udany to był wypad, można wracać. Zaległości później :)
- DST 53.40km
- Czas 02:08
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 63.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 632m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niewidocznie
Sobota, 8 października 2022 · dodano: 08.10.2022 | Komentarze 5
Oj, znów się dzisiaj na góry nie napatrzyłem. Na co to komu? :)
Za to się wyspałem. O, to jakiś pozytyw. No i samo kręcenie w Sudetach zrobiło swoje, oczywiście.
Wyjazd nastąpił dopiero po wykonaniu tajnej misji. W sumie bez różnicy, bo jak paskudnie było rano, tak i przed południem.
Trasa mało skomplikowana, której celem było przejechanie Szklarskiej Poręby, od dołu po sam szczyt: Jelenia Góra - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba Górna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia centrum.
Co tu dużo pisać. Wystarczy pokazać "zdjęcia" z samego początku.
Jakiekolwiek kolorki widziałem tylko podczas samego wjazdu do Szklarskiej.
W samym miasteczku obowiązkowe oscypki. Podrożały oczywiście :/
Aha, no i motyw, którego nigdy nie mogę sobie odmówić :)
Na wysokości Zakrętu Śmierci widziałem jedynie... Zakręt Śmierci.
Z "atrakcji" - wciąż nieśmiertelna trasa kolejowa z Jeleniej do Szklarskiej na wysokości Piechowic Dolnych...
...w nich samych Skrzat Czyścioch...
...zamek Chojnik od dołu...
I tyle. Musiałem więc się skupić na Stawach Podgórzyńskich, do których jechało się baaaaardzo jesiennie :)
Tam widok na cokolwiek też był średni...
...jednak ptasio wybitnie. Żałowałem jedynie, że przez słońce fotki będą słabe. Bo gęsi (kazarki) egipskie to smaczek dla mnie wybitny.
Reszta z oddali też cieszyła. Łabędzie zadki, kormorany, czaple, w tym białe.
A pod wieczór... Wyszło słońce. Czyli zaszło :)Aha, jeszcze rowerowy CwaniaKolarz. Najpierw minął mnie na światłach (grzecznie czekałem za autami) bez pozdrowienia, potem oparł się o puszkę, następnie wystartował w świat na dobre kilka sekund przed zielonym, a w końcu olał śmieszkę. Szanuję tylko za ostatnie, reszta fuj.
Uff. Zdążyłem z wpisem przed północą :)
- DST 58.10km
- Czas 02:19
- VAVG 25.08km/h
- VMAX 53.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 554m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Góro(nie)widzenie :)
Piątek, 7 października 2022 · dodano: 07.10.2022 | Komentarze 6
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że mam wolne :) Więc co by tu... A mam, górki :)
Zaskoczenia oczywiście nie było. Moje Sudety są obowiązkiem.
Przyjazd wczoraj wieczorem (tym razem solo, urlopów się zgrać nie udało), noc odespana wybitnie dobrze (nad Jelenią Górę jeszcze smog nie nadszedł), nawet aż za dobrze, bo wstawać się nie chciało. W sumie nie było po co, bo temperatury na poziomie plus trzech niespecjalnie zachęcały do aktywności.
Finalnie wyjechałem jakoś około dziesiątej. W warunkach chyba optymalnych, choć pod koniec było mi już za ciepło.
Zdjęcia będą zaraz, najpierw nudy, czyli trasa: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Jelenia Góra - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Ścięgny - Karpacz - Miłków - Mysłakowice - Jelenia Góra.
No to fotki. Początek był mimo wszystko dość rześki, a słońce "zimne". Tu widok znad Wojanowa.
Po podjeździe do Radomierza było już cieplej :) No i cycki, czyli Rudawy Janowickie, nie przeszkadzały specjalnie.
Poniższe Janowice Wielkie (uwielbiam) to zerknięcie na rzekę Bóbr jesienią...
...pozdro dla trollowego zioma...
...ukochana linia kolejowa...
...oraz wizyta w Rudawskim Parku Krajobrazowym.
Podjazd Przełęczą Karpnicą to jak zwykle miodzio, szczególnie teraz. Sokoliki gratis. Szkoda, że pod nimi buduje się jakaś kolejna pato-górsko-deweloperka... Wycięta ze zdjęć, bo aż żal patrzeć.
W Karpnikach wypatrzyłem lecącą czaplę...
...którą chwilę obserwowałem. Akurat trafiło się późne śniadanko. Żabki szkoda, ale zwierzaki to nie ludzie, wyboru nie mają.
Im bliżej serca Karkonoszy, tym gorzej z widokami. Chmury zasłoniły niemal wszystko. Widzenie gór jest przereklamowane, więc się nie martwiłem :)
Na koniec jeszcze więcej fauny. Ale tej bardziej udomowionej. Po raz pierwszy udało mi się pogłaskać konika widywanego zawsze z daleka, ewidentnie roboczego, z Radomierza. Koń się nawet uśmiał :)
Następnie krówki gdzieś przed Bukowcem. Piękne stado, większość nieufna, ale że ja nie pogłaskam chociaż jednej? :) Udało się.
A, jeszcze kózka, lecz jedynie z daleka.
Fajny dzionek. Jutro podobno ma padać :/
- DST 53.80km
- Czas 02:08
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 342m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Górska pętla podprogowa :)
Sobota, 4 czerwca 2022 · dodano: 04.06.2022 | Komentarze 15
O dziwo prognozy się sprawdziły – pogoda miała się spieprzyć i
się spieprzyła.
Na szczęście nie
do końca. To znaczy opady były, ale grubo poniżej założeń,
dzięki czemu udało mi się wykręcić prawilne pięć dyszek,
jedynie przez ostatnie dziesięć mając mokro w butach i pod
kaskiem. No i niestety z dobrych widoków nici.
Trasę konstruowałem
na bieżąco tak, żeby mieć szybką drogę ewakuacji w przypadku
nagłego końca świata. Finalnie wyszło takie coś: Jelenia Góra –
Łomnica – Karpniki – Przełęcz Karpnicka – Trzcińsko –
Bobrów – Wojanów – Łomnica – Mysłakowice – Miłków –
Sosnówka – Podgórzyn – Cieplice – centrum Jeleniej.
Tak jak wspomniałem,
uchwycenie sensownie czegokolwiek było w tych warunkach misją
niemal niewykonalną. Ale przynajmniej się starałem :)
Głównym motywem
były oczywiście cycuchy, z kilku miejsc.
Wjechałem sobie na Przełęcz Karpnicką z drugiej strony. Miało to
dwa plusy: minąłem opisywaną wczoraj wycinkę z prędkością 50
km/h, a do tego znalazłem znak ”uwaga koty!” :)
Nad stawami w
Karpnikach cisza i spokój. Ale trafiła się rodzinka łabędzi.
Pałac w Łomnicy jak odnowiony stal, tak stoi...
...rzeka Bóbr płynie przez Bobrów...
...pasażerowie na gapę się kompletnie nie krępują...
...a ja w Trzcińsku
zapoznałem się z genialnymi krówkami. Jednocześnie podglądając
cudowną zwierzęcą miłość cielaczka do matki. To ten, jak to
szło? A, mam – smacznego!
Najgorzej widokowo
było nie w Rudawach, a już w Karkonoszach. Odwiedziłem zarówno
zalew w Sosnówce, jak i stawy w Podgórzynie, jednak wtedy akurat
trafił się wspomniany deszcz. No i kiszka. Przynajmniej czapla dała
się sfocić.
Zanim dojdę do klu programu jeszcze muflon, choć tym razem sztuczny. Bo to nie okolice Poznania, tylko góry :)
A oto hit z Podgórzyna. Próg zwalniający na... drodze pieszo-rowerowej! :) Wiem, wiem, nie jest to pierwszy tego typu wynalazek w Polsce, ale smaczku całości dodaje fakt, iż całe to badziewie ma może ze sto metrów, a do tego kończy się i zaczyna całkiem rozbudowanym systemem zakazów, nakazów oraz ostrzeżeń. Chciałem zapłakać nad tym, jak ktoś tu musi nienawidzić rowerzystów, ale robiło to już za mnie niebo, więc jedynie wspiąłem się na ten szczyt, nie pierwszy dzisiaj. Ale głupoty - jedyny :)
Tyle na dziś. Póki co koniec górskich relacji. Swoje zrobiłem, tym razem się nie rozchorowałem, jestem zadowolony :)
- DST 55.25km
- Czas 02:12
- VAVG 25.11km/h
- VMAX 52.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 421m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Rudawska objazdówka
Piątek, 3 czerwca 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 14
Dzisiaj w końcu udało się wybrać w moje ukochane Rudawy. Nie ma wyjazdu bez nich.
Wyjazd oczywiście poranny, bo na popołudnie plany. Pogoda jeszcze ładna, a wręcz piękna. "Jeszcze", bo od jutra deszcze :(
Trasa wyćwiczona przez lata, choć z małymi modyfikacjami: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.
Nie wiało mocno. Jupi :)
Skoro Rudawy, to oczywiście zaczynamy od cycuchów :) Tak w ogóle, jak w szczególe.
Śnieżka też wpadła w kadr, kilka razy nawet.
Tutaj rzut okiem na górkę, którą podjeżdżałem do Radomierza. Nie lubię jej, bo asfalt to asfalt, ale ten ruch... Tu akurat chwila spokoju.
W Janowicach kurs na "mój" strumyk.
Tam wyniuchał mnie... Benek :) Taki całkiem kropkowaty.
Było również mrowisko-gigant.
A przy wjeździe do wsi znajomy troll :)
Szlag mnie trafił na Przełęczy Karpnickiej. Tu jeszcze w kwietniu stał las... Co oznacza, że barbarzyńcy cieli całe połacie w sezonie lęgowym. Pińcet, a nie, już podobno sidymsyt plus się tworzy...
Za to sama przełęcz jak zwykle sympatyczna. Lubię jej profil :)
Jeszcze Bukowiec. Fajnie się w końcu rozwija, powstaje skansen i ciekawe miejsce.
Jako że zwierzaków zabrakło we wpisie, chociaż konik :)
- DST 53.05km
- Czas 02:07
- VAVG 25.06km/h
- VMAX 61.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 511m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zaporowy (W)leń :)
Czwartek, 2 czerwca 2022 · dodano: 02.06.2022 | Komentarze 10
Drugi dzionek w górach, zdecydowanie aktywny, wpis więc powstaje pod sam koniec dnia. Nie będzie w związku z tym rozległych dygresji i analiz filozoficznych. Na szczęście :)
Wyjazd około dziewiątej. Miał być wcześniej, ale musiałem wracać po bluzkę termo - słońce mnie zmyliło i ruszyłem wstępnie na krótko. Jednak zimny wiatr przywołał mnie do szeregu.
Trasa zachodnio-północna, wzdłuż Doliny Bobru. Znana, lubiana, ze stałymi atrakcjami, których nigdy dosyć :) Czyli: Jelenia Góra - Jeżów Sudecki - Siedlęcin - Strzyżowiec - Pilchowice - Nielestno - Wleń - Łupki - Wleń - Nielestno - Pilchowice (Zapora) - Strzyżowiec - Siedlęcin - Jeżów Sudecki - Jelenia Góra.
Oczywiście klu programu była zapora w Pilchowicach oraz Jezioro Pilchowickie. Ta budowla ma już 110 lat, a wygląda jak nowa. Nie ma co, solidna robota tych, których w Polsce się wciąż nie lubi :)
Wycieczka w ten magiczny rejon zawsze cieszy. Były jednak i mniej spektakularne klimaty. Sama Dolina Bobru zresztą obfituje w klimatyczne miejscówki. Oto mały przekrój:
Zawitałem również do Wlenia. W końcu skończono remontować tamtejszy rynek. Niestety jest betonoza, a w sumie to kostkoza, jednak przyznać trzeba, że zawsze tam tak to miejsce wyglądało. No i dość ładnie komponuje się całość, łącznie z panią gołębiarką.
Nad miasteczkiem górują ruiny zamku Lenno, więc oczywiście tam się wspiąłem. Nie miałem czasu po raz kolejny spacerować po tym terenie, formalnie położonym we wsi Łupki, więc jedynie sfociłem na szybko zespół pałacowy oraz... trolle :)
Jeszcze coś dla miłośników kolei, czyli linia-pasażerski trup numer 283...
...oraz duchów :)
Na koniec mało wyraźne poranne widoki na Karkonosze. Później się ładnie rozpogodziło.
BS-a nadrobię jutro. Albo pojutrze. To zależy :)
- DST 53.40km
- Czas 02:08
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 64.10km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 593m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień Karkonosza :)
Środa, 1 czerwca 2022 · dodano: 01.06.2022 | Komentarze 16
Maj zakończyłem na płaskim, czerwiec zacząłem w górach. A co, nie mogę? :) Nieistniejący (jeszcze?) Dzień Karkonosza należy święcić.
Musiałem powetować sobie ostatni kwietniowy wypad, kiedy to dokładnie podczas pobytu w Jeleniej Górze dopadło mnie jakieś choróbsko i ledwo powłócząc nogami wykręciłem minimalne minima. No bo jednak 38 stopni gorączki średnio motywowało.
Tym razem, mam nadzieję, będzie lepiej. Przynajmniej pierwszy dzień okazał się całkiem pozytywny, bo nawet udało mi się zdążyć przed deszczem. No i czas mamy taki, że w Sudetach jeszcze tłumów wielkich nie ma.
Urlop wzięty, więc można się było wyspać. Start po dziewiątej, z jednym jedynym planem: jak zwykle trasa sama się wykręci. Ja jej tylko mam pomóc :) Udało się - ostatecznie wyszło takie coś: Jelenia Góra - Cieplice - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba Górna - Szklarska Poręba Dolna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia Góra centrum.
Pogoda była różna. Ruszałem w słońcu, a finalnie ledwo zdążyłem przed deszczem. Fotki wyszły więc słabo, bo gdy już byłem w najlepszych widokowo miejscach, zaczynało się chmurzyć. No ale coś tam wyszło.
Więc, jak to w przypadku górskich wpisów, koniec pisania :) Na dobry początek Śnieżne Kotły.
Oraz obowiązkowo Chojnik i Śnieżka.
Jak zwykle najwięcej czasu zajmował podjazd do Szklarskiej Poręby. Ale oczywiście warto było. Tym razem podjechałem sobie do samego Zakrętu Śmierci, pokonując go dwukrotnie i przeżywając, że przeżyłem :)
Zahaczyłem również o Stawy Podgórzyńskie. W sumie po południu byliśmy tam już bezrowerowo, ale to w którymś z następnych wpisów. Był jeden miły zaskok - bardzo daleko na tle gór wypatrzyłem bielika.
W samych Cieplicach wpadła jeszcze w kadr pustułka.
Na koniec rodzimy folklor. Chciałoby się napisać, że regionalny, ale nie. Miałem to "szczęście", że trafiłem na sztafetę okrążającą kraj z obrazem na przyczepie oraz hasłem "Jezus Chrystus Król Polski". Kij z tym, że brakuje mi w tym haśle interpunkcji, oczywiście mam do tego problem natury merytorycznej, bo przecież mamy ustrój parlamentarny, nie monarchię, a poza tym jeśli królową Polski jest Maryja, to królem nie powinien być Józef (tu znak zapytania), ale jak to się stało, że udało im się sforsować zakaz wjazdu, związany z remontem ulicy? To musiała być boska interwencja, ja musiałem prowadzić chodnikiem :)
- DST 51.70km
- Czas 02:04
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 536m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pioruńskie ostatki
Sobota, 11 września 2021 · dodano: 11.09.2021 | Komentarze 16
Ostatni dzionek krótkiego górskiego wypadu. Fajnie było, ale się skończyło.
Do dzisiaj pogoda była aż za idealna. Co oznaczało jedno - coś musi się spieprzyć. Pogodynki jak zwykle nie nadążały za rzeczywistością, twierdząc najpierw, że w sobotę będzie jakiś armageddon, potem zmieniając zdanie i sugerując, iż w sumie to luz, może lekko popadać jakoś pod wieczór. Jak było - wyszło w praktyce.
Wyjazd w słońcu, choć coś tam straszyło na niebie. Na tyle, że olałem swój pierwotny zamiar wjazdu na Okraj i zafundowałem sobie bardziej lajtową trasę: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Strużnica - Gruszków - Przełęcz Pod Średnicą - Kowary - Ścięgny - Karpacz - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.
Fotki najlepiej oddadzą to, co za mną. Najpierw klimatyczne i słoneczne klimaty dojazdu w Rudawy, czyli okolice Bobrowa...
...w tym mijany Pałac Wojanów. Za moich czasów kompletna ruina.
Do tej pory obrodziło w zwierzaki. Przy wyjeździe z Jeleniej trafiła się czapla, choć bardzo daleko...
...to samo z pustułką w Wojanowie.
Kompakt zdecydowanie lepiej radził sobie z większym kalibrem, na przykład ciekawskimi krówkami :)
Po raz ostatni na jakiś czas zerknąłem na Sokolik...
...a kawałek dalej, w Strużnicy, na sympatyczną zabytkową remizkę.
Tu zresztą zaczęła się wspinaczka na Przełęcz Pod Średnicą, którą zawsze bardzo lubiłem, a tym razem przywitała mnie niespodzianką, czyli pięknym, nowym asfaltem. Ryjek się ucieszył.
A oto dowody na to, iż tej przełęczy nie lubić się nie da:
Zjazd do Kowar miał być poezją, i w sumie nawet zaczął się sympatycznie, odwiedzeniem strumyka Jola (podobno smaczne piwa kiedyś na tej wodzie warzono), gdzie niedawno zainstalowano żabę i jakiegoś krasnala...
...ale już kilometr niżej nie pozostawało mi nic innego jak poszukiwanie schronienia. Powód? Nagła burza. Jak to w górach. Udało się znaleźć wiatę, pod którą poczekałem sobie kilkanaście minut.
W tym momencie powinszowałem sobie decyzji o odpuszczeniu Okraju, jak i poczułem niechęć do dalszych eksploracji, więc gdy tylko ulewa zamieniła się w deszcz, zjechałem do centrum Kowar i skierowałem się do Ścięgien i Karpacza, by dobić dystans do pięciu dych. Dzięki temu poznałem nowych ziomków. O tego:
...którego mianuję odkryciem wrześniowego wypadu, czymkolwiek jest, oraz sympatyczne koniki. Musiałem się zatrzymać i dokarmić, to jest silniejsze ode mnie. Radość na twarzach (bo ryje i pyski mają tylko ludzie) mówiła sama za siebie - dobrze zrobiłem :)
Na koniec tej dość później relacji jeszcze panorama burzowych Karkonoszy, wraz z - o dziwo wykonanym w najgorszych warunkach - najlepszym zoomem z kompaktu szczytu Śnieżki.
No i jeszcze ideologia LBG :) Aż dziw, że jacyś naziodowcy, z ich małymi móżdżkami, jeszcze tego nie zniszczyli. Bo przecież to im MUSI się kojarzyć :)
Tyle z górek we wrześniu. Czuję się chwilowo zresetowany. Było mi tego potrzeba, oj bardzo. Ciągnie swojego w swoje.
- DST 56.10km
- Czas 02:14
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 558m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Północ-południe
Piątek, 10 września 2021 · dodano: 10.09.2021 | Komentarze 6
Był kiedyś serial "Północ-południe", dość nudny, ale z ciekawym wątkiem politycznym. Dzisiaj politykę olałem, skupiłem się na kręceniu, choć w kraju, który jest podobnie podzielony jak USA w XIX wieku :)
Wyjechałem sobie bez planu po dziewiątej rano, uważając słusznie, że gdziekolwiek pojadę, będzie ok. Góry mają to do siebie. I jakoś tak wyszło, że skierowałem się najpierw na jeleniogórskie Zabobrze, sam nie wiem czemu. A gdy już przez nie przejechałem, wymyśliłem, że skoro jest ładna pogoda, to trzeba z niej skorzystać i cyknąć kilka fotek na Kotlinę Jeleniogórską z komórki i kompaktu. A jakie jest jedno z lepszych miejsc ku temu? Ano Kapella, czyli brama na świat północy.
Zacząłem się więc mozolnie piąć przez Dziwiszów, a następnie już bezimienne serpentynki do Podgórek, dobrze znanym szlakiem (udokumentowanym choćby na tym filmiku). Jak ja to lubię! :) Oto kadry z podjazdu:
Na szczycie...
...zerknięcie na najczęściej kolorowe Pogórze Kaczawskie...
...i w dół, znów do Jeleniej.
No dobra, co dalej? Skoro była północ, to teraz czas na południe. Najpierw jednak wizyta na jeleniogórskim lotnisku i cyknięcie Antka. Kiedyś nim leciałem. I do tego przeżyłem :)
Dalej już kierunek Karpacz, przez Łomnicę oraz Mysłakowice. Po drodze miła niespodzianka: okazało się, że dożynki dopiero będą, więc trafiły się pszczółki do kolekcji :) Oraz rozmowa z sympatycznym panem - konserwatorem zieleni.
W Miłkowie dom na głowie z oddali...
...i wjazd do miasteczka, które ostatnio upatrzyły sobie dziwne ludziki z pewnego forum.
Głównie dlatego (policji jak mrówków, telewizji i gapiów również) nastąpiła szybka nawrotka na Ścięgny...
... skąd też rozpościerają się godne widoczki. W tym po raz kolejny na Śnieżkę.
Potem już szybki (na ile napęd pozwalał) powrót wojewódzką przez Mysłakowice i Łomnicę. Na więcej rowerowania czasu dziś nie było, bo znów zaległości towarzyskie do nadrobienia :)