Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Góry
Dystans całkowity: | 7237.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 283:50 |
Średnia prędkość: | 25.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.50 km/h |
Suma podjazdów: | 76261 m |
Liczba aktywności: | 137 |
Średnio na aktywność: | 52.83 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 53.40km
- Czas 02:08
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 63.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 632m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niewidocznie
Sobota, 8 października 2022 · dodano: 08.10.2022 | Komentarze 5
Oj, znów się dzisiaj na góry nie napatrzyłem. Na co to komu? :)
Za to się wyspałem. O, to jakiś pozytyw. No i samo kręcenie w Sudetach zrobiło swoje, oczywiście.
Wyjazd nastąpił dopiero po wykonaniu tajnej misji. W sumie bez różnicy, bo jak paskudnie było rano, tak i przed południem.
Trasa mało skomplikowana, której celem było przejechanie Szklarskiej Poręby, od dołu po sam szczyt: Jelenia Góra - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba Górna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia centrum.
Co tu dużo pisać. Wystarczy pokazać "zdjęcia" z samego początku.
Jakiekolwiek kolorki widziałem tylko podczas samego wjazdu do Szklarskiej.
W samym miasteczku obowiązkowe oscypki. Podrożały oczywiście :/
Aha, no i motyw, którego nigdy nie mogę sobie odmówić :)
Na wysokości Zakrętu Śmierci widziałem jedynie... Zakręt Śmierci.
Z "atrakcji" - wciąż nieśmiertelna trasa kolejowa z Jeleniej do Szklarskiej na wysokości Piechowic Dolnych...
...w nich samych Skrzat Czyścioch...
...zamek Chojnik od dołu...
I tyle. Musiałem więc się skupić na Stawach Podgórzyńskich, do których jechało się baaaaardzo jesiennie :)
Tam widok na cokolwiek też był średni...
...jednak ptasio wybitnie. Żałowałem jedynie, że przez słońce fotki będą słabe. Bo gęsi (kazarki) egipskie to smaczek dla mnie wybitny.
Reszta z oddali też cieszyła. Łabędzie zadki, kormorany, czaple, w tym białe.
A pod wieczór... Wyszło słońce. Czyli zaszło :)
Aha, jeszcze rowerowy CwaniaKolarz. Najpierw minął mnie na światłach (grzecznie czekałem za autami) bez pozdrowienia, potem oparł się o puszkę, następnie wystartował w świat na dobre kilka sekund przed zielonym, a w końcu olał śmieszkę. Szanuję tylko za ostatnie, reszta fuj.
Uff. Zdążyłem z wpisem przed północą :)
- DST 58.10km
- Czas 02:19
- VAVG 25.08km/h
- VMAX 53.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 554m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Góro(nie)widzenie :)
Piątek, 7 października 2022 · dodano: 07.10.2022 | Komentarze 6
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że mam wolne :) Więc co by tu... A mam, górki :)
Zaskoczenia oczywiście nie było. Moje Sudety są obowiązkiem.
Przyjazd wczoraj wieczorem (tym razem solo, urlopów się zgrać nie udało), noc odespana wybitnie dobrze (nad Jelenią Górę jeszcze smog nie nadszedł), nawet aż za dobrze, bo wstawać się nie chciało. W sumie nie było po co, bo temperatury na poziomie plus trzech niespecjalnie zachęcały do aktywności.
Finalnie wyjechałem jakoś około dziesiątej. W warunkach chyba optymalnych, choć pod koniec było mi już za ciepło.
Zdjęcia będą zaraz, najpierw nudy, czyli trasa: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Jelenia Góra - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Ścięgny - Karpacz - Miłków - Mysłakowice - Jelenia Góra.
No to fotki. Początek był mimo wszystko dość rześki, a słońce "zimne". Tu widok znad Wojanowa.
Po podjeździe do Radomierza było już cieplej :) No i cycki, czyli Rudawy Janowickie, nie przeszkadzały specjalnie.
Poniższe Janowice Wielkie (uwielbiam) to zerknięcie na rzekę Bóbr jesienią...
...pozdro dla trollowego zioma...
...ukochana linia kolejowa...
...oraz wizyta w Rudawskim Parku Krajobrazowym.
Podjazd Przełęczą Karpnicą to jak zwykle miodzio, szczególnie teraz. Sokoliki gratis. Szkoda, że pod nimi buduje się jakaś kolejna pato-górsko-deweloperka... Wycięta ze zdjęć, bo aż żal patrzeć.
W Karpnikach wypatrzyłem lecącą czaplę...
...którą chwilę obserwowałem. Akurat trafiło się późne śniadanko. Żabki szkoda, ale zwierzaki to nie ludzie, wyboru nie mają.
Im bliżej serca Karkonoszy, tym gorzej z widokami. Chmury zasłoniły niemal wszystko. Widzenie gór jest przereklamowane, więc się nie martwiłem :)
Na koniec jeszcze więcej fauny. Ale tej bardziej udomowionej. Po raz pierwszy udało mi się pogłaskać konika widywanego zawsze z daleka, ewidentnie roboczego, z Radomierza. Koń się nawet uśmiał :)
Następnie krówki gdzieś przed Bukowcem. Piękne stado, większość nieufna, ale że ja nie pogłaskam chociaż jednej? :) Udało się.
A, jeszcze kózka, lecz jedynie z daleka.
Fajny dzionek. Jutro podobno ma padać :/
- DST 53.80km
- Czas 02:08
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 342m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Górska pętla podprogowa :)
Sobota, 4 czerwca 2022 · dodano: 04.06.2022 | Komentarze 15
O dziwo prognozy się sprawdziły – pogoda miała się spieprzyć i
się spieprzyła.
Na szczęście nie
do końca. To znaczy opady były, ale grubo poniżej założeń,
dzięki czemu udało mi się wykręcić prawilne pięć dyszek,
jedynie przez ostatnie dziesięć mając mokro w butach i pod
kaskiem. No i niestety z dobrych widoków nici.
Trasę konstruowałem
na bieżąco tak, żeby mieć szybką drogę ewakuacji w przypadku
nagłego końca świata. Finalnie wyszło takie coś: Jelenia Góra –
Łomnica – Karpniki – Przełęcz Karpnicka – Trzcińsko –
Bobrów – Wojanów – Łomnica – Mysłakowice – Miłków –
Sosnówka – Podgórzyn – Cieplice – centrum Jeleniej.
Tak jak wspomniałem,
uchwycenie sensownie czegokolwiek było w tych warunkach misją
niemal niewykonalną. Ale przynajmniej się starałem :)
Głównym motywem
były oczywiście cycuchy, z kilku miejsc.
Wjechałem sobie na Przełęcz Karpnicką z drugiej strony. Miało to
dwa plusy: minąłem opisywaną wczoraj wycinkę z prędkością 50
km/h, a do tego znalazłem znak ”uwaga koty!” :)
Nad stawami w
Karpnikach cisza i spokój. Ale trafiła się rodzinka łabędzi.
Pałac w Łomnicy jak odnowiony stal, tak stoi...
...rzeka Bóbr płynie przez Bobrów...
...pasażerowie na gapę się kompletnie nie krępują...
...a ja w Trzcińsku
zapoznałem się z genialnymi krówkami. Jednocześnie podglądając
cudowną zwierzęcą miłość cielaczka do matki. To ten, jak to
szło? A, mam – smacznego!
Najgorzej widokowo
było nie w Rudawach, a już w Karkonoszach. Odwiedziłem zarówno
zalew w Sosnówce, jak i stawy w Podgórzynie, jednak wtedy akurat
trafił się wspomniany deszcz. No i kiszka. Przynajmniej czapla dała
się sfocić.
Zanim dojdę do klu programu jeszcze muflon, choć tym razem sztuczny. Bo to nie okolice Poznania, tylko góry :)
A oto hit z Podgórzyna. Próg zwalniający na... drodze pieszo-rowerowej! :) Wiem, wiem, nie jest to pierwszy tego typu wynalazek w Polsce, ale smaczku całości dodaje fakt, iż całe to badziewie ma może ze sto metrów, a do tego kończy się i zaczyna całkiem rozbudowanym systemem zakazów, nakazów oraz ostrzeżeń. Chciałem zapłakać nad tym, jak ktoś tu musi nienawidzić rowerzystów, ale robiło to już za mnie niebo, więc jedynie wspiąłem się na ten szczyt, nie pierwszy dzisiaj. Ale głupoty - jedyny :)
Tyle na dziś. Póki co koniec górskich relacji. Swoje zrobiłem, tym razem się nie rozchorowałem, jestem zadowolony :)
- DST 55.25km
- Czas 02:12
- VAVG 25.11km/h
- VMAX 52.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 421m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Rudawska objazdówka
Piątek, 3 czerwca 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 14
Dzisiaj w końcu udało się wybrać w moje ukochane Rudawy. Nie ma wyjazdu bez nich.
Wyjazd oczywiście poranny, bo na popołudnie plany. Pogoda jeszcze ładna, a wręcz piękna. "Jeszcze", bo od jutra deszcze :(
Trasa wyćwiczona przez lata, choć z małymi modyfikacjami: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.
Nie wiało mocno. Jupi :)
Skoro Rudawy, to oczywiście zaczynamy od cycuchów :) Tak w ogóle, jak w szczególe.
Śnieżka też wpadła w kadr, kilka razy nawet.
Tutaj rzut okiem na górkę, którą podjeżdżałem do Radomierza. Nie lubię jej, bo asfalt to asfalt, ale ten ruch... Tu akurat chwila spokoju.
W Janowicach kurs na "mój" strumyk.
Tam wyniuchał mnie... Benek :) Taki całkiem kropkowaty.
Było również mrowisko-gigant.
A przy wjeździe do wsi znajomy troll :)
Szlag mnie trafił na Przełęczy Karpnickiej. Tu jeszcze w kwietniu stał las... Co oznacza, że barbarzyńcy cieli całe połacie w sezonie lęgowym. Pińcet, a nie, już podobno sidymsyt plus się tworzy...
Za to sama przełęcz jak zwykle sympatyczna. Lubię jej profil :)
Jeszcze Bukowiec. Fajnie się w końcu rozwija, powstaje skansen i ciekawe miejsce.
Jako że zwierzaków zabrakło we wpisie, chociaż konik :)
- DST 53.05km
- Czas 02:07
- VAVG 25.06km/h
- VMAX 61.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 511m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zaporowy (W)leń :)
Czwartek, 2 czerwca 2022 · dodano: 02.06.2022 | Komentarze 10
Drugi dzionek w górach, zdecydowanie aktywny, wpis więc powstaje pod sam koniec dnia. Nie będzie w związku z tym rozległych dygresji i analiz filozoficznych. Na szczęście :)
Wyjazd około dziewiątej. Miał być wcześniej, ale musiałem wracać po bluzkę termo - słońce mnie zmyliło i ruszyłem wstępnie na krótko. Jednak zimny wiatr przywołał mnie do szeregu.
Trasa zachodnio-północna, wzdłuż Doliny Bobru. Znana, lubiana, ze stałymi atrakcjami, których nigdy dosyć :) Czyli: Jelenia Góra - Jeżów Sudecki - Siedlęcin - Strzyżowiec - Pilchowice - Nielestno - Wleń - Łupki - Wleń - Nielestno - Pilchowice (Zapora) - Strzyżowiec - Siedlęcin - Jeżów Sudecki - Jelenia Góra.
Oczywiście klu programu była zapora w Pilchowicach oraz Jezioro Pilchowickie. Ta budowla ma już 110 lat, a wygląda jak nowa. Nie ma co, solidna robota tych, których w Polsce się wciąż nie lubi :)
Wycieczka w ten magiczny rejon zawsze cieszy. Były jednak i mniej spektakularne klimaty. Sama Dolina Bobru zresztą obfituje w klimatyczne miejscówki. Oto mały przekrój:
Zawitałem również do Wlenia. W końcu skończono remontować tamtejszy rynek. Niestety jest betonoza, a w sumie to kostkoza, jednak przyznać trzeba, że zawsze tam tak to miejsce wyglądało. No i dość ładnie komponuje się całość, łącznie z panią gołębiarką.
Nad miasteczkiem górują ruiny zamku Lenno, więc oczywiście tam się wspiąłem. Nie miałem czasu po raz kolejny spacerować po tym terenie, formalnie położonym we wsi Łupki, więc jedynie sfociłem na szybko zespół pałacowy oraz... trolle :)
Jeszcze coś dla miłośników kolei, czyli linia-pasażerski trup numer 283...
...oraz duchów :)
Na koniec mało wyraźne poranne widoki na Karkonosze. Później się ładnie rozpogodziło.
BS-a nadrobię jutro. Albo pojutrze. To zależy :)
- DST 53.40km
- Czas 02:08
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 64.10km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 593m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień Karkonosza :)
Środa, 1 czerwca 2022 · dodano: 01.06.2022 | Komentarze 16
Maj zakończyłem na płaskim, czerwiec zacząłem w górach. A co, nie mogę? :) Nieistniejący (jeszcze?) Dzień Karkonosza należy święcić.
Musiałem powetować sobie ostatni kwietniowy wypad, kiedy to dokładnie podczas pobytu w Jeleniej Górze dopadło mnie jakieś choróbsko i ledwo powłócząc nogami wykręciłem minimalne minima. No bo jednak 38 stopni gorączki średnio motywowało.
Tym razem, mam nadzieję, będzie lepiej. Przynajmniej pierwszy dzień okazał się całkiem pozytywny, bo nawet udało mi się zdążyć przed deszczem. No i czas mamy taki, że w Sudetach jeszcze tłumów wielkich nie ma.
Urlop wzięty, więc można się było wyspać. Start po dziewiątej, z jednym jedynym planem: jak zwykle trasa sama się wykręci. Ja jej tylko mam pomóc :) Udało się - ostatecznie wyszło takie coś: Jelenia Góra - Cieplice - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba Górna - Szklarska Poręba Dolna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia Góra centrum.
Pogoda była różna. Ruszałem w słońcu, a finalnie ledwo zdążyłem przed deszczem. Fotki wyszły więc słabo, bo gdy już byłem w najlepszych widokowo miejscach, zaczynało się chmurzyć. No ale coś tam wyszło.
Więc, jak to w przypadku górskich wpisów, koniec pisania :) Na dobry początek Śnieżne Kotły.
Oraz obowiązkowo Chojnik i Śnieżka.
Jak zwykle najwięcej czasu zajmował podjazd do Szklarskiej Poręby. Ale oczywiście warto było. Tym razem podjechałem sobie do samego Zakrętu Śmierci, pokonując go dwukrotnie i przeżywając, że przeżyłem :)
Zahaczyłem również o Stawy Podgórzyńskie. W sumie po południu byliśmy tam już bezrowerowo, ale to w którymś z następnych wpisów. Był jeden miły zaskok - bardzo daleko na tle gór wypatrzyłem bielika.
W samych Cieplicach wpadła jeszcze w kadr pustułka.
Na koniec rodzimy folklor. Chciałoby się napisać, że regionalny, ale nie. Miałem to "szczęście", że trafiłem na sztafetę okrążającą kraj z obrazem na przyczepie oraz hasłem "Jezus Chrystus Król Polski". Kij z tym, że brakuje mi w tym haśle interpunkcji, oczywiście mam do tego problem natury merytorycznej, bo przecież mamy ustrój parlamentarny, nie monarchię, a poza tym jeśli królową Polski jest Maryja, to królem nie powinien być Józef (tu znak zapytania), ale jak to się stało, że udało im się sforsować zakaz wjazdu, związany z remontem ulicy? To musiała być boska interwencja, ja musiałem prowadzić chodnikiem :)
- DST 51.70km
- Czas 02:04
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 536m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pioruńskie ostatki
Sobota, 11 września 2021 · dodano: 11.09.2021 | Komentarze 16
Ostatni dzionek krótkiego górskiego wypadu. Fajnie było, ale się skończyło.
Do dzisiaj pogoda była aż za idealna. Co oznaczało jedno - coś musi się spieprzyć. Pogodynki jak zwykle nie nadążały za rzeczywistością, twierdząc najpierw, że w sobotę będzie jakiś armageddon, potem zmieniając zdanie i sugerując, iż w sumie to luz, może lekko popadać jakoś pod wieczór. Jak było - wyszło w praktyce.
Wyjazd w słońcu, choć coś tam straszyło na niebie. Na tyle, że olałem swój pierwotny zamiar wjazdu na Okraj i zafundowałem sobie bardziej lajtową trasę: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Strużnica - Gruszków - Przełęcz Pod Średnicą - Kowary - Ścięgny - Karpacz - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.
Fotki najlepiej oddadzą to, co za mną. Najpierw klimatyczne i słoneczne klimaty dojazdu w Rudawy, czyli okolice Bobrowa...
...w tym mijany Pałac Wojanów. Za moich czasów kompletna ruina.
Do tej pory obrodziło w zwierzaki. Przy wyjeździe z Jeleniej trafiła się czapla, choć bardzo daleko...
...to samo z pustułką w Wojanowie.
Kompakt zdecydowanie lepiej radził sobie z większym kalibrem, na przykład ciekawskimi krówkami :)
Po raz ostatni na jakiś czas zerknąłem na Sokolik...
...a kawałek dalej, w Strużnicy, na sympatyczną zabytkową remizkę.
Tu zresztą zaczęła się wspinaczka na Przełęcz Pod Średnicą, którą zawsze bardzo lubiłem, a tym razem przywitała mnie niespodzianką, czyli pięknym, nowym asfaltem. Ryjek się ucieszył.
A oto dowody na to, iż tej przełęczy nie lubić się nie da:
Zjazd do Kowar miał być poezją, i w sumie nawet zaczął się sympatycznie, odwiedzeniem strumyka Jola (podobno smaczne piwa kiedyś na tej wodzie warzono), gdzie niedawno zainstalowano żabę i jakiegoś krasnala...
...ale już kilometr niżej nie pozostawało mi nic innego jak poszukiwanie schronienia. Powód? Nagła burza. Jak to w górach. Udało się znaleźć wiatę, pod którą poczekałem sobie kilkanaście minut.
W tym momencie powinszowałem sobie decyzji o odpuszczeniu Okraju, jak i poczułem niechęć do dalszych eksploracji, więc gdy tylko ulewa zamieniła się w deszcz, zjechałem do centrum Kowar i skierowałem się do Ścięgien i Karpacza, by dobić dystans do pięciu dych. Dzięki temu poznałem nowych ziomków. O tego:
...którego mianuję odkryciem wrześniowego wypadu, czymkolwiek jest, oraz sympatyczne koniki. Musiałem się zatrzymać i dokarmić, to jest silniejsze ode mnie. Radość na twarzach (bo ryje i pyski mają tylko ludzie) mówiła sama za siebie - dobrze zrobiłem :)
Na koniec tej dość później relacji jeszcze panorama burzowych Karkonoszy, wraz z - o dziwo wykonanym w najgorszych warunkach - najlepszym zoomem z kompaktu szczytu Śnieżki.
No i jeszcze ideologia LBG :) Aż dziw, że jacyś naziodowcy, z ich małymi móżdżkami, jeszcze tego nie zniszczyli. Bo przecież to im MUSI się kojarzyć :)
Tyle z górek we wrześniu. Czuję się chwilowo zresetowany. Było mi tego potrzeba, oj bardzo. Ciągnie swojego w swoje.
- DST 56.10km
- Czas 02:14
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 558m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Północ-południe
Piątek, 10 września 2021 · dodano: 10.09.2021 | Komentarze 6
Był kiedyś serial "Północ-południe", dość nudny, ale z ciekawym wątkiem politycznym. Dzisiaj politykę olałem, skupiłem się na kręceniu, choć w kraju, który jest podobnie podzielony jak USA w XIX wieku :)
Wyjechałem sobie bez planu po dziewiątej rano, uważając słusznie, że gdziekolwiek pojadę, będzie ok. Góry mają to do siebie. I jakoś tak wyszło, że skierowałem się najpierw na jeleniogórskie Zabobrze, sam nie wiem czemu. A gdy już przez nie przejechałem, wymyśliłem, że skoro jest ładna pogoda, to trzeba z niej skorzystać i cyknąć kilka fotek na Kotlinę Jeleniogórską z komórki i kompaktu. A jakie jest jedno z lepszych miejsc ku temu? Ano Kapella, czyli brama na świat północy.
Zacząłem się więc mozolnie piąć przez Dziwiszów, a następnie już bezimienne serpentynki do Podgórek, dobrze znanym szlakiem (udokumentowanym choćby na tym filmiku). Jak ja to lubię! :) Oto kadry z podjazdu:
Na szczycie...
...zerknięcie na najczęściej kolorowe Pogórze Kaczawskie...
...i w dół, znów do Jeleniej.
No dobra, co dalej? Skoro była północ, to teraz czas na południe. Najpierw jednak wizyta na jeleniogórskim lotnisku i cyknięcie Antka. Kiedyś nim leciałem. I do tego przeżyłem :)
Dalej już kierunek Karpacz, przez Łomnicę oraz Mysłakowice. Po drodze miła niespodzianka: okazało się, że dożynki dopiero będą, więc trafiły się pszczółki do kolekcji :) Oraz rozmowa z sympatycznym panem - konserwatorem zieleni.
W Miłkowie dom na głowie z oddali...
...i wjazd do miasteczka, które ostatnio upatrzyły sobie dziwne ludziki z pewnego forum.
Głównie dlatego (policji jak mrówków, telewizji i gapiów również) nastąpiła szybka nawrotka na Ścięgny...
... skąd też rozpościerają się godne widoczki. W tym po raz kolejny na Śnieżkę.
Potem już szybki (na ile napęd pozwalał) powrót wojewódzką przez Mysłakowice i Łomnicę. Na więcej rowerowania czasu dziś nie było, bo znów zaległości towarzyskie do nadrobienia :)
- DST 52.50km
- Czas 02:02
- VAVG 25.82km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 339m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkomisyjnie
Czwartek, 9 września 2021 · dodano: 09.09.2021 | Komentarze 8
Dzisiaj miało być ciut ambitniej, ale okazało się, że mam misję do wykonania, więc skończyło się lajtowo.
Misja polegała na tym, że Żona mnie poprosiła, żebym obczaił, jak wygląda plac budowy nowego oddziału jej firmy, która ma się instalować w Jeleniej. Zamiast więc jechać na południe, skierowałem się na zachód, w kierunku Cieplic, a konkretnie wyjazdówki na Wojcieszyce. I co? Nico. Pod adresem hulał wiatr, co biorąc pod uwagę, iż wielkie otwarcie ma być za rok, wieszczy, że... go pewnie wtedy nie będzie :)
Potem już bardziej sympatyczne kierunki: Sobieszów, Zachełmie, Podgórzyn, znów Jelenia i Cieplice, bliżej centrum odbicie na Staniszów, następnie Sosnówka, Miłków oraz powrotna droga przez Mysłakowice oraz Łomnicę do Jeleniej.
Jak to w górach, nie ma się co rozpisywać, tylko wklejać zdjęcia :) Spektakularnych nie było, bo dość płasko, ale coś tam się udało uchwycić.
Najpierw klimaty ze styku Jeleniej i Wojcieszyc. A w sumie to zabawa kompaktem. Czyli zoomy na Śnieżne Kotły.
Aha, Śnieżka też się trafiła, tylko nie pamiętam czy z tego samego miejsca.
Skoro byłem gdzie byłem, odwiedziłem znajome Nazgule i mamuta.
Nie mogło zabraknąć Stawów Podgórzyńskich. Ptactwo tam skromne, zaledwie kilka łysek.
To nie koniec zwierzaków. W Staniszowie był muflon, choć sztuczny. Bo jak wiadomo te żywe można spotkać głównie pod Poznaniem :)
Natomiast w Jeleniej straszy zielony smok :)
Jeszcze widok ze zjazdu do Sosnówki...
...z której wyjeżdża się adekwatnie do straszącego wciąż patrona...
...drogą na Miłków.
Na koniec dożynki po covidzie...
...oraz Teatr Norwida w Jeleniej.
I tyle. Lajtowo, ale fajnie było.
Aha, proszę pamiętać, że wynik Polski z Anglią był taki tylko dzięki dopingowi. Cycuchowemu :) Choć nie każdy był chętny, jak widać.
- DST 53.10km
- Czas 02:07
- VAVG 25.09km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 547m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Cycuchem w łapie :)
Środa, 8 września 2021 · dodano: 08.09.2021 | Komentarze 19
No! W końcu znalazło się trochę czasu, żeby zawitać w górach. A konkretnie w Sudetach. A konkretnie w Jeleniej Górze, oczywiście :)
Przyjazd wczoraj, wieczór rodzinny i sprawdzenie stanu starego trupa. Prócz pompowania większych interwencji nie było, ale niestety kaseta na mniejszych zębach ewidentnie pokazuje, że jest głodna, co odczułem podczas dzisiejszej jazdy.
Wyjazd wyjątkowo po śniadaniu, na wschód. Czemu? Bo mi tęskno było za ukochanymi Rudawami Janowickimi. Lepiej trafić na przypominajkę nie moglem, bo pogoda udała się póki co wybitnie - słońce, zero opadów, temperatura do przyjęcia, choć jak na moje nawet za ciepło - striptiz w postaci zdejmowania koszulki termo nastąpił gdzieś na dziesiątym kilometrze.
Trasa: Jelenia Góra - Maciejowa - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice Wielkie - Miedzianka - Janowice - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.
Tempo nawet nie było emeryckie, ale przystanków wiele, więc średnia leciała na łeb na szyję. Trudno :) No to zaczynamy. Na początek kilka widoczków z dojazdu w Rudawy, czyli z odcinka Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice.
W Janowicach oczywiście musiałem zatrzymać się przy starym dobrym trollowym znajomym :)
Kolejny obowiązkowy punkt to Miedzianka. Miejsce, o którym pisałem już wiele, nagrałem też filmik, więc nie ma co się rozpisywać. Fajnie, że remontują stary browar. Poza tym rynek, którego nie ma, wciąż jest rynkiem, którego nie ma. A był. Na samym szczycie natomiast wciąż stoi budynek po knajpie Schwarzer Adler, w którym podczas II Wojny Światowej odbyło się kilka tragedii - między innymi samobójstwa kobiet, które wolały odebrać sobie życie niż trafić w ręce radzieckich żołnierzy.
Nawrotka, ale nie na sam dół, tylko do głównego punktu wycieczki, czyli do Browaru Miedzianka. Zakupiłem u miłej pani dwa piwka na zaś - Cycucha Janowickiego oraz Wołka. Ta sama pani pozwoliła mi wejść na taras widokowy z rowerem, mimo zakazu, nie tylko palenia :)
No i srrrrruuuu do Janowic. 65 km/h bez sprawnych hamulców - lubię to ;)
Tamże skręt na chwilę do Rudawskiego Parku Krajobrazowego, nad ulubiony strumyk. Niestety gnoje wycinkowi tu również robili swoje :/
Próbowałem też sfocić czarną wiewiórkę, ale średnio mi to wyszło. Ewidentnie nie miała ochoty na sesję, kryjąc się w cieniu drzew.
Jeszcze kadry z Przełęczy Karpnickiej, z Cycuchem w łapie i zoomem na Sokolik.
I na koniec konik...
...oraz z daleka panorama Karkonoszy, ze zbliżeniem na Śnieżkę, oraz wsi Bukowiec.
Tego mi było trzeba :)
PS. W Jeleniej powstały na Wojska Polskiego pasy rowerowe. Znów świat się kończy :) Co prawda częściowo z mało sensownymi progami i czasem zamieniającą się w DDR, ale przydatne toto. Brawo.