Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 224244.90 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 741355 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:7614.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:299:45
Średnia prędkość:25.40 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:79315 m
Liczba aktywności:144
Średnio na aktywność:52.88 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Paskudny górski wpis :)

Wtorek, 11 kwietnia 2023 · dodano: 11.04.2023 | Komentarze 10

W sumie to nie wiem, co myśleć o tym dniu. Plusy mieszają się z minusami, ale chyba to pierwsze jednak dominuje.

No bo od ranu miało lać. Tylko nie wiadomo było, o której miało się to zacząć. Postanowiłem więc wstać wcześniej i zaryzykować. Po pierwsze otwarcie oczu, a potem ewentualnie wyjazd :)

Uprzedzając fakty: udało się przejechać (o dziwo) suchą stopą. W zamian za ten przywilej dostałem praktycznie zerową możliwość podziwiania widoków. Co prawda coś tam się udawało uchwycić, ale w sumie wstyd wklejać.

Trasa asekuracyjna, z opcją szybkiej ewakuacji: Jelenia Góra - Łomnica - Mysłakowice - Kostrzyca - Kowary - Ścięgny - Karpacz - Miłków - Łomnica - Jelenia Góra - Staniszów - Jelenia Góra.

Wiało. Poznań widocznie wzywa.

Początkowo jeszcze coś było widać. Tak w Jeleniej, jak i w Kowarach.
Rano było jeszcze coś widać
Widok z Jeleniej Góry na Karkonosze
Na obwodnicy Kowar
Karkonosze widoczne z obwodnicy Kowar
Gorzej z samymi górami. Rudawy zupełnie nie jak one...
Ledwo widoczne Rudawy
...a Śnieżka i Kotły... podobno były :)
Biało i szaro, czyli Śnieżka oraz Śnieżne Kotły w wersji paskudnej
Śnieżka - wersja szarość 100%
Tam podobno jest Śnieżka
Śnieżka jednak istnieje
Z pozytywów: remontują szlak kolejowy do Karpacza. Tu widok od strony Mysłakowic. Wycinka być może wyjątkowo ma tu sens.
Mysłakowica - remontowana linia kolejowa do Karpacza
Nazgul stoi :)
Znajomy nazgul :)
Z ze zwierzaków jedynie kaczka. Taki to właśnie wpis.
Kaczka domowa nad strumieniem
Po południu TROCHĘ się przejaśniło (a wcześniej lało solidnie), więc przy okazji spaceru zrobiłem ujęcia na góry od strony Jeleniej. Ciut lepiej, ale i tak niesmak został :)
Dynamiczna Jelenia
Chmury nad Jelenią Górą
Coś tam, gdzieś tam, jakby się przejaśniało
Coś na kształt kawałka przejaśnienia
Ależ dzisiaj było paskudnie, na końcu wpisu doszedłem do tego wniosku :)


Kategoria Góry


Rudawskie suchoty :)

Poniedziałek, 10 kwietnia 2023 · dodano: 10.04.2023 | Komentarze 12

Na początek pozytywne zdziwienie - chyba debilizm zwany Śmigusem Dyngusem przeszedł już do lamusa. Dzisiaj żaden idiota nie latał po wsiach z wiadrem, a przynajmniej nie miałem okazji z takowym wejść w interakcję. Brawo.

Pogoda zrobiła się piękna. Chociaż na jeden dzień.

Plan na dzisiaj był prosty: Rudawy Janowickie, a reszta to jedynie dobitka. Udał się :)

Trasa: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Mysłakowice - Miłków - Sosnówka - Podgórzyn - Cieplice - centrum Jeleniej Góry.

Wody, mimo pierwszego akapitu, nie zabrakło. Tej z rzeki Bóbr na początek :)
Rzeka Bóbr w Bobrowie
Na mostku w Bobrowie
Widok z góry Bobrowa
Trochę indiańsko w Trzcińsku
Wiadukt kolejowy nad Bobrem
Zbliżenie na janowicki wiadukt
Sokoliki? Obecne!
Sokolik w pełnej krasie
Sokolilki w zbliżeniu
Obowiązkowe spojrzenie w lustro również :)
Nie mogło zabraknąć spojrzenia w lustro :)
Tymczasem na szczytach Karkonoszy świat równoległy. Też piękny.
Ledwo widoczna panorama Karkonoszy
Śnieżne Kotły od strony przysłoniętej
Przekrój Śnieżki
Szczyt Śnieżki we mgle
A na stawach w Podgórzynie znów wiosna.
Łódeczka na Stawach Podgórzyńskich
Chmury odbite w stawie
Słońce nad Stawami Podgórzyńskimi
Strażnik Karkonoszy :)
Tamże udało się w miarę wyraźnie uchwycić Czernicę.
Samiec czernicy
Reszta zwierzaków to szkockie krowy...
Szkockie krowy w Rudawach
...oraz niewiadomego pochodzenia konik :)
Końskie dokarmianko
Fajnie było. Znów :)

Więc... jutro od rana deszcz :( I to na każdej pogodynce.


Kategoria Góry


Góry Mżawkowe :)

Niedziela, 9 kwietnia 2023 · dodano: 09.04.2023 | Komentarze 11

Dawno mnie nie było w Jeleniej Górze. No to czas nadrobić, a w sumie to się nie dało tego nie zrobić, skoro ustawowo wolne :)

Przyjazd wczoraj wieczorem, na rano zaplanowane śniadanie i można było myśleć o odkurzeniu Zombiaka. Stał, czekał :)

Jedynym minusem była aura. Od wczesnych godzin padało, na szczęście w okolicach "po jedenastej" już tylko lekko mżyło. Jednak oznaczało to, że widokami to się nie nacieszę. Niestety się sprawdziło, choć robiłem, co mogłem, żeby uchwycić jakikolwiek :)

Trasa (miejmy to za sobą) to kursik z Jeleniej na południe, potem na północ i powrót do "centrali". Czyli: Jelenia Góra - Czarne - Staniszów - Sosnówka - Podgórzyn - Cieplice - centrum Jeleniej Góry - Zabobrze - Dziwiszów - Podgórki - Kapella - zjazd do Jeleniej.

Mimo pogody było całkiem fajnie. Nie padał śnieg na przykład :) Poza tym dogoniłem jednego całkiem rześko kręcącego gravelowca, z którym pokręciłem kilka dobrych kilometrów i otrzymałem pochwałę, że "kopyto podaje". Pewnie dlatego, że w końcu nie wiało, to nie Poznań :)

Fotki. Niestety, tak jak napisałem, czterech liter nie urwą. Dobrze, że w ogóle trafiły się jakieś przejaśnienia, bo byłaby tragedia.

Zaczynamy od Sosnówki.
Zalew Sosnówka i ledwo widoczne Karkonosze
Widok z Sosnówki na Karkonosze
Przy zjeździe/wjeździe do Sosnówki
Tamże mój ulubiony przystanek autobusowy.
Przystanek Zamek Księcia Henryka w Sosnówce
Biblioteka na przystanku, Sosnówka
Oraz kaczki maści różnej.
Gęsi przydomowe wielu barw
W Podgórznie w końcu muflon, za którym się nie musiałem uganiać :)
W końcu jakiś muflon, za którym nie trzeba latać :)
Oczywiście nie mogło zabraknąć tamtejszych stawów. Wtedy właśnie na chwilę wyszło coś na kształt słońca, więc cokolwiek było widać. W tym Chojnik, choć słabo :)
Klasyczny widok ze Stawów Podgórzyńskich
Góra Chojnik widziana z Podgórzyna
Zbliżenie na ledwo widoczny zamek Chojnik
Stawy Podgórzyńskie w chmurach
Brzozowe (i nie tylko) odbitki
Pomostówka z Podgórzyna
Bo symetria też jest ważna :)
Skoczyć? Nie skoczyć? :)
Ptactwo jak zwykle genialne, szkoda, że światło do kitu, a ja ze sobą wziąłem rezerwowy aparat. Ale i tak coś tam udało się uchwycić. Głowienki, czernice, krzyżówki, łyski czy gęgawy - kolejność dowolna, tak jak we wklejaniu zdjęć. Kto nie odróżnia, może zabawić się w detektywa :)
Gęgawy i krzyżówka
Gęgawa na wodzie
Głowienka w deszczu
Samica głowienki
Ledwo widoczna para czernic
Łyska w odbiciu
Aha, no i przecież był kotek :)
Kotek-łaciatek
Kolejna bestia ujarzmiona :)
Kotek w wersji zamyślonej
No i jeszcze podjazd na Kapellę (oraz oczywiście zjazd), ale w skrócie, bo już późno :)Ulubiony znak :)
Widok z podjazdu na Kapellę
Prawie na szczycie przełęczy
Za górami ledwo widoczne pasmo Rudaw
Rudawy w szarości widziane z Kapelli
Przed samym szczytem Kapelli
Jest taki samotny dom...
Przypomnienie się z górkami uznaję za odbyte :)


Kategoria Góry


W ogóle i w szczególe :)

Niedziela, 25 grudnia 2022 · dodano: 25.12.2022 | Komentarze 9

W tym roku mam szczęście (albo pecha), że podczas pobytu w górach najpierw aura ma mnie gdzieś, serwując mgły i odpady, ale ostatniego dnia nagle się reflektuje i serwuje widoki marzeń. Nie inaczej było dzisiaj :)

Rano zdziwiła mnie temperatura w okolicy zera. No gdzie, w grudniu? :) Nie powiem, wczorajsze prawie plus dziesięć mnie lekko odzwyczaiło, jednak nie było wyjścia, dystans sam się nie wykręci. Na szczęście już praktycznie nie wiało, a do tego wyszło słońce. Super? No nie do końca, bo jak tylko wyjechałem z Jeleniej i dojechałem do Łomnicy, gdzie płynie Bóbr, nagle zaczęło być ślisko. Koła mi zabuksowały i już wiedziałem, że muszę uważać, a i lekko zmodyfikować plany - zamiast jechać wzdłuż Bobru, zacząłem się wspinać przez Wojanów do jeleniogórskiej Maciejowej, a konkretnie jej obwodnicy, gdzie - można mi mówić Sherlocku - spodziewałem się rozjeżdżonej trasy. Nie zawiodłem się i względnie spokojnie dojechałem do Radomierza, następnie Janowic Wielkich, Trzcińska, zaliczyłem Przełęcz Karpnicą, same Karpniki, Krogulec, Bukowiec, Kostrzycę, Mysłakowice i sru do Jeleniej.

Było... ostrożnie. Lecz też fajnie, bo ruch mały, choć na przykład widziałem kilku rowerzystów, z gatunku tych "zima jest po to, żeby jeździć rowerem". Czyli sympatycznych.

No to fotki. Na pierwszy ogień idzie Śnieżka, widziana w szczególe...
Śnieżka niczym obca planeta
...jak i ogóle. Tu z perspektywy Rudaw...
Niebiesko-bialo-zieloni :)
Rudawy i parująca Śnieżka
Mrozy zaczynają puszczać nad Karkonoszami
Szczyt Karkonoszy w bieli
...a tu już zdecydowanie bliżej (końcówka Karpnik oraz Krogulec).
Panorama z Karpnik
Śnieżka i mało śnieżne Śnieżne Kotły
O samych - moich ukochanych - Rudawach zapomnieć oczywiście nie można. Szczegół, czyli Sokoliki...
Sokoliki z dołu
Turyści na szczycie Sokolików
...oraz ogół.
Zmrożona panorama Rudaw
Rudawy widziane z Wojanowa
Jeszcze dwa zjazdy. Do Wojanowa...
Kawałek Karkonoszy widziany znad Wojanowa
...oraz Bukowca.
Zjazd do Bukowca
Trolla z Janowic nie mogłem pominąć :)
Troll musiał być odwiedzony :)
Był również mój ulubiony znak z Przełęczy Karpnickiej :)
Uwaga, 400 metrów kotów :)
A że zwierzaków dzisiaj brak (za ślisko?), to w zamian Kropa ze spaceru :)
Spacerek musiał być!
Wyjazd zapobiegliwie wcześniej, niż zazwyczaj. No i chociaż dzień będzie można... odpocząć :)


Kategoria Góry


Prześwietleniowo

Sobota, 24 grudnia 2022 · dodano: 24.12.2022 | Komentarze 9

Lekka powtórka z rozrywki. Choć chyba bardziej nieprzewidywalna, niż miało to miejsce wczoraj.

Rano opady. Idealny czas, by ogarnąć resztę świątecznych zakupów i tego typu klimaty.

W międzyczasie padało, przestawało, padało. W końcu niby odpuściło, więc była okazja do ruszenia. Od razu zatrzymał mnie wiatr, który zdecydowanie nie zachęcał do jazdy. Ale jakoś dałem się namówić :)

Jeśli chodzi o aurę i widoki - tragedia. Szarość, burość, chmurzastość. Ruszyłem z Jeleniej Góry do Staniszowa, potem zjechałem do Sosnówki, gdzie zatrzymałem się na chwilę nad zalewem (koszmarnie zeszpeconym zabudową). Tam zaczęło lać, a ten stan utrzymywał się do Miłkowa. Wdrapałem się do Karpacza Dolnego, potem skręciłem na Ścięgny, gdzie nastąpił cud - wyszło słońce! Postanowiłem skorzystać, cofnąłem się swoimi śladami do Jeleniej przez Sosnówkę i Staniszów, żeby dokręcić do najlepszego dystansu jadąc na Stawy Podgórzyńskie i wracając do Jeleniej. Nie żałuję.

Fotki, bo po co się rozpisywać? :)

Zjazd do Sosnówki oraz widoki poranne, gdzie jeszcze średnio było widać cokolwiek. Ale kruki w oddali wyhaczyć musiałem :)
Nagłe oświetlenie przy zjeździe do Sosnówki
Resztki śniegu w Karkonoszach
Kruki nad górami
Mgła nad Śnieżką i Kotłami
Chyba się przejaśnia
Zalew:
Nad zalewem w Sosnówce
Słońce nad Sosnówką. Chwilę wcześniej lało
Ze Staniszowa wymienić mogę muflona...
Dwa rogacze w Staniszowie
...zapuszczony dwór...
Zaniedbany dwór w Staniszowie
...oraz ulubiony profil trasy.
Ulubiony profil trasy :)
Kadry z jasnej strony mocy:
I stał się cud - słońce :)
Słońce zaczęło ostro dawać
W Miłkowie wypatrzyłem kawałek Poznania, czyli Pana Peryskopa, symbol twórczości Noriakiego :)
Poznański Pan Peryskop spotkany na przystanku w Miłkowie
Oświecona droga do Cieplic:
Oświetlony przejazd do jeleniogórskich Cieplic
No i Stawy. Dzisiaj jeszcze bardziej klimatyczne.
Stawy Podgórzyńskie dzisiaj jeszcze piękniejsze
Klimat nad klimatami w Podgórzynie
Kamienie oświecone, Podgórzyn
Tylko czapli o jedną mniej.
Samotna czapla z Podgórzyna
Wiatr mnie zamordował, więc średnia koszmar. Ale warto było.

Spokojnego odpoczynku wszystkim życzę! :)


Kategoria Góry


PodStawowo :)

Piątek, 23 grudnia 2022 · dodano: 23.12.2022 | Komentarze 9

No cóż. O dziwo udało się pokręcić. Ale sam jestem zdziwiony :)

Wczoraj wieczorem, kiedy wylądowaliśmy w Jeleniej Górze, nic tego nie zapowiadało. W górach leżał śnieg, a w kotlinie padało, momentami całkiem solidnie. Pogodynki również nie napawały optymizmem.

Nastawiłem się więc na dzionek bezrowerowy. Choć na wszelki wypadek oczywiście Zombiaka sprawdziłem pod względem technicznym :) Ledwo bo ledwo, ale działał.

Poranne spojrzenie za okno i potwierdzenie: można spać dalej. Ale później już pojawiły się wątpliwości (pozytywne) oraz decyzja: ruszam. Bo zaczęło się delikatnie przejaśniać.

Z wyborem kierunku nie miałem problemu: zachód, bo stamtąd wiało. Jednak miałem też założenie, że nie zapuszczam się dalej (żeby wrócić w razie "w") oraz wyżej (bo drogi tam wciąż średnie). Z centrum udałem się więc do Cieplic, następnie na Stawy Podgórzyńskie, potem przez Zachełmie do jeleniogórskiego Sobieszowa, okrążyłem Piechowice, wróciłem do Sobieszowa i Cieplic, zrobiłem rundkę przez Wojcieszyce do Trasy Czeskiej, skąd znów pokręciłem na Stawy i wróciłem do centrum. Uff. niełatwo było wykręcić te pięć dyszek :)

Jedynym spektakularnym miejscem były stawy w Podgórzynie. O dziwo głównie dzięki temu, co mnie zmartwiło - spuszczonej wodzie. Po raz pierwszy miałem okazję zrobić foty z poziomu dna, a że byłem tam dzisiaj dwukrotnie, to było w czym wybierać. Trafiły się widoki jak ślepej kurze... :)
Przejaśnienie nad wyschniętymi Stawami Podgórzyńskimi
Prawie Norwegia :), Stawy Podgórzyńskie
Wewnątrz stawu w Podgórzynie
Chwila ze słońcem w Podgórzynie
Oczywiście w miejscu, gdzie jest smażalnia, tłumy. Po biedne ryby :/ Ale z ciekawości zajrzałem i uchwyciłem jeszcze dwa klasyki.
Truposz przy Stawach Podgórzyńskich :)
Samotna wyspa i kawałek gór
Największy ból: brak ptactwa. Wypatrzyłem tylko smutne, ledwo widoczne w oddali czaple.
Czaple nad wyschniętym stawem
Zoomik na czaplę w szarym
Reszta widoków to słabizny. Chojnik z daleka...
Spojrzenie z daleka na Chojnik
...zjazd w Sobieszowie (w tle kościół, kiedyś ewangelicki, dzisiaj oczywiście przejęty przez katolików)...
Zjazd do Sobieszowa
...panoramcia z Trasy Czeskiej...

...kilka zamglonych zoomów...
Góra za górą i górą :)
Mgły nad szczytami
...tęcza nad Cieplicami...
Tęcza nad Cieplicami
...oraz ziomale.
Rowerowy selfiak z ziomalami :)
Mamutonazgule z Wojcieszyc
Było ciepło, kilka razy mnie skropiło, wróciłem brudny. Ale zaliczone? Zaliczone :)

A jutro ma... padać.


Kategoria Góry


Zemsta :)

Niedziela, 9 października 2022 · dodano: 09.10.2022 | Komentarze 10

Nooo... Po tych pochmurnych dniach w końcu wyszło słońce. I przyszła pora na zemstę ;)

Wyjazd po dziewiątej rano, bo później nie mogłem. Skutkowało to tym, że musiałem założyć na siebie dodatkową lekką kurtkę, a podczas pierwszego (dłuuuugiego) zjazdu posiłkować się długopalczastymi rękawicami. No cóż, lato to już (na szczęście) nie jest.

Trasa dzisiaj kombinowana, ale przemyślana. Najpierw postanowiłem wjechać na Kapellę (tu stary filmik z tej drogi), czyli z Jeleniej Góry przez Dziwiszów do wsi Podgórki (ładna mi nazwa na coś, na co trzeba się wspinać ćwierć kilometra w górę), licząc na jakieś ładne widoki. Niestety, było za wcześnie. Więc podczas podjazdu zdjęcia mikre, jednak sam szczyt zawsze cieszy, na przykład spojrzeniem w kierunku Gór Kaczawskich. Szczególnie z uroczą górską ruinką na pierwszym planie.
Coś tam widać w tle
Zaczęło się przejaśniać
Oświetlone łąki zamiast gór
Podczas podjazdu na Kapellę
Prawie na szczycie Kapelli
Chwila odpoczynku na szczycie
Kolory jako nagroda za podjazd
Klimatyczna górska ruinka
Rzut oka na Góry Kaczawskie
Po wspomnianym zjeździe mały kursik po jeleniogórskim Zabobrzu i zdziwko - jest WOŚP-owe rondo. Fajno.
WOŚP-owe rondo w Jeleniej Górze
Przyszedł czas na kurs do góry przez Staniszów i to, na co czekałem. Góry, w tym oczywiście Śnieżka.
Śnieżka i zjazd do Staniszowa
W końcu widać Śnieżkę
Zielony podjazd do Staniszowa
Następnie zjazd do Sosnówki. A tam już fotki robiły się same, bo WYSZŁO SŁOŃCE i przegoniło chmury. Nawet cholerna inwestycja, niszcząca wolny dostęp do focenia zalewu jakoś mniej wkurzała.
Sosnówka - jedna z ulubionych miejscówek
Spojrzenie z góry na Sosnówkę
Śnieżne Kotły jeszcze bez śniegu
Najfajniejsze są motywy nieoczywiste :)
Jakieś paskudztwa pobudowano na stokach
Znad zalewu w Sosnówce
Jeszcze Podgórzyn...
Martwe drzewo za Sosnówką
Zjazd w kierunku Podgórzyna
Kontemplujące krówki
Krowi landszaft z Podgórzyna
...z tym zabawnym progiem na śmieszce (nie mogłem sobie odmówić przejazdu)...
Próg rowerowej głupoty w Podgórzynie
... i na Stawy Podgórzyńskie, gdzie już wiedziałem, że będzie dobrze. Oczywiście prócz potworka, który tam straszy, czyli nowej restauracji. No nie mam do niej serca, w przeciwieństwie do czapli białych i kormorana, wciąż niestety kryjących się daleko.
Aquakultura na Stawach Pogórzyńskich
Rdzawobusek :)
Tapetka znad Stawów Podgórzyńskich :)
Słońce nad Stawami Podgórzyńskimi
Chmurka nad stawem
Kormoran wciąż w tym samym miejscu
Czaple białe trzy
Jeszcze spojrzenie na Chojnik...
Jesienny Chojnik znad stawu
Góra Chojnik od zachodu
Chojnik w pełnej krasie
...i można kończyć. Udany to był wypad, można wracać. Zaległości później :)


Kategoria Góry


Niewidocznie

Sobota, 8 października 2022 · dodano: 08.10.2022 | Komentarze 5

Oj, znów się dzisiaj na góry nie napatrzyłem. Na co to komu? :)

Za to się wyspałem. O, to jakiś pozytyw. No i samo kręcenie w Sudetach zrobiło swoje, oczywiście.

Wyjazd nastąpił dopiero po wykonaniu tajnej misji. W sumie bez różnicy, bo jak paskudnie było rano, tak i przed południem.

Trasa mało skomplikowana, której celem było przejechanie Szklarskiej Poręby, od dołu po sam szczyt: Jelenia Góra - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba Górna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia centrum.

Co tu dużo pisać. Wystarczy pokazać "zdjęcia" z samego początku.
Pochmurny poranek
Coś tam zaczyna prześwitywać
Spojrzenie z daleka na Rudawy
Jakiekolwiek kolorki widziałem tylko podczas samego wjazdu do Szklarskiej.
Kolorowy podjazd do Szklarskiej Poręby
Rzeka Kamienna
W samym miasteczku obowiązkowe oscypki. Podrożały oczywiście :/
Obowiązkowy oscypek w Szklarskiej Porębie
Aha, no i motyw, którego nigdy nie mogę sobie odmówić :)
Nie mogło się obyć bez :)
Na wysokości Zakrętu Śmierci widziałem jedynie... Zakręt Śmierci.
Przy Zakręcie Śmierci
Szklarska Poręba plus - jak widać: nic nie widać
Za Zakrętem Śmierci
Z "atrakcji" - wciąż nieśmiertelna trasa kolejowa z Jeleniej do Szklarskiej na wysokości Piechowic Dolnych...
Stacja Piechowice Dolne
Trasa kolejowa z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby
...w nich samych Skrzat Czyścioch...
Skrzat Czyścioch z Piechowic
...zamek Chojnik od dołu...
Chmurki nad Chojnikiem
Widok z daleka na Chojnik
Zbliżenie na zamek Chojnik
I tyle. Musiałem więc się skupić na Stawach Podgórzyńskich, do których jechało się baaaaardzo jesiennie :)
Jesienny wyjazd z Podgórzyna
Tam widok na cokolwiek też był średni...
Czasem ładnie się odbija :)
Stawy Podgórzyńskie w chwili przeblysku
Kompletnie zachmurzone Stawy Podgórzyńskie
...jednak ptasio wybitnie. Żałowałem jedynie, że przez słońce fotki będą słabe. Bo gęsi (kazarki) egipskie to smaczek dla mnie wybitny.
Gęsi egipskie na podgórzyńskim brzegu
Gęsi egipskie na fochu :)
Gęś egipska od strony kupra
Dostojna gęś egipska
Wodujące gęsi egipskie
Całe stado gęsi egipskich
Gęsi egipskie na wodzie
Młodzież jak zwykle niewyraźna :)
Reszta z oddali też cieszyła. Łabędzie zadki, kormorany, czaple, w tym białe.
Kupry i dzioby młodych łabędzi
Niewyraźny kormoran i drapiący się łabędź
Bardzo odległe czaple białe
A pod wieczór... Wyszło słońce. Czyli zaszło :)
Zachód słońca nad Sudetami
Pod wieczór w końcu wyszło słońce. Czyli zaszło :)Aha, jeszcze rowerowy CwaniaKolarz. Najpierw minął mnie na światłach (grzecznie czekałem za autami) bez pozdrowienia, potem oparł się o puszkę, następnie wystartował w świat na dobre kilka sekund przed zielonym, a w końcu olał śmieszkę. Szanuję tylko za ostatnie, reszta fuj.
CwaniaKolarz. To przez takich mamy złą opinię
Uff. Zdążyłem z wpisem przed północą :)


Kategoria Góry


Góro(nie)widzenie :)

Piątek, 7 października 2022 · dodano: 07.10.2022 | Komentarze 6

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że mam wolne :) Więc co by tu... A mam, górki :)

Zaskoczenia oczywiście nie było. Moje Sudety są obowiązkiem.

Przyjazd wczoraj wieczorem (tym razem solo, urlopów się zgrać nie udało), noc odespana wybitnie dobrze (nad Jelenią Górę jeszcze smog nie nadszedł), nawet aż za dobrze, bo wstawać się nie chciało. W sumie nie było po co, bo temperatury na poziomie plus trzech niespecjalnie zachęcały do aktywności.

Finalnie wyjechałem jakoś około dziesiątej. W warunkach chyba optymalnych, choć pod koniec było mi już za ciepło.

Zdjęcia będą zaraz, najpierw nudy, czyli trasa: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Jelenia Góra - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Ścięgny - Karpacz - Miłków - Mysłakowice - Jelenia Góra.

No to fotki. Początek był mimo wszystko dość rześki, a słońce "zimne". Tu widok znad Wojanowa.
Jedno z pierwszych tego dnia spojrzeń na Sudety
Zimne niebo nad górami
Szeroka panorama z Wojanowa
Po podjeździe do Radomierza było już cieplej :) No i cycki, czyli Rudawy Janowickie, nie przeszkadzały specjalnie.
Rudawskie baloty
Nigdy nienudzący się widok na Rudawy Janowickie :)
Poniższe Janowice Wielkie (uwielbiam) to zerknięcie na rzekę Bóbr jesienią...
Szersze spojrzenie na Bóbr
Bóbr płynie przez Janowice Wielkie
Zbliżenie na Bóbr
...pozdro dla trollowego zioma...
Pozdrowienia dla ziomala :)
...ukochana linia kolejowa...
Kolejowe Janowice Wielkie
...oraz wizyta w Rudawskim Parku Krajobrazowym.
Wjazd do Rudawskiego Parku Krajobrazowego
Rudawski strumyk
Podjazd Przełęczą Karpnicą to jak zwykle miodzio, szczególnie teraz. Sokoliki gratis. Szkoda, że pod nimi buduje się jakaś kolejna pato-górsko-deweloperka... Wycięta ze zdjęć, bo aż żal patrzeć.
Jesienny podjazd pod Przełęcz Karpnicką
Sokoliki z daleka
Zbliżenie na Sokoliki
W Karpnikach wypatrzyłem lecącą czaplę...
Czapla lecąca nad stawem w Karpnikach
...którą chwilę obserwowałem. Akurat trafiło się późne śniadanko. Żabki szkoda, ale zwierzaki to nie ludzie, wyboru nie mają.
Czapla ukryta w trawie
Czapla ze śniadaniem
Im bliżej serca Karkonoszy, tym gorzej z widokami. Chmury zasłoniły niemal wszystko. Widzenie gór jest przereklamowane, więc się nie martwiłem :)
Widzenie gór w górach jest przereklamowane :)
Na koniec jeszcze więcej fauny. Ale tej bardziej udomowionej. Po raz pierwszy udało mi się pogłaskać konika widywanego zawsze z daleka, ewidentnie roboczego, z Radomierza. Koń się nawet uśmiał :)
Koń na tle Sudetów
Sprawdzony patent działa również w górach :)
Koń się uśmiał :)
Podrapane? Podrapane :)
Konik w wersji słonecznej
I jeszcze jeden landszaft z koniem
Następnie krówki gdzieś przed Bukowcem. Piękne stado, większość nieufna, ale że ja nie pogłaskam chociaż jednej? :) Udało się.
Sudeckie krówki
Krówka wyjątkowo współpracować nie chciała, ale dzięki temu widać góry :)
Krowa w pozie zdziwiinej
Krówki coraz śmielsze
Krowi portret
Przyjazna krówka
A, jeszcze kózka, lecz jedynie z daleka.
Kózka z oddali
Fajny dzionek. Jutro podobno ma padać :/


Kategoria Góry


Górska pętla podprogowa :)

Sobota, 4 czerwca 2022 · dodano: 04.06.2022 | Komentarze 15

O dziwo prognozy się sprawdziły – pogoda miała się spieprzyć i się spieprzyła.

Na szczęście nie do końca. To znaczy opady były, ale grubo poniżej założeń, dzięki czemu udało mi się wykręcić prawilne pięć dyszek, jedynie przez ostatnie dziesięć mając mokro w butach i pod kaskiem. No i niestety z dobrych widoków nici.

Trasę konstruowałem na bieżąco tak, żeby mieć szybką drogę ewakuacji w przypadku nagłego końca świata. Finalnie wyszło takie coś: Jelenia Góra – Łomnica – Karpniki – Przełęcz Karpnicka – Trzcińsko – Bobrów – Wojanów – Łomnica – Mysłakowice – Miłków – Sosnówka – Podgórzyn – Cieplice – centrum Jeleniej.

Tak jak wspomniałem, uchwycenie sensownie czegokolwiek było w tych warunkach misją niemal niewykonalną. Ale przynajmniej się starałem :)

Głównym motywem były oczywiście cycuchy, z kilku miejsc.
Odbijające się cycuchy :)
Platforma widokowa w Karpnikach
Zachmurzone rudawskie cycuchy
Rudawski przystanek
Sokoliki z dołu
Sokolik w szczególe
Wjechałem sobie na Przełęcz Karpnicką z drugiej strony. Miało to dwa plusy: minąłem opisywaną wczoraj wycinkę z prędkością 50 km/h, a do tego znalazłem znak ”uwaga koty!” :)
Uwaga koty! Ostrzeżenie na Przełęczy Karpnickiej
Widok z Przełęczy Karpnickiej
Nad stawami w Karpnikach cisza i spokój. Ale trafiła się rodzinka łabędzi.
Staw w Karpnikach
Rodzinka łębędzi
Pałac w Łomnicy jak odnowiony stal, tak stoi...
Pałac w Łomnicy
...rzeka Bóbr płynie przez Bobrów...
Rzeka Bóbr w Bobrowie
...pasażerowie na gapę się kompletnie nie krępują...
Pasażer na gapę
...a ja w Trzcińsku zapoznałem się z genialnymi krówkami. Jednocześnie podglądając cudowną zwierzęcą miłość cielaczka do matki. To ten, jak to szło? A, mam – smacznego!
Trzcińskie krówki
Buzi buzi :)
Pora na obiadek
Para młodziaków
Zamyślona krówka :)
Cielaczek z mamą
Krowia miłość w zbliżeniu
Najgorzej widokowo było nie w Rudawach, a już w Karkonoszach. Odwiedziłem zarówno zalew w Sosnówce, jak i stawy w Podgórzynie, jednak wtedy akurat trafił się wspomniany deszcz. No i kiszka. Przynajmniej czapla dała się sfocić.
Warzywka z Sosnówki

Zalew Sosnówka w deszczu
Jeden wielki mrok w górach
Zapora na Zalewie Sosnówka
Droga do Podgórzyna
Niewidoczne góry za Stawami Podgórzyńskimi
Czapla ze Stawów Podgórzyńskich
Zanim dojdę do klu programu jeszcze muflon, choć tym razem sztuczny. Bo to nie okolice Poznania, tylko góry :)
Podgórzyński muflon
A oto hit z Podgórzyna. Próg zwalniający na... drodze pieszo-rowerowej! :) Wiem, wiem, nie jest to pierwszy tego typu wynalazek w Polsce, ale smaczku całości dodaje fakt, iż całe to badziewie ma może ze sto metrów, a do tego kończy się i zaczyna całkiem rozbudowanym systemem zakazów, nakazów oraz ostrzeżeń. Chciałem zapłakać nad tym, jak ktoś tu musi nienawidzić rowerzystów, ale robiło to już za mnie niebo, więc jedynie wspiąłem się na ten szczyt, nie pierwszy dzisiaj. Ale głupoty - jedyny :)
Wyjazd z DDR-ki niemal jak z autostrady. Ktoś tu musi nienawidzić rowerzystów. Podgórzyn
Hit - próg zwalniający dla rowerzystów w Podgórzynie
Kolejny szczyt zdobyty. Tym razem głupoty. Próg zwalniający na DDR. Podgórzyn
Tyle na dziś. Póki co koniec górskich relacji. Swoje zrobiłem, tym razem się nie rozchorowałem, jestem zadowolony :)


Kategoria Góry