Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Październik, 2021
Dystans całkowity: | 1785.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:23 |
Średnia prędkość: | 27.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.00 km/h |
Suma podjazdów: | 5797 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 57.59 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 56.20km
- Czas 01:59
- VAVG 28.34km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 215m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Towarzyski spontan :)
Niedziela, 31 października 2021 · dodano: 31.10.2021 | Komentarze 12
Zupełnie niespodziewanie zrobił mi się towarzysko BS-owy weekend :)
Wczoraj wieczorem udało się spotkać na Dębinie z Marcinem (Lapec), jego kuzynem oraz kumplem ze Śląska - Łukaszem, którzy wracali do Poznania po długaśnym wypadzie po WPN-ie. Co prawda nie przy lampce wina (a jak już to przy puszce piwa), ale już przy tej rowerowej - owszem, spotkanie jak sądzę się udało. Miło było - dzięki, Panowie :)
Spać poszedłem dość późno, ale przecież czas się zmieniał na zimowy, więc w sumie bez tragedii. A tu psikus - rano obudził mnie sms od Kuby, czyli Bobiko. Z informacją, że właśnie jedzie pociągiem do Poznania i jakby co to można uskutecznić akcję, która miała odbyć się dobrych kilka tygodni temu, czyli oprowadzanie po Szachtach. Gdy ostatnio próbował... pękła po drodze opona. No i oczywiście z przeprosinami, że odzywa się tak późno.
Skoro spontan, to spontan - przyspieszyłem wstawanie, szybka kawka i kawałek żarcia, ogarnięcie siebie i psa, poszukanie ciuchów pasujących na poranną pogodę i do dzieła. Wstępnie ugadaliśmy się, że przejmę kolarza (w sumie to gravelarza) z Gniezna na Wartostradzie, co o mały włos nie doszłoby do skutku, bo najpierw się minęliśmy, nawet pozdrowiliśmy, kompletnie nie poznając. Jednak coś mnie tknęło, zawróciłem i zacząłem gonić postać przede mną. Gdy zobaczyłem lusterko, o które kiedyś pytałem, już wiedziałem, że podjąłem słuszną decyzję :)
Przywitaliśmy się w pędzie i do celu - myk, myk przez Dębiec i Świerczewo na Szachty - miejsce fajne, często u mnie obecne, ale nigdy za dużo. No i chyba się podobało :) Fotki:
Nawiedziliśmy też z zewnątrz dom gościnny właściciela cegielni - jak na moje majstersztyk architektoniczny z 1910 roku.
Drugim punktem wycieczki było wyprowadzenie kolegi przez Poznań na wschód. Wróciliśmy na Dębiec, następnie przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Babki, Daszewice i Kamionki dotarliśmy bez przeszkód do Borówca, gdzie przy wahadle zostawiłem Kubę, wracając przez Szczodrzykowo, Głuszynę, Starołęcką i Las Dębiński do domu. Wiem, że Bobiko dotarł do celu, więc misja w pełni wykonana :) Miło się było w końcu poznać i wspólnie pokręcić - mam nadzieję, że wzajemnie :)
Aha, skorzystałem z okazji i zareklamowałem jeszcze kopalnio-żwirownię w okolicach Babek. Dzisiaj - jak co niedzielę - rządził tam motocross, więc było co pooglądać.
Kuba też się pobawił w zjazd. Jednak gravel ma swoje plusy :)
Fajny spontan wyszedł :)
- DST 51.10km
- Czas 01:47
- VAVG 28.65km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 183m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przedgrobbing
Sobota, 30 października 2021 · dodano: 30.10.2021 | Komentarze 11
Specjalnie zaplanowałem sobie wolną sobotę, żeby grobbing załatwić przed największym rzutem, który zapewne nadejdzie w niedzielę i poniedziałek. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo dzisiaj poznańskie cmentarze był względnie puste. Reszta rodziny zajęła się ogarnięciem mogił bardziej na południu Polski, więc temat dość sprawnie ogarnięty.
Rano oczywiście rowerowanie. Wciąż słonecznie, przyjemnie, ino kręcić.
Trasa wschodnia: Poznań - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodrzykowo - Dachowa - Robakowo - Gądki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Tak wyglądał poranek na Dębinie:
Za Sypniewem w oddali wypatrzyłem sarenki. A w sumie to domki z widokiem na nie :)
Zalew w Szczodrzykowie znów niestety nie zachwycił. "Jedynie" dwie czaple białe jedynie uchwycone z bardzo daleka.
Tyle. Jeszcze jutro ma być ładnie, a od poniedziałku zaczyna się kicha.
- DST 63.10km
- Czas 02:15
- VAVG 28.04km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 196m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
PoSUViście
Piątek, 29 października 2021 · dodano: 29.10.2021 | Komentarze 8
No i jeszcze jeden wypad przed pracą. W sumie to tych po pracy nie miewam, prócz oczywiście powrotu z niej, już w ciemnościach.
Rano był chłodek, ale w trakcie jazdy się ogarnął i wyluzował. Wiało tak sobie, niespecjalnie upierdliwie, choć z tendencją rosnącą.
Trasa dzisiaj wyjątkowo wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Fotki minimalistyczne, zaspane :)
W Szczodrzykowie uciekła mi czapla. Ledwo co cyknąłem niewyraźne zdjęcia i już jej nie było.
Były również sarenki, ale daleko, do tego pochowane w trawie. Więc w sumie widać jedynie półdupki.
Aha, gazeciarz się trafił, a jak. W Borówcu, w białym SUV-ie. A jak wiadomo biały SUV to to samo co stuningowane stare BMW, tylko nowsze i bardziej wieśniackie :)
Aha 2 :) Na rondzie idącym przez Minikowo wymusiła pierwszeństwo baba w... białym SUV-ie. A jak wiadomo biały SUV... :)
Dystans zawiera dotarcie do roboty.
- DST 61.80km
- Czas 02:11
- VAVG 28.31km/h
- VMAX 52.10km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kruczoładnie :)
Czwartek, 28 października 2021 · dodano: 28.10.2021 | Komentarze 9
Dzisiaj mogłem być godzinę później niż zazwyczaj w pracy, więc wstawanie było wyjątkowo bezstresowe. Lubię to.
Wyjazd lekko po dziewiątej. Pogoda przepiękna jak na koniec października - słońce i trzynaście (!) stopni na plusie. Ino jeździć :)
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nie spieszyłem się. Bo po co? :)
Wczoraj pisałem, że nie było gazeciarzy. Dziś już owszem - szczególnie jeden dostawczak na blachach z Wrześni postanowił przetestować moje zdolności wokalne poprzez wyprzedzanie na pełnej petardzie o milimetry ode mnie. Jeśli usłyszał to, co za nim poleciało, odbija mu się jeszcze do teraz. Żałowałem, że kawałek dalej nie rozpieprzył się na łuku, choć byłby wtedy jeden minus - zapewne ucierpiałoby przez to jakieś niewinne drzewo, a tego bym nie chciał.
O, a truchło gazeciarza chętnie zjadłyby kruki :) Dziś kilka spotkałem, a jednemu nawet spojrzałem w dziób.
Obok łaziły sobie młode szpaki.
Rowerówka jak zwykle z Trzcielina...
...a w Lisówkach wypatrzyłem myszołowa. To ta mała kropka gdzieś przed drzewami.
Potem jeszcze z właściwą Kropą na Dębinę...
...i rowerem do centrum. Widok na Stary Browar i Andersię jest jednym z moich ulubionych industrialnych.
- DST 61.80km
- Czas 02:11
- VAVG 28.31km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Śniadaniówka
Środa, 27 października 2021 · dodano: 27.10.2021 | Komentarze 7
Kolejny wypad poranny. Bez historii, a nawet bez gazeciarzy. Czyli nuda.
Trasa to niemal skopiowane i wklejone wczoraj, tylko lekko skrócone o Wiry, a wydłużone o dojazd na sam koniec Lisówek. Czyli: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nie było już tak słonecznie jak wczoraj, ale w sumie w niczym to nie przeszkadzało - umiarkowane ciepło załatwiało sprawę. Wiało tak sobie, ale generalnie mogło być gorzej :)
Tak jak wspomniałem, Lisówki wpadły aż do krańca świata :)
W Dopiewie mam pewien rytuał i co jakiś czas kupuję zapas żywieniowy na zamknięte przejazdy kolejowe, a ostatnio też na wahadła. Po co tracić czas, skoro można przy okazji zeżreć śniadanie? :)
Z ptakami wciąż skromnie. Dziś tylko samotny potrzeszcz siedział na drutach w szarości.
Potem jeszcze dojazd do pracy, ale i chwila na Dębinie. Tam jesień wciąż maluje swoje dziwne i klimatyczne obrazy :)
- DST 57.20km
- Czas 02:00
- VAVG 28.60km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 169m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
S(u)portowo
Wtorek, 26 października 2021 · dodano: 26.10.2021 | Komentarze 14
Dzisiaj już normalny wypad przedpracowy. Czyli w sumie nienormalny :)
Wyjazd lekko po dziewiątej. Miało być wcześniej, ale wstawanie idzie mi coraz ciężej. Jesień...
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jechało się przyzwoicie, ale walczyć nie chciałem. W sumie mocniej depnąłem dopiero, gdy mogłem podłączyć się na chwilę przed Dopiewem pod ciągnik. I okazało się, że nie jestem tam sam, bo już "kołował" za nim inny szoszon. Z nim sympatycznie pokręciłem sobie do Gołusek, gdzie każdy udał się w swoją stronę. Aha, sam zagaił, że ciągle wieje w pysk, ja nie poruszałem pierwszy tematu! :)
Zadziwiająco słonecznie było jak na koniec października.
Ptactwo jeszcze średnio się pokazuje. Wpadł tylko jeden niewyraźny myszołów, z bardzo daleka,
Od kilku dno coś mi pływało pod nogami podczas jazdy. Dzisiaj już konkretnie, więc zacząłem się tym interesować - no i proszę, korba miała takie luzy, że można by zorganizować małą huśtawkę. Przed pracą zawitałem więc do niezawodnego serwisu Mroza, żeby sprawdzili czy wystarczy dokręcić, czy do wymiany cały suport. Oczywiście okazało się, że to ta druga opcja. Plus jest taki, że w końcu da się pewne rzeczy załatwić od ręki, więc odebrałem rower tego samego dnia. Podobno wkład był tak zmasakrowany, że wzbudził uznanie nawet doświadczonego serwisanta. Kolejny nieplanowany wydatek tego roku za mną :/
Na koniec kadry z Dębiny z ostatnich dni. Pojawiły się w końcu kosy, co cieszy mnie bardzo, bo to towarzyskie ptaszki.
Kropa jak zwykle w swoim żywiole...
...a generalnie już bardziej kolorowo w tym roku nie będzie.
- DST 54.20km
- Czas 01:59
- VAVG 27.33km/h
- VMAX 50.50km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 203m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Porannie i WPN-nie :)
Poniedziałek, 25 października 2021 · dodano: 25.10.2021 | Komentarze 10
Pierwszy - i ostatni w dzionek roboczy - wolny dzień w tym tygodniu. Plany dwa: znów się wyspać i nadrobić jesienne zaległości. Melduję wykonanie zadania :)
Rowerowy wyjazd przed dziesiątą. Dość chłodno, ale słonecznie. Wydawało się, że warunki świetne, ale w praktyce wyszło, iż ciężko się jedzie, bo wiatr kręcił w każdym kierunku, tylko nie tym mi sprzyjającym. Więc nawet nie walczyłem.
Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Poranna Dębina jak zwykle piękna.
Na S11 dzisiaj niewyjątkowy korek, ale wyjątkowo spory :)
Tyle o rowerze. Po południu zająłem się ważniejszą misją, czyli wypadem do WPN-u. Ten ostatni okazał się za wczesny, na Nadwarciańskim nie było jeszcze prawdziwych barw jesieni, dzisiaj za to już narzekać nie mogłem. Oto wycinek z tego, jak wygląda najfajniejszy szlak w najfajniejszym narodowym parku :)
Gnojnik miał swoje pięć minut. W końcu przyjrzałem się jego mordce - nie ma co, istny Venom :) W sumie fajnie, że są takie małe :) A przy okazji polecam "Przemianę" Franza Kafki - kto nie czytał, pilnie musi nadrobić.
- DST 53.10km
- Czas 01:52
- VAVG 28.45km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 173m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielki powrót jasności :)
Niedziela, 24 października 2021 · dodano: 24.10.2021 | Komentarze 14
Głównym planem dnia było wyspanie się. Misja wykonana, nawet z nadmiarem - spałem do grubo po dziewiątej. Oj, musiałem, bo po wczorajszym dzionku w pracy byłem bez sił.
Wyjazd na rower niespieszny, dopiero w okolicach wpół do dwunastej. Po kawie i śniadaniu, do tego z optymizmem co do jazdy, bo w końcu przestało wiać. A i słońce wyszło. Ono zresztą będzie cichym bohaterem tego wpisu.
Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Jazda emerycka, nastawiona na cieszenie się z aury. A skoro miało być słoneczko, to proszę :)
Koło Baranowa widziałem parkę kormoranów, ale bardzo wysoko na niebie, więc fotka jedynie symboliczna.
Ruch spory - tak aut, jak i rowerzystów. A ja mam od dziś nauczkę, na szczęście bez konsekwencji. W tym oto miejscu, na granicy Lubonia z Łęczycą, ale uchwyconym już od drugiej strony:
Nie widać tego na zdjęciu, ale do wiaduktu zjeżdża się ze sporej górki (jakieś 6%). Do tego głównym zajęciem jest wpatrywanie się w lustro drogowe, którą jest jedyną możliwością sprawdzenia czy zza łuku ktoś nie nadjeżdża, do tego - jak widać - jest zwężenie i znak ustalający pierwszeństwo przejazdu. No i jak się okazało, jakiś kompletny debil zaprojektował tu przejście dla pieszych tak, że ewentualnego przechodzącego nie ma szansy zobaczyć. I to mi się właśnie zdarzyło - zadowolony z tego, że nic nie jedzie wszedłem w zakręt z prędkością 40+, a tu nagle zonk - pan z psem już na drugim "szczebelku" zebry! Od wypadku brakowało bardzo niewiele, a uratowały nas refleksiki - mój (odbicie w lewo i ostro po hamulcach, które w szosie jak wiadomo służą raczej do zmiany biegów, a nie zatrzymywania się) i przechodzącego, który się cofnął i przyciągnął psa. Oczywiście się zatrzymałem, zawróciłem i zacząłem przepraszać (bo faktycznie, zgodnie z logiką tego, kto to wymyślił, powinienem tamtędy jechać jakieś 0,1 km/h, żeby nie ryzykować), ale pan przyjął to spokojnie, mówiąc, że to nie pierwszy raz w tym miejscu, do tego sam jest rowerzystą. A najciekawsze jest to, że nigdy nie widziałem tu żadnego człowieka (zapewne większość ludzkości również), za to dziś całą dwójkę, dzięki czemu mogłem uchwycić podobną sytuację podczas powrotu - kierowca też w ostatniej chwili się zatrzymał. Brawo dla projektanta - poziom bezmyślności level Luboń...
Po południu jeszcze spacer po Dębinie. Tam też nastąpił wielki powrót światła :)
- DST 58.30km
- Czas 02:13
- VAVG 26.30km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 190m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wywiana pchełka
Sobota, 23 października 2021 · dodano: 23.10.2021 | Komentarze 11
Coś mi się we łbie ubzdurało, że dzisiaj będzie wiać słabej niż wczoraj. Nie wiem czemu.
Oczywiście słowem klucz jest "ubzdurało". Optymistycznie wziąłem pod tyłek szosę, co nie było najlepszym pomysłem. Po pierwsze telepało mnie na wszystkie strony, po drugie cokolwiek bym robił to i tak bym nie był w stanie jechać szybciej, po trzecie wyszła jedna z gorszych średnich w całym moim szosowaniu. Tym bardziej, że wiatr nie chciał współpracować nawet po nawrotce, co chwilę zmieniając kierunek z północnego na południowy i z powrotem. A do tego jeszcze zmarzłem.
To jednak nie był koniec pecha. Na prostej między Plewiskami a serwisówkami bowiem nagły podmuch spowodował, że wyleciała mi jedna słuchawka-pchełka z lewego ucha. Oczywiście od razu dałem po hamulcach, zacząłem przeszukiwać drogę i pobocze, ale na próżno. Nie znalazłem. Za to kamyki, kasztany i pety owszem. To już chyba piata para w przeciągu roku, która przestała być kompletna, pierwszy raz jednak zupełnie nie z mojej winy... No nic, widocznie tego typu sprzęt nie jest mi dany, muszę wrócić do kabla...
Co do trasy. Znów zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Poranne Świerczewo rządzi. Lubię tę alejkę :)
Rowerowa fota dzisiaj tylko z Trzcielina...
...oraz znad powalonego drzewa przed Dopiewem. No tak, tu nie ma wątpliwości - takie drzewa (i tylko takie!) nadają się do wycinki. I to tylko przy drogach, nie w lasach.
Jadąc do pracy zajrzałem jeszcze na Dębinę, gdzie dzielnie trzymają się resztki barw...
...oraz nakarmić kiciusia teściowej. Który jest jak zwykle w formie :) To chyba jedyny czworonóg, którego z chęcią wysłałbym do psychiatry. I mu współczuł. Nie, nie kotu :)
- DST 63.40km
- Czas 02:32
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 55.60km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 224m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
No wiało
Piątek, 22 października 2021 · dodano: 22.10.2021 | Komentarze 10
No wiało. Nie ma się co oszukiwać :)
Dzisiaj - mimo że przed południem nie padało - wyjechałem ponownie Czarnuchem. Jednak te kilka kilogramów więcej pod obywatelem dawało mniejszą szansę na to, że odlecę :) W sumie był to dobry pomysł, bo średnia byłaby porównywalnie słaba, a mniej się wkurzałem.
Były momenty, gdy na polach wyciągałem 15 km/h. I to przy mocnym stąpnięciu na pedały :) Jednak trzeba przyznać, że był i moment po nawrotce, gdy na prawie płaskim wyciągnąłem ponad 55 km/h, co w przypadku roweru MTB już coś znaczy.
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
W Lisówkach na chwilę zrobiło się nawet słonecznie. A ulubiona droga jeszcze trzyma klimat zieleni.
Znów spotkałem kruka. Ale mi zwiał.
Na samym starcie zostałem zablokowany przez aspirantów straży. Oj, poleciałyby mandaciki... :)
Potem jeszcze dojazd do pracy z zahaczeniem o Dębinę.
Tam też wiało :)