Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Październik, 2020
Dystans całkowity: | 1804.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:08 |
Średnia prędkość: | 28.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6224 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 58.21 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 54.10km
- Czas 01:53
- VAVG 28.73km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 166m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Bielikowo!
Środa, 21 października 2020 · dodano: 21.10.2020 | Komentarze 14
Ostatni dzień wolnego. Kurde, jak szybko to minęło :/ Mimo że urlop pandemiczny, czyli z grubsza stacjonarny (prócz wypadu w góry), to coś szybko zniknął. To nie fair, bo każdy dzień w robocie jest - jak wiadomo - zawsze zbyt długi :)
Pomyślałem sobie nawet, czy nie pyknąć jakiejś stówki na zakończenie, ale gdy rano za oknem zobaczyłem deszczyk, a do tego uświadomiłem sobie, iż to koniec wysypiania się, postanowiłem, że setę mam gdzieś. A co, nie muszę, tym bardziej, że mi się nie chce :)
Ruszyłem więc na spokojnie po śniadaniu i po ustaniu opadów, czyli coś koło jedenastej. Tempem spokojnym, typowo jesiennym, mimo że w sumie dałoby się przycisnąć. Ale tego też robić mi się nie chciało :) Typowy ostatkowy leń.
Trasa to wisielcza pętelka: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Sowiniec - Baranowo - Żabno - Żabinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. Tak, był Luboń, co już na starcie wyssało mi większość sił, a resztę podczas powrotu. Relive wciąż brak.
Przez całą drogę miałem "na uszach", czyli w radio, jatkę w Sejmie na temat Covida. Było to tak żałosne, że... wcale nie byłem zdziwiony :) Jaki bowiem wniosek z pandemii? Platforma nie zrobiła tego, a PiS tamtego! Bądźmy solidarni, więc atakujmy się nawzajem. I te tablecikowe zagrywki... Jeju, jaki byłby piękny świat bez tych dwóch partii... A jakby już się zapadały w niebyt, mogłyby ze sobą wziąć Konfederację, nie obrażę się, bo kretynów boję się bardziej niż cyników :)
Dobra, a teraz nagroda, która na mnie czekała za wożenie ze sobą na plecach aparatu. Dwa (zapewne) młode bieliki na czatowni!
Zdjęcia średnio wyraźne, ale i tak jestem zadowolony, biorąc pod uwagę, że ptaszory siedziały na tym martwym drzewie widocznym z tyłu, a ja ledwo je dostrzegłem :) Miałem też pecha - w momencie, gdy zbierały się do lotu... wyczerpała mi się bateria :/
Jako bonus z tego samego miejsca (granica Baranowa i Krajkowa) - wspólnie żerujące czapla z wroną...
...oraz hiena wielkopolska. Abo i nawet likaon :)
Tak to ja mogę kończyć labę :) A od jutra... ekstra pogoda. Nie ma za co :)
- DST 51.85km
- Czas 01:51
- VAVG 28.03km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 187m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Portówka
Wtorek, 20 października 2020 · dodano: 20.10.2020 | Komentarze 12
Rano przy kawce analiza pogodowa. Opadów brak, pochmurnie z przejaśnieniami, no i kluczowe zagadnienie: wiatr. Niestety silny, ale z nutą optymizmu, bo z południowego wschodu. A to oznaczało dwie rzeczy: będę miał niezmierną przyjemność nie jechać dziś przez Luboń, a do tego idealnym miejscem docelowym są Radzewice. Czy trzeba więcej do szczęścia?
Tak - brak Starołęckiej :) Ale tego załatwić się nie da, więc gdy przez Dębinę dotarłem do tej uroczej ulicy, postanowiłem pokręcić objazdem przez Minikowo i Marlewo. Lepsza tamtejsza kostka na drodze niż kostka na DDR-ce. Przynajmniej krawężników nie ma. A potem już klasycznie: Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin, Świątniki i już, na miejscu.
No nie zawiodłem się. Co prawda znów nie spotkałem znajomego kotka (ciekawe, co z nim?), ale rzeczny port to idealna miejscówka na udane "polowanie". Najważniejsza oczywiście była czapla siwa...
...żerująca sobie na tej oto wyspie. Dobrze, że wziąłem aparat z konkretnym zoomem, przynajmniej cokolwiek widać.
Niestety, dość szybko odleciała, bo jakiś wędkarz się zaczął zbyt głośno mościć.
Z innych łowów. Jak zwykle niewyraźna modraszka (nie raczyła nanosekundy siedzieć w spokoju)...
...szpaki w ilościach hurtowych...
...oraz drozd śpiewak. Też lekko znerwicowany :)
No a kibicowała mi rodzinka łabędzi, z dwoma młokosami.
Oj, lubię to miejsce. Spędziłem tam może z piętnaście minut, a atrakcji (przynajmniej dla mnie) było co niemiara.
Powrót wykonałem dokładnie swoimi śladami. Wiatr niestety nie chciał współpracować, więc całość została wypełzana.
W Sasinowie mała niespodzianka. Sięgnąłem po bidon, lekko ścisnąłem podczas nacyhlania do pyska i... w tym momencie pękł. Cholera, nie wiedziałem, że mam taką parę w łapie :) Finał był taki, że w izotoniku byłem ja, strój, napęd, kierownica, licznik i buty. Dobrze, że to nie sezon na osy, bo byłoby ciekawie. No i że nie robią bidonów ze szkła :)
No nic, trzeba się było zatrzymać, pozbierać resztki i kulturalnie pożegnać na wysokości najbliższego śmietnika.
Relive? Hm... Ta... :/
- DST 54.70km
- Czas 01:57
- VAVG 28.05km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 220m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziko! :)
Poniedziałek, 19 października 2020 · dodano: 19.10.2020 | Komentarze 16
Dzisiaj wyjechałem dopiero grubo po dwunastej. Tak nietypowo jak na mnie. Powód? Żona, która aktualnie pracuje z domu, miała na jedenastą ustawioną wideokonferencję (co za czasy!), a że Kropa jest psem idealnym, lecz gdy usłyszy jakiegoś wyjca za oknem, sama potrafi się donośnie odezwać, to lepiej było wyeksmitować ją chwilowo na zewnątrz. Oczywiściej najlepszym sposobem był spacer. No a ja miałem do wyboru - albo w jednym z ostatnich wolnych dni zrywać się z łóżka w środku nocy, żeby zdążyć, albo odespać swoje i zacząć dzionek od wyjścia na Dębinę. Poświęciłem się i wybrałem bramkę numer dwa :)
W sumie nie żałuję. Poranny las jest o wiele bardziej żywy niż ten popołudniowy. Słoneczko ładnie świeciło przez drzewa, a mnie czekała niespodzianka. Nasz kundel antybojowy wyczuł bowiem w chaszczach dzika. Na szczęście Kropa nauczona jest, żeby nie lecieć za zwierzakami (czasem tylko nie wytrzymuje na widok wiewiórki uciekającej na drzewo), więc grzecznie zaczęła burczeć ze zdziwieniem, a ja miałem okazję przez krzaki spojrzeć w oczy "bestii" :) Najbardziej zestresowanej ze wszystkich, więc po krótkiej interakcji wzrokowej dałem jej dalej ryć w ziemi. Szkoda tylko, że zieleń ograniczyła widok i ledwo co widać.
Co do rowerowania. Cudów nie było - wiało, w ogóle nie pomagając, na polach duło tym bardziej, a dodatkowo w Luboniu dopadł mnie deszcz, którego miało nie być.
Trasa to "odwrotne kondominium", czyli w skrócie: Poznań - Komorniki - Szreniawa - Stęszew - Łódź - Dymaczewo - Mosina - Puszczykowo - Luboń - Poznań. Relive, tu zaskoczenia nie ma, nie będzie.
Dobrze, że wczoraj przeczytałem wpis Jacka i wiedziałem, co mnie czeka na odcinku Stęszew - Dymaczewo Nowe. Oznaczenie śmieszki już postawione (oczywiście kilka razy błędnie), czyli teraz już nie ma zmiłuj. Ryzyko mandatów, frustraci w autach i inne takie kontra przyzwoita asfaltowa droga (trzeba przyznać) - tu ok, jestem w stanie wybrać mniejsze zło.
Ale oczywiście są "ale", o których już pisałem: bezsens całego przedsięwzięcia, masa drzew, która przy okazji poległa, a przede wszystkim rodzimy debilizm, czyli "miejskie" kawałki zrobione z kostki. Typowe gówno, choć na szczęście niefazowane. Chyba nie muszę dodawać, że są i fale Dunaju, i zmiany z lewej na prawo? Tym
kręcić nie mam zamiaru, trudno, trzeba się szanować. Dzisiaj zrobiłem
tylko fragmentaryczny test, poświęcając siebie i szosę. Na tym koniec.
Masakra.
Spotkałem dzisiaj jeszcze jednego potwora: żabo-kreta :)
- DST 52.30km
- Czas 02:05
- VAVG 25.10km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zahaczając o Nową Holandię :)
Niedziela, 18 października 2020 · dodano: 18.10.2020 | Komentarze 9
Niby dzisiaj przed południem nie miało padać. Wiać owszem, ale nie padać.
Więc... przed południem padało :) No i wiało. Na szczęście opady nie były jakieś super wielkie (zresztą dość szybko przeszły), jeździć się dało, ale dla bezpieczeństwa Czarnuchem. Nie narzekałem - rower po delikatnym przeglądzie, można było przetestować.
Trasa zachodnia, pustynna: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive, zgodnie z tradycją ostatnich dni, brak.
Wiało konkretnie, ale muszę przyznać, że podczas powrotu podmuchy nawet pomagały, dzięki czemu udało mi się wyciągnąć na płaskim fałmaksa lekko ponad pięć dych.
Byłem obok Holandii, takiej nowej. Imponująca maszyna. Używana warta jakieś trzysta tysięcy.
Obok działał potwór-wyjadacz.
O dziwo trafiły się i ptaki. Szkoda, że było tak szaro i ponuro, więc zdjęcia wyszły średnio, ale znów jako tako widać czaple białe.
Jeszcze mniej wyraźnie, bo wysoko na niebie, ująłem pustułkę...
...oraz myszołowy w akcji.
A na Głogowskiej, na odcinku na wysokości Szacht, zostałem dziś po raz pierwszy obszczekany przez radiowóz. Pisałem o nim (odcinku, nie o suce) już wiele razy - jest tak po kilka pasów w każdym kierunku, pośrodku barierki, a pobocze szerokie. No i niektórym się wydaje, że to ekspresówka. Ale nie, o czym akurat policja wiedzieć powinna. Szkoda, że mnie nie zatrzymali, bo z chęcią bym podyskutował i wyedukował. Oraz poinformował, że ich koledzy wyprzedzali mnie tam już setki razy, a dopiero oni mieli jakieś ale. Eh, widocznie biorą już na służbę jakiś najgorszy sort. Może taki, który w ślad za radiowozem mnie strąbił - tu już nie miałem cierpliwości i puściłem wiązankę. Dość kreatywną :)
- DST 57.50km
- Czas 02:02
- VAVG 28.28km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pachołkowo
Sobota, 17 października 2020 · dodano: 17.10.2020 | Komentarze 21
Oj, ciężko się już jeździ przy tych dziewięciu stopniach. Każdy podmuch wiatru zniechęca, a łapy marzną, gdy się zapomni długopalczastych rękawiczek (to ja). Więc walki brak, a wynik słabiutki. Mimo wszystko jednak wolę to, co było dziś, od upałów. I póki mi się nagle coś nie zmieni, będę bronił tego podejścia :)
Trasa to pętelka wokół Jeziora Kowalskiego. Z Dębca kawałek Wartostradą, następnie Jana Pawła, Główna, Miłostowo, Bogucin, Janikowo, Kobylnica, Bugaj, Biskupice, Jerzykowo, Kowalskie, Karłowice, Wierzonka, Kobylnica, Janikowo, Bogucin i przez Poznań, z grubsza podobnie jak w pierwszą stronę. Relive? Chętnie. Ale brak, z przyczyn wciąż niewiadomych.
Nie wziąłem ze sobą konkretnego aparatu, bo była w momencie wyjazdu taka szarówa, że wydawało się, iż nie ma sensu. No i mam... Oczywiście obrodziło zwierzakami :) Więc jest tylko to, co się udało uchwycić kompaktem. Sarenki...
...lecący obok myszołów...
...oraz kruk...
.no i młody perkoz dwuczuby do kompletu.
Ten ostatni nad Jeziorem Kowalskim. Fajnym, całkiem uroczym akwenem, położonym w ciekawej okolicy.
Na niebie nie brakowało zresztą innych skrzydlatych wynalazków.
Miałem okazję ukazać w praktyce, jakim debilizmem są opisywane wielokrotnie pachołki za Kobylnicą.
Aż zaśmiałem się w głos (choć ominięcie kolosa na łuku było średnio sympatyczne), bo lepszego dowodu wymarzyć sobie nie mogłem. Pobocze przecież jest po to, żeby ułatwić życie w przypadku awarii lub interwencji policji. A tu proszę...
No i na koniec człowiek, który chciał być rowerem, ale coś nie wyszło :)
Ufff. I jak tu walczyć o średnią przy takiej ilości atrakcji? :)
- DST 51.50km
- Czas 01:49
- VAVG 28.35km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 138m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czaplokredki
Piątek, 16 października 2020 · dodano: 16.10.2020 | Komentarze 12
Dzionek rozpoczęty od zakupów, żeby zdążyć przed dwugodzinówką pustych sklepów. Tak jak sądziłem, po dziewiątej cały dyskont popularnej marki pełen... emerytów. A zagadana znajoma pani z piekarni, prócz tego, że uważa godziny dla seniorów za debilizm, bardzo je sobie chwali. Ma bowiem sto dwadzieścia minut płatnej przerwy :) Taaa, ma to sens...
Tyle wniosków z przedednia wpadnięcia Poznania do strefy czerwonej w związku z pandemią, którą już przecież przed wyborami zwyciężyliśmy. No i sobie przypomniałem, że co miesiąc płacę jakieś grosze za kartę Multisport, z której - oczywiście przez rower - nie mam czasu korzystać. Aż mam ochotę jutro pójść na siłownię lub basen, ale pozostaje mi wizyta w kościele. Hm, jednak nie skorzystam :)
Co do rowerowania - średnio atrakcyjna rundka na wschód, pod wiatr, który znów wrócił na swoje upierdliwe pozycje. Z Dębca Wartostradą i wzdłuż Malty do Browarnej i na Kobylepole, a potem przez Zalasewo, Garby, Tulce, Krzyżowniki, Śródkę, Szczodrzykowo, Dachowę, Robakowo, Gądki, Jaryszki, Krzesiny, Minikowo, Starołękę i Las Dębiński do domu.
Zalasewo szybko i prężnie się rozwija. Kiedyś tu było kretowisko, a teraz mamy... kredkowisko :)
Poza tym skończono już przyzwoity (ciężko to pisać) ciąg pieszo-rowerowy, szerokością zbliżony do drogi. Szkoda tylko drzew, które przy tej okazji poległy.
A najwięcej czasu spędziłem nad kałużą w Szczodrzykowie.
Nie żałuję. Bowiem najpierw byłem zmartwiony całkowitą ciszą i liczbą ptaków zbliżoną do zera. Ale po chwili już nastał inny świat. Najpierw skądś nadleciała wataha mew śmieszek...
...a potem przyuważyłem przykucnięte gdzieś razem dwie czaple: siwą (bardziej skrytą) oraz białą. Po chwili i one trochę wyluzowały :)
Z chęcią dodałbym filmik z Relive, ale jego możliwości twórcze skończyły się niespodziewanie we wtorek. Może apka się zainfekowała? :)
- DST 76.80km
- Czas 02:41
- VAVG 28.62km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 225m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Aktywka
Czwartek, 15 października 2020 · dodano: 15.10.2020 | Komentarze 16
Aktywny dzionek, choć porządnej dawki wyspania nie mogłem sobie odpuścić. Trzeba korzystać, póki jeszcze można.
Najpierw wypad szosą na pięć dych. Niespiesznie, bo pogoda niezgorsza, ale średnio motywująca - szaro i ponuro. Przynajmniej już łba nie urywało.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Chwilę spędziłem w okolicach Jeziora Lusowskiego. Tam, gdzie jeszcze niedawno była susza, dziś pojawił się górski strumyk.
Testowałem też nową DDR-kę z Sierosławia do Lusówka. W warunkach niemalże wiosennych. Muszę przyznać, że jest przyzwoicie, choć wciąż nie wiem, po co toto w ogóle powstało.
A skąd się wzięło dodatkowe ponad dwadzieścia kilometrów? Otóż na dziś miałem ustawiony roczny przegląd Czarmucha w CCR Sport na Ptasiej. Bowiem Kross zawarł obostrzenie, że żeby zachować pięcioletnią gwarancję na ramę, trzeba się dwukrotnie pojawić w autoryzowanym serwisie tej marki. Więc najpierw prysznic...
...a potem na miejsce. I z powrotem, bo dostałem info, że mogę odebrać sprzęt tego samego dnia. Bardziej cała procedura była pro forma, żeby mieć adnotację w systemie, ale oczywiście gdyby do tematu kompleksowej wymiany części podejść na maksa, zostawiłbym tam majątek. A tak poszło po kosztach, oczywiście wpadła regulacja wszystkiego, co możliwe, ale wymianę napędu zostawię na przyszły rok. Przy okazji z (po raz kolejny to się potwierdza) sympatyczną i kompetentną obsługą ponarzekaliśmy na wytrzymałość części - jak się okazało to kolejny głos potwierdzający, że co sezon, to z tym gorzej :/
A że byłem w okolicy, to nie mogłem się powstrzymać i obfociłem pieczarkę, czyli poznański Stadion Miejski...
...oraz parowóz Ty51, który jakiś czas temu stał się sympatycznym symbolem Kolejorza.
Wpadł również solidny spacer z Kropą, więc lekko padam na ryj. Wolne :)
- DST 51.40km
- Czas 02:03
- VAVG 25.07km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 183m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poprawkowo
Środa, 14 października 2020 · dodano: 14.10.2020 | Komentarze 11
Urlop w czasach Covida trwa. Gdziekolwiek jechać strach, nad morzem sztorm, w górach byłem, więc można zająć się nadrabianiem książek i seriali. No i spacerów - Kropa w siódmym niebie :)
Pogoda... Hm. No nie powala. Dzisiaj - zgodnie z założeniami - od rana lało. Z rowerem pod pachą wybrałem się więc najpierw do pobliskiego serwisu, gdzie za kilka złotych wymieniłem łańcuch w szosie. Mi się z tym babrać nie chce, wolę dać zarobić nawet te grosze, a przy okazji przetestuję, czy regularna zmiana tego elementu (najpierw co 600-1000 kilometrów, potem już rzadziej) wpłynie na żywotność napędu. Oby.
Potem kawka, śniadanko, i... chwilowa poprawa pogody. Od razu więc osiodłałem Czarnucha, licząc, że luka w opadach utrzyma się dłużej. Oczywiście nic z tego. Dokładnie w połowie lunęło konkretnie, a ja dojechałem do domu z solidnym basenem w butach. Do tego wiatr mnie kilka razy prawie zmiótł z drogi. No ale pokręcone? Pokręcone.
Trasa to pietruszko-marchewa: Dębiec - Wartostrada - Chemiczna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Bogucin - Miłostowo - Główna - Śródka - Piotrowo - Wartostrada - dom. Relive zastrajkowało i nie ma.
Zdjęcia... Hm. Napiszę tak: dobrze, że mi aparatu nie zalało :) Więc tylko kilka symbolicznych. Wzdłuż brzegu Warty miasto zabrało się za wymianę starych, paskudnych betonowych płyt na coś, na co da się spojrzeć bez odruchu wymiotnego. Na razie ciężki sprzęt zajmuje się demolką,
A ja dziś byłem na Wartostradzie pięćdziesiątą pierwszą osobą. O jedenastej. No szału nie ma :)
Pod drodze - jak widać - bywało tak sobie.
Najmniej pewnie czułem się koło mostu Rocha. Śliskie skorupy kasztanów to niezła ślizgawica.
Ptaków dzisiaj brak. Trafił się jedynie zamglony, samotny kruk, imprezujący na balotach :)
- DST 51.40km
- Czas 01:50
- VAVG 28.04km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 193m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Mgiełkowanie
Wtorek, 13 października 2020 · dodano: 13.10.2020 | Komentarze 17
Od rana miała lać, ale na szczęście pogodynki źle wywróżyły. W zamian dostaliśmy mgłę, całkiem solidną, jak i urocze pięć stopni na termometrze. Lampki na tył i przód oraz długopalczaste rękawiczki na łapy, i dało się żyć.
Głównym elementem dzisiejszej jazdy było miasto. Jak zwykle zakorkowane, ale o tym napisałem już wiele słów, więc tematu rozwijał nie będę. Wspomnę tylko, że po pierwszych kilkunastu kilometrach byłem zmasakrowany, a strat oczywiście nie było jak nadrobić. Mimo że potem kręciło się już całkiem sympatycznie.
Trasa północno-zachodnia: Dębiec - Górecka - Hetmańska - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Dąbrowa - Wysogotowo - Plewiska - Poznań. TU Relive.
W całej tej smętnej szarówce udało mi się spotkać bażanta. Ledwo udało się zrobić zdjęcie w takich warunkach, więc dobrze, że w ogóle cokolwiek widać :)
A poza tym było... zajemgliście.
Z popołudniowych atrakcji: wizyta u Teściowej. Taaa... :) No i spacer po Dębinie. Bez szału, ale przynajmniej cokolwiek dało się zobaczyć :)
To ustrojstwo zwisające z drzewa mnie zainteresowało. Albo to karmnik dla małych ptaków, albo ptasia sala tortur :)
Pogodowo "ciekawie" ma być jutro. Nie tylko ulewy, ale i jakiś kosmiczny wiatr. Co z tego będzie - lub nie (rowerowo) - się okaże.
- DST 51.60km
- Czas 01:46
- VAVG 29.21km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 158m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ideolo :)
Poniedziałek, 12 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 12
Dzisiaj kolejny wolny dzień, mający dwa etapy: wyspanie się (w końcu!) oraz pozałatwianie zaległych spraw. A pośrodku rower.
Wczoraj się obawiałem, że będzie padać, na szczęście przynajmniej o jeden dzień wyrok został odroczony. Jechało się nawet spoko, nie wiało mocno, ale ani razu w plecy, więc wynik taki sobie. Upału nie było - osiem stopni na starcie, dziesięć po nawrotce. Ale ważne, że pokręcone.
Trasa pustynna, zachodnia: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Górek już nie ma, więc jak zwykle trzeba ratować się widokiem WPN-u na horyzoncie :)
Spotkałem pociąg LGBT :)
Jechał na zachód - przypadek? :) Żadnych rodzimych nazioli w jakimś tam PolRegio goniących ten skład nie stwierdzono :)
Wpadł też myszołów, ale bardzo wysoko.
A już koło domów spotkałem dziwną kawkę. Taką łaciatą.
Tyle, ciekawostek poza tym brak. A od jutra deszcz :/
Aha, jest ciekawostka, czyli burdel, jak zwykle ze strony gov.pl. Ci od FAQ widocznie wiedzą więcej, niż wynika z samego rozporządzenia:
Czy ja uprawiam sport wyczynowo czy rekreacyjnie? Oto jest pytanie! :)