Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197915.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:1774.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:06
Średnia prędkość:27.68 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Suma podjazdów:6734 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:57.24 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 52.70km
  • Czas 01:57
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatr, chłód i bezmózgowie

Niedziela, 22 marca 2020 · dodano: 22.03.2020 | Komentarze 6

Zimno jak wczoraj, a może nawet bardziej, wiało jak wczoraj, a może nawet bardziej. Średnia tragiczna jak wczoraj, minimalnie bardziej :)

Z trasą nie kombinowałem, tylko wykonałem klasyczne w tę i z powrotem: Dębiec – Wartostrada – Malta – Główna – Bogucin – Janikowo – Kobylnica – Bugaj – Biskupice – Janikowo, gdzie wykonana została nawrotka. Jak zwykle się łudziłem, że skoro miażdżyło mnie non stop w jedną, to zrekompensowane to zostanie poezją w drugą stronę. Tak jak napisałem - się łudziłem :)

TUTAJ Relive.

Chwilę spędziłem nad Jeziorem Kowalskim.



I w końcu miałem okazję zobaczyć, jak wygląda abstrakcja na drodze do Pobiedzisk. Dawno mnie tu nie było, ostatnia wersja, jaką pamiętam, to te słupki ustawione centralnie na linii krawędziowej. Teraz – o czym już wiedziałem – jest jeszcze ciekawiej, o tak:


Co autor miał na myśli? Zaprawdę, nie wiem. I może nawet lepiej :)

Tutaj lekko obgryziony pan Piast. A z tyłu jeszcze bardziej zdezelowane resztki koźlaka.

No i czas na kolejne smętne słowa na temat ludzkiej głupoty. Oczywiście chodzi o tych, którzy w dupie mają to, co nawet ja, urodzony sceptyk, siłą rzeczy musiałem wziąć sobie do serca. Solidarnie wszystkie media trąbią o tym, że wychodzić można, ale należy robić to albo samemu, albo we dwójkę (raczej nie więcej) osób, które ze sobą i tak mieszkają lub mają codzienny kontakt. Praktyka? Proszę bardzo - foty z dzisiaj (sorry za jakość):



Było tego wiele, wiele więcej. OK, chcą ryzykować we własnym gronie, ich sprawa, jednak w większości przypadków nie da się ich nawet bezpiecznie wyminąć. W przypadku pierwszego zdjęcia niemal wjechałem w pannicę po prawej, bo pysk miała w smartfonie. W przypadku ostatniego - musieliśmy wejść w las, bo towarzycho ani myślało się ścieśnić. A parking na Dębinie zawalony samochodami. Chodzenie po moich codziennych ścieżkach przypominało zwiedzanie labiryntu. Gdyby choć to byli ludzie z psami, które wybiegać się muszą, nie byłoby problemu, ale tu kursowały radosne, wielgachne pielgrzymki, młodzi, średni, starzy - miks kompletny. No i przez takich właśnie imbecyli pojawi się w końcu zakaz poruszania po lasach, a może i drogach, prędzej czy później :/

Włosi pokazali, że brawura kosztuje sporo. W pierwszych dniach paniki u nas sądziłem, że będzie inaczej. Bo było. Niestety, się skończyło. Dobrze, że jest zimno.


  • DST 52.50km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.16km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 245m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koronazima

Sobota, 21 marca 2020 · dodano: 21.03.2020 | Komentarze 25

Miałem już okazję pisać o koronawiośnie, czas na koronazimę. Bo co prawda te pięć stopni na plusie to może nie idealny przykład tej pory roku, ale połączenie z tym arktycznym, mega mocnym czymś, co urywało łeb przez całą drogę, powodowało, że odczuwalnie było lekko na minusie. I tak ma być przez najbliższe dni. Tak jak już wspominałem, zysk z tego jest jeden - ci, którzy wałęsali się bez celu, mimo że to niewskazane, zdezerterowali, przy okazji uniemożliwiając mi dziś obejrzenie "Outsidera" na HBO (zawiecha co pięć sekund). Ale jestem w stanie ponieść tę ofiarę (Netflix jakoś jeszcze śmiga), bo są inne domowe rozrywki, a także góra książek do nadrobienia :)

Dzisiejsza jazda to północna, lekko rozbudowana "pietruszka": Dębiec - Wartostrada - Malta - Głowna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Bogucin - Miłostowo - Główna - Bałtycka - Wartostrada - Dębiec.

O średniej nie wspominam. Po co się denerwować? :)
Widok znad Wartostrady, Poznań
Całkiem rozsądne graffiti :), Poznań
Jeszcze nie ta zieleń
Miłym zaskoczeniem był nowiutki asfalt za Karłowicami. Wreszcie!
Nowiutki asfalt za Karłowicami. Po miliardzie lat.
Pola przed Puszczą Zielonka
Najfajniejszym momentem wyjazdu było spotkanie z kopytnym ziomalkiem w Mielnie. Najpierw radośnie latał sobie z większą ekipą...

Koniczynki :)
...by potem przydreptać bliżej mnie...

...za co dostał nagrodę w postaci świeżej trawki. Świetny gość, z niebanalnym fryzem, jęzorem mrówkojada i spojrzeniem nie do powtórzenia :)
Czy te oczy mogą kłamać? :)
Jest uśmiech, jest nagroda :)
Jęzor mistrza
Co ważne - to zwierzę, nie człowiek, więc czułem się bezpiecznie przy tej odległości :)


  • DST 53.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kierunek: żelastwo

Piątek, 20 marca 2020 · dodano: 20.03.2020 | Komentarze 23

Kolejny dzień ogólnopolskiej ”kwarantanny”. Czytaj: na mieście korki może nie takie, jak w zwykły dzień tygodnia, ale już jak rano w sobotę – owszem. No ale trochę to zrozumiałe – nadeszły paskudne czasy, gdy lepiej jest jeździć samochodem niż komunikacją publiczną. Na szczęście rower pozostaje wciąż poza wszelkimi kategoriami :)

Aha, z informacji z trochę dalszej niż poznańska perspektywa – koronawirus dotarł do Jeleniej Góry :/ Okazało się, że jej nosicielem jest 71-letni emeryt, który dorabiał sobie w PKS-ie kursami na trasie do Szklarskiej Poręby. Brawo.

Co do dzisiejszego kręcenia – wiało z północny, tamże więc się udałem. Czyli calutki Poznań z dołu na górę i z góry na dół musiał zostać zaliczony. Na szczęście Wartostrada trochę ułatwiła to zadanie. Wyszedł więc taki oto ”tamponik”: Dębiec – Wartostrada – Chemiczna – Gdyńska – Koziegłowy – Czerwonak – Owińska - Bolechowo – Promnice – Biedrusko – Radojewo – Naramowice – Lechicka – Wartostrada – Dębiec.

Miałem chwilę czasu, więc pozwiedzałem sobie po raz kolejny okolice pałacu w Biedrusku. Cisza, spokój, żelastwo stoi jak stało. W sumie fajny klimat.
Część tylna - Pałac Biedrusko
Podpórka fontannowa - Pałac Biedrusko
Rzeżba, zbliżenie - Pałac Biedrusko
Od strony parku - Pałac Biedrusko
Świątynia dumiania - Biedrusko
Brama wjazdowa - Pałac Biedrusko
Istne oblężenie - Pałac Biedrusko
Maszynka do zabijania - Pałac Biedrusko
Taki mały, taki duży... - Pałac Biedrusko
Żaba jakaś ogromna - Pałac Biedrusko
Antek od tyłu - Pałac Biedrusko
Dinozaury są wśród nas - Pałac Biedrusko
W Owińskach zatrzymałem się, żeby obejrzeć ruiny po byłym szpitalu psychiatrycznym, o dość mrocznej przeszłości (zamordowanie jego pacjentów przez Niemców w ramach akcji T4 podczas II Wojny Światowej). Niestety, ciężko ująć ten obiekt.
Ruiny szpitala psychiatrycznego - Owińska
Pytanie do Marcina (BS-owy Lapec): wiem, że jako miłośnik GKS-u darzysz wielkim uczuciem Ruch Chorzów. To Twoje dzieło? :)

No i jak zwykle jadąc odcinkiem Owińska – Bolechowo – Promnice – Biedrusko musiałem walczyć z debilnymi zakazami jazdy rowerem oraz abstrakcyjnymi, kostkowymi śmieszkami. Miałem więc czas, żeby zdobyć koronny (nomen omen) argument, że zagrażają one zdrowiu i życiu. Jak bowiem zachować odległość metra na czymś, co samo ma niespełna tyle? Ha! :)


Aha, faktycznie budują to, co widziałem jakiś czas temu u Kamila – objazd brukowanego odcinka Wartostrady na wysokości Śródki. Pomysł świetny, zdecydowanie ułatwi życie.


Kolejne dni zapowiadane są jako zimne i wietrzne. Ma to jeden plus - ludzkość może się w końcu pozamyka w chałupach.


  • DST 53.70km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.51km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podłoziny i połaziny :)

Czwartek, 19 marca 2020 · dodano: 19.03.2020 | Komentarze 18

Dzisiaj we wpisie o rowerze będzie najmniej. Bo po prostu wykonałem pięć dych, bez ciśnięcia i napinki, która zresztą i tak zbyt wiele by nie dała, bo wmordewind robił swoje. Poza tym - po co w sumie się męczyć? :)

Trasa zachodnia, lekko kombinowana: Poznań - Plewiska - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Podłoziny, tam nawrotka - Dopiewo - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań. Relive TUTAJ.

Jak zwykle w Podłozinach, z powodu zwiniętego przez sołtysa asfaltu zawróciłem, ale sam sobie obiecuję, że w końcu pojadę dalej, muszę się tylko zmotywować, żeby dojechać tam na MTB, a nie na szosie.
Sołtys zwinął asfalt na czas pandemii :)
Kampania niby jest, niby nie ma, ale Dudów dziś widziałem ze dwadzieścia, Kidawę jedną, Kosiniaków trzy. Nie mogłem nie skorzystać z okazji i nie fotnąć się przy "nie-moim". Baranek kierownicy jakoś tak się sam przypadkowo ustawił :)

Aha, przy okazji - TVP znów wróciło na swoje klasyczne tory. Obejrzałem "Wiadomości" i znów jest to, co za Kurskiego. Tak jak opozycja daje ciała w temacie reakcji na koronawirusa, tak państwowa propaganda czerpie z niego całymi garściami. Czyli nic się nie zmienia.

No właśnie. Pandemia. Wczoraj i dzisiaj miałem okazję przekonać się ponownie, że tępota nie znika. I tak jak spacerujący z psami ładnie się wymijają, biegacze również, tak grilowce i niestety sezonowi rowerzyści to już inna bajka. Barachło opanowało prawie każde miejsce, o czym zresztą już pisałem. Ucieszył mnie więc (chyba po raz pierwszy w życiu) widok policji. Ale nie klasycznej, tylko tej patrolującej brzegi Warty. I bardzo dobrze - niech jak najszybciej miasto zakaże chlania w grupach na powietrzu, bo inaczej będziemy się bujać z tematem jeszcze jakiś rok.
Policja patroluje brzegi Warty - Poznań
Przy okazji - Kropa obszczekała fale :)
Obszczekiwanie fal :)

Tyle z Dębiny :) Natomiast dzisiaj na tapetę weszły Szachty, o dziwo mniej oblegane, choć może to kwestia już nie tak dobrej pogody. Tym razem pies postawił na interakcję z łabędziem.
Łabędziowi też nie odpuścim :) - Szachty, Poznań
Inne foty ze spaceru:
Widok na Poznań, Szachty
Kierunek Dębiec, Szachty

Łabędź i mewa śmieszka, Szachty
Śmieszki w locie, Szachty
Kaczki krzyżówki, Szachty
Patyk dostosowany do szerokości ścieżki :)
Sykacz pospolity :), Szachty
No i na koniec mój skromny hit nad hity z Dębiny. Okazało się, że Dębinello... nie jest sam! Ukazał się bowiem na dosłownie chwilę jego (lub jej) towarzysz (lub towarzyszka), co najciekawsze - o ile, wedle mojej wiedzy, ten pasiak z tyłu to żółw ozdobny, tak ten "nowy" jest klasycznym błotnym. Ot, ciekawostka z czasów końca świata :)
Żółw błotny oraz żółw ozdobny, Dębina, Poznań
Aha, jeszcze jedno - kształt trasy z wypadu na Szachty. Niech to będzie dedykacja, choć niezamierzona :)



  • DST 55.30km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.12km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 185m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wio!sennie

Środa, 18 marca 2020 · dodano: 18.03.2020 | Komentarze 8

Pogoda zrobiła się już typowo wiosenna - było ciepło, słonecznie i... znów wietrznie. Gnojek wrócił bowiem na swoje z góry upatrzone, upierdliwe pozycje, które zniechęciły mnie do walki. Po co się kopać z... tymi, o których będzie w dalszej części wpisu? :)

Start nastąpił po wyspaniu się (dzięki, koronusie) i po solidnej kawce. Choć i tak jakoś senny się czułem. Człowiek się leniem robi przez całą tę sytuację. Kierunek jak zwykle wybrałem najpierw pod wiatr i (teoretycznie) z nim w plecy z powrotem, czyli na zachód. Ten łysy, polny zachód. Postanowiłem jednak lekko pokombinować z trasą, dzięki czemu wyszła jakaś zmutowana rybka: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Trzebaw - Rosnówko - Dębienko - Dębno - Joanka - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Chwilę spędziłem nad Jeziorem Dębno. Małe, ciche, średnio znane. I trzeba przyznać, że w sumie nie za bardzo ma powód, by znanym być :)
Trzcinowo-szuwarowo - Jezioro Dębno
Do korzeni - Jezioro Dębno
Rower bacznie obserwujący kajakarza - Jezioro Dębno
Dwoma łapami w wodzie - Jezioro Dębno
Dalej z drogi.

Przyjrzałem się też bliżej parkującej z użyciem trójkąta Maździe, wczoraj przyuważonej na "piątce". I wciąż nie wiem, co tu się mogło stać - przód rozwalony solidnie, tył delikatnie. Zagadka. Prócz jednego - kierowca ma z tyłu naklejkę "wspieram Kubicę". Hmm :)



No i na koniec, dla kontrastu, konie niemechaniczne, a te naprawdę szlachetne, przyuważone w Głuchowie, Sam nie wiem, czemu dopiero teraz, bo często tamtędy przejeżdżam. W sumie gdyby nie ich dość spore rozmiary, śmiało mogłyby robić za kuce. Piękne zresztą.
Grzywacze zza płotu
Prezentacja podwójna
Step by step
Zdrowa po-trawka
Wio! :)


  • DST 56.40km
  • Czas 01:55
  • VAVG 29.43km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 283m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Koronowarzysko :)

Wtorek, 17 marca 2020 · dodano: 17.03.2020 | Komentarze 13

Wczoraj wieczorem zostałem zapytany za pomocą jedynego komunikatora, który toleruję (czyli BS-a), przez Kubę (bajkstatsowego Kubolskiego), czy nie reflektowałbym na wspólną przejażdżkę w ramach moich standardowych pięciu dych. Oczywiście nie miałem nic przeciw (ograniczenie tyczyło się jedynie czasu, bo każdy miał swoje mniej lub bardziej hołmofisowe sprawy), a że z kolegą gdzieś tam kilka razy się mijaliśmy na wielkopolskich drogach, ale się nie znaliśmy, była okazja do zawarcia nowej znajomości.

Jako że najpierw musiałem swoje odespać, ustawka została ustalona dopiero na dziesiątą, a jej miejscem było to z gatunku ”go to (S)hell”, czyli na stacji benzynowej przy osiedlu Dębina. Udało się niemal w punkt :) Najpierw przywitanie i zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami stwierdzenie, że koronawirusa żaden z nas nie hoduje – bo przecież jeśli dwie osoby tak uważają, to w związku z brakiem zdań odmiennych musi to być prawda. Proste? Proste :)

Trasa również została wybrana zawczasu i było nią – podobnie jak wczoraj - ”kondominium”, czyli w aktualnej wersji ”pandeminium”. Kubolsky bowiem mieszka na północy Poznania, a celem wypadu było głównie ”odrzyganie” jego stałych tras z tamtego fyrtla. Najpierw więc Luboń. I po raz kolejny się okazało, że nie tylko ja mam ugruntowane zdanie na temat tej wsi… eee… miasta :) Zaliczony został podjazd do Starego Puszczykowa, a w Mosinie niemal obowiązkiem była Pożegowska oraz widok na... wieżę widokową na Osowej Górze.

Następnie Dymaczewo i Łódź, gdzie bezskuteczne okazały się próby wypatrzenia tramwaju do Zgierza (to logiczne, bo chyba niedawno zostało zawieszone jego kursowanie)…

...oraz Stęszew, gdzie chciałem pokazać atrakcje tamtejszego muzeum, ale oczywiście (w tych czasach to niestety norma) zastaliśmy przybytek zamknięty na cztery (a może nawet więcej) spusty. Powrót nastąpił krajową piątką – i tu się udało zaskoczenie, bo aktualnie jest ona nie do poznania (mimo że do Poznania prowadzi) ze względu na mikroskopijny ruch. Ale, jak widać, nawet prosta potrafi zrobić się krzywa ;)

Na wysokości Kopaniny każdy pokręcił w swoją stronę – ja miałem blisko, ale kolegę czekał spory kawałek przebijania się przez miasto, czego jak zwykle współczuję.

Wiało zdecydowanie słabiej niż ostatnio, ale rzadko w plecy, na co mam świadka. W sumie chyba tylko odcinek od Komornik można uznać za nieupierdliwy, a nawet całkiem pomocny.

Kuba, dzięki za sympatyczną przejażdżkę i pogaduchy na trasie – miło było :) Zapewne do następnego!


  • DST 62.20km
  • Czas 02:10
  • VAVG 28.71km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 211m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pandeminium :)

Poniedziałek, 16 marca 2020 · dodano: 16.03.2020 | Komentarze 14

Dzisiaj wyspanie się mi dane nie było, bo co prawda wolne zapewnione mam odgórnie przez wirusa we współpracy z rządem, ale pewne rzeczy trzeba było chwilowo pozamykać, więc zgadaliśmy się w samo południe na solidną inwenturę oraz stuprocentowe zamknięcie wysyłki dokumentów do centrali. Niech chociaż ona sobie popracuje :)

W związku z tym ruszyć musiałem jak w zwykły dzień tygodnia. Jednak - jako że Żona pracuje na zasadzie "hołmofisa" - najpierw spadło na mnie trudne zadanie wyruszenia na wojnę, czyli zrobienia zakupów. O dziwo poszło sprawnie i bez kolejek, udało się nawet dostać papier toaletowy. O 8:30 zostały ostatnie sztuki :)

W końcu udało się ruszyć. Wykonałem swojskie "kondominium", a że czasy mamy jakie mamy, to dziś było to "pandeminium" :) Czyli: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

Nie forsowałem się, a i też nie za bardzo było jak, bo wciąż solidnie wiało. Wyszła spokojna, luźna jada. Aha, mijałem się z jednym "klaksoniarzem" - ale tym pozytywnym, czyli Jurkiem57, który w ten sposób mnie pozdrowił ze swojego służbowego wozu. Jako że każdy się spieszył, a krajowa piątka to średnia droga do nagłego nawracania, to tylko się zdzwoniliśmy i dalej w swoją stronę :)




A tak poza tym to normalne życie w czasach nienormalnych, czyli wszystko pod kontrolą :)


Jedno trzeba przyznać - występują braki podstawowych towarów :) To zdjęcie zrobiłem wczoraj podczas spaceru z psem, nie wiem - bo jakoś nie miałem okazji sprawdzić - czy Dębiec został uratowany :)

A skoro jestem przy Kropie. Generalnie chwali sobie ona koronawirusa, bo ma nas koło siebie, ale sporym minusem jest to, że od soboty znacznie została zmniejszona jej dotychczasowa przestrzeń życiowa, czyli okazja do latania bez smyczy. Bo Dębina wciąż pełna jest dziwnych istot, które do tej pory widziały las chyba tylko na Youtube, a aktualnie okupują go stadami, z telefonami przy gębach. No nic, sens życia wróci, jak w końcu znów otworzą galerie. A póki co nawet kijek musi być trzymany na uwięzi :)

Dystans zawiera dojazd do "pracy".


  • DST 53.30km
  • Czas 01:49
  • VAVG 29.34km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 225m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babkolenie

Niedziela, 15 marca 2020 · dodano: 15.03.2020 | Komentarze 11

W nocy były... przymrozki. Zawsze to jakiś pretekst, żeby dłużej pospać, a na rower ruszyć dopiero przed południem. Tak uczyniłem :)

Powoli czuć już - prócz pewnego wirusa oczywiście - wiosnę. Dosłownie w tempie huraganowym, bo wciąż wiatr robił niezły gnój. Jednak człowiek wyspany i najedzony patrzy na tę mendę trochę inaczej, jak również ma więcej chęci do jazdy, co przekłada się automatycznie na średnią, która jeszcze może jakaś zbyt dobra nie jest, ale przynajmniej trzyma jakikolwiek szosowy poziom. Motywacją był też "wyścig" z pewnym kolarzem na czasówce, o dziwo chyba wygrany, bo po kilku kilometrach współpracy zostałem sam na placu boju - co zapewne świadczy tylko o tym, że się kolega oszczędzał :)

Najdziwniejsze było to, że nikt (!) nie wyprzedził mnie na gazetę. Mam teorię, iż to pokłosie bębnienia wszem i wobec o konieczności zachowania odległości minimum metra, coby się nie zarazić :) Myślę o zamontowaniu głośnika, z którego będzie się przez całą drogę wydobywał dźwięk kasłania - bezpieczeństwo gwarantowane :)

Trasa to "kóreczko": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Mieczewo - Mościenica - Kórnik - Skrzynki - (zemsta Adolfa) - Borówiec - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiński - dom.



Teraz hit. Do mojego "ukochanego" Nadleśnictwa Babki dotarła chyba w końcu świadomość oburzenia, jakie wywołują jego działania. Nie, nie, nie przestali ciąć, co to, to nie. Ale... zaczęli się tłumaczyć.


Hasło nawet zabawne: "Dla lasu, dla ludzi". No i opis cyklu życia "lasu gospodarczego", polegający na tym, że na tym, co się wycięło się sadzi, by potem znów wyciąć. I tak w kółko. Czyli typowo ludzkie podejście do tematu - czyńcie sobie ziemię poddaną, a człowiek sam sobie daje prawo do regulacji natury, oczywiście tylko ze swojego punktu widzenia. To dzięki takiej perspektywie mamy na tapecie koronawirusa, powstałego przez mutację patogenu pochodzącego podobno od zwierząt rzeźnych na targu w Wuhan. Zbyt daleko poleciałem ze skojarzeniem? Nie wydaje mi się - natura to system naczyń połączonych, a aktualnie postanowiła się odgryźć na nas, dwunożnych niszczycielach swojego otoczenia. Mamy za swoje. A lasy zapewne kiedyś wrócą do swojego pierwotnego kształtu, gdy już sami się wykończymy - czy przez jakąś wojnę, czy przez zasyfienie świata. Tym optymistycznym akcentem kończę na dziś :)


  • DST 55.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.55km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 308m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pustomiejsko

Sobota, 14 marca 2020 · dodano: 14.03.2020 | Komentarze 19

Jak wszyscy wiemy, sytuacja w kraju i na świecie jest dynamiczna. Natomiast pewne fakty są jednoznacznie okrutne - papieru toaletowego brakuje już wszędzie - sprawdziłem z ciekawości :)

Dzisiaj - jak aktualnie większość społeczeństwa - miałem wolne, a nawet gdybym miał niewolne, to miałbym wolne. Mimo to nastąpiła rano szybka akcja zgadywania się z częścią ekipy, w wyniku której postanowiliśmy zabrać część prywatnych rzeczy z miejsca pracy. Tak na wszelki wypadek. W związku z tym pierwszym etapem była wycieczka do centrum Poznania i przedarcie się przez zasieki, co łatwe nie było. Misja została wykonana, a ja z plecakiem cięższym niż zazwyczaj ruszyłem dalej.

Wiało wciąż solidnie z północny i zachodu, mnie w zestawie czekała jeszcze walka ze światłami. Tylko, bo korków jakoś nie było :) Finalnie więc dzisiejsze kręcenie to w większości miejskie klimaty - nos wyściubiłem w sumie tylko na chwilę, co oczywiście miało wpływ na średnią. W sumie to dobra obczajka przed tym, co może się zdarzyć, czyli zamknięciem większych miast. Trzeba sobie szlaki ogarnąć na pięć dyszek.

Trasa: Dębiec - Centrum - Sołacz - Piątkowo - Morasko - Suchy Las - Jelonek - Złotniki - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Kobylniki - Chyby - Baranówko - Przeżmierowo - Wysogotowo - Junikowo - Kopanina - Dębiec. TUTAJ Relive.

Myślę, że warto docenić, iż aż do teraz (piąty akapit) nie użyłem słowa koronowirus :) Bo już mam od niego odruch wirusowomiotny. A że po południu byłem z psem na spacerze to już wiem, gdzie aktualnie w mieście można spotkać to "monstrum" - między innymi na Dębinie, gdzie ludzi więcej niż ostatnio w galeriach :/

Czas na zdjęcia. Najpierw mały - antypanikarski, robiony podczas stania na światłach - przewodnik po Poznaniu. Może po tej całej sracz... panice zachęci ona kogoś do przyjazdu tutaj, coby uzupełnić braki finansowe branży turystycznej.

Zamek Cesarski:
Zamek Cesarski - Poznań
Za tramwajem opera, czyli Teatr Wielki:
Teatr Wielki oraz tramwaj w klasycznych barwach - Poznań
Collegium Maius:
Collegium Maius - Poznań
Stary Browar, nowa część:
Stary Browar - Poznań
Dwie wieże, czyli RTV-ki na Piątkowie:
Wieże RTV na Piątkowie - Poznań
Wjechałem też na teren wodociągów na Morasku. Spodobało mi się to miejsce ostatnio.
Widok z terenu wodociągów, Poznań

Zerknięcie na wschód z Moraska, Poznań
Spojrzenie na południe, Poznań
Centrala wodociągowa, Poznań
W linii prostej Puszcza Zielonka, Poznań
Zoomik się przydał, choć nie zawsze domagał :) Tu Dziewicza Góra:
Dziewicza Góra w zoomie
...a tu znów wieża i kawałek Piątkowa...
Piątkowo w powiększeniu, Poznań
Centrum miasta w niewyraźności, Poznań
...oraz dach Stadionu Miejskiego.
Dach Stadionu Miejskiego w zoomie, Poznań
Na koniec mały zwierzyniec. Białe i czarne jak widać mogą wspólnie egzystować - łabędzie i kruk w dobrej komitywie.
Czarne, białe i zielone :)
Kruk bezwstydny, łabędź podglądacz
No i najmilszy moment wypadu - spotkanie z sympatyczną grupą saren, płci obojga. Przepiękne istoty. W tym momencie wszelkim myśliwym życzę całorocznej kwarantanny, przedłużanej co 365 dni :)
Jeszcze bez czujki
Co się gapisz? :)
Czujnym okiem


  • DST 62.20km
  • Czas 02:22
  • VAVG 26.28km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cztery tysie w kryzysie

Piątek, 13 marca 2020 · dodano: 13.03.2020 | Komentarze 18

Wczoraj kolega Huann uświadomił mi, że mam wykręcone w tym roku 3999,3 km. Nie było już kiedy uczynić tej liczby bardziej okrągłą, więc dziś nie było bata, żebym nie ruszył, choćby grzmiało, lało, śnieżyło i wiało.

Na szczęście tylko wiało :) Tak samo jak przez ostatnie dni, czyli... nie chcę o tym wspominać. Bo to boli :) Średnia mówi wszystko.

Generalnie po siedmiuset metrach mogłem wracać, ale jakoś głupio było, więc dokręciłem do pięćdziesięciu kilometrów, na trasie zachodniej, pustynnej: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Moja ulubiona firma - T(...)king trzyma się póki co mocno :)

A tak poza tym to dzionek spędzony w pracy (dystans dojazdowy doliczony), kompletnie bez sensu, a największą atrakcją jest patrzenie na siebie podejrzliwie i wychwytywanie kto kaszlnie albo kichnie. Po przyuważeniu delikwent otrzymuje natychmiastowe skierowanie do łazienki w celu dezynfekcji łap. Ot, takie mamy czasy, gdy człowiek człowiekowi smarkiem :)