Info

Suma podjazdów to 738707 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec14 - 73
- 2025, Czerwiec30 - 147
- 2025, Maj31 - 187
- 2025, Kwiecień30 - 156
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 210
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 57.60km
- Czas 01:59
- VAVG 29.04km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 200m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Nikoś bis
Poniedziałek, 16 sierpnia 2021 · dodano: 16.08.2021 | Komentarze 8
Poranek zacząłem (prócz oczywiście wypicia kawy) od wizyty w serwisie. Zostawiłem koło raz jeszcze, teraz sprawdzimy czy wypadająca szprycha nie jest przypadkiem wynikiem walniętego nypla. Się okaże.
Potem już w trasę. Pierwotnie chciałem wykonać południową pętelkę, ale podczas jazdy okazało się, że wieje jednak z zachodu, poleciałem więc właśnie tam, wykonując klasyczne "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Dymaczewo Nowe - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.
W sumie jechałoby się całkiem spoko, gdyby nie gorąco (przede wszystkim) i wiatr (ale nie był specjalnie silny, choć niesprawiedliwy, więc aż tak nie narzekam). Wypatrzyłem w oddali jedną drepczącą po polu czaplę...
...a poza tym nudy.
Aż do końca śmieszki z Dymaczewa do Witobla. Jak zwykle stosuję się tam do zakazu i grzecznie jadę asfaltowym jej odcinkiem, bo nie mam do niego zastrzeżeń. A kiedy dojeżdżam do tego momentu, gdy zaczyna się kostka, a to gówno nagle przelatuje na drugą stronę ulicy, do tego jest źle oznakowane (a mnie nie obowiązują znaki po lewej, bo nawet nie muszę o nich wiedzieć), kręcę aż do Stęszewa asfaltem. I tylko czekam, aż jakiś frustrat się odezwie.
Najczęściej jest spokój, ale dzisiaj się nie zawiodłem. Usłyszałem za sobą klakson - mam zasadę, że jeden ignoruję, reaguję dopiero gdy komuś się bebech zawiesi na kierownicy i dźwięk jest ciągły. Pozdrowiłem więc gnoja znanym międzynarodowym gestem, na co ten zajechał mi drogę i zaczął hamować centralnie przed kołem, przez co dwukrotnie musiałem ostro dać po klamkomanetkach. Jak nic sytuacja podobna do tej styczniowej z Nikosiem. Tego już podarować nie zamierzałem.
Zacząłem pędzić za dostawczakiem, który nagle skręcił w prawo - oczywiście ja za nim, wrzeszcząc, żeby się zatrzymał, to pogadamy jak równy z równym, nie z pozycji balerona zamkniętego w puszce. Nic z tego, przyspieszył i tyle go widziałem. Usłyszał jeszcze ode mnie, że jest tchórzem i tyle miałem satysfakcji. Może i dobrze, bo mimo, iż jestem namiętnym pacyfistą, to dźwięk klaksonu słyszanego z pozycji roweru budzi we mnie wewnętrznego Breivika. Z drugiej strony szkoda, bo jeden uświadomiony debil, w jakikolwiek sposób jest to czynione, powoduje, iż nie jest już nieuświadomionym debilem i pomyśli na przyszłość zanim coś zrobi. Niestety nie mogłem też zrobić tego, co w sytuacji z wspomnianym Nikosiem, czyli skierować sprawę do pracodawcy (wtedy zadzwoniła do mnie sama góra z przeprosinami). Wklejam więc tylko zdjęcie bez cenzury blach - uważajcie na tego debila!
A dalej już jazda bezstresowa. Przynajmniej się obudziłem przed przyjazdem do pracy :)
- DST 53.50km
- Czas 01:53
- VAVG 28.41km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 170m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów kołowanie
Niedziela, 15 sierpnia 2021 · dodano: 15.08.2021 | Komentarze 8
Niestety, okazało się, że niedawno centrowane przednie koło znów się poddało. Sądziłem, że skoro szprycha nie pękła, to będzie ok, jednak dzisiaj w połowie trasy usłyszałem dziwne dźwięki - ponownie nypel wpadł w obręcz :/ Na szczęście jechać się dało, ale oczywiście nie szalałem, tylko dreptałem ostrożnie.
Trasa znów zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Plewiska - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Dość gorąco, ale do wytrzymania. Albo to po prostu ja już lepiej znoszę z musu wysokie temperatury.
Wyjątkowo nie było czego focić. W Plewiskach trafił mi się jedynie taki oto "motór" z napisem "Soviet power"...
...a na drucie zadowolony mazurek.
Rowerowy motyw oczywiście z końca świata.
A po południu wersja leniwa wybiegania psa, bo nigdzie jechać mi się nie chciało - rundka przez Dębinę, a potem kursik zielonymi ternami po drugiej stronie torów, z zahaczeniem o Luboń. A tam zawsze ciekawie, jak wiadomo :) Na granicy z Poznaniem stoi sobie taki oto Zamek Gargamela, zamieszkany przez Romów.
Tu lubońscy inteligenci, którzy nie uznają pełnych zdań.
Generalnie jednak Kropa zadowolona :)
Aha, Dębina doczekała się kolejnej młodzieży. Nie tylko dziczej :)
- DST 55.10km
- Czas 01:58
- VAVG 28.02km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 139m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Owocowo
Sobota, 14 sierpnia 2021 · dodano: 14.08.2021 | Komentarze 8
Nooo... w końcu udało mi się wyspać. Chrapałem do dziewiątej, co uznaję za luksus wręcz nieprzyzwoity.
Potem też się specjalnie nie spieszyłem, z powodu podobnego do tego, jaki ma pewien przypadkowy człowiek na ważnym stolcu w temacie szczepień - bo nie. Wyjątkowo nie miałem dzisiaj większych planów, prócz ogarnięcia kota i wybiegania psa. Na szczęście jedno i drugie skumulowało się niedaleko domu.
Wyjazd około dziesiątej trzydzieści, tempem leniwym i niespiesznym. Bo po co szybciej, jak ma się dzionek powolny? Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Zborowo - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Skoro Zborowo, to oczywiście Owocowa Plaża. Wyjątkowo dość zatłoczona, ale o wiele mniej niż te w samym Poznaniu.
Jedynym minusem jest zakaz wstępu dla czworonogów. Na szczęście 200 metrów dalej jest specjalna część, gdzie psy mogą legalnie się pluskać.
Nie omieszkałem przez chwilę się schłodzić w Jeziorze Niepruszewskim.
Ptactwa brak, choć udało mi się uchwycić boćki ćwiczące w ramach Ministerstwa Dziwnych Póz :)
A po południu spacer po Dębinie. Jak to w weekendy - w jej bardziej dzikie, bagniste rejony.
- DST 58.10km
- Czas 01:58
- VAVG 29.54km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 185m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Płaskonos na płaskim
Piątek, 13 sierpnia 2021 · dodano: 13.08.2021 | Komentarze 11
Najważniejszym newsem dnia było to, że mogę odebrać przednie koło od szosy z serwisu. Jak się okazało szprycha nie pękła, ale od uderzenia w coś nieokreślonego wypadł nypel i wleciał do obręczy. Czyli skończyło się jedynie na szukaniu go wewnątrz i centrowaniu. Zawsze to jakaś oszczędność.
Po montażu szybkie ruszenie w drogę, bo czas naglił. Dobrze, że jeszcze udało się przed upałami, które nadeszły po południu.
Trasa wschodnia: Dębina - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - Poznań.
Zalew w Szczodrzykowie po raz kolejny mnie nie zawiódł. A dziś wręcz zachwycił, bowiem po raz pierwszy widziałem na oczy płaskonosa. A w sumie to płaskonoskę, bo to samica. To taka kaczka z dziwnym dziobem, migrująca sobie po świecie i w sierpniu bywająca na chwilę w Polsce.
Poza tym młody perkoz...
...łyski "stare"...
...oraz jedna młoda.
Dębina powitała mnie słońcem...
...przed Tulcami taka sytuacja...
...a przy przebudowie eski powstał nowy kierunek - Kornik. Czyżby drogowcy chcieli w ten sposób upamiętnić zmarłego ministra Szyszkę, który słynął ze schizy związanej z tymi owadami? :)
Potem już tylko dojazd do pracy. Oczywiście z obowiązkową wizytą u kota, któremu już się kończą pomysły w temacie: gdzie by tu jeszcze nasr... nabrudzić?
- DST 57.60km
- Czas 01:59
- VAVG 29.04km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 181m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Gospodyniowo :)
Czwartek, 12 sierpnia 2021 · dodano: 12.08.2021 | Komentarze 9
Słońce wróciło. W sumie spoko. Cieplej się zrobiło. W sumie nie spoko :)
Wyjazd poranny, czyli jak zwykle. Na skromnej ilości kofeiny i przed śniadaniem, na zachód. Te przedpracowe wypady i kreatywność nie idą w parze, więc i z trasą nie było kombinowania: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Obudziłem się dopiero w Konarzewie. Bowiem tam napotkałem Koło Gospodyń Wiejskich w akcji. A to zawsze przykuwa moją uwagę :) Oczywiście się zatrzymałem i zagadałem. Panie brały udział w akcji szczepień, co zdecydowanie pochwalam. Na pewno działa to o wiele lepiej niż jakieś bezsensowne banery z gwiazdami. Fajna akcja, tym bardziej, że dostałem sporo gadżetów gratis i nawet miodek do zestawu :)
Ze zwierzakami dziś skromnie - jedynie lekko zagubiona w trawie sarenka.
A potem już tylko dojazd do pracy.
Kwestie serwisowe w toku. Na razie poszło pod nóż koło od szosy.
- DST 51.50km
- Czas 01:48
- VAVG 28.61km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 150m
- Aktywność Jazda na rowerze
To(ż)samo-ść
Środa, 11 sierpnia 2021 · dodano: 11.08.2021 | Komentarze 12
Mam coraz więcej problemów z pisaniem wstępów, bo ile można skrobać z grubsza to samo? Poranne wstawanie, ziewanie, kawowanie, wyjazd, powrót, pies, potem kot, z jęzorem u pasa do pracy. Wszystko by było nawet do przetrzymania, gdyby nie to ostatnie. No i brak czasu na nadrabianie BS-a :)
Schemacik oczywiście został utrzymany, trasa również, bo zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec -Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Dzionek zrobił mi błotniak stawowy, a w sumie to dwa. Dorosły oraz już całkiem dojrzały młodziak szybowały na polu nad Palędziem i ćwiczyły polowanie. Niestety dość daleko i wysoko, ale co sobie popodziwiałem, to moje.
Poza tym wypatrzyłem chowającą się sarenkę. Z dziwną szyderą na twarzy :)
Moje ulubione bagienko w Trzcielinie wciąż stoi...
...no i ciągle nie po drodze mi z gównianą drogą antyrowerową na obwodnicy Dopiewa. Nie lubimy się z kostką, oj nie :)
Wspomniany kot wciąż prycha i syczy. Widocznie tęskni za teściową. I jak tu zrozumieć te zwierzaki? :)
Do roboty dziś nie rowerem, bo zamówiłem koła z odbiorem w pracy. Do tego przejściówkę z Centerlock na sześć śrub. Czy to zadziała? Znając moje szczęście - nie :) Ale zobaczymy.
- DST 57.10km
- Czas 02:00
- VAVG 28.55km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 165m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Koziołkowanie
Wtorek, 10 sierpnia 2021 · dodano: 10.08.2021 | Komentarze 9
Nikt nie mówił, że rowerzysta będzie miał lekko. No i dość często nie ma. Dzisiaj mnie na trasie zlało, potem wysuszyło, a potem zlało. Na szczęście niespecjalnie mocno, do tego latem, więc specjalnie marudzić nie zamierzam.
Wyjazd przed dziewiątą, na zachodnie rubieże i niemal standardową trasę: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań.
Nie cisnąłem, jak zwykle. Ziewałem. Też jak zwykle :)
Najfajniejszym momentem dnia było spotkanie koziołka sarny, całkiem dorodnego zresztą, pasącego się blisko drogi między Trzcielinem a Dopiewem. Nauczony doświadczeniem, najpierw przejechałem obok niego jak gdyby nigdy nic, patrząc nawet w oczy, udając, że nic a nic mnie nie obchodzi, by po kilkudziesięciu metrach zatrzymać się za drzewem i cyknąć na szybko fotę. Oczywiście wyczuł mnie po sekundzie i na ostrzejsze ujęcie czasu nie miałem, ale przynajmniej coś wyszło. Mądry zwierzak wie, że z człowiekiem trzeba uważać, bo pewnie mendy myśliwskie już kogoś z jego rodziny skasowały... Eh, aż się nie mieści w głowie jak można być takim zwyrolem, żeby czerpać radość z mordowania tak pięknych istot.
Jeszcze za Dopiewcem przyuważyłem jednego, jednak bardzo daleko, zajętego nadzorem nad autostradą :)
A poza tym Lisówki nie zawiodły. Mrocznym klimatem balotowym...
...jak i kolejną dzierzbą gąsiorek do kolekcji. Można się pobawić w jej szukanie na fotce.
A tu już bardziej w detalach :)
Dystans zawiera dojazd do pracy, starym crossem, bo tylko on aktualnie się do tego nadaje.
- DST 59.50km
- Czas 02:05
- VAVG 28.56km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 160m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Murphy'm pod rękę
Poniedziałek, 9 sierpnia 2021 · dodano: 09.08.2021 | Komentarze 19
Pisałem ostatnio, że mam rozwalone koło w mtb? No to witam w świecie Murphy'ego i jego praw - dzisiaj poszła mi szprycha w przednim szosowym kole. Jak tak dalej pójdzie to pozostaną mi spacerki :/ Ok, wymiana tego elementu to niby banał dla serwisu, problem w tym, że zamówienie płaskiej szprychy o określonej długości to również nie jest łatwa misja, a od ręki w zaprzyjaźnionych miejscach nie ma. No szlag by trafił całą tę cyklozę.
Dobrze chociaż, że pęknięcie nastąpiło już pod domem. I pewnie bym go nie zauważył, gdyby nie zaczęło mi dzwonić. No nic, czasu mam ostatnio mniej niż zero, więc czy spędzę go na szukaniu kolejnych elementów do roweru czy na czymś innym, jeden kij. Na szczęście mam jeszcze zapasowe przednie koło na przetrzymanie.
No dobra, pomarudziłem. Czas na opis dzisiejszego wypadu, przedpracowego i jak zwykle zaspanego. Trasa w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Bolesławiec, gdzie nastąpiła nawrotka.
Gęba mi się uśmiechnęła, gdy zobaczyłem, że daniele w Bolesławcu są w dobrej formie, nawet albinosy dzielnie się trzymają. Super :)
Strasznie zasyfił się ostatnio Kanałek Mosiński.
Trafiła mi się ciekawska dzierzba gąsiorek...
...a pliszce siwej nie chciałem przeszkadzać przy śniadaniu, więc tylko dwie szybkie fotki.
Dystans zawiera dojazd do pracy. Na szczęście chwilowo bez awarii :)
- DST 86.30km
- Czas 03:08
- VAVG 27.54km/h
- VMAX 60.70km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 252m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Solo i towarzysko
Niedziela, 8 sierpnia 2021 · dodano: 08.08.2021 | Komentarze 15
Niedziela bez planów? A co to? Odpocznę przecież w trumnie :)
Wczoraj fajny wypad ze znajomymi, późny powrót, ale rano za dużo czasu na spanie nie było. Choć i tak owa czynność trwała dłużej niż zaplanowałem. Tym bardziej, że nocny deszcz jakoś nie motywował do wczesnej pobudki.
Finalnie wyjechać się udało. Niestety dziś ponownie rządził wiatr i kręciło się średnio. No ale lepiej kręcić "tak se" niż w ogóle. Paulo Coelho by się takiej głębokiej myśli nie powstydził :)
Trasa zachodnia i polna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
W końcu trafił się myszołów ze słońcem, a nie chmurami w tle. Szkoda, że tak daleko, ale jakoś tam zdjęcie wyszło.
A taki aktualnie jest klimat w Lisówkach.
Trafił się chowający na polu żuraw. Raczej młody.
Ledwo wróciłem, coś zjadłem i popiłem, czas było znów ruszać, tym razem na dworzec Poznań Główny. Bowiem od jakiegoś czasu byłem ugadany z Dominikiem, że jeśli uda mi się wyrobić czasowo to będę świadkiem początku długiej podróży jego i kompana Grzegorza (sukces, udało się imię zapamiętać, oczywiście musiałem dopytać dwa razy, tak mam), którzy jadą z Poznania przez zachodnie rubieże na południe, by zaliczając wszystkie możliwe pasma górskie za bliżej nieokreślony czas znaleźć się w Rzeszowie.
Po odebraniu panów z dworca ruszyliśmy na jak zwykle czerwonej fali przez Głogowską, ale żeby nie było nudno, zaplanowałem mały skok w bok, czyli wizytę na Szachtach. Co prawda człowiek tam był na człowieku, ale udało się jakoś dotrzeć do wieży widokowej. Wysłałem podróżników na górę, a sam wykorzystałem sytuację i pożarłem loda. Dobry układ :)
Oczywiście nie mogłem i ja odmówić sobie szybkiej wspinaczki.
Potem zabrałem się za ratowanie życia, czyli znalezienia miejsca, gdzie serwują kawę :) Trafiło na Żabkę, bo Orlenu na horyzoncie nie było. Jak widać mój rower lekko się wyróżniał brakiem pewnych elementów - z grubsza 20 kilo był lżejszy od pozostałej dwójki.
Kolejnym etapem wycieczki krajoznawczej był... Luboń. Wiem, okrutny jestem, ale to był jedyny sposób na ominięcie mało przyjemnej wojewódzkiej na poznańskim odcinku. Oczywiście nie mogło zabraknąć klaskoniarza, którego raz jeszcze w tym miejscu serdecznie pozdrawiam, tym razem już bez użycia palca :) Następnie Wiry i Komorniki, gdzie musiałem pożegnać sympatycznych kompanów. Panowie, miło było poznać, ponarzekać i pożartować, fajna z Was ekipa. Czekam na relację, tak jak zostało obiecane - do końca sierpnia pewnie powstanie :) Szerokiej drogi!
Wieczorem jeszcze spory spacer po Dębinie. Oj, trochę nogi dziś dostały.
- DST 51.70km
- Czas 01:48
- VAVG 28.72km/h
- VMAX 53.40km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Brutal :)
Sobota, 7 sierpnia 2021 · dodano: 07.08.2021 | Komentarze 6
Wolna sobota, czyli czasu brak i nie wiem w co ręce włożyć :) Niedługo wypad ze znajomymi, więc wpis na szybko. Zaległości albo późnym wieczorem, albo jutro.
Przynajmniej udało mi się wyspać. Hura.
Wyjazd przed dziesiątą, na zachodnie rubieże, czyli trasa: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Wiało dość brutalnie. Co nie było tylko moją opinią, ale i sympatycznego szoszona, którego dogoniłem przed Dopiewem, a pożegnałem w Palędziu. Na tyle się fajnie gadało, że znów olałem walkę o średnią, a mój chwilowy towarzysz sam zaczął marudzić, że wiatr coś nie ten teges. Swój człowiek :)
Nie za bardzo było co focić, bo w Lisówkach i Trzcielinie aktualnie rządzą tego typu potwory:
Martwa natura natomiast dzisiaj całkiem słoneczna.
Rowerowy moment musiałem ująć w miejscu sprawdzonym, z widokiem na WPN.
Zwierzęcy element za to udało się uchwycić na Dębinie, gdy rudzik ogłosił, że pora na obiad :)