Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 222713.10 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 736961 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 61.80km
  • Czas 02:24
  • VAVG 25.75km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowanie Al(b)ertowe

Sobota, 5 lutego 2022 · dodano: 05.02.2022 | Komentarze 9

O tym, że będzie dziś (znów!) urywać łeb, wiedziałem od wczoraj. Ale zawsze boli bardziej praktyka niż teoria. Znów się o tym przekonałem :)

A tak przy okazji anegdotka: o tym, że alerty z ostrzeżeniami przychodzą ostatnio co chwilę, wszyscy wiedzą. A że nazwa w smsie nie dla wszystkich jest oczywista, uświadomiła mnie kiedyś ś.p. Teściowa, która żaliła się, iż pisze do niej niejaki... Albert. I straszy :) No i tak już zostało - aktualnie wszyscy moi bliscy i znajomi dostają Al(b)erta :)

Co do jazdy - była to istna rzeź, przynajmniej w jedną stronę. Nawet nie walczyłem, tylko starałem się dożyć momentu nawrotki. Jakoś się udało, w przeciwieństwie do nadrobienia średniej, bo ta finalnie wyszła tragiczna.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Na niebie było wszystko, co możliwe. Chmury, czasem słońce, raz delikatnie też pokropiło.
Pochmurne wielopolskie niebo
Słońce nad budowanym słupem
W ramach testowania aparatu udało się uchwycić czaplę spacerującą przy granicy Konarzewa.
Samotna czapla z Konarzewa
A gdzieś daleko na górze widziałem żurawi cień.
Cienie żurawi na niebie
No i jeszcze dalej stado ledwo dostrzegalnych saren.
Odległe, odpoczywające sarenki
Potem jeszcze chwila na Dębinie przed pracą. W ramach ciekawostki: chwilę przed zrobieniem tego zdjęcia padał deszcz ze śniegiem oraz lekkim gradem. Oszaleć można.
Nagły atak słońca na poznańską Dębinę
Trafił się kolejny kowalik. W swojej ulubionej pozie :)
Kowalik w pozie klasycznej :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 62.20km
  • Czas 02:19
  • VAVG 26.85km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaroszosowość

Piątek, 4 lutego 2022 · dodano: 04.02.2022 | Komentarze 16

Mimo mokrej aury, wybrałem dziś szosę. To, że nie padało mi wystarczyło - wolałem wrócić z mokrym tyłkiem niż walczyć z rozklekotanym napędem w mtb. To jest bardziej kontuzjogenne. Czas pomyśleć o serwisie, tylko kiedy, skoro człowiek albo pracuje, albo kręci? :)

Jazda spokojna, bez szaleństw, zresztą zęby w szosie też się powoli domagają jeść, więc mocniejsze stąpnięcia ograniczam, co widać po średniej.

Trasa ponownie polno-zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Jechało się nawet sympatycznie. Woda była tylko na drogach, nie lało, co prawda wiało, ale miałem to gdzieś. Tylko ta szarzyzna... Ciężko było cokolwiek uchwycić, wpadł jedynie niewyraźny myszołów na płocie w Trzcielinie.
Myszołów na płocie
Znów szaro i ponuro :/
Niedaleko domu natrafiłem na kolejną partyjną propagandę. Znów się okazuje, że wszystkiemu winna jest Unia, gdyby nas nie okupowała to Polska byłaby krajem powszechnego szczęścia. Z grubsza takim, jak Korea Północna. Gdy robiłem to zdjęcie, podeszła pani z pieskiem i powiedziała, że brakuje kilku gwiazdek. Dokładnie ośmiu :) Jednak co Poznań, to Poznań.
Kolejna propaganda partii rządzącej. Jak tak dalej pójdzie, Polexit będzie na wyciagnięcie ręki :/
Po otwarciu drzwi do domu miałem powtórkę z rozrywki - gołąb staje się coraz bardziej cwany, udając sikorkę XXXXL :)
No co, nie wyglądam na sikorkę? :)
Gołąb staje się coraz bardziej cwany :)
Przed pracą (dziś w końcu dojazd rowerem) jeszcze zdążyłem sprawdzić, jak radzi sobie aparat w słabych warunkach. Jest całkiem przyzwoicie. Udało się na szybko uchwycić kowalika...
Kowalik w ogólnej szarzyźnie
...kawkę...
Nieśmiała kawka
...oraz gawrona.
Zaciekawiony gawron




  • DST 51.30km
  • Czas 02:03
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 172m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test przedwiośnia :)

Czwartek, 3 lutego 2022 · dodano: 03.02.2022 | Komentarze 17

Na dzisiaj zapowiadano śnieg. No i faktycznie, rano przywitały mnie opady oraz mokre drogi. A że dzionek miałem wolny, to sobie trochę dospałem bez wyrzutów sumienia.

Na rower ruszyłem przed jedenastą. Wciąż niebo było pochmurne, więc wybrałem Czarnucha. I przez pierwsze kilometry się przydał, ale gdy po chwili wyszło nagle słońce, zacząłem żałować, iż nie wziąłem szosy. Tym bardziej, że napęd w ciężkim sprzęcie sprawia mi coraz więcej problemów i lekkiego stresu (kilka razy już oberwałem w kilka newralgicznych części ciała podczas mocniejszego stąpnięcia).

Wiało wcale nie słabo z południowego zachodu, trasa więc tamże: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Patrzyłem w niebo i nie wierzyłem, że widzę błękit i słońce :) Postanowiłem więc skorzystać i podjechać nad Jezioro Tomickie w Lisówkach. A przy okazji nad ulubioną kładkę, na którą musiałem wskoczyć, żeby się nie utopić w bagienku.
Słońce nad Jeziorem Tomickim
Przy powalonym drzewie w Lisówkach
Latająca kładka nad Jeziorem Tomickim :)
Trap ku słońcu, Jezioro Tomickie
Stałe miejsce w tej samej wsi dziś też pięknie się prezentowało...
Chwilowa wiosna w Lisówkach
...tak samo jak WPN.
Dziwnie tak jakoś, słonecznie... :)
Światło miało jeszcze jeden dodatkowy plus. Miałem bowiem okazję do testów w dobrych warunkach nowego sprzętu do focenia zwierzaków. Niestety mój wiekowy Nikon jest już w takim stanie, że praktycznie nie da się z niego korzystać, do tego ostatnio wiatr wpakował mi do środka obiektywu kawałek... trawy (bo uszczelek już dawno w nim nie było), więc robiłem zdjęcia lewym górnym rogiem. Miarka się przebrała - nabyłem zamiennik, sporo tańszy, więc jestem świadom jego ułomności. Ale gdy spojrzałem na ceny następcy tego modelu, którego do tej pory używałem, mina mi zrzedła - sorry, niech sobie szukają jelenia gdzie indziej - tysiak więcej na przełomie roku to już gruba przesada. Mój wybór padł na konkurenta, z podobnym zoomem, za niewiele ponad połowę kwoty.
Nowa zabawka na zwierzofoty :)
Testerami były sarenki - w trzech różnych lokalizacjach. I mimo że dopiero się uczę co i jak, na razie jestem zadowolony. Choć jestem świadom, że w warunkach bardziej pochmurnych ciężko będzie uchwycić jakieś godne detale.
Spore stadko saren w okolicach Szreniawy
Zaniepokojone sarenki
Pędzące sarenki w Lisówkach
Sarenka udająca kangura :)
Sarenki w oddali, wersja industrialna
Za to z komórki mogłem uchwycić znajome koniki z Palędzia. Dzisiaj przyleciała do mnie jedna z klaczy, strojąc miny i ząbki :) To ostatnie to koński motyw na wywąchiwanie tego, z czym mają do czynienia. Widowiskowe :)
Znajome koniki z Palędzia
Obowiązkowe głaskanko
Pychol pełen emocji :)
Ojoj, dolna piątka do łatania :)
Profilowo-portretowo
Gdy wszedłem do domu, przywitał mnie za oknem gołąb-cwaniak. Na szczęście karmnik to wytrzymał, a ja zdążyłem mądralę uchwycić fonem :)
Gołąb-cwaniak :)
Gołąbek niepokoju :) Na szczęście karmnik wytrzymał
Jutro wraca "norma" - deszcz, wiatr, zimno, a ja do pracy :/




  • DST 33.80km
  • Czas 01:21
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 14.40km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut niewierszowany

Środa, 2 lutego 2022 · dodano: 02.02.2022 | Komentarze 15

Gdybym był typowym polskim narodowcem, napisałbym wierszyk: "dopiero drugi luty, a są już dwa gluty". Ale że w przeciwieństwie do naszych siewców polskości znam trochę gramatykę i interpunkcję języka rodzimego, to wierszyka nie będzie, gdyż data się odmienia i powinno być "drugi lutego", co psuje rym :)

To tak na dzień dobry :)

A poza tym - tak, był glut. Była nawet szansa na coś dłuższego, ale nadeszły paskudne chmury i musiałem się ewakuować, co zresztą przewidziałem i zrobiłem wcześniej taktyczną nawrotkę.

Trasa poranna, zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Początkowo było nawet całkiem ładnie i klimatycznie, choć wiało przeokrutnie.
Całkiem klimatyczny poranek
Ogrzewanie się w słońcu
Świat lekko pół na pół
W Skórzewie, jako że jechałem MTB, to skorzystałem z paskudnej śmieszki. Jak widać nie tylko ja, ale i pewien imbecyl. Lub imbecylka.
Nie dość, że śmieszka koszmarna, to jeszcze parkują imbecyle. Skórzewo
Przed załamaniem pogody wjechałem na chwilę na Dębinę...
Rowerowa chwila na Dębinie
...a tam już... dwie pary gągołów! Super :) Mam nadzieję, że trochę tu posiedzą, a może któryś duet założy gniazdo?
Dwie pary gągołów na poznańskiej Dębinie
Do pracy rowerem nie jechałem. Już zacinał solidny deszcz.




  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyszedł (g)luty

Wtorek, 1 lutego 2022 · dodano: 01.02.2022 | Komentarze 10

Idzie luty, szykuj gluty... To nowe, uknute przeze mnie przysłowie. Choć tej zimy coś podobnego można napisać o każdym miesiącu.

Gdy rano wstałem, było tylko szaro. Po chwili... zaczęło sypać. Po chwili... przestało sypać.

Ruszyłem. Przejechałem połowę dystansu i zaczęło sypać. Wróciłem.

Oto krótkie podsumowanie mojego super-hiper dzionka. Ładnie się ten miesiąc zaczyna. A nie zapowiada się, żeby było lepiej - wręcz przeciwne, paskudna pogoda ma się rozkręcić.

Trasa: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Zima? No to co? Na pola! :)
Zimowe prace polowe
Tutaj zaczęło padać...
Zaczął padać śnieg. Chwilę później już konkretne
...a tu już przestało.
Śmieszki na szczęście ok
Tylko gawron miał to w d...ziobie :)
Gawron udaje, że śnieg go nie rusza
Do pracy spacerek przez Dębinę. Pogoda wciąż wariowała - tak wyglądała sytuacja kilka minut po regularnej śnieżycy.
Wariacje pogodowe na Dębinie - chwilę wcześniej była snieżyca




  • DST 53.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 185m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W spokoju

Poniedziałek, 31 stycznia 2022 · dodano: 31.01.2022 | Komentarze 4

Noo... W końcu się uspokoiło. I to na tyle, że nawet dało się dziś - wolno, bo wolno, ale jednak - pokręcić szosą.

W pracy miałem dzisiaj być tylko na chwilę, mogłem więc się wyspać. Wyjazd po dziesiątej to coś, co mój organizm zdecydowanie lubi :)

Trasa klasyczna, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Sytuacja po wczorajszym orkanie w większości ogarnięta. Choć skutki wciąż widoczne.
Skutki wczorajszego orkanu
Wciąż nie ma "moich" zwierzaków w Trzcielinie. Mam nadzieję, że gdy aura się unormuje, wrócą. Tylko kózki pasą się daleko.
Kózki z Lisówek
Za to koniki w Dopiewa coraz bardziej tulaśne :)
Konik jak zwykle czeka
Drapanko pod szyją
Ciekawski nochal
Klacz w nastroju zabawowym
Kolejny pyszczek do głaskania
Pochrapywanie :)
Fajnie było też zobaczyć siebie w mądrym końskim oku :)
Zobaczyć siebie w mądrym końskim oku - bezcenne
Jeszcze fota rowerowa...
Za drzewem w Lisówkach
...i koniec na dziś. A od jutra... poniżej zera i śnieg :/




  • DST 31.50km
  • Czas 01:21
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 92m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut wyrywny

Niedziela, 30 stycznia 2022 · dodano: 30.01.2022 | Komentarze 17

Drugi raz w tym roku zostałem pokonany przez wiatr, który nawet nie dał mi szansy rozwinąć się w temacie średniej. Ale znów nie mam do siebie pretensji, wręcz jestem z siebie dumny, że wykręciłem dzisiaj cokolwiek, nawet gluta.

O tym, co robił dziś z Polską orkan, nie muszę chyba szerzej pisać. W całym kraju urywało nie tylko łby, ale nawet dachy. Strach się było bać.

Ja na swój krótki wypad zdecydowałem się lekko po jedenastej, gdy opady deszczu zaczęły mijać. Byłem wyspany i nakofeinowany, to na plus. Cała reszta? Hm...

Na dzień dobry taki oto widoczek:
Powalone drzewo na poznańskim Dębcu
Korzenie powalonego drzewa
A tu obrazek z miejsca kawałek dalej.
Przystanek uszkodzony przez wiatr
Już wiedziałem, że będzie "ciut" ciężko. Ale się nie poddawałem i ruszyłem w świat. Choć słowo "ruszyłem" może tu być lekkim nadużyciem, bo średnio ogarnięty ślimak miał szansę mnie wyprzedzić. Na polnych odcinkach nawet musiałem zejść z roweru i chwilę odczekać aż się uspokoi, bo mnie cofało. Więc te 17 km/h na półmetku uznaję za swój niemały sukces :) Powrót był już o wiele przyjemniejszy, jednak oczywiście większość podmuchów było z boku, przez co odrabianie strat wyszło tak sobie.

Trasa: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Dąbrowa - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Na chwilę nawet wyszło słońce. Cud.
Chwila ze słońcem na trasie
Na więcej ochoty jakoś nie miałem, sam nie wiem czemu :)

Po południu jeszcze spacer po Dębinie, ocenić straty. Mogło być gorzej.
Drzewo stoczone z nasypu na poznańskiej Dębinie
Kolejne drzewo poległe z korzeniami
Zablokowana leśna droga




  • DST 33.40km
  • Czas 01:20
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut puszczykowski

Sobota, 29 stycznia 2022 · dodano: 29.01.2022 | Komentarze 13

Jak dziś było, wie chyba każdy, kto ma okno - paskudnie.

W Poznaniu od rana śnieg z deszczem i silny wiatr. Pewnie bym sobie odpuścił rowerowanie, ale że dzionek miałem wolny, to jakoś tak głupio :) Zmobilizowałem się więc na gluta. I o dziwo nie było najgorzej, choć po tym krótkim wyjeździe pralka przywitała mnie szerokim uśmiechem.

Wyjazd trasą nieskomplikowaną: z Poznania przez Luboń i Łęczycę do Puszczykowa, które objechałem od strony Niwki, następnie dojazd do Mosiny i powrót ponownie przez Puszczykowo, Łęczycę i Luboń do domu.

Plusem walki z wiatrem jest to, że jedzie się wolniej i więcej widać. Dzięki temu zatrzymałem się w poznańskiej Niwce i odkryłem, że jest tam stary ewangelicki cmentarz. A w sumie bardziej to, co z niego zostało. Najpiękniejsze są tam stare, powyginane dęby.
Stare dęby przy cmentarzu w Puszczykowie
Ostatnie nagrobki na ewangelickim cmentarzu w Puszczykowie
Głaz pamiątkowy na terenie ewangelickiego cmentarza w Puszczykowie
Oczywiście elementu polskości zabraknąć nie mogło :/
Współczesny szacunek do ewangelickiego cmentarza :/
Wjechałem też na chwilę do lasu.
Chwila w deszczowym WPN-ie
Nie zabrakło treningu wysokogórskiego, bo jechałem puszczykowską śmieszką z asfaltem pełnym przewyższeń :)
Deszczowa śmieszka w Puszczykowie
Tu jeszcze jeden puszczykowski motyw...
Mokradła w Puszczykowie
...a po południu jeszcze Dębina. Pusta, ale szara. Nawet czapla minę miała nietęgą.
Nietęga mina czapli z Dębiny
Na koniec jeszcze sobotni motyw, czyli parowóz. Poczłapałem sobie na stację Poznań Dębiec i z radością przywitałem lokomotywę z przodem z przodu :)
Mijanka parowozu z kiblem :)
Ol49 na stacji Poznań Dębiec
Para buch, parowóz w ruch!
Na jutro zapowiadana jest wietrzna kumulacja. Orkan rządzi :/




  • DST 57.60km
  • Czas 02:18
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W(iat)rrr...

Piątek, 28 stycznia 2022 · dodano: 28.01.2022 | Komentarze 7

Oj, ciężko dziś było. Niestety zgodnie z zapowiedziami.

W roli głównej wystąpił oczywiście wiatr. Mocny jak cholera, nie do pokonania. I nie za bardzo chcący współpracować podczas powrotu. No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko. Zdecydowanie nikt :)

Trasa też bez zaskoczenia, zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

O tak było - wietrznie, szaro i paskudnie.
Pochmurnie i wietrznie w Lisówkach
Ze zwierzaków: niewyraźne żurawie w oddali...
Żurawia rodzinka w oddali
...oraz sarenki. Jedne uciekające przez pole obok Trzcielina...
Skoczki dwa :)
...a drugie to stadko za Dopiewcem.
Stadko saren wzdłuż
Zbliżenie na sarenki
Dojazd do pracy dzisiaj przez Dębinę. A tam miła niespodzianka - pojawiła się pani gągołowa do pary :)
Parka gągołów z poznańskiej Dębiny
Na weekend zapowiada się pogodowa masakra :/




  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut deszczowy

Czwartek, 27 stycznia 2022 · dodano: 27.01.2022 | Komentarze 10

No nie poszalałem dzisiaj. Dobrze, że na liczniku pojawiło się cokolwiek.

W nocy padało, nad ranem na chwilę przestało, co udało mi się wykorzystać. Oczywiście nie do końca, bo jakąś jedną trzecią dystansu kręciłem w deszczu, lekkim na szczęście. Dopiero gdy szedłem do pracy pojawiło się coś pomiędzy śniegiem a solidną mżawką.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Wiało przeokrutnie i - tak jak ostatnio - było paskudnie.
Przy poznańskich Szachtach
Paskudnie dziś było
Zatrzymałem się na chwilę przy Moście Żydowskim w Komornikach, który budowali Żydzi z całej Polski, zmuszeni do tego przez Niemców podczas II Wojny Światowej.
Przy Moście Żydowskim w Komornikach
Tablica przy Moście Żydowskim
Aha, sprzedaję patent, dzięki któremu wodoszczelny licznik Sigma jest wodoszczelny nie tylko w słonecznie dni :) [SPRAWDŹ JAK]:
Jedyny sposób, żeby wodoszczelny licznik Sigma był wodoszczelny :) [ZOBACZ JAK]
Do pracy oczywiście już nie rowerem, zrobiłem sobie spacerek przez Dębinę. A tam: są ziarenka, jest impreza :)
Sikorkowa impreza :)