Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2021

Dystans całkowity:1746.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:61:42
Średnia prędkość:28.30 km/h
Maksymalna prędkość:66.20 km/h
Suma podjazdów:5057 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:56.32 km i 1h 59m
Więcej statystyk
  • DST 57.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszożynka :)

Sobota, 21 sierpnia 2021 · dodano: 21.08.2021 | Komentarze 13

Dzisiaj rano mżyło. Ciężko w to zapewne uwierzyć tym, którzy wstali później i cieszyli się pełnym słońcem, ale przed faktami się nie ucieknie :)

Wyjazd był więc taki... jesienny. Niebo zachmurzone, szaro i ponuro. Nie żebym narzekał, bo zapach zbliżającej się pory roku uwielbiam. Jest taki smutnawo-cężkawy. Mniam :)

Wypad przedpracowy, północno-zachodni: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Stało się. Jest pierwsza dożynka! :) Palmę pierwszeństwa dzierży w tym roku Lusowo :)
Zamiast na szynki... :)
Pierwsza w tym roku fota rowerowo-dożynkowa :), Lusowo
Tu moja faworyta:
Moja faworyta :)
...i jej ogonek :)
Ogonek - całkiem pomysłowy :)
Nad Jeziorem Lusowskim ustawiano już scenę (miał być Krzysio Krawczyk), więc wepchałem się tylko na chwilę na pomost, nie pytając o zgodę :) Widać, że aura taka sobie.
Pomost w Lusowie
Udało mi się uchwycić myszołowa. Był na tyle daleko, że o dał sobie cyknąć aż trzy foty. Eh, jakby się wtedy słońce przydało...
Myszołów w pozie zamyślonej
Ustawienie do profilowego
Myszołów mnie spostrzegł
Przed pracą wyszedłem jeszcze na o dziwo pustą Dębinę. Trafiłem akurat na moment, gdy zaczęło pojawiać się światło. I zostało w Poznaniu do wieczora. A ja w robocie :/
Szuwary na poznańskiej Dębinie


Kategoria Dożynki!!! :)


  • DST 56.50km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.73km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wcześniak

Piątek, 20 sierpnia 2021 · dodano: 20.08.2021 | Komentarze 15

Dzisiaj wstałem za piętnaście siódma. Czyli jeszcze wcześniej niż w środku nocy :) Nie miałem jednak wyjścia - do godziny dwunastej, o której miałem pojawić się w pracy, miałem do załatwienia jakiś miliard spraw. A co najmniej cztery.

Oczywiście zacząłem od roweru. Bo tak. Było dość pochmurno, na szczęście jeszcze przed opadami (te przyszły po południu), no i w końcu ze słabszym wiatrem. Spokojnym i statecznym krokiem zrobiłem swoje pięćdziesiąt kilometrów, ponownie na zachód, trasą z Poznania przez Luboń, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Trzcielin, Lisówki, znów Trzcielin, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu.

Atrakcji za wiele nie było, motywów do fotek również, bo szara i ponura aura jakoś nie zachęcała zwierzaki do ujawniania się. Ale i tak udało mi się okolicach Lisówek przyuważyć całkiem spore stado dzikich gęsi.
Dzikie gęsi na polu
Po chwili odleciały...
Gęsi poderwały się do lotu
Zawracające dzikie gęsi
...ale przestraszone nie przeze mnie, a lecące żurawie.
Para żurawi
Te zresztą widziałem chwilę wcześniej podczas ochrzanu. Poszło zapewne coś w stylu: "a pyry kupiłeś?", "nie, cholera, zapomniałem!" :)
A pyry kupiłeś? Nie, cholera, zapomniałem!
Jak widać światło koszmar, co w połączeniu ze sporą odległością do ptaków robi pikselozę.

Rowerowy motyw dziś znad bagienka w Trzcielinie.
Trzcielin, bagienko
No i jeszcze misje: podjechać po zamówione klocki hamulcowe, podjechać do Teściowej (a w sumie to do kota) po odbiór i otrzymanie instrukcji obsługi zamówionego koncentratora tlenu (o dziwo za darmo, na koszt NFZ), pójść z psem na spacer i dojechać do pracy. Uff. O dziwo wszystko wykonałem, nie odnotowano również mojego spóźnienia.

Fajny rowerowy podest-czekadełko zamontowano przy Półwiejskiej. Można na nim postawić nogę i się przytrzymać łapą. Jest takich kilka w Poznaniu, ale ten chyba jest najbardziej przydatny, bo czeka się tu dość długo na zielone.
Stojak-czekadełko rowerowe, z wygodnym podestem na nogę, ulica Półwiejska w Poznaniu




  • DST 58.30km
  • Czas 02:06
  • VAVG 27.76km/h
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za-daniel-owo :)

Czwartek, 19 sierpnia 2021 · dodano: 19.08.2021 | Komentarze 13

Dzisiaj już trochę spokojniej niż wczoraj - nic mi na trasie nie pękło, nie odpadło, nie wystrzeliło, nie czekały też na mnie jakieś niespodzianki okołopracowe. Kumulacja była wczoraj, poproszę o brak powtórek :)

Wyjazd dość późny, bo lekko zaspałem. Miałem nadzieję, że wiatr już da sobie spokój, ale nic z tego - wciąż gnoił zdecydowanie zbyt mocno i niesprawiedliwie. W związku z tym trasę zaplanowałem na w tę i z powrotem, czyli po prostu nie planowałem :) Z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko i Dymaczewo Stare dostałem się do Bolesławca, gdzie zawróciłem na wysokości stajni i pognałem swoimi śladami, żeby nadrobić żałosną średnią. Wyszło tak sobie, bo pomoc powiewów była nikła.

Nie zawiodłem się - w Bolesławcu daniele jak były, tak są. Na szybko zrobiłem im małą sesję. 
Spory kawałek stadka danieli
Poranna gimnastyka
Daniel-albinos
A musisz się tak na nas gapić? :)
W drodze powrotnej trafił się smętny bocian na latarni. 
Smętny bocian na latarni
Do pracy pojechałem lekko naokoło, bo testowałem koło w Czarnuchu na Dębinie. Przy okazji cyknąłem fotę platformy do obserwacji ptaków, którą niedawno zrobiono. Po cholerę? Nie wiem. Jedyny plus z tego, że jest maleńki daszek, pod którym można się schować gdy pada.
Platforma do obserwacji ptaków na poznańskiej Dębinie
Rower śmiga. A to zdjęcie koła, które przejechało ze mną niecałe 9 tysięcy.
Obręcz w rowerze marki Kross po niecałych 9 tysiącach kilometrów. Wynik Mai Młoszczowskiejj w Tokio już bardziej rozumiem :)
Już trochę bardziej rozumiem wynik Mai Włoszczowskiej w Tokio :)




  • DST 71.10km
  • Czas 02:36
  • VAVG 27.35km/h
  • VMAX 60.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kumulacyjnie

Środa, 18 sierpnia 2021 · dodano: 18.08.2021 | Komentarze 17

Padam na ryj. Miał być taki spokojny dzień, a wyszło jak zawsze.

Na początek pobudka, a gdy piłem kawę zostałem zaskoczony smsem z serwisu, że Czarnuch jest do odbioru - mój patent z kupnem koła na Centerlock oraz przejściówki na sześć śrub się sprawdził. O dziwo :) W sumie nie wyszło źle - za wszystko (komplet kół, z czego na razie założyłem jedno, przejściówka oraz serwis) zapłaciłem niecałe 350 zeta. Jak się sprzęt sprawdzi - się okaże. Cudów się nie spodziewam, ale zakładam, że gorzej niż z tym montowanym przez Krossa być nie może.

Powrót do domu, wysikanie psa i w drogę. Już byłem na styku czasowym. Wciąż wiało masakrycznie, więc jazda spokojna, na polnej trasie (w skrócie): Poznań - Luboń - Komorniki - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań.
Pola za Komornikami
Pochmurny, klasyczny widok na WPN
No i co się mogło wydarzyć gdy się spieszyłem? No oczywiście - pana. Mam swoją teorię, że z winy debilnej śmieszki w Chomęcicach, której nie da się ominąć - jest ona co prawda z asfaltu, ale projektował ją jakiś kretyn - nie tylko ma jakieś mini krawężniki, ale i momenty z kostki, i to brukowej. No i właśnie na jej szczycie, na części chodnikowej, spędziłem upojne kilka minut z gumami w łapach.
No i masz. Akurat, gdy wyjątkowo zależało mi na czasie.
Z wywieszonym jęzorem wróciłem do domu, tam info, że dziś mamy wizytację z centrali, więc tylko szybkie ogarnięcie się i meldunek na styk w robocie. Przez to nie miałem kiedy odwiedzić kota - udało się to dopiero grubo po południu, a połączyłem tę misję z pewną pracową - główka pracuje :)

Uff. Masakra. Plus tylko taki, że weszło przy okazji więcej kilometrów. I przetestowałem Czarnucha - śmiga zacnie.
W końcu odbiór mtb-ka z serwisu!
Mimo pośpiechu wpadły jakieś zwierzaki. W Lisówkach niewyraźny błotniak zbożowy na... zbożu...
Błotniak zbożowy na... zbożu
...a w Trzcielinie kózki.
Kózki z Trzcielina
Uff. Mam dość tego dnia :)




  • DST 52.20km
  • Czas 01:53
  • VAVG 27.72km/h
  • VMAX 66.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urwołeb

Wtorek, 17 sierpnia 2021 · dodano: 17.08.2021 | Komentarze 14

Trafił się wolny wtorek. I co? Wiatr, który urywał łeb oraz przelotne opady. Nie mogło być inaczej :)

Przede wszystkim znów się wyspałem. Normalnie w głowie mi się ostatnio przewraca. Ale spokojnie, teraz przede mną kilka dni wczesnego wstawania, zemsta będzie słodka.

Przed wyjazdem podleciałem po koło. Pan serwisant ponownie wycentrował i założył nowy nypel, do tego za korektę nie wziął kasy. Miło. A po testach póki co jest ok - na razie szyprycha nie wypadła, zobaczymy jak będzie dalej. Ale nie ma co ukrywać, nowy zestaw by mi się przydał.

No i sam wypad. Mordęga jednym słowem. Na polach porywy zrobiły ze mnie miazgę, więc nie walczyłem i nie kombinowałem, tylko wykonałem prostą trasę: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Jeden plus: nie było upału :) A wspomniany wiatr, gdy raz pomógł, dał radę - 66 km/h na Głogowskiej (na terenie niezabudowanym) o czymś świadczy.

No i w sumie całkiem klimatyczne chmury straszyły na niebie, kilka razy puszczając podniebny zwieracz.
Ciemne chmury nad Wielkopolską
Sierpniowe baloty
Pochmurne parkowanie
Ze zwierzaków jedynie samotny błotniak, do tego daleko i od tyłu. Szkoda.
Błotniak przelatujący nad balotem
Agrobłotniak :)
Tyle na dziś.




  • DST 57.60km
  • Czas 01:59
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nikoś bis

Poniedziałek, 16 sierpnia 2021 · dodano: 16.08.2021 | Komentarze 8

Poranek zacząłem (prócz oczywiście wypicia kawy) od wizyty w serwisie. Zostawiłem koło raz jeszcze, teraz sprawdzimy czy wypadająca szprycha nie jest przypadkiem wynikiem walniętego nypla. Się okaże.

Potem już w trasę. Pierwotnie chciałem wykonać południową pętelkę, ale podczas jazdy okazało się, że wieje jednak z zachodu, poleciałem więc właśnie tam, wykonując klasyczne "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Dymaczewo Nowe - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

W sumie jechałoby się całkiem spoko, gdyby nie gorąco (przede wszystkim) i wiatr (ale nie był specjalnie silny, choć niesprawiedliwy, więc aż tak nie narzekam). Wypatrzyłem w oddali jedną drepczącą po polu czaplę...
Brodząca czapla
Krok po kroczku
...a poza tym nudy.
Sierpniowy klimat pod Stęszewem
Aż do końca śmieszki z Dymaczewa do Witobla. Jak zwykle stosuję się tam do zakazu i grzecznie jadę asfaltowym jej odcinkiem, bo nie mam do niego zastrzeżeń. A kiedy dojeżdżam do tego momentu, gdy zaczyna się kostka, a to gówno nagle przelatuje na drugą stronę ulicy, do tego jest źle oznakowane (a mnie nie obowiązują znaki po lewej, bo nawet nie muszę o nich wiedzieć), kręcę aż do Stęszewa asfaltem. I tylko czekam, aż jakiś frustrat się odezwie.
Koniec asfaltu na DDR kawałek wcześniej, śmieszka leci na drugą stronę, ja lecę asfaltem :)
Najczęściej jest spokój, ale dzisiaj się nie zawiodłem. Usłyszałem za sobą klakson - mam zasadę, że jeden ignoruję, reaguję dopiero gdy komuś się bebech zawiesi na kierownicy i dźwięk jest ciągły. Pozdrowiłem więc gnoja znanym międzynarodowym gestem, na co ten zajechał mi drogę i zaczął hamować centralnie przed kołem, przez co dwukrotnie musiałem ostro dać po klamkomanetkach. Jak nic sytuacja podobna do tej styczniowej z Nikosiem. Tego już podarować nie zamierzałem.

Zacząłem pędzić za dostawczakiem, który nagle skręcił w prawo - oczywiście ja za nim, wrzeszcząc, żeby się zatrzymał, to pogadamy jak równy z równym, nie z pozycji balerona zamkniętego w puszce. Nic z tego, przyspieszył i tyle go widziałem. Usłyszał jeszcze ode mnie, że jest tchórzem i tyle miałem satysfakcji. Może i dobrze, bo mimo, iż jestem namiętnym pacyfistą, to dźwięk klaksonu słyszanego z pozycji roweru budzi we mnie wewnętrznego Breivika. Z drugiej strony szkoda, bo jeden uświadomiony debil, w jakikolwiek sposób jest to czynione, powoduje, iż nie jest już nieuświadomionym debilem i pomyśli na przyszłość zanim coś zrobi. Niestety nie mogłem też zrobić tego, co w sytuacji z wspomnianym Nikosiem, czyli skierować sprawę do pracodawcy (wtedy zadzwoniła do mnie sama góra z przeprosinami). Wklejam więc tylko zdjęcie bez cenzury blach - uważajcie na tego debila!
Frustrat i zarazem tchórz - odwaga skończyła się na wciskaniu klaksonu i nagłych hamowaniach. Z oferty bezpośredniej konfrontacji nie skorzystał
A dalej już jazda bezstresowa. Przynajmniej się obudziłem przed przyjazdem do pracy :)




  • DST 53.50km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.41km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów kołowanie

Niedziela, 15 sierpnia 2021 · dodano: 15.08.2021 | Komentarze 8

Niestety, okazało się, że niedawno centrowane przednie koło znów się poddało. Sądziłem, że skoro szprycha nie pękła, to będzie ok, jednak dzisiaj w połowie trasy usłyszałem dziwne dźwięki - ponownie nypel wpadł w obręcz :/ Na szczęście jechać się dało, ale oczywiście nie szalałem, tylko dreptałem ostrożnie.

Trasa znów zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Plewiska - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Dość gorąco, ale do wytrzymania. Albo to po prostu ja już lepiej znoszę z musu wysokie temperatury.

Wyjątkowo nie było czego focić. W Plewiskach trafił mi się jedynie taki oto "motór" z napisem "Soviet power"...
Soviet power
...a na drucie zadowolony mazurek.
Zadowolony mazurek
Rowerowy motyw oczywiście z końca świata.
Jak zwykle na końcu świata, czyli w Lisówkach
A po południu wersja leniwa wybiegania psa, bo nigdzie jechać mi się nie chciało - rundka przez Dębinę, a potem kursik zielonymi ternami po drugiej stronie torów, z zahaczeniem o Luboń. A tam zawsze ciekawie, jak wiadomo :) Na granicy z Poznaniem stoi sobie taki oto Zamek Gargamela, zamieszkany przez Romów.
Zamek Gargamela zamieszkany przez Romów na granicy Poznania i Lubonia
Tu lubońscy inteligenci, którzy nie uznają pełnych zdań.
Lubońscy antymaskowcy. Na pomazanie pełnym zdaniem IQ nie starczyło :)
Generalnie jednak Kropa zadowolona :)
Z najbardziej klasyczną zabawką :)
Kropa w Górczynce
Aha, Dębina doczekała się kolejnej młodzieży. Nie tylko dziczej :)
Dojrzewająca niema młodzież na poznańskiej Dębinie




  • DST 55.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Owocowo

Sobota, 14 sierpnia 2021 · dodano: 14.08.2021 | Komentarze 8

Nooo... w końcu udało mi się wyspać. Chrapałem do dziewiątej, co uznaję za luksus wręcz nieprzyzwoity.

Potem też się specjalnie nie spieszyłem, z powodu podobnego do tego, jaki ma pewien przypadkowy człowiek na ważnym stolcu w temacie szczepień - bo nie. Wyjątkowo nie miałem dzisiaj większych planów, prócz ogarnięcia kota i wybiegania psa. Na szczęście jedno i drugie skumulowało się niedaleko domu.

Wyjazd około dziesiątej trzydzieści, tempem leniwym i niespiesznym. Bo po co szybciej, jak ma się dzionek powolny? Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Zborowo - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Skoro Zborowo, to oczywiście Owocowa Plaża. Wyjątkowo dość zatłoczona, ale o wiele mniej niż te w samym Poznaniu.
Kultowy kawałek arbuza, Zborowo
Banan z Owocowej Plaży w Zborowie
Jedynym minusem jest zakaz wstępu dla czworonogów. Na szczęście 200 metrów dalej jest specjalna część, gdzie psy mogą legalnie się pluskać.
Jedyny minus Owocowej Plaży. Ale obok jest plaża dla psów
Wypasiona fura
Surferzy na Jeziorze Niepruszewskim
Nie omieszkałem przez chwilę się schłodzić w Jeziorze Niepruszewskim.
Genialna woda Jeziora Niepruszewskiego
Idealne schłodzenie
Ptactwa brak, choć udało mi się uchwycić boćki ćwiczące w ramach Ministerstwa Dziwnych Póz :)
Bocianie ministerstwo dziwnych póz :)
Coś tu się poplątało :)
A po południu spacer po Dębinie. Jak to w weekendy - w jej bardziej dzikie, bagniste rejony.
Bagno na poznańskiej Dębinie




  • DST 58.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.54km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 185m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaskonos na płaskim

Piątek, 13 sierpnia 2021 · dodano: 13.08.2021 | Komentarze 11

Najważniejszym newsem dnia było to, że mogę odebrać przednie koło od szosy z serwisu. Jak się okazało szprycha nie pękła, ale od uderzenia w coś nieokreślonego wypadł nypel i wleciał do obręczy. Czyli skończyło się jedynie na szukaniu go wewnątrz i centrowaniu. Zawsze to jakaś oszczędność.

Po montażu szybkie ruszenie w drogę, bo czas naglił. Dobrze, że jeszcze udało się przed upałami, które nadeszły po południu.

Trasa wschodnia: Dębina - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - Poznań.

Zalew w Szczodrzykowie po raz kolejny mnie nie zawiódł. A dziś wręcz zachwycił, bowiem po raz pierwszy widziałem na oczy płaskonosa. A w sumie to płaskonoskę, bo to samica. To taka kaczka z dziwnym dziobem, migrująca sobie po świecie i w sierpniu bywająca na chwilę w Polsce.
Samica płaskonosa zwyczajnego, rzadkiego ptaka pojawiającego się w Polsce tylko na chwilę przelotem
Poza tym młody perkoz...
Młody perkoz
...łyski "stare"...
Parka łysek
...oraz jedna młoda.
Młodziutka kokoszka
Dębina powitała mnie słońcem...
Poranek na poznańskiej Dębinie
...przed Tulcami taka sytuacja...
Taka sytuacja... :)
...a przy przebudowie eski powstał nowy kierunek - Kornik. Czyżby drogowcy chcieli w ten sposób upamiętnić zmarłego ministra Szyszkę, który słynął ze schizy związanej z tymi owadami? :)
Objazd do
Potem już tylko dojazd do pracy. Oczywiście z obowiązkową wizytą u kota, któremu już się kończą pomysły w temacie: gdzie by tu jeszcze nasr... nabrudzić?




  • DST 57.60km
  • Czas 01:59
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 181m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gospodyniowo :)

Czwartek, 12 sierpnia 2021 · dodano: 12.08.2021 | Komentarze 9

Słońce wróciło. W sumie spoko. Cieplej się zrobiło. W sumie nie spoko :)

Wyjazd poranny, czyli jak zwykle. Na skromnej ilości kofeiny i przed śniadaniem, na zachód. Te przedpracowe wypady i kreatywność nie idą w parze, więc i z trasą nie było kombinowania: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Obudziłem się dopiero w Konarzewie. Bowiem tam napotkałem Koło Gospodyń Wiejskich w akcji. A to zawsze przykuwa moją uwagę :) Oczywiście się zatrzymałem i zagadałem. Panie brały udział w akcji szczepień, co zdecydowanie pochwalam. Na pewno działa to o wiele lepiej niż jakieś bezsensowne banery z gwiazdami. Fajna akcja, tym bardziej, że dostałem sporo gadżetów gratis i nawet miodek do zestawu :)
Sympatyczna akcja szczepionkowa Koła Gospodyń Wiejskich z Konarzewa :)
Zestaw gadżetów zupełnie za free :)
Ze zwierzakami dziś skromnie - jedynie lekko zagubiona w trawie sarenka.
Gdzieś coś słychać, ale z której strony?
Sarna - buszmen
A potem już tylko dojazd do pracy.

Kwestie serwisowe w toku. Na razie poszło pod nóż koło od szosy.