Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:1488.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:52
Średnia prędkość:29.86 km/h
Maksymalna prędkość:53.40 km/h
Suma podjazdów:9454 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:53.18 km i 1h 46m
Więcej statystyk
  • DST 53.60km
  • Czas 01:50
  • VAVG 29.24km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 225m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka trwa!

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 0

Nie poddaję się. Wczoraj co prawda uległem w temacie deszczu, dziś na szczęście przed pracą nocne opady trochę zluzowały, za to wiatr - w żadnym wypadku.Zafundował mi dziś taki trening, że czułem się jak w średnio wypasionych górach. Ale nie ma bata - póki mogę będę mu się przeciwstawiał, aż w końcu zrezygnuje, zdechnie i da nam spokój. A ja za tę zasługę mam nadzieję zostać wyniesiony na jakieś rowerowe ołtarze :)

Ruszyłem lekko po dziewiątej, ciesząc się, że trochę podeschło na dworze. Minutę po starcie... deszcz. Słabiutki, ale nie pomagał. Wiatrzysko znów się nie mogło zdecydować, skąd wiać - ja w związku z tym też nie mogłem się zdecydować gdzie jechać. Wybrałem znów kółeczko przez Trzcielin, Dopiewo i Skórzewo, uzyskując na połowie trasy kosmicznie słabą średnią: 26.9 km/h. Wracając próbowałem nadrobić ile się dało - a dało się przez boczny wiatr niewiele. Skończyło się niewielkim przekroczeniem 29 km/h, co w przypadku szosy mnie lekko podłamało.

Rano słuchałem sobie w TOK FM audycji "Skołowani", gdzie jakaś aktywistka Zielonych na swoim przykładzie omawiała problemy niepełnosprawnych rowerzystów. Sama jeździ na rowerze trzykołowym i słuchając jej, niezwykle o dziwo optymistycznej dziewczyny, zdałem sobie sprawę, że to, że ja psioczę na polskie ścieżki przy niej nie oznacza nic. Najbardziej bliskie mi było utyskiwanie na obowiązek jazdy nimi, niezależnie od tego czy się kończą w połowie, są kawałkiem chodnika czy w miarę przejezdnym kawałkiem asfaltu. Jakby ktoś miał ochotę posłuchać tej i innej audycji w wolnej chwili to polecam: http://audycje.tokfm.pl/audycja/22.




  • DST 51.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 30.30km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrząc

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 4

Ja się pytam: czy w końcu ten wiatr kiedykolwiek zamierza osłabnąć? I od razu zaznaczę, że oczekuję tylko i wyłącznie odpowiedzi pozytywnej, najlepiej z rygorem natychmiastowej wykonalności :) albo choć, jeśli się nie da, ustalić jeden kierunek, z którego raczy podążać, bo dziś znów czułem się przez niego pomiatany jak nowy w klasie z rudymi włosami...

Jedyne co fajne to to, że nie padało - i to mi się ostatnio podoba, bo w kwietniu było tak, że lało z rana, a po południu, kiedy gniłem w pracy się wypogadzało. Teraz jest odwrotnie - i tak może jak dla mnie zostać.

Nie podobało mi się za to dziś to, co wyczyniali kierowcy większych samochodów - od trucków w górę. Trzykrotnie mijali mnie dosłownie o centymetry, a do regulaminowego półmetrowego odstępu brakowało jakieś... pół metra. Wyraziłem za każdym razie głośno co o tym myślę, ale czy dotarło do tępych i nieodpowiedzialnych łbów - nie wiem.

Trasa: "kondomik" - przez Mosinę, Łódź i Stęszew. Przy okazji uwaga: jeśli zależy wam na czasie to omijajcie Krosinko - remont czegoś-tam jeszcze potrwa chyba dłuższy czas. Ofiarą ruchu wahadłowego stałem się dziś dwukrotnie, stojąc i z napięciem oczekując na zmianę kolorów na sygnalizacji. Co nie jest łatwe dla takiego lekkiego daltonisty jak ja :)




  • DST 51.70km
  • Czas 01:40
  • VAVG 31.02km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 407m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobry dzień

Środa, 7 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 0

Wczytując się wczoraj w prognozy i czując w kościach widmo deszczu udało mi się dokonać heroicznego wyczynu pójścia spać przed 23. I to jest to! Dziś wstawało mi się bez problemu, więc jakoś tak dziwnie, na niebie chmury zapowiadające opady, ale z perspektywą, że jeszcze przed nimi się wyrobię, temperatura idealna - ani za ciepło ani za zimno - no miodzio, i to z takiej zaufanej pasieki :)

Wyjątkowo też wiatr poszedł w miarę na współpracę, czyli zachowywał jeden kierunek - południowy - z lekką czkawką w lewo lub prawo. Ruszyłem więc o 7:40 przez Mosinę i Żabno do Sulejewa, czyli poleciałem, jak jakaś Budka Suflera czy inne brzydkie dinozaury dobrze znanym standardem. Mimo że wiatr utrzymywał się silny to się zaparłem i na 25-tym kilometrze miałem średnią w okolicach 29 km/h, a przed sobą perspektywę powrotu z choć minimalną jego pomocą. Udało się wyciągnąć te równiutkie 31, a byłoby lepiej, gdyby nie permanentne ostatnio korki we wsiach typu Mosina czy Luboń.

We wspomnianej Mosinie zamajaczył mi samochód Straży "Miejskiej", chyba ten sam, który ostatnio mnie spisywał za ślepotę w temacie zauważania ścieżek rowerowych. Na szczęście dziś jechałem inną trasą, bo tą ówczesną skutecznie mi zniesmaczyli. A ja mam pomysł - jeśli zostanę kiedyś jakimś wójtem, sołtysem czy burmistrzem to będę zamiast stawiania radarów budował ścieżki o typowo polskim standardzie i ustawiał tam uzbrojonych strażników spisujących bojących się o własne życie kolarzy. Moja wieś/miasteczko zostanie najbogatsze w Polsce :)




  • DST 53.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.72km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 292m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

StaŁking

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 3

Dziś przyszło mi podczas jazdy na myśl, że skoro istnieje takie pojęcie jak „stalking”, czyli uporczywe nękanie niewinnej osoby, to ja jestem ofiarą „staŁkingu” - ktoś/coś uporczywie zmusza mnie do tego, żebym stał, a nie jechał. Na zdjęciu „przypadkowy” remont z objazdem i tarką na drodze w Głuszynie. Przypadkowy, taaaa.... :)

Tak mniej więcej wyglądał mój wyjazd z rana, przed pracą. Robi się już wyraźnie cieplej - zapobiegliwie ubrałem się w ocieplaną bluzę rowerową i było mi za gorąco. Według prognoz wiatr miał być dość silny albo wschodni albo południowy. Okazało się, że był i taki i taki, tylko że nie wtedy kiedy go potrzebowałem. Stąd po raz kolejny średnia, którą raczej się nie będzie chwalił.

Jechałem trasą przez Starołękę, Głuszynę i Robakowo do "górskiego" wjazdu przez Dachową do Szczodrzykowa. W sumie trasę polecam każdemu, bo szczególnie końcówka jak na nasze płaskie tereny jest całkiem wymagająca, tylko te dziury... Są tam od kiedy jeżdżę po tych terenach i jakoś nikt nie zabiera się za ich załatanie. Może w sumie i dobrze, bo znów bym narzekał, że to przejaw stałkingu :) Na górze stoi - kiczowaty, bo kiczowaty, ale nie mnie oceniać - odbudowany krzyż, zniszczony przez hitlerowców podczas wojny.

Wróciłem trochę inną trasą - w Robakowie skręciłem na Borówiec, przejeżdżając wiaduktem nad S11. Nie omieszkałem i tam cyknąć szosie sweet focię:

Potem jeszcze kawałeczek przez las, gdzie w końcu pooddychałem choć przez chwilę świeżym powietrzem, mając w perspektywie męczarnie, które rodziły się przede mną: Głuszynę z opisywanym remontem oraz zawsze koszmarną samą w sobie Starołękę.


Przewiało mnie strasznie, na dłuższą jazdę czasu nie miałem, a prawdę mówiąc i ochoty. Więcej ze średniej nie udało się wyciągnąć, no ale w końcu nie nią samą człowiek żyje. Tym bardziej, że siły wyższe nie ułatwiały sprawy.

Ktoś ma namiar na Macierewicza? Bo już w temacie spisków czuję pokrewieństwo duszy :)




  • DST 53.30km
  • Czas 01:46
  • VAVG 30.17km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 375m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rendez-vous z wiatrem

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 2

Wiatr zastosował dziś wobec mnie przemoc domową - gdziekolwiek jechałem było w pysk. Niespecjalnie mocno, ale jednak. I piszę to bez ściemy, bo nawet gdy według łopoczących flag powinno wiać mi w plecy to na poziomie gruntu powiew był dokładnie przeciwny - zadziwiające zjawisko.

Wyjechałem oczywiście rano, bo popołudnie pracodawca zaplanował mi w pewnym uroczym budynku. Nawet nie myślałem o krótkim rękawku i dobrze zrobiłem, bo jeszcze lekko po ósmej nawet w bluzie rowerowej było mi chłodnawo. Łudziłem się, że wyczuję wiatr i zaplanowałem trasę z kilkoma zmianami kierunku, czyli "samochodo-rybkę": Dębiec - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Trzcielin - Dopiewo - Skórzewo - Dębiec. Jak było - stoi akapit wyżej :) Dawno się tak nie namęczyłem, żeby osiągnąć tę banalną trzydziestkę średniej. Za to w końcu odpocząłem od kierunku północnego, dzięki czemu Miastu Poznań mogłem pokazać cztery litery.




  • DST 53.50km
  • Czas 01:49
  • VAVG 29.45km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 409m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brr...

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 2

Uprzejmie informuję, że jeśli dalej będzie tak wiało to zamontuję sobie na plecach mały zgrabny wiatrak i w wolnych chwilach podczas stania na światłach (tak jak dziś, non stop, w końcu niedziela) będę zajmował się hobbistycznie wyrabianiem mąki pszennej luksusowej o zawartości popiołu ponad 0,78%. I taka będzie moja zemsta!

Ten długi weekend to jakiś pogodowy koszmar, może wyparłem poprzednie ze świadomości, ale tak paskudnego nie pamiętam. Zapewne jednak jest nadzieja - od jutra do pracy, więc znając życie będzie pięknie, słonecznie i bezwietrznie. A dziś - wyjazd zrobiony, zaliczony i tyle. Dziękuję głosowi rozsądku, no dobra, Żonie, że w ostatniej chwili przed wyjazdem przebrałem się z krótkiego rękawka na bluzę, bo teraz pewnie by mnie ktoś odkuwał z lodu gdzieś na trasie :) Zmyliło mnie słoneczko, bo tak mniej więcej do godziny dziesiątej wszystko wyglądało tak:

Czyli słonecznie, miło i sympatycznie. Tylko ten wiatr, pędzący minimum 20 km/h z "kierunków zmiennych" (czyli wszyscy wiemy o co chodzi) oraz chłód - zdecydowanie nie jechało mi się dziś komfortowo. Z każdą kolejną minutą pogoda była mniej przyjemna, zrobiłem więc swoje klasyczne 50 km z nakładką do Rokietnicy, przy okazji testując alternatywną trasę dojazdu do okolic Rusałki - zawsze jeżdżę przez Przybyszewskiego, dziś spróbowałem naokoło, przez Grochowską i św. Wawrzyńca. Wniosków na razie nie mam, prócz jednego - zrobiłem sobie niepotrzebnie kawałek drogi powrotnej pod górkę i wiatr.

Rowerzystów całkiem sporo, a  jako plus wspomnę, że mimo tragicznej średniej połknąłem w różnych miejsach na trasie łącznie trzech szosowców, całkiem ambitnie pedałujących. A organizm, mimo że do mięska nieprzyzwyczajony póki co przyjął to w miarę spokojnie :)




  • DST 53.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.44km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Paw pogodowy

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 6

Wczoraj dzięki rodzinnym obowiązkom nie wyrobiłem się z wyjściem na rower, ale może i dobrze, bo to, co działo się za oknem można opisać tytułowym przedstawicielem ptactwa, które udało mi się wczoraj sfotografować w poznańskim zoo:

Dziś już mnie telepało po tym dniu abstynencji i zwlokłem się na start o 8 rano. No i nie wiem, może po ostatnim remoncie ktoś ma mnie za eksperta od takich spraw, ale tego kto ustawił mi dziś ściankę działową z wiatru w jedną i w drugą stronę powinno się za karę skazać na wieczne potępienie wewnątrz kolanka hydraulicznego typu KBB M12x1,5/M12x1,5. Lub innego :) Wiatr megaupierdliwy, zimny i niezdecydowany, jednym słowem z kierunków (teoretycznie) północno-wschodnich. Całą trasę do Murowanej i z powrotem było tak, że najlepszy jaki mi się trafił to boczny, choć i tak na wykresie widać różnicę między jedną a drugą "połową".

Ważne, że zrobiłem swoje, samopoczucie się mimo wszystko poprawiło, mogę egzystować :)




  • DST 51.40km
  • Czas 01:37
  • VAVG 31.79km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 274m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

ONR :)

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 2

Czyli Obowiązkowy Najazd Rodziny. Wszelkie skojarzenia z radykalnym ruchem, przed którym należy uciekać jak najdalej uprawnione :)

Więc dziś tylko szybki opis. Jako że remont skończył się wczoraj to dziś od rana czekało nas ogarnianie mieszkania, tak żeby na 14 być ready na apokalipsę. Wstałem więc po siódmej, a po ósmej siedziałem już na siodełku. Od razu postanowiłem depnąć, bo czas naglił i utrzymywać prędkość koło trzydziestu, co się w miarę udawało. W końcu jechałem na południe, mając nadzieję, że wiatr będzie z tego kierunku cały czas. Oczywiście nie był i parę razy zmienił się podczas powrotu na ten przeciwny. Standard. Ruch mały, w końcu to Pierwszy Grilla :) Obowiązkowo jednak zaliczyłem stanie na przejeździe między Luboniem a Łęczycą.

Trasę zrobiłem "kondomową" - przez Mosinę, Łódź, Stęszew i Komorniki. Kilka razy skropił mnie deszcz, ale raczej ten przyjemny niż upierdliwy. Było git :) A średnia jak dla mnie całkiem spoko.

A apokalipsa nadchodzi....