Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 32.10km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut krzyżowo-błotnikowy

Środa, 28 lutego 2018 · dodano: 28.02.2018 | Komentarze 8

Wbrew moim obawom, wykoncypowanym po wczorajszych popołudniowych i wieczornych opadach białego gów... puszku, dziś rano dało się w miarę normalnie kręcić. Oczywiście to "normalnie" trzeba zapakować w cudzysłów obszerny niczym bebech przeciętnego polskiego miłośnika sportu, wersja "wygodny fotel, browar i bogata oferta kanałów w TV". Bowiem śnieg jeszcze polegiwał gdzieniegdzie, oczywiście obowiązkowo na śmieszkach, wiatr duł mocno z północnego wschodu, a temperatura nie chciała wskoczyć powyżej minus dziewięciu. W związku z tym przed pracą wykonałem jedynie gluta i zdecydowanie nie miałem ochoty na więcej :)

Trasa to coś na kształt plemnika w tę i nazad, z domu przez Lasek Dębiński, Starołękę, Krzesiny, skręt na Sypniewo, za którym polami ledwo dysząc dotarłem pod wiatr do swojego dzisiejszego krzyża na drogę i zawróciłem. W sumie ten krzyż był dosłowny, więc postanowiłem zrobić lekkie profanum i go sfocić na tle mojego crossowego (nomen omen) trupa.

Zsiadając z roweru zahaczyłem nogą o i tak ledwo już się trzymający tylny błotnik, który tym samym ułamał się na amen i odszedł na łono Manitou. Owo łono znajduje się konkretnie pomiędzy krzakami a brzózką po prawej, bo kosza nie uświadczyłem, a transportować go nie miałem jak. Generalnie rower bez niego zyskał na uroku, przyznaję, ale że jak sądzę narażenie mnie na koszty nie było przypadkiem akurat w tym miejscu, to w afekcie jakoś mi się dziwnie wszystko obróciło do góry nogami i... :) Ech, zawodzi ta technika, zawodzi... :)

Do domu wróciłem jako substytut sopla lodu. W pewnym momencie kominiarka była w takim stanie, że śmiało mogła konkurować co do twardości z maskami z kevlaru, takimi co są do kupienia w przeróżnych genitalia, czy tam militaria, pe el :) Brr, pomroziło już wystarczająco, niech skończy, poproszę.

A na koniec archiwalne już zdjęcie ś.p. błotnika, zrobione na samym początku wyjazdu. Uroku mu faktycznie brakowało, ale dobrych kilka lat chronił mi tyłek, i to dosłownie. Cześć jego pamięci!





Komentarze
Trollking
| 18:56 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Pewnie, że dusi. Jest tak, jak piszesz - okulary parują, a oddycha się ciężko. Jednak już wypracowałem sobie schemat - przed zatrzymaniem (a w mieście jest ich jak wiadomo wiele) ściągam kominiarę z ust na szyję, dzięki czemu powietrze z pyska nie idzie na okulary i widoczność jest zachowana. Chwilę po ruszeniu znów zasłaniam usta i tak do kolejnego stopu. No nie ma lekko :)
huann
| 17:57 środa, 28 lutego 2018 | linkuj To ja teraz z innej beczki: maska nie dusi? Ja bez maski i tak ledwo dycham przy tym mrozie z otwartą paszczą! No i czy przez tę maskę okulary nie parują? Bo mi, odkąd jeżdżę w czapce (czyli od kilku dni;) na postojach na światłach parują - i jeśli tylko zrobi się powyżej, powiedzmy minus pięciu, wrócę do opcji opaskowej.
Trollking
| 17:21 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Wiem :) Muszę jeszcze jakoś zlikwidować ten kokon pod siodłem, ale nie mam pomysłu jak, bo jazda latem z plecakiem to mordęga :)
michuss
| 17:09 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Lepiej bez błotnika. Jak już to tylko pełne :P
Trollking
| 16:51 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Huann - tylko skąd wziąć koszyczek? Choć w sumie... od jutra znów ruszają "rowery" miejskie, jest opcja :)

Jurek - ależ ja o tym wiem, dlatego zostawiłem nie w miejscu przypadkowym (typu środek pola), a tam, gdzie mam 100% pewności, że ktoś wyczyści. Bo co jak o co, ale w Polsce o krzyże i tabliczki dba się bardziej niż o żywych :) Coś mi się wydaje, że jutro już po nim śladu nie będzie, ale z ciekawości kiedyś tam zajadę z większym plecakiem i jeśli jakimś cudem wciąż będzie tam jego pozostałość, to przetransportuję je w odpowiednim kierunku, stawiając sobie to za osobisty punkt honoru. I to bez przymusu i poganiania, bo sam o tym myślałem.

Gość - co prawda nie przypominam sobie sytuacji, kiedy akurat za to bym kogoś ganił na blogu, no ale co ja mogę wiedzieć :)
Gość | 16:37 środa, 28 lutego 2018 | linkuj O śmieceniu ganił wilk razy kilka, pognili o śmiecenie i wilka!!!!!!!!!!!!!!
Jurek57
| 16:19 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Odpad z (PCV, PE, PP)* z twego błotnika rozkłada (utylizuje) się w naturze 12.000.000 lat.
Wróć po niego i zabierz ze sobą ! Zdeponuj w odpowiednim pojemniku na odpady !!!
(Wykaz pojemników na stronie www śmieciarz.org.gov.com.pl)

Żeby mi to było ostatni raz !
huann
| 15:20 środa, 28 lutego 2018 | linkuj To teraz kolejny glut z koszyczkiem na kierownicy pozbierać błotnik, co by ktoś go za relikwię Świętego Jeździego nie uznał ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]