Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197915.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 32.10km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut krzyżowo-błotnikowy

Środa, 28 lutego 2018 · dodano: 28.02.2018 | Komentarze 8

Wbrew moim obawom, wykoncypowanym po wczorajszych popołudniowych i wieczornych opadach białego gów... puszku, dziś rano dało się w miarę normalnie kręcić. Oczywiście to "normalnie" trzeba zapakować w cudzysłów obszerny niczym bebech przeciętnego polskiego miłośnika sportu, wersja "wygodny fotel, browar i bogata oferta kanałów w TV". Bowiem śnieg jeszcze polegiwał gdzieniegdzie, oczywiście obowiązkowo na śmieszkach, wiatr duł mocno z północnego wschodu, a temperatura nie chciała wskoczyć powyżej minus dziewięciu. W związku z tym przed pracą wykonałem jedynie gluta i zdecydowanie nie miałem ochoty na więcej :)

Trasa to coś na kształt plemnika w tę i nazad, z domu przez Lasek Dębiński, Starołękę, Krzesiny, skręt na Sypniewo, za którym polami ledwo dysząc dotarłem pod wiatr do swojego dzisiejszego krzyża na drogę i zawróciłem. W sumie ten krzyż był dosłowny, więc postanowiłem zrobić lekkie profanum i go sfocić na tle mojego crossowego (nomen omen) trupa.

Zsiadając z roweru zahaczyłem nogą o i tak ledwo już się trzymający tylny błotnik, który tym samym ułamał się na amen i odszedł na łono Manitou. Owo łono znajduje się konkretnie pomiędzy krzakami a brzózką po prawej, bo kosza nie uświadczyłem, a transportować go nie miałem jak. Generalnie rower bez niego zyskał na uroku, przyznaję, ale że jak sądzę narażenie mnie na koszty nie było przypadkiem akurat w tym miejscu, to w afekcie jakoś mi się dziwnie wszystko obróciło do góry nogami i... :) Ech, zawodzi ta technika, zawodzi... :)

Do domu wróciłem jako substytut sopla lodu. W pewnym momencie kominiarka była w takim stanie, że śmiało mogła konkurować co do twardości z maskami z kevlaru, takimi co są do kupienia w przeróżnych genitalia, czy tam militaria, pe el :) Brr, pomroziło już wystarczająco, niech skończy, poproszę.

A na koniec archiwalne już zdjęcie ś.p. błotnika, zrobione na samym początku wyjazdu. Uroku mu faktycznie brakowało, ale dobrych kilka lat chronił mi tyłek, i to dosłownie. Cześć jego pamięci!



Komentarze
Trollking
| 18:56 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Pewnie, że dusi. Jest tak, jak piszesz - okulary parują, a oddycha się ciężko. Jednak już wypracowałem sobie schemat - przed zatrzymaniem (a w mieście jest ich jak wiadomo wiele) ściągam kominiarę z ust na szyję, dzięki czemu powietrze z pyska nie idzie na okulary i widoczność jest zachowana. Chwilę po ruszeniu znów zasłaniam usta i tak do kolejnego stopu. No nie ma lekko :)
huann
| 17:57 środa, 28 lutego 2018 | linkuj To ja teraz z innej beczki: maska nie dusi? Ja bez maski i tak ledwo dycham przy tym mrozie z otwartą paszczą! No i czy przez tę maskę okulary nie parują? Bo mi, odkąd jeżdżę w czapce (czyli od kilku dni;) na postojach na światłach parują - i jeśli tylko zrobi się powyżej, powiedzmy minus pięciu, wrócę do opcji opaskowej.
Trollking
| 17:21 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Wiem :) Muszę jeszcze jakoś zlikwidować ten kokon pod siodłem, ale nie mam pomysłu jak, bo jazda latem z plecakiem to mordęga :)
michuss
| 17:09 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Lepiej bez błotnika. Jak już to tylko pełne :P
Trollking
| 16:51 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Huann - tylko skąd wziąć koszyczek? Choć w sumie... od jutra znów ruszają "rowery" miejskie, jest opcja :)

Jurek - ależ ja o tym wiem, dlatego zostawiłem nie w miejscu przypadkowym (typu środek pola), a tam, gdzie mam 100% pewności, że ktoś wyczyści. Bo co jak o co, ale w Polsce o krzyże i tabliczki dba się bardziej niż o żywych :) Coś mi się wydaje, że jutro już po nim śladu nie będzie, ale z ciekawości kiedyś tam zajadę z większym plecakiem i jeśli jakimś cudem wciąż będzie tam jego pozostałość, to przetransportuję je w odpowiednim kierunku, stawiając sobie to za osobisty punkt honoru. I to bez przymusu i poganiania, bo sam o tym myślałem.

Gość - co prawda nie przypominam sobie sytuacji, kiedy akurat za to bym kogoś ganił na blogu, no ale co ja mogę wiedzieć :)
Gość | 16:37 środa, 28 lutego 2018 | linkuj O śmieceniu ganił wilk razy kilka, pognili o śmiecenie i wilka!!!!!!!!!!!!!!
Jurek57
| 16:19 środa, 28 lutego 2018 | linkuj Odpad z (PCV, PE, PP)* z twego błotnika rozkłada (utylizuje) się w naturze 12.000.000 lat.
Wróć po niego i zabierz ze sobą ! Zdeponuj w odpowiednim pojemniku na odpady !!!
(Wykaz pojemników na stronie www śmieciarz.org.gov.com.pl)

Żeby mi to było ostatni raz !
huann
| 15:20 środa, 28 lutego 2018 | linkuj To teraz kolejny glut z koszyczkiem na kierownicy pozbierać błotnik, co by ktoś go za relikwię Świętego Jeździego nie uznał ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]