Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 56.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 25.65km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Eksperymenty

Poniedziałek, 26 grudnia 2016 · dodano: 26.12.2016 | Komentarze 10

No proszę, udało się dziś zarówno pospać, jak i pokręcić. Z naciskiem na to pierwsze :) Wstałem późno, mając co prawda cichą nadzieję, że nie będzie padać, ale nawet gdyby z nieba lało się jak u przeciętnego polskiego wujka na imieninach to bym specjalnie nie rozpaczał. Wolne to wolne, rzadko się zdarza, więc trzeba je celebrować.

Ruszyłem w okolicach wpół do jedenastej, gdy chmury przelatywały nade mną z prędkością kosmiczną, raz ciemniejsza, raz jaśniejsza, ale na moje nie były one specjalnie groźne. W przeciwieństwie do wiatru, który walił dziś ostro, przez dobre trzydzieści kilometrów robiąc ze mnie mentalną miazgę. I tu proszę mi nie wmawiać, że to były jakieś podmuchy powietrza czy inne wynalazki - to była regularna rzeź. A że kręciłem crossem, czyli średnią miałem... no tam gdzie miałem, to postanowiłem wykonać kilka eksperymentów na stałej trasie "kondomikowej" z Poznania przez Komorniki, Stęszew, Mosinę i Luboń do Poznania.

Najpierw odnalazłem objazd Głogowskiej bardziej przy samych Szachtach, całkiem fajny. Potem w końcu postanowiłem zatrzymać się na chwilę w tunelu na krajowej piątce, która przedziela Wielkopolski Park Narodowy. Nie wiem czemu, ale zawsze mi się podobał i tym samym oddaję mu hołd umieszczając we wpisie ;)

Zaraz za nim zrobiłem coś, na co w normalny dzień bym sobie nie pozwolił, czyli pierwszy i ostatni raz pojawiłem się na położonej po prawej DDR-ce, mającej łącznie może z 200 metrów. Co w niej takiego wyjątkowego? Ano to, że powstała może ze dwa czy trzy miesiące temu w miejscowości Dębienko i jest na pewno dumnym dzieckiem tutejszego sołtysa. Oznaczona jest z obydwu stron niebieskimi znakami, zrobiono ją z najbardziej klasycznej z klasycznych kostek, no i nie zapomniano o słupku na samym jej środku. Brawo, polska myśl techniczna nie umarła nawet w drugiej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku! :) Wjechałem, wyjechałem, wyparłem.

Sorry za jakość, ale zdjęcie robiłem jadąc i kombinowałem jak nie wpaść na biało-czerwoność ;)

Aha, kilka kilometrów wcześniej, na parkingu leśnym mijałem grzybiarkę. Nie ma co, to się nazywa mieć święta dosłownie do d... :)

Skoro już szalałem z eksperymentami to jeszcze postanowiłem pomiędzy Łodzią a Dymaczewem przekonać co kryje się na końcu jednej z bocznych dróg. Według reklam miał się tam znajdować trzygwiazdkowy hotel oraz restauracja z widokiem na Jezioro Dymaczewskie. No i pewnie się znajdowały, w okolice hotelu dotarłem fajną leśną drogą, ale był zamknięty na cztery spusty, natomiast restauracja, położona w drugiej odnodze była.... zamknięta na cztery spusty. Do tego otoczona zasiekami, których nie powstydziłby się Antoni chroniący przed spadającymi zdradziecko w zamachach tupolewami. Finalnie z nosem na kwintę zawróciłem, nie widząc w tym rejonie nie tylko jeziora, ale nawet kałuży (tych więcej było na asfalcie, którym jechałem).

Postanowiłem odbić sobie ten zawód nawiedzając ostatni raz w tym roku Osową Górę. Jak zwykle wjazd na nią z czołgiem pod tyłkiem przypominał wleczenie ze sobą solidnego słonia, ale na górze mogłem w nagrodę cyknąć sobie pożegnalną osową fotę a.d. 2016. Tu przynajmniej była jakaś woda :)

Zjazd był poezją, a końcówka trasy przez Puszczykowo, Łęczycę i Luboń chwilą na nadrobienie żałosnego, leniwego wyniku z poprzednich etapów. Udało się o tyle o ile, ale nie to było dziś ważne. Jechałem na luzie, w miesiącu, gdy większość odwiesiła swoje rowery na hakach, co zresztą było widać po frekwencji (jeden cyklista mijany, dwóch gdzieś w oddali), skręcając z powodu sporej ilości czasu tam, gdzie wcześniej mnie nie było... Lubię to :)





Komentarze
Trollking
| 21:03 wtorek, 27 grudnia 2016 | linkuj Ty też :) na to, że... w sumie nie wiem na co, ale odwrotnie niż mi chcesz wmówić :)
lipciu71
| 20:16 wtorek, 27 grudnia 2016 | linkuj Nie masz na to świadków :)
Trollking
| 19:34 wtorek, 27 grudnia 2016 | linkuj Mors - ja tylko napisałem a.d. To że czytasz to jako domini, a nie diavoli jest jedynie Twoją dowolną interpretacją :)

Bitels - a ja bym wolał nie wydawać kasy ani na jedno, ani na drugie. A mam do wyboru - na jedno albo na drugie :/ kochany to kraj... :)

Dariusz - "2. Kierującemu pojazdem zabrania się:

1) korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Nic z tych rzeczy nie miało miejsca :) Nawet odłączyłem kabelek i wykręciłem tarczę na wszelki wypadek :)
lipciu71
| 16:58 wtorek, 27 grudnia 2016 | linkuj "Sorry za jakość, ale zdjęcie robiłem jadąc i kombinowałem jak nie wpaść na biało-czerwoność"......... - art. 45 ust. 2 pkt. 1 prawa o ruchu drogowym.

Sorry, ale jestem ostatnim, który by się czepiał naruszania przepisów hehe.

Zawsze czujny Wujek Dobra Rada. Czuwaj ;-)
Bitels
| 14:56 wtorek, 27 grudnia 2016 | linkuj Wycieczka ciekawa, bo było to coś innego niż zwykle. A słupek to polska norma.
Ja ddrkami jeżdżę kiedy jest to konieczne. Wolę wydać kasę na rower niż na mandat.
mors
| 22:57 poniedziałek, 26 grudnia 2016 | linkuj "Anno Domini" - to niezła niespodzianka w Twoich ustach/palcach. ;]
Trollking
| 20:49 poniedziałek, 26 grudnia 2016 | linkuj Aha, w słupku nie widzę nic wartego obrony. Chyba że chodzi o użycie go w samoobronie przed dzikiem, bo tych w okolicy nie brakuje :)
Trollking
| 20:47 poniedziałek, 26 grudnia 2016 | linkuj Też "uwielbiam" ddrki i omijam ten polski koszmar gdy tylko się da. Czyli prawie wszędzie :) niestety na zakaz jazdy rowerem nie ma mocnych... To znaczy są, ale to może kosztować ;)

W Poznaniu jest już lepiej, ale wyjechać gdzieś poza miasto... strach się bać. Głównie o koła.

A też sobie przypominam, że całkiem niedawno (około roku temu), naprzeciw giełdy na Głogowskiej bym został zmasakrowany przez kierowcę właśnie na ddr...
Jurek57
| 20:30 poniedziałek, 26 grudnia 2016 | linkuj Kiedyś na DeDeeRce pod Szamotułami przejechałby mnie samochód ! :-(
Jurek57
| 20:28 poniedziałek, 26 grudnia 2016 | linkuj Ja osobiście nie jeżdżę po DeDeRkach z premedytacją ! Jest to może 1% całego rocznego dystansu a promil z tego po kostkowych. Takie świąteczne wyznanie ! :-)
Ale tego słupka to bym się nie czepiał , mimo wszystko. Ma on znaczenie edukacyjne. :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dziej
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]