Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209758.00 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701917 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.20km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.41km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinnie muss sein :)

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 4

Kolejny wolny dzień, który zacząłem pobudką przed siódmą rano. Ale tym razem nie narzekam, gdyż powód był wreszcie inny niż załatwianie miliarda zaległych spraw. Zgadaliśmy się mianowicie z moją rodzinką, że podjedziemy w okolice ich wielkopolskiego "agroturystycznienia się", zresztą poleconego przeze mnie. Wczoraj pracowałem, więc okazji nie było, dziś się udało.

Najpierw jednak kursik rowerem. Pogoda zrobiła się zacna - słonecznie, kilkanaście na plusie, wiatr już do zjedzenia. Do tego drogi genialnie puste, więc nawet Starołęcka, od której zacząłem przejazd nie gryzła. Zresztą cała trasa - do Krzesin, Tulec, Gowarzewa, Siekierek, Palędzia, zakrętu na Swarzędz, Antoninek i Poznań - przebiegła zadziwiająco bezkonfliktowo, a mimo że spory jej kawałek była "czystym" miastem to udało się w końcu wykręcić jakąś w miarę normalną średnią. Do cholery, czemu świąt nie ma codziennie? No czemu? :) Tylko czerwone światła działały jak zwykle, o czym miałem okazję porozmawiać z sympatycznym szosowcem zaopatrzonym w lemondkę oraz zamontowanym przy niej zestawie pitnym przy Garbarach.

Wróćmy do pierwszego akapitu. Jestem mile zaskoczony pozytywnym odbiorem południowej części Wielkopolski przez moją familię (zaciąg jeleniogórsko-łódzki, na razie czujki bardziej proprzyrodnicze), która co jednostka ma inne wymagania, a i turystycznych wypraw za sobą niemało. Tu bez szemrania zachwycili się Jeziorem Kociołek i "górskimi" etapami docierania doń, przyszłościowo zaakceptowali drezynę na Osową Górę, jak i same jej okolice, z fascynacją połykali muzealne truchła Muzeum Przyrodniczego w Grajzerówce (foto nr 3), a zachwyty Taty nad ilością ptactwa oraz zwierzyny do sfotografowania przy kawałku Warty oraz baigen w Radzewicach (czyli miejscówce noclegowej) powodowały, że rosło serce :)

Jutro pewnie w końcu się wyśpię. Mam przynajmniej taką nadzieję.








Komentarze
Trollking
| 11:59 wtorek, 3 maja 2016 | linkuj Możliwe :) na pewno jednak nie kupiły biletów do tego muzeum, bo trafiły tam, hmmm, raczej za darmo. Jak widać po minach wolałyby jednak pewnie nie doznać tego przywileju :)
Jurek57
| 09:40 wtorek, 3 maja 2016 | linkuj Zwierzątka mają dziwne miny ... Czy one przypadkiem nie kupiły w promocji biletu na Arkę ? :-)
Trollking
| 21:15 niedziela, 1 maja 2016 | linkuj Za tereny dziękuję - WPN daje radę. Ale co do jazdy to niestety puszkowa, za to z jakimiś ośmioma kilosami spaceru łącznie :)
Bitels
| 20:46 niedziela, 1 maja 2016 | linkuj Ładne tereny. A rodzinna jazda to fajna sprawa :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jacys
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]