Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198365.10 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.20km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.41km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinnie muss sein :)

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 4

Kolejny wolny dzień, który zacząłem pobudką przed siódmą rano. Ale tym razem nie narzekam, gdyż powód był wreszcie inny niż załatwianie miliarda zaległych spraw. Zgadaliśmy się mianowicie z moją rodzinką, że podjedziemy w okolice ich wielkopolskiego "agroturystycznienia się", zresztą poleconego przeze mnie. Wczoraj pracowałem, więc okazji nie było, dziś się udało.

Najpierw jednak kursik rowerem. Pogoda zrobiła się zacna - słonecznie, kilkanaście na plusie, wiatr już do zjedzenia. Do tego drogi genialnie puste, więc nawet Starołęcka, od której zacząłem przejazd nie gryzła. Zresztą cała trasa - do Krzesin, Tulec, Gowarzewa, Siekierek, Palędzia, zakrętu na Swarzędz, Antoninek i Poznań - przebiegła zadziwiająco bezkonfliktowo, a mimo że spory jej kawałek była "czystym" miastem to udało się w końcu wykręcić jakąś w miarę normalną średnią. Do cholery, czemu świąt nie ma codziennie? No czemu? :) Tylko czerwone światła działały jak zwykle, o czym miałem okazję porozmawiać z sympatycznym szosowcem zaopatrzonym w lemondkę oraz zamontowanym przy niej zestawie pitnym przy Garbarach.

Wróćmy do pierwszego akapitu. Jestem mile zaskoczony pozytywnym odbiorem południowej części Wielkopolski przez moją familię (zaciąg jeleniogórsko-łódzki, na razie czujki bardziej proprzyrodnicze), która co jednostka ma inne wymagania, a i turystycznych wypraw za sobą niemało. Tu bez szemrania zachwycili się Jeziorem Kociołek i "górskimi" etapami docierania doń, przyszłościowo zaakceptowali drezynę na Osową Górę, jak i same jej okolice, z fascynacją połykali muzealne truchła Muzeum Przyrodniczego w Grajzerówce (foto nr 3), a zachwyty Taty nad ilością ptactwa oraz zwierzyny do sfotografowania przy kawałku Warty oraz baigen w Radzewicach (czyli miejscówce noclegowej) powodowały, że rosło serce :)

Jutro pewnie w końcu się wyśpię. Mam przynajmniej taką nadzieję.







Komentarze
Trollking
| 11:59 wtorek, 3 maja 2016 | linkuj Możliwe :) na pewno jednak nie kupiły biletów do tego muzeum, bo trafiły tam, hmmm, raczej za darmo. Jak widać po minach wolałyby jednak pewnie nie doznać tego przywileju :)
Jurek57
| 09:40 wtorek, 3 maja 2016 | linkuj Zwierzątka mają dziwne miny ... Czy one przypadkiem nie kupiły w promocji biletu na Arkę ? :-)
Trollking
| 21:15 niedziela, 1 maja 2016 | linkuj Za tereny dziękuję - WPN daje radę. Ale co do jazdy to niestety puszkowa, za to z jakimiś ośmioma kilosami spaceru łącznie :)
Bitels
| 20:46 niedziela, 1 maja 2016 | linkuj Ładne tereny. A rodzinna jazda to fajna sprawa :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yciam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]