Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198193.60 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2024

Dystans całkowity:1539.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:03
Średnia prędkość:25.64 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Suma podjazdów:3874 m
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:53.09 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut panujący

Poniedziałek, 19 lutego 2024 · dodano: 19.02.2024 | Komentarze 7

No dobra. Pogodynki miały rację. Niestety.

Padało. Nie na tyle jednak mocno, żebym nie wykręcił chociaż gluta. Na więcej zdrowia nie miałem.

Trasa: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Cóż tu wiele pisać... Cieszyłem się, jak wróciłem. Pralka również :)

I teraz hit nad hitem. Pod samą klatką usłyszałem znienawidzony syk. Tak, poszła... dętka. Jeśli dobrze liczę to szósta w przeciągu tygodnia w trzech rowerach. Ale tym razem przednia w Czarnuchu, z grubsza w tym samym miejscu, czyli ewidentnie coś siedzi w oponie, co przeoczyłem podczas przeglądu. Tę na szczęście też mam rezerwową, zamówioną kilka dni temu.

Zdjęć nie było, więc zaległości z Dębiny. Modraszka zerkająca w niebo...
Modraszka zerka w niebo
.....trznadel...
Deszczowy trznadel
...oraz sójka.
Sójka na gałęzi
No i paskuda z trasy.
Paskudnie na klasyku
Do pracy zrobiłem sobie spacerek.


  • DST 52.60km
  • Czas 01:59
  • VAVG 26.52km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słońcopożegnanie

Niedziela, 18 lutego 2024 · dodano: 18.02.2024 | Komentarze 9

Krótko, bo późno.

Najważniejsze - dzień bez pany. Dziwnie jakoś :)

Generalnie jestem wewnątrzsterowny i uparty, ale postanowiłem sobie wziąć do serca porady zacnych bajkstatsowiczów i nie ryzykowałem z rozpukniętą wczoraj oponą. Odkopałem zwijanego Continentala, który czekał od dawna na rozwinięcie i zamontowałem. Oczywiście straciłem na to wiele czasu, bo regułą jest, iż zwijanki za cholerę nie chcą się ułożyć ładnie za pierwszym razem. Pomogły dopiero trzy kursy dookoła bloku na najniższym możliwym ciśnieniu - dopiero po tym guma ładnie ułożyła się na rancie.

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

W Szczodrzykowie pusto - łyski i kaczki.
Słońce nad Szczodrzykowem
Rowerówka ze Szczodrzykowa
Łyska i kaczki
Zbliżenie na łyskę
Za to na poznańskiej Głuszynie żurawie już czują się jak u siebie. W sumie jak na moje są :)
Te małe kropki to żurawie
Żerujące żurawie
Rozglądające się żurawie
Jazda spokojna i bez ciśnienia. Za to z tym w oponach :)

To ostatni dzień ze słońcem, od jutra podobno deszcze. Więc na pocieszenie zachód z Dębiny na trzech z czterech stawów. Borusa...
Staw Borusa przed zachodem
...Grundela...
Zachód na Stawie Grundela
...oraz Słonecznego.
Zachód na Stawie Słonecznym


  • DST 56.10km
  • Czas 02:14
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny pechomiks

Sobota, 17 lutego 2024 · dodano: 17.02.2024 | Komentarze 13

Eh... Miało być dzisiaj paskudnie, ale pod względem aury.

W sumie sama ona najgorsza nie była - mocno wiało, chwilami padało i tyle.

Ale honory paskudy dnia pełnił dzisiaj dwukołowy pech, a mówiąc wprost: pęknięte gumy. Rowerowe, żeby nie było.

Ruszyłem szosą na klasyk. I zapewne bym go wykręcił, ale... No właśnie. Po dojechaniu przez Luboń, Wiry i Komorniki do okolic Szreniawy, zaraz po wyjechaniu z tamtejszej śmieszki (przypadek? Nie sądzę...) poczułem, że faluję. Już wiedziałem, co mnie czeka. Dętka, na szczęście z przodu, więc teoretycznie mniejszy wymiar kary. Problemem okazało się to, że na oponie zauważyłem sporą dziurę, a przy dokręcaniu wężyka wiatr pociągnął mi koło i wykrzywił wentyl. Za cholerę nie mogłem go wyprostować, a co za tym idzie - dopompować, bo przy odkręcaniu uchodziło powietrze. Męczyłem się z tym szajsem dobre kilkanaście minut, a może nawet więcej, w końcu jednak się poddałem. Ruszyłem na półflaku (może ze dwie czy trzy atmosfery, gdy normą jest około ośmiu) z powrotem do domu, przez Rosnowo, Komorniki i Plewiska.

Tam, tak jak ostatnio, na szybko zmieniłem rower i dokręciłem do pięciu dych kręcąc się generalnie wokół Plewisk. Częściowo zresztą w deszczu.

I na koniec hit: gdy wchodziłem na klatkę, usłyszałem... syk. Poszła kolejna dętka, tym razem w Czarnuchu.

Moja seria z ostatniego tygodnia: jedna pana w szosie, łącznie trzy w mtb (dwie z tyłu, jedna z przodu), a do kolekcji jeszcze jedna w Staruchu. I jak tu nie wierzyć, że coś się na mnie uwzięło? :/

Znów nie rozbijam na dwa wpisy, bo mi się nie chce. Na szosie 30+, reszta to Czarnuch. Średnia słaba, z wiadomych względów. Z tych samych brak fotek z trasy, jedynie te symboliczne.
Na tle Szacht
Puzzle, ostatnio dość często je układam
Taka niespodzianka po jeździe śmieszką
Cholera wie, jak z tą oponą. Przejechałem wieczorem testowo dookoła bloku, nic się nie stało. Nie czuć też od wewnątrz żadnego zadrapania. Ale jeszcze myślę, czy jej po prostu nie wyrzucić i nie ryzykować.

A ten pech miał podwójne dno, gdyż specjalnie się spieszyłem, bo umówieni byliśmy na psią integrację z Luną, która ma dopiero pół roku, ale też kocha kije... zabierać Kropie :) Jakoś się jednak w końcu dogadały pod koniec spaceru, a jak młoda dorośnie to pewnie będą psipsiułkami :)
Wspólne kijkoobwąchiwanie
Wzrok nie do podrobienia :)
Radocha z integracji
Kropa robi za tło
Nurogęsi gratis.
Nurogęsi z Dębiny
Boję się myśleć o jutrzejszym rowerowaniu. Zapasy dętek mi się kończą :)


  • DST 61.30km
  • Czas 02:16
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słońce!

Piątek, 16 lutego 2024 · dodano: 16.02.2024 | Komentarze 13

Ależ ładnie dzisiaj było... Normalnie ciężko uwierzyć w to, że pojawiło się słońce, a na termometrze było całe trzynaście stopni. Ok, to drugie w lutym nie jest do końca normalne, ale mimo wszystko chwilowo raduje. Poza tym od jutra znów ma być paskudnie.

Wyjazd przed pracą, tym razem na wschód. 

Trasa lekko kombinowana: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Czapury - Win XP :) - Czapury - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Dębina w końcu ze światłem...
Słońce na Dębinie
...podobnie jak XP :)
Lutowy Win XP
Pod Windowsem
Poznańskie sarenki obecne...
Sarny z poznańskiego Sypniewa
...konik obecny...
Ot, po prostu koń na chodniku :)
...żurawie obecne...
Łabędzie w oddali
...a łąki na poznańskiej Głuszynie zamieniły się już w prawdziwe jezioro łabędzie. Tylko muzyki Czajkowskiego brakowało :)
Mostek z zalanymi polami w tle
Łabędzie dwa
Mistrz drugiego planu
Śpiący łabędź
Lądujące łabędzie
Szalejące łabędzie
Dystans z dojazdem do pracy.


  • DST 63.70km
  • Czas 02:27
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez szarość

Czwartek, 15 lutego 2024 · dodano: 15.02.2024 | Komentarze 6

W nocy padało, nad ranem również, ale na szczęście przestało i znów udało się pojeździć szosą. To miłe :)

Napęd jednokawowy, czyli słaby. Nie walczyłem, mimo że wiatr silny nie był, ale jazda po polach i tak męczyła. Czyli tempo wybitnie emeryckie.

Trasa klasycznie zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Atrakcji mało. Myszołów (z jedną ciekawą pozą, niestety nieostrą)...
Dziób w dziób z myszołowem
Myszołów w płaszczu :)
Szkoda, że nie udało się zrobić bardziej ostrego ujęcia :)
..oraz para żurawi.
Parka żurawi w sadzie
Klangorujący żuraw
Żuraw lekko zawiany
Odlot żurawi między domami
Poza tym szaro i buro.
Rowerówka ze Szreniawy
Do pracy Czarnuchem, bo zaczęło kropić, poza tym trzeba było się pozielenić po Dębinie chociaż przez chwilę :)


  • DST 57.20km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blokadokontrolnie

Środa, 14 lutego 2024 · dodano: 14.02.2024 | Komentarze 10

Kolejny raz szosą. Pełne szaleństwo :)

Dodam w ramach zdziwień, że nie wiało dzisiaj mocno. Świat się kończy.

Wyjazd przed pracą, a trasa wyjątkowo południowa, czyli "szubieniczka": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Z atrakcji: na Szosie Poznańskiej, w miejscu, gdzie legalnie można jechać rowerem (zakaz jest wcześniej, kończy go skrzyżowanie) zaczęła jechać za mną paniusia i trąbiła. I trąbiła. I trąbiła. Fakt, najpierw olałem, bo tam zawsze w słuchawkach załączam tryb niesłyszenia świata, ale w końcu do mnie doszło. Moje niewerbalne pytanie: "co ma z głową?" nie spotkało się z odpowiedzią, więc ponownie olałem temat i w końcu mnie wyprzedziła.

Mokradła podchodzą już pod śmieszkę w Łęczycy. Jak na moje mogą ją zalać :)
Mokradła w Puszczykowie
BS-owa blokada pięknie trwa. Tylko wieżyczkę musiałem ponownie ustawić :)
Zbliżenie na BS-ową blokadę
Na BS-owej blokadzie
Konkretnie zalało pola w okolicach Baranowa.
Przy zalanych polach w Baranowie
Kormorany nie narzekają :)
Kormorany obsiadły drzewo
Kolejne spojrzenie na odpoczywające kormorany
Zbliżenie na kormorany
W okolicy sarny ładnie dogadują się z krukami.
Sarny i kruki
Wspólna ptasio-czworonożna obserwacja
Cień kruka w locie
Trafił się jeszcze polski gepard :)
Polny łowca
Gepard spod Mosiny :)
Do pracy pojechałem Czarnuchem, bo zaczęło kropić.


  • DST 57.30km
  • Czas 02:12
  • VAVG 26.05km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowatość

Wtorek, 13 lutego 2024 · dodano: 13.02.2024 | Komentarze 8

Znów usiadłem na szosie. Wow.

W końcu bowiem nie padało, ale w zamian, bo nic w przyrodzie nie ginie, zaczęło mega wiać. Czyli norma.

Wyjazd przedpracowy, a trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Walczyć nie walczyłem, cieszyłem się jazdą o suchym tyłku, choć nie do końca, bo w Palędziu nagle wyrosło jezioro i musiałem przejść kawałek po mokrym polu. Ale poza tym było nawet słonecznie.
Wierzba oświecona
Rowerówka spod wierzby
Zalana wierzbowa droga
Jezioro Palędzie się pojawiło :)
Sarenki jedynie z oddali...
Sarny tym razem z oddali
...ale za to z bardzo bliska trzcieliński komitet powitalny, który nie dał mi przejechać. Musiałem wykupić się głaskami, nie było innej opcji :) W zamian zostałem odprowadzony do granicy wsi.
Leci komitet powitalny :)
Leci, leci, leci! ;)
Przywitanie z pieskami
Podczas integracji :)
Obgryzanie rowerzysty :)
Pod bródką głaskanie
Zostałem odprowadzony
Dystans z dojazdem do pracy.

Aha, jeszcze się pochwalę. Wczoraj w "Wydarzeniach" na Polsacie wykorzystano fragment mojego filmu na Youtube (o TEGO) w materialne o przylatujących do Polski żurawiach. Nie mam pojęcia, jak na niego trafili, bo materiał powstawał na drugim krańcu Polski, ale oczywiście wyraziłem zgodę, nawet powiedziałem dwa zdania, ale nie zmieściłem się w reportażu trwającym dwie minuty, wygrało zacne grono profesorskie :) Ale radocha była.
Screen fragmentu mojego filmiku wykorzystanego na Polsacie



  • DST 31.10km
  • Czas 01:16
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 101m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut niepański

Poniedziałek, 12 lutego 2024 · dodano: 12.02.2024 | Komentarze 5

Dzisiaj krótko, tak samo jak ten ledwo wykręcony dystans.

Przede wszystkim bałem się, że wczorajsza wymiana dętki okaże się jedną w wielu kolejnych. Bo z oponami nigdy nic nie wiadomo.

Do tego od rana padało i nic nie zapowiadało, że przestanie. No i w sumie nie przestało.

Trasa minimalna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Wolno, bo wiało i padało, a do tego co jakiś czas się zatrzymywałem i sprawdzałem, czy nie ma flaka. O dziwo nie :)

Spotkałem sarenki. I tyle było ze zwierzaków na trasie.
Sarnie trio
Zbliżenie na sarenkę
Klasyk w deszczu
No i jeszcze kwiczoł widziany zza okna.
Kwiczoł widziany zza okna


  • DST 52.10km
  • Czas 02:10
  • VAVG 24.05km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Panowanie czarnego starca

Niedziela, 11 lutego 2024 · dodano: 11.02.2024 | Komentarze 9

Tytuł wyjaśni się w trakcie czytania :)

"Ciekawy" miałem wyjazd, muszę przyznać. Najpierw długo zbierałem się, żeby w ogóle ruszyć, bo Kropa o piątej rano kazała się wyprowadzić, co musiałem odespać. Jak się okazało, godziny poranne były jedynymi, kiedy nie padało.

Potem bowiem raz mocniej, raz lepiej, ale rządził deszcz. Po jedenastej mniej, w sumie było to takie kropienie plus, więc postanowiłem przewietrzyć Czarnucha.

Zacząłem kręcić, z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, a na wysokości Minikowa i Krzesinek poczułem, że faluje mi tylne koło. Ok, wiedziałem, że czeka mnie wymiana dętki o mokrym kasku. No życie. Bez pośpiechu ogarnąłem awarię, ale jakoś dziwnie nie udało mi się dopompować koła do końca, co wzbudziło moje pewne podejrzenia. Postanowiłem więc nie jechać daleko, tylko pokręcić się trochę bliżej domu. No i dobrze zrobiłem, bo po minięciu Czapur i Babek, na wysokości Głuszyny, już wiedziałem, że znów uchodzi powietrze. Zarządziłem szybką ewakuację, z tym, że słowo "szybka" jest raczej ironią, bo na osiem kilometrów, jakie miałem do domu, pięć razy się zatrzymywałem i pompowałem, bo co prawda miałem jeszcze jedną dętkę, ale nie uśmiechało mi się znów bawić w deszczowy serwis pod chmurką.

Zresztą uknułem sobie plan rezerwowy - po dojechaniu przez Starołęcką i Dębinę do domu, mając na liczniku nieco ponad 23 kilometry, przesiadłem się na Starucha, żeby choć dokręcić do gluta. A finalnie wykonałem cały dystans, jeżdżąc to tu, to tam, czyli najpierw wzdłuż zalanej Wartostrady, a potem snując się między Dębiną, Starołęką, Minikowem i Krzesinami.

Podsumowując: dwie pany, dwa rowery, łącznie 52 kilosy (23 Czarnuchem, reszta STR-em, ale nie rozbijam na dwa wpisy, bo to z grubsza podobna kategoria roweru) na liczniku, pralka zadowolona, bo wróciłem usyfiony kompletnie.

O średniej nawet nie wspominam.

Zdjęć mało, ale kilka jest.

Tak wygląda aktualnie Wartostrada, w sumie teraz zgodnie ze swoją nazwą :)
Jest Wartostrada? No jest :)
Amfibia przy Wartostradzie
Warta i Wartostrada. Razem
Wartostrada pod Wartą
Płynąć czy nie płynąć?
Stan rzeki dawno niewidziany, ale powodzi nie będzie.
Jakaś tam imprezownia znad Warty
Śmieszki i kawki
Tu zauważyłem drugiego flaka...
Chwila przed odkryciem kolejnej pany
...a tu bawiłem się z pierwszym.
Pierwsza pana tego dnia
Po powrocie dokładnie obejrzałem obydwie dętki i jedna spora dziura była w jednej, a mała w drugiej. Co ciekawe, w środku i na zewnątrz opony nie zauważyłem żadnej zadry czy szkła, więc zagadki pecha nie rozwiązałem. Mogło być tak, że ta wymieniona miała jakąś wadę fabryczną lub wlazł mi jakiś ostry kamyczek od wewnątrz (nie brakowało ich) i uszkodził gumę. Cholera wie, okaże się przy kolejnej jeździe, jakby co mam jeszcze zapasową.

Zwierzaków nie za bardzo było jak i gdzie uchwycić, więc honory czyni dzisiejszy mazurek zza okna.
Mazurek na elewacji
Mazurek zagląda do kuchni
Portret jedzącego mazurka
Były oczywiście sikory, ale szybko odfruwały, bo co chwilę pojawiały się gołębie, które niestety z karmnika i szyby robią regularny syf. Co dwa-trzy dni następuje pucowanie, a i tak jest niczym w stajni Augiasza. No nic, też mają prawo się stołować, ale wolałbym, żeby robiły to mniej inwazyjnie :)


  • DST 56.10km
  • Czas 02:14
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magia mgły

Sobota, 10 lutego 2024 · dodano: 10.02.2024 | Komentarze 9

Miał padać deszcz. I padał.

Na szczęście rano przestał i umożliwił mi pokręcenie przed pracą, tym razem na Czarnuchu. Cóż, w końcu trzeba go było usyfić po serwisie :)

Trasa wschodnia: Dębiec - Dolna Wilda - Hetmańska - Starołęka - Minikowo - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Najfajniejszy był brak silnego wiatru. Cudowna sprawa :)

A poza tym rządziła mgła, przez co ponownie udałem się na wczorajszą miejscówkę na styku poznańskiej Głuszyny oraz Babek, żeby rozlewiska uwiecznić w wersji jeszcze bardziej klimatycznej. Kruk był gratis :)
Magiczne moczary
Odbicie we mgle
Świat w kolorze szarości
Martwe drzewa
Wewnątrz mgły
Zatopione we mgle drzewa
Krzyczący we mgle kruk
Inne ujęcia. Rower leśny...
Leśna rowerówka
...maluch...
Maluch na Dębcu
...kotek...
Nieśmiały kotek
...oraz, już z szybkiego spaceru po Dębinie, czapla, która upolowała... szczupaka.
Czapla upolowała szczupaka
Dystans z dojazdem do pracy.