Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198760.50 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.10km
  • Czas 02:10
  • VAVG 24.05km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Panowanie czarnego starca

Niedziela, 11 lutego 2024 · dodano: 11.02.2024 | Komentarze 9

Tytuł wyjaśni się w trakcie czytania :)

"Ciekawy" miałem wyjazd, muszę przyznać. Najpierw długo zbierałem się, żeby w ogóle ruszyć, bo Kropa o piątej rano kazała się wyprowadzić, co musiałem odespać. Jak się okazało, godziny poranne były jedynymi, kiedy nie padało.

Potem bowiem raz mocniej, raz lepiej, ale rządził deszcz. Po jedenastej mniej, w sumie było to takie kropienie plus, więc postanowiłem przewietrzyć Czarnucha.

Zacząłem kręcić, z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, a na wysokości Minikowa i Krzesinek poczułem, że faluje mi tylne koło. Ok, wiedziałem, że czeka mnie wymiana dętki o mokrym kasku. No życie. Bez pośpiechu ogarnąłem awarię, ale jakoś dziwnie nie udało mi się dopompować koła do końca, co wzbudziło moje pewne podejrzenia. Postanowiłem więc nie jechać daleko, tylko pokręcić się trochę bliżej domu. No i dobrze zrobiłem, bo po minięciu Czapur i Babek, na wysokości Głuszyny, już wiedziałem, że znów uchodzi powietrze. Zarządziłem szybką ewakuację, z tym, że słowo "szybka" jest raczej ironią, bo na osiem kilometrów, jakie miałem do domu, pięć razy się zatrzymywałem i pompowałem, bo co prawda miałem jeszcze jedną dętkę, ale nie uśmiechało mi się znów bawić w deszczowy serwis pod chmurką.

Zresztą uknułem sobie plan rezerwowy - po dojechaniu przez Starołęcką i Dębinę do domu, mając na liczniku nieco ponad 23 kilometry, przesiadłem się na Starucha, żeby choć dokręcić do gluta. A finalnie wykonałem cały dystans, jeżdżąc to tu, to tam, czyli najpierw wzdłuż zalanej Wartostrady, a potem snując się między Dębiną, Starołęką, Minikowem i Krzesinami.

Podsumowując: dwie pany, dwa rowery, łącznie 52 kilosy (23 Czarnuchem, reszta STR-em, ale nie rozbijam na dwa wpisy, bo to z grubsza podobna kategoria roweru) na liczniku, pralka zadowolona, bo wróciłem usyfiony kompletnie.

O średniej nawet nie wspominam.

Zdjęć mało, ale kilka jest.

Tak wygląda aktualnie Wartostrada, w sumie teraz zgodnie ze swoją nazwą :)
Jest Wartostrada? No jest :)
Amfibia przy Wartostradzie
Warta i Wartostrada. Razem
Wartostrada pod Wartą
Płynąć czy nie płynąć?
Stan rzeki dawno niewidziany, ale powodzi nie będzie.
Jakaś tam imprezownia znad Warty
Śmieszki i kawki
Tu zauważyłem drugiego flaka...
Chwila przed odkryciem kolejnej pany
...a tu bawiłem się z pierwszym.
Pierwsza pana tego dnia
Po powrocie dokładnie obejrzałem obydwie dętki i jedna spora dziura była w jednej, a mała w drugiej. Co ciekawe, w środku i na zewnątrz opony nie zauważyłem żadnej zadry czy szkła, więc zagadki pecha nie rozwiązałem. Mogło być tak, że ta wymieniona miała jakąś wadę fabryczną lub wlazł mi jakiś ostry kamyczek od wewnątrz (nie brakowało ich) i uszkodził gumę. Cholera wie, okaże się przy kolejnej jeździe, jakby co mam jeszcze zapasową.

Zwierzaków nie za bardzo było jak i gdzie uchwycić, więc honory czyni dzisiejszy mazurek zza okna.
Mazurek na elewacji
Mazurek zagląda do kuchni
Portret jedzącego mazurka
Były oczywiście sikory, ale szybko odfruwały, bo co chwilę pojawiały się gołębie, które niestety z karmnika i szyby robią regularny syf. Co dwa-trzy dni następuje pucowanie, a i tak jest niczym w stajni Augiasza. No nic, też mają prawo się stołować, ale wolałbym, żeby robiły to mniej inwazyjnie :)



Komentarze
Trollking
| 00:02 środa, 14 lutego 2024 | linkuj Nie tylko parami. Trio to mało, bo dzisiaj zauważyłem, że po tej wyprawie mam flaka w... Staruchu. Dętki opadają :)
Marecki
| 17:44 wtorek, 13 lutego 2024 | linkuj Wszędzie mamy więcej wody i oby tak dalej, Ależ pech, ale potwierdza się że pany chodzą parami :(
Trollking
| 00:33 wtorek, 13 lutego 2024 | linkuj Kolzwer - dobrze zrobiłeś, że nie pokręciłeś, joł! :) Tak właśnie zrobiłem z oponą, nawet włożyłem ją pod prysznic i nic nie wyczułem. Oby to po prostu był kamyczek, o którym nie będę chciał pamiętać :) Gołębie są kochane, ale - do cholery - czemu muszą się wpieprzać tam, gdzie akurat uważam je za mniej kochane? :)

JPbike - hehe, jak Ty pamiętasz o wpisach, które ja dawno wyparłem przez zapomnienie? Dzięki :) Prawda jest taka, że na pisanie mam coraz mniej czasu, potrzebuję jakiegoś roku urlopu, żeby znów się rozkręcić. Choć wolny dzień oraz dwa pechy chyba mnie motywują :) Nie mam pojęcia co z tym kolorem, ale chyba opcja z szambem jest najbardziej możliwa :)
JPbike
| 17:34 poniedziałek, 12 lutego 2024 | linkuj Ano, zwykłe łapanie kapcioszka w dętkach tworzy na bikestats.pl bogato opisane historie :)
Po przeczytaniu tejże Trollkingowej relacji stwierdzam jedno - niewiele brakło, aby tytuł wpisu brzmiał: "Gumowy bluzg 2" - tak jakby kolejna opowieść tejże przygody sprzed prawie dekady :)

A tak poza tym głowię się nad tym, co widać na pierwszej fotce - dlaczego symbol rowerka i pary pieszych ma żółty odcień? Czyżby gdzieś w okolicy była poważna awaria kanalizacji WC? a może jakieś napromieniowanie? :)
Kolzwer205
| 16:37 poniedziałek, 12 lutego 2024 | linkuj Mokro, chłodno, paskudna ta pogoda, sam miałem chętkę tego dnia na krótką przejażdżkę, bo z samego rana (kilka minut po godzinie 6) nie padało, ale jak wstałem po odespaniu nocki wszystko na dworze pływało, niczym ta Warta.

Odnośnie dziury w dętce może trafił się jakiś niewielki opiłek metalu, sam kiedyś tak miałem. Był na tyle mały, że gdy opona nie była rozepchnięta przez napompowaną dętkę siedział niewyczuwalny w gumie opony. Po napompowaniu opona się rozszerzała i wychodził z niej lekko dziurawiąc dętkę. Znalazłem ten opiłek dopiero po domowym przeglądzie opony, wybrzuszając mocno jej wewnętrzną część na zewnątrz, do wyjęcia też potrzebowałem obcęgi i pęsetę bo opiłek siedział twardo.

U mnie na oknie też jest karmnik i też zauważyłem, że tylko gołębie robią syf, jeśli się zlecą :)
Trollking
| 23:43 niedziela, 11 lutego 2024 | linkuj Hehe :)
huann
| 23:37 niedziela, 11 lutego 2024 | linkuj Nie ma za co :) No i po pierwsze jest co wspominać po latach, a po drugie wiem, po czym się w razie czego poznaje pana Złotą Rączkę!
Trollking
| 23:16 niedziela, 11 lutego 2024 | linkuj Dziękuję za tę historię. Nie, żebym był klasycznym Polakiem, którego cieszy nieszczęście innych, ale fajnie wiedzieć, że człowiek nie jest sam w nieszczęściach :)
huann
| 23:09 niedziela, 11 lutego 2024 | linkuj Też kiedyś udało mi się złapać dwa razy flaka podczas jednej jazdy - i to też była jazda po mokrym. W mokrym mniej widać szkiełka i inne syfy.

Ale nic nie (!)przebije wycieczki sprzed lat do Przedborza (zatem daleko, choć początkowo i końcowo pekapem), gdy najpierw na polnej drodze złapałem flaka jadąc (jak się okazało) po ściętych gałązkach tarniny, a gdy naprawiłem, po paru km-ach poszedł... suport. Po wielu komplikacjach dotarłem do rzeczonego Przedborza falując przez kolejne kilometry napędem, a tu tylko serwis samochodowy: owszem, o dziwo mieli coś, co się teoretycznie nadawało na wymianę, ale nie mieli... klucza. Klucz miał wg mechaników miejscowy pan Złota Rączka. Jak spytałem, gdzie go znajdę i jak poznam, to stwierdzili, że pana Złotą Rączkę poznaje się po braku paluszków :D
No dobrze, znalazłem, poznałem, pożyczyłem, suport wstawiony, klucz oddałem, zrobiło się późno, do powrotnego pekapu cztery dychy, jadę, jestem w połowie...brzdęk! Odpadł źle dokręcony pedał! Oczywiście nie zdążyłem na planowane połączenie, bo jechałem ostatni odcinek na sposób cokolwiek hulaj-nożowniczy. Ale to bardzo dobrze - bo, jak się na koniec okazało - pociąg miał wypadek.
Morał: czasem pany Pany!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa konag
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]