Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2020

Dystans całkowity:1829.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:00
Średnia prędkość:28.59 km/h
Maksymalna prędkość:56.50 km/h
Suma podjazdów:4922 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:59.03 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 68.40km
  • Czas 02:20
  • VAVG 29.31km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 211m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z czap(l)y :)

Piątek, 22 maja 2020 · dodano: 22.05.2020 | Komentarze 15

Od jutra Polska (a przynajmniej Poznań) ma być zaatakowana przez całodzienne opady, więc nie mogłem odpuścić dzisiejszej jazdy. W sumie nawet gdyby zagrożona nie była, to bym starał się wyjechać, ale zawsze lepiej mieć jeszcze jakąś dodatkową motywację :)

Wyjazd koło dziewiątej, tak żeby zdążyć się ogarnąć przed robotą. Udało się, choć na trasie chwilę mi zeszło, bo skoro wybieram kierunek Radzewice to jasnym jest, że bez wizyty w tamtejszym porcie rzecznym (wielokrotnie tu opisywanym) się nie obejdzie. Nie inaczej było i tym razem.

Sama trasa to "plaskacz" z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, objazd Starołęckiej przez Krzesinki (chyba), Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin, Świątniki do Radzewic, tam nawrotka i powrót do Rogalinka, skąd przez Mosinę, Puszczykowo, Łęczycę i Luboń do domu.

Wynik w sumie nie byłby najgorszy, gdyby nagle wiatr nie zmienił się z południowego na północy. No nic, przyzwyczajony jestem :)
Poznański Las Dębiński udający dżunglę
Ten widok wciąż mnie kole w oczy... Podleśnictwu Babki nigdy nie zapomnę tej rzezi.
A tego lasu wciąż szkoda :( Nadleśnictwo Babki - największy rzeźnik drzew w WLKP
Jak wspomniałem, był port...
Port w Radzewicach
...ale niestety tym razem nie zastałem zaprzyjaźnionego kotka :( Za to gdzieś daleko w tle zatoczki wypatrzyłem lekko cofającą się na mój widok kropkę (jasną i pisaną z małej, więc wiedziałem, że to nie mój pies). Po przyjrzeniu okazało się, ze to czapla siwa, która wybitnie nie zamierzała współpracować w temacie fotografii :)
Rzeczne zakola - Radzewice

Czy ktoś widział dziub-dziuba? :) - Radzewice
Czapla ma wszystko w... - Radzewice
W końcu czapla pokazała się łaskawie choć na chwilę - Radzewice
Kawałek dalej, przy kościele w Radzewicach, zaparkowałem sobie na chwilę. Nie jak jakiś nikt, tylko jak panisko! :)
A co,
A tak poza tym to w Warszawie narąbany w trzy dupy debil wlazł do wybiegu dla niedźwiedzi, przy okazji próbując jedno ze zwierząt podtopić, nagrywany przez masę gapiów (tu filmik - oj, naprawdę żałuję, że nie dostał solidnej nauczki od niedźwiedzicy), a madki z bąbelkami już na dobre opanowały DDR-ki.Tak jak pisałem - Polska się odmraża i wraca do swojej normalności :)

Dystans trochę dłuższy, bo jechałem do pracy naokoło, oczywiście w sprawach zawodowych. A jutro - jeśli prognozy się sprawdzą - będzie jedna wielka kicha.


  • DST 62.40km
  • Czas 02:09
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pietrucha

Czwartek, 21 maja 2020 · dodano: 21.05.2020 | Komentarze 15

Kolejny z przedpracowych wypadów wykonanych na czczo. Tak, wraca już zupełnie upierdliwa codzienność.

Wiatr trzyma poziom, ale i tak nie jest to już to, co kilka dni temu. Po prostu przeszkadzał, w ogóle nie pomagał, ale dało się z nim żyć. Za to bardzo podobała mi się temperatura - te trzynaście stopni na starcie, a szesnaście na finiszu to moje optimum. Miodzio.

Skoro trasa o kształcie pietruchy, to oznacza ona kierunek północno-wschodni, czyli znów miasto. Męczące, częściowo zakorkowane, obowiązkowo na światłach czerwone. Dobrze, że chociaż Wartostrada zminimalizowała złe doznania :) Wykonany został więc kurs z Dębca właśnie owymi rowerowymi alejami, następnie Chemiczna, Główna, Koziegłowy, Kicin, Mielno, Dębogóra, Karłowice, Wierzonka, Kobylnica, Janikowo, Miłostowo, Główna, Hlonda, a reszta tak jak w tamtą stronę.

Jak zwykle musiał się trafić debil. Taki, który uwiesił się na klaksonie (może zawał?) gdy wyprzedzałem jednego szoszona w Karłowicach, oczywiście sygnalizując ów manewr. Miał za wąsko na wyprzedzanie na trzeciego, stąd pewnie zew frustrata. Odpowiednio skomentowany.

Fotograficznie głównie klasyki, takie jak Ostrów Tumski, gdzie kończą już powoli budować objazd brukowanego odcinka przy Moście Jordana.
Most Jordana, Ostrów Tumski
ICHOT oraz budowany nowy odcinek Wartostrady, Poznań
Kłódki na poznańskim Ostrowie Tumskim, ciekawe ile z nich jest nieaktualnych? :)
Poznańska Katedra
Do tego kapliczka w Dębogórze. W tej okolicy niedawno wilki zrobiły sobie niezłe polowanie na daniele. Ja tam w każdym razie żadnego nie spotkałem, choć nie jestem w stanie stwierdzić czy przypadkiem mijane osoby to nie ludzie, a wilcy :)
Kapliczka w Dębogórze
Na półmetku przez chwilę sobie poobserwowałem (jak widać, na dużym zoomie) spore stadko żurawi, oczywiście na tle - a jak - ambony.
Zlot żurawi, daleko hen, hen
Nieostre zbliżenie, ale obowiązkowa ambona obecna
Z innych atrakcji. Na Dębcu pan, który idealnie wyliczył środek pasa dla rowerów na DDPiR-ce - na legalu nie do wyprzedzenia. A jakiekolwiek werbalne zagajenie o zjechanie na bok mogłoby się skończyć albo kolizją, albo nagłym zejściem z tego łez padołu...

...coś, co można zgłosić do Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami :)...

...oraz Moderus Gamma (poznaniak zresztą) z mojej drogi do pracy (zawartej w dystansie).
Moderus Gamma mknie przez Poznań
Więcej grzechów nie pamiętam :)


  • DST 62.60km
  • Czas 02:07
  • VAVG 29.57km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 199m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czołowo

Środa, 20 maja 2020 · dodano: 20.05.2020 | Komentarze 7

Wiatr dziś w końcu troszkę odpuścił - był odczuwalny, ale dało się żyć. Supcio. 

Ale że - jak wiadomo - w tym świecie za dobrze być nie może, to w zamian wróciły korki. Korasy. Takie swojskie, klasyczne, z jedną osobą w każdym aucie. Poniekąd rozumiem w tych czasach, jednak tęsknię za pustymi ulicami. Niestety, swoje się nastałem i już po pierwszych kilkunastu kilometrach jazdy przez Poznań wiedziałem, że o wynik nie ma co walczyć. Co uskuteczniłem :)

Trasa od dawna opatentowana: Dębiec - Górecka - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Kobylniki - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Zakrzewo - Plewiska - Poznań. TU Relive.

Była Koszalińska, ale nie będzie zwyczajowej fotki, bo mi się wpieprzyła na śmieszkę (jedną z niewielu zacnych) maszyna do czyszczenia dróg. Za to widoczek na smętnie kikuty rzepaku, który już niestety nas powoli opuszcza.
Smętne resztki rzepaku
Jakiś tam wyzoomowany, niewyraźny myszołów się trafił.
Myszołów postanawia wypełnić prawy dolny róg niewyraźnego zdjęcia :)
Domy z widokiem na przelatujące myszołowy :)
No i niezawodne koniki :)
Piękno i godność na czterech kopytach
Mniam! ;)
Na deser nowoczesny rodzimy patent - maseczka (zapewne zgodna ze wszelkimi certyfikatami) na... czole :) Tutaj wersja ocenzurowana, zgodna z RODO.
Patent na maseczkę na... czole. Wersja ocenzurowana, zgodna z RODO :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 62.60km
  • Czas 02:14
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 127m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dasz ból!

Wtorek, 19 maja 2020 · dodano: 19.05.2020 | Komentarze 15

Warunki wciąż prawie niezmienne - temperatura całkiem sympatyczna (15 stopni jest jak dla mnie ideałem), lecz wietrznie i w drugiej połowie wypadu nawet deszczowo. Ale tak delikatnie.

Jako że kierunek wiatru również od wielu dni jest ten sam, czyli zachodni, musiałem kombinować z doborem trasy, żeby nie umrzeć z nudów. Stanęło na w tę i z powrotem, z Dębca przez Plewiska, Gołuski, Palędzie, Dopiewiec i Dopiewo do Podłozin, gdzie - o czym za chwilę - troszkę się pokręciłem. Powrót dokładnie swoimi śladami (Relive o dziwo udało się zrobić). Sam wypad bez czegoś wartego odnotowania, prócz może rodzimego klasyka na czterech kołach, wyznawcy teorii: "o, rowerzysta pędzi główną drogą, ja jestem na podporządkowanej, będzie za sekundę przed moją maską. Zmieszczę się". Zmieścił, taaaa, za możliwość przetestowania hamulców w szosie dostał ode mnie brawa, a pewnie miałby jeszcze okazję do krótkiego wywiadu jeden na jeden z moją skromną osobą, jednak wybrał bramkę numer dwa, czyli skręt w lewo na światłach. Wspomnienie o tym, że akurat było czerwone zapewne będzie jedynie moim niepotrzebnym czepialstwem. Oj, Polska wraca już w pełni do swojej normalności, czyli nienormalności.

Wróćmy do wspomnianych Podłozin. Lubię te okolice, bo to kawałek lasu i zieleni na zachodniej pustymi. Rzecz tam rzadka. Dzisiaj zagłębiłem się w miejsca, gdzie asfaltem mogłem we wspomniane się doczłapać.
Las w okolicach Podłozin
To ten fyrtel, gdzie stacjonuje sobie mój ulubiony, bo przynajmniej oryginalny w formie, Jezus.
Jezus modernistyczny

Jest i ten taki bardziej klasyczny.
Jezus klasyczny
No i znalazłem smaczek, oczywiście jak na mój gust. Ten oto monitorowany grajdołek to miejsce należące do zwyroli z Polskiego Związku Łowieckiego, jak wynika z tabliczek - zapewne koła numer 78, dumnie zwącego się "Łoś". Tutaj zapewne "sportowcy" po niezwykle satysfakcjonującej dla nich mniejszej lub większej rzezi (przepraszam, "pozyskaniu") jelonków, dzików czy danieli dokonują wąsatej integracji, a procenty wlewane i wylewane (przez różne części ciała) są ku chwale przyrody. Którą chronią... strzelając do niej.
Monitorowane skupisko patologii - grajdołek Polskiego Związku Łowieckiego
Pomnik ku czci zabijania
Dasz ból!
Zapewne jest to scena nawrócenia świętego Huberta. Ciekawa czapeczka jak na VIII wiek naszej ery :)
To dzieło przedstawia - jak się domyślam - scenę nawrócenia świętego Huberta. Ciekawa czapeczka jak na VIII wiek naszej ery. I to piórko :) W ogóle ciekawym paradoksem jest fakt, iż ów gość jest patronem myśliwych, mimo że według oficjalnej bajeczki po spotkaniu jelenia z krzyżem między rogami całkowicie zmienił swoje życie i od polowań odszedł. Ale kto by się przejmował szczegółami... :)

Na koniec przesłanie z czasów koronawirusa, ze strony poznańskiego oddziału PZŁ. Tak mnie temat zainteresował, że aż tam zawitałem :)

"Czas jest niestety podły, co więcej i ludzie tacy bywają mimo problemów z jakimi przychodzi nam się zmierzyć. Pamiętajcie zatem, że to, co leżało u podstaw naszego akcesu do grona myśliwych: umiłowanie polskiej przyrody, koleżeństwo, wzajemna życzliwość i wsparcie — to wartości nadal aktualne. Życzymy Wam byście je nosili w sobie, ale nade wszystko spotykali je jak najczęściej u innych. Ale głównie życzymy zdrowia, zdrowia, po wielokroć zdrowia. Spokoju, wytrzymałości, typowej, łowieckiej cierpliwości. Niech Wam Święty Hubert błogosławi nie tylko w łowach".

Ciekawe, o jakich podłych ludziach wspomniano? Jakby co zgłaszam się na ochotnika! :) Dasz ból!

Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 63.10km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 161m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beztreściowo

Poniedziałek, 18 maja 2020 · dodano: 18.05.2020 | Komentarze 13

Ha. W końcu wpis, w którym kompletnie nie wiem co zawrzeć, bo nie wydarzyło się dziś absolutnie nic podczas jazdy. Będzie więc tylko kilka akapitów :)

Przede wszystkim trasa, znów upierdliwa, polna, zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Relive nie będzie, bo... No właśnie. Po wyjaśnienie tego zagadnienia proszę zgłaszać się do twórców owej sfoszonej aplikacji, bo ja nie mam pojęcia :)

Wiało tak jak wczoraj, ale za to mniej przewidywalnie, czyli pisząc wprost ani przez chwilę wiatr nie pomógł. Za to nie padało - a mogło. To zawsze jakieś pocieszenie :)

Brakowało nawet motywu do jakiejś fotki, więc w końcu zrobiłem coś, na co od dawna miałem ochotę :)
Zawsze chciałem to zrobić :)
Poza tym nudna klasyka :)
DDD - Droga do Dopiewa
Pochmurna klasyka :)
Do tego dojazd do pracy - ruch już niestety wrócił do standardu, czyli na ulicach jedna wielka masakra.


  • DST 56.30km
  • Czas 01:56
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 18.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyspane :)

Niedziela, 17 maja 2020 · dodano: 17.05.2020 | Komentarze 16

Po dwóch dniach wstawania w porze, która powinna być ustawowo zakazana, dziś udało mi się wyspać. To najważniejsze info tego dnia :)

Co do kwestii rowerowych: wiało. I to jak! A jeśli ktoś uważa, że było inaczej, niech... sobie uważa. Ja mam świadków, czyli co najmniej jednego szoszona, z którym podczas wyprzedzania wymieniłem się krótką, acz dosadną recenzją warunków pogodowych :) Zdań odmiennych nie odnotowano.

Kierunek znów zachodni: z Poznania przez Plewiska, Skórzewo, Wysogotowo, Dąbrowę, Sierosław, Więckowice, Fiałkowo, Zborowo, Fiałkowo, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do domu. W tym miejscu miało być Relive, ale znów zapodało focha i się pojawić nie chce.

Skoro Zborowo, to nie może zabraknąć Jeziora Niepruszewskiego, które ostatnio obficie obfociłem, więc dzisiaj tylko mały suplement, częściowo z innej strony.
Arbuzik w pełnej krasie, Jezioro Niepruszewskie
Boczny cypelek, Jezioro Niepruszewskie
Łodkowe zgromadzenie :), Jezioro Niepruszewskie
Ciekawski kaczor
Kaczy przegląd floty, Jezioro Niepruszewskie
Woda czysta niczym łza, Jezioro Niepruszewskie
Sam sobie sterem, okrętem... :), Jezioro Niepruszewskie
Cytrynka :), Jezioro Niepruszewskie
To co najsmaczniejsze nad Jeziorem Niepruszewskim
Z tyłu arbuzika pan rowerzysta sobie piwkuje :)
Na drugim planie pan piwkuje :), Jezioro Niepruszewskie
A po południu spacer z psem, wyjątkowo nie na Dębinę, bo czego jak czego, ale tłumów nie trawię. Odwiedzone więc zostały okolice cmentarza przy Samotnej, opatentowane podczas - nie zapominajmy o tym - kretyńskiego zakazu włażenia do lasów. Tym razem był luz z ludźmi, ale że człowiek to największy szkodnik świata, to nie dał o sobie zapomnieć. Śmieci nie powiem, dość kreatywne.
Przegląd śmieci w Poznaniu - rower miejski
Przegląd śmieci w Poznaniu - jak widać
Przegląd śmieci w Poznaniu - maszyna do pisania


  • DST 62.20km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.06km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 161m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z rozrywki

Sobota, 16 maja 2020 · dodano: 16.05.2020 | Komentarze 8

Jako że nie lubię się powtarzać i pisać o tym samym, to na początek wspomnę jedynie, że nastąpiła dziś idealna powtórka z rozrywki: znów musiałem wstać w środku nocy (czyli po siódmej), żeby zdążyć ma jedenastą do pracy. Załóżmy, że się udało, ale bez wnikania w szczegóły - na pewno stwierdzeniem prawdziwym jest to, że w pracy się pojawiłem :)

Różnica była jedna - wmordewind był już konkretny. Wczoraj się tylko snuł, a dziś w ogóle nie krępował, tylko na zachodnich polach potraktował mnie jak burą sukę. W sumie to nie wiem, co złego jest w burych sukach i czemu się je tak źle traktuje :)

Trasa zachodnia, stała: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.

Motywów do fotek generalnie nie było, więc "odwiedziłem" z daleka stadninę w Wirach. Konie zawsze są fotogeniczne :)
Stadnina w Wirach koło Poznania
Jeeeeeeść dają! :) - Stadnina, Wiry
Samotny ogier, Stadnina, Wiry
Miłość
A poza tym jeno klasyka.
Rosnówko, klasyczny widok na WPN
Potem do centrum na rowerze. Przy okazji dobre info dla zrowerowanych mieszkańców Poznania - zaklepano już zlikwidowanie największej rowerowej abstrakcji w tym mieście, czyli tabliczki przy Starym Browarze, w ciągu pieszo-rowerowym (!) o treści "Uwaga zwężenie. Rowerzysto przeprowadź rower 70 metrów". To jeden ze skansenów antydwukołowego podejścia z czasów prezydenta Grobelnego (paradoksem jest, że... zapalonego kolarza) - teraz ma być wprowadzony pas i kontrapas. Normalnie cuda w tej budzie! :)


Na koniec, tak jak rok temu przy okazji "Tylko nie mów nikomu", zachęcam do obejrzenia filmu braci Sekielskich. Link do nowego dokumentu pod tytułem "Zabawy w chowanego", oczywiście dostępnego za darmo, pod tym linkiem.


  • DST 63.35km
  • Czas 02:11
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podwietrzałka

Piątek, 15 maja 2020 · dodano: 15.05.2020 | Komentarze 15

W pracy dzisiaj musiałem być wyjątkowo wcześnie, bo o jedenastej, co oznaczało, że obudzić się musiałem w środku nocy (czyli o siódmej), żeby spokojnie wyjechać o kompletnie nienormalnej godzinie (czyli przed ósmą). No hardkor :)

Jakoś się udało, choć lekko nie było, hehe :) I od razu chcę napisać, że walka również do najłatwiejszych nie należała - i można tu robić jakieś podśmiechujki, ale wiało mi perfidnie ciągle w pysk. W pewnym momencie myślałem, że sam sobie coś wmawiam, ale gdy w Palędziu zrobiłem nawrotkę na widok zamykającego się szlabanu i z jazdy pod powiewy zrobiła mi się jazda pod powiewy, upewniłem się, że nie zwariowałem. Niestety.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Junikowo - Wysogotowo - Dąbrowa - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TUTAJ Relive.
Blue-yellow-green
Jak zwykle rano, na słuchawkach miałem włączone radio TOK Fm. Polityka jednak była również na szosach:)
A ja znów o polityce... :)
Do pracy oczywiście też rowerem. inaczej bym nie zdążył. No i klasyk ze śmieszki na Dolnej Wildzie:

Oczywiście ani dzwonienie, ani sygnały werbalne nie zadziałały, rodzinna pogaduszka trwała w najlepsze. W końcu musiałem wykonać wyprzedzenie na styku śmieszki z trawnikiem, co skończyło się paniką - jak to, to świat dookoła istnieje? Eh, jak ja kocham "sezon" :/

Na koniec łabądki z wczoraj, z Dębiny oczywiście.
Jego okazałość
Łabędzie giganty i kaczy kurdupel
Oddech pełną piersią
Zamiast głowy odbicie w wodzie :)


  • DST 54.20km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gęsiego

Czwartek, 14 maja 2020 · dodano: 14.05.2020 | Komentarze 13

Dzisiaj wolny dzionek, czyli w teorii okazja do wyspania się, a nade wszystko do stworzenia jakiegoś super kreatywnego wpisu po masie ciekawych zdarzeń, które mi się przytrafiły na rowerze.

Czyli w praktyce: pies w nocy marudził, więc spanie do najbardziej komfortowych nie należało, a wypad nie obfitował w żaden (słownie: żodyn) motyw godny głębszego opisania.

To by było na tyle :)

Trasa jedna z opatentowanych, północno-zachodnich: Poznań - Plewiska - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Wysogotowo - Junikowo - Kopanina - Dębiec. TUTAJ Relive (wczoraj zapomniałem zrobić, ale nie chce mi się nadrabiać).

Chłodno, wietrznie, jakoś tak sennie. Więc nawet nie walczyłem o średnią. Szkoda nerwów, tym bardziej, że korki wróciły już na dobre.

Plus był jeden - można się było częściej zatrzymać na fotki, te klasyczne...
Spod krzaka zerknięcie na Jezioro Lusowskie
Rzepak wciąż trzyma się mocno
Kanałek w Lusówku
...te z jak zwykle prawie nie do uchwycenia myszołowem, to między drutami, to między chmurami...
Myszołów międzydrutowy
Pochmurny myszołów
...oraz ze spotkania z gęsiami gęgawami, starszymi i młodszymi, w Lusówku. Oczywiście nie było za długie, bo uciekły... gęsiego :)
Ulubiony widoczek w Lusówku
Na tle kanałku, Lusówko
Całe stadko
Młody pędzi jak pijany
Ucieczka gęsi gęgaw... gęsiego :)
Podrostki gęsi gęgawy
Niech nam zdrowo rosną :)


  • DST 62.60km
  • Czas 02:05
  • VAVG 30.05km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaległościowo

Środa, 13 maja 2020 · dodano: 13.05.2020 | Komentarze 16

Dzisiaj już normalny dzionek, żadnych szkoleń, czyli trzeba się było pojawić w robocie o normalnej porze. Kiszka :)

Oczywiście najpierw na rower. Musiałem przeprosić się nawet od wczorajszego powrotu z roboty z długopalczastymi rękawiczkami, bo jazda przy zimnym wietrze i sporym chłodku bez nich do komfortowych by nie należała. Nie ma co, jak mam pewien dystans do ludowych porzekadeł, to ten o Zimnej Zośce zdecydowanie ma sens. Brr.

Z trasą nie kombinowałem, wykonałem jedynie opcję w tę i z powrotem, z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko i Dymaczewo do Będlewa, gdzie wykonałem nawrotkę. Celem było sprawdzenie, czy może jakimś cudem nie odblokowali mi opcji na powrót do "kondomominium", ale niestety, jeszcze nie - jednak chyba idzie ku dobremu, bo walały się pachołki i nowo pomalowane linie.

W Krosinku dogoniła mnie parka szoszonów, ale takich dziwnych, bo miłych :) Pozdrowili, więc podłączyłem się do peletonu i nawet dałem dość długą zmianę, a gdy podziękowałem w Będlewie za współpracę to odkrzyknęli, że życzą mi miłego dnia. Brawo - o to chodzi!

Fotek dziś mało, bo nawet nie było się po co zatrzymywać. A i ochoty za bardzo, bo wiało solidnie.
Bagnisko w okolicy Będlewa
W zamian zdjęcia, które zapomniałem wkleić wczoraj - gdy zatrzymałem się, żeby zrobić ujęcie na pole, nagle zauważyłem, że ktoś się na mnie patrzy. Tu zadanie dla spostrzegawczych :)
Znajdź jelonka :)
Chwilę później było już łatwiej.
Uciekający kurdupel :)
Jeszcze z zaległości. A co, polecimy hurtowo. Jakiś czas temu pisałem, że ku mojemu zdziwieniu Straż Miejska napisała do mnie, że zgłaszany przez formularz kontaktowy ranny gawron został odratowany. Troszkę później przy wejściu do mojej klatki zobaczyłem gołębia, leżącego na grzbiecie, żywego, ale ewidentnie rannego. Oczywiście na infolinię SM dodzwonić się nie dało, powtórzyłem więc znaną już procedurę. No i... znów się udało. 

Miło, że to jednak (chyba) działa. Albo poszedł automat :)

Dystans zwiera dojazd do pracy.