Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 223165.30 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 738707 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 58.70km
  • Czas 02:03
  • VAVG 28.63km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

No wręcz obręcz :/

Piątek, 6 sierpnia 2021 · dodano: 06.08.2021 | Komentarze 14

Na początek smuteczek. I to taki poważny, bo rowerowy. Od kilku dni dziwnie mi się jechało Czarnuchem. Jakoś falowało mi coś pod tyłkiem, ale nie miałem czasu sprawdzić co. Stawiałem na oponę i już w głowie miałem akcję spuszczenia powietrza i napompowania ponownie, jednak wczoraj wieczorem postanowiłem w końcu przyjrzeć się zjawisku bliżej. No i zonk - okazało się, że mam pękniętą obręcz :( Całkiem spora dziura straszy w okolicach wentyla...

Pierwsza myśl: chyba rower jest jeszcze na gwarancji. No nie jest. Minęła... niecałe trzy miesiące temu. I jak to nie wierzyć w teorie o kapitalistycznych mendach, tak robiących części, żeby te padły dokładnie wtedy, kiedy producent już nie ma obowiązku wymiany? Druga myśl: no ok, koło to koło, się kupi.

No i niestety znów pod górkę. Powoli przez awarie z tego i poprzedniego roku staję się ekspertem od części, których nie ma :/ No bo kół 29 cali (i również podobno pasujących 28) jest od groma, tylko od jakichś dwóch miesięcy nie można dostać takich, które mają mocowanie tarczy hamulca na sześć śrub, a nie na Centerlock... To znaczy są, w komplecie, za prawie osiem stów. Nie, dziękuję, postoję. Jest niby opcja kupienia tych drugich i jakieś nakładki, ale czy to będzie działać? Cholera wie :/

Jeszcze obdzwoniłem znajome sklepy, a tam to samo, co na Allegro - pustka. Tym samym aktualnie do odwołania jestem bez roweru mtb. Supcio. Co dalej? Nie mam pomysłu.

Na szczęście jeszcze jest lato i podstawowe dwa kółka to szosa. Oczywiście nią dziś pojechałem, na trasę: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań. Wiało całkiem solidnie i niesprawiedliwie z północy, więc nie walczyłem.
Pochmurny klimat Jeziora Lusowskiego
Z ptactwa jedynie niewyraźna, szwendająca się w trawie perliczka.
Perliczka w trawie
A do pracy pojechałem... STaRuchem. Kiedy ktoś mnie pyta po co mi tyle rowerów, to takie sytuacje jak ta z Czarnuchem są idealną odpowiedzią. Ten mój kilkunastoletni złom o dziwo jeszcze jeździ, co prawda nie da się z przodu użyć małej tarczy, amortyzator nie działa, a napęd niedługo będzie wołał jeść, ale przynajmniej jest i da się go użyć w razie "w". Przejechałem się nim z duszą na ramieniu po Dębinie i nic nie odpadło (prócz odblasku z przedniego koła, czyli rzeczy nieistotnej), więc sukces :)
Jazda testowa starego trupa. Jeszcze się jakoś toczy :)
Aha, jeszcze - jak od trzech dni non stop - przystanek po drodze. Karmienie kota Teściowej. Wbrew pozorom smakowało :)
Karmienie kota teściowej. Wbrew pozorom smakowało :)




  • DST 55.50km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.22km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ryjąc :)

Czwartek, 5 sierpnia 2021 · dodano: 05.08.2021 | Komentarze 8

Znów padam na ryj. Czyli ryję. Praca powinna być zakazana :)

Wpis krótki i mało treściwy, bo nie mam siły i weny. Wpisu o PKP oczywiście znów nie będzie, serdecznie przepraszam :)

Wyjazd poranny, pospieszny i nieogarnięty, na wschód. Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki - Paczkowo, gdzie nastąpiła nawrotka, a ja poczłapałem swoimi śladami. 

Wiatr paskudny, błeee.

Za to poranna Dębina dawała radę.
W pędzie pod słońce
Poranek na Dębinie
Sierpień jak widać w pełni.
Sierpień pełną gębą
W Siekierkach spotkałem trzy przydomowe kosiarki, z czego jedną nawet całkiem komunikatywną :)
Przydomowe kosiarki :)
Buzi, buzi! :)
Zwierzaków poza tym nie odnotowano, więc na szybko kadr z jednego z ostatnich wypadów na Dębinę - ochrzan lochy, gdy młokos się za bardzo stawiał :)
Chrumkająca reprymenda dla niesfornego juniora :)
Dystans zawiera dojazd do pracy. Czarnuchem, bo wieczorem miało lać.




  • DST 58.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaruchno

Środa, 4 sierpnia 2021 · dodano: 04.08.2021 | Komentarze 9

Przyszedł czas na powrót do pracy. Poranne wstawanie zostało mi z ostatnich "wolnych" dni, ale już siedzenie przez kilka dobrych godzin na czterech literach to coś, za czym zdecydowanie nie tęskniłem. No nic, z czegoś żyć trzeba.

Wyjazd w wersji niewyspanej, czyli klasycznej.

Tym razem kierunek wschodni: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Nie jechało się źle. Ani też w sumie dobrze. Ot, po prostu ziewająco :)
Okolice poznańskiej Głuszyny
W Dachowie kończą remont. I co? No i DDR-gówno :/ Cała wieś w kostce. Oczywiście olałem, dokumentując jedynie CPR-owy debilizm.
Nowy asfalt i oczywiście nowa kostka :(, Dachowa
Na szczęście już na niezabudowanym jest normalniej.
Asfaltowy kawałek dziwnej śmieszki
Zawitałem też na chwilę nad zalew w Szczodrzykowie. Dosłownie na moment, bo nie miałem czasu na fotki. Z daleko udało mi się jednak przyuważyć czarnego bociana.
Ledwo uchwycony bocian czarny
Szkoda, że było tak szaro, bo kilka obiektów aż się prosiło o dobre światło. No niestety, spora odległość oraz chmury zrobiły pikselozę. 
Bocian i czapla biała pilnują pola
Trzy drapiące się czaple
Niewyraźna czapla biała
Czapla w locie
Do pracy pojechałem rowerem miejskim, bo kropiło. 

Miał być wpis o PKP, ale... nie wyrobię się. Padam na ryj. Praca powinna być zakazana :) Może jutro w końcu nadrobię.




  • DST 51.30km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.24km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedospańczo

Wtorek, 3 sierpnia 2021 · dodano: 03.08.2021 | Komentarze 10

Mój ostatni wolny roboczy dzionek w tym tygodniu rozpocząłem wstaniem o... szóstej rano. Teściowa bowiem miała na dziś zaplanowane przyjęcie do szpitala i trzeba było z nią jechać. Misja się udała, jak na polskie warunki nawet źle nie było w temacie standardów szpitalnych, a ja w domu byłem jakoś po dziewiątej, w stanie takiego niedospania, że nawet myślałem, czy nie zafundować sobie drzemki przed rowerem. Jakoś jednak wygrałem z kryzysem i ruszyłem.

Ziewając wykonałem znów pętelkę zachodnią: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nawet nie starałem się walczyć z wiatrem i sennością. Jechałem po prostu krok za krokiem i tyle. Zaliczyłem nawet kawałeczek terenu, odwiedzając "swoją" ambonę w Lisówkach. Znów nie spotkałem w niej żadnego gnoja z flintą, więc uznaję ją za wegetariańską :)
Ambona w Lisówkach, na szczęście wciąż bez gnoi myśliwych
Pola w Lisówkach
Podczas dojazdu natrafiłem na sarenki...
Ciekawskie sarenki
Uszy w sztorc
Poranny jogging :)
...młodą bogatkę...
Młodziutka bogatka
Bogatka schowana w zbożu
...a nad głową przeleciały mi żurawie. I jak tu nie wielbić Lisówek? :)
Para żurawi nad głową
Do kompletu dokładam jeszcze błotniaka, ale tym razem z okolic Szreniawy i mało wyraźnego.
Błotniak daleko na niebie
Tyle na dziś. Zaległości opisowe z wypadu na wesele, tak jak te BS-owe, znów przekładam o kolejny dzień :)




  • DST 54.10km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.73km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pomostówka

Poniedziałek, 2 sierpnia 2021 · dodano: 02.08.2021 | Komentarze 8

Wolny dzień po powrocie, oczywiście padam na ryj i dopiero (jest przed dwudziestą pierwszą) siadam do kompa. Zaległy opis atrakcji dojazdu na wesele przestawiam więc na jutro, jak i nadrabianie wpisów na BS.

Dziś wyjazd po względnym odespaniu, bo cztery godziny między sobotą a niedzielą średnio mi starczały. Pogoda dziwna - niby miało padać, ale finalnie przejechałem całość o suchym kasku. Za to upierdliwie wiało, więc nie walczyłem.

Trasa polna i zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Szreniawa - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Zajrzałem nad Jezioro Tomickie od strony Lisówek. Jedna z moich ulubionych miejscówek wciąż stoi, choć ktoś zawalił końcówkę pomostu...
Zachmurzone Jezioro Tomickie
Koniec kładki niestety został uszkodzony
Kładka w krzakach nad Jeziorem Tomickim
Poza tym atrakcji brak. Prócz tych zwierzęcych oczywiście :) I jak tu się rozpędzać? :)

Trafiło się stadko żurawi...
Stadko żurawi w okolicach Dopiewa
Gaworzące żurawie
Żurawie - przeszukiwacze traw
...które odleciały, ale nie przestraszone przeze mnie...
Odlot żurawi
...tylko przez sarenkę, która stanęła jak wryta i w końcu sama dała dyla.
Zaskoczona sarenka :)
Pojawiła się również dzierzba gąsiorek. Coraz bardziej lubię te ninje :)
Gąsiorek zerka lekko z ukosa
Dzierzba gąsiorek z profilu
Zamyślona dzierzba
Odlot miała już zdecydowanie niewyraźny :)
Nieostry odlot gąsiorka
No i obowiązkowa fota z rowerem.
Zachmurzone niebo nad Wielkopolską




  • DST 51.10km
  • Czas 01:45
  • VAVG 29.20km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wczesnopowrotniak

Niedziela, 1 sierpnia 2021 · dodano: 01.08.2021 | Komentarze 12

Wczoraj dzionek całkowicie bezrowerowy, wpadło za to dziesięć kilometrów piechotką przed weselem, zobaczyć jak zmieniły się okolice, które znam od dziecka. Zmian sporo, ale o dziwo wycinka masowa jakimś cudem nie dotarła do jakiejś części województwa łódzkiego. Pewnie to niestety kwestia czasu.

Temat samego dojazdu rozwinę zapewne jutro, bo jest o czym pisać. Zachciało mi się, cholera jasna, PKP, z sentymentu i sympatii. Już sobie przypomniałem czemu sympatia od dawna blaknie :)

Dzisiaj natomiast udało się wrócić w miarę wcześnie. Nie żebym się źle bawił - wręcz przeciwnie, impreza była zaskakująco zacna, nawet menu pode mnie, jak i możliwość piwkowania zamiast chlania wódy. No i dzięki temu osiągnąłem sukces i - mimo wcale niewczesnego wylądowania w łóżku - wstałem przed wyjazdem i zaliczyłem godzinny spacer w celu odświeżenia łba. Kilka fotek przy okazji wpadło, ale one też nie na dziś. Na szybko więc motyl wykonany telefonem, zapewne przestrojnik trawnik (albo i nie), żeby nie było łyso w temacie zwierzaków :)
Motyl (zapewne przestrojnik trawnik) uchwycony telefonem
W Poznaniu wylądowałem po szesnastej, wcześniej wynegocjowałem z Żoną, że jak się uda to rower raczej musi być (dzięki!), więc myk :) Trasa zachodnia, sprawdzona, znana: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Aparatu nawet nie brałem, specjalnie się nie przemęczałem, po prostu cieszyłem się z jazdy po całym jednym dniu (miały być wstępnie dwa) bez dwóch kółek.
Nieplanowany popołudniowy wyjazd i WPN w tle
Bagienko w Trzcielinie
No i jeszcze mój ulubiony motyw z wesela (kompakt z zoomem się przydał). Mieszanie trunków to zło. Piccolo i Pepsi to zło :)
Nauczka: nie mieszać Piccolo z Pepsi :)
BS-a oczywiście nadrobię dopiero jutro. Jeśli zdążę :)




  • DST 52.20km
  • Czas 01:41
  • VAVG 31.01km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ekspresik

Piątek, 30 lipca 2021 · dodano: 30.07.2021 | Komentarze 11

Mimo wolnego dnia rowerowanie poranne, bo przede mną wyjazd weekendowy. O dziwo udało mi się wstać w miarę bezboleśnie.

Wiało z południowego zachodu, więc za trasę wybrałem "kondominium" (Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań), jako szlak jeden z szybszych. Sprawdziło się :)

Muszę pochwalić wiatr - był mocny, ale przynajmniej grał fair, co jak wiadomo rzadko mu się zdarza. Dzięki temu średnią udało się zrobić sympatyczną, a i kawałeczek za ciągnikiem (znów niestety wtedy, gdy dmuchało w plecy, więc zysk taki sobie) nie zaszkodził.

Zdjęcia jedynie symboliczne.
W Łodzi pod Stęszewem
Buszując
Kolejny myszołów
Widok oddolny :)
Niestety teraz czekają mnie dwa dni bezrowerowe :( Jadę na wesele reprezentować rodzinę, niestety dwóch kółek nie mam jak wziąć :(

Na koniec dwie fotki czapli z Dębiny na BS-ie jeszcze nie wstawiane.
Czapla siwa na poznańśkiej Dębinie
Odlot czapli




  • DST 56.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 61.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieidealnie

Czwartek, 29 lipca 2021 · dodano: 29.07.2021 | Komentarze 13

Słońce dziś wyszło, a temperatura spadła. Super? No prawie, bo w zamian pojawił się mocny wiatr (znów warto spojrzeć na fałmaks, który osiągnąłem przy chwilowym podmuchu w plecy), który w przeciwieństwie do dnia wczorajszego zdecydowanie współpracować nie chciał. Jak widać nie ma ideału.

Kolejny wypad kawonapędzany, poranny, zaspany. Kierunek zachodni, sprawdzony, polny: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Zawitałem na znajome pole słoneczników w Trzcielinie, póki jeszcze jest. Lubię je, T-rek(s) również, już nie mówiąc o trzmielach :)
Szosa słonecznikowa
Słonecznik z trzmielem gratis
No i w ogóle to raz jeszcze wielki, wielki szacun za remont drogi Konarzewo - Trzcielin. Same plusy:

- nowy asfalt;
- brak wycinki (!);
- nowe nasadzenia (!);
- brak żadnej kolejnej gównianej DDR-ki (!).
Remont idealny - piękny asfalt, drzewa, nasadzenia i ŻADNEJ gównianej DDR-ki, okolice Trzcielina
Brawo.

Widziałem dwa myszołowy. Jednego daleko na niebie...
Pełna prezentacja
Oko w oko z góry
Na zakręcie
...a drugiego jeszcze dalej. Tylko że ten wymownie pokazał co myśli o moim przeszkadzaniu mu w polowaniu :)
Niewyraźny myszołów daje se siana :)
Myszołów wyraźnie pokazuje co myśli o przeszkadzaniu w polowaniu :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 57.50km
  • Czas 01:53
  • VAVG 30.53km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 167m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słodko-gorzko

Środa, 28 lipca 2021 · dodano: 28.07.2021 | Komentarze 16

Dzisiaj wpis słodko-gorzki, a w sumie go gorzko-słodki. W tej kolejności.

Jednak zacznę od tej lepszej części. A co, czasem można poudawać, że widzi się szklankę do połowy pełną :)

Wyjazd oczywiście poranny, no i niestety dość parny. Gdzieś około szóstej bowiem padał deszcz, ale już dwie godziny później prawie nie dało się oddychać. No ale rower się sam nie wyjeździ, trzeba było ruszać.

Trasa aktualnie chyba moja ulubiona (po rozwaleniu mi "kondominium" przez wybudowanie śmieszki nie ma już tych prawie idealnych): z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Żabinko, Żabno, Baranowo, Sowiniec, Mosinę, Puszczykowo, Łęczycę i Luboń do domu. Wiatr nawet chciał współpracować (szok!), Luboń jakoś przejechałem, a kawałek (niestety nie ten z podmuchami w pysk) podłączyłem się pod ciągnik 40+, więc średnia w końcu taka do przyjęcia.

Jednak najważniejsze było kolejne spotkanie z bielikiem. Wiem, że to nie pierwsze - ono daje najwięcej radochy - ale dzięki niemu wiem, gdzie się zatrzymać i na co patrzeć. Zapewniam, że to wtajemniczenie sporo daje :) Mam więc trzy średnio wyraźne fotki. Ale są. Na jednej nawet widać jakby pozowanie do godła, ale kierunki się komuś pokićkały.
Bielik spogląda z ukosa
Bielik pozuje do godła, tylko strony mu się pomyliły :)
Bielik chyba mnie zauważył
A czemu ta jakość taka średnia? Robiłem co mogłem, ale ptaszor siedział na czubku tego drzewa...
Drzewo, na którego czubku wystaje samotny bielik
...które znajduje się dokładnie tam, gdzie koniec pola.
Na końcu tego pola jest uschnięte drzewo, a na uschniętym drzewie siedzi bielik
To ta mała kropka na górze :) Oczywiście próbowałem podejść bliżej. Efekt - szybki i nagły odlot.

Ok, czas na część gorzką. Postanowiłem sprawdzić dojrzałość jagód "u siebie", w paprociowym lesie między Żabnem a Baranowem. Radośnie podjechałem na miejsce i... go nie poznałem. Przecież jeszcze całkiem niedawno było tu gęsto, pięknie pachniało, ptaki śpiewały... Teraz... a, co się będę rozpisywał. Proszę, zdjęcia :(
Kolejne dzieło rzeźników z Lasów Państwowych :(
Te drzewa jeszcze tydzień temu stały...
Ofiary mend z Lasów Państwowych
Piękne, w większości jeszcze zdrowe drzewa poszły pod topór rzeźników z Lasów Państwowych. I to w sezonie lęgowym... Ręce mi opadły, a jedyną reakcją, na jaką mogłem się zdobyć, był wrzask. A w tym jestem dobry. Pomogło mi echo, które odbijało się od nagle większej przestrzeni. Mam nadzieję, że mendy z piłami, które gdzieś tam jeszcze działały, otrzymały mój dosadny przekaz, powtórzony kilka razy. I nienadający się tu do cytowania...

Zrobiłem jeszcze zdjęcia na zaś tego, co się ostało. Nie wiem co tu będzie, gdy pojawię się następnym razem :(
Rower w paprociowym lesie
Resztka dzikiego lasu
Żeby nie było tak bardzo smętnie, na koniec wielkopolski klimacik z drugiej połowy lata...
Wielkopolska wakacyjna
...oraz sympatyczna bryczka z woźnicą, z którym się wzajemnie pozdrowiliśmy.
Sympatyczna bryczka mijana w Sowińcu
Reszta to dojazd do pracy. Tym razem Czarnuchem, bo prognozy na wieczór niepewne.




  • DST 58.30km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.64km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 187m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kokoszkowo

Wtorek, 27 lipca 2021 · dodano: 27.07.2021 | Komentarze 11

Wiatr zmienił kierunek na zachodni. Ma to swoje plusy, jak i minusy. Tymi ostatnimi są polne drogi, czyli takie z ilością drzew liczonych na palcach jednej ręki.

Wyjazd - jak zwykle - przedpracowy i zaspany. Do tego w sporej duchocie, na szczęście rano jeszcze do wytrzymania.

Trasa: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nie jechało się, źle, ale też nie jakoś rewelacyjnie. Luboń jak zwykle zabił mi średnią. Klasyk :) No i podmuchy robiły swoje - niby niezbyt silne, ale upierdliwe. No i w sumie, jak widać po fałmaksie, gdy raz powiał w plecy to dało się rozpędzić.

Trzcielin dzisiaj wygrał z Lisówkami. W sumie to jeden fyrtel, ale przyrodniczo dwa do zera. Po pierwsze przez kilka sekund widziałem kokoszkę (rzadko spotykaną) z małym, zanim uciekły w szuwary. Dzięki temu już wiem, że to, co miałem do tej pory za pisklę tego właśnie ptaka, jest jednak kurduplem łyski. Ważne życiowe odkrycie :)
Kokoszka z młodym
Raczył wylegiwać się też żółw. Nawet nie uciekł.
Odwiedziny u żółwia z Trzcielina
Natomiast w Lisówkach jedynie sprawdzony koniec świata :)
Jak zwykle fota na końcu świata, Lisówki
W Palędziu czuwają trzy bociany. Dwa spokojne i jeden krzykacz.
Dwójka spokojna, krzykacz jeden
Tyle z atrakcji. Reszta to dojazd do pracy. Podczas niej - prócz jednego mordercy w aucie - nic ciekawego.