Info

Suma podjazdów to 738707 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec14 - 73
- 2025, Czerwiec30 - 147
- 2025, Maj31 - 187
- 2025, Kwiecień30 - 156
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 210
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 58.70km
- Czas 02:03
- VAVG 28.63km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 139m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
No wręcz obręcz :/
Piątek, 6 sierpnia 2021 · dodano: 06.08.2021 | Komentarze 14
Na początek smuteczek. I to taki poważny, bo rowerowy. Od kilku dni dziwnie mi się jechało Czarnuchem. Jakoś falowało mi coś pod tyłkiem, ale nie miałem czasu sprawdzić co. Stawiałem na oponę i już w głowie miałem akcję spuszczenia powietrza i napompowania ponownie, jednak wczoraj wieczorem postanowiłem w końcu przyjrzeć się zjawisku bliżej. No i zonk - okazało się, że mam pękniętą obręcz :( Całkiem spora dziura straszy w okolicach wentyla...
Pierwsza myśl: chyba rower jest jeszcze na gwarancji. No nie jest. Minęła... niecałe trzy miesiące temu. I jak to nie wierzyć w teorie o kapitalistycznych mendach, tak robiących części, żeby te padły dokładnie wtedy, kiedy producent już nie ma obowiązku wymiany? Druga myśl: no ok, koło to koło, się kupi.
No i niestety znów pod górkę. Powoli przez awarie z tego i poprzedniego roku staję się ekspertem od części, których nie ma :/ No bo kół 29 cali (i również podobno pasujących 28) jest od groma, tylko od jakichś dwóch miesięcy nie można dostać takich, które mają mocowanie tarczy hamulca na sześć śrub, a nie na Centerlock... To znaczy są, w komplecie, za prawie osiem stów. Nie, dziękuję, postoję. Jest niby opcja kupienia tych drugich i jakieś nakładki, ale czy to będzie działać? Cholera wie :/
Jeszcze obdzwoniłem znajome sklepy, a tam to samo, co na Allegro - pustka. Tym samym aktualnie do odwołania jestem bez roweru mtb. Supcio. Co dalej? Nie mam pomysłu.
Na szczęście jeszcze jest lato i podstawowe dwa kółka to szosa. Oczywiście nią dziś pojechałem, na trasę: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań. Wiało całkiem solidnie i niesprawiedliwie z północy, więc nie walczyłem.
Z ptactwa jedynie niewyraźna, szwendająca się w trawie perliczka.
A do pracy pojechałem... STaRuchem. Kiedy ktoś mnie pyta po co mi tyle rowerów, to takie sytuacje jak ta z Czarnuchem są idealną odpowiedzią. Ten mój kilkunastoletni złom o dziwo jeszcze jeździ, co prawda nie da się z przodu użyć małej tarczy, amortyzator nie działa, a napęd niedługo będzie wołał jeść, ale przynajmniej jest i da się go użyć w razie "w". Przejechałem się nim z duszą na ramieniu po Dębinie i nic nie odpadło (prócz odblasku z przedniego koła, czyli rzeczy nieistotnej), więc sukces :)
Aha, jeszcze - jak od trzech dni non stop - przystanek po drodze. Karmienie kota Teściowej. Wbrew pozorom smakowało :)
- DST 55.50km
- Czas 01:58
- VAVG 28.22km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 174m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ryjąc :)
Czwartek, 5 sierpnia 2021 · dodano: 05.08.2021 | Komentarze 8
Znów padam na ryj. Czyli ryję. Praca powinna być zakazana :)
Wpis krótki i mało treściwy, bo nie mam siły i weny. Wpisu o PKP oczywiście znów nie będzie, serdecznie przepraszam :)
Wyjazd poranny, pospieszny i nieogarnięty, na wschód. Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki - Paczkowo, gdzie nastąpiła nawrotka, a ja poczłapałem swoimi śladami.
Wiatr paskudny, błeee.
Za to poranna Dębina dawała radę.
Sierpień jak widać w pełni.
W Siekierkach spotkałem trzy przydomowe kosiarki, z czego jedną nawet całkiem komunikatywną :)
Zwierzaków poza tym nie odnotowano, więc na szybko kadr z jednego z ostatnich wypadów na Dębinę - ochrzan lochy, gdy młokos się za bardzo stawiał :)
Dystans zawiera dojazd do pracy. Czarnuchem, bo wieczorem miało lać.
- DST 58.10km
- Czas 02:00
- VAVG 29.05km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Szaruchno
Środa, 4 sierpnia 2021 · dodano: 04.08.2021 | Komentarze 9
Przyszedł czas na powrót do pracy. Poranne wstawanie zostało mi z ostatnich "wolnych" dni, ale już siedzenie przez kilka dobrych godzin na czterech literach to coś, za czym zdecydowanie nie tęskniłem. No nic, z czegoś żyć trzeba.
Wyjazd w wersji niewyspanej, czyli klasycznej.
Tym razem kierunek wschodni: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Nie jechało się źle. Ani też w sumie dobrze. Ot, po prostu ziewająco :)
W Dachowie kończą remont. I co? No i DDR-gówno :/ Cała wieś w kostce. Oczywiście olałem, dokumentując jedynie CPR-owy debilizm.
Na szczęście już na niezabudowanym jest normalniej.
Zawitałem też na chwilę nad zalew w Szczodrzykowie. Dosłownie na moment, bo nie miałem czasu na fotki. Z daleko udało mi się jednak przyuważyć czarnego bociana.
Szkoda, że było tak szaro, bo kilka obiektów aż się prosiło o dobre światło. No niestety, spora odległość oraz chmury zrobiły pikselozę.
Do pracy pojechałem rowerem miejskim, bo kropiło.
Miał być wpis o PKP, ale... nie wyrobię się. Padam na ryj. Praca powinna być zakazana :) Może jutro w końcu nadrobię.
- DST 51.30km
- Czas 01:49
- VAVG 28.24km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 173m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedospańczo
Wtorek, 3 sierpnia 2021 · dodano: 03.08.2021 | Komentarze 10
Mój ostatni wolny roboczy dzionek w tym tygodniu rozpocząłem wstaniem o... szóstej rano. Teściowa bowiem miała na dziś zaplanowane przyjęcie do szpitala i trzeba było z nią jechać. Misja się udała, jak na polskie warunki nawet źle nie było w temacie standardów szpitalnych, a ja w domu byłem jakoś po dziewiątej, w stanie takiego niedospania, że nawet myślałem, czy nie zafundować sobie drzemki przed rowerem. Jakoś jednak wygrałem z kryzysem i ruszyłem.
Ziewając wykonałem znów pętelkę zachodnią: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nawet nie starałem się walczyć z wiatrem i sennością. Jechałem po prostu krok za krokiem i tyle. Zaliczyłem nawet kawałeczek terenu, odwiedzając "swoją" ambonę w Lisówkach. Znów nie spotkałem w niej żadnego gnoja z flintą, więc uznaję ją za wegetariańską :)
Podczas dojazdu natrafiłem na sarenki...
...młodą bogatkę...
...a nad głową przeleciały mi żurawie. I jak tu nie wielbić Lisówek? :)
Do kompletu dokładam jeszcze błotniaka, ale tym razem z okolic Szreniawy i mało wyraźnego.
Tyle na dziś. Zaległości opisowe z wypadu na wesele, tak jak te BS-owe, znów przekładam o kolejny dzień :)
- DST 54.10km
- Czas 01:53
- VAVG 28.73km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 186m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pomostówka
Poniedziałek, 2 sierpnia 2021 · dodano: 02.08.2021 | Komentarze 8
Wolny dzień po powrocie, oczywiście padam na ryj i dopiero (jest przed dwudziestą pierwszą) siadam do kompa. Zaległy opis atrakcji dojazdu na wesele przestawiam więc na jutro, jak i nadrabianie wpisów na BS.
Dziś wyjazd po względnym odespaniu, bo cztery godziny między sobotą a niedzielą średnio mi starczały. Pogoda dziwna - niby miało padać, ale finalnie przejechałem całość o suchym kasku. Za to upierdliwie wiało, więc nie walczyłem.
Trasa polna i zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Szreniawa - Komorniki - Plewiska - Poznań.
Zajrzałem nad Jezioro Tomickie od strony Lisówek. Jedna z moich ulubionych miejscówek wciąż stoi, choć ktoś zawalił końcówkę pomostu...
Poza tym atrakcji brak. Prócz tych zwierzęcych oczywiście :) I jak tu się rozpędzać? :)
Trafiło się stadko żurawi...
...które odleciały, ale nie przestraszone przeze mnie...
...tylko przez sarenkę, która stanęła jak wryta i w końcu sama dała dyla.
Pojawiła się również dzierzba gąsiorek. Coraz bardziej lubię te ninje :)
Odlot miała już zdecydowanie niewyraźny :)
No i obowiązkowa fota z rowerem.
- DST 51.10km
- Czas 01:45
- VAVG 29.20km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 149m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wczesnopowrotniak
Niedziela, 1 sierpnia 2021 · dodano: 01.08.2021 | Komentarze 12
Wczoraj dzionek całkowicie bezrowerowy, wpadło za to dziesięć kilometrów piechotką przed weselem, zobaczyć jak zmieniły się okolice, które znam od dziecka. Zmian sporo, ale o dziwo wycinka masowa jakimś cudem nie dotarła do jakiejś części województwa łódzkiego. Pewnie to niestety kwestia czasu.
Temat samego dojazdu rozwinę zapewne jutro, bo jest o czym pisać. Zachciało mi się, cholera jasna, PKP, z sentymentu i sympatii. Już sobie przypomniałem czemu sympatia od dawna blaknie :)
Dzisiaj natomiast udało się wrócić w miarę wcześnie. Nie żebym się źle bawił - wręcz przeciwnie, impreza była zaskakująco zacna, nawet menu pode mnie, jak i możliwość piwkowania zamiast chlania wódy. No i dzięki temu osiągnąłem sukces i - mimo wcale niewczesnego wylądowania w łóżku - wstałem przed wyjazdem i zaliczyłem godzinny spacer w celu odświeżenia łba. Kilka fotek przy okazji wpadło, ale one też nie na dziś. Na szybko więc motyl wykonany telefonem, zapewne przestrojnik trawnik (albo i nie), żeby nie było łyso w temacie zwierzaków :)
W Poznaniu wylądowałem po szesnastej, wcześniej wynegocjowałem z Żoną, że jak się uda to rower raczej musi być (dzięki!), więc myk :) Trasa zachodnia, sprawdzona, znana: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Aparatu nawet nie brałem, specjalnie się nie przemęczałem, po prostu cieszyłem się z jazdy po całym jednym dniu (miały być wstępnie dwa) bez dwóch kółek.
No i jeszcze mój ulubiony motyw z wesela (kompakt z zoomem się przydał). Mieszanie trunków to zło. Piccolo i Pepsi to zło :)
BS-a oczywiście nadrobię dopiero jutro. Jeśli zdążę :)
- DST 52.20km
- Czas 01:41
- VAVG 31.01km/h
- VMAX 60.50km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 205m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ekspresik
Piątek, 30 lipca 2021 · dodano: 30.07.2021 | Komentarze 11
Mimo wolnego dnia rowerowanie poranne, bo przede mną wyjazd weekendowy. O dziwo udało mi się wstać w miarę bezboleśnie.
Wiało z południowego zachodu, więc za trasę wybrałem "kondominium" (Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań), jako szlak jeden z szybszych. Sprawdziło się :)
Muszę pochwalić wiatr - był mocny, ale przynajmniej grał fair, co jak wiadomo rzadko mu się zdarza. Dzięki temu średnią udało się zrobić sympatyczną, a i kawałeczek za ciągnikiem (znów niestety wtedy, gdy dmuchało w plecy, więc zysk taki sobie) nie zaszkodził.
Zdjęcia jedynie symboliczne.
Niestety teraz czekają mnie dwa dni bezrowerowe :( Jadę na wesele reprezentować rodzinę, niestety dwóch kółek nie mam jak wziąć :(
Na koniec dwie fotki czapli z Dębiny na BS-ie jeszcze nie wstawiane.
- DST 56.10km
- Czas 01:58
- VAVG 28.53km/h
- VMAX 61.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 183m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Nieidealnie
Czwartek, 29 lipca 2021 · dodano: 29.07.2021 | Komentarze 13
Słońce dziś wyszło, a temperatura spadła. Super? No prawie, bo w zamian pojawił się mocny wiatr (znów warto spojrzeć na fałmaks, który osiągnąłem przy chwilowym podmuchu w plecy), który w przeciwieństwie do dnia wczorajszego zdecydowanie współpracować nie chciał. Jak widać nie ma ideału.
Kolejny wypad kawonapędzany, poranny, zaspany. Kierunek zachodni, sprawdzony, polny: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Zawitałem na znajome pole słoneczników w Trzcielinie, póki jeszcze jest. Lubię je, T-rek(s) również, już nie mówiąc o trzmielach :)
No i w ogóle to raz jeszcze wielki, wielki szacun za remont drogi Konarzewo - Trzcielin. Same plusy:
- nowy asfalt;
- brak wycinki (!);
- nowe nasadzenia (!);
- brak żadnej kolejnej gównianej DDR-ki (!).
Brawo.
Widziałem dwa myszołowy. Jednego daleko na niebie...
...a drugiego jeszcze dalej. Tylko że ten wymownie pokazał co myśli o moim przeszkadzaniu mu w polowaniu :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
- DST 57.50km
- Czas 01:53
- VAVG 30.53km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 167m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Słodko-gorzko
Środa, 28 lipca 2021 · dodano: 28.07.2021 | Komentarze 16
Dzisiaj wpis słodko-gorzki, a w sumie go gorzko-słodki. W tej kolejności.
Jednak zacznę od tej lepszej części. A co, czasem można poudawać, że widzi się szklankę do połowy pełną :)
Wyjazd oczywiście poranny, no i niestety dość parny. Gdzieś około szóstej bowiem padał deszcz, ale już dwie godziny później prawie nie dało się oddychać. No ale rower się sam nie wyjeździ, trzeba było ruszać.
Trasa aktualnie chyba moja ulubiona (po rozwaleniu mi "kondominium" przez wybudowanie śmieszki nie ma już tych prawie idealnych): z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Żabinko, Żabno, Baranowo, Sowiniec, Mosinę, Puszczykowo, Łęczycę i Luboń do domu. Wiatr nawet chciał współpracować (szok!), Luboń jakoś przejechałem, a kawałek (niestety nie ten z podmuchami w pysk) podłączyłem się pod ciągnik 40+, więc średnia w końcu taka do przyjęcia.
Jednak najważniejsze było kolejne spotkanie z bielikiem. Wiem, że to nie pierwsze - ono daje najwięcej radochy - ale dzięki niemu wiem, gdzie się zatrzymać i na co patrzeć. Zapewniam, że to wtajemniczenie sporo daje :) Mam więc trzy średnio wyraźne fotki. Ale są. Na jednej nawet widać jakby pozowanie do godła, ale kierunki się komuś pokićkały.
A czemu ta jakość taka średnia? Robiłem co mogłem, ale ptaszor siedział na czubku tego drzewa...
...które znajduje się dokładnie tam, gdzie koniec pola.
To ta mała kropka na górze :) Oczywiście próbowałem podejść bliżej. Efekt - szybki i nagły odlot.
Ok, czas na część gorzką. Postanowiłem sprawdzić dojrzałość jagód "u siebie", w paprociowym lesie między Żabnem a Baranowem. Radośnie podjechałem na miejsce i... go nie poznałem. Przecież jeszcze całkiem niedawno było tu gęsto, pięknie pachniało, ptaki śpiewały... Teraz... a, co się będę rozpisywał. Proszę, zdjęcia :(
Piękne, w większości jeszcze zdrowe drzewa poszły pod topór rzeźników z Lasów Państwowych. I to w sezonie lęgowym... Ręce mi opadły, a jedyną reakcją, na jaką mogłem się zdobyć, był wrzask. A w tym jestem dobry. Pomogło mi echo, które odbijało się od nagle większej przestrzeni. Mam nadzieję, że mendy z piłami, które gdzieś tam jeszcze działały, otrzymały mój dosadny przekaz, powtórzony kilka razy. I nienadający się tu do cytowania...
Zrobiłem jeszcze zdjęcia na zaś tego, co się ostało. Nie wiem co tu będzie, gdy pojawię się następnym razem :(
Żeby nie było tak bardzo smętnie, na koniec wielkopolski klimacik z drugiej połowy lata...
...oraz sympatyczna bryczka z woźnicą, z którym się wzajemnie pozdrowiliśmy.
Reszta to dojazd do pracy. Tym razem Czarnuchem, bo prognozy na wieczór niepewne.
- DST 58.30km
- Czas 01:58
- VAVG 29.64km/h
- VMAX 60.50km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 187m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kokoszkowo
Wtorek, 27 lipca 2021 · dodano: 27.07.2021 | Komentarze 11
Wiatr zmienił kierunek na zachodni. Ma to swoje plusy, jak i minusy. Tymi ostatnimi są polne drogi, czyli takie z ilością drzew liczonych na palcach jednej ręki.
Wyjazd - jak zwykle - przedpracowy i zaspany. Do tego w sporej duchocie, na szczęście rano jeszcze do wytrzymania.
Trasa: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nie jechało się, źle, ale też nie jakoś rewelacyjnie. Luboń jak zwykle zabił mi średnią. Klasyk :) No i podmuchy robiły swoje - niby niezbyt silne, ale upierdliwe. No i w sumie, jak widać po fałmaksie, gdy raz powiał w plecy to dało się rozpędzić.
Trzcielin dzisiaj wygrał z Lisówkami. W sumie to jeden fyrtel, ale przyrodniczo dwa do zera. Po pierwsze przez kilka sekund widziałem kokoszkę (rzadko spotykaną) z małym, zanim uciekły w szuwary. Dzięki temu już wiem, że to, co miałem do tej pory za pisklę tego właśnie ptaka, jest jednak kurduplem łyski. Ważne życiowe odkrycie :)
Raczył wylegiwać się też żółw. Nawet nie uciekł.
Natomiast w Lisówkach jedynie sprawdzony koniec świata :)
W Palędziu czuwają trzy bociany. Dwa spokojne i jeden krzykacz.
Tyle z atrakcji. Reszta to dojazd do pracy. Podczas niej - prócz jednego mordercy w aucie - nic ciekawego.