Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 222987.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 738234 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 51.80km
  • Czas 01:55
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słonecznie!

Poniedziałek, 22 listopada 2021 · dodano: 22.11.2021 | Komentarze 7

Ciężki dzień za mną. A jeszcze się nie skończył.

Rano oczywiście rower. Pogoda się zmieniła - zrobiło się chłodniej, za to mniej wietrznie. Niestety w praktyce wyszło tak, że niespecjalnie mocno, ale wiało z każdej strony tylko nie tej mi sprzyjającej, co w połączeniu z zaledwie kilkoma stopniami powyżej zera zniechęciło mnie całkowicie do zabawy o średnią. Zostało to olane.

Trasa z grubsza taka jak w sobotę, północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

W Lusowie byłem głównie po to, żeby sprawdzić czy opisywana niedawno mewa odleciała. Wygląda na to, że tak. Super. Za to w zamian miałem rodzinkę łabędzi oraz piękny widok na Jezioro Lusowskie w słońcu.
Może i kicz, ale... :)
Jezioro Lusowskie w pigułce
Zalana łódka z Lusowa
Słoneczny landszaft z Lusowa
Słońce nad pomostem, Lusowo
Na pomoście w Lusowie
Rodzina łabędzi przy zatopionej łódce
Łabędź gruboszyi :)
Młody łabędź
Moment wcześniej podziwiałem z bliska Almerę, czyli jedną z klaczy z lusowskiej stadniny.
Jeden z koni z Lusowa - Almera
Almera z bliska
Był też koń żelazny uchwycony podczas oczekiwania na przejeździe, a jednocześnie test zdjęć w ruchu nowego telefonu (starego niestety definitywnie nie udało się odratować).
Koń żelazny na torach
Głogowską w Poznaniu pędziło z dziesięć radiowozów. Albo kogoś ważnego z pierdla wieźli, albo jakiegoś polityka. W sumie na jedno wychodzi :)
Kilka z około dziesięciu radiowozów pędzących ulicą Głogowską w Poznaniu
A po południu jeszcze misja "rzeźnik", czyli przewiezienie kota teściowej do weta w celu wykonania badań. W życiu był on w takim przybytku może ze trzy razy, więc tym bardziej ciężka. Oj, nie było łatwo - skończyło się na kilku zadrapaniach, panice czworonoga (sorry, nie było wyjścia), ale jednak wygraną.
Misja
Szkoda mi tej kotki, która teraz nienawidzi mnie jeszcze bardziej. Ale od jej stanu zdrowia zależy czy chętna osoba zdecyduje się ją przygarnąć. Jest szansa. To warte nawet tych 2,5 stówy, którą zabuliliśmy za wszystkie możliwe badania. A panie z gabinetu zapewne na długo zapamiętają wizytę tego szatana. Ale były dzielne ;)

Wieczorem jeszcze wypad na koncert, więc mój wolny dzień jak zwykle z jęzorem na wierzchu.




  • DST 52.40km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.20km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orkanoleptycznie :)

Niedziela, 21 listopada 2021 · dodano: 21.11.2021 | Komentarze 7

W tytule nie ma literówki, spokojnie :)

Wyjazd leniwy, co widać po średniej. Ale z tym wiatrem, który dziś wciąż masakrował, nawet nie zamierzałem walczyć. Trzeba wiedzieć kiedy z siodełka zejść. Pokonany.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wracając do tytułu. Trafiło mi się to, co bardzo lubię podczas weekendowych wyjazdów, czyli wiejski meczy o puchar natki od pietruszki. Czy czegoś tam :) Czyli (wiem tylko dzięki napisom na koszulkach, kto był gościem) Orkan Konarzewo - Jadwiżański KS. Nie widziałem żadnego gola, nie wiem jaki był wynik, ale fotorelację mam. A szczególnie ujął mnie pewien piłkarz Orkana, który prawdopodobnie zjadł piłkę :)
Najważniejszy kibic meczu Orkan Konarzewo - Jadwiżański KS :)
Estadio de Orkan :), Konarzewo
Flaga Orkana Konarzewo i gminy Dopiewo
Dynamika jakaś tam była...
Prawie gol :)
Kto zjadł piłkę? :)
Główny Orkanista :)
Walka wagi ciężkiej :)
Brama wjazdowa Orkana Konarzewo
Jak zwykle jeszcze widoczek na WPN...
Stałe miejsce z widokiem na WPN
...oraz ptactwo. Znów niewyraźne. Myszołów...
Kolejny niewyraźny myszołów
...i srokosz.
Srokosz uchwycony z daleka
Trzcinki dziś w Trzcielinie nie było. Za to trafiła się Czarnka :) No cóż, drapanko się należało.
Czarna pantera atakuje :)
Czołgistka :)
Jeszcze jeden kotek do drapania :)
100% czerni w czerni :)
Spode łba :)
Niestety uciekła na widok... biegaczki. Ciekawa reakcja. Ważne, że chociaż rowerzyści jej się dobrze kojarzą.




  • DST 56.10km
  • Czas 02:08
  • VAVG 26.30km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod parą

Sobota, 20 listopada 2021 · dodano: 20.11.2021 | Komentarze 12

Dzisiaj wciąż mega wiało (o średniej więc nie chcę wspominać, bo to temat drażliwy) i wciąż mżyło (na szczęście lekko), za to było fajnie ciepło jak na drugą połowę listopada. Chociaż to. Choć jak wiadomo to już ostatnie momenty chwilowego komfortu termalnego.

Dzionek pracujący, więc wyjazd poranny. Zachodni, ale z kierunkiem lekko północnym, czyli: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Nawet nie starałem się stwarzać pozorów, że walczę :) Ot, krok po kroczku, byle przeżyć.

Jak zwykle na ostatnią chwilę skojarzyłem sobie, że jest sobota. A jak sobota, to parowóz jedzie. Nie miałem już czasu z wymyślaniem miejscówki, tylko na minutę przed parową godziną zero (8:54) pojawiłem się na stacji Poznań Dębiec, by po chwili podziwiać Ol-49 dojeżdżające, a potem wjeżdżające na peron.
Pełna para!
Długie szyny i mały parowóz
Parowóz na trasie Wolsztyn - Poznań wraz z wagonami
Ol49-69 stoi na stacji Poznań Dębiec
T-rek(s) na peronie stacji Poznań Dębiec
Z samej drogi pamiętam dwóch klaksoniarzy - jednego z Batorowa, któremu chyba się WYDAWAŁO, że po lewej jest śmieszka (a to był na tym odcinku jeszcze chodnik), drugiego z wiaduktu między Zakrzewem a Dąbrową, któremu chyba się WYDAWAŁO, że kilka pasów od razu oznacza drogę szybkiego ruchu (sorry, kretynie, ale to zwykła wojewódzka). Ile można być "zaskakiwanym" chamstwem i tępotą części rodaków? :/ Przy okazji mała dygresyjka - mamy debili u władzy, do tego niebezpiecznych fanatyków i tępe pały. Ale jak oni mają ją stracić, jeśli opozycja sama się podkłada swoim żałosnym zachowaniem, z czego TVP będzie miało korzystanie do końca świata i jeden dzień dłużej? :/

[Powyższe zaczerpnięte z fanpejdża "NIE"].

No i jeszcze zwierzaki. Sarenki kopalne... :)
Sarenki kopalne :)
Sarenki jak zwykle czujne
...oraz mewa (raczej nie śmieszka) z plaży w Lusowie, ale taka dziwna. Śpiąca, spokojna, nawet dała sobie zrobić zdjęcie z bliska telefonem. Na tyle mnie zmartwiła tą apatią, że po południu zadzwoniłem do poznańskiego Ptasiego Azylu, lecz okazało się, że działają oni tylko na terenie Poznania i do tego stacjonarnie, czyli trzeba by im dowieźć ptaka. A że już siedziałem w pracy... :/ Jednak było wyjście - umieściłem zdjęcie na regionalnej stronie Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, a tam znalazł się człowiek, który mieszka po drugiej stronie jeziora i wieczorem miał podjechać sprawdzić co z tym dziobakiem. Na razie czekam na info.
Zmęczona mewa. Na tyle, że dała sobie zrobić zdjęcie telefonem
Mewa z profilu
Mewa-śpioch
A tutaj widać, że wiało.
Na pomoście w Lusowie
Dystans zawiera dojazd do roboty.




  • DST 62.60km
  • Czas 02:30
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gazetopaskud

Piątek, 19 listopada 2021 · dodano: 19.11.2021 | Komentarze 6

Ale dziś było paskudnie... Aż się nie chce opisywać.

Wpis więc króciutki i bez głębszych analiz. Czy czegoś tam :)

Rano padało, potem przestało, ale urywać łba już nie. Więc dla spokoju psychicznego wybrałem Czarnucha do jazdy - jak zwykle słusznie.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

W Poznaniu byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że kierowcy wyjątkowo rozsądnie mnie wyprzedzają, a nawet przestrzegają pierwszeństwa, mimo że w sumie spokojnie by zdążyli wjechać zanim bym się przed nimi pojawił. Jak wiadomo, w tym kraju coś fajnego oznacza najczęściej zwiastun jakiejś masakry - i tak właśnie było. W Konarzewie trafiło się dwóch gazeciarzy pod rząd, i to takich na pełnej parze. A w Dopiewie jakiś kretyn jakby tylko czekał, aż pojawię mu się przed maską, żeby ruszyć z podporządkowanej. Powstrzymał go jedynie mój ryk. Na tyle skutecznie, że chrypkę mam do teraz :)

Aha, jeszcze mi zegarek nie chciał GPS-ować do kompletu.

Zdjęcia jedynie symboliczne i tragiczne jakościowo - niestety odległość i aura zrobiły swoje.
Pochmurna pauza w Trzcielinie
Myszołów ledwo widoczny w tej szarzyźnie.
Koszmarnie niewyraźny myszołów
No i autostradowe sarenki.
Sarenki przy autostradzie
Samotna sarna
Potem jeszcze dojazd do pracy.




  • DST 57.20km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzcinkowo :)

Czwartek, 18 listopada 2021 · dodano: 18.11.2021 | Komentarze 3

Dzisiejszy wyjazd sponsorowało o dziwo słońce. Takie zapomniane coś, co jesienią i zimą nawet cieszy :)

Za to niestety wiatr zmienił kierunek na zachodni i wrócił solidny podmuch. Niestety na polach nieźle mnie zmasakrował.

Trasa klasyczna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Zatrzymałem się na chwilę przy granicy Szreniawy, żeby było tematycznie.
Oświetlony wyjazd ze Szreniawy
Ostatnio bowiem moje oko przykuła reklama browaru, całkiem starego, o którym o dziwo nie wiedziałem.
Inspiracja do testów ;)
No i wczoraj sobie z ciekawości jedno takie zafundowałem. Całkiem smaczne, lekkie, choć jak na mole ciut za słodkie. Ale niezłe.
Testowo kupione piwko z podpoznańskiego Browaru
Biednie było jeśli chodzi o zwierzątka. Jednak sytuację uratowała Trzcinka (dzisiaj sama), która jakby czekała w Trzcielinie. Dziś w ogóle rozczuliła mnie kompletnie, wtulając się we mnie i włażąc niemal pod kask. Kot genialny, bez dwóch zdań. Aż żal było odjeżdżać :)
Kotek mnie znów poznał ;)
Podbródkowe pieszczoty :)
Proszę mi tak robić :)
Próba wdrapania się na rowerzystę. Udana :)
Dziki wiejski kotek pozuje do selfie :)
Wzruszająca ufność kotki :)
Drapanko na asfalcie
Portrecik :)
Przed powrotem do domu jeszcze wizyta u pewnego monstrum tej samej rasy :) Tu już tak milusio oczywiście nie było. Za to krótki spacer z Kropą przywrócił mi znów wiarę w genialne czworonogi :)

Potem jeszcze dojazd do pracy, tym razem Czarnuchem, bo na popołudnie zapowiadano opady.




  • DST 62.35km
  • Czas 02:18
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zombiakowo

Środa, 17 listopada 2021 · dodano: 17.11.2021 | Komentarze 10

No nie wyspałem się. Dwa psy w małym mieszkaniu w tym specjalnie nie pomagają, szczególnie gdy jeden na sygnale daje znać, że musi wyjść za nagłą potrzebą o 4:20 nad ranem :)

Wyjazd więc jak zwykle w klimatach zombie. Niewyspanego i ziewającego zombie.

Trasa dziś południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Bolesławiec. Tam nastąpiła nawrotka i powrót swoimi śladami.

Miałem chrapkę na zobaczenie się z danielami w tej ostatniej miejscowości, ale się pochowały. Wypatrzyłem jedynie królika. Zawsze coś. Uszy są, tylko rogów brakuje :)
Królik z wielkopolskiego Bolesławca
Kanał Mosiński jak zwykle sympatyczny - to się nie zmienia.
Szary Kanał Mosiński
W tle śluza na Kanale Mosińskim
Chwila przerwy na mostku nad Kanałem Mosińskim
Po powrocie jeszcze szybki wypad na Dębinę, po raz ostatni na jakiś czas z psim duetem. Szkoda :)
Pęd przez liście
Dzisiaj już kijka nie oddam :)
Będę też tęsknił za asystentem zdjęciowym :) Dzielnie mi wczoraj pomagał doostrzyć fotę nurogęsi, niestety bez skutku. Dodam, że Piorun nie lubi w większości facetów, na niektórych reaguje wręcz alergicznie (zła przeszłość), więc tym bardziej czuję się uhonorowany :)
Jednodniowy asystent zdjęciowy :)
Na a potem już do pracy. Wciąż szosą.




  • DST 51.10km
  • Czas 01:53
  • VAVG 27.13km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedpiorunowo

Wtorek, 16 listopada 2021 · dodano: 16.11.2021 | Komentarze 10

Wolny wtorek. Okazja do wyspania się? A gdzie tam :)

Tym razem jednak powód taki, że narzekać nie zamierzam. Wręcz przeciwnie. Ale o tym później.

Najpierw o samej jeździe. Wyjazd lekko przed dziewiątą, w klimatach jeszcze lekko mglistych i chłodnych (pięć stopni). Kawa za mną była tylko jedna i szybka, więc nawet nie starałem się walczyć - ot, nóżka za nóżką.

Trasa południowa, w tę i z powrotem: Dębiec - Hetmańska - Starołęcka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek i znów Sasinowo, gdzie nastąpiła nawrotka oraz powrót swoimi śladami.

Zatrzymałem się na chwilę jedynie w Wiórku, na "tarasie" z widokiem na Wartę i WPN.
Punkt widokowy na WPN w Wiórku
No i miałem szczęście, bo akurat trafiła mi się czapla przy "wjeździe" do usypanej jakiś czas temu mariny.
Dobrze ustawiona czapla
Czapla siwa na Warcie
Wpływ do mariny na Warcie z czaplą w tle
W tej samej chwili w oddali przepłynęła mi dość rzadka nurogęś. Niestety niewyraźna.
Niewyraźna nurogęś
Potem jeszcze chwila na ogarnięcie i oczekiwania na znanego już z tych łamów Pioruna, którym zajmujemy się przez półtora dnia. Przyjechał, nawet już wiedział które piętro i które drzwi, przytulił się na dzień dobry - czyli chyba dobrze mu tu. Kropa oczywiście znów musiała się przyzwyczaić, że chwilowo nie jest jedynaczką, ale sprawnie poszło. Tym bardziej, że trafił się spacerek, podczas którego miały okazję się dogadać :)

Kilka fotek z niego, niestety aura nie pomagała w jakości.
Atak klonów - powrót :)
Walka o kijek
Szaleństwo w oczach mimo słabej ostrości :)
Piorun w pędzie!
Chwila na pogaduchy :)
KIjek jeden, psy dwa
No i kto tu rządzi? :)
Akcja integracja :)
Ty widzisz, że to ON ma kijek? :)
Czarny atak na łąkę :)




  • DST 58.10km
  • Czas 02:08
  • VAVG 27.23km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plotkowo

Poniedziałek, 15 listopada 2021 · dodano: 15.11.2021 | Komentarze 2

Typowy poranny wyjazd przedpracowy. Bez historii.

Choć nie, jakaś tam mała była. Klaksoniarz na wysokości cmentarza na Miłostowie, któremu wydawało się, że jedzie drogą szybkiego ruchu, a nie zwykłą krajówką przedzieloną pasem zieleni i pewnie w związku z tym, że według niego mnie tam być nie powinno. Cóż tu się bawić w ładne słówka - po prostu debil.

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Hetmańska - Wartostrada - Malta - Miłostowo - Antoninek - Swarzędz - Jasin - Paczkowo - Siekierki - Gowarzewo - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęcka - Hetmańska - dom.

Niestety przez najbliższe dwa tygodnie nie pojeżdżę sobie kładką między Dębiną a Starołęką. Mam nadzieję, że szybko ogarną tam montaż oświetlenia i ten okres się jakoś skróci.

Dawno mnie nie było nad Maltą. W tę pochmurną pogodę ominąłem ją trochę boczkiem.
Przy śluzie na poznańskiej Malcie
Obok odbywały się plotki międzygatunkowe :)
Plotki międzygatunkowe
Wędrująca śmieszka
Zatrzymałem się na chwilę obok owieczek i konia w Gowarzewie. Ciekawe te wizualne kontrasty.
Mieszkańcy Gowarzewa
Taki duży, taki mały...
Skrzywiona owieczka
Potem jeszcze z Kropą na ostatni póki co zastrzyk i do pracy. I tyle na dziś.




  • DST 53.70km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.31km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów dziko :)

Niedziela, 14 listopada 2021 · dodano: 14.11.2021 | Komentarze 7

Częściowo nastąpiła powtórka z wczoraj - czyli najpierw spacer, a potem rower.

Generalnie, gdyby nie plany, z chęcią bym dzisiaj dłużej pospał. Ale nie było mi dane. Bowiem umówiłem się na dziesiątą z weterynarzem, który specjalnie przyjechał do gabinetu, żeby dać Kropie trzeci z czterech zastrzyków.

Żeby się pies nie stresował, wizytę zaplanowałem na sam środek spaceru. Sprawdzony patent - zmęczony czworonóg to spokojniejszy czworonóg, a do tego w nagrodę dostaje jeszcze ciąg dalszy dreptania.

Z fajnych rzeczy: odnalazł się znajomy dzik :) Dawno go nie widziałem, być może dlatego, że - tak jak tutaj - stara się używać kamuflażu "listek". Nie do końca przemyślanego :)
Dzik w kamuflażu
Na chwilę się obudził i poszedł dalej spać. Bo to spokojny, kulturalny dzik, z którym można się dogadać, w przeciwieństwie do pewnego kota :/

Gdy ruszyłem na rower, mgły, które do tej pory rządziły, powoli zaczęły ustępować. Ale i tak jechało się dość sennie i upierdliwie. Taka aura.

Trasa wschodnia: Dębiec - Hetmańska - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Starołęka - Las Dębiński - dom.
Stałe miejsce na poznańskiej Dębinie
Trafiły się mgliste zwierzaki. Koziołek sarny...
Zaciekawiony koziołek sarny
...sama sarna...
Sarna we mgle, na tle balotu
...oraz pustułka.
Pustułka się kłania
Zamyślona pustułka




  • DST 52.70km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.23km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szarościowo

Sobota, 13 listopada 2021 · dodano: 13.11.2021 | Komentarze 9

Dzisiaj musiałem lekko odwrócić plan dnia. W związku z tym, że Kropa po raz kolejny (jak co pół roku) przeziębiła gardło i trzeba było podać jej antybiotyki, a weterynarz w soboty działa do dwunastej, najpierw postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli spacer po dębinie oraz zastrzyk.

Potem powrót do domu, śniadanie i na rower.

Było smętnie. Sennie. I ziewająco. Ale przynajmniej nie wiało mocno. O :)

Trasa to południowa pętelka: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Fotki. Szare. Choć naprawdę starałem się znaleźć jakieś przebłyski :)
W lesie za Żabnem. Już łysym
Sennie i smętnie
Nieśmiałe słońce nad lasem
Ze zwierzakami skromnie. Ale coś tam się trafiło. Uciekające w dali sarny...
Pędzące w oddali stado saren
...cień kruka...
Cień kruka w locie
...oraz samotny potrzeszcz.
Potrzeszcz na drucie
No i jeszcze Dębina. Tam resztki zieleni.
Resztki zieleni na Dębinie
Jadąc odebrałem telefon od ojca, z przykrą informacją, że zmarł jego przyjaciel, którego znałem od dziecka. Covid, oczywiście. Nie szczepił się, oczywiście. Czemu? Bo nie, bo to propaganda i ściema. Nie pomagały próby przekonania go między innymi przez rodziców.

Wnioski z tego polecam wyciągnąć samodzielnie. A antyszczepionkowych debili zamknąłbym na miesiąc na jakiejś sali gimnastycznej bez dostępu do lekarzy. Temat sam by się rozwiązał :)