Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 218100.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 724890 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:7345.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:288:27
Średnia prędkość:25.47 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:77066 m
Liczba aktywności:139
Średnio na aktywność:52.85 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Karkomisyjnie

Czwartek, 9 września 2021 · dodano: 09.09.2021 | Komentarze 8

Dzisiaj miało być ciut ambitniej, ale okazało się, że mam misję do wykonania, więc skończyło się lajtowo.

Misja polegała na tym, że Żona mnie poprosiła, żebym obczaił, jak wygląda plac budowy nowego oddziału jej firmy, która ma się instalować w Jeleniej. Zamiast więc jechać na południe, skierowałem się na zachód, w kierunku Cieplic, a konkretnie wyjazdówki na Wojcieszyce. I co? Nico. Pod adresem hulał wiatr, co biorąc pod uwagę, iż wielkie otwarcie ma być za rok, wieszczy, że... go pewnie wtedy nie będzie :)

Potem już bardziej sympatyczne kierunki: Sobieszów, Zachełmie, Podgórzyn, znów Jelenia i Cieplice, bliżej centrum odbicie na Staniszów, następnie Sosnówka, Miłków oraz powrotna droga przez Mysłakowice oraz Łomnicę do Jeleniej.

Jak to w górach, nie ma się co rozpisywać, tylko wklejać zdjęcia :) Spektakularnych nie było, bo dość płasko, ale coś tam się udało uchwycić.

Najpierw klimaty ze styku Jeleniej i Wojcieszyc. A w sumie to zabawa kompaktem. Czyli zoomy na Śnieżne Kotły.
Widok na Karkonosze z wysokości Wojcieszyc
Panormacia części Karkonoszy
Zbliżenie na Śnieżne Kotły
Aha, Śnieżka też się trafiła, tylko nie pamiętam czy z tego samego miejsca.
Śnieżka, wciąż zamglona
Szczyt Śnieżki na maksymalnym możliwym zoomie w kompakcie
Skoro byłem gdzie byłem, odwiedziłem znajome Nazgule i mamuta.
Nazgule i mamut z Wojcieszyc
Próba spojrzenia w twarz Nazgula
Nie mogło zabraknąć Stawów Podgórzyńskich. Ptactwo tam skromne, zaledwie kilka łysek.
Stawy Podgórzyńskie
Przy Stawach w Podgórzynie
Łyski z Podgórzyna
To nie koniec zwierzaków. W Staniszowie był muflon, choć sztuczny. Bo jak wiadomo te żywe można spotkać głównie pod Poznaniem :)
Muflon ze Staniszowa
Zakręcony muflon
Natomiast w Jeleniej straszy zielony smok :)
Jeleniogórski zielony smok
Przyssany do smoczka :)
Jeszcze widok ze zjazdu do Sosnówki...
Zjazd do Sosnówski
Widok z Sosnówki
...z której wyjeżdża się adekwatnie do straszącego wciąż patrona...
Jaki patron, taka droga :)
...drogą na Miłków.
Miłków, sympatyczna i niedoceniana miejscowość
Na koniec dożynki po covidzie...
Dożynki po covidzie :)
...oraz Teatr Norwida w Jeleniej.
Teatr Norwida w Jeleniej Górze
I tyle. Lajtowo, ale fajnie było.

Aha, proszę pamiętać, że wynik Polski z Anglią był taki tylko dzięki dopingowi. Cycuchowemu :) Choć nie każdy był chętny, jak widać.
Dopingowanie Lewego :)
Krychowiak stanowczo odmawia :)


Kategoria Góry


Z Cycuchem w łapie :)

Środa, 8 września 2021 · dodano: 08.09.2021 | Komentarze 19

No! W końcu znalazło się trochę czasu, żeby zawitać w górach. A konkretnie w Sudetach. A konkretnie w Jeleniej Górze, oczywiście :)

Przyjazd wczoraj, wieczór rodzinny i sprawdzenie stanu starego trupa. Prócz pompowania większych interwencji nie było, ale niestety kaseta na mniejszych zębach ewidentnie pokazuje, że jest głodna, co odczułem podczas dzisiejszej jazdy.

Wyjazd wyjątkowo po śniadaniu, na wschód. Czemu? Bo mi tęskno było za ukochanymi Rudawami Janowickimi. Lepiej trafić na przypominajkę nie moglem, bo pogoda udała się póki co wybitnie - słońce, zero opadów, temperatura do przyjęcia, choć jak na moje nawet za ciepło - striptiz w postaci zdejmowania koszulki termo nastąpił gdzieś na dziesiątym kilometrze.

Trasa: Jelenia Góra - Maciejowa - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice Wielkie - Miedzianka - Janowice - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.

Tempo nawet nie było emeryckie, ale przystanków wiele, więc średnia leciała na łeb na szyję. Trudno :) No to zaczynamy. Na początek kilka widoczków z dojazdu w Rudawy, czyli z odcinka Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice.
Krowy w Bobrowie
Rzeka Bóbr w Bobrowie
Na zjeździe z Wojanowa
Górska pasmanterka
Dwa kółka w Trzcińsku
Rudawy z perspektywy Trzcińska
Na trasie w Rudawach
Wiadukt kolejowy nad Bobrem
W Janowicach oczywiście musiałem zatrzymać się przy starym dobrym trollowym znajomym :)
Stary znajomy troll z Janowic :)
Trollowi jak wiadomo w kasku najlepiej :)
Kolejny obowiązkowy punkt to Miedzianka. Miejsce, o którym pisałem już wiele, nagrałem też filmik, więc nie ma co się rozpisywać. Fajnie, że remontują stary browar. Poza tym rynek, którego nie ma, wciąż jest rynkiem, którego nie ma. A był. Na samym szczycie natomiast wciąż stoi budynek po knajpie Schwarzer Adler, w którym podczas II Wojny Światowej odbyło się kilka tragedii - między innymi samobójstwa kobiet, które wolały odebrać sobie życie niż trafić w ręce radzieckich żołnierzy.
Wjazd do Miedzianki
Powoli odbudowywany stary browar w Miedziance
Przy nieistniejącym starym mieście w Miedziance
Resztki rynku w Miedziance
Tablica informująca o nieistniejącym rynku w Miedziance
Kamienica, która jeszcze sto lat temu była knajpą Schwarzer Adler, Miedzianka
Nawrotka, ale nie na sam dół, tylko do głównego punktu wycieczki, czyli do Browaru Miedzianka. Zakupiłem u miłej pani dwa piwka na zaś - Cycucha Janowickiego oraz Wołka. Ta sama pani pozwoliła mi wejść na taras widokowy z rowerem, mimo zakazu, nie tylko palenia :)
Browar Miedzianka z zewnątrz
Wnętrze Browaru Miedzianka
Na tarasie widokowym w Miedziance
Cycuch i Wołek kupione na zapas
Cycuchy, czyli Rudawy Janowickie
No i srrrrruuuu do Janowic. 65 km/h bez sprawnych hamulców - lubię to ;)

Tamże skręt na chwilę do Rudawskiego Parku Krajobrazowego, nad ulubiony strumyk. Niestety gnoje wycinkowi tu również robili swoje :/
Przy granicy RPK
Przy ulubionym rudawskim strumyku
Górski strumyk w Rudawach
Próbowałem też sfocić czarną wiewiórkę, ale średnio mi to wyszło. Ewidentnie nie miała ochoty na sesję, kryjąc się w cieniu drzew.
Ledwo uchwycona czarna wiewiórka
Jeszcze kadry z Przełęczy Karpnickiej, z Cycuchem w łapie i zoomem na Sokolik.
U stóp Sokolika
Sokoliki w zoomie
Cycuch w łapie to podstawa :)
I na koniec konik...
Falujący konik
...oraz z daleka panorama Karkonoszy, ze zbliżeniem na Śnieżkę, oraz wsi Bukowiec.
Panorama Karkonoszy z daleka
Majestat Śnieżki
Zbliżenie na szczyt Śnieżki
Panorama Bukowca
Tego mi było trzeba :)

PS. W Jeleniej powstały na Wojska Polskiego pasy rowerowe. Znów świat się kończy :) Co prawda częściowo z mało sensownymi progami i czasem zamieniającą się w DDR, ale przydatne toto. Brawo.
Pasy rowerowe w Jeleniej Górze. Świat się kończy po raz kolejny :)`
Droga rowerowa wzdłuż ulicy Wojska Polskiego w Jeleniej Górze


Kategoria Góry


Deszczowa Góra - ostatki

Sobota, 10 października 2020 · dodano: 10.10.2020 | Komentarze 21

Jak zwykle podzielić się mogę plusem i minusem z wypadu. Zacznę od plusa. Dość istotnego zresztą – udało się zrobić pięć dyszek. Nie żadnego gluta, tylko pełen dystans, mimo konieczności wstania w środku nocy (siódma rano) i patrzenia z niepokojem w niebo.

Teraz minus. Gó… to znacz gór (nie) było widać Jeszcze na samym początku słońce nieśmiało przebijało się przez chmury, ale gdzieś od połowy drogi był już tylko niewyraźny świat zamknięty w szarości. A ostatnie dwadzieścia kilometrów kręciłem w deszczu, który według prognoz miał się pojawić dwie godziny później, Ot, niespodzianka. Dzięki.

Trasa krojona na żywo. Z centrum Jeleniej Góry do Cieplic, stamtąd wzdłuż stawów i wspinaczka na sam szczyt Zachełmia (miodzio!) i zjazd do Przesieki oraz Podgórzyna, skąd skierowałem się na Sosnówkę, Miłków, dolne rejony Karpacza, następnie Ścięgny, znów Miłków, Sosnówka, Podgórzyn, Cieplice i do domu.

Marne fotki to maks, co udało mi się z tego dnia wyciągnąć. No ale pokręcone, więc plus wygrywa z minusem :)

Stawy Podgórzyńskie, gdy jeszcze coś było widać…
Cisza przed ulewą, Stawy Podgórzyńskie
Polna dróżka przy Stawach Podgórzyńskich
Chwilowy przebłysk, Stawy Podgórzyńskie
...fragmenty z odcinka przez Zachełmie do Przesieki oraz Podgórzyna…
Szkoda, że tylko o słup dało się oprzeć :), Zachełmie
Widok ze szczytu Zachełmia
Przecinka na zjeździe do Przesieki
Zamglony widok na Kotlinę Jelenigórską
Życie na zakręcie :), Podgórzyn
Skałki pełną gębą, Podgórzyn
Pomnik ku czci tramwaju z Jeleniej Góry do Podgórzyna. Plus psująca wszystko puszka :)
Mufloniasty muflon, Podgórzyn
...chwila znad zalewu w Sosnówce…
Nad zalewem w Sosnówce
Ledwo widoczny Zalew Sosnówska
Kawałek Karkonoszy z terenu Jeleniej Góry, po prawej Chojnik
...oraz między innymi Śnieżka, którą ktoś zabrał z okolic Karpacza i Ścięgien.
Boczna droga w Karpaczu
Hmm, gdzieś tu ostatnio była Śnieżka...
Niskie górki może i widać, reszty niestety nie, Ścięgny
Byłą nadzieja, że się odmgli, ale niestety
Tyle :) W Zachełmiu widziałem jeszcze tablicę informującą o referendum odwołującym wójta, czyli przejaw demokracji oddolnej, którą zdecydowanie popieram. Ale już logiki transparentu ogarnąć nie potrafię - co jest "odwrotnie"? :)
Referendum fajna rzecz, tylko logika w przesłaniu lekko szwankuje :). Zachełmie
Jako że jutro będę znów w Poznaniu, jestem żywo zainteresowany tym, co nasze (a przynajmniej czyjeś) władze wymyślają. Było już - o dziwo - spoko, czyli wczorajszy wniosek z rozporządzenia: podczas uprawianie sportu, w tym oczywiście jazdy na rowerze, maseczka nie obowiązuje. Aż się zdziwiłem, że sami z siebie to napisali. Ale już dziś usłyszałem, gdy znów (i po cholerę?) jakiś nadgorliwy dziennikarzyna zapytał o to na konferencji, że na terenach miejskich ryj jednak będę musiał mieć zasłonięty. I znów miliard pytań: co oznacza "teren miejski"? Czy Dębina, jakby nie patrzeć też teren zielony, ale położony w mieście, oznacza, że jest mus czy go nie ma? Co z Luboniem - dla mnie to wieś nie miasto :) A co z położonymi przy granicy Poznania Komornikami, które mają jakieś 5 tysięcy mieszkańców, lecz formalnie są wsią, więc nie spełniają warunków? Eh :) Fajnie być takim koniem - jemu grozi (tak jak jednemu tutaj) ewentualnie zasłonięcie oczu na czas wypasu, a nie jakieś dylematy konio-widowe :)
Tereny zielony, więc bez maseczek :)
 TUTAJ Relive. A nadrabianie BS-a wieczorem.


Kategoria Góry


Szklarska Pochmurność

Piątek, 9 października 2020 · dodano: 09.10.2020 | Komentarze 16

Gdzieś tam w głębi ducha miałem nadzieję na jakieś przejaśnienia w dniu dzisiejszym, ale realia okazały się okrutne. Od rana chmury, chmury, a do tego chmury. Czasem pojawiały się jeszcze chmury. Ale te ostatnie już jakoś nie przeszkadzały w odbiorze całokształtu :)

Wyjazd nastąpił w momencie, gdy już przestałem mieć nadzieję na to, że cokolwiek zobaczę. Czyli grubo po dziesiątej. Ubrałem się ciepło, zapakowałem nawet do plecaka długopalczaste rękawiczki, bo wybrany przeze mnie kierunek zwierał w sobie ryzyko zamarznięcia paluchów podczas zjazdu wzdłuż rzeki.

Tym kierunkiem była Szklarska Poręba. Wczoraj, gdy wiało słabo, mogłem sobie pozwolić na powrót pod wiatr, dzisiaj już nie chciałem ryzykować i widząc solidne SW, pojechałem na SW.  Z centrum skierowałem się na Cieplice, Wojcieszyce, Piechowice, z których zacząłem wspinaczkę właściwą. Postanowiłem bowiem nie być miękką bułą i odświeżyć sobie podjazd przez Szklarską Dolną i Średnią do Górnej. Krótszy o dwa kilometry od głównej drogi, ale za to z fajną ścianką z konkretnym "oprocentowaniem". No i przez tę jedną chwilę, gdy się wspinałem, pojawiło się słońce - hurra!
Pespektywicznie :)
To zdjęcie zrobiłem nad trasą kolejową do Szklarskiej Poręby, genialną zresztą.
Trasa kolejowa do Szklarskiej Poręby
Chociaż wersja asfaltowa też daje radę :)
Serpentynki w Szkalrskiej Porębie Średniej
A jakby komuś brakowało chęci do zjazdu/podjazdu, to w okolicy grasował taki oto zastępczy niedźwiedź :)
W zastępstwie niedźwiedzia :)
Inne zwierzaki w tych rejonach też jakieś średnio proporcjonalne :)
Dziwne jakieś te zwierzaki
Wiewióry, Szklarska Poręba Dolna
Za to taaaaakich stojaków rowerowych nie ma nigdzie indziej :)
Pomnik przyrody z funkacją parkingu, Szklarska Poręba Dolna
Całkiem stabilny stojak rowerowy :). Szklarska Poręba Dolna
Postanowiłem wspiąć się na Zakręt Śmierci, ale tam zawód - znów nie było nic widać. Prócz wycinki lasu, zapewne robionej po to, żeby rowerzyści sobie wozili dupy po... lesie :/
Zakręt Śmierci
Paranoja, czyli niszczymy las, żeby po nim jeździć :/
Taras widokowy przy Zakręcie Śmierci
Szaleństwa widokowego niestety nie było...
Nie mogłem odpuścić sobie wizyty u rowerowego Don Kichota, który dumnie kręci kawałek niżej :)
Rowerowy Don Kichot, Szklarska Poręba Górna
Trochę burczało mi w brzuchu, więc zjechałem zaliczyć główny cel wypadu :) Jak zwykle pełen sukces.
Misja wypełniona :). Szklarska Poręba
Kolejne kilka kilosów to przyjemność zjazdu, więc rękawice się przydały. Objechałem sobie jeszcze Piechowice przez ich część zwaną Pakoszowem, żeby sprawdzić, czy może choć Rudawy się objawią. Uff, na nie zawsze mogę liczyć.
Chwila przejaśnienia, czyli zerknięcie z daleka na Rudawy
No i chwila dla Jeleniej Góry - najlepszego miasta Dolnego Śląska. Bo fajnych tu w sumie jest malutko.
Najlepsze miasto na Dolnym Śląsku :)
Przy okazji zbliżenie na Zamek Chojnik, rzecz kosmiczną w sumie :)
Na samej górze Zamek Chojnik, Jelenia Góra
Zbliżenie na Zamek Chojnik
Na koniec dwa wątki. Jeden stary, czyli mamut i Nazgule z Wojcieszyc...
Mamut z obstawą Nazguli, Wojcieszyce
Ostra kula w łapie Nazgula :)
...drugi całkiem świeży - zielony przystanek z jeleniem w Jeleniej :)
Jeleniowy przystanek w Jeleniej Górze :)
Tu nawet na chwilę zgłupiałem, bo gdy robiłem zdjęcie, usłyszałem radosne trele ptaków. Jak to? W październiku? Okazało się, że gdzieś tam zamontowany jest głośniczek wydający takie dźwięki, żeby uprzyjemnić czekanie. Super sprawa.

Od jutra na padać. Czas mam tylko rano, więc się zobaczy, czy cokolwiek wykręcę.

TUTAJ Relive.


Kategoria Góry


Rudawskondemicznie :)

Czwartek, 8 października 2020 · dodano: 08.10.2020 | Komentarze 18

Zaległy urlop w czasach pandemii to temat dość intrygujący. Ruszać się gdziekolwiek strach, wszędzie zagrożenie, polski premier w końcu odkrywa, że kłamanie w żywe oczy ma swoje skutki uboczne, Polska nagle jest w barwach żółto-czerwonych... W końcu stanęło więc na kompromisie - jadę w rodzinne strony (na spontanie, bo zerknąłem na prognozy, gdzie od weekendu deszcze), na krótko, bo za parę dni mogę dostać kulę w łeb za sam pomysł przemieszczania się w czasach, gdy przecież "nie ma się co już bać tego koronawirusa". Czy jak tam to szło :)

Sorry, od tego wstępu nie mogłem się powstrzymać. Teraz do sedna.

Do Jeleniej Góry zawitałem wczoraj wieczorem, a dziś rano - po odespaniu i odgruzowaniu mtb-ka - wybrałem jedyny słuszny kierunek. Nie, nie jakieś "tandetne" Karkonosze, tylko Rudawy Janowickie, moje ulubione :) Wciąż mało znane, na szczęście. Niewielkie, sympatyczne i malownicze górki, z biustonoszem w tle.

Trasa: Jelenie Góra - Łomnica - Wojanów - Jasiowa Dolina - Jelenia Góra - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Mysłakowice - Jelenie Góra Czarne - dom. TUTAJ Relive.

Pogoda ładna, nie wiało mocno, choć widoków godnych zabrakło. Chmury zrobiły swoje. Jednak co nieco się sfocić udało. Zaczynamy - a jakżeby inaczej - od Rudaw.
Rudawy, czyli Cyckogóry :)
Bóbr płynący przez Rudawy Janowickie
Droga na Sokoliki, Rudawy Janowickie
Sokoliki w pełnej krasie, Rudawy Janowickie
Co mnie bardzo ucieszyło, to fakt, iż na pola wróciły krowy. Super!
Hura, znów krowy w Rudawach!
Ciekawska młodzież
Śniadanko :)
A tak poza tym... bez zmian :/
Upiększanie polskich lasów trwa
Postanowiłem w końcu sprawdzić, co kryje się pod malowniczą nazwą "Jasiowa Dolina", na granicy Wojanowa i Jeleniej. Cóż, zawiodłem się. Droga taka, jak i dolina. Ruina. Zimą musi tam być ciekawie :)
Droga do Jasiowej Doliny zimą musi być ciekawa
Archiwalny góral i jeszcze starsze Sudety
Jasiowa Dolina zawiodła
Położony poniżej Pałac Wojanów trzyma klasę, ale coś nie widziałem tłumów gości.
Pałac Wojanów
Porcja zdjęć z trasy, gdy próbowałem znaleźć choć kawałek gór. Nie było łatwo. bo nawet Śnieżka się umiejętnie chowała.
Zamglona Śnieżka za Rudawami Janowickimi
Panorama znad granic Jeleniej Góry
Zerknięcie na zachmurzone Karkonosze
Górka na tle płaszczyzny, czyli... gór ;)
Łabądki na stawach w Karpnikach
Chmury nad stawami w Karpnikach
Tu (w Karpnikach) miałbym okazję do uchwycenia czapli oraz saren. Ale gdy się zatrzymałem, ta pierwsza przestraszyła te drugie, i wyszła kicha :(
Sarenki przestraszone przed odlatującą czaplę
Z innych kopytnych. Znajomy już koń pociągowy spod Radomierza, dziś nawet lekko tańczący...
Góry na tle konia :)
Tańcząc w jasnościach :)
...oraz ciekawska owieczka. Jedna z czterech, jedyna, która się mną zaciekawiła i nawet domagała głaskania znad elektrycznego pastucha :)
Pozytywna owieczka :)
A pogłaszczesz? :)
No i jeszcze nowości z Jeleniej. Rozkopanej na maksa. Ale są plusy. DDR-ka z asfaltu...
Nowa, o dziwo asfaltowa, DDR-ka w Jeleniej Górze
...oraz pasy ruchu dla rowerów. Świat się kończy :)
Pas rowerowy w Jeleniej Górze, czyli świat się kończy :)
Jeszcze coś z nieba. Antek z lotniska w JG...
Antek na jeleniogórskim lotnisku
...oraz helikopter cholera wie skąd. I dokąd :)
Helikopter przeciera niebo


Kategoria Góry


Ostatki na dzikim zachodzie

Piątek, 26 czerwca 2020 · dodano: 26.06.2020 | Komentarze 18

Będąc świadom prognoz (czasem się sprawdzają), jak i ograniczeń czasowych, wykonałem ponownie heroiczny wyczyn polegający na wyjściu z łóżka w środku nocy. 6:30 rano zdecydowanie zasługuje na to miano.

Ruszyłem jakoś po siódmej, wyjątkowo najedzony, żeby mieć siłę na szybką ucieczkę przed ewentualnymi piorunami. Uprzedzając fakty – na szczęście nie miałem ku temu okazji. Choć kilka razy sądziłem, że słońce, które co chwilę znikało za czarnymi chmurami, zrobi to na dobre.

Taktyka na wyjazd była jasna: brak taktyki :) Postanowiłem na kręcenie dookoła Jeleniej Góry, tak, żeby w każdej chwili móc zawrócić. Najpierw skierowałem się (przez Łomnicę oraz Miłków) na Karpacz. Co prawda miałem chęć wjechania na samą górę, ale widok na Karkonosze, a w szczególności na zamgloną Śnieżkę, lekko mnie utemperował. Oczywiście z czasem się wypogodziło.
Widok z dojazdu do Karpacza

Szczyty Karkonoszy we mgle
Coś już widać, Karpacz
Szczyt Śnieżki w pełnej krasie
Finalnie dojechałem do wysokości kościoła oraz deptaka (który jeszcze nie tak dawno temu deptakiem nie był) i pofrunąłem w dół, odbijając w pewnym momencie na Ścięgny. Przypomniałem sobie bowiem o jednym z pierwszych w Polsce przybytków z gatunku Western City. Dawno mnie tam nie było, ostatnio na specjalne zaproszenie jakoś w początkach studiów. Oj, pozmieniało się. Czy na lepsze – nie wiem, na pewno na bardziej obszerne :)
Wejście do Western City, Ścięgny
Chwila przerwy przy pustym Western City
Na bank 100% true indian :), Western City
Dwa technologiczne trupy na jednym pejzażu, Western City
Widok taki, że koń by się uśmiał, Ścięgny
Zjechałem do Miłkowa, a że sytuacja pogodowa zaczynała się chwilowo klarować, to wybrałem się jeszcze do Sosnówki…
Wszystko fajnie, tylko do wody człowiek się tu nie dostanie, Sosnówka
Znad Zalewu Sosnówka
...oraz Stawów Podgórzyńskich, gdzie prawie uciekł mi spod nóg perkoz :)
Stawy Podgózyńskie - widok dziś co najwyżej średni
Perkoz pędziwiatr :)
Perkoz dwuczuby przyłapany podczas śniadania
Sunący perkoz na Stawach Podgórzyńskich
Końcówka to Cieplice i dokrętka przez Czarne do centrum. Burzy oczywiście nie było, a jedynie lekko pokropiło kilkanaście minut po moim powrocie.

Koniec tego krótkiego wypadu w rodzinne górki. Swoje zrobiłem, trochę pokręciłem się po starych śmieciach, zaległości rodzinne zostały nadrobione. Jelenia Góra pożegnała mnie dość zabawnie, bo wiecem "do Dudy" na Placu Ratuszowym. Z ciekawości obszedłem go dookoła – a że zapewne nie wyglądam jak typowy zwolennik partii rządzącej, to mam wrażenie, iż jeśli spojrzenia mogą kroić, to aktualnie byłbym już kotletem mielonym :) W sumie szkoda, że póki co idzie cisza wyborcza, bo pooglądałbym sobie jeszcze kilka takich materiałów z ”Wiadomości” (jestem wiernym fanem tego kabaretu z marnymi aktorami i "dziennikarzami") jak ten, który - gdy oglądałem ”na żywo” - prawie skończyłby się interwencją dentysty, tak nisko mi szczęka opadła. A sądziłem, że TVP już dawno przekroczyła ostatnie granice oddzielające dziennikarstwo od partyjniactwa. Jak widać są one szersze niż sądziłem :)

A żeby nie kończyć pesymistycznie, na sam koniec panorama Jeleniej Góry widziana z wieży widokowej na Wzgórzu Krzywoustego. Zawitałem tam wczoraj, po raz pierwszy po remoncie. Kiedyś w tym miejscu były: syf, kiła i mogiła, co nie przeszkadzało w bywaniu tam z różnymi ludźmi w różnych konfiguracjach. A ile osób się z niej rzuciło, kończąc żywot - nie zliczę. Osobiście znałem tylko (czyli aż) jedną taką personę. Eh, a miało nie być pesymistycznie :)
Wieża widokowa na Wzgórzu Krzywoustego, Jelenia Góra
Panorama Jeleniej Góry z widokiem na Karkonosze i Rudawy
Centrum Jeleniej Góry - Plac Ratuszowy i okolice
Tam, gdzieś na drugim tle, się wychowywałem. Nie, nie w kościele! :)

TUTAJ Relive.


Kategoria Góry


Kapella, Sokolik oraz... fabryka trolli :)

Czwartek, 25 czerwca 2020 · dodano: 25.06.2020 | Komentarze 23

Drugi dzień pobytu w Sudetach i wreszcie przyzwoita pogoda. Co prawda w nocy jeszcze padało, ale obudziło mnie świecące słońce, które nawet momentami dało mi do wiwatu, bo z upływem czasu zaczęło mocno przygrzewać.

Wybór trasy - jak to u mnie - zależny był od wiatru. Ten był silniejszy niż wczoraj, ale nie jakoś specjalnie mocny. Odczuwalny i tyle. Gorzej z kierunkiem - raz dmuchał z północny, raz z południa, z grubsza jednak ze wschodu, tam więc się udałem. Jak zwykle z chęcią, bo tam właśnie znajdują się moje ulubione Rudawy Janowickie.

Najpierw jednak skierowałem się przez jeleniogórskie Zabobrze do Dziwiszowa, a następnie - co naturalne i logiczne - zacząłem wspinać się na Kapellę, a na jej szczycie - Łysą Górę. Czemu? Bo tak :) Chciałem sobie popatrzeć na góry (Karkonosze i Rudawy) z... góry, i to się udało. Widoczność w końcu jako taka, choć mogłoby być lepiej. Oto kilka zerknięć:
Wspinaczka na Kapellę
Rudawy Janowickie widziane z podjazdu Kapellą
Słońce dzisiaj miało wenę do cieni ;)
Szczyt Łysej Góry
Śnieżka widziana z Łysej Góry
Zerknięcie na Góry Kaczawskie
Pewnie da się tędy zjechać na sam dół... :), Łysa Góra
Napatrzyłem się i zjechałem, co jak wiadomo jest poezją (jakby ktoś chciał sobie obejrzeć, to proszę kiedyś nagrałem wjazd i zjazd).

Znalazłem się ponownie na Zabobrzu i oczywiście nie mogłem ominąć wspomnianych Rudaw. No to myk - do Maciejowej, potem obwodnicą (fajna jest, tylko to mikroskopijne pobocze...) do Radomierza, gdzie odwiedziłem ziomka... :)
Landszaft z koniem na Cycowisku :), Rudawy Janowickie
Ciekawskie stworzenie :)
...i spojrzałem sobie ciut bliżej na cyc... to znaczy Góry Sokole :) Najpierw z drogi do Janowic Wielkich...

Góry Sokole w pełnej miseczce :), Rudawy Janowickie
...a potem już z Trzcińska. Widok Sokolika zawsze cieszy mnie oczy, w końcu mogłem zrobić mu zbliżenie.
Rowerem na górę pewnie jakoś by się dało wspiąć..., Rudawy Janowickie
Sokolik w pełnej krasie, Rudawy Janowickie
Zbliżenie na mekkę wspinaczy, Rudawy Janowickie
Końcówka jazdy to Bobrów, Wojanów, Łomnica i do domu.

W samych Janowicach trafiło mi się czekanie na zamkniętym przejeździe kolejowym. Postanowiłem wykorzystać pauzę kreatywnie, po raz kolejny odwiedzając "swojegp" pobratymca, jak zwykle go lekko ulepszając :)
Troll niejedno ma imię :)
Zacząłem jednak przyglądać się spokojnie okolicy i trafiłem na... fabrykę trolli :) I nie tylko. Jak się okazało, te rzeźby to część pewnego malowniczego projektu, a w sumie firmy, które robi cuda z betonu. Kilka z nich uwieczniłem, bo udało mi się dostać do biura i na zaplecze firmy Betform Art.
Głowologia w Janowicach Wielkich
Zarośnięty elf, dzieło na wysyłkę (Betform Art)
Półgłowek w trakcie powstawania (Betform Art)
Genialne to. Dowiedziałem się, że trolla można mieć za trzy stówy. Nie powiem, myślę, żeby powoli zacząć odkładać :) Miła pani dała mi katalog, oto jego fragmenty:

Aż chce się mieć ogród, żeby tak go upstrzyć :)

W temacie pokrewnym - po południu czekała mnie jeszcze ogólnororzwojówka, czyli koszenie działki (po to między innymi przyjechałem, w ramach pomocy) kosiarką ręczną :) Miałem wsparcie, tym razem nie Kropy, która została z Żoną w Poznaniu.

Tyle na dziś. Niestety znów zapowiadane są odpady i burze, więc nie wiem czy jutro jeszcze zdążę pojeździć. Mam nadzieję, że tak, a sytuacja nie będzie na tyle poważna, żeby trzeba było zakładać kalosze :)

TUTAJ Relive, w kształcie jelonka.


Kategoria Góry


Zapora Szybowcowa :)

Środa, 24 czerwca 2020 · dodano: 24.06.2020 | Komentarze 33

Krótki międzycovidowy urlop trwa. Udało się w końcu zajrzeć w rodzinne strony, czyli do Jeleniej Góry, ogarnąć kilka rzeczy, a i przy okazji pokręcić się po Sudetach. Dawno mnie tu nie było, więc głodek mielenia korbą był już całkiem mocny :)

Zapewne nie jest przypadkiem, że wczoraj pięknie świeciło słońce, a dziś... nie świeciło :) Po co miałbym sobie patrzeć na widoczki w komfortowych warunkach, skoro mogę robić to ze szczytami przysłoniętymi chmurami? No ale nie czepiajmy się szczegółów - mogło być gorzej. A w sumie pod sam koniec tak było :)

Dobrze, że wyjechałem dość wcześnie (najpierw musiałem odkurzyć zoMTBiaka), jakoś przed dziewiątą, bo coś tam się ze swoich miejscówek udało zobaczyć. Na pierwszy rzut wpadł Jeżów Sudecki i Góra Szybowcowa. Lubię ten sympatyczny wjazd i spojrzenie na miasto ze szczytu.
W dole Kotlina Jeleniogórska i panorama Sudetów
Przy raju dla paralotniarzy, Góra Szybowcowa
Siedziba Aeroklubu Jeleniogórskiego, Góra Szybowcowa
Panorama Jeleniej Góry z Góry Szybowcowej
Niestety widoczność średnia, Góra Szybowcowa
Udało mi się wyzoomować centrum Jeleniej, skąd przyjechałem (7 kilometrów w dół, około 220 metrów różnicy w pionie)...Centrum Jeleniej Góry, zerknięcie z Góry Szybowcowej
...oraz ukochane Rudawy Janowickie, wraz z ich symbolem :)
Wyzoomowane Sokoliki w Rudawach Janowickich
Gdy już się napatrzyłem, zjechałem z powrotem do Jeżowa i skierowałem swe rowerowe kroki do Siedlęcina i w końcu do Pilchowic. A skoro Pilchowice, to nie mogło się obyć bez tamtejszej zapory na Bobrze. Zanim jednak ona, najpierw sama wieś, położona malowniczo wzdłuż rzeki. Trochę straszy tam fabryka tektury, ale śluzy dają radę...
Fabryka tektury, Pilchowice
Jedna ze śluz na Bobrze, Pilchowice
...tak samo jak wiadukt kolejowy na trasie do Lwówka Śląskiego.
Wiadukt kolejowy na trasie do Lwówka Śląskiego, Pilchowice
Sama zapora oraz położona przy niej elektrownia jak zwykle dawały radę. Kawał dobrej roboty :)

Zapora i elektrownia w Pilchowicach
Schodki XXXXXXXXXXXXL :), Pilchowice
Zapora w Pilchowicach wraz z panoramą
Nad Jeziorem Pilchowickim
Jezioro Pilchowickie cieszy oko
Malownicze cyple nad Jeziorem Pilchowickim
W tle nieczynna kolejowa stacja Pilchowice
Po zjeździe zabrakło jeszcze kilometrów, więc postanowiłem nawiedzić mało popularną miejscówkę, czyli położoną wśród Wzgórz Radzionowskich wieś Maciejowiec.
Szeroko to tu nie jest :), most w Pilchowicach
Rzeka Bóbr, widok z Pilchowic
Spojrzenie w dół podczas wspinaczki
Na górze jest kompleks interesujących zabytków (jest potencjał: kościół, dwór oraz pałac), niestety część albo niedostępna, albo w stanie rozkładu. Normalnie Polska w ruinie :)
Riuny zabytkowgo dworu, Maciejowiec
Polska w ruinie :), Maciejowiec
Kaplica w Maciejowcu
Przytuliłem się też do upadłego olbrzyma. Może średnio widać, ale na zdjęciu jest też rower :)
Upadły olbrzym, rower przy nim jest jak mrówka
Powrót do Siedlęcina nastąpił swoim śladem, skorygowałem tylko samą końcówkę, wspinając się przez wieś do krajówki. Gdzieś w połowie zaczęło kropić, a potem centralnie lać, więc do samej Jeleniej dotarłem mokry. Przecież nie mogło być inaczej :)

TUTAJ Relive.


Kategoria Góry


Trollowisko

Piątek, 17 stycznia 2020 · dodano: 17.01.2020 | Komentarze 19


Od razu ostrzegam – dzisiaj zdjęć choć minimalnie klimatycznych będzie jak na lekarstwo. Powody są dwa: paskudne zimowe światło współpracujące z chmurami akurat układającymi się na wysokości gór, oraz warunki drogowe.

Teoretycznie nie było tragedii. Na starcie jeden stopień powyżej zera, słońce, brak opadów. W ścisłym centrum Jeleniej drogi rano całkiem przejezdne. Wesoło zaczęło się robić na pierwszym wiadukcie, w okolicach PKP, gdy pojawiły się delikatne pasy bieli. A potem było już tylko ciekawiej.

Planu jazdy nie miałem, więc zdałem się na żywioł. Najpierw na Rudawy, w kierunku Łomnicy, a chwilę później Karpnik, gdzie mało co widząc wykonałem fotki nad jednym ze stawów.


Chwilę wcześniej wpadły jeszcze z daleka cycuchy…

...oraz specjalność zakładu o nazwie Polska, która ostatnio jeszcze okrasza swój przepis wyjątkowymi uprawnieniami. Czyli polowanko. Tu akurat teren prywatny, więc ciężko się do czegoś formalnie doczepić, ale ja bym z chęcią odgórnie ową prywatę ogrodził, żeby zwierzęta publiczne również wiedziały, że nie należy tu bywać :)

Kolejnym etapem miała być przełęcz Kowarska i nawet zacząłem się ku niej wspinać, ale w połowie Strużnicy zdezerterowałem. Bo co prawda na stokach i stoczkach ani grama śniegu…

...jednak im wyżej, tym gorzej. Już nie mówiąc o zakrętach, które nawet kawałek niżej wyglądały tak:

Życie było mi miłe. Tym bardziej, iż powyżej był głównie teren mocno zacieniony (i bardzo dobrze), więc moja dość bogata wyobraźnia wiedziała, z czym to się je.

Zawróciłem, a w zamian wjechałem sobie na inną przełęcz – Karpnicką. Tu od strony południowo-zachodniej idealna, sucha droga, a po drugiej stronie grzbietu ślizgawica.



Wykonałem więc kolejną taktyczną nawrotkę, wracając do Karpnik, a stamtąd docierając do Krogulca i Bukowca – tam mą uwagę przykuł lekko zmutowany zając. Lub królik.


Zrobiło się w międzyczasie ciepło, lód wyparował z dróg, za to zaczęło konkretnie wiać. No nie ma lekko :)

Powrót wykonałem przez Mysłakowice, Miłków i Sosnówkę, gdzie zatrzymałem się na chwilę, żeby uwiecznić Zbiornik Sosnówka znany z momentów przed d...eweloperską zmianą (kawałek jeszcze da się zobaczyć)…

...oraz w trakcie jego upiększania. Po prawej ledwo już widoczne ruiny Zamku Henryka. To to małe coś wyrastające nad żurawiem, który buduje nam tak niezbędne w Polsce kolejne spa i jakiś tam resort.


Końcówka wyprawy to hopka do Staniszowa – jeden z lepszych "niskich" punktów widokowych na Karkonosze...


...oraz zjazd do Jeleniej przez osiedle Czarne. Na sam Plac Ratuszowy, bliski mi nad wyraz :)

Dziwny to był wypad, najpierw na łyżwach, potem na rowerze. Grunt, że jakieś tam (niezbyt duże) przewyższenia wpadły, co zapewne zaprocentuje.

Relive ani GPS z Endo znów nie ma. Awaria. Albo remanent. Lub inwentaryzacja. Cholera wie. A BS-a nadrobię dopiero wieczorem.

Aha, wczoraj zapomniałem, więc leci przesłanie na dziś :)


Kategoria Góry


Perłowo, szklarsko, szybowcowo

Czwartek, 16 stycznia 2020 · dodano: 16.01.2020 | Komentarze 18


Rano nastąpiła szybka analiza, zakończona pytaniem: gdzie jeszcze z moich stałych miejscówek w tym roku (a przecież mamy już styczeń!) mnie nie było? Karpacz zaliczony, Rudawy również, do trio zabrakło Szklarskiej Poręby. I właśnie tam się dziś wybrałem.

Wiało… Cholera wie skąd. Ale na szczęście nie jakoś silnie, choć momentami upierdliwie. Ale tak to już jest, że jak gdzieś się wyjeżdża na krótko, to upierdliwości odczuwane są ciut mniej, więc nie narzekałem.

Na początek, żeby nie było zbyt banalnie, zamiast obrać kierunek zamierzony, pokręciłem bardziej na zachód, sympatycznym i łagodnym szlakiem do Perły Zachodu. Opisywałem miliard razy, więc tym razem w telegraficznym skrócie.
Szlak na Perłę Zachodu
Schronisko - Perła Zachodu
Taras widokowy - Perła Zachodu
Mostk do innego świata - Perła Zachodu
Po zjeździe do Siedlęcina czekała mnie wspinaczka ulicą Górną (nazwa nie kłamie) do krajówki, którą wróciłem do Jeleniej. Wiało w pysk, więc rozpędzić się nie miałem okazji, a fałmaksa zrobiłem wcześniej, niemalże w lesie. Nawet nie chciało mi się zatrzymywać, żeby zrobić zdjęcia kolejnej spóźnionej wyborczo mordy - bo w sumie nie warto :) Cyknięte więc w locie. A w tle znów jakieś pokoje i apartamenty, hm :)

W stolicy Karkonoszy obrałem już prawidłowy azymut, przez Wojcieszyce i Piechowice...
Chojnik i Karkonosze w lekkiej mgiełce
Rowerowe zombie na pierwszym, Karkonosze skromne
...docierając do sześciokilometrowej – bardzo przeze mnie lubianej – podjazdówki do innej stolicy: Radiowej Trójki (chyba d. zmiana jeszcze tego nie zdążyła spieprzyć?). Szło stabilnie...


...na górze obowiązkowe fotki...
W końcu w dół - Szklarska Poręba
Szrenica w tle - Szklarska Poręba
A jak!!!! :) - Szklarska Poręba
Szrenica w tle - Szklarska Poręba
...i jak zwykle wypełnienie ”misji oscypek”. Pełen sukces – sześć z siedmiu egzemplarzy zjechało nawet na dół, ten siódmy również, ale w lekko zmienionej formie ;)
Miscja Oscypek - Szklarska Poręba
Zjazd świetny, bez przygód, choć był jeden klakson z gatunku: czemu się rowerzysto nie przyklejasz do rzeki? W ogóle mnie nie zdziwiła rejestracja: PCT, czyli wielkopolski powiat czarnkowsko-trzcianecki :)

Końcówka najkrótsza z możliwych: Piechowice – Sobieszów – Cieplice – Centrum.
Cieplice Śląskie... no i Zdrój! :)
A po południu zrobiliśmy sobie z Żoną (i Kropką oczywiście) solidny, ponad dziesięciokilometrowy spacer z Jeleniej na Górę Szybowcową. Dawno nie testowałem wersji nieasfaltowej i najładniej (oraz najbardziej kulturalnie), jak mogę opisać swe wrażenia to: ”pozmieniało się”. Tam, gdzie jeszcze jakiś czas temu były i las, i pola, i szutrowe trakty, i przyroda kwitnąca, teraz rosną kolejne osiedla – jest syf, błoto i nowobogaccy w wypasionych autach. Z pierwotnej trasy została jedynie końcówka, a i ta nie wiadomo na jak długo. Pociecha w tym, iż szybowce do cholery gdzieś muszą lądować awaryjnie, już nie mówiąc o paralotniach. Mimo wszystko fajnie, że udało się jeszcze raz zobaczyć to, co pamiętałem z lepszych dla natury czasów, w jako takim stanie. Światło było dziwne, więc telefon wariował, jednak coś tam się sfocić udało. Wytęskniona tu przez fanklub Kropa jest gratis. Zresztą - jak widać - nawet gdybym chciał, nie dałbym rady jej usunąć z niektórych kadrów :)
Cały świat niech sobie będzie - Góra SzybowcowaPatyczki muszą być - Góra Szybowcowa
Hangar aeroklubowy - Góra Szybowcowa
Bez skrzydeł też się da - Góra Szybowcowa
Góry górami, są ważniejsze sprawy :) - Góra Szybowcowa
Pieski świat - Góra Szybowcowa
...albo zachód słońca... - Góra Szybowcowa
No i co... Chciałbym wkleić mapkę i Relive, ale coś się spieprzyło na Endo i moich wypadów nie widać :/ Jak mi powiedzą, że znów żyję, nie omieszkam poinformować :)


Kategoria Góry