Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Grudzień, 2022
Dystans całkowity: | 1678.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:48 |
Średnia prędkość: | 25.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.70 km/h |
Suma podjazdów: | 4565 m |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 55.95 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
- DST 62.50km
- Czas 02:23
- VAVG 26.22km/h
- VMAX 54.60km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 113m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Końcówkowo
Sobota, 31 grudnia 2022 · dodano: 31.12.2022 | Komentarze 9
Ostatni wypad w tym roku. W sumie to dość logiczne w ostatnim dniu roku :)
Wynik miałem już wcześniej wstępnie ogarnięty, jaki jest finalny za 2022 - nie mam pojęcia, bo muszę jeszcze dodać zaległe kilometry z powrotów z pracy. Na pewno jest ponad 20 tysięcy kilosów. Być może w końcu uda mi się zrobić podsumowanie roku (kiedyś), bo ostatnio mi z tym nie szło, a warto by było do tego wrócić. Się zobaczy.
Dzisiaj, żeby nie kombinować, trasa najprostsza, zachodnia, czyli taka jak wczoraj: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice -
Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewo -
Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Z poczuciem dobrze spełnionej pasji można było się glebnąć :)
Wiało mocno, ale za to na niebie ładnie było.
Zwierzaków brak. Tylko jeden samotny kruk. Być może już wiedzą, że czas kryć się przed debilami z petardami.
Jeszcze takie głębokie mądrości zauważyłem. Czym, do cholery, są mandaranki!? :)
Do pracy pojechałem dzisiaj na... trzy godziny. W sumie tylko po to, żeby z ekipą pożyczyć sobie szczęśliwego nowego. Z wiadomych względów: przy Piccolo :) I w akompaniamencie jedynego słusznego hitu.
Na Dębinie spokój.
Spokojnego i rowerowego 2023! :)
- DST 57.20km
- Czas 02:07
- VAVG 27.02km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 116m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobijanka
Piątek, 30 grudnia 2022 · dodano: 30.12.2022 | Komentarze 8
No to dobijamy powoli do końca roku.
Dzisiaj całkiem słoneczny przedpracowy wypad. Znów mało zimowy.
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Bez przygód. Czyli bez debili. Miło.
Tak jak wspomniałem, słonecznie było. I ładnie.
Były sarenki.
Były kruki. Z widokiem na Skórzewo w tle.
Był dojazd do pracy. Ale bez zdjęć :)
- DST 58.10km
- Czas 02:07
- VAVG 27.45km/h
- VMAX 51.90km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 80m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna!
Czwartek, 29 grudnia 2022 · dodano: 29.12.2022 | Komentarze 5
Cieplusio się zrobiło. W pewnym momencie licznik pokazał mi plus dziesięć. Fajne to, ale też nienormalne.
Wyjazd poranny, bo przed pracą. Niestety.
Już bez ciśnienia, bo dystans roczny w wersji maks wykonany z nadbudową :)
Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Już tak mocno nie wiało, więc można było jechać na luzie. Tak też zrobiłem.
Ładnie było, choć nie od początku, a gdzieś w połowie drogi.
Znowu ktoś rozwalił wiadomo co. Naprawiłem :)
Ze zwierzakami skromnie. Młodziutki kos zrobiony z ukosa...
...oraz myszołów zza krzaka.
Dystans z dojazdem do pracy. Przez Dębinę.
- DST 57.20km
- Czas 02:09
- VAVG 26.60km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
20 000 w 2022 :)
Środa, 28 grudnia 2022 · dodano: 28.12.2022 | Komentarze 23
No dobra, udało się.
W sumie wszystko na to wskazywało, choć dopiero pod koniec miesiąca. Gdzieś w połowie grudnia, gdy pogodynki twierdziły, iż nas zasypie, zawieje i zamiecie, byłem niemal pewien, że nie dam rady. A tu proszę, nawet z zapasem.
Nie zmienia to faktu, że gdyby jakiś bukmacher postanowił umieścić w swojej ofercie opcję postawienia na to, czy zdobędę te 20 koła, do tego z jakimś dobrym kursem na "nie", to bym postawił sporo kasy i zakończył ten rok z dystansem 19 999 km :) A za wygraną kupiłbym sobie całą stajnię rowerów.
Kurs "dobijający" odbył się na zachodnim klasyku, czyli na trasie: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. A dwie dyszki pyknęły gdzieś między Chomęcicami a Konarzewem.
Pogoda (prócz wiatru) nawet się spisała na tę okoliczność :)
Kibiców miałem klasycznych. Sarenki...
...oraz żurawie. One miały jakąś grubą rozróbę :)
Przedwczoraj pisałem o prymitywie, który z ryjem i bluzgami podszedł do mnie, gdy robiłem foty zwierzaków w Wirach. Jakby ktoś nie wiedział, o który przybytek chodzi, to ten. Postarał się kolo o antyreklamę, to ją ma :)
Dystans z dojazdem do pracy.
- DST 63.20km
- Czas 02:24
- VAVG 26.33km/h
- VMAX 54.70km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 115m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
U mufloziomów :)
Wtorek, 27 grudnia 2022 · dodano: 27.12.2022 | Komentarze 15
Fajne było to wolne.
Niefajne jest to niewolne.
W sumie logiczne :)
Dzisiaj niestety już normalnie do pracy. Według zimowego schematu: najpierw walka z budzikiem (telefonicznym), sennością, potem ratunek w postaci kawy, wizyta w piekarniach (bo okazało się, że większość jest pozamykana - mądrzy ludzie) oraz ogarnięcie psa. I można było ruszać.
W sumie to za dużo powiedziane - bardziej chodzi o wypełznięcie. A potem czołganie się, bo wiatr robił dzisiaj ze mną co chciał. A czego ja nie chciałem :) Dość powiedzieć, że gdy łaskawie mi przez chwilę wiało w plecy, musiałem zwolnić, bo wjechałem w teren zabudowany :)
Trasa: Poznań - Plewiska - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Mam, na co czekałem od dawna - muflony :) Wielkie stadko, czujne (i bardzo dobrze!), ale coś tam uchwyciłem.
Wróciłem z gór, gdzie nie widziałem ani kawałka żywego muflona. Tutaj - do wyboru, do koloru :)
Stary znajomy pogłaskany :)
Ładnie było, ale tylko na początku. Potem już same chmury.
Dystans z dojazdem do roboty. Ale Czarnuchem, bo przez Dębinę.
- DST 52.60km
- Czas 02:00
- VAVG 26.30km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 60m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Deszczopłask
Poniedziałek, 26 grudnia 2022 · dodano: 26.12.2022 | Komentarze 4
Dzisiaj już z Poznania. I po odespaniu wolnego :)
Mam za swoje, bo przespałem całkiem ładny poranek, a przez lenistwo trafił mnie po drodze deszcz. Przelotny, bo przelotny, ale jednak. Dzięki temu mogłem zwiedzić nową wiatę - w Chomęcicach. Całkiem ok :)
Trasa to zachodni klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Prócz deszczu towarzyszył mi jeszcze mocny wiatr. Hurra, jak miło. O średnią więc nie walczyłem.
W Luboniu trafiły się jeszcze resztki słońca.
A potem już przystankozwiedzanie.
Zatrzymałem się - jak co jakiś czas - pozdrowić emu. Oraz popatrzyć na gąski.
Gdy już się zwijałem, nagle przydreptał do mnie jakiś wieśniak o aparycji niespełnionego drwala-hipstera, coś tam bełkocząc, że robiąc foty chcę stracić telefon. Chyba właściciel. W sumie nie wiem, o co mu chodziło, ale sobie podyskutowaliśmy o tym, czy można robić zdjęcia na terenie otwartym. Ta sympatyczna wymiana zdań prawie skończyła się mordobiciem. Ot, święta :) W każdym razie jeśli komuś zachce się kupić cokolwiek w przybytku w Wirach, niedaleko Komornik, gdzie sprzedaje się warzywa i owoce, niedawno karpie i cokolwiek tam jeszcze, proszę - nie róbcie tego. Chamstwo trzeba tępić, nie wspierać.
Podczas odwiedzin koników z Trzcielina obyło się już bez ekscesów.
Gór brakowało, ale są grudniowe baloty.
Czapla się trafiła. Ale na krótko :)
- DST 52.10km
- Czas 02:05
- VAVG 25.01km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 388m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
W ogóle i w szczególe :)
Niedziela, 25 grudnia 2022 · dodano: 25.12.2022 | Komentarze 9
W tym roku mam szczęście (albo pecha), że podczas pobytu w górach najpierw aura ma mnie gdzieś, serwując mgły i odpady, ale ostatniego dnia nagle się reflektuje i serwuje widoki marzeń. Nie inaczej było dzisiaj :)
Rano zdziwiła mnie temperatura w okolicy zera. No gdzie, w grudniu? :) Nie powiem, wczorajsze prawie plus dziesięć mnie lekko odzwyczaiło, jednak nie było wyjścia, dystans sam się nie wykręci. Na szczęście już praktycznie nie wiało, a do tego wyszło słońce. Super? No nie do końca, bo jak tylko wyjechałem z Jeleniej i dojechałem do Łomnicy, gdzie płynie Bóbr, nagle zaczęło być ślisko. Koła mi zabuksowały i już wiedziałem, że muszę uważać, a i lekko zmodyfikować plany - zamiast jechać wzdłuż Bobru, zacząłem się wspinać przez Wojanów do jeleniogórskiej Maciejowej, a konkretnie jej obwodnicy, gdzie - można mi mówić Sherlocku - spodziewałem się rozjeżdżonej trasy. Nie zawiodłem się i względnie spokojnie dojechałem do Radomierza, następnie Janowic Wielkich, Trzcińska, zaliczyłem Przełęcz Karpnicą, same Karpniki, Krogulec, Bukowiec, Kostrzycę, Mysłakowice i sru do Jeleniej.
Było... ostrożnie. Lecz też fajnie, bo ruch mały, choć na przykład widziałem kilku rowerzystów, z gatunku tych "zima jest po to, żeby jeździć rowerem". Czyli sympatycznych.
No to fotki. Na pierwszy ogień idzie Śnieżka, widziana w szczególe...
...jak i ogóle. Tu z perspektywy Rudaw...
...a tu już zdecydowanie bliżej (końcówka Karpnik oraz Krogulec).
O samych - moich ukochanych - Rudawach zapomnieć oczywiście nie można. Szczegół, czyli Sokoliki...
...oraz ogół.
Jeszcze dwa zjazdy. Do Wojanowa...
...oraz Bukowca.
Trolla z Janowic nie mogłem pominąć :)
Był również mój ulubiony znak z Przełęczy Karpnickiej :)
A że zwierzaków dzisiaj brak (za ślisko?), to w zamian Kropa ze spaceru :)
Wyjazd zapobiegliwie wcześniej, niż zazwyczaj. No i chociaż dzień będzie można... odpocząć :)
- DST 53.10km
- Czas 02:12
- VAVG 24.14km/h
- VMAX 52.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 515m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
Prześwietleniowo
Sobota, 24 grudnia 2022 · dodano: 24.12.2022 | Komentarze 9
Lekka powtórka z rozrywki. Choć chyba bardziej nieprzewidywalna, niż miało to miejsce wczoraj.
Rano opady. Idealny czas, by ogarnąć resztę świątecznych zakupów i tego typu klimaty.
W międzyczasie padało, przestawało, padało. W końcu niby odpuściło, więc była okazja do ruszenia. Od razu zatrzymał mnie wiatr, który zdecydowanie nie zachęcał do jazdy. Ale jakoś dałem się namówić :)
Jeśli chodzi o aurę i widoki - tragedia. Szarość, burość, chmurzastość. Ruszyłem z Jeleniej Góry do Staniszowa, potem zjechałem do Sosnówki, gdzie zatrzymałem się na chwilę nad zalewem (koszmarnie zeszpeconym zabudową). Tam zaczęło lać, a ten stan utrzymywał się do Miłkowa. Wdrapałem się do Karpacza Dolnego, potem skręciłem na Ścięgny, gdzie nastąpił cud - wyszło słońce! Postanowiłem skorzystać, cofnąłem się swoimi śladami do Jeleniej przez Sosnówkę i Staniszów, żeby dokręcić do najlepszego dystansu jadąc na Stawy Podgórzyńskie i wracając do Jeleniej. Nie żałuję.
Fotki, bo po co się rozpisywać? :)
Zjazd do Sosnówki oraz widoki poranne, gdzie jeszcze średnio było widać cokolwiek. Ale kruki w oddali wyhaczyć musiałem :)
Zalew:
Ze Staniszowa wymienić mogę muflona...
...zapuszczony dwór...
...oraz ulubiony profil trasy.
Kadry z jasnej strony mocy:
W Miłkowie wypatrzyłem kawałek Poznania, czyli Pana Peryskopa, symbol twórczości Noriakiego :)
Oświecona droga do Cieplic:
No i Stawy. Dzisiaj jeszcze bardziej klimatyczne.
Tylko czapli o jedną mniej.
Wiatr mnie zamordował, więc średnia koszmar. Ale warto było.
Spokojnego odpoczynku wszystkim życzę! :)
- DST 54.20km
- Czas 02:10
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 308m
- Sprzęt Zimówka - góral (na emeryturze)
- Aktywność Jazda na rowerze
PodStawowo :)
Piątek, 23 grudnia 2022 · dodano: 23.12.2022 | Komentarze 9
No cóż. O dziwo udało się pokręcić. Ale sam jestem zdziwiony :)
Wczoraj wieczorem, kiedy wylądowaliśmy w Jeleniej Górze, nic tego nie zapowiadało. W górach leżał śnieg, a w kotlinie padało, momentami całkiem solidnie. Pogodynki również nie napawały optymizmem.
Nastawiłem się więc na dzionek bezrowerowy. Choć na wszelki wypadek oczywiście Zombiaka sprawdziłem pod względem technicznym :) Ledwo bo ledwo, ale działał.
Poranne spojrzenie za okno i potwierdzenie: można spać dalej. Ale później już pojawiły się wątpliwości (pozytywne) oraz decyzja: ruszam. Bo zaczęło się delikatnie przejaśniać.
Z wyborem kierunku nie miałem problemu: zachód, bo stamtąd wiało. Jednak miałem też założenie, że nie zapuszczam się dalej (żeby wrócić w razie "w") oraz wyżej (bo drogi tam wciąż średnie). Z centrum udałem się więc do Cieplic, następnie na Stawy Podgórzyńskie, potem przez Zachełmie do jeleniogórskiego Sobieszowa, okrążyłem Piechowice, wróciłem do Sobieszowa i Cieplic, zrobiłem rundkę przez Wojcieszyce do Trasy Czeskiej, skąd znów pokręciłem na Stawy i wróciłem do centrum. Uff. niełatwo było wykręcić te pięć dyszek :)
Jedynym spektakularnym miejscem były stawy w Podgórzynie. O dziwo głównie dzięki temu, co mnie zmartwiło - spuszczonej wodzie. Po raz pierwszy miałem okazję zrobić foty z poziomu dna, a że byłem tam dzisiaj dwukrotnie, to było w czym wybierać. Trafiły się widoki jak ślepej kurze... :)
Oczywiście w miejscu, gdzie jest smażalnia, tłumy. Po biedne ryby :/ Ale z ciekawości zajrzałem i uchwyciłem jeszcze dwa klasyki.
Największy ból: brak ptactwa. Wypatrzyłem tylko smutne, ledwo widoczne w oddali czaple.
Reszta widoków to słabizny. Chojnik z daleka...
...zjazd w Sobieszowie (w tle kościół, kiedyś ewangelicki, dzisiaj oczywiście przejęty przez katolików)...
...panoramcia z Trasy Czeskiej...
...kilka zamglonych zoomów...
...tęcza nad Cieplicami...
...oraz ziomale.
Było ciepło, kilka razy mnie skropiło, wróciłem brudny. Ale zaliczone? Zaliczone :)
A jutro ma... padać.
- DST 52.10km
- Czas 02:05
- VAVG 25.01km/h
- VMAX 41.70km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 70m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Missyjnie :)
Czwartek, 22 grudnia 2022 · dodano: 22.12.2022 | Komentarze 9
Dzisiaj krótko, bo wypad - mimo że powolny i Czarnuchem - pod presją czasu.
Pogoda znów okazała się łaskawa i rano jeszcze nie padało (zaczęło później), mogłem więc wykręcić pięć dyszek. Jupi.
Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodrzykowo - Dachowa - Robakowo - Gądki - Jaryszki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
O abstrakcji, jaką jest wybudowany w tamtym roku kilometrowy odciek bezsensownej śmieszki w Żernikach, już pisałem. Ale dziś mam dowód na to, że to Polska w pigułce: wyjazd ze żwirowni, DDR-ka tylko po jednej stronie, błoto XXL i zakazy. Tylko kostki brakuje.
Jak śpiewał Big Cyc: "idą święta, idą święta, w rzeźni kwiczą już zwierzęta". No niestety, fakt. Ludzie to gnoje.
Na trasie wypatrzyłem tylko zamglonego myszołowa.
Za to na Dębinie, po której się trochę pokręciłem na kołach...
...spotkałem miss szuwarów. W kategorii "czaple", oczywiście :)
Od jutra już pobyt w krainie deszczowców. Ma lać i lać. Zapewne czeka mnie pauza.