Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad20 - 109
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Sierpień, 2021
Dystans całkowity: | 1746.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 61:42 |
Średnia prędkość: | 28.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.20 km/h |
Suma podjazdów: | 5057 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 56.32 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
- DST 51.30km
- Czas 01:57
- VAVG 26.31km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 143m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Popadaka
Wtorek, 31 sierpnia 2021 · dodano: 31.08.2021 | Komentarze 9
Były obawy, że dzisiaj w ogóle nie pokręcę. Prognozy nie napawały optymizmem, krople obijające parapet nad ranem również. Mimo wszystko udało się jednak dzisiaj pokręcić.
Oczywiście z okazji warunków znów na drogi wyjechał Czarnuch. Początkowo w deszczu, który na szczęście potem ustał. Jednak basen w butach pozostał ze mną do końca :) Typowa popadaka.
Trasa: Poznań - Plewiska - Junikowo - Skórzewo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Absolutnie nic ciekawego po drodze się nie wydarzyło. Co jest samo w sobie ciekawostką :)
Było szaro i brzydko, takie więc foty. Tylko z Lusowa.
Jedyny zauważony plus to woda, która ponownie znalazła się w strumyku prowadzącym do Jeziora Lusowskiego.
Motyw zwierzakowy (prócz tych smętnych kaczek powyżej) to czapla ćwicząca seppuku na Dębinie :)
Do pracy nie pojechałem rowerem - znów padało :/
- DST 51.40km
- Czas 01:52
- VAVG 27.54km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 123m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Smętnie i paździochowo
Poniedziałek, 30 sierpnia 2021 · dodano: 30.08.2021 | Komentarze 14
Prawie dziś zaspałem. Pobudka lekko przed ósmą, na dwunastą trzeba być w pracy i jeszcze zrobić swoje na rowerze. Żaden problem :)
To znaczy jeden był - niepewna pogoda. Miało padać, więc wybrałem do jazdy Czarnucha. Generalnie nie żałowałem, bo co prawda opad był raczej symboliczny, ale dupa by zmokła. A tak błogosławieństwo ludzkości zwane błotnikiem zrobiło swoje.
Trasa północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Generalnie fajnie się jechało, o czym świadczy nienajgorsza jak na ciężki rower średnia. A że było szaro, ponuro i brzydko? No życie.
Nawet jeden jedyny myszołów smętnie się dołował w tej aurze.
I to mimo towarzystwa. To się nazywa koegzystencja międzygatunkowa pod wysokim napięciem :)
Będąc w Lusowie odwiedziłem grób Ryszarda Kotysa, czyli "pana Paździocha", sądząc, że będzie już jakiś bardziej okazały, jednak wciąż jest bardzo prosty. Może i dobrze?
Do pracy rowerem nie jechałem - zbyt duże ryzyko powrotu wpław.
- DST 57.10km
- Czas 01:56
- VAVG 29.53km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 151m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czarka :)
Niedziela, 29 sierpnia 2021 · dodano: 29.08.2021 | Komentarze 22
Niedziela w pracy... Jak ja to kocham :/
Na szczęście przed nią udało się swoje wykręcić. Szkoda, że nie było już tak fajnie jak wczoraj - wiatr solidniejszy, mniej przewidywalny, do tego zdarzyło się coś na kształt lekkiej mżawki. Jednak i tak było spoko.
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Przygód prawie brak. W sumie tylko jedna, jak zwykle na Głogowskiej, gdzie jak co niedzielę musi się rozklaksonić jakiś debil, któremu się wydaje, że wypasiona wojewódzka z pasem zieleni to to samo co droga szybkiego ruchu. Kierowca w białym Audi cośtam ileśtam (nie zamierzam ich rozpoznawać i się zachwycać, nie mam problemów w życiu intymnym) usłyszał (mam nadzieję) sporo o tym, jakim to jest męskim organem płciowym, synem matki o jakim prowadzeniu się, oraz jaką czynność ma w te pędy wykonać. Tylko bardziej po żołniersku :) No i chyba za mocno, bo do teraz mam chrypkę.
Odniosłem kolejny życiowy sukces, znów w Trzcielinie. Udało mi się oswoić kolejnego kotka, którego do tej pory widywałem tylko na polu z daleka (wypatrzyłem na nim z daleka Trzcinkę). Początkowo był nieufny, ale wystarczyło trochę cierpliwości i... jest :) Okazał się, a w sumie to okazała, bo to znów ona, solidnym pieszczochem. Czarnym jak noc, więc roboczo nazwałem ją Czarką (nie mylić z Czarnkiem, co to, to nie).
Oficjalnie uznaję Trzcielin za podpoznańską stolicę fajnych kotków :)
Generalnie klimat był mglisty, więc reszta fotek szara i niewyraźna. Klasyk...
...żurawie pod Dopiewem...
...myszołów...
...oraz Luboń. Tu akurat zmiana na plus - wypiękniał :)
Dystans zawiera dojazd do pracy - ale już Czarnuchem.
- DST 56.50km
- Czas 01:51
- VAVG 30.54km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 134m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Rodzinnie :)
Sobota, 28 sierpnia 2021 · dodano: 28.08.2021 | Komentarze 17
No. W końcu mogłem znów wsiąść na szosę. Deszcze póki co odeszły, dwa dni jazdy na czołgu były fajne, ale jednak mój żywioł to cienkie kółka i asfalt, więc oczywiście dylematu z wyborem pojazdu nie miałem.
O dziwo warunki były, nie bójmy się tego powiedzieć (nawet ja to zrobię!), niemal idealne. Temperatura 20 stopni maks, nieupierdliwy wiatr (chyba z północy) oraz niebieskie niebo. Czy nie może być tak codziennie?
Trasa zachodnia, choć lekko kombinowana: najpierw na chwilę na Debinę, potem przez Świerczewo do Plewisk, następnie zaliczyłem serwisówki, Zakrzewo, Sierosław, Więckowice, Fiałkowo, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska, docierając w ten sposób do Poznania.
Wspomniana Dębina nie była przypadkowa, a zaliczona z pewnym zamiarem - od jakiegoś czasu nie widziałem bowiem lochy z młodymi (tylko samotnego samca). Zacząłem już się martwić, czy coś im się nie stało, a jak wiadomo najbardziej podejrzane są w tym przypadku Lasy Państwowe i ich przyjaciele-gnoje, czyli myśliwi. Na szczęście okazało się, że po prostu dzicza rodzinka zmieniła grafik i obecnie wychodzi szukać żarcia w innych godzinach :) Udało się zrobić zdjęcia telefonem, uspokoić spanikowaną parkę z psem, która po raz pierwszy trafiła na dzikie świnki, pomóc jej piękniejszej połowie przejść obok nich (sama poprosiła), cyknąć motywy pod światło, takie tam :) Jednym słowem - 800 metrów od domu miałem już temat do wpisu i mogłem wracać, ale oczywiście tego nie zrobiłem.
Z innych motywów: będąc w Fiałkowie zajechałem do Koprasa, bo wystawił sporo eksponatów na zewnątrz. Jest co podziwiać. A wszystkiego pilnuje strażnik historii :)
Generalnie dobrze się jechało. Niestety potem trzeba było do pracy :(
- DST 68.10km
- Czas 02:34
- VAVG 26.53km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 192m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Misja: Grzybno
Piątek, 27 sierpnia 2021 · dodano: 27.08.2021 | Komentarze 12
Wolny dzionek przed pracowitym weekendem. To nie mogło się zacząć inaczej jak... deszczem :)
Na szczęście był głównie poranny (no i wieczorny), potem odpuścił. Jednak początkowo chmury wisiały dość groźnie na niebie, więc ponownie do jazdy wybrałem Czarnucha. Jak się okazało - znów strzał w dziesiątkę. Czemu? O tym zaraz.
Najpierw o trasie - była ona południowa, ale w wersji rzadko wybieranej, bo zawierającej żałosną śmieszkę między Mosiną a Drużyną, której szosą nie tykam. Na mtb jakoś da się nią przejechać. Wpadło więc kółeczko: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosno - Drużyna - Nowinki - Konstantynowo - Pecna - Grzybno - Żabno - Żabinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Co najważniejsze - rozpogodziło się, a nawet wyszło słońce. W najlepszym momencie, gdy znalazłem się w głównym punkcie programu, czyli nad stawami w Grzybnie. Zawsze koło nich przejeżdżałem szosą, więc widziałem niewiele więcej niż z pozycji drogi, dzisiaj za to w końcu mogłem pobawić się w eksplorację. I, cholera, warto było. Co prawda zrobienie jakiejkolwiek foty graniczy z cudem, bo teren jest mocno ograniczony widokowo - wszędzie wysokie szuwary i praktycznie zero odsłoniętych miejsc, ale coś tam się "upolować" dało. Już nie mówiąc o okolicy, która po prostu jest przepiękna i klimatyczna. Ryj mi się cieszył gdy tak spokojnie raz to sunąłem rowerem, raz spacerowałem.
A oto ptactwo. Czapla biała...
...czapla siwa...
...oraz mój osobisty "radoch" dnia. Łabędzie krzykliwe - w całym kraju populacja wynosi niewiele ponad 200 par, a w Wielkopolsce do tej pory jeszcze ich nie widziałem. Szczena mi opadła :) Szkoda, że były tak daleko i wspomniane szuwary utrudniały życie - foty więc mało wyraźne. Ale są. O dziwo cichutkie - łabędzie, nie foty :) A łyska gratis, bo wpadła w kadr.
Nie mogło zabraknąć żurawi. Chyba nad gorczycą, bo na rzepak tak już trochę późno.
Oj, czuję się zadowolony z tej wycieczki i wyboru pojazdu :)
Reszta fotek. Dworek w Grzybnie, który aktualnie jest siedzibą szkoły...
...dowód na to, że płaskie też może być piękne...
...mój ulubiony kanałek obok Pecny, aktualnie wyschnięty...
...oraz, żeby nie było tak miło, Polska.
Od jutra znów codzienny kierad :/ Dobrze, że dziś można było po prostu być, nie mieć.
- DST 51.40km
- Czas 01:58
- VAVG 26.14km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 154m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przechlapane
Czwartek, 26 sierpnia 2021 · dodano: 26.08.2021 | Komentarze 12
Wyjeżdżając rano miałem chęć napisać, że pogodynki znów dały ciała, ale niestety - zrobiły to tylko częściowo.
Miało padać, tymczasem w momencie startu świeciło słońce. Jednak nie ze mną te numery, Brunner :) Zapobiegawczo wybrałem się dziś nie szosą, tylko Czarnuchem, co okazało się ruchem nad wyraz rozsądnym.
Wiało z północnego zachodu, więc i taka była trasa: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Do momentu dojazdu do Jeziora Lusowskiego wszystko było fajnie - niebieskie niebo, białe chmurki, kaczuszki, sielanka, takie tam.
Jednak już kawałek dalej wiedziałem, że suchy to ja z tej wyprawy nie wrócę :)
Nie pomyliłem się :/
Przez całe 25 kilometrów miałem przechlapane :) No i nie powiem, 13,5 stopnia w sierpniu jest mało intuicyjne. Ale co jest najważniejsze? Tak, owszem - przynajmniej nie było upału :)
Jest i nowa dożynka, z Lusówka. Nawet, nawet, całkiem pomysłowa. Brawo.
Wpadła też pustułka w locie - niestety również w deszczu, więc wyszło jak wyszło. Wyjąłem aparat tylko na chwilę, żeby go nie zalać. Cieszę się, że w ogóle cokolwiek widać.
Do pracy miałem jechać rowerem, ale zdezerterowałem - znów lało. Co będzie jutro - ot, zagadka.
- DST 56.50km
- Czas 01:54
- VAVG 29.74km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 168m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzcinka :)
Środa, 25 sierpnia 2021 · dodano: 25.08.2021 | Komentarze 12
Latający Potwór Spaghetti okazał się łaskawy i zesłał jeszcze jeden dzionek ze słońcem oraz niewygórowaną temperaturą. Dziękuję.
Wyjazd przedpracowy, senny, zachodni. Trasa taka, jak prawie zawsze :) Czyli: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Ubogo dzisiaj w zwierzaki. Szkoda. Ale na szczęście w Trzcielinie trafiła się znajomy kotek. Czyli kotka o dziwnych oczkach. Dawno jej tu nie widziałem (tak samo jak żółwia), ale dziś grzecznie czekała sobie koło bagiennego mostku. I co najważniejsze - poznała mnie, bo bez skrępowania sama podeszła. A potem nie chciała puścić :) Dała się nawet wziąć na ręce - dzięki czemu nie została placuszkiem po przejeździe samochodu. Aha, ostatnio nazwałem ją Trzcielinką, ale dziś doszedłem do wniosku, że przecież zgrabniejsza jest Trzcinka. I tak niech zostanie, bo raczej nikt bezpańskiemu (chyba) kotu imienia nie nadał.
Miła odmiana od zachowania kota Teściowej, który ma zdecydowanie nie tak pod kopułą. Oj, ciężko było się zbierać do dalszej drogi, przyznaję :) No ale czas naglił. Trzcinka, mam nadzieję do następnego głaskania!
Fotka rowerowa dzisiaj tylko z pól za Lisówkami.
No i hit z drogi do pracy, z Dolnej Wildy. Taki dziwny stojak rowerowy tam postawiono...
Oj, korciło po prostu przejechać i skasować lusterko, ale jakoś się powstrzymałem. Poczekałem chwilę, ale chama się nie doczekałem. Szkoda. W międzyczasie ledwo przecisnęła się starsza pani idąca z zakupami.
A od jutra znów deszcze... Biorąc pod uwagę, że pracuję, raczej nie uda mi się pokręcić, jeśli będą one konkretne.
- DST 56.80km
- Czas 02:03
- VAVG 27.71km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 207m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejskoślimak
Wtorek, 24 sierpnia 2021 · dodano: 24.08.2021 | Komentarze 10
Dzisiaj - o dziwo - nie padało. Nie mogłem się odnaleźć :)
Wyjazd już typowo przedpracowy, czyli na szybko. To znaczy w teorii, bo praktyka okazała się inna: wschodni wiatr był na tyle silny, że w połączeniu z jazdą przez miasto (dokładnie połowa trasy, czyli około dwudziestu pięciu kilometrów) wyszło ślimaczo. No życie.
Trasa: Dębiec - Wartostrada - Jana Pawła - Śródka - Główna - Bogucin - Janikowo - Kobylnica - Wierzonka - Karłowice - Dębogóra - Mielno - Kliny - Kicin - Koziegłowy - Gdyńska - Bałtycka - Wartostrada - Dębiec.
Żeby nie było, że nie wiało, jak wiało, oto widok na Wartę i Cybinę. Przy okazji można zauważyć, że na prawym brzegu jest już inny, bardziej ekologiczny sposób regulacji rzeki. Betonowi precz!
No i poza tym klasyki. Dziewicza Góra...
...sinusoida w Mielnie...
...oraz polno-leśne motywy rowerowe.
Zwierzaków dzisiaj brak. W zamian leci przesłanie dla (głównie) TVP :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
- DST 31.30km
- Czas 01:15
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 94m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut wylewny
Poniedziałek, 23 sierpnia 2021 · dodano: 23.08.2021 | Komentarze 12
Nie powiem, łudziłem się. Wczoraj pogodynki mówiły o opadach, no ale przecież po pierwsze dość często się mylą, a po drugie Poznań ma przecież swój specyficzny mikroklimat, bla bla bla...
No właśnie. Tym razem niestety wróżki od pogody miały rację. Lało praktycznie od samego rana, do tego bez szansy na przerwę. Ale że miałem wolne, to dawałem sobie jakąś złudną nadzieję, że jednak dzisiaj pokręcę.
Najpierw jednak poszedłem - na szczęście już po raz ostatni - nakarmić kota. Kończą się moje wizyty polegające na podawaniu pokarmu, który następnie zamienia się w coś, co sprząta się po całym mieszkaniu. Powtarzam: całym :) Ufff.
Przy okazji jeszcze zrobiłem spacer, wróciłem do domu i myślałem co dalej. Żona pracowała dziś z domu, więc nie miałem sumienia jej przeszkadzać, taki jestem dobry :) Problem był "tylko" jeden: wciąż lało. I to jak! Podobno cały sierpniowy średni limit został wykorzystany w jeden dzień. Supcio. No ale cóż, spróbować wykręcić chociaż gluta było warto. Tak zrobiłem.
Ubrałem najgorsze rowerowe ciuchy, ogarnąłem Czarnucha i ruszyłem. Już po chwili żałowałem, ale skoro powiedziało się "idiotą", to trzeba było dopowiedzieć "jestem" :) Deszcz osłabł na parę minut, a potem już robił co chciał. Studzienki wylewały, ubranie pływało, wiatr zacinał, w butach miałem jezioro. Zachciało mi się jeżdżenia, cholera jasna.
Wykonałem ledwie trzy dychy, a i tak uważam się za hardkora :) Trasa tylko po Poznaniu: z Dębca do Wartostrady, potem na Maltę, którą objechałem w całości, następnie pokręciłem sobie Hlonda i Bałtycką, dojechałem do Głównej i wróciłem przez Śródkę na Jana Pawła, a stamtąd już Wartostradą do domu.
Jedno okazało się bezcenne: chyba po raz pierwszy w życiu byłem jednym z łącznie dwóch rowerzystów na Wartostradzie (!), a jedynym na Malcie (!!!). W sierpniu. Bezcenne.
Fotki. O dziwo kilka zrobiłem, testując odporność telefonu na wodę. IP53 dało radę.
Tu Park Mazowieckiego...
...a tu już Malta. Jakoś mało słoneczna :)
Mijanka z Maltanką zaliczona. Dzisiaj smutno, bo skład pusty.
Takie miałem warunki. Ale mogło być gorzej - mógł przyjść jakiś sierpniowy przymrozek :)
Wpadłem zobaczyć jak się trzyma najfajniejsze poznańskie graffiti. Całkiem dobrze :)
A obok rzeczka, która Główna całkiem solidnie przybrała.
Nie zabrakło akcji ratowania ślimaków z Wartostrady. Co deszcz, to to samo :)
Plus tego wszystkiego był jeden: natura odżyła. Ale może już starczy? :)
A po południu ostatni póki co kurs do "kociaczka". Teściowa na szczęście już wróciła ze szpitala, niech sama się męczy z tą bestią :)
- DST 53.60km
- Czas 01:47
- VAVG 30.06km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 174m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzikoziomek :)
Niedziela, 22 sierpnia 2021 · dodano: 22.08.2021 | Komentarze 10
Szybciutki wpis, bo niedziela aktywna i czasu mało.
Wyjazd po odespaniu, czyli jakoś po dziesiątej. Rano :) Pogoda całkiem sympatyczna, czyli nie za gorąco, nie padało, nie wiało mocno. Miodzio.
Trasa tym razem wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
W sumie to półtora kilometra od domu mogłem zakończyć wycieczkę, bo
spotkałem starego znajomego i udało mi się cyknąć wspólną fotę z
rowerem. Jakoś wcześniej nie było okazji :) A do tego zdjęcie z komórki
"ryj w ryj" :)
Poza tym kilka ptasich ujęć wpadło, ale zostawiam je na kolejny wpis. Po raz kolejny tylko nie pozdrowię idiotę, który zatwierdził remont drogi w Dachowej i pozwolił na kostkowy szajs. Oczywiście nie skorzystałem, szkoda mi roweru.
No i jeszcze dożynka z Tulec, ale taka sama jak rok wcześniej. A w sumie i dwa lata temu. Czyli fajna, z Ursusem, ale już mi się przejadła.
Zaległości BS-owe postaram się nadrobić wieczorem :)