Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Luty, 2021
Dystans całkowity: | 1330.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 50:20 |
Średnia prędkość: | 26.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3510 m |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 53.21 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
- DST 51.50km
- Czas 01:54
- VAVG 27.11km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przetrzepakowany
Niedziela, 28 lutego 2021 · dodano: 28.02.2021 | Komentarze 12
Oj, przyjemności z jazdy było dziś niewiele. Gdzieś w okolicach zera.
Oczywiście winny był wiatr - chyba jeszcze mocniejszy niż wczoraj, zmieniający kierunek wedle swojego widzimisię, nieprzewidywalny i upierdliwy. No i do pomocy niechętny, choć muszę mu przyznać, że może przez jakieś sześć czy siedem kilometrów miałem go w plecy.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Czyli przez pola i tylko pola.
Tyle na dzisiaj, bo na popołudnie plany, a i jestem zniesmaczony dzisiejszym wyjazdem :)
Jeszcze fotki. Na początek jakieś dziwne trzepaki, ostatnio zamontowane pod Plewiskami :)
Żuraw się trafił pod amboną. Na szczęście pustą.
Zamiast dużych drapieżników dzisiaj drobnica. Jeden trznadel...
...oraz dzierzba srokosz. Taki ptasi ninja :)
- DST 57.20km
- Czas 02:06
- VAVG 27.24km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 192m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wydmuchowo
Sobota, 27 lutego 2021 · dodano: 27.02.2021 | Komentarze 19
Koszmarnie mi się dzisiaj jechało. Co z tego, że było w miarę ciepło (choć bez przesady) i nie padało, skoro mocny wiatr z północnego zachodu zabijał wszelką radość z kręcenia? W mieście (a tego było zdecydowanie za dużo) jeszcze dało się przed nim ukryć, ale już na polach byłem pomiatany niczym chorągiewka. Brr.
Finalnie wyszedł więc wynik poniżej jakiejkolwiek krytyki, jedyna radocha była z tego, że udało się dobić kolejne pięć dych do tegorocznego wyniku i że znów zostało to wykonane szosą.
Trasa spod znaku czerwonego światła: Dębiec - Górecka - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Kobylniki - Sady - Swadzim - Baranowo - Lusowo - Zakrzewo - Plewiska - Poznań.
Na niebie trwała nieustanna walka błękitu z szarością.
Polski w trocinie ciąg dalszy. Tym razem w okolicach Lusowa i Zakrzewa... :/
Przy okazji wyhaczyłem reklamę atrakcji gminy Dopiewo :)
Przy przejeździe na Psarskim jak zwykle odstałem swoje, czekając na jakiś Impuls. Przyjechał ten z Pomorza Zachodniego.
Były i sarenki, ale bardzo daleko, więc niewyraźne.
Reszta to dojazd do pracy, bo niestety sobotę miałem pracującą.
Ptaków dziś brak, więc w zamian lekko zmutowana kolorystycznie kawka spod domu.
Biorąc pod uwagę "malowanie", najbliżej jej do sroki. Czyżby jakiś międzygatunkowy mezalians nastąpił? :)
- DST 62.10km
- Czas 02:26
- VAVG 25.52km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Jazda bądź co (ła)bądź
Piątek, 26 lutego 2021 · dodano: 26.02.2021 | Komentarze 8
Pogoda miała się spieprzyć, więc się spieprzyła. Tym razem nie było niespodzianki.
A nie, sorry, była! Deszcze zapowiadali na okolice jedenastej, więc - zgodnie z zapowiedziami - lunęło chwilę po tym, jak ruszyłem. Czyli przed dziewiątą. Na szczęście nie był to jakiś wielki opad, choć też momentami nie taki słaby. Przeszło mi nawet przez myśl, żeby skrócić dystans do gluta, ale wtedy akurat przeszło. Poza tym niedawno jeszcze jeździłem po lodzie przy minus kilkunastu, więc nie było co panikować :) Tym bardziej, że zapobiegliwie zabrałem znów ze sobą Czarnucha, a nie szosę.
Trasa: Dębiec - Górczyn - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Wiało solidnie, ale do wytrzymania. Te sześć stopni na plusie też złe nie było jak na luty.
Podjechałem sobie na chwilę na główną plażę w Lusowie. Tam cisza, spokój, kilka kaczek i jeden łabędź. Bidula przypłynął do mnie, myśląc, że mam coś do żarcia, ale niestety. Na wszelki wypadek przetrząsnąłem plecak, niestety nie znalazłem nawet okruszka. Szkoda. Zawiedziony odczłapał.
Kaczki tego, że pęknie pod nimi lód. się nie boją. Bo nawet jeśli, to co? :)
Spore stado łabędzi widziałem jeszcze przy granicy z Lusówkiem, ale nawet nie chciało mi się wyciągać aparatu. Skoro jeden przedstawiciel gatunku tak ładnie mi się zaprezentował w komórce, to nie było sensu się rozdrabniać.
Jadąc słuchałem sobie o taśmach Obajtka, jakby nie patrzeć dziubdziusia Kaczyńskiego, szykowanego na następcę Morawieckiego, człowieka wolności (hehe) gadzinowego tygodnika "Sieci" (czyt. śmieci) oraz człowieka roku dupowłaznego "Wprost", i ryj mi się śmiał. Nie ma to jak widzieć, jak wiją się ci, którzy na nagraniach innych nie zostawiali suchej nitki. Radocha niemal taka, jak u Kropy na widok kijka :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
- DST 57.50km
- Czas 02:00
- VAVG 28.75km/h
- VMAX 50.50km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 149m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Relaksacyjnie
Czwartek, 25 lutego 2021 · dodano: 25.02.2021 | Komentarze 13
Wolne. Jak ja lubię to słowo :)
Co prawda jak to zwykle u mnie bywa, nie oznaczało to, iż miałem cały dzionek na nicnierobienie, ale przynajmniej swoje pięć dych mogłem wykonać bez niepotrzebnego pośpiechu. To cenne.
Wyjazd około dziesiątej, przy znakomitej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest luty, pogodzie: słonecznie, ładnie, sucho. Wiatr przemilczmy :)
Wykonałem południową pętelkę, jedną z ulubionych: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Krajkowo - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Mosina.
Sama jazda była mało ważna. w końcu to blog rowerowy, hehe :) Bo postanowiłem dzisiaj zrobić jedno: znaleźć miejsce, gdzie po prostu stanę, zdejmę słuchawki, popatrzę na przyrodę i się psychicznie zrelaksuję. Udało się. Owo miejsce było na granicy Krajkowa i Baranowa, nad samą Wartą, wśród rozlewisk i dorzecza. Oto one:
Ptaków latała cała masa, ale wszystkie płochliwe jak cholera, więc z łowów nici. Jedynie jeden wytrzeszczający na mnie ślipia potrzeszcz wpadł :)
Zrobiłem jeszcze rundkę po samym Krajkowie i prócz krzyża z kompleksem, który kończy tę wieś...
...odnalazłem zamarznięty kanałek, z masą zakazów, ale tym razem żadnym rowerowym :)
"Mój" (ulubiony) las również nawiedziłem.
Spotkałem kolejną parę żurawi, z jednym znalazłem się nawet oko w oko. Nooo, załóżmy :)
Fajny dzionek.
Jutro znów do roboty, do tego ma się sporo ochłodzić. No trudno.
- DST 60.20km
- Czas 02:08
- VAVG 28.22km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Włochato
Środa, 24 lutego 2021 · dodano: 24.02.2021 | Komentarze 16
Wyjazd jeśli chodzi o warunki bliźniaczy z wczorajszym: w miarę ciepło, z wiatrem upierdliwcem głównie w pysk, ale poza tym w dość przyjaznej aurze do człapania.
Trasę wykonałem zachodnią, czyli polną: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań. To jeden z największych klasyków ostatnich lat, od czasu gdy wyczaiłem, że po polach szwenda się najwięcej zwierzaków, obserwowanych bacznie przez skrzydlatych łowców.
Dzisiaj za bardzo czasu nie miałem na jakieś łowy, a i focić za bardzo nie było czego, choć coś tam wpadło pod obiektyw. Między innymi dobry znajomy spod Trzcielina, czyli myszołów włochaty. On chyba już tu się na stałe zadomowił, co mnie bardzo cieszy, bo nie mam nic do uchodźców :)
Widziałem również dwie parki żurawi - jedna w okolicach Gołusek...
...druga w Lisówkach, z pogardą zerkającą na ambonę. Moja szkoła :)
No i jak zwykle sarenki. Póki stacjonują na polach (niestety daleko) to korzystam :)
Jeszcze moje ulubione drzewko. W sumie to jestem noga w ich rozpoznawaniu (zawsze bardziej interesowałem się fauną), więc zakładam, że to jakiś bardzo chudy dąb. Lub cokolwiek innego. Ważne, że (jeszcze) nie wycięte :)
Potem pojechałem do pracy. Choć to nie do końca precyzyjne określenie, gdyż 1,5 kilometra przed nią dupa zaczęła mi falować, co oznaczało jedno - pana w tylnej oponie Czarnucha. Zmieniać po drodze nie było sensu, więc doczłapałem się piechotą, a serwisem zająłem na miejscu.
Aha, od soboty na pyski zakładamy z kagańców jedynie maseczki. Kij z tym, że rok jeździłem z kominem i uważałem, że to dobrze - teraz będzie zakaz. Ale pewnie jak zwykle będzie to rozporządzenie, a nie nowa ustawa. Ta aktualna reguluje tylko nakaz zasłaniania ogólnie, chyba tylko za wyjątkiem rąk. Więc wciąż będę kręcił w kominie, w sumie o wiele szczelniejszym niż jakaś bawełniana pseudomaska. Bo jednak oddychać podczas poruszania się lubię - to całkiem przydatne.
- DST 62.60km
- Czas 02:14
- VAVG 28.03km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 129m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poranna szarzyzna
Wtorek, 23 lutego 2021 · dodano: 23.02.2021 | Komentarze 6
Wolny poniedziałek był szczytem luksusu, niestety wtorek już jedynie szczytem (nie)normalności, czyli zwykłym dzionkiem spędzonym w pracy. Co oznaczało wczesne wstawanie oraz jazdę na głodnego - klasyk.
Trasa to czyste w tę i z powrotem, bo chciałem się nacieszyć wiatrem w plecy podczas powrotu. A tymczasem nic z tego - w międzyczasie ów zmienił się na boczny i bardziej przeszkadzał niż pomagał. Z Poznania pokręciłem przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko i Dymaczewo Stare, gdzie nastąpiła nawrotka.
Rano jeszcze zalegała mgła, więc nawet jak widziałem coś na polach, to fotografować tego sensu nie było. Ale oczywiście próby podjąłem :) Tylko że średnio cokolwiek było widać, nawet sarny wyszły słabiutko..
...już nie wspominając o pustułce. A w sumie to jedynie jej cieniu.
Nawet szpak miał mnie w kuprze :)
W Bolesławcu chciałem zobaczyć daniele, które mają tam swoją zagrodę, ale była ona pusta. Mam nadzieję, że po prostu jeszcze ich nie wypuszczono. Siedział tylko jeden zmarznięty kitajec.
Kawałek dalej, w tym samym Bolesławcu, znajduje się Konzentrazionlager Polski Indyk. Miejsce jakby żywcem wyjęte z niemieckich praktyk sprzed osiemdziesięciu lat - szeregi baraków, miejsce do gazowania, kominy, takie tam. Tylko że nowsze i dla zwierząt. Od urodzin do zarżnięcia nieba się nie zobaczy. Oj tak, człowiek potrafi ulepszać świat.
Gdy wracałem, już się wypogodziło. Rychło w czas :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
Aha, odeszła kolejna zacna osoba - podróżnik Aleksander Doba (uszły się zresztą w technikum na Dębcu). On przynajmniej podczas oddawania się swoim pasjom - tym razem podczas zdobywania Kilimandżaro.
- DST 55.30km
- Czas 01:56
- VAVG 28.60km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 177m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Porannie, WPN-nie i kormorannie :)
Poniedziałek, 22 lutego 2021 · dodano: 22.02.2021 | Komentarze 15
Wolny, czyli aktywny dzionek za mną. Lubię takie.
Na początek rower. Zanim wyruszyłem podjechałem do serwisu po nowe klocki hamulcowe do szosy, bo te aktualne robiły mi już niezły szlaczek na feldze. Gdybym ich nie wyrzucił, mógłbym używać zamiennie z maszynką do golenia :)
Potem wyjazd właściwy na ulubionej trasie pod kryptonimem "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Mosina - Puszczykowo - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.
Jechało się przyzwoicie, muszę przyznać, choć zmiany kierunku wiatru z południowo-wschodniego na północno-zachodni zdecydowanie nie szanuję. Grr :)
W Trzebawiu zrobiłem skok w bok i połączyłem dwa najlepsze środki transportu w jednym :)
Słoneczna pogoda w lutym ma u mnie zdecydowanego plusa :)
Widoczna śmieszka jest nawet spoko (choć zawsze będę powtarzał, że zrobiona bez sensu), ale niektórzy jej użytkownicy upierdliwi :)
Łącznie z dojazdami po klocki wyszło około 55 kilometrów. Może być.
A po południu wypad do WPN-u. Wczoraj odpuściłem, bo mijanka z miliardami ludzi w parku narodowym budzi u mnie agresję, za to dzisiaj była bajka. Spotkałem (liczyłem!) na całym Szlaku Nadwarciańskim trzech rowerzystów oraz pięciu spacerowiczów. Jak na około dziewięć kilometrów idealnie :)
O tej drodze wijącej się malowniczo wzdłuż Warty pisałem już wiele razy, więc po prostu skupię się na zdjęciach. Mam nadzieję, że pokażą one, iż te tereny są świetne o każdej porze roku.
Kropa zachwycona, jak zwykle :) Na początek wybrała sobie taki oto pierwszy z brzegu kijek...
...który nie tylko nie mieścił się na większości ścieżek, ale i w końcu pękł. Zabrała się więc za szukanie alternatywy :)
Namówiłem ją jednak, żeby akurat ten egzemplarz odpuściła, co łatwe nie było. W końcu skończyło się na czymś bardziej kompaktowym.
Chyba spotkałem wielkopolską wersję potwora z Loch Ness :) Patrzył na mnie przejmująco.
Z innych zwierzaków - stadko gągołów...
...oraz przede wszystkim creme de la creme wypadu: dwa dorodne kormorany. Szukałem ich ostatnio bezskutecznie kilkanaście kilometrów dalej, w Grzybnie, a tu proszę, siedzą sobie prawie pod moim nosem :) Szkoda tylko, że zdjęcia są pod światło, niestety innego punktu do ich zrobienia nie miałem.
Piękne to smoki. To znaczy ptaki :)
Z rzeczy codziennych taki kadr... :/
Na ten widok chciało mi się wyć do księżyca. Nawet tego widzianego w dzień.
Od jutra już normalny tryb, czyli robota, robota, robota...
- DST 61.60km
- Czas 02:11
- VAVG 28.21km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Bieliki i upierdliwe ludziki
Niedziela, 21 lutego 2021 · dodano: 21.02.2021 | Komentarze 17
Pięknie dziś było. Dość wietrznie, ale pięknie, tym bardziej, że mamy, jakby nie patrzeć, wciąż miesiąc luty. I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu łaziłem w zaspach...
Oczywiście ma to swoje minusy. Ale o tym pod koniec.
Sama jazda po wyspaniu się i wyczekaniu, aż zrobi się ciepło. Miłe to było wyczekiwanie :)
Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Drużyna - Nowinki - Pecna - Grzybno - Żabno - Baranowo - Sasinowo - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Specjalnie pojechałem do Grzybna, mając chętkę na sfocenie jakiegoś ptactwa wodnego. A tu kicha - lód na stawach, obiektów okrągłe zero. Postanowiłem więc lekko poszerzyć codzienny dystans i użyć koła ratunkowego, kierując swoje koła w okolice Żabna i Baranowa. Oj, opłacało się. Bowiem na starym drzewie ujrzałem drugi raz w życiu parę bielików. Wdzięcznie mi zapozowały :)
Zauważyć je nie było jak zwykle łatwo - gdybym nie wiedział gdzie patrzeć, pewnie bym przeoczył. To te dwie kropki prawie na samej górze. Dodam, że już samo drzewo jest na tym zdjęciu na sporym zoomie.
Niestety już uchwycenie w locie mi nie wyszło :/
Inne fotki. Polska klasyka...
...stojący jeszcze las w okolicach Pecny...
...sójka na krzaku...
...oraz jedna wielka masakra. Ludzkość dostała, przepraszam za wyrażenie, sraczki. A w sumie to nie przepraszam. Oto okolice WPN-u.
Wszędzie, dosłownie wszędzie, tłok. Oczywiście odpuściliśmy wyjazd z psem w te okolice, poszliśmy na spacer na Dębinę. I przyznam szczerze, że błoto było tam najmniejszym problemem. Ja, jako osoba tolerująca ludzi dookoła siebie w umiarkowanej ilości, do tego uczulona na niedzielnych spacerowiczów z pyskami w smartfonach, wróciłem niemal z depresją. Gdzie ten mój ukochany las, po którym jeszcze niedawno chodziłem mijając się z dzikami i podpatrując drobne ptaki? :/ Oto kadry z najbardziej cywilizowanych fragmentów. Słów mówionych przeze mnie pod nosem tu nie zacytuję.
Oto właśnie wspomniany minus. Tylko ludzie potrafią spowodować, że zatęskniłem za zimą... :)
Aha, a koronka pewnie zadowolona, nie tylko z zachowania bydła tydzień temu na Krupówkach w Zakopanem, ale i z powyższego. Dystans? Jaki dystans? - kupą najlepiej! Znów nas zamkną, jak nic.
- DST 62.50km
- Czas 02:13
- VAVG 28.20km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 141m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
"Chodnik jest do jazdy!"
Sobota, 20 lutego 2021 · dodano: 20.02.2021 | Komentarze 12
W ruch poszła znów dziś szosa. Kurde, jak ja tęskniłem za tą lekkością pod tyłkiem... :)
Ładnie się zrobiło. I nawet ciepło. Podobno. Bo przekonać się o tym nie za bardzo miałem jak, gdyż wyruszałem rano, gdy na termometrze było "plus zero" :) Dopiero podczas powrotu poczułem, że mogę na chwilę zdjąć rękawiczki, co oznaczało, że jest dobrze.
Dzionek zrobił mi pewien troglodyta. Jechałem sobie grzecznie przez Mosinę, gdy nagle poczułem, że wyprzedza mnie ktoś na gazetę. Nie na żaden szacowny gruby miesięcznik, ale na taką cieniutką "Gazetę Polską Codziennie", czyli tak, że mogłem paznokciem podrapać lusterko albo rzęsą umyć prawy reflektor. Oczywiście najpierw puściłem w świat przekaz werbalny, ale po chwili, gdy okazało się, że zapala się czerwone, miałem okazję na podjechanie do gazeciarza. Ten nawet mnie nie zauważył, więc musiałem zapukać i pokazać sprawdzony od dawna gest zbliżenia kciuka i palca wskazującego, mający sugerować szerokość wyprzedzania, a dla niektórych w podtekście jeszcze mieć przekaz tyczący się pewnych ukrytych kompleksów adresata.
Za kierownicą Polak w pigułce: twarz nalana, wąs sumiasty, mięsień piwny zdecydowanie wytrenowany. Brakowało mi tu jedynie flinty i kapelusza z piórkiem. Spojrzał, kiwnął głową. Sądziłem, że to przeprosiny, więc się wycofałem. Lecz po chwili zobaczyłem, że szybka się otwiera i już wiedziałem, że będzie ciekawie. Oto co usłyszałem:
- Chodnikiem!
Na chwilę mnie zamurowało, ale szybko zebrałem się w sobie:
- Co chodnikiem?
- No chodnikiem się jeździ!
- Słucham?
- Rowerzyści mają chodniki, nie powinni się pchać na ulice!
- A pan zna przepisy? Wie, że jest zakaz jazdy chodnikiem? Ma pan w ogóle uprawnienia do prowadzenia jakiegokolwiek pojazdu?
- Ne!
- No tak właśnie sądziłem, patrząc na pana jazdę...
Oj, chciałem jeszcze podyskutować na wysokim poziomie abstrakcji, ale zapaliło się zielone. Usłyszałem jeszcze tylko jednym uchem coś o tym, że nie wolno wyprzedzać z prawej, ale być może to, że prawo o ruchu drogowym zmieniło się dekadę temu w tym względzie też mogło szanownemu panu umknąć. I jak ten kraj ma być normalny? :)
Jechało mi się potem jakoś takoś lżej :) Trasa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Na odcinku Mosina - Żabinko można wezwać człowieka-zająca zamiast Batmana :)
Lasy się powoli cywilizują. I dobrze :)
Kącik ornitologiczny skromny - jedna dzierlatka (choć jest ona tak podobna do skowronka, że cholera wie, czy to ona):
...jeden mazurek-himalaista na samym czubku...
...oraz myszołów, z bardzo daleka.
Reszta dystansu to dojazd do pracy. W końcu szosą!
- DST 52.90km
- Czas 02:03
- VAVG 25.80km/h
- VMAX 42.20km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna wiosna tej zimy :)
Piątek, 19 lutego 2021 · dodano: 19.02.2021 | Komentarze 16
Na taki dzionek jak dziś czekałem. Bez przymrozków, bez deszczu, a nawet (choć dopiero wczesnym popołudniem) z suchymi drogami. Tylko solidny wiatr dokazywał, ale póki temperatura jest na plusie to boli to jakoś mniej :)
Ruszyłem dopiero po jedenastej, bo - hip, hip - miałem wolne. Wyspany, najedzony, czyli w stanie dla mnie nienaturalnym :)
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań.
Myślałem o szosie, ale w momencie wyjazdu zalegał jeszcze syf, więc znów aktywowałem Czarnucha. Dzisiaj miał zdecydowanie lżej.
Za Palędziem przyuważyłem taki oto a-no(n)s :)
Biedny w sumie ten słonik. Albo świnka. Albo chomik :)
Ładnie było, muszę przyznać.
Czas na zwierzaki. Udało mi się natrafić na kilka mniejszych lub większych stad saren. Więc mały przegląd w skrócie:
Aktywizowały się również żurawie. I to hurtowo.
Skorzystałem więc :)
Gdzieś na niebie latał sobie myszołów...
...a na ziemi rządziła jedna z wielu polno-wiejskich panter :)
Spoko było. W końcu nie zmarzłem, nie zmokłem lub się nie ślizgałem. A że mnie przewiało? Oj tam. A że jutro znów pogoda ma niby być ok, to... idę do pracy.