Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2021

Dystans całkowity:1785.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:23
Średnia prędkość:27.73 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Suma podjazdów:5797 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:57.59 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 51.50km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.35km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 144m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sosnowiejsko :)

Piątek, 1 października 2021 · dodano: 01.10.2021 | Komentarze 8

Oj, jak ten wiejski reset był mi potrzebny... Dopiero teraz, gdy go udało się znów zaznać, wiem, że nic lepiej nie ładuje akumulatorów.

Wczoraj wpadło wiele kilometrów spacerowania i troszkę rowerowania, dzisiaj w sumie też. Nie ma lepszego połączenia aktywności, tym bardziej gdy z domu wychodzi się centralnie na pola i łąki.

Szczególnie te ostatnie zrobiły mi dzień. Bardzo wcześnie, bo na chwilę obudziłem się koło szóstej rano, spojrzałem za okno i... musiałem przeprosić Żonę, że budzę, ale jest wyższa konieczność wyjścia na taras. Powód? Klimatycznie snujące się mgły. Takie, które są tylko jesienią.
Mgły nad Radzewicami
Poranek sponsorowany przez mgły
Widok z tarasu o szóstej rano, Radzewice
A przy śniadaniu coś mi się zaczęło ruszać na horyzoncie. Kanapka w łapę jedną, aparat w drugą, i po przejściu może dwustu metrów mogłem podziwiać rodzinkę żurawi.
Stadko żurawi widzianych znad porannej kawy
Żuraw z młodziakiem
Odlot żurawi
A, był i trznadelek na dachu :)
Trznadel na dachu
Przyszedł czas na rower. Wyjątkowo miał być mniej ważnym elementem dnia, więc trasa w tę i z powrotem: Radzewice - Trzykolne Młyny - Czmoniec - Niesłabin - Orkowo - Zbrudzewo - Śrem - Pysząca - Sosnowiec, gdzie nastąpiła nawrotka. Sosnowiec? Tak, nie, że źle skręciłem, to był znów mój cel :) Ale znów wyszło na to, iż to kolejny faktyczny koniec świata. Przynajmniej szosowego.
Lekko pobłądziłem :)
Koniec Sosnowca, czyli prawdziwy koniec świata :)
Między Zbrudzewem a Śremem powstała nowa śmieszka. Generalnie ujdzie, ale jak zwykle musi być łaciata, bo jak wiadomo sam asfalt to zło w tym kraju. Centrum Śremu oczywiście ominąłem, bo przez to antyrowerowe miasteczko jeździć się nie da.
Kolejna łaciata DDR-ka, Zbrudzewo
Wiało. A miało nie. No życie.

Po południu spacery. Oczywiście fotki będą, ale pewnie dopiero w niedzielę (zaległości na BS teź wtedy nadrobię. Dzisiaj tylko jedno.
Październik czas zacząć. Rogaliński Park Krajobrazowy