Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209593.60 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701450 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 51.30km
  • Czas 02:03
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 601m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

O upiornym hotelu, czarcie i duszeniu

Sobota, 2 czerwca 2018 · dodano: 02.06.2018 | Komentarze 5

Kolejna spektakularna porażka pogodynek i pogodynków (hmm, nie ma takiego słowa? Toż to seksizm i dyskryminacja!) stała się faktem. I bardzo dobrze, oby jeszcze więcej i więcej takich!

Budząc się kilka razy w nocy obawiałem się najgorszego podczas urlopu, czyli burzy i ulewy. Tymczasem nic takiego, a nawet nad ranem ciemne chmury mieszały się z delikatnymi przebłyskami błękitu. Pomny jednak, że to góry i sytuacja lubi bywać dynamiczna, ruszając o ósmej zabrałem ze sobą do plecaka kurtkę przeciwdeszczową i postanowiłem, że najpierw zaplanuję jakiegoś gluta, coby w razie W się szybko ewakuować.

Za półmetek glutowości służyły dziś Pilchowice, czyli miejsce graniczne pomiędzy Izerami a Górami Kaczwskimi, położone około 15 kilometrów od Jeleniej Góry. Żeby się do nich dostać, trzeba się najpierw ostro wspiąć do Strzyżowca, następnie z niego zjechać i udawać, że się nie pamięta, iż całość trzeba będzie powtórzyć podczas powrotu. Za to gdy już się znajdziemy na miejscu i ukaże nam się rzeka Bóbr…



...i wespniemy się na wielokrotnie już przeze mnie tu opisywaną tamę (dobra niemiecka robota z początku XX wieku, do dziś najwyższa łukowa i kamienna w Polsce) – poczujemy, że życie ma sens (jeśli oczywiście jeszcze o tym nie widzieliśmy).



Zapory nie będę szerzej opisywał, skupię się na pewnym elemencie koło niej, o którym mało kto chyba wie. Gdy znajdziemy się po drugiej stronie, kierując wzdłuż chaszczy, jakiś kilometr szutrową drogą w górę, ukaże się naszym oczom obraz upiornego, opuszczonego hotelu o nazwie (a jak) „Nad Zaporą” - kiedyś zapewne obleganego, dziś mogącego służyć za idealne miejsce do nakręcenia horroru. Trafiłem tu kiedyś przypadkiem podczas zupełnie nierowerowej wycieczki i chciałem dziś w końcu wejść do środka – udało się to częściowo – obszedłem parter, czyli prawdopodobnie recepcję i świetlicę…



...jednak już tymi schodami nie odważyłem się wejść na górę. Albo to moja wyobraźnia, albo słyszałem jakieś trzaski, w każdym razie wolałem dmuchać na zimne, bo duchów i umarłych się nie boję, ale żywych – już bywa, że owszem. Weźmy jednak to na karb troski o pozostawiony rower :)

W każdym razie miejsce jest klimatyczne i niemal całkowicie zapomniane. Uwielbiam takie.

Po powrocie do Pilchowic z radością stwierdziłem, że niebo staje się coraz ładniejsze, skierowałem się więc w kierunku Wlenia, miejsca tak brzydkiego, że aż ładnego :) Jednak po minięciu granicy tego zapyziałego miasteczka postanowiłem zobaczyć dokąd prowadzi kierunkowskaz w prawo. Napisane było, że do Modrzewi, co mówiło mi w sumie niewiele. Jak się okazało warto było, bo czekała nagroda, bo widząc taki napis zawyłem z zachwytu :)

Już wiedziałem, gdzie dziś zawrócę (nie mylić z „nawrócę”). Wspiąłem się jeszcze kilometr i ujrzałem dziwne miejsce, jeszcze jakby w budowie – ów Czart jak się okazało jeszcze nie do końca wyszedł z piekieł, robi podkopy, coś tam kombinuje w ziemi, więc z rzeczy piekielnych ku mojemu smutkowi przyuważyłem jedynie poldka :) No i info o off roadach.

Za to warto było doczłapać kawałek dalej - tam czekał na mnie prawdziwy czarny diabeł :)

Jak się okazało - szatana da się ugłaskać :) Po tym czynie zjechałem w dół i jeszcze zatrzymałem się przy ładnie wyremontowanym pałacu we Wleniu, choć nie on sam przykul mą uwagę, a...

Cóż, chyba wyszedł mi tematycznie ten wyjazd :)

Powrót swoimi śladami, co widać na Relive.

Jutro ma znów padać... Wiem, wiem, już to pisałem. Ale wolę zrobić to ponownie, może dzięki temu będzie jednak sucho? :)


Kategoria Góry



Komentarze
Trollking
| 21:28 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj Huann - planowałem przewyższenia na poziomie 666 metrów, ale ciut zabrakło :)

Bitels - no bo... jestem u siebie. W sumie mam dwa swoje miejsca na ziemi :)

Ania - ale który szatan? :)

Lapec - ano faktycznie, mają PKP z perspektywami :) A duchy? Jakby były groźne, to byśmy o tym się pewnie przeonali. Póki co wiemy jedynie, że największym zagrożeniem dla nas są inni "my".
Lapec
| 19:16 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj Heh, Wleń :D Kumpel ma tam rodzinę i opisuję okolicę. Ostatnio jakieś cztery wpisy zrobił w połowie maja, brawa za dworzec PKP :D

Co do spraw dusznych, duchowych? (mniejsza o to) to fakt, nigdy nie boimy się że jesteśmy gdzieś sami, bardziej przerażające jest jak gdzieś ... nie jesteśmy sami ;)

PS: dzięki za pokazanie Bobra :D
anka88
| 18:38 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj No to postraszyłeś drugą częścią fotek :). Nie wiem czy szatan nie jest za skromny? :)
Bitels
| 16:36 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj Widać, że czujesz się tam jak u siebie.
huann
| 21:38 sobota, 2 czerwca 2018 | linkuj Tam do Czarta - mimo duchoty;) - piekielnie interesująca WYCIE-czka!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odkui
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]