Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198474.30 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Rudaw-iank-y

Piątek, 1 czerwca 2018 · dodano: 01.06.2018 | Komentarze 11

No i w końcu wylądowaliśmy w stolicy Sudetów. W końcu, bo ostatni raz w górach byłem ho ho, a może nawet dłużej, czyli w październiku ubiegłego roku. Wstyd. Jednak teraz zaległości urlopowe udało się połączyć z długim weekendem, więc czas na reset - tak nieobecności, jak i umysłu.

Wolny dzień rozpocząłem dziś pobudką o... 5.45. Rano, żeby nie było :) Jednak był to mus, bo się okazało, że młoda psia gówniara nie za bardzo dogaduje się ze stateczną dziesięcioletnią jamniczką (ach te różnice pokoleń, mam to samo), a dziś akurat mieliśmy opiekować się nimi sami, trzeba było więc wdrożyć plan B, czyli ewakuować tymczasowo jednego z czworonogów do znajomych. Oczywiście Kropy byśmy nie oddali, stanęło więc na mądrzejszej prawie-że-emerytce. A ja przy tej okazji gdzieś o siódmej zaliczyłem prawie siedmiokilometrowy spacer.

Potem już, jak to mawiają w Wielkoposce, ze spokojem, można było działać rowerowo. Zanim jednak ogarnąłem po takim czasie rozsypującego się coraz bardziej górala, było już po dziewiątej, co oznaczało najgorsze dla mnie - jazdę w ukropie. Niestety trafiłem na jego ostry rzut, do tego stopnia, że w pewnym momencie musiałem się zatrzymać i ochłonąć, bo łeb mi pękał niczym studentowi o poranku po zaliczonej sesji. Niestety, upały działają na mnie tragicznie. Jednak o dziwo nie padało - wbrew prognozom. Zawsze to jakiś plus.

Wiało ze wschodu, ruszyłem więc w moje najukochańsze z najukochańszych Rudawy, których mi już cholernie brakowało. Górki niewysokie, położone na niewielkim obszarze, ale mające w sobie to coś. Z Jeleniej Góry popędziłem (no dobra, to słowo na wyrost, powinno być: popełzłem) do Łomnicy i Wojanowa, skąd wzdłuż Jaśkowej Doliny dotarłem do... Jeleniej. Następnie przy sporym ruchu doczołgałem się do Radomierza i Janowic, gdzie w końcu w pełni ukazały się mi rudawskie cycuchy :)



Postanowiłem lekko poszerzyć standardową trasę o kursik do Trzcińska wzdłuż Bobru, a następnie lekką nawrotkę do podnóża Przełęczy Karpnickiej, której pokonanie w tej temperaturze trochę czasu mi zajęło.




Natomiast po zjeździe z niej i minięciu Karpnik oraz Krogulca ukazały mi się już wyraźniej szczyty Karkonoszy. W sercu noszy. To znaczy nosiłem. To znaczy w sumie noszę, bo wciąż jestem cichym kibicem jeleniogórskiego klubu o tej nazwie :)



Powrót nastąpił przez Mysłakowice i trasą na Karpacz. Pod sam koniec ponownie z wielką przyjemnością doceniłem różnicę pomiędzy sympatyczną DDR-ką na ulicy Sudeckiej...

...a tym czymś z jeleniogórskiem Maciejowej, czyli zwałem lat 90., gdy zbudować gówno potrafiono wszędzie, ale już później je zburzyć i zastąpić czymś, po czym da się jeździć, mało gdzie. I tak to trzeba patrzeć za siebie, czy jakiś radiowozik nie nadjeżdża. Bo na tym czymś na przykład dziś już za wiele miejsca dla siebie nie widziałem :)

Tutaj zapraszam na Relive.

A jutro... jednak ma padać, i chyba niestety pogodynki wiedzą co kraczą :/
Kategoria Góry



Komentarze
Trollking
| 20:45 wtorek, 12 czerwca 2018 | linkuj O :) Czekam więc niecierpliwie :)
Walery
| 20:39 wtorek, 12 czerwca 2018 | linkuj Mnie w Łykend w gardle coś drapalo, zwłaszcza jak ujrzałem tablicę z napisem Ciechanowice :) O czym niebawem …;)
Trollking
| 21:49 poniedziałek, 11 czerwca 2018 | linkuj Miałem w planach jechać PO, a nie NA browara, ale wiatry się zmieniły w kolejnych dniach i sens życia się lekko zatracił :)

Obiecuję nadrobić następnym razem!
Walery
| 11:45 poniedziałek, 11 czerwca 2018 | linkuj A na browara do browaru wyskoczyłeś? :)
Trollking
| 21:33 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj Lapec - wiem, ostatnie przeczy zasadom estetyki, z kilku względów. Oczywiście chodzi o bycie za bardzo przy kości, tfu, przy kostce :)

JPbike - zapomniałem napisać, że Maja pewnie kupowała swój rower w tym samym sklepie, co ja, bośmy w podobnym wieku i z tego samego miasta. A i mijanki zapewne nie raz i nie dwa na trasie z nią były :)
Lapec
| 19:03 niedziela, 3 czerwca 2018 | linkuj Ja nie napiszę ile mam do rodziców, bankowo bliżej niż do Sosnowca ;)
Zdjęcia miody, bardzo lubię ... choć ostatnie, delikatnie mówiąc, takie se :D
Trollking
| 21:22 sobota, 2 czerwca 2018 | linkuj JPbike - hehe, no faktycznie :) a tego jelenia z ostatniej Twojej foty niemal widzę z okna :)

Huann - czas nadrobić i odrobić rowerową pańszczyznę :) Pewnie już tym razem do Miedzianki nie zawitam, ale przy okazji obiecuję pozdrowić!
huann
| 22:08 piątek, 1 czerwca 2018 | linkuj Miło oglądać Sokoliki wieki niebywałe. Jakbyś zajrzał do Miedzianki, to koniecznie pozdrów duchy średniowiecznych gwarków!
JPbike
| 21:40 piątek, 1 czerwca 2018 | linkuj Ten góral to stara szkoła konstrukcji MTB, młodziutka Włoszczowska na takim sprzęcie zaczynała karierę :)
A trasa jakby mi znajoma, te cycuchy od razu rozpoznałem :)
Trollking
| 21:04 piątek, 1 czerwca 2018 | linkuj Ano faktycznie, fajnie, choć daleko. Z drugiej strony - wolę odwiedziny tu niż np. w Mielcu czy Sosnowcu :)
anka88
| 18:52 piątek, 1 czerwca 2018 | linkuj Zazdroszczę tych widoków! Fajnie jest pochodzić ze stolicy Sudetów - jest gdzie wracać i kogo odwiedzać. Ja do rodziców mam 10 km :))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa enspo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]