Info

Suma podjazdów to 725391 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień19 - 89
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 52.40km
- Czas 01:53
- VAVG 27.82km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Ventyl
- Aktywność Jazda na rowerze
Gdyńsko
Poniedziałek, 12 grudnia 2016 · dodano: 12.12.2016 | Komentarze 3
Niestety wczorajsze prognozy się sprawdziły - cały dzień lało, więc standardowo wskoczyła tylko godzinka na chomiku (33 km, średnia lekko ponad 32 km/h, ostatni odcinek "Gro o tron" zakończony). Dziś udało się ruszyć w świat, choć nie powiem, żeby była to komfortowa wycieczka.
Miałem wyjechać wcześniej, ale - zupełnie niespodziewanie - rano znów padało. Dospałem więc to, co mi należne, a ruszyłem już gdy zrobiło się w miarę sucho, czyli równo o dziesiątej. Po kilku dniach ciepłych, ale z koszmarnie mocnym wiatrem, od dziś nastąpiła zmiana - było zimno (dwa stopnie), ale za to z... koszmarnie mocnym wiatrem. Super. Do tego jego kierunek zmienił się na północny, co oznaczało jedno - sympatyczną jak zawsze jazdę z południa na północ Poznania i z powrotem. Łącznie prawie trzydzieści kilometrów. Było bossssko... :)
Jakoś dopchałem się do wysokości ulicy Gdyńskiej, która jak sądziłem jest już gotowa do użytku zgodnego z logiką. Ale nie. O co tam chodzi? Jakieś wiadukty, mostki, tunele, urywające się ddr-ki... Kosmos kompletny. W sumie dopiero po dzisiejszej jeździe wpadłem na to skąd wzięła się nazwa ulicy - pod koniec lipca miałem podobne problemy z wydostaniem się właśnie z Gdyni w kierunku na Władysławowo, bo tamtejszy system ścieżek wzdłuż portu był tak czytelny, że finalnie wylądowałem w jakichś krzakach, skąd wyratował mnie przypadkowy rowerzysta wskazując drogę. No ale nic, może jak już formalnie wszystko dokończą, czyli za jakieś dziesięć lat, ogarnę ten system :)
Od Koziegłów do Czerwonaka na całej długości wprowadzili system pt. "dopuszczony ruch rowerowy", czyli jak na moje najgenialniejszy na świecie, bo zadowoleni są i chodnikowcy, i ja. Miałem nadzieję, że zgodnie z tym duchem zmieniło się coś w Owińskach, ale gdzie tam - jak były zakazy, tak są i trzeba ryzykować uzębieniem jadąc po kostce. Lub mandatem. Ja dokręciłem w końcu do dzisiejszej połówki dystansu, czyli Murowanej Gośliny, osiągając podczas walki z miastem i wiatrem, a potem już "tylko" wiatrem zabójczą średnią 24,8 km/h. Zakręciłem sobie na stacji paliw i od tego momentu przypomniałem sobie na czym polega radocha z jazdy rowerem - mogłem się w miarę rozpędzić, oczywiście z przerwą na Owińska.
Końcówka to już rzeźnicza rzeź. Prawie dosłowna, bo gdy karnie odczekałem swoje na czerwonym na skrzyżowaniu Bałtyckiej i Hlonda zostałbym skasowany przez kierowcę, który widząc zieloną strzałkę jakby zapomniał, że istnieje coś takiego jak zielone dla pieszych i rowerzystów, co oboje przypłaciliśmy hamowaniem. No ale trzeba przyznać, że choć przeprosił. A mógł zabić :)
Zmarzłem, głównie stałem, a nie jechałem, średnią osiągnąłem na poziomie kontuzjowanego przedszkolaka. Ale kolejne kilosy w grudniu wpadły i to się liczy.