Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 229752.15 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.61 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 755442 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 51.50km
  • Czas 02:08
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaskonieboizm

Wtorek, 26 grudnia 2023 · dodano: 26.12.2023 | Komentarze 10

Dzisiaj już na płaskim. Z doświadczenia wiem, że lepiej wrócić wcześniej i mieć ten dzień na psychiczne przygotowanie się do codziennych realiów. To się naprawdę sprawdza :)

Odespanie wykonane, potem - po odczekaniu aż poranne opady znikną - spacer z Kropą, a dopiero potem, już na luzie, na rower.

Napisałem "na luzie"? Kłamałem :) Niestety, moje marzenia o sympatycznym i miłym wypadzie zostały zniszczone najpierw przez deszcz, przez który musiałem zmienić szosę na Czarnucha, a potem przez wiatr, który niestety wciąż masakruje. Mam wrażenie, że łatwiej kręciło mi się ostatnio w górach niż dziś na podpoznańskich polach. A średnia - lub jej brak - jest tylko tego dowodem.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nagroda w postaci pięknego nieba trafiła mi się pomiędzy Trzcielinem a Lisówkami.
Drzewo i dwa światy
Świat pół na pół
Pod krzakiem gorejącym
Był też dziwnie umaszczony (i niewyraźny) myszołów...
Ciekawie ubarwiony myszołów
...oraz znajoma pieszczocha z Trzcielina :)
Czworonożne przywitanie :)
Oczekiwanie na głaskanie
Zostałem odprowadzony
Tyle. Jutro do pracy :(




Między górami, słońcem i deszczem

Poniedziałek, 25 grudnia 2023 · dodano: 25.12.2023 | Komentarze 21

Znów miało być paskudnie. I znów było. Ale na szczęście po południu oraz częściowo podczas mojej jazdy, jednak to drugie nie tak intensywne jak w dalszej części dnia.

W nocy padało, nad ranem raz tak, raz nie. Postawiłem na tak i ruszyłem :)

Znów trasa zachowawcza, czyli dookoła komina, bo góry to góry, tym bardziej zimą. Czyli: z Jeleniej Góry przez Łomnicę, Mysłakowice, Kostrzycę do Ścięgien, tam chciałem odbić na Karpacz, ale zebrały się tak ciężkie chmury, że odpuściłem i "pognałem" (bo wiało masakrycznie) przez Miłków do Sosnówki, gdzie dopadły mnie pierwsze krople deszczu ze śniegiem. Stamtąd odbiłem na Staniszów, zjechałem do Jeleniej i dokręciłem do pięciu dych przez Cieplice do Podgórzyna i z powrotem.

Gdy wyszedłem z psem, już tylko lało.

Z dobrych newsów: odbudowywana jest trasa kolejowa do Karpacza. Jeszcze długa - nomen omen - droga zanim postanie, ale są już nowe szyny i podkłady na części odcinków. Super!

Wyjazd udany pod tym względem, że w ogóle się odbył :) No i jakieś tam przejaśnienia udało się uchwycić. Dwie czaple siwe gratis. Oraz Pan Peryskop, znany mieszkańcom Poznania bohater grafficiarskiej twórczości Noriakego :)

Średnia nie istniała. Nie dało się o nią walczyć podczas wichury i w słocie. A w sumie nawet mi się nie chciało :)
Odbudowywana trasa kolejowa do Karpacza
Kolej do nieba
Chmury nad torami
Rudawski landszafcik
Kibice dopisali :)
Pierwsze przejaśnienie
Słońce na górą
Zbliżenie na przejaśnienie
Dwie czaple siwe
Przystanek z Panem Peryskopem pod Miłkowem, czyli poznański akcent w górach
Pan Peryskop się dziwi
Sosnówka z jeszcze widocznymi górami
Zaczyna padać deszcz ze śniegiem
Zjazd do Sosnówki
Panorama Karkonoszy znad Staniszowa
Kolejny świetlisty strzał
Jeszcze raz nad stawami w Podgórzynie
Znów na samym dnie
Pochmurny kosmos nad stawami


Kategoria Góry


Deszczowość wigilijna

Niedziela, 24 grudnia 2023 · dodano: 24.12.2023 | Komentarze 11

No proszę. A jednak się udało.

Oczywiście pokręcić. Po wczorajszym glucie obawiałem się, że będzie powtórka z rozrywki, bo lało całą noc, jednak o dziwo jakoś około dziesiątej (teoretycznie) przestało i można było spróbować świątecznego gluta, a nawet - jak się okazało - całego dania. Tyle że dookoła komina.

Wszędzie plucha, płynęło to, co wczoraj spadło z nieba, więc w wyższe partie czegokolwiek nie było sensu się zapędzać. Do tego wiało, a i po drodze parę razy mnie skropiło. Średnia wciąż więc poniżej krytyki.

Finalnie trasa wyszła taka: Jelenia Góra - Cieplice - Podgórzyn - Zachełmie - Sobieszów - Piechowice - Wojcieszyce - Jelenia Góra - Cieplice - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia Góra.

Fotki jakieś tam są, ale cud, że widziałem w ogóle jakiekolwiek kawałki gór :)
Pierwsze przejaśnienie nad stawem w Podgórzynie
Słońce nad stawem
Widać, że nic nie widać
Smutne słońce nad smutnym brakiem widoków
Trupy dwa :)
Karkonoska rowerówka
Przejaśnienie nad Karkonoszami
Góry, góry i chmury
Panorama zamglonych Karkonoszy
Zbliżenie na pasma
No i zwierzaki. Koniki...
Koniki trzy
...oraz ledwo widoczna czapla biała.
Czapla biała na zamarzniętym stawie
Drepcząca czapla biała
Jutro? Ma padać... Znów :/


Kategoria Góry


  • DST 32.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 31.48km/h
  • Aktywność Rower wirtualny

Chomik górski

Sobota, 23 grudnia 2023 · dodano: 23.12.2023 | Komentarze 14

Od rana padał śnieg. Potem padał w południe, następnie przez popołudnie, a do tego pada aktualnie. Grunt to stabilizacja.

Pół biedy, gdyby to był mały, sympatyczny śnieżek. Ale nie, to były istne, paskudne, masakrujące śnieżyce. Drogi były połączeniem bieli z szarością, tam, gdzie cokolwiek wystawało.

No niestety, nie dało się inaczej. Dobrze chociaż, że na stanie był w ogóle jakiś chomik, zresztą kupiony kiedyś z mojej rekomendacji. W końcu się przydał.

Trasa: na chomik, z chomika zapauzować tablet z serialem (drugi sezon japońskiego "Alice in Borderland", mam zaległości), otworzyć szerzej okno, odpauzować serial i przeżyć na chomiku tę godzinę. Udało się. Tyle o "rowerowaniu", którego oczywiście kategoria "rower wirtualny" nie wlicza (mam nadzieję) w statystyki.

A poza tym łącznie jakieś 10 kilometrów spaceru, w większości z Kropą, po górach oraz lasach w okolicach Jeleniej Góry (głównie w kierunku Perły Zachodu oraz Szlaku Poetów). I tu faktycznie można się było uśmiechnąć, bo po prostu było ładnie. Pies potwierdził całym sobą :)
Prawie jak w Narnii
Ma być choinka? No to jest :)
Czarne na białym szlaku
Kropka na białym tle
Góry widziane z góry
Zbliżenie na szczyty
Pędem w biel!
Jeszcze więcej białego
W świecie czerni oraz bieli
Rzeka Bóbr w białej wersji
Czarna bestia :)
Pełna radocha
Lekko nie było. Modraszkom też.
Modraszka nie miała lekko
No cóż, jak fajnie już mieć plan roczny wykonany. Bo jutro z kolei ma przez cały dzień... lać :/


Kategoria Góry


Glut górsko-okienkowy

Piątek, 22 grudnia 2023 · dodano: 22.12.2023 | Komentarze 9

Znów w Jeleniej Górze. Jak zwykle na święta warto się pojawić, a że udało się załatwić wolne ciut wcześniej, to okazja wykorzystana.

Problemem stała się pogoda. Wczoraj w zachodnich Sudetach lało, na dziś zapowiadano deszcz ze śniegiem przez cały dzień. I faktycznie, poranek był wybitnie paskudny, zacinająca breja z nieba nie dawały za bardzo szans na pokręcenie. Ale że w pewnym momencie na chwilę przestało, postanowiłem wykorzystać okazję na gluta.

Zombiak był przygotowany, można było ruszać. Wiało w całej Polsce koszmarnie, ale nad morzem i w górach chyba najbardziej. Niestety i tu - były momenty, gdy praktycznie stawałem w miejscu, raz też mnie prawie zdmuchnęło na chodnik. Ale jakoś ustałem. A średnia dziś jedyna możliwa, czyli poniżej krytyki.

Trasa: Jelenia Góra - Czarne - Staniszów - Sosnówka - Podgórzyn - Cieplice - Czarne - centrum.

Co do widoków to no cóż... szału nie ma. W sumie cieszę się, że cokolwiek widziałem :) Choć przyznam, że ta chwila ze słońca nad wysuszonymi stawami w Podgórzynie miło mnie zaskoczyła.
Zjazd z Jeleniej Góry do Staniszowa
Rowerówka i Sosnówka
Ledwo widoczna Śnieżka
Brzydko, ale coś tam widaćKamienie i góry

Góra Chojnik w szarości
Zbliżenie na Chojnik
Mostek na stawie
Skocznia nad wyschniętym stawem
Chmury nad resztkami wody
Na dnie wyschniętego stawu
Zwierzaków generalnie brak. Żywych. Ale za to martwa natura obecna - żurawie...
Rondo w Podgórzynie i (chyba) żurawie
...muflon...
Pysk w pysk z muflonem
...oraz w sumie całkiem żywe, choć zmarznięte kaczki :)
Zmarznięty kaczor
Kaczorkowy portret
Srogie kacze spojrzenie
W sumie o dziwo pogoda się potem wyklarowała, ale nie miałem czasu - między innymi umówiony masaż. No cóż, lepszy glut w garści niż... nie wiem co :)

A jutto podobno śniegi masakryczne :/


Kategoria Góry


  • DST 53.10km
  • Czas 02:12
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Padaka

Czwartek, 21 grudnia 2023 · dodano: 21.12.2023 | Komentarze 6

Niestety, w końcu przyszła. Znienawidzona padaka.

Od rana lało. Potem padało. A w przerwie kropiło. Wtedy ruszyłem, w zamierzeniu na gluta.

Najpierw wykonałem założenie -trasę z Poznania przez Luboń, Wiry. Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Komorniki i Plewiska pod dom, gdzie postanowiłem dokręcić do fulla. Bo nie padało. Wtedy. Zaczęło dziesięć minut później i już nie przestało.Wiec odcinek przez Las Dębiński, Starołęcką, Czapury do Wiórka i z powrotem to rower wodny.

WIało koszmarnie. Średniej nie było.

Zdjęć nie było sensu robić, zresztą nie było też czemu i komu. Tylko kadr z mojego "ukochanego" Nadleśnictwa Babki. Tak wygląda ich dzieło po tym, jak trzy lata temu postanowili zająć się ulubionym zajęciem, czyli wycinką. Normalnie drzewa aż do nieba...
Nadrzeżnictwo Babki...
Jako bonus kowalik z Dębiny :)
Ciekawski kowalik




  • DST 57.30km
  • Czas 02:12
  • VAVG 26.05km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zleceniowo

Środa, 20 grudnia 2023 · dodano: 20.12.2023 | Komentarze 4

O dziwo deszczowa egzekucja została chwilowo przesunięta. To znaczy w nocy padało, ale nad ranem nawet się przejaśniło na tyle, że mogłem pokręcić szosą. Co prawda wróciłem uwalony od syfu na drogach, ale każde grudniowe szosowanie cieszy. 

No dobra, na trasie cieszyło mniej, bo wciąż tak wiało, że jazda pod wiatr była istnym wyścigiem. Ze ślimakami. Niekoniecznie wygranym :)

Tym razem wpadł klasyk, ale odwrotny, czyli: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Szreniawa - Komorniki - Wiry - Luboń - Poznań. Taka wariacja, bo na końcówkę zaplanowałem odbiór z Komornik bezglutenowych pierogów oraz babki, czyli zlecenia specjalnego :)

O dziwo kilka spotkań wpadło. Żurawie...
Klangorująca para
Żuraw śpiewa hymn
Żuraw mnie sposptrzegł
Żurawie odleciały
...w oddali nerwowe muflony...
Odległa para muflonów
Muflonia akcja-ewakuacja
...oraz znajomek. Dzisiaj z kolegą :)
Wiernie czeka
Kolejny zwierzak do głasków
Piesek wytrwał przy głaskach
A tu... też klasyk :)
Oczywiście musiało tak być
No i jeszcze obowiązkowa szara rowerówka.
Zawiana rowerówka
Do pracy Czarnuchem, bo niestety zaczęło padać.




  • DST 57.10km
  • Czas 02:11
  • VAVG 26.15km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górka

Wtorek, 19 grudnia 2023 · dodano: 19.12.2023 | Komentarze 13

No to robię górkę. Póki jeszcze mogę, bo dzisiejszy poranek był ostatnim na długi czas bez opadów. Od teraz już tylko paskudna pogoda się zapowiada, więc tym bardziej się cieszę, że udało mi się wcześniej dobić te 20 tysięcy kilosów.

Wyjazd lekko po dziewiątej, gdy resztki słońca dawały nadzieję, że wrócę o suchej stopie. O dziwo tak się stało. Tylko wciąż paskudnie wiało.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Na niebie bywała magia.
Magia chmur
Rowerówka, jeszcze ze słońcem
Lisówki pod pięknym niebem
Nie mogłem się nie zatrzymać :)
Znajomy strażnik szosy
Wpadłem też na chwilę na Dębinę. Tam pozował dzięcioł. Pan dzięcioł :) Do tego duży.
Samiec dzięcioła dużego
Do pracy Czarnuchem, bo dokładnie w momencie wyruszenia zaczęło kropić :(




  • DST 62.20km
  • Czas 02:23
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

20 000 w 2023 :)

Poniedziałek, 18 grudnia 2023 · dodano: 18.12.2023 | Komentarze 13

No. Udało się wykręcić w tym roku już 20 tysiaków :)

W sumie jakoś szybko to poszło. Zawsze walczyłem do końca, a tym razem na luzie, prawie dwa tygodnie przed końcem 2023.

Co najciekawsze, generalnie niespecjalnie walczyłem. Nawet stówa była chyba tylko jedna, bo ze mnie leń :) Pomogła regularność.

Teraz już ciśnienie mam tylko w oponach. Pogoda na okres świąteczny zapowiada się paskudnie, więc pewnie odpocznę, skupiając się na spacerach. A to, co wpadnie na górkę, będzie moje :)

Dzisiaj trasa zachodnia, "dobijająca": Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wiało koszmarnie, tak samo jak wczoraj i jak... jutro :) Walki nie było, tak samo jak kadrów godnych uwiecznienia. Szkoda.

To w tym miejscu, doświadczając granicy Poznania, przekroczyłem jednocześnie granicę dwudziestu tysiaków :)
Granica Poznania i granica 20 tysięcy w tym roku przekroczona :)
Kibica oczywiście miałem na trasie :)
Zaufany pychol
Nie mogło zabraknąć... :)
W oddali ledwo wyraźne autostradowe sarenki.
Sarenki przy autostradzie
Zbliżenie na ledwo widoczne sarny
Jeszcze Dębina była, a tam zamyślona czapla.
Zamyślona czapla z Dębiny
Dystans z dojazdem do pracy.




  • DST 61.60km
  • Czas 02:22
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 142m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczyt buractwa :)

Niedziela, 17 grudnia 2023 · dodano: 17.12.2023 | Komentarze 8

Są takie niedziele, gdy nie dane mi jest się wyspać. To niestety jedna z tych, bo w okolicach trzynastej musiałem być w mieście, a wcześniej wyprowadzić psa i oczywiście rower :)

Trzeci raz w tym miesiącu na szosie. Dobre i to.

Wiało tak, że szkoda gadać. A na polach nawet nie było sensu, bo pysk zapychało.

Trasa antylubońska: Poznań - Plewiska - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Prócz tego, że wiatr urywał łeb, było znów szaro i paskudnie. A ja trafiłem na szczyt buractwa :)
Szczyt buractwa :)
Naprawdę niełatwo było go osiągnąć. Śliska to droga :)

Z atrakcji jedynie poukrywane sarenki...
Sarenki z okolic Komornik
Odpoczywające sarenki
...a w Trzcielinie tym razem kolejna znajomość, tym razem z suczką, która nie tylko prawie nie dała się odlepić, ale również odprowadziła mnie do granicy wsi :)
Kolejny do głasków leci :)
Pełen uśmiech :)
Odlepić się nie chciała :)
Obstawa podczas odjazdu :)
Tyle na dziś :)